Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Samobójstwo

Dodane przez AngieCh dnia 09-12-2015 23:00
#15

Może zacznę od wstępu: nie można nazywać osoby, która chce popełnić samobójstwo "głupią". Osoby, które tak mówią, nie wiedzą za pewne co się wtedy czuje i oczywiście nie życzę nikomu by się tak kiedykolwiek w życiu czuł. Miałam kilka okresów w swoim życiu, gdzie myślałam o samobójstwie. Oczywiście moje załamania psychiczne nie były tak wielkie, by myśleć o tym na poważne, zwykle to były po prostu zwykłe myśli, ale nigdy naprawdę nie chciałam odebrać sobie życia. Po prostu miewałam okresy słabości, gdzie musiałam zająć czymś myśli, a są to tylko jedne myśli, czyli zrobić tak, żeby Cię nikt nie widział. Takie osoby nie są głupie, ponieważ nie myślą w takich sytuacjach racjonalnie. To coś jak pewnego rodzaju trans, szczególnie u młodych ludzi, którzy nie potrafią się odnaleźć, brakuje im akceptacji i samoakceptacji. Dlatego również nie nazwałabym tego do końca słabością, ponieważ nastolatka nie potrafi racjonalnie myśleć, o tym, że ma rodzinę, przyjaciół etc. (nie mówię tutaj o rodzinach patologicznych czy podobnych, ale o normalnej, zwykłej rodzinie). Osoby, które nigdy nie odczuwały braku własnej wartości mogą nazywać takie osoby "głupimi", ale to są po prostu w większości przypadków początki choroby psychicznej i jeżeli rodzic cokolwiek zauważy zabiera swoje dziecko do psychologa, a nawet czasem psychiatry. Tak powinno być zawsze. Dziecko/nastolatek to nie są osoby w pewnym sensie same odpowiedzialne za swoje życie. Myślą, że kogoś w ten sposób przywołają, albo, że wtedy wszystko będzie łatwiejsze. Z kolei niestety ciężko mi jest zrozumieć niektóre przypadki samobójstw i osób dorosłych. Mamy rodzinę, dzieci i wszystko czego chcemy i nagle coś strzeli do głowy i trzeba popełnić samobójstwo. Sporo (ok. 3?) kolegów mojego taty popełniło samobójstwo w ciągu ostatnich kilku lat i żaden nie złego życia. Z kolei mój dosyć daleki wujek kilka miesięcy temu powiesił się, gdy dowiedział się, że jest nieuleczalnie chory. (Może kolegów taty też to spotkało?). Z jednej strony, sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, czy wolałabym nie wychodzić nigdy więcej ze swojego pokoju, bo po co mam wszystko robić, skoro i tak za nie długo czeka mnie śmierć, czy jednak postawić się i spróbować zawalczyć, a może stanie się cud i wygram z chorobą? Bardzo trudny temat, trudne odpowiedzi. Można by wałkować całymi dniami i nocami o czynnikach jakie wywołują próby samobójcze. Jeśli chodzi o mnie, to od kilku lat jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam wielką wiarę w siebie, wysokie ego i każdego dnia cieszę się, że żyję. Może niektórzy uważają wysokie ego za coś złego, aczkolwiek każda osoba w moim otoczeniu, rodzice, przyjaciele, znajomi etc, uważają, że jest to o 100% lepsze, niż ciągłe płakanie po kątach i zadawanie sobie pytań, na których odpowiedź prawdopodobnie nie istnieje :)