Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Antypotteria

Dodane przez raven dnia 14-11-2013 00:48
#22

Polami epicko zagmatwała temat, zdążyła już trochę rozprostować sprawę, więc nie ma się co odnosić do pierwszego postu. Antypotteria występowała, występuje i zapewne będzie występować nadal. Nie spotkałam się z jakimiś bardzo radykalnymi działaniami antypotterowymi, właściwie przykład takiego zachowania znam osobiście tylko jeden. Owszem, ksiądz egzorcysta grzmiał z ambony, że Potter to zagrożenie dla dzieci, zło, Szatan, 666. strona w Czarze Ognia zawiera satanistyczne opisy, Halloween i takie tam, ale traktowałam to z pobłażliwością. Z tą samą gorliwością przekonywał o szkodliwości festiwalu w Jarocinie i Przystanku Woodstock dla moralności młodzieży i życia wiecznego. W sumie gościa lubiłam, trochę mnie to jego gadanie denerwowało, ale nie zabiło mojej sympatii dla niego. To o Potterze nawet mnie śmieszyło.
Koleżanka mojej mamy kupiła swoim dzieciom 2 części "Harry'ego Pottera" w 2000 roku - podobnie moja mama, wręczyła je swoim dzieciom w ramach gwiazdkowych prezentów. Wtedy głośne były opinie, że to bestseller, że dzieci, które w życiu nie przeczytały żadnej książki, nagle domagają się kolejnych, że świat oszalał i zaczytuje się w przygodach młodego czarodzieja. Kościół w Polsce jeszcze się chyba wtedy nie wypowiedział. Ale jak już zaczął się wypowiadać, to raczej nie w superlatywach - taki polski standard, jak coś się podoba sporej ilości ludzi, to najlepiej to skrytykować. Owa koleżanka poszła do kościoła, wysłuchała egzorcysty, wróciła do domu i... wrzuciła 2 nowiutkie książki do pieca. W ramach ratowania młodych umysłów swoich latorośli, spaliła 50 złotych. To już trzeba było te książki sprzedać i dać tę kasę na tacę, ktoś miałby z tego pożytek. Albo oddać do biblioteki - chociażby ze względu na ludzi, którzy włożyli jakąś tam pracę w wydanie tych książek i z szacunku dla słowa pisanego. Rozumiem hejterów. Jestem w stanie nawet zrozumieć księży, którzy zniechęcają do kupowania i czytania jakichś tam książek. Ale bezsensownego wyrzucania kasy w błoto, zasłaniając się wiarą (ilu głodnych by się nakarmiło za te pieniądze?), nie rozumiem.