Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Jak spędzacie święta ?

Dodane przez Olaa dnia 21-12-2008 18:42
#1

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia .
Jedni jadą do cioci, drudzy do babci, a inni zostają w domu. Niektórzy lubią karpia w galarecie, albo barszcz z uszkami...

A jak jest u Was ?
Lubicie te święta? Dlaczego?

Jak pomagacie w przygotowaniach?

psphome.dhtml.pl/swieta/choinka2.jpg

Dodane przez Alice Evithe dnia 21-12-2008 18:47
#2

Ja, moja mama oraz babcia zawsze urzędujemy w kuchni przed świętami. Uwielbiam z nimi gotować. Święta u mnie jeszcze nigdy nie były nudne, bo zawsze niespodziewanie pojawiała się jakaś ciocia lub jakiś wujek, albo starsi kuzyni. Śpiewanie kolęd - bez tego nie obejdzie się. Wujkowie i dziadkowie zawsze pojedynkują się, kto głośniej zaśpiewa. Ogólnie panuje wtedy ciepła, rodzinna atmosfera. Aż chce się tych świąt. ^^ Prezenty także pojawiają się, ale to z reguły drobiazgi - jakaś biżuteria, perfumy, bądź po prostu czekolady.
Choinką z reguły zajmuję się ja, chociaż w tamtym roku pomagał mi brat. Jutro będę ubierać choinkę - ciekawe, czy on dołączy się do mnie. : D

I zdecydowanie wolę Boże Narodzenie od Wielkanocy. : D Te drugie to też wspaniałe święto, ale panuje zdecydowanie mniej magiczny klimat, niż podczas Wigilii i pierwszego oraz drugiego dnia Bożego Narodzenia.

Edytowane przez Alice Evithe dnia 21-12-2008 18:49

Dodane przez Insygnium dnia 21-12-2008 19:17
#3

Nie cierpie świąt... Szczególnie świą Bożego Narodzenia. Co jest ciekawe w łamaniu się opłatkiem i nie szczerych życzeniach? Połamanie się opłatkiem jest tak jakby wywierane silnym wpływem przez rodzine. Rodziców i opiekunów nie interesuje, że ty nie masz intencji na złożenie np. cioci życzeń. Jednak jeżeli tego nie zrobisz cała rodzina uważa cię za najgorszego. Po co się w Wigilie obżerać skoro Bóg powiada, że nadmierne jedzenie jest grzechem... To się nie trzyma swego. Prawda? Ja w każde święta wychodze na pobliskie pola, szukam wtedy nieustawicznie samotności. Stronię od ludzi. Po cóż rodzina w święta tylko a przez cały rok ty taki ty owaki. Pozdrawiam

Dodane przez Claire Lethal dnia 21-12-2008 19:38
#4

Opłatek, chionka, kolędy, sianko pod obrusem, 12 potraw.. jakoś zniosę.
Nie cierpię za to sztucznej atmosfery i składania życzeń. Drażni mnie to bardzo.
Wigilię spędzam u babci, gdzie zjeżdża się cała rodzina.
Potem mykamy samochodem szybko do domu i idziemy na Pasterkę.

Nie lubię świąt.

Dodane przez Delirantka dnia 21-12-2008 20:10
#5

Po dłuższej kontemplacji stwierdzam, że już nie lubię świąt. To nie jest to, co kiedyś. Dawniej rzeczywiście czuło się tą atmosferę, pewnie dlatego, że byłam mała i wierzyłam w Mikołaja, teraz i tak każdy jest zabiegany, tak samo w święta jak i w normalny dzień.
Jak dla mnie, święta to teraz zwykły odpoczynek od szkoły, więcej czasu spędzanego przy komputerze, dobre jedzenie. Zwłaszcza ostatnie święta mnie rozczarowały, pewnie dlatego też zmieniłam swój stosunek do nich.

Edytowane przez Delirantka dnia 14-06-2009 17:51

Dodane przez Lady K dnia 21-12-2008 20:10
#6

najbardziej lubię uszka z grzybami i barszcz mniam ! w Boże Narodzenie panuje extra atmosfera, jest tak kolorowo i w ogóle uwielbiam te święta i przygotowania do nich, chociaż z wiekiem trzeba przyznać trochę mi to mija. Nie lubię jedynie składać sobie życzeń i dzielić się opłatkiem :D

Dodane przez Aranoisiv dnia 21-12-2008 20:42
#7

Ojojoj. Jak można świąt nie lubić? xD

Ja idę do babci na kolację wigilijną, no i przez dwa dni na obiadki. Przytyje się trochę, ale jaka rada.
Jutro będę lepić uszka do barszczu.

A gdzie w ankiecie opcja "Oba"???

Dodane przez Ann dnia 21-12-2008 21:09
#8

Zawsze czynnie uczestniczę w pieczeniu rozmaitych ciast i ciasteczek, natomiast jeśli chodzi o pozostałe potrawy wigilijne i świąteczne to lepsza jestem w spożywaniu niż robieniu xD Wigilię spędzam z najbliższą rodziną na pierwszy dzień świąt jadę do babci a w drugi dzień świąt przyjeżdżają do mnie dwie ciotki na obiad do babci. Cóż tu wiele mówić święta uwielbiam.

Dodane przez Vampirzyca dnia 21-12-2008 22:25
#9

W domu.
Najpierw sprzątanie, czego szczerze nienawidzę. Ale mam już to za sobą. Rozmroziłam i wyszorowałam całą lodówkę. oO' Wysprzątałam pokój. Wytarłam kurze. Odkurzyłam większą część mieszkania. Ubrałam choinkę. Padłam.
Co do jedzenia... Mało. Nigdy nie zjadam przepisowych dwunastu potraw. Kluski z makiem, jakieś ciasto i rybę. Nawet nie karpia - rybę w panierce. Nie wyobrażam sobie zjeść karpia.
Prezenty. Zwykle natykam się na nie tydzień przed Wigilią. Jeśli chodzi o wynajdywanie paczek, to jestem mistrzem. Dostaję z reguły jakieś ciuchy, pieniądze, maskotki, książki... Co im wpadnie w ręce. ;d
Święta lubię. Bez przesady, ale lubię.

Dodane przez Cee dnia 21-12-2008 22:44
#10

Przeraża mnie perspektywa nadchodzących świąt. Nie chodzi tu o sprzątanie i gotowanie, bo i tak dużo pomagam w domu, więc jest to już dla mnie norma. W tym roku przypadło tylko mnie akurat sterylne sprzątanie całego domu, za które zabieram się jutro. Nie wiem, jak uwinę się z ponad stumetrowym domem, ale tak czy inaczej, trzeba to zrobić. W kuchni... szczerze się przyznam, rzadko pomagam. Poza tym, ja się po prostu do gotowania nie nadaję. ;[ Ewentualnie mogę pokroić jakieś warzywa na sałatkę, ale i tak kończy się to krzykiem, bo nie potrafię pracować, nie robiąc wokół siebie syfu. Więc mama wygania mnie z kuchni i każe się czymś innym zająć, obym tylko nie miała w ręku noża. Ale i tak nigdy nie gotujemy wielu potraw, bo zazwyczaj jedziemy do babci na wigilię i mamie zazwyczaj przypada tylko zrobienie ryb - salsy, po grecku, w panierce (ale i tak robi do tego jakieś ciasta, bigosy i flaki, które są jedzone w kolejne dni świąt). Choinkę zazwyczaj ubieramy dzień przed wigilią (ja razem z tatą), gdy już wszystko jest wysprzątane, a mama krząta się po kuchni.
Tak jak wspomniałam, na wigilię w tym roku, jak i w latach poprzednich, jeździemy do mojej babci. Dwanaście potraw zjem, co prawda zawsze skamlę, jak mają mi nakładać śledzia albo kapustę z grzybami, ale żyję póki co do tej pory. I tak 'kosztowanie' jedzenia nie jest takie straszne. Nie zamierzam w tym roku iść na pasterkę ani śpiewać kolęd. Obmyśliłam nawet sobie plan uszkodzenia strun głosowych - wyjść na zewnątrz 23 grudnia i nawrzeszczeć się, aż nie będę w stanie normalnie mówić. Zazwyczaj się sprawdza, nie wiem, jak tym razem. Nie wiem, dlaczego mam świętować coś, w co nie wierzę. Chrzanię takie święta. Ale przemorduję, muszę. Nikt w rodzinie praktycznie nie wie, że jestem ateistką, głęboko wierząca babcia chyba by mnie urżnęła i podała na stół jako trzynastką potrawę. ;f Pacierza nie odmówię, jedyne co zrobię, to podzielę się opłatkiem, ale nie będę tego traktować jako dzielenie się ciałem Jezusa, tylko... zwykłym kawałkiem czegoś tam. ><
A jak traktuję same święta? Nie lubię, nie cierpię, nie znoszę. Zmuszanie do jedzeniadwunastu potraw, wcześniejsze przygotowania i kupowania prezentów. Nie jestem do tego stworzona. W miarę, jak jestem starsza, w ogóle coraz mniejszą wagę przykładałam do atmosfery świątecznej, teraz w ogóle nie przykładam. Niewielu znam ludzi, dla których Boże Narodzenie jest nie tylko spotkaniem się z rodziną i odpakowaniem drogich prezentów. Wielu ludzi zapomina, co tak naprawdę świętuje, choć są 'chrześcijanami'. Ja w tym roku kończę z udawaniem, nie zamierzam chodzić na przymus na pasterkę czy śpiewać kolęd. I czy rodzina się z tym pogodzi czy nie, ich sprawa. Przestaję udawać tego, kim nie jestem.
A prezenty? Owszem, dostaję i obdarowywuję także. Ja zazwyczaj kupuję coś tylko rodzicom, na babcię się zrzucamy. Kuzynowstwu ani wujkom nie kupuję, bo nie czuję z nimi silnej więzi (chociaż spędzamy święta razem). Nie przyznam, żeby prezenty były tanie, ale w tym roku nie spodziewam się pod choinką, bo i tak kupiłam sobie wcześniej ubrania, komórkę, książkę czy kosmetyki, które są traktowane, zgodnie z umową, jako prezent gwiazdkowy. ;]

Edytowane przez Cee dnia 21-12-2008 22:49

Dodane przez Fiore dnia 21-12-2008 22:56
#11

Gdy byłam dzieckiem, święta niesamowicie mnie cieszyły. Tata przynosił dwie wielkie reklamówki słodyczy. Niemal piszczałam ze szczęścia na myśl o ubieraniu choinki, razem z bratem prosiliśmy tatę by przyniósł ją z piwnicy już na początku grudnia. Zwykle dwa tygodnie przed Wigilią stała wystrojona w obrzydliwie pstrokate ozdoby. Nie mogłam się wprost doczekać 24 grudnia, babcinych pierogów, ciast i innych pyszności. W końcu, gdy nadszedł ten oczekiwany gorąco przeze mnie dzień, zasiadałam razem z kilkunastoma innymi osobami przy stole mojej babci, łamaliśmy się opłatkiem, pod choinką czasem były prezenty (czasem nie ;d), ale to nie było wcale takie ważne. Gdy ja i wszyscy moi kuzyni już się najedliśmy, nie pozostało nam nic innego niż zabawa w chowanego, czy inne równie ciekawe zajęcia. Gasiliśmy światło i szukaliśmy się po ciemku (przy zapalonym to zbyt proste ^^) dopóki nam się nie znudziło, oglądaliśmy Kevina. Zawsze zostawaliśmy u babci na noc, bo na drugi musielibyśmy i tak przyjechać ze względu na obiad rodzinny.

Teraz, szczerze mówiąc, święta są mi dość obojętne. Ubieranie choinki już ani trochę mnie nie cieszy. Zarówno ja i moi kuzyni dorośliśmy, więc razem co najwyżej oglądamy po raz setny Kevina lub jakiś inny odgrzewany co roku hit. Atmosferę przy wigilijnym stole nie nazwałabym zbytnio świąteczną, życzenia są składane mechanicznie, właściwie każdemu życzy się tego samego. Co rok to samo. Rutyna. Z świąt najbardziej lubię właśnie Wigilię, pozostałe dni świąteczne nie różnią się od zwyczajnej niedzieli.

Najbardziej nie lubię tej napędzanej w mediach świątecznej szopki. Wszędzie tylko święta, święta, święta. Dobrze, że nie oglądam teraz zbyt często telewizji, bo Boże Narodzenie kompletnie by mi obrzydło.

Edytowane przez Fiore dnia 21-12-2008 23:00

Dodane przez Rybka_109a dnia 21-12-2008 23:17
#12

Najbardziej lubię Wigilię bo kocham jeść uszka. :) Ale Święta w moim przypadku nie są fajne bo na Święta zawsze choruje.:( Np. w tym roku jestem przeziębiona.

Dodane przez Ariana dnia 21-12-2008 23:56
#13

Ołł... nie znoszę świat Albo nie - lubię za to, że: mogę się wyspać i udaje mi się też wtedy odkryć, że jednak mam rodzinę (na co dzień widzimy się zwykle przed wyjściem do szkoły/pracy i późnymi wieczorami, które ja i tak zwykle spędzam przed komputerem).

Boże Narodzenie jest taaakie komercyjne i sztuczne. Ale o ile jeszcze święta są do przeżycia to w okresie przedświątecznym po prostu mam ochotę zniknąć z powierzchni Ziemi. Wejście do jakiegokolwiek hipermarketu czy chociażby mniejszego sklepu kończy się staniem w kolejce 10 minut. Nie chce mi się już nawet pisać o obładowanych zakupami ludźmi i trzy razy większych korkach na ulicach. Każde krótkie wyjście na ulice kończy się powrotem z tysiącem głupich ulotek o świątecznych kredytach, promocjach (biorę te ulotki, bo zwyczajnie współczuje ludziom, którzy muszą na takiej pogodzie je rozdawać). Włączam tv - święta, internet - święta, czytam gazetę - święta. A jak do tego dojdzie jeszcze Kevin sam w domu... można oszaleć.

A w domu? Tv i komputer są włączone 24 na dobę. Zawsze kłócimy się, kto ma ubierać choinkę, bo nikt tego nie chce robić. Nie jemy karpia, bo nikt go nie lubi, poza tym nikt w domu nie zabiłby zwierzęcia. Składana życzenia są już tak obtrzaskane, że mogłabym bez problemu wymienić, co i kto będzie mi życzył. Nie przypominam sobie byśmy kiedykolwiek śpiewali kolędy, czytali Biblię albo coś w tym stylu. Kolejne dni spędzam na leniuchowaniu (czyli jak zawsze). Na moje nieszczęście w tych dniach często odwiedza nas rodzina, na moje nieszczęście często są tam dzieci i na jeszcze większe moje nieszczęście to zwykle, ja muszę zapewnić im "rozrywkę", co zwykle mnie zabija od wewnątrz. Kiedy udaje mi się pozbyć dzieci, zaszywam się w swoim pokoju i siedzę dopóki nikt nie zauważy, że dzieciarnia jest bez opieki. Po czym znów udaję, że się nimi opiekuje i koło się zamyka.

Podsumowując - w moim domu święta prawie nie różnią się niczym od innych dni. Poza tym, że jest bardziej sztucznie i rodzinnie. I mi to gra.

Potem odpoczywamy, ja latam po domu, włażę na Internet i rok w rok zdaję sobie sprawę, że jestem jedną z niewielu osób, które tak robią.


Niewielu? Ja tam też nigdy sobie nie odpuszczam. ;p

Edytowane przez Ariana dnia 10-12-2009 00:09

Dodane przez Lady James dnia 22-12-2008 09:25
#14

Boże narodzenie to chyba najwspanialszy czas w ciągu roku... ludzie stają się dla siebie uprzejmiejsi, chetniej sobie pomagają, szkoda, że przez cały rok tak nie jest :)
tegoroczne święta nie bedą sie różniły zbyt wiele od poprzednich, najpierw wigilia u babci, wspólnie kolędowanie i długie rozmowy, potem powrót do domu i wspólne wyjście na pasterkę, na drugi dzień zjazd rodzinny u mnie w domu, z przerwami na oglądanie telewizji, a na drugi dzień to spotykam sie głównie z koleżankami, i w swoim gronie wygłupiamy sie, słakadamy sobie życzenia i śpiewamy kolędy

Dodane przez Milka dnia 22-12-2008 12:34
#15

Ej, a dlaczemu w ankiecie nie ma odpowiedzi 'Lubie oba tak samo?' :(
No nie potrafię się zdecydować.
Jako małe dziecko lubiłam bardziej te święta, które były bliżej. Potem zdecydowałam, że lepsza jest Wielkanoc, bo dostaje 2 prezenty, a nie 1 :lol:

Boże Narodzenie. Czas, kiedy przynajmniej niektórzy udają, że są szczęśliwi i składają sobie życzenia.
U mnie wygląda to tak, że zbieramy się albo w moim domu albo w babci [stoją ok. 10m od siebie, więc większej różnicy nie ma, gdzie idziemy]. Tradycyjnie - czytanie Pisma Św., dzielenie się opłatkiem, życzenia, 12 potraw, tylko z kolędami ciężko, bo nigdy nie ma kto zacząć :lol:. No i prezenty! Potem pasterka, następnego [albo jak kto woli, tego samego] dnia z rana idziemy do dziadka na śniadanie. Później wygląda to różnie, ale najczęściej idziemy do nas na obiad. 26 grudnia to naprawde, naprawde różnie.

Dodane przez Carol dnia 22-12-2008 12:49
#16

Ja najbardziej lubię święta Bożego Narodzenia. Ten klimat świąt.
Ja spędzam je z rodziną w domu.

Dodane przez mistake dnia 22-12-2008 14:17
#17

Święta Bożego Narodzenia u mnie w domu niezbyt różnią się od dni normalnych. Wtedy tylko sprzątam, rodzice stoją w kolejkach a potem tony jedzenia leżą w lodówce, bo na święta jedziemy do babci. Gdy byłam mała bardzo lubiłam ten okres w roku. Prezenty, ubieranie choinki i spotkania z rodziną. Na moje szczęście w pierwszy i drugi dzień świąt w moim domu nie ma jakiegoś schroniska dla bezdomnych, ponieważ nasza cała familia jest porozrzucana po całym kraju, a nikomu nie chce się ruszyć i gdzieś pojechać. Te święta nie będą się różnić niczym innym od dnia dzisiejszego lub jutrzejszego. Albo nie, wróć! Będę miała porządek i górę żarcia w lodówce, szafkach i innych zakamarkach kuchni. Gdy wreszcie nadejdzie ten dwudziesty czwarty grudnia pojadę do mojej jednej babci, przemęczę się, zjem jakiegoś smażonego karpia, połamie się opłatkiem i obejrzę jakiś program w telewizji, a tym czasem moja mama i babcia będą się kłócić a tata ze swoim bratem sprawdzać wyniki meczów na telegazecie. Potem sprzątanie i powrót do domu. Oto Święta Bożego Narodzenia u mnie, u Crazy Amy.

Dodane przez Dominika dnia 22-12-2008 16:09
#18

Ja bardzo lubię święta Bożego Narodzenia, lubię ubierać choinkę, lubię piec ciasta, lubię - nie, nie lubię sprzątać, ale to szczegół, lubię iść na roraty w Wigilię, lubię kolację wigilijną, lubię prezenty, lubię pasterkę, lubię leniuchowanie i nicnierobienie, lubię jeszcze wiele rzeczy, których nie wymieniłam. Dla mnie ten czas świąteczny jest naprawdę bardzo fajny i pomimo tego, iż te święta z roku na rok stają się coraz bardziej komercyjne to ja i tak czuję ten niepowtarzalny klimat.

Dodane przez Snape102 dnia 22-12-2008 16:12
#19

Ja za bardzo w przygotowaniach sie nie udzielam bo mógłbym coś zepsuć xD.ALe ogólnie wole świ.ęta bożęgo narodzenia bo jest fajniejsza atmosfera.

Dodane przez Maladie dnia 22-12-2008 16:32
#20

Widzę, że (niestety) nie wszyscy lubią święta. A ja je po prostu kocham! Z racji tego, że mieszkam daleko od rodziny i wszystkie babcie, ciocie, wujków, siostry i braci ciotecznych widuję tak naprawdę tylko 2-3 razy w całym roku! W tym roku jak zwykle jedziemy do babci, cioci, wujka i dziadka na Górny Śląsk, potem do drugiej babci, cioci i sióstr ciotecznych na Małopolskę, następnie (wyjątkowo w tym roku) do koleżanki mojej mamy z powrotem na Górny Śląsk i na końcu do drugiej koleżanki mamy na Sylwestra na Wielkopolskę. Prawie co roku tak wygląda moje podróżowanie po Polsce i mam już serdecznie dość siedzenia w samochodzie. Ale opłaca się. W mojej rodzinie zawsze jest najpierw kolacja (12 dań to obowiązek), potem łamanie się opłatkiem (trwające zazwyczaj 0,5 godziny) i czas na prezenty. U nas nie ma czegoś takiego jak: "Wyrosłaś już z prezentów". Każdy dostaje kilka prezentów. Potem rozmawiamy, oglądamy Kevina po raz wtóry, po czym ja się zamykam z siostrą cioteczną w jej pokoju i mamy święty spokój.

Dodane przez Cally dnia 23-12-2008 09:18
#21

Nie lubię świąt.
Drażnią mnie jak żaden inny dzień w roku, a już w szczególności składanie życzeń, zgroza, ostatecznie i tak każdy wyduka ''wszystkiego najlepszego'', nawet ledwo co.
A już najgorsze jest to że ja zawsze wigilie spędzam w domu, inni jeżdżą do babci, cioci etc. tylko nie ja, mój tata nie lubi takich rzeczy, on zawsze takie imprezy czy święta woli spędzać w domu. No i z czego tu mieć radość? Z tego że zjem kolację w takim samym towarzystwie co codziennie. Nie, dziękuje.

Dodane przez Fantazja dnia 23-12-2008 09:37
#22

Nienawidzę świąt. Nie chodzi tutaj o komercję i przereklamowanie - to mnie jedynie irytuje, ale o to, że u mnie w domu nikt ich nie lubi. Przez to wszyscy są drażliwi, kłócą się o byle drobiazg, a atmosferę to można spokojnie nożem pokrajać. Dlatego też w dni przed świętami jestem w domu tylko przed południem, gdy dom jeszcze śpi, a wracam wieczorem, kiedy powoli spać się kładzie. Gdzie idę? Do taty. Po co? Sprzątać. Zaledwie próg przekroczę, a już wołam o szmatkę, co zawsze tatę i brata dziwi, bo przez cały rok jestem uosobieniem lenistwa. Ale sprzątanie dwupiętrowego domu gościnnego to zawsze jakiś sposób na to, by odreagować i się wyżyć. Tak porządnie. A jak się praca u taty skończy, idę do babci i jej też pomagam. Cóż, na brak zajęcia narzekać nie mogę, bo przez świętami, a raczej Sylwestrem, zawsze coś się do zrobienia znajdzie. W końcu mieszkam we wsi turystycznej, gościom tata i babcia wynajmują, więc wiadomo - roboty po pachy. Jednak potem przychodzi Wigilia. I wybieraj człowieku, z kim ją spędzisz. Z mamą czy z tatą. Nienawidzę tego. >.>

Kiedyś było fajnie. Jak byłam dzieckiem, naprawdę kochałam święta. Zjeżdżała się wtedy cała rodzina, wszystkie ciotki, wujkowie, całe kuzynostwo, nierzadko krewni, których zupełnie nie znałam. Wszystkie kobiety pędziły do kuchni, by pomagać, dopinać wszystko na ostatni guzik, mężczyźni siadali w pokoju i debatowali o nie wiadomo czym, a dzieci, w tym ja, ganiały się po domu, bawiły w berka, chowanego i inne gry zespołowe. Potem, gdy zaświeciła pierwsza gwiazdka, wszyscy zasiadali do stołu i najpierw była modlitwa, potem odśpiewanie kolęd, a następnie posiłek. Oczywiście wszystkie dzieciaki czekały tylko na jego koniec - bo prezenty. Każdy coś dostawał. Po kolacji, kobiety sprzątały, mężczyźni dyskutowali, a dzieci zachwycały się prezentami i bawiły ze sobą... Ech, to były czasy. Teraz wszyscy krewni, którzy wtedy byli w podeszłym wieku, zestarzeli się bądź umarli, dzieci przestały już być dziećmi i więzy krwi i tradycja przestały się liczyć.

Jedyne, co mi pozostało z tamtego okresu, to ubieranie choinki. Sama nie wiem dlaczego, ale sprawia mi to przyjemność. Moja choinka zawsze jest idealna - koniecznie żywa, świeżo ścięta, z ozdobami ze wszystkich okresów czasu, począwszy od tych zakupionych całkiem niedawno, a skończywszy na ręcznie malowanych czy nawet robionych, które pamiętają jeszcze czasy mojej prababci. Łańcuchy są już postrzępione, bodajże jeden jest w jednym kawałku. Ale co z tego. Przynajmniej taka choinka ma swój klimat, nie jak te sztuczne choinki ubrane w dopiero co kupione bombki.

Cóż, ogólnie świąt żadnych nie lubię i raczej nieprędko polubię. I wcale bym się nie obraziła, gdyby ktoś wykreślił je z kalendarza i nie nakazywał ich obchodzić. Dla mnie nie są one przyjemnością i jedyne z czego się cieszę to to, że można trochę odpocząć od szkoły.

A życzeń również nie lubię. Większość to sztuczne zdrowia, szczęścia, pomyślności, składane bardziej z przyzwyczajenia, mechanicznie niż ze szczerego serca. Jedynie z bratem jest inaczej, gdyż my, jakże kochające się rodzeństwo, życzymy sobie wszystkiego najgorszego i wszelkiego rodzaju kataklizmów. ;P

A prezentów w Wigilię nie dostaję. Rodzice i tak nigdy nie wiedzą, co mi kupić, więc prezent wybieram i kupuję sobie sama albo przed, albo po świętach. W tym roku raczej po. I dobrze. Przynajmniej dostaję to, co chcę.

Dodane przez Alice dnia 23-12-2008 19:17
#23

A ja uwielbiam Święta Bożego Narodzenia. Najbardziej podobają mi się nasze tradycje i to w jaki sposób moja rodzina świętuje narodziny Chrystusa, bo głównie o to chodzi. Najlepsze jest ubieranie choinki. Ja i moja trójka rodzeństwa zawsze świruje przy tej robocie. Ogólny efekt jest taki, że choinka leży na podłodze z potłuczonymi bombkami. Wtedy na scenę wkracza mama i naprawia nasze szkody. Uwielbiam gotować i piec ciasta a sama wigilia jest wspaniała. Co roku musimy zaśpiewać wszystkie kolędy ze śpiewnika, by móc rozpakować prezenty. Ja oczywiście gram na gitarze. Cały rok czekam z niecierpliwością na robione uszka przez babcię. Mam na ich punkcie świra:) Uwielbiam chodzić też z siostrą na pasterkę. Mimo, że Msza jest długa to klimat jest wspaniały.
Nienawidzę tej madialnej szopki którą urządzają nam w telewizji. Tylko nam święta psują. Wkurza mnie ten czerwony pajac który udaje św. Mikołaja. Gdy widzę takiego przebierańca mam ochotę się na niego rzucić i porwać na szczątki tą jego sztuczną brodę. Przez takich bezmózgich osobników dzieci zapominają kim był prawdziwy święty Mikołaj i co symbolizują prezenty. Potem, po świętach oczekuję sylwestra. I koniec.

Dodane przez Avrila dnia 23-12-2008 20:01
#24

Ja święta spędzam zwykle u babci pietro wyżej,z wyjątkiem poprzedniej wigilii którą spędziliśmy na parterze w 4.Uwielbiam ubierać choinkę,gotować i cała przedświąteczną atmosferę.Uszka też bardzo lubię <mniam>.No i prezenty :]

Dodane przez Karola__94 dnia 23-12-2008 20:11
#25

Ja jak zawsze co roku ide z moja rodzinka najpierw do babci w mojej miejscowosci na wigilie 2 godziny pozniej jade do drugiej babci kilkanascie km dalej lubie święta mozna spedzic w rodzinnym gronie no i prezenty xD

Dodane przez Lady Gaga dnia 23-12-2008 22:19
#26

Ah. Nie lubie specjalnie świat. Te całe przygotowania do jednej kolacji [Wigilii] przycmiewają całą atmosfere. Z resztą co jest do robienia dla w/w kolacji ? Tylko wiecej jedzenia, w moim przypadku, je sie w jadalni, udekorowanej wszystkimi ozdobami, jakimi sie da, etc. I jeszcze jednym sie wyróżnia. U mnie w pokoju wtedy jest wiekszy porządek.
Hm. Co do kwestii kościelnych. Nie chodze do spowiedzi, na pasterke ide, bo cała rodzina idzie. A ogólnie to bym nie szła.
I jeszcze jedno. Wtedy nie ma barszczu na miesie, i za to uwielbiam świeta. <3

Dodane przez Krzywolap21 dnia 23-12-2008 23:59
#27

Ja bardzo lubię święta. Bez przesady, może nie kocham, ale to jest ta jedna z lepszych chwil w roku.
4 albo 3 dni przed wigilią nagle wszyscy sobie przypominają o tym, że trzeba upiec piernik, zrobić kapuchę xd, posprzątać dom itp., itd. ...
W kuchni czasami pomagam, ale raczej w drobnych sprawach, bo inaczej źle by się to skończyło. ;D Choinkę kupujemy pare dni przed, a ubieramy w dzień poprzedzający wigilię wieczorem. W tym roku wczoraj ją ubrałam. Zawsze mi pomaga brat, w tym roku postanowił powawić się klockami lego. xd Poleciało chyba z 6 bąbek, z czego tylko jedna się stukła. ;) W ogóle ostatnio mam dziurawe ręce. xd
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była na pasterce, ale nawet mi z tym dobrze. Prawie zawsze święta odbywają się u nas, bo u innych mniej miejsca i nie wiem czemu jeszcze. Zawsze goście się trochę spóźniają, no ale cóż. Czekam na nich w swoim pokoju i puszczam po kolei kanały: tvp1, tvp2 (tvp3 se daruję xd), polsat i tvn. W końcu kiedy przyjeżdżają goście mama z ciocią i babcią jeszcze przygotowują coś w kuchni (często z kuzynką im pomagamy ;P), dzielimy się opłatkiem. Zazwyczaj czytamy fragment Biblii, ale coś w zeszłym roku to pominęliśmy. xd Powoli zasiadamy do stołu. Nigdy nie jem karpia, w zasadzie nie wiem dlaczego, ale jem barszcz, pangę (taka ryba, co nie smakuje jak ryba, jakby ktoś nie wiedział ^^), kapustę i takie tam. Jak zjemy to jeszcze rozmawiamy i się śmiejemy. Kolęd raczej nie śpiewamy, lecą z płyty. :D Później dzieciaki idą do swoich jaskiń, no bo przecież nie mogą zobaczyć "św. Mikołaja". Zwykle z kuzynką idziemy na górę i z antresoli podglądamy rodziców. Zawsze się zdradzamy, bo dostajemy głupawki i musimy iść do pokoju. xD Najszybszy w odkrywaniu, że już są prezenty jest mój młodszy brat. U wszystkich prezenty są pod choinką, u nas 3 albo i czasem 4 worki stoją na tarasie. Wujek z tatą i starszym bratem wnoszą je do salonu i zaczyna się bitwa. :D Cieszę się jak dziecko (którym jestem xd), ale zawsze to w sobie tłumię rozrywając paczki. Potem rodziece wciąż gadają, a młodzież dzieli się na grupy: mój starszy brat i kuzyn, kuzynka i ja, a młodszy brat zostaje sam. :> Nie, no siedzi z rodzicami. Wtedy pokazujemy sobie jeszcze zdobycze, czasem je używamy (w drastycznych celach <joke>), a potem już robi się nudno, więc z kuzynką znowu dostajemy głupawki i pukamy do pokoju chłopaków, co musi być bardzo upierdliwe. xd Na koniec się żegnamy i idziemy lulu. ^^
W pierwszy i drugi dzień świąt jemy obiady u babci i cioci i nadal jest jeszcze ta fajna atmosfera, a potem już jest jej mniej..
Tegoroczne święta spędzamy u kuzynostwa. Niestety chyba będę uwięziona przy kompie, bo kuzyni są ich maniakami. xd
W wigilię nigdy nie siadam do komputera, przynajmniej nie, jak są goście.
Ogólnie uwielbiam święta i wolę Boże Narodzenie od Wielkanocy.

Wesołych świąt wszystkim!! :)

Dodane przez al_kaida dnia 10-08-2009 22:01
#28

Ja zdecydowanie bardziej lubię Boże Narodzenie. Z prostego powodu, dostaję lepsze prezenty xD Zazwyczaj niestety spędzam je w Anglii, gdzie mieszka mój tata. W tym roku nareszcie się to zmieni i będę świętować w Polsce. Zazwyczaj pomagam rodzicom w kucharzeniu, przygotowuję sałatki, razem z siostrą stroimi choinkę i zastawiamy stół.

Dodane przez niewesolypagorek dnia 09-12-2009 20:42
#29

Najpierw trzeba ciągle sprzątać i sprzątać, robić zakupy, nie bałaganić, nie zajmować się byle czym, bo będą święta, które ogólnie rzecz biorąc niezbyt mnie interesują.

Jak wyglądają? Hm, w wigilię rano dostaję od rodziców prezent 'od aniołka', jem słodycze i kłócę się o nie poszczenie. Po południu wdziewamy wesołe stroje i idziemy do babci na kolację wigilijną gdzie najpierw trzeba się witać z wszystkimi, czego bardzo nie lubię. Potem jest raczej normalnie - opłatek, barszcz z uszkami, pierogi i inne bajery. Koło 23 boli mnie brzuch i wracamy do domu. Następnego dnia idziemy do cioci, gdzie jest imprezy ciąg dalszy. Najczęściej atakuję wtedy komputer mojego kuzyna i siedzę w internecie, konsumując słodycze znów.

W świętach lubię najbardziej to, że mamy wtedy wolne, można się wyspać, to że dostaje się prezenty, to, że jest miła atmosfera, spotkanie z rodziną (oczywiście pomijając ten moment z witaniem się).

Ogólnie rzecz biorąc, do świąt nie jestem nastawiona negatywnie, aczkolwiek nie widzę też powodu do radości. Traktuję je normalnie, jak inne dni w roku.

Dodane przez kdanielk3 dnia 09-12-2009 20:57
#30

Wiora, dziwię się twojemu podejściu do świąt. Dlaczego? To chyba sama wiesz nawet.

U mnie święta w tym roku będą wyglądały troche lżej, bo ominą mnie obowiązki sprzątania. Przyjadę dzień przed świętami i już (no niestety) :) wszytko będzie zrobione.
Na wigilię zbiera sie cała moja (wielodzietna) rodzina z małżonkami i dziećmi i jest wesoło i śmiesznie i tyle. O północy ide na pasterkę i trawię posiłki wigilijne. ^^
Święta są naprawdę fajne, bo może po prostu trzeba się tylko postarać, by je takimi uczynić.

Dodane przez Courag dnia 09-12-2009 21:33
#31

święta? Hmmm.... Z jednej strony drażni mnie ta cała komercja z lampkami, Mikołajami i innymi pierdółkami wywieszanymi co roku przez sąsiadów z dołu włącznie, a z drugiej uwielbiam je, a szczególnie wigilię i nie chodzi wcale o prezenty. Chodzi o to, że 24 grudnia to jedyny wieczór w roku kiedy cała rodzina je kolację i mimo, że mieszkamy w bloku możemy głośno śmiać się, rozmawiać, wygłupiać nie obawiając się, że komuś przeszkadzamy, bo sąsiedzi robią to samo. Zawsze od kiedy pamiętam mój brat będąc w kościele ministrantem miał zaszczyt czytania pisma świętego, później się modliliśmy, po modlitwie nastawał czas kolacji, aż wreszcie bardzo wyczekiwana przeze mnie i rodzeństwo chwila rozpakowywania prezentów. Kiedyś myślałam, że w wigilii chodzi tylko o prezenty, teraz 24 dzień grudnia jest dla mnie świętem przede wszystkim rodzinnym. Skąd ta nagła zmiana? Prawdziwy sens świąt (przynajmniej dla mnie) odkryłam po dwóch ostatnich wigiliach. Dwa lata temu moje dwie siostry przyjechały na Wszystkich Świętych i tak się pokłóciły z ojcem, że nie przyjechały na święta, a mój brat też stwierdził, że ma ochoty przyjeżdżać. Tak więc kolacja była krótka, a rozmowy się nie "kleiły". A zeszłoroczne święta były wspaniałe, ale mój ojciec oczywiście musiał wszystko zepsuć. Przyjechali mój brat, moje trzy siostry i dwaj szwagrowie, którzy są dla mnie prawie jak bracia. Znowu miałam ubaw z ubierania choinki i wszystkie dziewczyny lepiły pierogi. Sama kolacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Po kolacji wszyscy usiedli przed telewizorem i oglądali jakiś film. W pewnym momencie wyszłam z pokoju i usłyszałam szczęk klucza w zamku, szybko podbiegłam do drzwi i udało mi się zobaczyć sylwetkę ojca. Nawet w ten jeden wieczór nie mógł zostać z rodziną....
Nasze wigilie odbywają się zwykle tak jak opisałam wyżej (pomijając to ostatnie). W tym roku zamierzamy je spędzić nieco inaczej. Nie będziemy ich spędzać tak jak zwykle z racji tego, że moi rodzice są w trakcie rozwodu i moja mama i ja w domu będziemy się czuły obco bez ojca wypróbowującego lampki, marudzącego pod nosem na temat zepsutego stojaka na choinkę. Tym razem to moje rodzeństwo zaprosiło nas do siebie. Moja najstarsza siostra pracuje na nocną zmianę w wigilię, więc nie jedzie i po pracy pojedzie prosto do swoich znajomych. No i do Wrocławia jedziemy ja, moja mama i prawdopodobnie "pan mamy" (jak zwykł go nazywać mój starszy brat) Wiesiek, którego moje starsze rodzeństwo bardzo chce poznać, bo dotychczas miała okazje go spotkać tylko moja siostra Karolina i jej chłopak Paweł.
Podsumowując moje wypociny: święta spędzam w rodzinnym gronie i na ogół w moim mieszkaniu.

Dodane przez Malkontentka dnia 27-06-2010 20:09
#32

Bardziej lubię Boże Narodzenie.
U mnie w domu wygląda to tradycyjnie.
Pierwsza gwiazdka, czytanie Pisma Św., dzielenie się opłatkiem, 12 potraw, pasterka i dopiero prezenty. Przy stole oczywiście rozmowy o polityce, o sąsiadach, o najmłodszych członkach rodziny. Potem jakieś zabawy: butelka, karty, chińczyk;). I tak do rana, a od rana odnowa, bo siostra ma urodziny:D

Dodane przez Densho dnia 09-12-2012 12:48
#33

Ja kocham Święta Bożego Narodzenia. Oh... ta atmosfera, wszędzie biało, śnieg i jeszcze raz śnieg. Ulice oświetlone świątecznymi ozdobami, na podwórkach ozdobione choinki r30;
W domu świąteczna atmosferar30; świąteczne ozdoby, bieżniki, świąteczne porządki. Aż w końcu przychodzi Wigilia ^^
Przygotowania, dzielenie się opłatkiem, wspólna kolacja, prezenty, potem pasterka.
Następne dni świąt spędzam w rodzinnej atmosferze. Zawsze ktoś przyjedzie.

Dodane przez Milka dnia 09-12-2012 16:02
#34

U mnie tegoroczne święta będą trochę inne, bo przyjeżdżam 2 dni przed Wigilią, a wybywam już 2. dnia po świętach z chłopcem mym ;o Także będę miała mało czasu nacieszyć się rodziną i świąteczną atmosferą, więc będę starała się celebrować ją w każdej minucie, tym bardziej że coraz rzadziej spotykam się z bliskimi z racji odległości.

Dodane przez SevLily36 dnia 09-12-2012 16:27
#35

Lubię Święta, ale nie aż tak bardzo jak w dzieciństwie. Kiedyś czułam tę atmosferę, jak tylko zapaliły się pierwsze lampki w witrynach sklepów. Teraz? Hm... wszędzie choinki, światełka i różne inne duperele, a ja w ogóle nie odczuwam tego niby cudownego oczekiwania na dzień Bożego Narodzenia. Teraz drażnią mnie nawet Świąteczne reklamy na Polsacie. Co nie znaczy wcale, że Świąt nie lubię! Uwielbiam dawać i dostawać prezenty, spotykać się z rodziną przy wigilijnym stole, ubierać choinkę... Tyle tylko, że zaczął mnie denerwować ten cały świąteczny kicz. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: "Święta, Święta i po Świętach". I tyle.

Dodane przez Rose Hathaway dnia 09-12-2012 17:10
#36

Spędzam święta Bożego Narodzenia w domu z mamą i tatą. Kocham tą świąteczną atmosferę, jak nic. Po prostu zawsze czuję się wspaniale, gdy wychodzi tak zwana pierwsza gwiazdka. Boże Narodzenie to także czas miłości i przebaczenia.

Dodane przez Evolet16 dnia 09-12-2012 17:12
#37

Uwielbiam święta. Kiedy tylko spadnie pierwszy śnieg to czuję atmosferę świąt xD
Wszyscy staramy się pomagać w przygotowaniach na święta. Wspólne gotowanie i ubieranie choinki jest najlepsze. A te pierogi z kapustą i grzybami? Niebo w gębie xD No i oczywiście choinka: do dziś z bratem wieszamy cukierki (prócz bombek itd). Najbardziej chodzi tu o naszą ,,tradycję'': pożeranie cukierków i zostawianie papierków na choince, no i mama udająca zdziwienie: a gdzie się podziały te cukierki?'' Ja i brat standardowo: ,,Elfy zjadły'' xD
Atmosfera w moim domu na święta jest cudowna. Wszyscy stajemy się jakoś tak bliscy sobie i jesteśmy dla siebie mili. ;)

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 25-11-2013 04:16
#38

No i faktycznie święta Bożego Narodzenia się zbliżają :) Już za chwilę w kalendarzu liturgicznym rozpocznie się Adwent - czas oczekiwania. No właśnie. Ja będę bardziej oryginalny, bo ten szczególny okres uważam przede wszystkim za duchowe dojrzewanie do tego wyjątkowego wydarzenia. Pamiętam jak znajomi patrzyli na mnie z niedowierzaniem, kiedy mówiłem, że jadę do OO. Dominikanów na Złotą na roraty. Patrzyli jak na wariata. Dosłownie...Może nie mogli zrozumieć po kiego grzyba wstawać przed piątą rano, żeby dojechać do oddalonego klasztoru na 06.00 na "jakąś Mszę św." Sama pieśń "Rorate coeli", ciemna bazylika, niepowtarzalna atmosfera, lampiony i ta specyfika średniowiecznych kościołów...Po prostu czuć, że ma wydarzyć się coś wyjątkowego. I właśnie od Adwentu rozpoczynam niejako"świętowanie". Oczywiście jako dziecko skakałem z radości : sklepy, światełka, choinki, PREZENTY, zapach ciast, rodzina, goście, opłatek. Jeszcze w gimnazjum to byłem na poziomie "duchowego dna". Sama konsumpcja, nastawienie na "magię", coca-colę z Mikołajem, prezent, kawałek makowca, NOT ( nocne oglądanie TV - "Kevin sam w domu" ) i oczekiwanie na śniadanie. Dopiero Pasterka ratowała jakoś całokształt. Pamiętam Wigilię w Przasnyszu ( cudowny barokowy kościół, ascetyczna kaplica, piękny refektarz, poczucie wspólnoty ), pamiętam Warszawę - to już nie tak wzniośle ;). A jak spędzam ? Nic chyba nadzwyczajnego. Wspólna kolacja, życzenia, rozmowy, Msza św. o północy. Pomagam zawsze coś. Zakupy, sprzątanie, próbowanie ;) potraw, ubieranie choinki, nakrywanie. Jednak jak człowiek skupia się tylko na tych przyziemnych czynnościach, to odczuć można pustkę, wielką wręcz dziurę na duszy. Czegoś brak...W każdym bądź razie ja na pewno to odczuwałem.

Co do ankiety, to nie rozumiem jej. To tak jakby zapytać czy wolisz mieć braciszka czy siostrzyczkę - byleby zdrowe się narodziło.

Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 25-11-2013 13:56

Dodane przez Kab Hun dnia 25-11-2013 04:50
#39

Na święta wracam do domu, po stosunkowo długiej nieobecności. Nigdzie nie planujemy wyjeżdżać, po prostu chcemy pobyć ze sobą, pocieszyć się spędzonym czasem i pocelebrować tenże okres, zgodnie z naszymi tradycjami. Szykują się z mojej strony dość typowe, normalne, rodzinne święta, przepełnione sprzątaniem w rytm kolęd, smażeniem pierogów i opiekowaniem się śpiącym bratem, podczas gdy inni przygotowują się na pasterkę. :D

Dodane przez monia3437 dnia 25-11-2013 16:24
#40

Zdecydowanie lubię Święta Bożego Narodzenia, za klimat, za ciastka, nawet za to lekkie zabieganie. U mnie w rodzinie, nie ma taj różnicy, że są święta. Lubimy spędzać czas razem, a że to wiąże się również z czasem wolnym od szkoły i siedzeniem razem bite 3 dni, to tym lepiej. Lubie to, że modlimy się, potem dzielimy opłatkiem, siadamy do stołu. Wtedy zaczynają sie rozmowy, od roku, przebywam razem z "dorosłymi", bo w końcu to jest ten wiek, gdy przestaje by dzieckiem. Między mną, a moimi kuzynami jest 7 lat różnicy, więc jest lekka przepaść. Po zjedzeniu, oczywiście szukamy "Mikołaja" . Potem prezenty, chwila zachwytu i w salonie, spędzamy czas. Oglądając filmy w tvn-ie, czy na polsacie. Zwykle lecą bajki, a nam to nie przeszkadza.
Lubię święta, bo mają w sobie tę magię, chociaż prawie się nie różnią od naszych spotkań rodzinnych. No, może jeszcze dzięki tym całym prezentom. :D

Dodane przez Susan Breeze dnia 25-11-2013 19:56
#41

Ja spędzam święta w domu wolę u siebie niż gdzięś "Po ciociach,, się włuczyć ;)

Dodane przez ceresxxx dnia 26-11-2013 18:07
#42

Wigilię zwykle spędzamy sami, ewentualnie przychodzą do nas dziadkowie.Tradycyjnie w pierwszy dzień świąt odwiedzamy rodzinę ze strony mamy, w drugi dzień świąt rodzinę ze strony taty.

Dodane przez raven dnia 26-12-2013 20:23
#43

Naprawdę tylko 3 osoby wolą Wielkanoc od Bożego Narodzenia?! No cóż, dla mnie wybór odpowiedzi w ankiecie był jasny, bowiem okresu przedbożonarodzeniowego szczerze nie znoszę. Samej Wigilii też nie.
Miałam 7 lat, kiedy - miesiąc przed Bożym Narodzeniem, zmarł mój dziadek. Wtedy jego siostra powiedziała słowa, które w głowie mam do teraz - że zawsze boi się, kiedy zbliża się grudzień, bo przed świętami wyjątkowo dużo ludzi umiera. Być może to zwykły przypadek, przed świętami po prostu śmierć bardziej nas porusza i głębiej zapada w pamięć, ale faktem jest, że większość członków mojej rodziny umierała w okresie od końca października do grudnia właśnie. W poniedziałek byłam u spowiedzi - przed kościołem wisiało aż 5 nekrologów (z dwóch dni), jak na 12-tysięczne miasteczko to ilość wręcz niebywała.
Poza tym, że sama Wigilia, jedzona w skromnym 3- lub 4-osobowym gronie, to głównie myślenie o tych, którzy powinni znaleźć się przy stole, a których już nie ma, to same święta są zbyt głośne, zbyt szybkie i zbyt nerwowe są do nich przygotowania. Umyć okna już, czy poczekać na poprawę pogody, temu kupić to, czy tamto, ile zrobić uszek i pierogów - przedświąteczne dylematy, przygotowania, porządki, przygotowywanie potraw - wszystko to wywołuje u mnie raczej frustrację niż radość z powodu rodzącego się Jezusa. Potem ludzie łażą, rozdają sztuczne uśmiechy, siedzą sztywno przy suto zastawionych stołach i udają, że świetnie się bawią, chociaż w większości marzą o tym żeby móc w spokoju odpocząć. Nawet jeżeli te 2 dni spędzone w rodzinnym gronie mogą być przyjemnością, to to, co dzieje się wcześniej nie jest warte świeczki. Czas dla rodziny znajduje się w moim kalendarzu również w zwykłym czasie.
Zdecydowanie wolę Wielkanoc. Mniej komercji i sztuczności, a istotę tych świąt łatwiej przeżywać. Wśród rozświetlonych choinek i wrzeszczących z głośników w marketach piosenek trudno odnaleźć sens Bożego Narodzenia.

Dodane przez AngieCh dnia 05-12-2015 12:58
#44

Jeśli chodzi o Boże Narodzenie: W Wigilię zasiadamy przy stole ok. godziny 5 wieczorem i jemy kolację. Wcześniej przy stole siedziałam tylko z siostrą i rodzicami, ale od jakiś trzech lat łączymy Wigilię z ciocią i babcią. Wtedy jest weselej. Następnego ranka (Boże Narodzenie) budzi nas tata, by zejść otworzyć prezenty. Następnie jest zwykle mała świąteczna sesja zdjęciowa, a później urządzamy obiad i przyjęcie dla całej rodziny (moi rodzice obchodzą rocznice ślubu, dlatego zwyczaj jest taki, że u mnie spędza się Boże Narodzenie). W następny dzień idziemy do babci na obiad, a wieczorem robimy sobie z rodziną maraton filmowy. Oczywiście wiadomo, że wszystko nie zawsze tak wychodzi, ale zazwyczaj próbujemy, by wszystko tak mniej więcej wyglądało. Z kolei do Wielkanocy nie przywiązujemy tak wielkiej wagi. W Wielką Sobotę idziemy poświęcić koszyczki, następnie jemy śniadanie/obiad Wielkanocny, a później otwieramy prezenty od Zajączka :D Ogólnie bardziej wolę Gwiazdkę, atmosfera jest przyjemniejsza i czuje się tę Magię Świąt :)