---

Po pierwsze nie dajmy się omamić efektom specjalnym, bo odciągają naszą uwagę od ważnych rzeczy. W porównaniu z książką pojedynek był marny, inny i mniej efektowny (wiadomo, że w naszej wyobraźni wszystko wygląda lepiej aczkolwiek dzisiejsza technologia pozwala przenieść na ekran te myśli, czyli reżyser miał kiepską wyobraźnię). Pozostawiając tą kwestię nieścisłości muszę się przyczepić do gry Albusa... Tragedia! Po wszystkim (jak i w trakcie) wyglądał na ledwo żywego człowieka, któremu jakimś cudem udało się przepędzić Voldemorta i sam do końca nie wie jak to się stało. Ma taką minę jakby myślał "o kurczę ale miałem szczęście". No proszę! Dwóch najpotężniejszych czarodziei tego stulecia i to tak wygląda? Pan Albus w pierwowzorze do pojedynku wszedł z twarzą i z nią z niego wyszedł. Ogólnie żenada trochę. Krytyka, krytyka i jeszcze raz krytyka.