Sylwetka psychologiczna Severusa Snape
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 05 August 2008 01:34
Od dawna przymierzałam się by napisać ten artykuł. Zastanawiałam się nad sylwetką psychologiczną Mistrza Eliksirów. Poniższy tekst zawiera spoilery!


UWAGA: Poniższy fragment zawiera Spoiler!

Zacznijmy więc od samego początku.

Severus Snape ur. 09.01.1960r w Londynie, jednak zamieszkały na Little Whinging. Imię matki Eileen Prince (czarownica), imię ojca Tobiasz Snape (mugol).

Jak wiadomo, Severus nie miał łatwego dzieciństwa. Odkąd jego ojciec dowiedział się, że Eileen jest czarownicą prześladował ją, tak samo jak Severusa, który odziedziczył zdolności magiczne po matce. Prawdopodobnie matka Snape'a została zesłana do Azkabanu z powodu rzucania na męża zaklęcia Imperius. Jednak nie jest to nigdzie dokładnie określone.

Severusowi ciężko żyło się bez matki, ciągłe 'kłótnie' z ojcem (Severus był nadal bity), aż w końcu spotkał Lily Evans. Nastąpiła przyjaźń, wyjazd do Hogwartu, przydzielenie do domów (Severus Slytherin, a Lily Gryffindor). Ich przyjaźń uległa osłabieniu: Severus przyłączył się do grupy Ślizgonów, Lily się to nie podobało, wyraziła się na ten temat, jednak zapewnienia Snape'a jakoś ją uspakajały.

Na piątym roku zdarzyło się coś, co zaprzepaściło ich przyjaźń: Severus nazwał Lily szlamą. Było to spowodowane atakiem na jego osobę przez bandę Pottera. Prawdopodobnie Potter podkochiwał się w Evans i podejrzewał, że Severus też ją kochał. Pokłócili się.

Po skończeniu szkoły Snape przyłączył się do grupy śmierciożerców. Jednak Voldemort zabił całą rodzinę Potterów.

Przejdźmy więc do opisu sylwetki.

Severus Snape jest bardzo skomplikowaną postacią książki, można nawet rzec, że jedyną. Na jego postępowanie wpłynęło tak na prawdę jego dzieciństwo. Złe traktowanie utrwaliło mu w pamięci, że jest nikim. Każdy może go skrzywdzić, upokorzyć. Posiadał bardzo niską samoocenę. Spotkanie z Evans było przełomem, spotkał osobę, która była dla niego miła i życzliwa. Okazywała mu szacunek, zainteresowanie, zrozumienie. Tego, czego nigdy nie doświadczył, dlatego nie jest dziwnym, że polubił taką osobę.

'Przyjaźń przetrwa wszystko'...

Wyjazd do Hogwartu również okazał się przełomem w życiu Snape'a. Ucieczka od domu, który kojarzył się z bólem i z poniżeniem. Severus miał nadzieje, że Lily trafi do tego samego domu co on- Slytherinu. Nie chciał tracić przyjaciela, jedynej osoby, która go rozumiała. Niestety, następny cios. Nie przydzielono ich do tego samego domu. Stracił następną kobietę, na której mu zależało. Utrzymywali swoją przyjaźń, ale już nie tak jak przedtem. Osłabienie stosunków przyszło, gdy Severus 'zaprzyjaźnił' się z grupką z jego domu. Wiadomo przecież, że Slytherin nie ma dobrej opinii, na dodatek prawie wszyscy jego mieszkańcy przyłączyli się do Czarnego Pana.

Jednak przyjaźń nie przetrwa wszystkiego...

Poniżenia ze strony Pottera również osłabiały jego samoocenę. Prawdopodobnie czuł się jak wtedy, gdy znęcał się nad nim ojciec. Bezsilność- chociaż teraz miał różdżkę i potrafił panować nad magią. Z tego, co wiadomo z książek, Snape nie zaczepiał Pottera. Nie szukał z nim konfliktu, co oznacza, że był ofiarą. Kimś słabszym.

Nazwanie swojej przyjaciółki 'szlamą' było przejawem gniewu, jego upustu. Nie mógł znieść jeszcze większego poniżenia, niż bycia bronionym przez dziewczynę (kobietę). Próby przeproszenia spełzły na niczym. Lily opuściła go, znowu, jak matka.

Severus chciał udowodnić sobie i innym (prawdopodobnie), że jest silny i wstąpił w szeregi Śmierciożerców. Oznaczali oni siłę, strach, byli niezwyciężeni (w pewnym stopniu). Chciał nareszcie (znowu) być traktowany z należytym szacunkiem. Moc i potęga- to czego mu brakowało w szkole. Trzeba również wspomnieć o podsłuchanej przepowiedni. Oznaka słabości. Dlaczego? Dobre pytanie, gdyż nie jest łatwo to wyjaśnić. Powiedzenie o tym wszystkim swojemu Panu. Znowu ktoś był od niego lepszy, potężniejszy. Rzec można, że po raz kolejny zdradził Lily.

Ból i żal. Tym razem zabito Lily, którą, jak się okazało, kochał. Wstąpienie w 'szeregi' Dumbledore'a było przeciwdziałaniem złu. Kolejny raz złość, żal oraz nieufność.

Można ująć to tak: inteligentny mężczyzna, sprytny, odważny, ale zamknięty w sobie. Nie pokazywanie swoich uczuć równało się z większym dystansem, niepozwoleniem poznać siebie lepiej, braku ufności. Cały strój i wygląd mogą świadczyć o strachu, który zawsze chciał siać (nie tak jak śmieciożercy), ale przed uczniami- osobami, które są słabsze. Można stwierdzić, że miał w pewien sposób schizofrenię. Schizofrenię na punkcie swojej osoby, brzydził się nią. Żył w zakłamaniu, oszukiwał samego siebie. Dobrym przykładem jest fragment z szóstego tomu:

-A więc zabij mnie- wydyszał Harry, który nie czul wcale strachu, tylko wściekłość i pogardę.- Zabij mnie, jak zabiłeś jego, ty tchórzu!
-NIE NAZYWAJ MNIE TCHÓRZEM!- ryknął Snape, a jego twarz stała się nagle twarzą szaleńca, jakby targał nim ból tak nieludzki, jak wyjącym, skomlącym psem, uwięzionym w płonącym domu poza nimi.



Zabicie osoby, która była dla niego ostoją. Następna osoba, która go rozumiała i musiała odejść. Tym razem sam ją zabił. Cios za ciosem, żeby dobić ofiarę- samego siebie.

Nie dziwi mnie traktowanie Harry'ego w ten sposób. Zemsta i żal za przeszłość, która była dla niego okrutna. Człowiek skrzywdzony przez los. Nauka oklumencji była jakąś formą obrony przed światem, tajemnicą. Człowiek z kompleksami. Niska samoocena, wręcz brak własnego ego. Smutne, lecz prawdziwe.

Dopiero w siódmym tomie dowiadujemy się, że Severus Snape- człowiek, który był tajemniczy, zamknięty w sobie, chamski, arogancki, ironiczny, cyniczny, sarkastyczny posiada uczucia. W końcu był człowiekiem, prawda? Pomyłka co do jednego w jego osobie. Nikt go tak na prawdę nie znał, nikt nie próbował go poznać. Nie dziwie się, sam stworzył mur, który nie dało się pokonać. Nie pozwolił na to. Nie chciał już zostać skrzywdzonym, porzuconym, ośmieszonym, poniżonym, zostawionym na pastwę losu człowiekiem. Lepiej zgrywać pozory i udawać, że jest się twardym. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, niejedna osoba, prawdopodobnie, która by przeszła tyle, co on załamałaby się i (możliwie) zabiła.
On się nie poddał, chociaż nie widział sensu życia. Zakochany w jednej kobiecie przez całe życie, wręcz jak dramat romantyczny: bohater cierpi, a później umiera (najlepiej popełnić samobójstwo dla większego efektu tragizmu).

Warto zastanowić się nad tą postacią, skrywa dużo tajemnic i zagadek...






Nadesłane przez: Sukebe
Dodane: październik 14 2007 01:13:45