Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik nastoletniego Remusa Lupina. (Rodział 4)

Dodane przez BellatrixLestrange dnia 26-02-2009 12:27
#1

Przydałby się jakiś wstęp. ;D Więc chcę powiedzieć, że pisałam kiedyś to ff,ale potem przerwałam, usunęłam i w ogóle zniknęło ;P Teraz będę je publikować od początku, jeszcze raz. Nie wiem czy będzie się nadal podobać; być może ktoś już je kiedyś czytał, mimo wszystko zamieszczam pierwszy rozdział:


Rozdział 1.


Jestem wdzięczny im za te trzy lata ciężkiej pracy, bo wreszcie dokonali tego, na co tak długo wszyscy czterej czekaliśmy. Glizdogon, Łapa i Rogacz stali się animagami. Za tydzień wyruszamy na naszą pierwszą wyprawę poza Hogwart, już jako zwierzęta. Boję się tej przemiany. Bardzo. Są strasznie bolesne. Chciałbym, żeby wynaleziono jakiś eliksir, który pomógłby mi łatwiej przeżyć tą comiesięczną katorgę... Ale na razie muszę się zadowolić tym, co zrobili dla mnie moi najlepsi przyjaciele.


Do mojej przemiany jeszcze trzy dni. Rogacz jest załamany, zresztą wcale mu się nie dziwię, bo po tym, co się wczoraj wydarzyło... Siedzieliśmy wszyscy nad jeziorem i, jak zwykle, żeby popisać się przed Evans, James postanowił podręczyć Snape'a. Jakby już naprawdę nie miał co robić... Próbowałem go przekonać, że to nie ma sensu, że i tak nie zaimponuje swoim zachowaniem Lily, ale kiedy zobaczyłem zadowolone miny Syriusza i Petera to byłem pewny, że już nic nie wskóram...
- Co słychać, Smarku? - zapytał ironicznie, patrząc w stronę dziewczyn pod drzewem.
Snape puścił się w pogoń, ale Syriusz wrzasnął:
- Impedimento! - i "Smarkerus" zaczął biec w spowolnionym tempie. Nie chciałem na to patrzeć. Miałem nadzieję, że zaraz skończą.
- Rogaczu... - szepnąłem cicho, mając nadzieję, ze już przestanie, ale ten nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
- Levicorpus! - zawołał James i Snape wisiał już w powietrzu do góry nogami.
Glizdogon pokładał się ze śmiechu.
Lily Evans wyglądała, jakby zamierzała wstać i zwymyślać Rogaczowi i Łapie, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła- Ty...wredny... - wysapał Snape. - Głupolu...
- Co powiedziałeś? - warknął James i już podniósł różdżkę, aby rzucić jakieś zaklęcie, ale w tym momencie stanęła przed nim Evans, odgradzając go od Sewerusa.
- Musisz to robić? - spytała chłodno, podpierając boki rękami i patrząc na Jamesa ze złością.
W głębi duszy byłem jej za to wdzięczny.
- Och, Lily, odsuń się, bo zrobię ci krzywdę... - rzekł do niej Rogacz ze słodkim uśmiechem.
- Nie. - powiedziała wojowniczo.
Z miny Rogacza zniknął uśmiech.
- Przestań, Evans. O co ci chodzi? Chyba nie powiesz, że lubisz tego kretyna? - spytał, wskazując głowa na Snape'a, nadal wiszącego w powietrzu.
- Nie zaprzeczam. - mruknęła i dodała głośno - A co on ci zrobił? Co będziesz miał z dręczenia niewinnych? Tą swoją szkolną sławę?
- Och, Evans, proszę, odsuń się...
- Nie! - przerwała mu z krzykiem. - Spuść go na ziemię!
- Proszę...
- SPUSC GO NA ZIEMIE! SLYSZYSZ??!! - wrzasnęła. Była już naprawdę wściekła.
- To się ze mną umów.
- Nigdy! Myślisz, że umówię się z tobą, bo jesteś znany w całym Hogwarcie?? Sławny Potter....
- No, Evans ale ty pewnie na brak sławy nie narzekasz? - warknął.
Zatkało mnie. Nigdy bym nie pomyślał, że James odzywa się tak do Lily.
- Zostaw Snape'a. - wycedziła.
- Nie! - krzyknął wojowniczo Rogacz. - ZEJDZ MI Z DROGI, SZLAMO!!!
Po tych słowach zapanowała kompletna cisza. Nawet Snape przestał się wyrywać z niewidzialnych więzów. Glizdogon przestał chichotać. Ja skończyłem z udawaniem, ze jestem zainteresowany podręcznikiem do Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.
W oczach Lily zalśniły łzy.
- Wiesz, James? - zwróciła się do niego po imieniu. - Tego się po tobie nie spodziewałam...
- Ja też - mruknął Syriusz tak, aby przyjaciel tego nie dosłyszał.
- Ach... I jeszcze jedno... Umówienie się z Tobą to ostatnia rzecz, jaką chciałabym zrobić w życiu... - powiedziała, ocierając łzy rękawem i odeszła.
Rogacz stał tak przez kilka dobrych minut, a w tym czasie Łapa sprowadził Snaper17;a na ziemię.
Kiedy ludzie z powrotem zaczęli rozmawiać, James jakby ocknął się z transu i ruszył w stronę Zakazanego Lasu.
- Rogacz! Hej, gdzie ty idziesz? Jaaaames!!! - wrzasnął Syriusz i pobiegł za nim.
- Hej! - Zawołałem za nim.
Obrócił się.
- Nie biegnij za nim.
- Dlaczego? - spytał.
- Lepiej chodźmy do zamku... - mruknąłem.
- Co on narobił...Co on narobił... - mruczał Syriusz, kiedy kierowaliśmy się powoli do zamku.

Edytowane przez BellatrixLestrange dnia 06-01-2010 12:48