Polowania na czarownice
Dodane przez Tom_Riddle dnia 12 August 2010 11:51
Kiedy w IV wieku naszej ery cesarz Teodozjusz Wielki podniósł chrześcijaństwo do rangi religii państwowej w Cesarstwie Rzymskim, na terenach mu podległych zaczęto stopniowo likwidować ośrodki dawnych wierzeń, kult przyrody i sił natury oraz politeizm. Burzono świątynie poświęcone pogańskim bożkom i palono święte gaje, a na ich miejscu budowano kościoły. Zakazano wszelkiego rodzaju praktyk magicznych i wróżbiarstwa, a dla niepokornych rezerwowano surowe kary. Wrogość administracji kościelnej wymierzona w magię i jej przymioty nie zniechęciła jednak najwytrwalszych...

Znaczny wzrost prześladowania czarownic i czarodziejów datuje się na okres lat 1420 - 1430, kiedy to papież Marcin V w liście do przełożonego francuskich inkwizytorów zezwolił na aresztowanie podejrzanych o uprawianie magii, nawet jeśli ich poczynania nie zmierzały jawnie w kierunku podważania dogmatów religii katolickiej. Do akcji wkroczyła Święta Inkwizycja (organizacja rzymskokatolicka, powołana w średniowieczu w celu zwalczania wszelkich przejawów herezji), która rozpoczęła polowania na czarownice na terenie Delfinatu, Alpów francuskich i Szwajcarii, w późniejszym okresie przeniosła swą działalność również do Europy Południowej (Hiszpania, Włochy), Zachodniej (Anglia, Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego), Wschodniej (Polska, Litwa) oraz Skandynawii.

Znaczną częścią skazanych na śmierć w procesach o czary były kobiety (na jednego mężczyznę przypadało ich aż sto), co wiązało się z pewnymi uwarunkowaniami tak społecznymi, jak i religijnymi: otóż ludzie w średniowieczu doskonale pamiętając biblijną opowieść o Adamie i Ewie przypisali Pierwszej Matce, a poprzez nią wszystkim kobietom, większą skłonność do grzechu i mniejszą wiarę. Dużą rolę odegrał również patriarchalny model społeczeństwa w tamtych czasach - to mężczyźni dominowali i to oni mieli ostatnie słowo.
W 1486 roku ukazał się "Młot na czarownice", pierwszy tego typu "przewodnik", jak rozpoznać kobiety zaprzedane diabłu (w mniemaniu ludzi Wieków Średnich wszelka magia pochodziła od szatana) i jak z nimi postępować. Poza tym zawierał dokładny opis ich wyglądu, np. miały rude włosy, trójkątne zęby i owłosione łydki. "Dzieło" spotkało się jednak z szeroką krytyką i zostało potępione przez europejskich intelektualistów.

Z roku na rok prześladowania przybierały na sile, a ogarnięte paranoją społeczności doszukiwały się czarów nawet w przypadku wystąpienia epidemii chorób ludzi i zwierząt, zniszczenia plonów, gradobicia. Magicznym sztuczkom przypisywano też śmierć, opętania, bezpłodność. W czasie procesów domniemane czarownice oskarżano o kontaktowanie się z diabłem i oddawanie mu czci, porywanie i zjadanie dzieci, gromadzenie się na sabatach i organizowanie orgii, latanie na miotłach, bezczeszczenie hostii i mszy oraz kontakty seksualne z inkubami i sukkubami (demony męskie i żeńskie). Nawet zwykła sąsiedzka zawiść mogła czasem być powodem oskarżenia.
Najczęstszym wyrokiem sądu inkwizycyjnego była śmierć kobiety na stosie w "oczyszczających duszę płomieniach" (w przypadku przyznania się do wymienionych wyżej czynów). Jeśli oskarżona ponadto wyrażała skruchę, dawano jej "łaskę" uduszenia lub powieszenia przed okrutną śmiercią w ogniu. Bardzo rzadko karą była chłosta, grzywna lub wypędzenie z miasta lub wioski. Bardziej skomplikowane procedury dotyczyły kobiet, które nie miały zamiaru przyznawać się do uprawiania magii. Stosowano wobec nich straszne tortury i tzw. próby.

1. Próba wody - polegała na wpuszczeniu podejrzanej do rzeki lub stawu, związawszy jej wcześniej nogi (niekiedy dodawano jeszcze ciężki kamień). Jeżeli tonęła, uniewinniano (choć i tak zwykle było za późno na jej uratowanie). Jednak jeśli unosiła się na wodzie, mogła już szykować się na stos.
Uzasadnienie: "Czysta" woda nie chce przyjąć skalanej magią czarownicy!
Inne uzasadnienie: Wiedźma unosi się na wodzie, gdyż to sam szatan udziela jej pomocy nie chcąc stracić wiernej służki!
W rzeczywistości kobiety nosiły w tamtych czasach obszerne suknie, które gromadziły powietrze i nie pozwalały na zatonięcie.

2. Próba łez - za pomocą wymyślnych tortur (przypalanie stóp, wbijanie żelaznych igieł pod paznokcie, pojenie 9 litrami wody) inkwizytorzy próbowali zmusić kobietę do uronienia choćby jednej łzy, zaklinając na łzy Jezusa Chrystusa. Przestraszona podejrzana, nawet gdy zapłakała, było to uważane za sztuczki szatana.
Uzasadnienie: Czarownice nie potrafią łkać!

3. Próba wagi - domniemaną wiedźmę, której masa ciała była mniejsza niż 49,5 kg, uznawano winną.
Uzasadnienie: Była wystarczająco lekka, by wznieść się na miotle!

4. Próba diabelskiego znaku - kobietę golono na całym ciele w poszukiwaniu tajemniczego znamienia, które rzekomo miał pozostawić szatan. W przypadku znalezienia takowego (różnego rodzaju przebarwienia, pieprzyki) miejsce nakłuwano szpilkami lub nożem o chowającym się ostrzu. Rana w ciele czarownicy nie krwawiła zatem ani nie sprawiała bólu, co było dostatecznym dowodem winy.

5. Próba ogniowa - podejrzana miała przejść między dwoma palącymi się stosami. Brak poparzeń świadczył o niewinności.

Wraz z odkryciami geograficznymi strach przed wszelkimi przejawami magii zawędrował aż za ocean, do Ameryki, razem z hiszpańskimi konkwistadorami, a później też z angielskimi purytanami. Podobnie, jak na na Starym Kontynencie, w Nowym Świecie w krótkim czasie zaczęto prześladować czarownice (chociażby te słynne, z Salem).

Ostatni "śmiertelny" proces o czary w Europie miał miejsce na terenie dzisiejszej Polski w miejscowości Reszel w Warmii (wtedy należała do Królestw Prus). 21 sierpnia 1811 roku niejaka Barbara Zdunk została postawiona przed sąd pod zarzutem uprawiania magii i podpalenia. Usłyszała wyrok skazujący. Kobietę uduszono, a następnie spalono na stosie.

Tak zakończyła się około 400 - letnia dramatyczna historia prześladowania czarownic, którego przyczyną była niewiedza, nietolerancja i strach przed nieznanym, skutkiem natomiast pozbawienie życia 60 tysięcy ludzkich istnień. Jeszcze do początku XXI wieku zdarzały się przypadki karania ludzi za uprawianie czarów, ale to już zupełnie inna historia...