HP i Kamień Filozoficzny - postacie
Dodane przez mooll dnia 23 June 2014 15:41
Artykuł składa się z trzech tekstów zamieszczonych na portalu Pottermore jako "New from J.K. Rowling", czyli coś, czego nie dowiemy się z książek o poniższych postaciach.

Tzw. >KLIK< pod każdym tytułem, to odnośnik do strony, na której znajduje się oryginalny tekst.

Teksty te nie są pisane na podstawie tych angielskich, a ich tłumaczeniem.


Vernon i Petunia Dursley

>KLIK<

Vernon i Petunia Dursleyowie są wujostwem Harry'ego.

Historia Dursleyów zanim na wycieraczce przed ich domem znaleźli Harry'ego

Ciotka i wuj Harry'ego spotkali się w pracy. Petunia Evans, rozgoryczona całkowicie faktem, że jej rodzice wydawali się cenić jej siostrę czarownicę bardziej niż cenili ją, opuściła Cokeworth na zawsze, aby zrobić kurs pisania na maszynie w Londynie. A to prowadziło pracy biurowej, gdzie spotkała skrajnie niemagicznego, zawziętego i materialistycznego Vernona Dursleya. Ogromny, pozbawiony karku, menedżer niższego stopnia wydawał się być modelem męskości dla młodej Petunii. Nie tylko zwrócił jej romantyzm, ale był cudownie normalny. Miał idealnie odpowiedni samochód i chciał robić całkowicie zwyczajne rzeczy, a także zanim wziął ją na kilka nudnych randek, podczas których mówił głównie o sobie i przewidywalnych pomysłach na urządzenie świata, Petunia śniła o chwili, gdy założy pierścionek na jej palec.

Kiedy, we właściwym czasie, Vernon Dursley zaproponował jej małżeństwo, bardzo poprawnie, na jednym kolanie salonie jego matki, Petunia przyjęła jego oświadczyny natychmiast. Jedną małą niedogodnością w całej tej cudowności był strach o to, co jej świeżo upieczony narzeczony powie o jej siostrze, która była teraz na ostatnim roku w Hogwarcie, Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Vernon miał tendencję do pogardzania ludźmi, którzy nosili brązowe buty do czarnego garnituru; co powiedziałby o młodej kobiecie, które spędza większość czasu nosząc długie szaty i rzucając zaklęcia, Petunia nie chciała nawet o tym myśleć.

Wyznała mu prawdę podczas randki pełnej łez, w ciemnym samochodzie Vernona kiedy usiedli nie zważając na bar szybkiej obsługi, gdzie Vernon po seansie filmowym kupił im po przekąsce. Vernon, tak jak Petunia oczekiwała, był głęboko wstrząśnięty; jednakże oznajmił uroczyście Petunii, że nie ma jej za złe, iż miała ona dziwaczkę za siostrę i Petunia rzuciła się ku niemu z taką gwałtowną wdzięcznością, że upuścił swoją panierowaną kiełbaskę.

Pierwsze spotkanie Lily, jej chłopaka Jamesa Pottera z narzeczonymi poszło źle, a wzajemne relacje od tej pory poleciały na łeb, na szyję. Vernon rozśmieszył Jamesa, który popełnił błąd pokazując to. Vernon starał się traktować Jamesa protekcjonalnie, pytając go, jaki samochód prowadzi. James opisał swoją wyścigową miotłę. Vernon zasugerował na głos, że czarodzieje muszą żyć na zasiłku dla bezrobotnych. James wyjaśnił mu, iż mają bank Gringotta a fortuna jego rodziców w szczerym złocie jest tam bezpiecznie ukryta. Vernon nie wiedział, czy James chciał być zabawny czy nie i zezłościł się. Wieczór zakończył się szybkim wyjściem Vernona i Petunii z restauracji, kiedy Lily wybuchła płaczem (trochę wstydząc się za Jamesa). Obiecał jej, że nadrobi wszystko przy najbliższej sposobności.

Taka jednak nigdy nie nastąpiła. Petunia nie chciała Lily jako druhny, ponieważ była zmęczona byciem przyćmiewanej, czym skrzywdziła Lily. Venron odmawiał rozmawiania z Jamesem na przyjęciu, aczkolwiek opisywał go ludziom - tak że ten mógł to usłyszeć - jako kogoś "w rodzaju amatora-magika". Po ślubie Petunia zmieniła się jeszcze bardziej i pod tym względem stała się jeszcze gorsza od Vernona. Kochała jego schludny, porządny dom przy ulicy Privet Drive, pod numerem czwartym. Teraz czuła się bezpiecznie, odseparowana od przedmiotów, które zachowywały się dziwnie, od dzbanków na herbatę, które nagle wyśpiewywały melodie, kiedy się koło nich przechodziło, czy długich rozmów o rzeczach, których nie rozumiała, z takimi wyrazami jak "Quidditch" czy "Transmutacja". Ona i Vernon zdecydowali, że nie będą uczestniczyć w ślubie Lily i Jamesa. Ostatni list, jaki otrzymała od Lily i Jamesa było zawiadomienie o urodzeniu się Harry'ego i rzuciwszy na nie spojrzenie pełne pogardy, Petunia cisnęła je do kosza.

Pomimo że Petunia wychowywała się u boku czarownicy, wybitnie nie znała się na magii. Ona i Vernon dzielili mocno niepewne przekonanie, że w jakiś sposób będą w stanie zdławić tę magię u Harry'ego i przy próbie pozbycia się listów, które przyszły z Hogwartu na jedenaste urodziny Harry'ego, ona i Vernon zostali zmuszeni do wycofania się ze starego zabobonu, że czarodzieje nie potrafią przeprawić się przez wodę. Kiedy w dzieciństwie widywała Lily przeskakującą strumienie i przebiegającą rzeki następując na kamienie, nie powinno było jej dziwić, że Hagrid bez problemu pokonał morze podczas sztormu, aby dostać się do chatynki na skale.

Od Rowling...

Vernon i Petunia nazywali się taki od samego początku, odkąd ich stworzyłam i nigdy nie mieli próbnych imion, tak, jak wiele innych postaci. "Vernon" jest imieniem, na którym mi specjalnie nie zależało. Imię "Petunia" nadawałam każdej żeńskiej postaci w grach "udawanych", w które bawiłam się z moją siostrą, Di, kiedy byłyśmy bardzo małe. Skąd je wzięłam, nigdy nie byłam pewna, dopóki ostatnio mój przyjaciel nie zabawiał mnie serią powszechnych filmów edukacyjnych, które były puszczane w telewizji, kiedy byliśmy mali (on zbiera takie rzeczy i trzyma na swoim laptopie dla rozrywki w wolnym czasie). Jednym z nich była animacja, w której małżeństwo siedziało nad urwiskiem miło spędzając czas na pikniku i oglądając tonącego w morzu człowieka (przesłaniem filmu było: nie odmachuj - zawołaj ratownika). Mąż zwracał się do żony Petunia i nagle pomyślałam z zastanowieniem, czy to nie było wtedy, czy to nie z tego filmu wzięłam najbardziej nielubiane przeze mnie imię, bo nigdy nie spotkałam osoby, która tak by miała na imię czy - o ile wiem - nie czytałam o takowej. Podświadomość to coś naprawdę dziwnego. Rysunkowa Petunia była gruba, radosna, więc wydaje się, że wszystkim, co od niej wzięłam, było to imię.

Nazwisko "Dursley" wzięte zostało z nazwy miasteczka w Gloucestershire, które znajduje się całkiem niedaleko mojego miejsca urodzenia. Nigdy nie byłam w Dursley i sądzę, że jest pełne czarujących ludzi. Odwoływałam się raczej do brzmienia tego słowa zamiast do samego miejsca.

Pan Ollivander

>KLIK<

Słynny producent różdżek jest właścicielem sklepu z różdżkami: Ollivanderowie: producenci wyśmienitych różdżek od 382 p.n.e. na Ulicy Pokątnej. Jego sklep jest szeroko uznawany za najlepsze miejsce do zakupu różdżki.

Historia Ollivanderów

Data urodzenia: 25 września
Różdżka: 12 i ¾ cali, lekko giętka
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Wyjątkowe umiejętności: niezrównane rozumienie rzemiosła różdżkarskiego
Pochodzenie: Ojciec - czarodziej, mama - z rodziny mugolskiej
Rodzina: Żonaty, syn i córka (zmarli)
Hobby: brak; jego profesja jest jego obsesją.

Rodzina Ollivandera był od dawien dawna związana z tajemniczym rzemiosłem produkowania różdżek. Jego nazwisko wręcz oznacza "tego, do którego należy oliwkowa różdżka", co sugeruje, że pierwszy Ollivander przybył do Wielkiej Brytanii z kraju śródziemnomorskiego (drzewa oliwne nie rosną naturalnie w WB ). Sam pan Ollivander wierzy, że jego najstarszy przodek w tym kraju przybył z Rzymianami i postawił stragan (a następnie sklep), żeby sprzedawać różdżki starożytnym czarodziejom brytyjskim, które były prymitywne w swojej budowie i niepewne w użyciu.

Można stwierdzić, że pan Ollivaned jest najsolidniejszym, najpewniejszym producentem różdżek na świecie i wielu obcokrajowców podróżuje do Londynu zakupić jedną z jego różdżek zamiast tych z oferty ich własnych państw. Pan Ollivander dorastał w rodzinie biznesowej, w której ujawnił się jego przedwczesny talent. Miał ambicję robić postępy w kwestii rdzeni różdżek czy materiału - drewna dotychczas używanego i od swoich najwcześniejszych dni eksperymentował w wytrwałej, nawet fanatycznej determinacji w pogoni za idealną różdżką.

Przed przejęciem na własność rodzinnego biznesu przez Ollivandera, czarodzieje używali różnorodnych rdzeni do różdżek. Klient często pokazywał producentowi magiczną substancję (która miała być rdzeniem), do której byli przywiązani, albo którą odziedziczyli, albo której rodzina wierzyła w jej działanie (aluzja do różdżki Fleur Delacour) Pan Ollivander jednakże był purystą, który uparcie twierdził, że najlepsze różdżki nigdy nie były produkowane tylko przez pokrycie jej wąsami ulubionego kuchuara (lub łodygę dyptamu, która raz ocaliła ojca czarodzieja od otrucia lub włos z grzywy kelpii, z którą czarownica zetknęła się po raz pierwszy na wakacjach w Szkocji) w ulubionym drzewie klienta. Najlepsze różdżki, jak sądził, miały rdzenie z niezmiernie potężnych substancji, które były specjalistycznie zamykane w specjalnie wyselekcjonowanych i komplementarnych drewnach różdżkowych, i w rezultacie dopasowane do właściciela, z którym sama różdżka czuje największe pokrewieństwo. Podczas gdy początkowo był wyraźny sprzeciw przeciwko tego rewolucyjnego sposobu wytwarzania różdżek, szybko stało się jasne, że różdżki Ollivandera były o nieskończenie lepszej jakości niż wszystkie, które były przedtem. Jego sposoby dobierania drewna do rdzenia, dopasowywania ich do siebie tak by pasowały idealnie do właścicieli były zazdrośnie strzeżoną tajemnicą, którą pożądali jego rywale z tej branży.

Nicolas Flamel

>KLIK<

Nicolas Flamel jest uznanym alchemikiem i miłośnikiem opery.

Od Rowling...

Nicolas Flamel był prawdziwą postacią. Przeczytałam o nim w wieku dwadziestu-paru lat, kiedy natknęłam się na jedną z wersji jego życiorysu. Opowiadała o tym, jak kupił tajemniczą książkę pt.: Książka Żyda Abrahama (The Book of Abraham the Jew), która była pełna dziwnych symboli, które - jak zorientował się Flamel - były instrukcjami alchemicznymi. Historia mówiła, że wykorzystał później te instrukcje, by wyprodukować Kamień Filozoficzny.

Prawdziwy Flamel był zamożnym biznesmenem i uznanym filantropem. Istnieją nawet ulice w Paryżu nazwane imieniem jego i jego żony, Perenelle.

Pamiętam, że miałam bardzo dokładny i nadzwyczajnie szczegółowy sen o Flamelu w czasie pisania Kamienia Filozoficznego, co było niczym renesansowy obraz, który ożył. Flamel oprowadzał mnie po swoim zagraconym laboratorium, które było skąpane w złotym świetle i pokazywał mi dokładnie jak stworzyć Kamień (żałuję, że nie pamiętam jak to zrobić).

Profesor Quirrell

>KLIK<

Profesor Quirrell jest nauczyciele Obrony Przed Czarną Magią w Hogwarcie. Jest nerwowym, bladym młodym człowiekiem, który bardzo się jąka.

O Quirrellu...

Harry'ego pierwszym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią był zdolny młody czarodziej, który wyruszył w "Wielką Podróż" dookoła świata przed podjęciem pracy nauczyciela w Hogwarcie. Kiedy Harry po raz pierwszy spotkał Quirrella, miał na sobie turban, którego zakładał codziennie. Jego zdenerwowanie objawiające się najbardziej w jąkaniu było tak widoczne, że chodziły słuchy, iż jego turban jest pełen czosnku, żeby odstraszać wampiry.

Widziałam Quirrella jako utalentowanego ale subtelnego chłopaka, który był wyśmiewany przez swoją lękliwość i nerwowość w szkole. Czując się niedowartościowany i chcąc udowodnić coś sobie, rozwijał (początkowo teoretycznie) zainteresowanie Czarną Magią. Jak wielu ludzi którym wydaje się, że są nieistotni, śmiechu warci, Quirrell miał ukryte pragnienie, by świat się opamiętał i zauważył go.

Quirrell celowo wyruszył, aby znaleźć jakiegokolwiek czarnoksiężnika, który gdzieś się w świecie ostał, częściowo z ciekawości, a częściowo z niespełnionego pragnienia bycia ważnym. Quirrell co najmniej fantazjował, że to on mógłby odnaleźć Voldemorta, ale w najlepszym wypadku mógłby nabyć od Voldemorta nowe umiejętności, które zapewniłyby mu pozycję i nikt by się już z niego nie śmiał.

Chociaż Hagrid miał rację, mówiąc, że Quirrell miał "błyskotliwy umysł", hogwarcki nauczyciel był nie tylko naiwny ale i arogancki myśląc, że byłby w stanie kontrolować spotkanie z Voldemortem, nawet jeśli byłby on w osłabionej postaci. Kiedy Voldemort zdał sobie sprawę, że młody mężczyzna pracuje w Hogwarcie, natychmiast posiadł Quirrella, który nie potrafił się mu sprzeciwić.

Pomimo że Quirrell nie stracił swej duszy, stał się całkowicie zniewolony przez Voldemorta, który wywołał przerażającą mutację ciała Quirrella: teraz Voldemort patrzył z tyłu głowy młodego czarodzieja i kierował jego ruchami, nawet zmuszając go usiłowania zabójstwa. Quirrell starał się czasami pokazać nikły opór, ale Voldemort był dla niego zbyt silny.

W rezultacie Quirrell został przemieniony przez Voldemorta w tymczasowy Honkruks. Był znacznie osłabiony przez fizyczny wysiłek związany z walką ze znacznie silniejszą, nikczemną duszą w środku. Ciało Quirrella ukazywało oparzenia i bąble podczas walki z Harrym z powodu ochrony, jaką matka pozostawiła na ciele Harry'ego, gdy za niego umarła. Kiedy ciało, które Voldemort i Quirrell dzielili było już straszliwie spalone przez kontakt z Harrym, ten pierwszy umknął w ostatniej chwili, by się ocalić, opuszczając zniszczonego i wyniszczonego Quirrella, który upadł i umarł.

Od Rowling...

Quirinus był rzymskim bogiem, o którym nie ma zbyt wielu informacji, chociaż jest powszechnie związany z wojną - jest to wskazówka, że Quirrell nie jest tak potulny, jak się wydaje. "Quirrell", które jest tak blisko "squirrel" ("wiewiórka") - stworzenie małe, śliczne i nieszkodliwe - także sugerowało "quiver" ("drżeć") jako potwerdzenie wrodzonej nerwowości tej postaci.