Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wasi wychowawcy

Dodane przez Loa_riddle dnia 09-06-2011 20:57
#111

Nasza wychowawczyni nie jest zła, poza tym, że jest nauczycielką polaka. Dlaczego? Bo czasami na lekcjach nic nie robimy, niby nic złego, nawet fajnie, ale od pół roku nie mieliśmy prawdziwej lekcji j. polskiego. Na godzinie wychowawczej czasami ni z stąd ni zowąd organizuje lekcję. A jeszcze jednym dla nas nieszczęściem (a może szczęściem?) jest to, że prowadzi kółko teatralne i na godzinach wychowawczych i normalnych lekcjach robimy próby przedstawień. I tak, gdyby na egzaminie szóstoklasisty było coś trudniejszego, to byśmy polegli. Ja osobiście lubię p. Asię, ale czasami potrafi doprowadzić do szału.
W przyszłym roku mamy mieć wf-istę, mojego sąsiada. Równy gość, z tego co widzę. Może będzie lepszy.
Aha, i opiszę jeszcze wychowawczynię z nauczania początkowego. Co do niej, to mam mieszane uczucia. Raz była wredna, a raz moiżna było z nią pożartować. Poza tym raz nawet pamiętam, że groziła nam policją (co za psychiczna kobieta) i udawała że połowy klasy nie widzi i rozmawiała tylko z tymi co się zgłaszali. Była jeszcze od wf w nauczaniu początkowym i dawała niezły wycisk. Wzywała rodziciców jak dziecko nie umiało skakać przez płotek (który był cholernie wysoki!). Raz wstawiła mi uwagę za to, że nie chciałam uczestniczyć w zawodach sportowych. I zachowywała się jakby nie znała powodu, jakby nie wiedziała, że nienawidzę wysiłku fizycznego i sportu i że nie jestem w nim zbyt dobra.
Warto by tu było jeszcze wspomnieć o matematyku, który, chociaż nie jest naszym wychowawcą ani nigdy nim nie był, to posiada bardzo ciekawą osobowość. Atmosfera wśród uczniów jest wielce zależna od jego chumoru, raz żartuje, a raz ma kamienną twarz (a wtedy prawie zawsze ląduję przy tablicy). Wszystkich traktuje jednak na równi i za to ma u mnie plusa. Na jego lekcjach panuje cisza, chociaż nawet nie podnosi głosu (niczym prof. McGonagall). Najciekawszy jest jednak jego stosunek do uczniów- czasami idzie przez szkołę zawzięcie machając smyczą z kluczami i jego charakterystyczną czarną walizeczką na laptopa i nie odpowiada nawet na spontaniczne "dzień dobry", a czasami stoi sobie przy parapecie albo przy barierkach, z których widać dolne piętro i konsumując kanapkę wda się z uczniem w rozmowę.
Ah!... ci nauczyciele.


Edit. Chciałabym napisać coś o nauczycielu, którego dostaliśmy w gimnazjum.
Pan S. jest jednym z moich ulubionych nauczycieli. Na lekcjach wychowania fizycznego, które też prowadzi, pokazuje, że nie da sobie włazić na głowę, czego zdecydowanie nie potrafił nasz poprzedni wuefista. Potrafi doskonale zorganizować godzinę wychowawczą, a poza tym wiele się nami interesuje. Wszelkie konflikty załatwia od razu, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę. Na cóż tu dużo pisać... cód, miód i orzeszki. Jest nauczycielem, którego życzę każdemu.

Edytowane przez Loa_riddle dnia 23-11-2011 20:13