Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Kryminalne zagadki Argusa Filcha 2/2

Dodane przez Kasztan dnia 27-11-2008 13:23
#1

3 warny -> [Z]
G.


Kryminalne zagadki Argusa Filcha.

Rozdział I
"Przestępstwo na pierwszym piętrze"

Filch siedział w swoim gabinecie i wpatrywał się w listę przedmiotów zakazanych, zastanawiając się, jakie rzeczy mógłby tutaj jeszcze dodać, aby uprzykrzyć życie tym parszywym uczniom. Machinalnie głaskał przy tym fioletową kopertę, która była jego przepustką do świata prawdziwej magii.
On, zwykły woźny, nazywany będzie Filchem Wielkim! Argusem Potężnym! Filchem Niezwyciężonym!
Jednak na razie musi się zadowolić pozycją woźnego i miotłą zastępującą mu różdżkę.
Nagle jego przemyślenia przerwał dźwięk strzaskanego szkła i krzyk . Pani Norris skierowała pyszczek ku górze i nadstawiła uszu.
Dobrze, że poprosiłem profesora Dumbledore'a, aby wzmocnił jej słuch, kiedy była młoda... Gdyby nie on, musiałbym jej wsadzić tam jakieś radary! pomyślał Filch.
Kocica podbiegła do drzwi i usiadła, wlepiając spojrzenie ogromnych, żółtych oczu w jego ręce. Argus podbiegł do drzwi i otworzył je na oścież. Kotka pobiegła przodem, ale on i tak wiedział, że będzie pierwszy.
Rozejrzał się po korytarzu patrząc, czy nikt nie nadchodzi. Jednak wokół niego było pusto. Woźny podszedł do najbliższego schowka i wyciągnął miotłę. Następnie usiadł na niej okrakiem i zaczął szeptać:
- Wio, Piorunie, wio! Patataj, patataj! Ihaa, Ihaa! Pędź, koniku, pędź! - Filch jednocześnie wymachiwał dłonią, w której trzymał wyimaginowane lasso - Uwaga, Strażnik Teksasu nadjeżdża! - krzyknął w stronę pierwszego piętra.
Filch biegł po schodach prowadzących do jednego z Bardzo Tajnych Przejść, których tajemnica była przezywana z pokolenia na pokolenia woźnych. Czuł, jak hogwarcki wiatr rozwiewa jego mysi, rzadkie włosy.
- Ihaa, wio, Piorunie, przestępcy nie mają szans z najszybszym rewolwerowcem na Dzikim Hogwarcie, jakim jest Argus Clayt!
Wiedziony nieomylnym słuchem skierował swe kroki do Sali Zaklęć.
Otworzył drzwi i wparował do środka. Poczuł charakterystyczny zapach żabiego skrzeku rozsmarowanego.
- Co się stało? - zapytał profesora Flitwicka, marszcząc srogo brwi, wyobrażając sobie, że jest złym gliniarzem.
- U - uczniowie ni - niechcący wyl - wylewitowali żabi s - skrzek na sufit - odparł Filius, przestraszony widokiem potężnej miotły, którą woźny trzymał w ręce.
- Ach tak... A gdzie jest winowajca? - zapytał Argus, wiodąc swoim Najbardziej Przeraźliwym Spojrzeniem po uczniach.
- Uciekł! - odpowiedział szybko Flitwick i z ulgą usiadł na krześle, a raczej na książkach, które były położone na siedzeniu, aby profesora było widać zza katedry.
Filch szybko wybiegł z sali. Pani Norris czekała pod drzwiami. Woźny spojrzał pytająco na kotkę, jakby spodziewał się, że kocica ułoży swój ogon na kształt strzałki i wskaże mu kierunek, w którym uciekł przestępca. Ku niezadowoleniu Argusa tak się nie stało, jednak pani Norris przebiegła kilka kroków w stronę Wielkiej Sali.
Zapewne uciekł do jadalni i schował się pod stół, pomyślał Filch, gratulując sobie nadzwyczajnej inteligencji.
Woźny podszedł do najbliższego schowka i wyjął mop.
- Ty, Piorunie, jesteś już zmęczony - powiedział Filch czule do miotły - Fiona cię zastąpi.
Argus usiadł okrakiem na mopie. Nagle uderzył się dłonią w czoło i wyjął ze schowka nieudolnie zrobioną końską głowę. Przymocował ją do końcówki mopa i zadowolony z efektu ruszył "z kopyta". Bądź "z mopa".
Woźny biegł w kierunku Wielkiej Sali. Słyszał przed sobą tupot stóp uciekającego przestępcy. Dobiegł do chłopaka i chwycił go za kark.
- Mam cię, szczeniaku - wysyczał Argus uciekinierowi do ucha.
Chłopak patrzył przerażony na Filcha, ale bał się raczej konio - mopa, niż woźnego.
Trzymając mocno chłopca Argus skierował się do swojego gabinetu, aby wpisać karygodny postępek rudego do kartoteki
- Jak się nazywasz? - zapytał woźny.
- Fred Weasley - odpowiedział George, mszcząc się na bratu, który niedawno dostał Trolla i podał się za bliźniaka.
- Dostaniesz szlaban... I wpiszę cię do kartoteki... - pogroził Filch.

***

Przed snem woźny wyciągnął z szuflady biurka zeszyt, którego napis na okładce głosił, że jest o "Dziennik przestępców".
Filch otworzył brulion na stronie oznaczonej literką "W" i wpisał: "Fred Wealsey - perfidne rozsmarowanie żabiego skrzeku na sufciie". Po zanotowaniu tego zdania schował zeszyt i poszedł spać. Śniło mu się, że został Argusem I Ujeździcielem.

___

Dziękuję Alei i Cee za wskazanie błędów

Edytowane przez Guardian dnia 11-11-2009 15:23