Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wasi wychowawcy

Dodane przez ain_eingarp dnia 22-04-2009 21:21
#45

Z roku na rok, a ostatnio z dnia na dzień coraz bardziej chwalę moją wychowawczynię z klas 1-3. Była naprawdę fajna, miła i zawsze służyła pomocą. Mimo, że klasa nie była zbytnio ułożona, nie krzyczała na nas, ale i tak potrafiła nad nami zapanować. Nie porównywała nas z nikim. Zawsze stawała po naszej stronie, nawet jeżeli narozrabialiśmy potrafiła nas wybronić. Nie uznawała żadnych zgrzytów pomiędzy uczniami w klasie. Starała się złagodzić te konflikty i całkowicie je zażegnać. Dzięki niej ja i moja przyjaciółka przyjaźnimy się do tej pory.
W klasach 4-6 nie było wcale gorzej. Klasa dostała dość sztywną i chłodną wychowawczynię. Zupełne przeciwieństwo pani z klas 1-3. Początek 4 klasy był trudny. Wiedzieliśmy, że ta pani jest taka przez nie miłe doświadczenia związane z rocznikiem, która miała na wychowawstwie wcześniej. Po paru miesiącach nauki daliśmy się pani, co do nas przekonać. Następne miesiące i lata było już tylko lepiej.
W gimnazjum już nie jest tak kolorowo. Nie chodzi o to, że wychowawca jest surowy czy ostry względem mojej nowej klasy. Chodzi o to, że nieustannie obwinia nas za wszystko i porównuje do swojej byłej klasy. Jest nauczycielem matematyki. Uważa, że wszyscy z klasy powinni umieć matematykę i traktować ją jako najlepszy przedmiot. Niestety, moja klasa o wiele lepiej radzi sobie z polskim, którego nauczycielka jest naprawdę świetna. Oprócz wymienionych wad mojego wychowawcy jest również to, że nie da sobie nic wytłumaczyć. Na początku roku znalazł sobie kilka kozłów ofiarnych i obwinia ich za byle co. Nauczyciel trzyma też stronę nauczycieli w każdym konflikcie. Konfliktów było dużo to prawda, ale ten pan nigdy nas nie bronił. Najdłuższy konflikt ciągnie się od początku roku, aż do teraz z panią od angielskiego (grupa średnio zaawansowana). Tak się składa, że ja również jestem w tej grupie i wiem, że pani faworyzuje niektóre osoby (w tym mnie), a niektórych nie lubi i co lekcja wstawia im uwagi. Nasz wychowawca posądza o to wszystko grupę. Nie przeczę, że na początku roku nie byliśmy zbyt mili dla tej pani, ale z czasem wszyscy poprawiliśmy swoje zachowanie, nawet najgorsi. Jednak żadne z obojga nauczycieli nie przyjmuje tego do świadomości. Co innego pani od polskiego. Kobieta poświęciła dużo czasu na lekcjach polskiego (wychowawca uważa, że wszystko ustalamy na godzinach wychowawczych, których nie ma, bo pan robi nam matematykę ;/) na wytłumaczenie całej sprawy i szukaniu sposobów wyjścia z sytuacji. Polonistka naprawdę nam pomogła. Nie stała murem za nauczycielem, lecz była neutralna. I chociaż na początku roku i na polskim nie byliśmy grzeczni (słabo powiedziane...) to nie rozpamiętuje nam tego, chyba że dla żartów. I muszę dodać jeszcze, że mój wychowawca bardzo sepleni, a dużo nam dyktuje i kiedy ktoś się spyta czy mógłby powtórzyć, wrzeszczy na nas.