Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Mary Sue w Hogwarcie III (MS/cały Hogwart)

Dodane przez Vampirzyca dnia 09-11-2008 11:12
#5

Tam, dam, tam, następna mhrocznie mhroczna część!

II ROZDZIAŁ

Hermiona rozłożyła gazetę i włożyła jej róg do owsianki Harry'ego.
- Naprawdę. Wasz uraz do Snape'a jest nieuzasadniony. To, co do niego czujecie...
- Wymioty? - mruknął pod nosem Ron, jednocześnie usiłując zobaczyć tajemniczą dziewczynę.
- ... ma pewnie podłoże w waszej psychice - kontynuowała swój wywód Granger. - Naprawdę. Powinniście z nim porozmawiać, wyjaśnić sobie nawzajem tą nienawiść, te złości i irytacje. Naprawdę.
- Wiesz, że nadużywasz słowa "naprawdę"? - odezwała się Ginny, wlepiając wzrok w Harry'ego, który właśnie wyciągał szyję w stronę stołu nauczycielskiego.
- Naprawdę?
Dyrektor podniósł się z ozłoconego krzesła.
- Dziś witamy w naszym gronie nową uczennicę. Liczę, iż przywitacie ją serdecznie w naszej szkolnej społeczności - rzekł. - Oto Mary Almette Cle... Cl... Cem... W każdym razie - Mary Sue!
Brunetka odrzuciła włosy w tył i posłała całej sali słodki uśmiech.
- Cześć! - zapiała, a przez cztery stoły poniósł się jęk.
- Taak... Eee... A więc, wybierz sobie dom. To znaczy... Tiara cię przydzieli, oczywiście - mamrotał Albus, podając dziewczynie stary kapelusz.
Mary wciągnęła go na głowę.
Cisza pełna napięcia zapadła w Wielkiej Sali. Męska część populacji z każdego domu krzyżowała palce pod stołem, modląc się w duchu.
- SLYTHERIN!!! - wrzasnęła Tiara.
Zielona fala powstała z miejsc, drąc się opętańczo.
Harry Potter dziabnął ze złością bułeczkę.

***

- Jest niesamowita, co nie? - jęknął Draco Malfoy, wpatrując się w wejście do dormitorium dziewcząt.
- Taak... Taka piękna i mądra... - wydusił z siebie Goyle.
- I chuda - dorzucił Crabbe.
- Ona nie jest chuda! - uniósł się blondyn. - Ona jest szczupła, wąska jak osa...
- Jesteście żałośni - warknęła Milicenta. - To jakaś wypindrzona lalka, normalnie Barbie.
- Barbie są ładne - oznajmił Nott, przytulając się do poduszki.
- Świry! - wrzasnęła Pansy, uderzając Malfoya w twarz.
- Za co to? To był akurat Teo! - krzyknął Draco, ściskając czerwony policzek.
- Na przyszłość - odparła ze złośliwym uśmiechem brunetka.
- Co tu się dzieje? Co to za krzyki? Malfoy, Parkinson, co to ma znaczyć? - Severus Snape obrzucił ich poirytowanym spojrzeniem.
- Bo ona czepia się tej nowej, panie profesorze! - jęknął Draco.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, blondyn wąchałby kwiatki od spodu.
- Panno Parkinson - oburzył się brunet. - Ona... Mamy przywitać ją tu z należytym szacunkiem, a panienka...
- No nie, pan też?

Edytowane przez Vampirzyca dnia 09-11-2008 11:14