Dodane przez Martucha dnia 27-08-2008 05:26
#16
Nigdy nie lubiłam W-Fu.
I to nie dlatego, że nie lubię ćwiczyć, bo lubię.
Jest to bardzo potrzebna lekcja, biorąc pod uwagę nasze czasy i poziom rozwoju telewizji i komputerów.
W podstawówce było okej, wspaniała pani nauczycielka, mnóstwo zabaw, przy których lepiej się poprawiało kondycję niż przy zwykłych ćwiczeniach. Brano pod uwagę tylko chęci i obecność.
Gimnazjum - to straszne. Nie jestem wybitnie wysportowana, wiem o tym. Dużo ćwiczeń sprawia mi problemy, owszem. Tylko nikt nie dostrzega moich starań, tego, że zawsze robię jak najwięcej, żeby było dobrze [a i tak nigdy nie wyjdzie].
Nie potrafię nic robić z piłką, pomimo starań, ani rzucać, ani łapać, ani odbijać i za gry zespołowe zawsze miałam szereg jedynek.
Miałam mieć na świadectwie ocenę "dostateczną", ale nauczyciel z wielką łaską zmienił mi na "dobry" po mojej interwencji u dyrektora.
Ćwiczę zawsze, a i tak jestem bardziej poszkodowana niż dziewczyny, które są niedysponowane trzy razy w miesiącu.
Moje marzenie - żeby WF nie był na oceny, bo są one jawnie niesprawiedliwe, przynajmniej w mojej szkole.