Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] To niedorzeczność, czyli Severus i Zaświaty. (4/6)

Dodane przez Malaga dnia 18-12-2008 21:53
#13

Haha! Wen mi powrócił, napisałam jeden rozdział, więc mogę wreszcie opublikować ten ; >
Tak więc, znów wracam z moim Smarkeruskiem. Wiem, wiem, że go pokochaliście ; ) Ja też.
A na Wena to ja szczele focha. Ot, co.


CZĘŚĆ TRZECIA Severus i formalności.


Snape spojrzał znów na dwójkę znajomych ze szkoły. Black huśtał się na tylnych nogach krzesła, nucąc jakąś melodię i patrząc w górę. James z kolei w zamyśleniu czytał akta Severusa, a pomiędzy jego brwiami pojawiła się drobna zmarszczka. Mistrz Eliksirów wykorzystał chwilę zamyślenia Blacka i Pottera i zapytał:
- Więc... Tak wyglądają Zaświaty, tak?
- Dokładnie - mruknął nadal zamyślony James. - Znaczy się, póki co jesteś w dziale Przydziału. Przydzielamy cię do odpowiedniej sekcji, a oni cię tam sądzą i wysyłają, gdzie powinieneś trafić.
- Możesz jeszcze się wycofać - poinformował Snape`a Syriusz, opadając z hukiem na dwie przednie nogi krzesła. - Będziesz się szlajać jako duch po Hogwarcie... Czy gdzie tam sobie zapragniesz. Jeżeli zechcesz. Tak nawiasem mówiąc, nie polecam. Tu jest znacznie ciekawiej, no i więcej ludzi. I nie tylko. Trafiają tu nawet wile... Ale one lecą tylko na kasę. Dlatego się zatrudniłem - Black uśmiechnął się nonszalancko.
- To jak? Zostajesz?
Severus zmarszczył brwi. Czasem zastanawiał się nad tym, co zrobiłby z nim Potter, gdyby go dopadł po tym, jak Snape wydał ich Voldemortowi, ale zawsze był przekonany, że James wypatroszy go wtedy na wylot. Nie spodziewał się, że ten poczochrany, napuszony okularnik potraktuje go po prostu jak niezbyt lubianego kolegę ze szkoły, a nie jako zdrajcę. Wydało mu się to bardzo podejrzane i nawet byłby w stanie zrobić się chamski, sarkastyczny i ironiczny, gdyby nie fakt, że to oni teraz mają władzę i chyba dobrze byłoby im nie podpaść.
- Zostaję - warknął.
- Podpisz tu - Black wyciągnął plik jakichś dokumentów. - I tutaj. I tu jeszcze raz... A tutaj podpisem czytelnym. Wpisz tu datę... Świetnie - Black spakował dokumenty do jakiejś białej teczki oznaczonej literami: Severus Snape. - Teraz będziemy musieli męczyć się z tobą całą wieczność.
- Lily się stęskniła za tobą - poinformował Snape`a James, podczas, gdy Syriusz wpisywał coś do jakiejś rubryki. - Bardzo żałowała, że się na ciebie wściekała. Jęczała mi już parę lat, że ty taki dobry człowiek...
- Lily ci o mnie wspominała?...
Severus poczuł się, jakby coś uderzyło go w głowę. Lily Potter... Nie, Lily Evans wspominała o nim swojemu mężowi! Poczuł się, jakby i jemu nagle wyrosły anielskie skrzydła.
- Taa... - mruknął Potter, przyglądając się mu uważnie. - Nie masz pojęcia, jak się tobą przejmowała. Tak nawiasem mówiąc, dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy na temat waszej... Eee... "Przyjaźni". Ciesz się, że jesteśmy w Zaświatach, bo gdybyśmy nie byli, już i tak byłbyś martwy.
- Gotowe - mruknął Syriusz, odkładając pióro i przyglądając się wypełnionej tabelce. - Wpisałem dane dodatkowe, uzupełniłem trochę okoliczności łagodzących i rubrykę Oskarżeń. Łosiu, przejrzyj to, jak chcesz, możesz coś zmodyfikować.
- Nie jestem Łosiem...
- A co u ciebie, Smarku? - zapytał Black, znów zaczynając huśtać się na dwóch tylnich nogach krzesła. - Miałem na ciebie oko, ale wiesz... Kultura wymaga zapytać. Tak na marginesie - dodał, patrząc na zegarek, który nagle pojawił się znikąd. Był to dziwny zegarek, z kilkoma tarczami. Zamiast cyferek miał jakieś dziwne znaczki i kształty, a wskazówek nie było w ogóle. - To musisz się zmywać. Robi się późno, a mamy dzisiaj jeszcze jednego klienta.
Snape miał ochotę zapytać o tego chłopca, ale stwierdził, że to niedorzeczność. Ten chłopiec nie powinien go interesować.
- Oto twoje dokumenty - mruknął Potter, wręczając mu teczkę z jego nazwiskiem. - Nie zgub jej, jest tu za dużo ważnych rzeczy. Do tego prywatnych. Chyba nie chciałbyś, aby do opinii publicznej trafiło, że na pierwszej lekcji latania zaczepiłeś galotami o drzewo? No, właśnie. Ale jakbyś, mimo wszystko, okazał się takim ciamajdą, za jakiego cię uważam, i zgubiłbyś akta, to zgłoś się do Działu Dokumentów Zagubionych, pomogą ci. Syriusz, skrzydełka ci się przekrzywiły...
- Cholerne skrzydła! - warknął Black. Złapał za śnieżnobiały puch i zerwał go z pleców. - Mam to gdzieś - mruknął. - A ty, co tu jeszcze robisz? Już możesz iść.
Ale w Snape`ie wszystko się gotowało. Pamiętał doskonale pierwszą lekcje latania, pamiętał, co czuł, gdy zwisał głową w dół, a materiał z jego gatek zaczynał się pruć. Pamięta drwiące i rozbawione miny wszystkich swoich kolegów i koleżanek... Tylko Lily się nie śmiała. Stała i ze współczuciem przyglądała się temu żałosnemu widowisku wzrokiem, który mówił: Nie przejmuj się. Ja cię lubię.
Nie był ciamajdą. Nie pozwoli sobie na to. Zacisnął pięści. Miał już dosyć tego, że przez całe spotkanie był wyśmiewany, poniżany i traktowany jak ktoś o słabej woli i charakterze. Nie mógł pozwolić, by jakiś napuszony, zapatrzony w siebie dupek tak po prostu wyzywał go od ciamajd...
Te uczucia musiały jednak odbić się na jego twarzy, bo gdy z zamyślenia powrócił do rzeczywistości, zauważył, że Potter i Black przyglądają mu się ze zmarszczonymi brwiami. W końcu James wskazał dłonią w jakieś miejsce za plecami Snape`a i powiedział z głosem pełnym powagi i zmartwienia:
- Drzwi, Snape.
I faktycznie, w pewnym momencie znikąd pojawiły się drzwi, które nawet nie były przymocowane do ściany. Severus chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jakaś wewnętrzna siła powstrzymywała go od chamskich odzywek, odkąd się tutaj pojawił. Idąc w kierunku drzwi, usłyszał, jak Black mówi do kolegi:
- James, gaś światła. Następny, proszę!
Severus złapał za białą klamkę białych drzwi, przekręcił i otworzył je. Za nimi nie było nic, tylko ciemność. Zaczął się zastanawiać, czy to nie jest jakiś głupi żart. Odwrócił się za siebie.
Black właśnie oglądał śnieżnobiałe skrzydła z każdej strony, a Potter szedł w kierunku włącznika światła, który nagle pojawił się znikąd. Snape przeniósł wzrok na twarz Jamesa, a ich spojrzenia spotkały się.
Potter nie patrzył na Snape`a tak, jak patrzył na niego zawsze - z wyższością, a nawet wstrętem. Nie, jego wzrok był pełen troski i zmartwienia. I, ku zdumieniu Severusa - James posłał mu przez ramię smutny uśmiech.
Snape odwrócił wzrok. Poczuł nagle coś w rodzaju ulgi - nie wiedział tylko, czemu.
Przekroczył próg drzwi.

Edytowane przez Malaga dnia 30-12-2008 13:04