Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Rozterki 1/?

Dodane przez Luneara dnia 27-02-2009 19:14
#1

W ramach wstępu. Tytuł póki co jest tymczasowy i całkiem możliwe, że wkrótce go zmienię, jednak na razie nie mam żadnego lepszego pomysłu. Być może wraz z rozwojem akcji wpadnie mi coś do głowy.

Historia ta będzie dość długą opowieścią, opisaną z perspektywy Hermiony i Snape's. Wydarzenia w tym FF nastąpiły po zakończeniu 7 części, jednak nie uwzględniają Epilogu. Wiem, że pierwsza część nie jest zbyt ciekawa, ale mam nadzieję, że uda Wam się przez nią przebrnąć, bo zapewniam Was, im dalej tym lepiej.

Nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki, że historia Wam się spodoba. :)


Rozdział 1. Decyzje i wspomnienia


Hermiona Granger westchnęła, pijąc swoją kawę. Późno-popołudniowe słońce świeciło przez kuchenne okno, rozświetlając błyszczącą powierzchnię drewnianego stołu, przy którym siedziała. Skubnęła kawałek tostu, odkładając go po chwili z powrotem na talerz. Odsunęła naczynie od siebie i skrzyżowała palce u dłoni: właśnie straciła apetyt. Kawałek pergaminu, leżący na prawo od jej niedokończonego posiłku przyciągnął jej niechętne spojrzenie. Jej śniadanie zostało przerwane 5 minut temu przez uporczywe pukanie w kuchenne okno. Z uciskiem w dołku Hermiona rozpoznała brązową sowę jako jedną z używanych przez Ministerstwo Magii. Nie minęło nawet 48 godzin od jej powrotu do Wielkiej Brytanii; miała nadzieję, że uda jej się uniknąć nieuniknionego choć trochę dłużej.

Hermiona wróciła z Sorbony zaledwie dwa dni temu i była zadowolona z czterech lat, które spędziła w Paryżu studiując na Département de la Sorcellerie, który był ukryty w samym mieście Sorbona. Jej rodzice w pełni popierali jej decyzję, by uzyskać wyższe wykształcenie za granicą i dumne uczestniczyli w ceremonii ukończenia studiów, podczas której ich córka otrzymała podwójny dyplom z Zaklęć i Eliksirów. Cieszyła się z ostatniego dnia we Francji, chociaż wciąż martwiła się czy podjęła dobrą decyzję, by wrócić do kraju rodzinnego. Jej postanowienie, by ponownie wstąpić do angielskiego środowiska magicznego było od czasu do czasu poddawane próbie, gdy przypominała sobie co ją czeka po powrocie. Wiedziała, że Ministerstwo w końcu ją wytropi; oczekiwała jednak, że nie nastąpi to aż tak szybko. Zerkając z niechęcią na kawałek pergaminu leżący na stole, myślami powróciła do
jej ostatniego roku w Hogwarcie.

Mimo że ona i jej przyjaciele w chwale powrócili do szkoły, ich uczucie triumfu było nieco zmącone przez smutek. Początkowa euforia w końcu osłabła i wielu studentów opłakiwało teraz bliskich, którzy stracili życie. Po pogrzebie Freda Hermiona i Ron udali się do Australii, by odnaleźć jej rodziców i przywrócić im ich pamięć, powracając do Anglii na kilka dni przed rozpoczęciem ich roku OWUTemów. Minęło pierwszych kilka tygodni w mgle wspomnień.

Wzniesiono statuy upamiętniające wielu , którzy zginęli. Pokój wspólny Gryffindoru zyskał 2 nowe portrety: Freda Weasleyr17;a i Colina Creeveya. Mimo, że Hermiona cieszyła się z wizerunku Freda na ścianie, musiała przyznać, że nie pomagał on jej I Ronowi w ich romansie, gdy Fred znienacka wyskakiwał za każdym razem, gdy próbowali się gdzieś ukryć, by okazać sobie trochę czułości.

Podczas gdy jej rodzice powrócili do ich życia jako dentyści, Hermiona wróciła do swojego jako uczennica, ciesząc się z odnowionego poczucia bezpieczeństwa i wymagań jej siedmiu wybranych przedmiotów. Ona i Ron również byli szczęśliwi, a przynajmniej do czasu, gdy Ministerstwo Magii wprowadziło nowe przepisy. Szczerze mówiąc, powinna przypuszczać, że coś takiego wkrótce nastąpi. Nadal czytała Proroka Codziennego I mimo że interesowały ją raporty o niezwykle niskim przyroście naturalnym wśród czarodziejów I historie o podwyższonych liczbach urodzeń charłaków, nigdy nie podejrzewała, że Ministerstwo Magii poweźmie takie kroki, by temu przeciwdziałać.
Był chłodny lutowy poranek, gdy ona i Ginny wkroczyły do Wielkiej Sali, by znaleźć nauczycieli skupionych w jednym punkcie stołu nauczycielskiego, szepcząc nerwowo i gestykulując intensywnie nad gazetą leżącą przed nimi. W Wielkiej Sali było dopiero kilku uczniów, ale ci, którzy już zeszli na śniadanie także wydawali się być pod wpływem najnowszych wiadomości. Unosząc jedną brew w kierunku Ginny, Hermiona wzruszyła ramionami i nalała sobie soku dyniowego, kiedy nagle sowa przeleciała nad jej głową i zrzuciła kopię Proroka Codziennego wprost na jej kolana. Niecierpliwie rozwinęła gazetę i została powitana przez zdjęcie Kingsleya Shackelbolta trzymającego długi zwój pergaminu.


AKT MAŁŻEŃSTWA MINISTERSTWA MAGII

Minister Magii, Kingsley Shacklebolt, ogłosił wczorajszej nocy nowy plan działania opracowany przez Ministerstwo Magii, mający przeciwdziałać kryzysowi urodzeń. Przyrost naturalny był na wyjątkowo niskim poziomie wśród czarodziejskich rodzin przez ostatnie 10 lat, natomiast przyrost charłaków osiągnął najwyższy kiedykolwiek poziom. Kryzys został spowodowany między innymi rządami Lorda Voldemorta oraz wysłaniem do Azkabanu wielu czarodziejów i czarownic w wieku reprodukcyjnym, większość których była czystej krwi. Ostatni spis ludności magicznej ujawnił, że populacja nie była aż tak niska od roku 1374.

W odpowiedzi na ten raport Minister Magii ogłosił Akt Małżeństwa, według którego wszyscy ci, pomiędzy wiekiem 17, a 50 lat, którzy obecnie nie są w związku małżeńskim, będą zmuszeni do zawarcia małżeństwa w przeciągu 6 tygodni. Najnowszy akt określa również zasady, według których czarodzieje mają wstępować w małżeństwa: Czarodzieje czystej krwi mogą jedynie poślubić czarodziejów pół krwi lub tych, pochodzących z rodziny mugolskich; czarodzieje z rodzin mugolskich mogą jedynie poślubić czarodziejów czystej lub pół krwi. Natomiast czarodzieje pół krwi nie są objęci żadnymi restrykcjami i mają wolny wybór. Najnowsze badania udowodniły, że przyczyną niezwykle wysokiego przyrostu charłaków spowodowany jest małżeństwami wśród blisko ze sobą spokrewnionych czarodziejów z rodzin czystej krwi, dlatego też takież małżeństwa zostaną uniemożliwione. Departament Urodzeń i Małżeństw zostanie znacząco powiększony, by efektywnie egzekwować przestrzeganie nowych przepisów. Czarodziejom, którzy odmówią podporządkowania się przepisom zostaną skonfiskowane różdżki, w wyniku czego nie będą oni więcej postrzegani jako członkowie społeczeństwa magicznego.


Hermiona podała gazetę Ginny trzęsącymi się dłońmi, z uczuciem całkowitego niedowierzania. Nie chciała jeszcze wychodzić za mąż, planowała pójść na studiar30; Mieć karierę. Nieco dalej, przy stole Gryffindoru Lavender Brown i Parvati Patil właśnie przybyły na śniadanie i piszczały ze szczęścia nad ich kopią Proroka Codziennego. Hermiona zerknęła na stół nauczycielski, gdy poczuła na sobie spojrzenie Minervy McGonagall, jednak gdy dyrektorka złapała jej spojrzenie, szybko się odwróciła. Harry i Ron przyszli kilka minut później, wspólnie oznajmiając, że cały ten pomysł jest śmieszny bardziej niż niepokojący.

- Naprawdę, Hermiona r11; powiedział Ron z wyraźnym rozbawieniem r11; nie wiem dlaczego tak przesadzasz. Większość małżeństw czystej krwi jest nadal aranżowanych, ten nowy Akt zmienia tylko tyle, że nie mogą oni poślubiać siebie nawzajem. Wielki problem. Ty i ja będziemy musieli po prostu wziąć ślub trochę wcześniej niż planowaliśmy. To wszystko. r11; zakończył, wzruszając ramionami.
Hermiona zakrztusiła się swoim tostem.

- Na brodę Merlina, Ron. Zwariowałeś?! Ja mam tylko 19 lat, a ty 18. Nie ma mowy, żebym brała ślub w tym wieku.
Harry I Ginny dyskretnie opuścili Wielką Salę, zostawiając Rona i Hermione po środku kłótni. Ron odebrał odmowę Hermiony na poślubienie jego, jako coś osobistego i oboje spędzili resztę dnia kłócąc się jak kot z psem. Ich różnicę zdań pogłębiał dodatkowo fakt, że ich najbliżsi przyjaciele Harry i Ginny wydawali się raczej zadowoleni całą sytuacją. Harry nawet przetransmutował łyżeczkę do herbaty w srebrny pierścionek zaręczynowy. Co najbardziej zaskoczyło Hermionę było to, z jaką otwartością wszyscy zaakceptowali nowy przepis. Wszyscy wydawali się wręcz szczęśliwi. Wszyscy, oprócz Nevilla.

Po 3 dniach ciągłych narzekań Rona I ogromnego szczęścia Harryr17;ego I Ginny Hermiona zdecydowała, że dłużej tak nie wytrzyma. W sobotnią noc, po cichu spakowała swój kufer i, z ogromną trudnością, złapała Krzywołapa i wsadziła go do jego klatki. Przez kilka godzin leżała bezsennie na łóżku, wpatrując się w aksamitne draperie nad jej łóżkiem; nigdy ich szczególnie nie lubiła, ale zmieniła zdanie teraz, gdy miała je na zawsze opuścić. O 2 w nocy rzuciła na samą siebie zaklęcie uciszające i lewitując swój kufer przed sobą zeszła do pokoju wspólnego. Była na ostatnim schodku, gdy nieomal krzyknęła z zaskoczenia. Właśnie natknęła się na innego nocnego wędrowca, Nevilla Longbottom; Teodor w jego lewej ręce, różdżka w prawej. Za nim stał jego kufer.

- Hermiona! r11; krzyknął, trzęsąc się ze strachu. r11; Co robisz?
- Mogłabym zapytać o to samo r11; odpowiedziała, patrząc na jego kufer.
Neville westchnął i rozejrzał się zanim odpowiedział:
- Odchodzę. I wygląda na to, że ty też. Wytłumaczę wszystko po drodzę. Chodźmy teraz, bo za chwilę stchórzę. r11; zakończył, wskazując głową w kierunku wyjścia.
Hermiona przytaknęła i podążyła za nim bez słowa przez dziurę w portrecie. Jak tylko Portret zamknął się za nimi, Neville odwrócił się do niej. Światło z jego różdżki oświetliło jego bladą twarz.
- Moja babcie mnie zabije r11; mruknął smutnie r11; Powie, że to mój obowiązek, żeby się ożenić i mieć rodzinę. Ale nie ma mowy, żeby ktoś mnie zmusił do małżeństwa na siłę. Jeżeli będę musiał, będę żył jako mugol r11; dokończył z wyraźnym przerażeniem na samą myśl.
Hermiona spojrzała na niego z zaciekawienie.
- Czuję dokładnie to samo r11; odpowiedziała. r11; Chcę iść na studia, możliwe że w Paryżu lub Berlinie. Nie ma mowy, żebym wychodziła za mąż w wieku 19 lat!
Neville zmarszczył brwi.
- Myślałem, że skoro ty I Ron jesteście razemr30;. Że będziesz chciałar30; Sam nie wiem. Jakoś się z nim umówić czy coś.
Hermiona zaśmiała się gorzko.
- - No cóż, najwidoczniej Ron też był tego zdania. Śmiertelnie się na mnie obraził, gdy mu powiedziałam, że nie wyjdę za niego ani za nikogo innego w wieku 19 lat! Pochodzę z rodziny mugolskiej i nie ma szans, żeby moi rodzice zaakceptowali moje małżeństwo w tak młodym wieku. Już by woleli, żebym opuściła świat magiczny całkowicie. r11; odwróciła się, by spojrzeć na Nevilla r11; Nie do końca jednak rozumiem, dlaczego ty też odchodzisz. Większość czarodziejów czystej krwi nadal zawiera aranżowane małżeństwa.
Nevilla zatrzymał się naglę i odwrócił się w jej kierunku, jego twarz wyrażała głęboki smutek i zażenowanie.
- Jest tylko jedna osoba, którą chciałbym poślubić r11; opowiedział. r11; Ale jest to dla mnie niemożliwe, ponieważ ona też jest czystej krwi.
Hermiona wyglądała na zaskoczoną przez chwilę, zanim zdała sobie sprawę o kim Neville mówi.
- Luna! r11; powiedziała z ręką przy ustach.
Neville jedynie przytaknął I szedł dalej korytarzem w ciszy. Jedyny dźwięk ich kroków rozbrzmiewał głucho na zimnej, kamiennej posadzce. Kiedy dotarli do drzwi wejściowych do szkoły, oboje zatrzymali się i rozejrzeli, celebrując, jak im się wydawało, ostatni raz, kiedy widzą Hogwart. Neville skinął głową zachęcająco i Hermiona wychyliła się z jej różdżką w dłoni, by dotknąć nią drzwi wejściowe, kiedy nagle zatrzymała się, gdy usłyszała znajome kaszlnięcie za plecami. Oboje odwrócili się ze zdenerwowaniem widocznych w ich rozszerzonych oczach i zobaczyli znajomą sylwetkę Minervy McGonagall obserwującą ich znad jej okularów, jej ręce skrzyżowane na piersi.
- Dokładnie wiem dlaczego oboje zdecydowaliście się odejść, i chociaż całkowicie rozumiem waszą decyzję, proszę was, żebyście zostali przez jeszcze jeden tydzień. r11; powiedziała, wyraz zdecydowania na jej twarzy.
- Pani profesor r11; zaczęła nerwowo Hermiona. r11; Oboje jesteśmy pełnoletni i zdecydowaliśmy się nie brać udziału w całym tym śmiesznym Akcie Małżeńskim. Nie mam absolutnie żadnego zamiaru, by w tak wczesnym wieku wychodzić za mąż i jeżeli będę musiała, będę żyła jak mugol. Ten nowy przepis jest ingerencją w podstawowe prawa człowieka i nie zamierzam pozwalać na łamanie moich praw, nawet jeżeli inni gotowi są, by to zrobić.
McGonall uśmiechnęła się lekko.
- Panno Granger, nie oczekiwałabym niczego innego po tobie. Proszę was oboje jednak o dwie rzeczy. Po pierwsze, proszę, żebyście postawili się w pozycji Ministerstwa. Czasy desperacji wymagają desperackich działań. Po drugie, powtarzam moją poprzednią prośbę, zostańcie jeszcze przez tydzień. Właśnie zakończyłam negocjacje z Ministrem Magii i myślę, że sytuacją wkrótce może ulec pewnej zmianie. Jeżeli tak się nie stanie, nie będę was zatrzymywała drugi raz.
Hermiona I Neville niechętnie zgodzili się I wrócili do wieży Gryffindoru, gdzie spędzili bezsenną noc w pokoju wspólnym, dyskutując szeptem jakiej dokładnie zmianie cała ta sytuacja miałaby ulec. Wkrótce mieli się tego dowiedzieć, gdyż najbliższy wtorek przyniósł nowe wiadomości w Proroku Codziennym.


POPRAWKI MINISTERSTWA MAGII ODNOŚNIE AKTU MAŁŻEŃSKIEGO

Ministerstwo Magii ogłosiło ważną poprawkę do nowego Aktu Małżeńskiego wcześnie dziś rano. Rozmawiając z reporterami ze swojego londyńskiego biura, Kingsley Shacklebolt ogłosił, że nowy przepis spotkał się z wyraźnym sprzeciwem rodziców młodych czarodziejów. Postanowiono więc ogłosić poprawkę, bo tym jak ogromna fala listów i wyjców zalała Ministerstwo.
Czarodzieje i Czarodziejki poniżej wieku 25 lat, nie są zmuszeni podlegać pod nowy Akt, o ile postanawiają oni dalej kształcić się uniwersytecko. W przypadku gdy owi czarodzieje lub czarodziejki postanowią zakończyć swoją naukę w wieku wcześniejszym lub/oraz osiągną wyżej wspomniany wiek, będą oni mieli 6 tygodni, by zawrzeć związek małżeński zgodnie ze wcześniej ogłoszonymi zasadami. Poprawka ta już zyskała wielu zwolenników wśród uczniów Hogwartu oraz ich rodziców oraz samej Dyrektorki szkoły.

Hermiona instynktownie zerknęła w kierunku stołu nauczycielskiego i wymieniła mały, znaczący uśmiech z McGonagall. Jej oczy następnie powędrowały w kierunku Nevilla, który uśmiechnął się do niej szeroko, z drugiego końca stołu. Hermiona westchnęła z ulgą; teraz będzie w stanie podążyć za swoimi marzeniami, przynajmniej tymi w sferze akademickiej. Marzenia te, kupią jej kilka lat wolności więcej

Ale teraz, siedząc w kuchni jej rodziców w ciepłe lipcowe popołudnie, uświadomiła sobie wreszcie, że czas jej się skończył. Nie mogła się już dłużej ukrywać za swoimi studiami r11; nadszedł czas, by podjąć decyzję. Trzęsącymi się dłońmi podniosła pergamin ze stołu i złamała pieczęć. Tak jak się obawiała: została przywołana do Londynu.


***


Severus Snape zmarszczył brwi, podnosząc filiżankę herbaty do ust. Blask księżyca wpadł przez duże okno za jego placami rzucając srebrny blask na wypolerowane dębowe biurko. Snape powoli podniósł swoje ulubione pióro i na ułamek sekundy zatrzymał swoją dłoń nad szklanym kałamarzem. Po chwili jednak, z wyraźnym zniecierpliwieniem odrzucił pióro, które upadło wprost na list z samego Ministerstwa Magii, wszelkie myśli o sporządzaniu notatek przyprawiały go o mdłości. 5 minut wcześniej jego myśli zostały brutalnie przerwane przez uporczywe pukanie w okno. Z błyskiem irytacji, rozpoznał brązową sowę Ministerstwa Magii. Miał ogromną nadzieję, że uda mu się uniknąć tego nieprzyjemnego obowiązku chociaż przez jeszcze jedno lato.

Starając się zignorować list, wstał od biurka I przeszedł przez pokój w kierunku dużego, ekskluzywnego barku I nalał sobie podwójną Ognistą Whisky. Gdy jednym łykiem opróżnił całą zawartość szklanki, odpiął kilka górnych guziczków u swoich czarnych szat, które mocno opinały jego szyję I podświadomie rozmasował obolałą cześć ciała. Nalał sobie kolejną porcję napoju, następnie ze szklanką w lewej ręce podszedł do kominka, nad którym wisiało bogato zdobione lustro. Machnął od niechcenia różdżka i dwie duże świecie, znajdujące się nad kominkiem błysnęły, oświetlając jego bladą twarz ciepłym światłem. Snape przez kilka minut wpatrywał się w swoją zmęczoną, przedwcześnie postarzała twarz, po czym z nikłym wyrazem niesmaku zwrócił swój wzrok na swoją szyję. Wskazując swoją różdżkę w kierunku gardła Snape mruknął: rFinite Incantatemr1; i zaklęcie, które ukrywało jego rany zniknęło.

Nawet po tych wszystkich latach, rany na jego szyi nadal utrzymywały wściekło czerwony kolor. Wszystkie pozostałe efekty trucizny zostały usunięty z jego ciała, niestety same rany nigdy się do końca nie zagoiły i zapewne nigdy już się nie zagoją. Mimo, że ból, którym początkowo rany pulsowały praktycznie zniknął, jego szyja nadal przysparzała mu dużo problemów, szczególnie gdy był zmęczony i rozdrażniony. Ponownie kierując różdżkę w kierunku gardła powtórzył zaklęcie ukrywające; mimo, że ożenił się ponad 4 lata temu jego żona nigdy jeszcze nie widziała jego ran. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby ona nagle weszła do jego biura i zobaczyła go w takim stanie. Ona przecież nawet nie wiedziała, że te rany istnieją.

Snape podszedł do okna I spojrzał na oświetloną lampami ulicę. Dzielnicę Londynu, w której teraz mieszkał była zdecydowanie atrakcyjna; mały park w jej centrum był czysty I zadbany. Rodzina jego żony posiadała aż trzy posiadłości na samym tym skwerze i dwie kolejne na ekskluzywnym Kensington Square. Zawsze czuł się dumny, gdy spoglądał przez okno swojego biura. Nie mógł zaprzeczyć, że to małżeństwo było bardzo opłacalne, przynajmniej dla niego. Czasami się zastanawiał co w zamian osiągnęła jego żona.

Nadal rehabilitował się w Spinnerr17;s End, gdy Ministerstwo Magii ogłosiło Akt Małżeński. Początkowo był wyjątkowo zły, że jego kawalerstwo my być przymusowo zakończone w wieku 31 lat. Z uczuciem paniki, rozważał ucieczkę z kraju, szukanie żony nie wydawało się być adekwatne. Właśnie powziął ostateczne działanie i sprzedał jego dom rodzinny, gdy niespodziewanie natknął się na rozwiązanie jego problemów. Ostatnie kilka dni swojego pobytu w kraju Snape postanowił spędzić odwiedzając miejsca, których nie zaszczycił swoją obecnością nigdy wcześniej. I tak środowe popołudnie spotkało go szwędającego się raczej bezcelowo po Opactwie Westminsterskim; właśnie czytał imiona w kącie Poetów, gdy poczuł na swoim ramieniu delikatną kobiecą dłoń. Odwracając się, rozpoznał dawną szkolną znajomą r11; Cordelię. Snape wiedział, że została ona owdowiona w trakcie ostatniej wojny, chociaż podejrzewał, że wkrótce ponownie wyszła za mąż. Szybko jednak wyczuł, w jej nieco wymuszonym i pełnym zdenerwowania uśmiechu, że jest ona w podobnej sytuacji do niego samego. Pobrali się 3 tygodnie później.

Cordelia pochodziła z wysoko cenionego rodu czystej krwi. Jej drzewo rodzinne obejmowało 2 poprzednich dyrektorów Hogwartu, wynalazców magicznych, poetów, a nawet powszechnie znanych filozofów. Większość jej rodziny została umieszczona w Ravenclawie lub Slytherynie, lecz mimo ich upodobań do poślubiania czarodziejów czystej krwi, jej rodzina nigdy nie była zwolennikami Czarnego Pana. Znacznie bardziej interesowało ich rozwijanie sie w kierunkach intelektualnych niż w zdobywaniu władzy nad światem.
Severus podejrzewał, że entuzjastyczne akceptacja jego propozycji miała swoje korzenie w fakcie, że był on brany za bohatera wojennego oraz wyjątkowo odważnego szpiega. Cordelia nie mogła, ze względu na Akt Małżeński poślubić innego czarodzieja czystej krwi, więc jego pochodzenie rodzinne (był czarodziejem pół krwi) w dodatku z jego szacunkiem w kręgu Eliksirów robiły z niego całkiem niezłą partię. Cordelia była o 5 lat starsza i w szkolę była prefektką Slytherinu, w dodatku była ona też piękną , wykształconą i elegancką kobietą. Biorąc to wszystko pod uwagę, raczej nieźle udało mu się wybrnąć z sytuacji bez wyjścia.

Z niechęcią Snape oderwał się od swoich myśli i odszedł od okna, powracając do swojego biurka. Siadając z głębokim westchnięciem, wyciągnął dłoń po znienawidzony list. Udawało mu się unikać jego eks-współpracowników oraz eks-uczniów z Hogwartu przez ostatnich kilka lat, jednak teraz wyglądało na to, że przeszłość w końcu go dogoniła. Nie mógł przecież odmówić obowiązku narzuconego na niego przez samego Kingsleya Shackelbolta. Trzęsącymi się dłońmi podniósł pergamin ze stołu i złamał pieczęć. Tak jak się obawiał: został przywołany do Londynu.

Przypominam o obowiązku dodawania oznaczenia.
Alae

Edytowane przez Alae dnia 27-02-2009 19:47

Dodane przez Peepsyble dnia 27-02-2009 20:00
#2

niskim przyroście naturalnym wśród czarodziejów I historie o podwyższonych liczbach urodzeń charłaków

Po co to 'i' z dużej?

Po 3 dniach ciągłych narzekań Rona I ogromnego szczęścia Harryr17;ego I Ginny Hermiona zdecydowała, że dłużej tak nie wytrzyma.

To samo.

Nevilla Longbottom

Longbottoma.

Teodor

Teodorę.

Chodźmy teraz, bo za chwilę stchórzę.

Taaak. Dokładnie za 2 minuty i 10 sekund wiesz?

Jak tylko Portret

I po co z dużej?

Hermiona I Neville niechętnie zgodzili się I wrócili do wieży Gryffindoru,

To samo...

Tak jak się obawiał: został przywołany do Londynu.

Takie samo zakończenie w obu przypadkach? Nie za bardzo to wygląda...

Późno-popołudniowe

Czy słonce może być późno-popołudniowe? oO'

Hmm.... przeciętnie. Ogółem może i przeczytam dalsze części. Pisz dalej, praktyka czyni mistrza ;>

Dodane przez Ann dnia 16-06-2009 12:31
#3

Najbardziej rażące są niepotrzebnie zrobione duże litery co wytknęła ci już Peepsyble. Zauważyłam też brak kilku przecinków i sporo literówek. Proponuję żebyś popracowała jeszcze nad stylem pisania. Co do fabuły to nie za bardzo mi się podoba. Pomysł z przymusowym małżeństwem jest jakiś taki nijaki. Mam nadzieję, że będzie tak jak powiedziałaś i kolejne części będą ciekawsze i lepsze gramatycznie.