Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wasi wychowawcy

Dodane przez Fantazja dnia 23-01-2009 21:00
#14

Szczerze nie cierpię mojej wychowawczyni. Zresztą, nie jestem wyjątkiem, gdyż jest ona powszechnie nielubiana, zarówno przez uczniów, nauczycieli, a nawet rodziców. Nie jest to osoba miła ani sympatyczna, a wręcz przeciwnie - odpychająca i nieprzyjemna. Jako nauczyciel również nie sprawuje się najlepiej. Nie tłumaczy, tyko zadaje jakiś tekst oraz ćwiczenia z książki, zapisuje słówka na tablicy i róbta se samemu. Nic więc dziwnego, że jesteśmy najgorszą klasą w szkole, jeśli chodzi o angielski. Nie byłoby może jeszcze tak źle, gdyby nie była naszą wychowawczynią, gdyż za bardzo próbuje nas wychowywać. Na każdej lekcji porusza sprawy organizacyjne, wrzeszczy na nas, jacy to my jesteśmy niegrzeczni, jak źle się zachowujemy, że jesteśmy nienormalni... Cóż, nie jesteśmy święci, ale bez przesady. Inni nauczyciele nie mają takich problemów, rozumieją, że po wejściu uczniów do klasy powstaje harmider i umieją się z nami dogadać. Za to nasza wychowawczyni nie ma zupełnie podejścia do młodzieży. My mamy tylko cicho siedzieć na lekcji, a w domu kuć słówka. Poza tym jest okropnie niekonsekwentna, co jest jej chyba największą wadą, gdyż zapowiedzianych na określony dzień sprawdzianów zupełnie nie robi albo odkłada tygodniami, przez co prawie nie mamy ocen. W tym roku mieliśmy bodajże jeden sprawdzian i dwie kartkówki na około sześćdziesiąt (!) lekcji, które się dotychczas odbyły. Notabene, my ich w zeszycie mamy zaledwie trzydzieści - tyle mieliśmy lekcji wychowawczych zamiast angielskiego. Z początku nam to nawet odpowiadało, bo wiadomo - brak sprawdzianów/kartkówek/odpytywań = brak nauki, ale teraz powoli zaczynamy się już martwić za względu na test gimnazjalny. Myślimy nawet nad napisaniem anonimowego listu do skrzynki SOS, z prośbą o zmiany w systemie nauczania, ale wtedy trzeba by było liczyć się z tym, że bez echa się to nie odbędzie, a wychowawczyni najprawdopodobniej znienawidzi nas do reszty i kto wie, czy nie zacznie wstawiać tych uwag, o których wspomina z dwadzieścia razy na jednej lekcji... Zalety? Owszem, ma. Łatwo ją przebłagać. A także okłamać, oszukać i ściągnąć przy niej na klasówce. Ale to już raczej 'zalety', a nie zalety.

Wycieczki? Pff. Jedyne wycieczki, które nam organizowała były wyjazdami do kina. Tylko raz zabrała nas do Krakowa. Szkoda tylko, że byliśmy tam już ze 4754376523 razy we wcześniejszych klasach i znudziło nam się już oglądanie po raz 4754376523 Kościoła Mariackiego. ;f

O wiele, wiele lepszą wychowawczynię miałam w podstawówce. Nie była może idealna, ale jednak umiała uczyć i, przede wszystkim, załatwiała sprawy organizacyjne na lekcjach wychowawczych, a nie na tych polskiego czy historii, których to przedmiotów uczyła. No, chyba że sprawa była nagląca, ale żeby tak z byle bzdetą... Ogólnie, to ona młoda była i młodych rozumiała. Nie tak, jak ta obecna...

Edytowane przez Fantazja dnia 23-01-2009 21:05