Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] To niedorzeczność, czyli Severus i Zaświaty. (4/6)

Dodane przez Malaga dnia 05-12-2008 22:47
#1

Wstęp: Witam Państwa ponownie.
Oto moja ostatnia Twórczość. Tudzież tFurczość, chociaż wydaje mi się, że to jest lepsze od moich poprzednich potForków.
Bohater(owie): Severus Snape jako główny bohater.
Osochosi?: Sev trafia do Zaświatów. Czuje sie zdezorientowany i poirytowany. Na dodatek, ma być sądzony. Jak to się skończy?
Części: Razem będzie sześć. Chyba.
Rodzaj: Proza.
Tytuł: To niedorzeczność, czyli Severus i Zaświaty.
Uwagi: Troche groteski i mała ilość realizmu. S(m)arkazm. Trochę humoru, ale w całości można doszukać się (chyba) trochę refleksji.

Przejdźmy do rzeczy. Tak nawiasem mówiąc, ta część będzie chyba najkrótsza ze wszystkich. I może być z deczka nudna. (PS: Bety nie posiadam. Celowo)


ROZDZIAŁY:
I Severus i Poczekalnia przejdź
II Severus i Sala Przydziału przejdź
III Severus i formalności przejdź
IV Severus i Przewodnik przejdź
V niebawem się pojawi ; )




CZĘŚĆ PIERWSZA Severus i Poczekalnia.


- Następny, proszę! - Męski, niski głos potoczył się echem po pomieszczeniu.
Jakiś mężczyzna o małych, czarnych oczach wstał z krzesła. Ubrany był w aksamitną, fioletową szatę zaplamioną olbrzymią ilością krwi, a na twarzy miał mnóstwo zadrapań. Pokuśtykał żwawym krokiem do wielkich, drewnianych drzwi, otworzył je i zniknął za nimi.
Severus Snape wiercił się niecierpliwie w swoim siedzeniu. Co on tutaj właściwie robi? Czemu siedzi w jakiejś jaskrawobiałej poczekalni, czemu posłuchał się tego cholernego uzdrowiciela i tu przyszedł? I dlaczego ludzie tutaj są tak przerażająco szczęśliwi i rozluźnieni?
- A panu co się stało? - zapytał jego sąsiad, który miał na twarzy dziwne krosty, najwyraźniej po smoczej ospie. - Dlaczego pan tutaj jest?
Severus uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, czemu tu się znalazł. W pewnym momencie coś go olśniło, i odparł:
- Drobna sprzeczka.
- Ach, tak, sprzeczki. Pamiętam, jak moja żona pokłóciła się kiedyś z przyjaciółką i cisnęła w nią popiersiem Merlina. Takie sprzeczki nigdy nie kończą się dobrze... Oczywiście, to był wypadek - dodał usprawiedliwiającym tonem. - Powiedzieliśmy uzdrowicielom, że posąg spadł z półki wprost na głowę biednej Marianny. Żona do dzisiaj ma wyrzuty - Czarodziej westchnął.
Severus nie uznał za stosowne skomentować owej opowieści. Wykrzywił tylko wargi w charakterystyczny dla siebie sposób i odsunął się odrobinę od mężczyzny.
- Następny, proszę! - krzyknął znów ten sam głos, co poprzednio. Tym razem jednak Severusowi wydał się dziwnie znajomy. Nie, to niemożliwe, pomyślał. Nie tutaj, tylko nie tutaj...
Tym razem z siedzenia podniosła się niska, pulchna kobieta o długich blond włosach. Pod oczami miała sińce, na twarzy i rękach mnóstwo zadrapań i siniaków. Z ulgą jednak wstała i ruszyła w kierunku drzwi.
Gdzie się podział tamten facet we krwi?
Severus przeniósł wzrok na ludzi, którzy także czekali w kolejce. Oprócz gościa z twarzą w krostach, był tam czarodziej żółty na twarzy, kobieta ze śladami macek na ramionach, chłopiec chudy jak patyk, młoda dziewczyna z ciemnym, podłużnym śladem na szyi, staruszka blada jak papier, oraz facet, któremu nic nie było. Wszyscy mieli na twarzach ulgę albo uśmiech, z wyjątkiem wychudzonego chłopca, który patrzył się na swoje buty. I wtedy... Ów chłopiec przeniósł wzrok na Severusa.
Snape poczuł się, jakby go znał. Tak, był tego stuprocentowo pewny. Tylko skąd? Na pewno nie jest to jego uczeń - miał sześć, może siedem lat, więc był za młody, by uczęszczać do Hogwartu. Mimo to, Mistrz Eliksirów miał nieodparte wrażenie, że ten chłopiec jest mu dobrze znajomy...
Ale zanim Severus zdążył dojść do jakichkolwiek wniosków, męski głos znów przemówił, wyrywając alchemika z zamyślenia:
- Następny, proszę!
Z krzesła poniosła się dziewczyna ze śladem na szyi i odetchnęła z ulgą. Gdy drewniane drzwi zamknęły się za nią, Snape przeniósł wzrok z powrotem na chłopca, jednak on patrzył znów na swoje buty, lekko zaczerwieniony. Severus zamrugał i odrzucił od siebie idiotyczne myśli.
Czas wlókł się w przerażająco wolnym tempie. Mistrz Eliksirów poczuł, że jego pośladki domagają się miękkiego siedzenia, ale czuł, że nie powinien nigdzie się ruszać. Gapił się więc w nagie, idealnie białe ściany poczekalni, która coraz bardziej pustoszała. W końcu został tylko on, on i ten mały chłopiec, który przez cały czas patrzył na swoje buty.
- Następny, proszę!
Severus zerwał się z krzesła. Podszedł do drzwi i nacisnął na klamkę. Mimo, że wydawały się być wyjątkowo masywne, były bardzo lekkie. Zanim jednak Snape popchnął drzwi do przodu, obejrzał się za siebie. Chłopiec-chudzina przyglądał mu się dziwnym, pozbawionym emocji wzrokiem. Severus przez moment chciał się go zapytać, kim jest, ale stwierdził, że to wszystko to niedorzeczność. Ten chłopiec nie powinien go interesować. Pchnął drzwi i wszedł do następnego pomieszczenia.



_____


Wiem, że krótkie. Ale właściwie - to rodzaj wstępu. Akcja zacznie się w następnej części ;d

Czekam na krytykę.

Edytowane przez Fantazja dnia 15-01-2012 01:46

Dodane przez Nyaa dnia 06-12-2008 09:31
#2

Od wczoraj chodzę nabuzowana, bo wczoraj w całym mieście zaniemogła instalacja i nie było prądu przez cały dzień. -,- Wchodząc na to FF liczyłam, że poprawi mi humor, że będzie to coś niesamowitego, coś czego jeszcze nikt nie napisał.
Z humorem to jakoś się nie udało, ale przyznam, że pierwszy raz czytam opowiadanie tego typu. Bardzo mnie wciągnęło, naprawdę. Super pomysł, gratuluję. Poczekam sobie na akcję, poczekam, bo jestem strasznie ciekawa, co będzie się działo w następnej części. Innymi słowy mówiąc- podobało mi się =)
Interesuje mnie również to, kim jest owy chłopiec - chudzielec... No, i skąd zna go Sev.? Mam nadzieję, że w dalszych częściach się to wyjaśni. Kiedy będzie następna część? Bo chciałabym się dowiedzieć, jak będzie wyglądała ta sala, do której trafiali ludzie i co tam właściwie się dzieje...?
No, i błędów to tu raczej, chyba nie było.

Edytowane przez Cee dnia 25-01-2009 17:54

Dodane przez Delirantka dnia 06-12-2008 11:45
#3

A dziędobry, dziędobry.
Zgodnie z życzeniem, Ciocia De przybywa. I zaraz naskrobie kilka tudzież kilkanaście zdań na temat tegoż tworu.
Po pierwsze i najpierwsiejsze, tematyka - zestaw Severus + zaświaty od razu skojarzył mi się z Ze śmiercią mu do twarzy, mirrielowskim odcinkowcem Aevenien. Wzorowałaś się, czy nie, wiedz, że ja na pewno będę oceniać Twój tfór w porównaniu do tamtego - bardziej podświadomie, niż świadomie, ale - znając siebie - będę.
To tyle tytułem wstępu, teraz przejdźmy do czynności zwanej czepialstwo stosowane.
Męski, niski głos

Wiem, że to absurdalne czepianie się, ale ja napisałabym tu: niski, męski. Lepiej brzmi, no i logicznie - poprawniej, przynajmniej moim zdaniem.
Żona do dzisiaj ma wyrzuty - Czarodziej westchnął.

Kropeczkę zjadłaś. Smacznego.
Severus nie uznał za stosowne skomentować owej opowieści.

Jeżu gryzący. To zdanie jest takie chińskie, że sama nie wiem, jak je napisać. Najlepiej całkowicie przekształcić.
Severus przeniósł wzrok na ludzi, którzy także czekali w kolejce.

Czekających w kolejce brzmiałoby lepiej.
Mistrz Eliksirów poczuł, że jego pośladki domagają się miękkiego siedzenia, ale czuł, że nie powinien nigdzie się ruszać.

Coś za dużo czucia w tym zdaniu.
Koniec czepialstwa, dużo nie było. Cieszta się, albo nie cieszta.
Jeśli chodzi o treść - cóż. Ładnie. Ładnie i w miarę ciekawie. Może i nie powaliło mnie na kolana, ale to przecież normalne. Jak dotąd, na tym forum powalił mnie na kolana tylko jeden ff - ale, jak widać, to możliwe. Oczywiście, nie wszystko jest takie różowe i w kropki, tfór Twój ma też swoje minusy. Budowa zdań - co drugie zbudowałabym inaczej, ale być może, że to wina mojego schizowatego (anty)wena. Trochę gmatwasz - styl chwilami wydaje się być sztuczny i przesadnie piękny, tak, jakbyś chciała upięknić go na siłę, dodając różniaste środki stylistyczne, czy tam określone słowa. Wydaje mi się, że nad każdym zdaniem myślałaś dłużej, niż zwykle. A dobór słów wcale nie decyduje o poziomie tekstu, mimo, że jest bardzo ważny. Mi, np., przesadnie przemyślane zdania powodują trudności w pełnym odbiorze czytanego tworu. Dużo bardziej wolę ff napisany stylem co-ślina-na-język-przyniesie (odpowiednio kontrolowanym, oczywiście) plus dobra beta. Taki tekst wydaje się być bardziej szczery, prawdziwy. Gusta, guściki, guściątka i bezguścia, amen.
Czekam na kolejny odcinek, z pewnością wpadnę ponarzekać i pochwalić. Adieu.

PS. A dlaczego zrezygnowałaś z bety? IMHO, przydałaby się.

Edytowane przez Delirantka dnia 06-12-2008 11:48

Dodane przez Malaga dnia 06-12-2008 12:14
#4

Przybywam, by odpowiedzieć na pytania. A uznałam za stosowne, że powinnam.


Nyaa napisał/a:
Kiedy będzie następna część? Bo chciałabym się dowiedzieć jak będzie wyglądała ta sala, do której trafiali ludzie i co tam właściwie się dzieje...?

Następna część jest już napisana, daaaaawno temu. Troche poczekam zanim ją umieszczę, chcę najpierw spradzić, jak ff sie spodoba tłumom ; >


Delirantka napisał/a:
Po pierwsze i najpierwsiejsze, tematyka - zestaw Severus + zaświaty od razu skojarzył mi się z Ze śmiercią mu do twarzy, mirrielowskim odcinkowcem Aevenien. Wzorowałaś się, czy nie, wiedz, że ja na pewno będę oceniać Twój tfór w porównaniu do tamtego - bardziej podświadomie, niż świadomie, ale - znając siebie - będę.

Wierz lub nie - nie czytałam, nie wzorowałam się. Pomysł w mojej głowie zrodził się dawno temu, oj, dawno, lecz w troche innej postaci. Jednak ów pomysł był zbyt trudny do realizacji jak dla mnie, początkującej autorki, więc zmieniłam to i tamto. wiedziałam jednak, że nie jestem jedyna, która wysyła kogokolwiek w zaświaty i robi to w troche surrealistyczny sposób - ale zwisa mi to, szczerze mówiąc.



PS. A dlaczego zrezygnowałaś z bety? IMHO, przydałaby się.

No, cóż - ciężko to wyjaśnić, ale spróbuję.
Wolałam sama potknąć sie o własne błędy. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego. Świadomie zrezygnowałam z betowania, żeby pokazać Wam tekst, który jest w stu procentach MÓJ. Nikt w tym palców nie maczał, nikt nic nie zmieniał. W ten sposób, kiedy ktoś wytyka mi błędy, jestem pewna, że są moje i wiem, co powinnam poprawić. Może to wszystkoe jest ciężkie do zrozumienia, ale trudno.

Dziękuję i pozdrawiam.

Dodane przez Peepsyble dnia 06-12-2008 15:23
#5

Błędy zostały wytknięte, więc ja się już do tego nie zabieram.
Jedno wiem: jestem na tak.
Jakaś tam beta by się przydała, jeżeli nie masz.
Jakoś fabula nie zachwyca, ale rozbudziłam we mnie, i chyba nie tylko we mnie ciekawość. Czekam na następną część, i mam nadzieję, że akcja się rozwinie. Zapowiada się ciekawie.

Dodane przez Rewolucja dnia 06-12-2008 16:03
#6

Ładne. Ale gdzie tu groteska, gdzie humor?
Wybacz, ale ja nie dopatrzyłam się tutaj niczego niedorzecznego.
Lubię czytać o Severusie, bo jest fajny. Liczę, że kolejna część będzie lepsza. ;D

Dodane przez Malaga dnia 10-12-2008 21:46
#7

Ano witam, witam. Wracam z moim Severuskiem. Jest to co prawda 1/2 drugiego rozdziału, bo cały był za długi i stwierdziłam, że nikomu nie będzie się chciało tego czytać (ach, to doświadczenie ;d) Zapraszam na znacznie ciekawszą i (chyba) weselszą część. Niech Wen będzie z Wami.


CZĘŚĆ DRUGA Severus i Sala Przydziału.


Było to dosyć dziwne - poprzedni pokój był kompletnie biały, biel aż raziła w oczy, a ten, w którym Snape znalazł się teraz, był kompletnie ciemny - wokół nie było nic widać. Gdy drzwi zamknęły się całkowicie, nie było nawet szparki pod nimi, przez którą mógłby wlatywać strumyczek światła.
- Co do...?!
Próbował znaleźć znowu drzwi, otworzyć je i wyjść. Wymachiwał rękami w ciemności, mając nadzieję, że zaraz wyczuje pod palcami drewno, a kiedy przesunie dłoń trochę w dół, dotknie zimnego mosiądzu, naciśnie na klamkę i wydostanie się z tej cholernej ciemności. Jednak jego ręce nie natknęły się na nic. Zrobił krok w stronę miejsca, gdzie powinna być ściana - i nic. Drzwi zniknęły. Ściana zniknęła. Światło zniknęło.
- Witaj, przybyszu - usłyszał ten sam męski głos, który zawołał go do tego pomieszczenia. - Wiesz, gdzie jesteś?
- Och, daj spokój, oni się nigdy na to nie nabierają... - Severus usłyszał drugi głos, też znajomy. Snape zmarszczył brwi.
- Zamknij się, Łosiu... - Tym razem głos nie był już taki niski i tajemniczy.
- Po prostu robisz się nudny, zawsze ta ciemność, głęboki głos... To już nie jest zabawne. Zapalę światło.
Severus usłyszał czyjeś kroki, a potem oślepiło go przerażająco białe światło.
W pierwszej chwili musiał zamknąć oczy, bo zrobiło się niezwykle jasno. Następnie powoli, powoli otworzył najpierw jedno oko, a potem szybko je zamknął.
To nie może być prawda.
Nie.
- Witaj, Smarkerusie.
Severus odetchnął głęboko, po czym otworzył oczy. Przed nim stał Syriusz Black.
- Co ty tu robisz, Black? - wycedził Snape przez mocno zaciśnięte zęby.
- Pracuję.
Severus uniósł lewą brew, przyglądając się "koledze" ze szkolnych lat. Ubrany był w śnieżnobiałą, długą do kostek, zwiewną szatę (Czy ona przypadkiem nie prześwituje? - pomyślał Severus), a nad głową powoli opadała i podnosiła się złota aureola. Zaraz, zaraz... Złota aureola?
- Syriusz, skrzydełko ci się zawinęło - usłyszał drugi głos, a potem zobaczył jego właściciela.
To naprawdę nie może być prawda.
- Witaj, Smarkerusie.
Szczerzył się do niego James Potter. Ubrany był identycznie, jak jego przyjaciel.
- Mówiłeś coś o moich skrzydłach? - mruknął Black, sięgając ręką za plecy. Po chwili złapał coś pierzastego i śnieżnobiałego, puścił i ukazał swoje anielskie skrzydła w całej okazałości. Zaraz, zaraz... Anielskie skrzydła?
- Strasznie tandetne te skrzydła, co nam dali... Ciągle się zawijają. Jak tylko dostanę premię, to sobie sprawię nowe - poinformował kumpla Potter.
Severus patrzył to na niego, to na Blacka. Syriusz mocował się właśnie z drugim skrzydłem, a James strzepywał sobie pyłki z ramion. Snape zamrugał i uszczypnął się. Nic się nie zmieniło. Nie obudził się z koszmarnego snu, więc snem to być nie powinno...
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Było kompletnie biało. Całkowicie biało. Białe podłogi i białe ściany... Nie, ścian chyba nie było. Po prostu było biało, mlecznobiało. Za Potterem i Blackiem stało białe biurko, zawalone papierami. Jedyne, co było nie-białe w tym pomieszczeniu, był Severus, a raczej jego szata.
- No, to co, przechodzimy do biurokracji?
Snape otwierał i zamykał usta. Bardzo chciał się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, czemu znalazł się w tej głupiej poczekalni, dlaczego jest teraz tutaj, czemu widzi ludzi, którzy przecież nie żyją... Ale nie wiedział, od czego zacząć.
- Ach, więc zacznijmy - mruknął Black i usiadł za biurkiem. Na krześle obok usadowił się Potter. - A więc...
- A więc, nie zaczynamy zdania od "a więc". Poza tym, to moja kolej. - Okularnik spojrzał pytająco na kolegę, a gdy ten tylko westchnął i pokręcił głową, kontynuował: - Przejrzyjmy twoje akta, Smarkerusie. Chociaż to teoretycznie niepotrzebne, śledziłem cię od swojej śmierci... Narozrabiałeś, nie ma co.
- Taa... - mruknął Black. - "Dręczenie uczniów"... I nie tylko uczniów!
- Zadawanie się z ciemnymi typami... No, no, no...
- "Przystanie do Śmierciożerców"! No, nie wierzę...
- Za służenie Voldemortowi nie dostaje się łagodnych wyroków.
- Patrz! "Szpiegowanie Albusa Dumbledore`a dla Czarnego Pana"...
- ...Albusa Dumbledore`a, który wiedział o tym, że jest przez niego szpiegowany, wiedział też, że te informacje płyną do Voldemorta...
- No, no, no. Jakie to... skomplikowane.
- Zdrada! Patrz, nawet to wytłuszczyli. "Zdrada Lily i Jamesa Potterów. Informacja o przepowiedni przekazana Czarnemu Panu"... Ciekawe. Wiedziałeś o tym? - Black spojrzał na kolegę niewinnym wzrokiem.
- No, coś tam słyszałem... O, zobacz to! "Zamordowanie Albusa Dumbledore`a"!
- Nieźle, nieźle, a to jeszcze nie wszystko. Trochę to potrwa - zakończył Black.
- Taak... Ale, patrz: okoliczności łagodzące - mruknął James. - "Szczera skrucha", "narażanie życia w celu naprawienia błędów", "ciężkie dzieciństwo"... I w końcu - "Śmierć w imieniu Dobra". To też niezły nabytek...
- To ja... umarłem?
Severus wreszcie był w stanie wydusić słowo. Był przerażony, zdziwiony i zirytowany tym, co usłyszał. O czym oni mówią? Jakie akta? Jakie okoliczności łagodzące? ŚMIERĆ W IMIENIU DOBRA?
To sen. Tak, to musi być sen. To jest niemożliwe. Snape nie pamiętał, by umierał. Pamięta tylko, że po prostu znalazł się w ciemnym korytarzu, na końcu którego było światełko.

- Idź za światłem - usłyszał Severus i, nie zastanawiając się w ogóle, podszedł do jedynego źródła światła w owym korytarzu. Okazał się to stary, pomarszczony na twarzy człowiek, trzymający lampę. - Witaj, jestem Uzdrowicielem Dusz. Moim jakże trudnym zadaniem jest przeprowadzenie cię przez ten korytarz i otwarcie drzwi - mruknął znudzonym głosem. - Od Wielkiego Potopu jest problem z prądem - wyjaśnił, widząc pytające spojrzenie Severusa. - Mają kłopot z instalacją elektryczności, więc nie ma światła. I męczę się z tą lampą, odkąd dostałem tą posadę. Ciężka, oj ciężka dola... Ale, co ja ci będę biadolić... Proszę - I zanim Snape zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, staruszek otworzył jakieś drzwi i wepchnął Severusa do pomieszczenia, które okazało się poczekalnią. I tak się znalazł w tym dziwnym miejscu, nie wiedząc, dlaczego, ani po co.

- Tak, umarłeś, to chyba oczywiste - powiedział James, unosząc brwi. - Zaraz, zaraz... Jesteś tu taki szmat czasu, i nie domyśliłeś się, że umarłeś?
- Ale... Ale ja nic nie pamiętam - mruknął Severus, czując się strasznie głupio. To niedorzeczność, pomyślał.
- No, możliwe, że na razie nie, tak czasem bywa. Zaraz sobie wszystko przypomnisz. Ale Drobius chyba poinformował cię o twojej śmierci, nie? Powinien - Black zmarszczył brwi.
- Przecież wiesz, że strasznie narzekał na tą pracę... Może po prostu zapomniał, też miałbym już tego wszystkiego dość, gdybym musiał przez cztery tysiące lat stać z lampą i wpuszczać ludzi do Poczekalni. - Potter wzruszył ramionami. - No, ale, skoro staruszek ci nie powiedział, to zrobimy to my. Tak, umarłeś, Smarkerusie. Długo się trzymałeś na tym świecie, jak na zakłamanego Śmierciożercę. - James Potter wykrzywił wargi w sposób, którego nie powstydził się sam Mistrz Eliksirów.
- Ale nie martw się, twój los wcale nie musi być aż taki zasmarkany, jak byśmy chcieli - dodał Black. - Myślę, że Lily się za tobą wstawi...
- I Dumbledore - mruknął Potter, zerkając na akta jeszcze raz. - Masz spore szanse, stary Dumb to ważna osobistość. Poza tym, umarłeś w słusznej sprawie.
Severus zamrugał. Miał wrażenie, jakby coś kołatało się o wnętrze jego głowy. Potem, nie wiedział, czemu, ale jego ręka powędrowała do karku. Poczuł pod palcami dwie dziury, olbrzymie dziury, jednak nic go nie bolało. A potem, oczami wyobraźni, zobaczył wielkiego węża...
Nagini.


___

tak więc, zapraszam do komentowania i krytykowania ;d

Dodane przez Dimrilla dnia 11-12-2008 14:36
#8

Super.

Nie skomentowałam rozdziału pierwszego, bo czekałam na jakieś rozwinięcie - no i się doczekałam.
Czytałam już różne opowiadanka, traktujące o Snapie w zaświatach, lepsze i gorsze, i stwierdzam, że to zalicza się zdecydowanie do tej pierwszej grupy.

Nie wiem wprawdzie, co Ci dwaj dranie, Potter i Black, robią w roli aniołów, ale są zabawni.
Tandetne skrzydła, biurokracja (akta życia) i te okoliczności łagodzące (śmierć w służbie dobra), KWIIIK!

Generalnie nie daję opowiadaniom ocen jeśli nie są skończone, ale tym razem się wyłamię. W.

May the Force be with You!

Dodane przez Fantazja dnia 11-12-2008 15:25
#9

Jak ja dawno nie zaglądałam tutaj do jakiegoś fanfiku. W zasadzie to nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że czas to przerwać. I tak jakoś akurat Twój temat nawinął mi się pod moje łapki. I cóż. Muszę przyznać, że opowiadanie spodobało mi się. Co prawda, z początku, tak samo jak Delirantce, skojarzyło mi się z Ze śmiercią mu do twarzy Aevenien, ale teraz widzę, że oprócz połączenia Severus + Zaświaty nie ma większych podobieństw. I dobrze. Uniknę porównywania.

Cóż, nie powiem, żeby było idealnie. Nad pierwszą częścią kręciłam nosem, wiele zdań mi zgrzytało. Co prawda nie zgrzytało jakoś przesadnie, ot, odrobinę. Ale gdy tych 'odrobin' jest wiele, zgrzyta cały tekst. Jednak druga część wynagrodziła mi pierwszą. Potter i Black w rolach aniołów, biurokracja, okoliczności łagodzące, Uzdrowiciel Dusz... Miodzik. Jednakże twój Snape nie podoba mi się. Znaczy, raz podoba, a raz nie. Gdyż czasem jest kanoniczny, a czasem nie. Otóż, na ogół jest, ale są momenty, kiedy przestaje takowy być.

- Ale... Ale ja nic nie pamiętam - mruknął Severus, czując się strasznie głupio.

Ten moment najbardziej mi się nie spodobał. Nie dość, że Snape się skarży (a przynajmniej mi to tak zabrzmiało), to jeszcze czuje się głupio. No przepraszam, ale ja nie wyobrażam sobie, żeby Snape mógł czuć się głupio, a już na pewno nie w takiej sytuacji. IMHO, w takiej sytuacji poczułby raczej irytację, że nic nie pamięta.

Gdzieś tam jeszcze kanon zrobił sobie przerwę, ale już nie będę szukać. Tak samo z błędami. Pozostawiam to innym hienom. Tymczasem ja stwierdzam, że ff do gustu mi przypadło. Może nie powaliło na kolana, może nie sprawiło, że błagam o więcej, ale spodobało. Jak na hogsmeadeowskie standardy jest na pewno jednym z lepszych i liczę, że będzie takowe i w kolejnych częściach.

Pozdrawiam.
Fantazja mile zaskoczona.

Dodane przez karolina123 dnia 11-12-2008 15:42
#10

Przepraszam że krótko ale nie mam weny:D
Bardzo mi się podobało.Naprawde.Nie przepadam za tego typu artykułami ale ten mi się podoba.Czekam na więcej:D
Masz talent dziewczyno!:D

Dodane przez Taka jedna dnia 11-12-2008 15:46
#11

Po pierwsze to NIE JEST artykuł tylko opowiadanie fanowskie.
______

Mój komentarz będzie taki, o!

Podobało mi się.

Wypowiedzi Blacka i Pottera niestety nie pasują mi do tajemniczości chłopca z pierwszego rozdziału. Klimaty opowiadanie zmieniaja się od nastroju autorki.

Uzupełnię ten komentarz jak będę miała chwilę czasu na dokładniejsze przeanalizowanie tekstu.

Dodane przez Peepsyble dnia 14-12-2008 17:32
#12

- Ale nie martw się, twój los wcale nie musi być aż taki zasmarkany, jak byśmy chcieli - dodał Black. - Myślę, że Lily się za tobą wstawi...

No wiesz? Tak rozbawić swoją ciocię, żeby z krzesła spadła? <kwiczy radośnie> Mogę być Twoją ciocią nie? Ciocia, która chciała zjeść supaki... yy, przepraszam... suhaki. <kwiiiik> No nie... zasmarkany... Mój Boże... (;

Wiesz, co? Jesteś boska. Nie znam cie od jakiegoś dużego dawna, i to właśnie mnie zastanowiło. Bowiem nigdy jeszcze nie trafiłam na kogo, kto stosunkowo nowy jak na użytkownika, ma taki ogromny talent pisarski. Gratuluję ;*

Dodane przez Malaga dnia 18-12-2008 21:53
#13

Haha! Wen mi powrócił, napisałam jeden rozdział, więc mogę wreszcie opublikować ten ; >
Tak więc, znów wracam z moim Smarkeruskiem. Wiem, wiem, że go pokochaliście ; ) Ja też.
A na Wena to ja szczele focha. Ot, co.


CZĘŚĆ TRZECIA Severus i formalności.


Snape spojrzał znów na dwójkę znajomych ze szkoły. Black huśtał się na tylnych nogach krzesła, nucąc jakąś melodię i patrząc w górę. James z kolei w zamyśleniu czytał akta Severusa, a pomiędzy jego brwiami pojawiła się drobna zmarszczka. Mistrz Eliksirów wykorzystał chwilę zamyślenia Blacka i Pottera i zapytał:
- Więc... Tak wyglądają Zaświaty, tak?
- Dokładnie - mruknął nadal zamyślony James. - Znaczy się, póki co jesteś w dziale Przydziału. Przydzielamy cię do odpowiedniej sekcji, a oni cię tam sądzą i wysyłają, gdzie powinieneś trafić.
- Możesz jeszcze się wycofać - poinformował Snape`a Syriusz, opadając z hukiem na dwie przednie nogi krzesła. - Będziesz się szlajać jako duch po Hogwarcie... Czy gdzie tam sobie zapragniesz. Jeżeli zechcesz. Tak nawiasem mówiąc, nie polecam. Tu jest znacznie ciekawiej, no i więcej ludzi. I nie tylko. Trafiają tu nawet wile... Ale one lecą tylko na kasę. Dlatego się zatrudniłem - Black uśmiechnął się nonszalancko.
- To jak? Zostajesz?
Severus zmarszczył brwi. Czasem zastanawiał się nad tym, co zrobiłby z nim Potter, gdyby go dopadł po tym, jak Snape wydał ich Voldemortowi, ale zawsze był przekonany, że James wypatroszy go wtedy na wylot. Nie spodziewał się, że ten poczochrany, napuszony okularnik potraktuje go po prostu jak niezbyt lubianego kolegę ze szkoły, a nie jako zdrajcę. Wydało mu się to bardzo podejrzane i nawet byłby w stanie zrobić się chamski, sarkastyczny i ironiczny, gdyby nie fakt, że to oni teraz mają władzę i chyba dobrze byłoby im nie podpaść.
- Zostaję - warknął.
- Podpisz tu - Black wyciągnął plik jakichś dokumentów. - I tutaj. I tu jeszcze raz... A tutaj podpisem czytelnym. Wpisz tu datę... Świetnie - Black spakował dokumenty do jakiejś białej teczki oznaczonej literami: Severus Snape. - Teraz będziemy musieli męczyć się z tobą całą wieczność.
- Lily się stęskniła za tobą - poinformował Snape`a James, podczas, gdy Syriusz wpisywał coś do jakiejś rubryki. - Bardzo żałowała, że się na ciebie wściekała. Jęczała mi już parę lat, że ty taki dobry człowiek...
- Lily ci o mnie wspominała?...
Severus poczuł się, jakby coś uderzyło go w głowę. Lily Potter... Nie, Lily Evans wspominała o nim swojemu mężowi! Poczuł się, jakby i jemu nagle wyrosły anielskie skrzydła.
- Taa... - mruknął Potter, przyglądając się mu uważnie. - Nie masz pojęcia, jak się tobą przejmowała. Tak nawiasem mówiąc, dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy na temat waszej... Eee... "Przyjaźni". Ciesz się, że jesteśmy w Zaświatach, bo gdybyśmy nie byli, już i tak byłbyś martwy.
- Gotowe - mruknął Syriusz, odkładając pióro i przyglądając się wypełnionej tabelce. - Wpisałem dane dodatkowe, uzupełniłem trochę okoliczności łagodzących i rubrykę Oskarżeń. Łosiu, przejrzyj to, jak chcesz, możesz coś zmodyfikować.
- Nie jestem Łosiem...
- A co u ciebie, Smarku? - zapytał Black, znów zaczynając huśtać się na dwóch tylnich nogach krzesła. - Miałem na ciebie oko, ale wiesz... Kultura wymaga zapytać. Tak na marginesie - dodał, patrząc na zegarek, który nagle pojawił się znikąd. Był to dziwny zegarek, z kilkoma tarczami. Zamiast cyferek miał jakieś dziwne znaczki i kształty, a wskazówek nie było w ogóle. - To musisz się zmywać. Robi się późno, a mamy dzisiaj jeszcze jednego klienta.
Snape miał ochotę zapytać o tego chłopca, ale stwierdził, że to niedorzeczność. Ten chłopiec nie powinien go interesować.
- Oto twoje dokumenty - mruknął Potter, wręczając mu teczkę z jego nazwiskiem. - Nie zgub jej, jest tu za dużo ważnych rzeczy. Do tego prywatnych. Chyba nie chciałbyś, aby do opinii publicznej trafiło, że na pierwszej lekcji latania zaczepiłeś galotami o drzewo? No, właśnie. Ale jakbyś, mimo wszystko, okazał się takim ciamajdą, za jakiego cię uważam, i zgubiłbyś akta, to zgłoś się do Działu Dokumentów Zagubionych, pomogą ci. Syriusz, skrzydełka ci się przekrzywiły...
- Cholerne skrzydła! - warknął Black. Złapał za śnieżnobiały puch i zerwał go z pleców. - Mam to gdzieś - mruknął. - A ty, co tu jeszcze robisz? Już możesz iść.
Ale w Snape`ie wszystko się gotowało. Pamiętał doskonale pierwszą lekcje latania, pamiętał, co czuł, gdy zwisał głową w dół, a materiał z jego gatek zaczynał się pruć. Pamięta drwiące i rozbawione miny wszystkich swoich kolegów i koleżanek... Tylko Lily się nie śmiała. Stała i ze współczuciem przyglądała się temu żałosnemu widowisku wzrokiem, który mówił: Nie przejmuj się. Ja cię lubię.
Nie był ciamajdą. Nie pozwoli sobie na to. Zacisnął pięści. Miał już dosyć tego, że przez całe spotkanie był wyśmiewany, poniżany i traktowany jak ktoś o słabej woli i charakterze. Nie mógł pozwolić, by jakiś napuszony, zapatrzony w siebie dupek tak po prostu wyzywał go od ciamajd...
Te uczucia musiały jednak odbić się na jego twarzy, bo gdy z zamyślenia powrócił do rzeczywistości, zauważył, że Potter i Black przyglądają mu się ze zmarszczonymi brwiami. W końcu James wskazał dłonią w jakieś miejsce za plecami Snape`a i powiedział z głosem pełnym powagi i zmartwienia:
- Drzwi, Snape.
I faktycznie, w pewnym momencie znikąd pojawiły się drzwi, które nawet nie były przymocowane do ściany. Severus chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jakaś wewnętrzna siła powstrzymywała go od chamskich odzywek, odkąd się tutaj pojawił. Idąc w kierunku drzwi, usłyszał, jak Black mówi do kolegi:
- James, gaś światła. Następny, proszę!
Severus złapał za białą klamkę białych drzwi, przekręcił i otworzył je. Za nimi nie było nic, tylko ciemność. Zaczął się zastanawiać, czy to nie jest jakiś głupi żart. Odwrócił się za siebie.
Black właśnie oglądał śnieżnobiałe skrzydła z każdej strony, a Potter szedł w kierunku włącznika światła, który nagle pojawił się znikąd. Snape przeniósł wzrok na twarz Jamesa, a ich spojrzenia spotkały się.
Potter nie patrzył na Snape`a tak, jak patrzył na niego zawsze - z wyższością, a nawet wstrętem. Nie, jego wzrok był pełen troski i zmartwienia. I, ku zdumieniu Severusa - James posłał mu przez ramię smutny uśmiech.
Snape odwrócił wzrok. Poczuł nagle coś w rodzaju ulgi - nie wiedział tylko, czemu.
Przekroczył próg drzwi.

Edytowane przez Malaga dnia 30-12-2008 13:04

Dodane przez Fantazja dnia 20-12-2008 10:52
#14

Ech, nie lubię pisać pochlebnych komentarzy, bo mam tendencję do wpadania w banał i powtarzania się. No ale komentować trzeba, żebyś przypadkiem nie pomyślała, że kontynuowanie tego ff się nie opłaca, gdyż nikt tego nie czyta. Ja czytam i z części na część opowiadanie podoba mi się coraz bardziej. Twoi James i Syriusz są do bólu kanoniczni, tak kanoniczni, że aż niekanoniczni i, o zgrozo, zaczynam ich lubić. Nie, stop. Nie zaczynam ich lubić. Oni mnie po prostu bawią. Ale muszę przyznać, że masz do nich smykałkę.

Ten rozdział bardzo przyjemny, zresztą jak i poprzedni. Jednak aż mi szkoda, że Snape opuszcza już dział Przydziału. Chociaż z drugiej strony ciekawi mnie, co czeka go za tymi drzwiami. Mam nadzieję, że na kolejną część nie będę musiała czekać zbyt długo i że Wen Cię nie opuści, a wręcz przeciwnie - będzie nachodził i to zbyt często. ;]

Dodane przez Dimrilla dnia 20-12-2008 14:37
#15

Mnie natomiast ciekawi, kim jest ten "jeszcze jeden klient", którym muszą zająć się Potter i Black. Harry? (Który wpadnie i wypadnie) Voldemort? (to dopiero byłoby interesujące, hmmm).

Bardzo fajny rozdział. Również czekam na ciag dlaszy.
May the Force (and Wen) be with You!

Dodane przez Peepsyble dnia 20-12-2008 15:44
#16

Ech, nie lubię pisać pochlebnych komentarzy, bo mam tendencję do wpadania w banał i powtarzania się.

Wyjęłaś mi to z ust. (;

No więc tak.
Jak już wspomniałam, też nie lubię wazeliny, ale się nie mogę powstrzymać.
Świetne, wspaniałe i wgl. Super masz styl, i pomysł! Nie wiem, skąd ty to bierzesz ;d
Wrócę tu, pamiętaj ;> Szybko wstawiaj kolejną część.
Ciocia Miecia ;*

Dodane przez Delirantka dnia 21-12-2008 12:51
#17

Skomentuję, nie skomentuję, skomentuję, nie skomentuję, sko... skomentuję. Mimo, że wena brak, bo skubaniec chyba się na dobre wyprowadził, to jednak kilka słów naskobać trzeba, alleluja.
A więc (;d), zacznijmy od tego, że mi się podoba. O! Tak, to straszne, ale naprawdę mi się podoba. Severus wprawdzie trochę nieseverusowy, trudno jest mi przekonać się do takiej nieco ugrzecznionej wersji Snape'a. Brakuje mi tu jego autorskiego CISa. Oj, brakuje, bo to taki znak rozpoznawczy... A jak nie ma CISa, to i Severus wychodzi taki nadgryziony. Tak, Snape jest u Ciebie zdecydowanie nadgryziony.
James, Syriusz - jest dobrze. Chwilami świetnie (jeżu, nie wierzę, że to napisałam ;d). Wiesz, co mi się podobało? Nie wiesz, oczywiście, że nie wiesz. No to Ci pokażę, a jakże.
Tak, umarłeś, Smarkerusie. Długo się trzymałeś na tym świecie, jak na zakłamanego Śmierciożercę. - James Potter wykrzywił wargi w sposób, którego nie powstydził się sam Mistrz Eliksirów.
- Ale nie martw się, twój los wcale nie musi być aż taki zasmarkany, jak byśmy chcieli - dodał Black.

Na przykład właśnie ten fragment. Ale chwilami nie jest tak idealnie. Mówię, żebyś mi tutaj w samozachwyt nie wpadła.
Styl? Ładnie. Lepiej niż w pierwszej części, kilka błyskotliwych fragmencików nawet wyłapałam. Twór poprawny, błędów nie zauważyłam. A może mnie tekst tak wciągnął, że nawet uwagi nie zwracałam. No nic, nvm.
Wreszcie jakieś naprawdę porządne opowiadanko na forum. Jest co chwalić, tyle powiem, cieszta się i radujta.
I Mery Kristmas.

Dodane przez Temeraire dnia 27-12-2008 18:50
#18

FanFicków ostatnio nie czytuję, ale ten jakoś tak rzucił mi się w oczy... I cieszę się, że tu weszłam, bo naprawdę bardzo mi się podoba. Pierwszy plus - mmm, ta oryginalność... Mirrelowskiego Aevenien nawet nie kojarzę, więc nie mam co porównywać...
Dalej... Bardzo przypadła mi do gustu sama Twoja wizja tego wszystkiego. Cudo.
Pierwszy rozdział - cóż, tak sobie, zdania budowałaś nieco chaotycznie, pisałaś dziwnym stylem. Za to drugi i trzeci - bomba! Nic nie zgrzytało, wszystko idealnie do mnie przemawiało.
Cóż, Malago. Muszę ci powiedzieć, że utrafiłaś w moje gusta. Bardzo przyjemna lekturka, a fabuła tak wciąga i zaczarowuje, że nawet nie zwraca się uwagi na błędy przy czytaniu. Oby tak dalej - czekam na kolejne części.

Edytowane przez Temeraire dnia 30-12-2008 18:53

Dodane przez Mysza Voldemort dnia 28-12-2008 15:32
#19

Zaskoczyła mnie treść opowiadania, ale jestem pod wrażeniem.
Tak jak i cała reszta, czegoś takiego jeszcze nie czytałam i podoba mi się.
Nie mogę się doczekać kolejnych części

Dodane przez Carla_Black dnia 28-12-2008 16:28
#20

To jest na prawdę niesamowite. Muszę Ci powiedzieć, że zawdzięczam Tobie poprawienie się mojego humoru. To na prawdę dobry tekst i pewnie będę do niego wracać nie raz ;]
Najlepsze są nasze dwa aniołki ^^ Wspaniałe, wyśmienite, itp. Gratuluje weny i talentu.

Dodane przez Malaga dnia 28-12-2008 20:20
#21

Ekhem. Piszę, bo uznałam, że nie jest to sprzeczne z regulaminem tego działu i nie jest to bezczelny spam.

Otóż zdziwiłam się. A zdziwienie powstało na skutek Waszych komentarzy. Mam wrażenie, że Wam się podoba ; D Ba! chyba nawet bardzo. (Ot, sama Delirantka napisała, że jest nieźle!) Mi się też spodobał mój pomysł, wykonanie już mniej, ale kij. Jednak zaczynam się bać oO

Wyjątkowo, te dwa rozdziały są nieco humorystyczne, znaczy - bardziej niż inne części, a to spowodowane jest faktem, iż pojawiły się dwie postacie - Syriusz i James. Oni dodali szczyptę humoru do całej tej opowiastki i... no właśnie, i. I nie oczekujcie, że całe opowiadanie będzie aż świecić prześmiesznymi tekstami.

Boję się wstawić kolejne części, bo zapewne usłyszę "Słaby rozdział", "Uuu, muszę przyznać, że sie nudziłem...". Teraz będzie już trochę mniej śmiechu i to dosyć logiczne, bo TO NIE JEST ANI PARODIA, ANI KOMEDIA. Smark opuszcza salę przydziału i owszem, będzie śmiesznie, fajnie, cool i jazzy, ale kiedy przyjdzie na to pora. James i Syriusz pojawią się jeszcze w owym ficku, i to całkiem niedługo, jednak to nie oni są celem tego opowiadania.

No, tyle. Powiem tylko, że jutro może wstawię kolejny rozdział. Chyba. Mam taką nadzieję.

Pozdrawiam i życzcie mi Wena! Ejmen.

Dodane przez Malaga dnia 30-12-2008 13:13
#22

Tia. No cóż, boję się to wstawiać, ale kij ;D
Jak wiadomo, Sev opuścił teraz Dział Przydziału. James i Syriusz znikają, więc nie będzie już tak śmiesznie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ; ) Ale nie martwcie się. Wrócą, i to niedługo ^^

CZĘŚĆ CZWARTA Severus i Przewodnik.


Spodziewał się, że kiedy wystawi nogę w ciemność, będzie tam tylko pustka, straci równowagę, spadnie i zabije się. (To niedorzeczność. Przecież i tak już jesteś martwy - powiedział do siebie.) Ale nie, Severus poczuł pod stopą podłoże. Zrobił jeszcze dwa kroki, a drzwi za nim zamknęły się automatycznie i znowu zapadła ciemność. Czekał cierpliwie, aż znowu przemówi jakiś tajemniczy głos i znowu zrobi się jasno, ale nic się nie działo.
Czekał i czekał, i czekał... Snape poczuł, że bolą go nogi. Postanowił zbadać teren. Podszedł uważnie kilka kroków do przodu i... zrobiło się jasno.
Stał przed bramą. Była to masywna, olbrzymia brama z cegieł, a wrota przez nią prowadzące zrobione były najwyraźniej z mosiądzu. Na górze bramy napisane było złotymi literami: Brama.
- Odkrywcze - mruknął Severus do siebie.
Spojrzał na boki. Brama umocowana była do ceglastego muru. Nie było trawy, były chmurki - zupełnie jak w bajkach dla mugolskich dzieci. Severus pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Ekhem - usłyszał jakiś damski, poirytowany głos. Snape rozejrzał się w poszukiwaniu jego właścicielki. Dopiero po chwili ujrzał jakąś młodą dziewczynę z krótkimi, brązowymi włosami, stojącą koło bramy. Severus mógłby przysiąc, że pojawiła się znikąd. - Witam - mruknęła dziewczyna, przywołując Mistrza Eliksirów gestem do siebie. - Bilet poproszę.
Severus zamrugał. Nikt nie dał mu biletu.
- Ależ owszem, ma pan bilet.
- Nikt mi go nie dawał.
- Głupota się szerzy - mruknęła jeszcze bardziej poirytowana dziewczyna, kręcąc głową. - Pana teczka. TAM jest bilet. Proszę mi go dać.
Snape, także lekko poirytowany zachowaniem dziewczyny, sięgnął po teczkę i otworzył ją. Znalazł bilet. Był to kawałek pergaminu, na którym dużymi literami napisane było: Bilet. To niedorzeczność, pomyślał Snape.
- Czy to są Zaświaty dla kretynów? - warknął Severus, podając kobiecie bilet.
- Najwyraźniej, skoro pan tu jest - mruknęła dziewczyna, wsuwając bilet do szparki w jakimś dużym, złotym pudełku, na którym napisane było czarnymi literami: Bilet wsuwać tutaj. Pudełko wessało papierek do środka, a z drugiej szparki wysunął się kolejny zwitek pergaminu (Severus nie zdziwiłby się, jakby napisane na nim było: Zwitek). Dziewczyna podniosła go na wysokość oczu i przeczytała. - No, no, no... - mruczała pod nosem. - Musi być pan ważną osobistością... Albo wyjątkowym przestępcą. Sala numer Trzynaście - Kobieta oderwała kawałek biletu, podała resztę Severusowi i otworzyła bramę. Ten ruszył żwawym krokiem do przodu, mijając dziewczynę i mając nadzieję, że już nigdy więcej jej nie spotka.

Za bramą czekały go drzwi. Tak, drzwi, drzwi nie przymocowane do żadnej ściany, wiszące na chmurce, masywne, drewniane, ze złotymi numerkami. A było ich z dwieście - wszystkie takie same, różniące się tylko cyferką. Przed niektórymi drzwiami stało kilkoro ludzi, czekając w kolejce, z innych wychodzili czarodzieje sami i szczęśliwi, albo w towarzystwie osób ubranych w coś, co przypominało czarną skórę.
Severus przebiegł wzrokiem po numerkach. Stał koło drzwi z numerem Jeden, na prawo był, nie wiedzieć, czemu, numer Osiemdziesiąt Dwa, a na lewo - Piętnaście. Obok Piętnastki było Cztery, dalej Sześćdziesiąt, a obok - Sto Dwadzieścia Jeden. Rozejrzał się. I jak tu, do cholery, znaleźć swój numerek?
Odwrócił się, postanawiając, że zapyta się owej dziewczyny. Ale - no, cóż, nie zdziwiło go to już wcale - brama zniknęła i w jej miejscu były tylko chmurki. Severus skrzywił się. Cholerne Zaświaty!
Zapytam się kogoś, postanowił. Rozejrzał się wokoło. Tylko kogo? Ze względu na poprzednie doświadczenia, postanowił szukać kogoś, kto będzie miał na piersi plakietkę z napisem: Jeżeli nie możesz znaleźć swojego numerku, zapytaj mnie, albo coś w tym stylu. Nagle poczuł, że ktoś dotyka jego ramienia.
Był to "puszysty" jegomość ubrany w biały garnitur. Miał ciemne włosy i okulary o szkłach grubości denek od butelek. Na jego ustach widniał szeroki, szczery uśmiech.
- Witam. Będę pańskim Przewodnikiem - przedstawił się. - Richard Thompson, były prawnik.
Facet ochoczo uścisnął dłoń Severusa, który jednak wykrzywił wargi w charakterystyczny dla siebie sposób. Spojrzał na plakietkę na piersi przewodnika, na której napisane było: R. Thompson, Przewodnik, były prawnik. Snape przeniósł z powrotem wzrok na pana Thompsona.
- Widzę, że mamy tu ciężki przypadek - mruknął prawnik, przyglądając się Severusowi uważnie. - Ach, no tak... To numer dwadzieścia dwa miliony osiemset trzydzieści pięć B?
Snape uniósł wysoko brwi. Nie miał pojęcia, czy to był jego numer, czy nie, i w tej chwili niewiele go to obchodziło. Poczuł psychiczną przewagę nad puszystym jegomościem, więc milczał dalej, krzywiąc się tylko.
- No, to idziemy. Numer trzynaście, numer trzynaście... Gdzie to było? Ach, no tak. Straszny bałagan tu panuje - mruczał pod nosem grubasek, kierując się w prawo. - Mogliby wreszcie uporządkować te drzwi... Ale nie, oni wolą się zajmować ważniejszymi sprawami, na przykład dbaniem o swój własny tyłek...
Jegomość westchnął głęboko, po czym kontynuował:
- A pan, jak pan tutaj trafił? Mam na myśli - jak pan zginął? Ach, no tak... Proszę nie odpowiadać. Przecież wszystko jest w aktach! Ach, ta skleroza! - Grubasek zaśmiał się, a jego dwa podbródki zatrzęsły się. - To chyba gdzieś tutaj... Tak. Proszę bardzo, oto sala numer Trzynaście.
Zapukał.



Ekhem. Zapraszam do czytania i komentowania ; ]

PS: Poprawione, Peeps. ; )

Edytowane przez Malaga dnia 30-12-2008 13:48

Dodane przez Peepsyble dnia 30-12-2008 13:41
#23

Ładnie ;d Tylko:
* Za dużo razy powtórzone "To niedorzeczność". Ja bym zmieniła to wyrażenie w miejscu gdzie było o bilecie, wtedy będzie wszystko key (;
* "- A pan, jak pan tutaj trafił? Mam na myśli - jak pan zginął? Ach, no tak... " - za dużo razy powtórzone pan. Pierwsze pytanie bym zmieniła, chociażby konstrukcję.

Tak to jest super i wcale się nie zrobiło nudne. Robi się coraz ciekawiej ;p

Edytowane przez Peepsyble dnia 30-12-2008 13:42

Dodane przez Fantazja dnia 04-01-2009 12:06
#24

Może rzeczywiście nie było już tak śmiesznie jak w poprzednich częściach, ale jednak były momenty, gdy parsknęłam śmiechem. Mam tu na myśli te oczywiste napisy: Brama, Bilet, Bilet wsuwać tutaj oraz Snape`owe poirytowanie tym wszystkim. Jednakże nie przeszkadza mi, jeśli dalej nie będzie już tak śmiesznie. Styl masz ładny, pomysły na kolejne przygody Severusa ciekawe i oryginalne. Mam nadzieję, że nie zaprzepaścisz tego i kolejne dwa rozdziały będzie mi się równie przyjemnie czytać, nawet jeśli radosnych kwiknięć będzie mniej lub nie będzie wcale. Tak więc czekam na część następną. Liczę, że pojawi się szybko.

Dodane przez idejsza dnia 16-10-2009 16:17
#25

Fajne
naprawdę zaciekawiło mnie to ff
pisz dalej!
życze weny

Dodane przez mooll dnia 16-10-2009 16:32
#26

Mnie też zaciekawiło Twoje ff, choć czytałam je po raz pierwszy dziś i myślę, że nie ostatni :D

Ale w jednym momencie coś mi zgrzytnęło:

Zapytam się kogoś


Nie można zapytać się. To tak jakby zapytać siebie; no więc siebie, czy kogoś? :D

Pozdrawiam i czekam na następne "niedorzeczności" w Zaświatach :D

Dodane przez fenix dnia 06-11-2009 20:53
#27

dobre. czekam na dalszą część ;) ]:->

Dodane przez Karolina00 dnia 11-01-2016 23:18
#28

Naprawdę zabawne i wyjątkowo oryginalne ff. Daję E