Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Jak spędzacie święta ?

Dodane przez Cee dnia 21-12-2008 22:44
#9

Przeraża mnie perspektywa nadchodzących świąt. Nie chodzi tu o sprzątanie i gotowanie, bo i tak dużo pomagam w domu, więc jest to już dla mnie norma. W tym roku przypadło tylko mnie akurat sterylne sprzątanie całego domu, za które zabieram się jutro. Nie wiem, jak uwinę się z ponad stumetrowym domem, ale tak czy inaczej, trzeba to zrobić. W kuchni... szczerze się przyznam, rzadko pomagam. Poza tym, ja się po prostu do gotowania nie nadaję. ;[ Ewentualnie mogę pokroić jakieś warzywa na sałatkę, ale i tak kończy się to krzykiem, bo nie potrafię pracować, nie robiąc wokół siebie syfu. Więc mama wygania mnie z kuchni i każe się czymś innym zająć, obym tylko nie miała w ręku noża. Ale i tak nigdy nie gotujemy wielu potraw, bo zazwyczaj jedziemy do babci na wigilię i mamie zazwyczaj przypada tylko zrobienie ryb - salsy, po grecku, w panierce (ale i tak robi do tego jakieś ciasta, bigosy i flaki, które są jedzone w kolejne dni świąt). Choinkę zazwyczaj ubieramy dzień przed wigilią (ja razem z tatą), gdy już wszystko jest wysprzątane, a mama krząta się po kuchni.
Tak jak wspomniałam, na wigilię w tym roku, jak i w latach poprzednich, jeździemy do mojej babci. Dwanaście potraw zjem, co prawda zawsze skamlę, jak mają mi nakładać śledzia albo kapustę z grzybami, ale żyję póki co do tej pory. I tak 'kosztowanie' jedzenia nie jest takie straszne. Nie zamierzam w tym roku iść na pasterkę ani śpiewać kolęd. Obmyśliłam nawet sobie plan uszkodzenia strun głosowych - wyjść na zewnątrz 23 grudnia i nawrzeszczeć się, aż nie będę w stanie normalnie mówić. Zazwyczaj się sprawdza, nie wiem, jak tym razem. Nie wiem, dlaczego mam świętować coś, w co nie wierzę. Chrzanię takie święta. Ale przemorduję, muszę. Nikt w rodzinie praktycznie nie wie, że jestem ateistką, głęboko wierząca babcia chyba by mnie urżnęła i podała na stół jako trzynastką potrawę. ;f Pacierza nie odmówię, jedyne co zrobię, to podzielę się opłatkiem, ale nie będę tego traktować jako dzielenie się ciałem Jezusa, tylko... zwykłym kawałkiem czegoś tam. ><
A jak traktuję same święta? Nie lubię, nie cierpię, nie znoszę. Zmuszanie do jedzeniadwunastu potraw, wcześniejsze przygotowania i kupowania prezentów. Nie jestem do tego stworzona. W miarę, jak jestem starsza, w ogóle coraz mniejszą wagę przykładałam do atmosfery świątecznej, teraz w ogóle nie przykładam. Niewielu znam ludzi, dla których Boże Narodzenie jest nie tylko spotkaniem się z rodziną i odpakowaniem drogich prezentów. Wielu ludzi zapomina, co tak naprawdę świętuje, choć są 'chrześcijanami'. Ja w tym roku kończę z udawaniem, nie zamierzam chodzić na przymus na pasterkę czy śpiewać kolęd. I czy rodzina się z tym pogodzi czy nie, ich sprawa. Przestaję udawać tego, kim nie jestem.
A prezenty? Owszem, dostaję i obdarowywuję także. Ja zazwyczaj kupuję coś tylko rodzicom, na babcię się zrzucamy. Kuzynowstwu ani wujkom nie kupuję, bo nie czuję z nimi silnej więzi (chociaż spędzamy święta razem). Nie przyznam, żeby prezenty były tanie, ale w tym roku nie spodziewam się pod choinką, bo i tak kupiłam sobie wcześniej ubrania, komórkę, książkę czy kosmetyki, które są traktowane, zgodnie z umową, jako prezent gwiazdkowy. ;]

Edytowane przez Cee dnia 21-12-2008 22:49