Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Kryminalne zagadki Argusa Filcha 2/2

Dodane przez Kasztan dnia 09-01-2009 21:11
#7

Po długim oczekiwaniu...

Dedykacja dla: ewelki [za dredy], Martyny [skarpetkę zostawiam], Vampirzycy [bo śpiewała], Lady van T. [:)] i Takiej Jednej [za to, że paczka nie doszła]

Rozdział drugi.
Bo kiedy dzieją się dziwne rzeczy...
Bo kiedy dzieją sie dziwne rzeczy...
Pojawia się szampon....

- Nieee!
Wiekowe ściany Hogwartu zadrżały, a wrony, śpiące na zamkowych blankach poderwały się do lotu, drwiąc swym kraczeniem z nieszczęśnika, który je obudził.
- Nieee!
Uczniowie wstali z łóżek, zdezorientowani chwytali za różdżki, broniąc się przed tym makabrycznym krzykiem. Irytek rzucał kredą w uczennice i po raz pierwszy od pięćdziesięciu ośmiu lat spudłował.
- Nieee!
Krzyk ten spowodował ucieczkę Blizny z czoła Harry'ego Pottera, co było rzeczą straszną i niewybaczalną.
- Wracaaaj!
Blizna wychyliła czubeczek spod łóżka i posłusznie wróciła na swoje miejsce.
- Łoju, wracaaaj! Moja misterna fryzuuura!
Aha, czyli jednak fajrant, pomyślała Blizna, jednak uciec nie zdążyła. Harry Potter obudził się.
Ale to nie o nim będziemy opowiadać.
Panie i panowie, kurtyna w górę!
- Gdzie jeeesteś?
- Misiu, ja naprawdę zaraz wyjdę z tej łazienki, tylko skończę piec ciasto - mruczał Argus przez sen.
- Miauuu - odpowiedziała Pani Norris.
- Nieee! - po szkole znowu rozległ się krzyk.
Bardzo Straszny Krzyk. Krzyk, który wyprostował nos Albusa Dumbledore'a. Co samo w sobie było już wystarczająco przerażające.
- Nieee! - krzyknął bardzo Krzykliwy Ktoś, z widoczną pretensją - Na du...dudy Merlina, Argusie, nie łapiesz aluzji? W tej chwili masz do mnie przybiec - krzyknął Ktoś.
- A co on, danonków się najadł w dzieciństwie, ze tak krzyczy? - wymruczał Argus, chwytając swoją wierną Fionę i ruszył stępem w kierunku lochów.

* * *

Ciche łkanie dotarło do uszu Filcha, pieszcząc je niczym delikatne pióra chińskiej rybitwy i łechcąc jego duszę na kształt aromatu skóry złojonego ucznia.
A może ja go tak zostawię? Ale najpierw nagram sobie?, zastanowił się Filch.
- Opanuj się, nie możesz go tak zostawić - szepnęła Fiona.
- Cicho bądź, dredziasta, bo on mój ci jest! - odpowiedziała równie cicho Pani Norris.
- A czy to nie jest czasem dziwne, że kot mówi LUDZKIM głosem? - szydziła mopka.
- Chyba nie bardziej nienormalne od przemowy starego, zamężnego sprzętu do mycia podłóg - wysyczała kocica.
- Drogie panie, spokojnie! Argusia starczy dla każdego - powiedział uszczęśliwiony Filch.
- Nie, właśnie że nie! - powiedziała Fiona - Ty jesteś TYLKO MÓJ!
- Wcale nie! - odpowiedziała Pani Norris.
- Wcale tak! - odrzekła mopka.
- Bijesz się? - zapytała kocica.
- Na gołe klaty? - odparowała Fiona.
- Dawaj, ziom - odpowiedziała Pani Norris.
- To ja może pójdę obstawiać zakłady - szepnął Filch.
Stój, niecny mężu! Nieszczęśnik koło ciebie stoi, a tyś niczym tchórz, strachodupek uciekasz, boś fortuny zdobycie możliwość dostał? Nie godzi się ryce... woźnemu takowe uczynki robić!, usłyszał Argus. W swojej głowie. Naturalnie słychać było echo.
- Kim jesteś? - zapytał cichutko Filch.
TWOJĄ SKARPETKĄ, WIESZ, GŁĄBIE!, usłyszał woźny.
- To by wyjaśniało ten starożytny sposó mówienia - mruknął Argus.
Pani Norris spojrzała na niego zdziwiona, a Fiona skierowała swe dredy ku niemu.
- Mmmoje piękne włoski... Błyszczące takie były... Piękne! A fryzurę miałem, że mi Albus zazdrościł!
Filch postanowił działać! Mądra Skarpetka miała rację! Nie godzi się woźnemu pozostawić Krzykacza w potrzebie!
Na kamiennej podłodze klęczał Severus Snape. Jego czarne włosy... Jego czarne włosy... On miał loki!
LOki!
LOKi!
LOKI!

* * *

- Tak więc pora spisać zeznania - powiedział Filch, wzorując się na policjantach z Miami. Kajecik spoczywał na jego kolanach, a zielone pióro, pożyczone od Rity było gotowe do notowania.
- To było tak. Zasnąłem - miałem wspaniałe włosy. Obudziłem się i miałem loki. Umyte! Obok mnie leżała saszetka z szamponem.
- A więc mamy winnego! - ryknął Argus - SZAMPON! Uznaję sprawę za zamkniętą.
Snape spojrzał na niego w milczeniu.
Patrzył spojrzeniem obracającym w piasek skały, ale Filch tego nie zauważył.

KONIEC ROZDZIAŁU DRUGIEGO!

Edytowane przez Cee dnia 24-01-2009 15:59