Kobiecy wzór do naśladowania - publikacja prac
Dodane przez Lady Snape dnia 09 March 2010 19:22
Droga czarodziejska opinio publiczna, dziś oddaję w Twoje ręce wypowiedzi naszych uroczych pań konkursowiczek, które z okazji Dnia Kobiet postanowiły zdradzić, która z kobiet znana z kart magicznych powieści/potterowego planu filmowego/innej działalności nierozerwalnie związanej ze światem HP mogłaby stanowić dla nich wzór do naśladowania. Jesteście ciekawi, co napisały? W takim razie życzę miłej lektury:

PRACE KONKURSOWE


Peepsyble:

Wzór do naśladowania? W show biznesie nieczęsto spotyka się panie godne takiego określenia. Jednak my, potteromaniacy zostaliśmy obdarzeni garstką niezwykłych aktorów, wiec mamy z czego wybierać. I ten wybór wcale nie jest łatwy. Mamy wiele wybitnych, wspaniałych i godnych podziwu aktorek. Wiele takich, które pomagają innym, czy kierują swe kroki nie tylko ku drodze do swojej kariery.
Dla mnie wybór wcale nie był łatwy. Jednak z racji mojego młodego wieku odrzuciłam nasze kochane, starsze panie, a skupiłam się na nieco bliższych memu sercu aktorkach, które dopiero co weszły w dorosłe życie. A mianowicie, uważam, że to Emma Watson mogłaby być dla mnie wzorem do naśladowania.
Emmę ceniłam i uwielbiałam już od bardzo dawna. Mogę nawet wspomnieć, że od razu byłam do niej przychylnie nastawiona, gdyż miała odegrać rolę mojej ulubionej bohaterki. Gdy spojrzymy na zdjęcia z roku 2001 możemy zobaczyć tam małą, słodką, drobną dziewczynkę o miłym uśmiechu, ubraną w jakieś spodenki i zwykły t-shirt. Typowa dziewczynka z sąsiedztwa. I tutaj poczułam do niej niekłamaną sympatię, bo nie wyróżniała się niczym szczególnym, na pierwszy rzut oka.
Wraz z wiekiem Emma zaczęła pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Jako jedenastoletnie dziecko przekonała nas do swojego talentu aktorskiego. Mimo wielu prób i śmiechu na planie młoda panna Watson pokazała co potrafi. Z kolejnymi latami zmieniała się tylko na lepsze. I to nie tylko jej talent potężniał, ale także i uroda.
Kiedy Emma wydoroślała i osiągnęła pełnoletniość bałam się, że tak jak większości gwiazd, woda sodowa uderzy jej do głowy. Ale nie, moje obawy były niesłuszne. Ku mojemu zaskoczeniu i uciesze Emma postawiła na naukę i na Brown University. Mimo swojej kariery postanowiła nadal się kształcić jak każdy inny nastolatek i jak wiemy osiągnęła niemałe sukcesy w nauce.
Po wielu latach, a właściwie kilka, czy kilkanaście miesięcy temu, Emma jeszcze raz nas zaskoczyła. Nie tylko zdobywała nagrody jako aktorka, czy uczennica, ale zaczęła tez występować w sesjach fotograficznych jako modelka, a w 2009 roku została twarzą Burberry. W wieku trzynastu lat znalazła się w rankingu najseksowniejszych nastolatek, a mając lat piętnaście znalazła się, jako najmłodsza aktorka, na okładce Teen Vogue. Pomimo kilku niewielkich wpadek w przeszłości, panna Watson pokazała, że ma również wyczucie stylu i klasę. Wyrosła na piękną dziewczynę i potrafi to wykorzystać.
Dlaczego jednak zdecydowałam się na opisanie Emmy Watson? Ponieważ jest wspaniałym przykładem tego, jak powinny wyglądać gwiazdy show biznesu. Emma potrafi połączyć ze sobą i karierę i naukę. Posiada niemały talent. To takich ludzi powinniśmy dostrzegać wśród morza aktorów i aktorek. I widać, że Harry Potter nie wypromował młodej gwiazdy na próżno, bo może ona jeszcze wiele osiągnąć w życiu.

wiora:

Hermiona Granger z pewnością mogłaby być dla mnie wzorem do naśladowania, gdyż posiada cechy, których bardzo mi brakuje - jest niezwykle sumienna i pracowita. Ponadto, jest wzorową uczennicą i odrabia wszelkie zadania domowe. Przeczytała niemalże całą bibliotekę, nie ma książki, przez którą nie mogłaby przebrnąć. Jest również bardzo inteligentna.

Podobnie jak ja, nie lubi sportu, więc z całą pewnością mogłabym ją za to podziwiać. Ceniłabym ją również za jej odwagę i umiejętność poświęcenia się przyjaciołom. Nigdy nie byłam w jej sytuacji, jednak chciałabym potrafić zachować się tak jak ona.

Mimo wszystkich jej zalet, Hermiona nie jest bohaterką którą darzę sympatią. Nie chciałabym być taka jak ona, jednak z pewnością mogłaby być dla mnie wzorem dla naśladowania, gdybym tylko zechciała.

Drugą bohaterką, z której mogłabym brać przykład jest Bellatrix Lestrange. Podziwiam w niej jej zawziętość, umiejętność niepoddawania się i odwagę. Poza tym, nie należy do osób łatwowiernych, co jej się chwali. Niestety ma również wiele złych cech - nie ma skrupułów, jest bezwzględna. Ta część jej charakteru bardzo mi przeszkadza, więc sądzę, że i ona nie może zostać moją idolką.

Kolejną osobą, która mnie intryguje, jest Luna Loovegood. Jest inteligentna, pomysłowa i odważna, a ponadto nie przejmuje się opiniami innych. Jej ogromną wadą jest jednak to, że wierzy w rzeczy, których nie ma - nie myśli rozsądnie, dlatego również nie zostanie moją bohaterką.

Oo, nie. Wyczerpałam zasoby czarownic, które mogłyby być moimi bohaterkami i nie znalazłam tej jedynej!

about:

Jak wszyscy dobrze wiemy, w magicznym hogwarckim świecie znajduje się dużo fascynujących aktorek. Niektóre są zjawiskowo piękne, inne utalentowane. Ja spośród wszystkich cudownych kobiet z planu filmów o Hardym Potterze wybrałam jedną gwiazdę, a mianowicie Emmę Watson. Mimo młodego wieku i braku większego doświadczenia Emma odnalazła się w wielkim filmowym świecie, nie zapominając o najważniejszym: o nauce. Wykształcenie dla Watson znaczy bardzo, co bardzo szanuję i cenię. Nie każdy aktor, bowiem jest w stanie poświęcić swoją karierę dla kontynuowania nauki. Dodatkowo Emma dzięki swojej naturalnej urodzie i wdziękowi znalazła się na liście jako jedna z najlepiej ubranych dziewczyn. Już jako osiemnastolatka odnosiła sukcesy jako promotorka ubrań. Udział w kilku prestiżowych sesjach zdjęciowych jeszcze bardziej utwierdziły nas, fanów Watson, że jest ona wszechstronna, cokolwiek by to nie znaczyło. Swoją grą na ekranie przykuwa uwagę widza. Naturalność, skromność i wdzięk Emmy pozwoliły jej zaistnieć w świecie show biznesu, który bardzo polubił tą ciepłą osobę.

Z tych właśnie powodów uważam, iż Emma Watson mogłaby być dla mnie wzorem do naśladowania: ambitna, utalentowana i nieugięta Emma zawsze przyciągała sobą moją uwagę. Sądzę, że jest ona jedną z sympatyczniejszych kobiet, które miały sposobność znaleźć się na planie filmów z serii HP.

Lady House:

Moim zdaniem wzorem godnym naśladowania jest Joanne Kathleen Rowling, ponieważ:
- potrafiła "odbić" się od dna - pani Rowling w okresie, który nastąpił przed napisaniem serii HP cierpiała na depresję kliniczną, z której dała radę wyjść;
- zawsze broni swoich praw - niedawno została oskarżona o plagiat i publicznie przedstawiła swoje racje, nie daje za wygraną;
- pomogła ofiarom trzęsienia ziemi na wyspie Haiti - wysłała komplet podpisanych przez siebie książek i kartkę, które zostały wystawione na aukcji, która miała wspomóc finansowo Haiti,
- nie poddaje się, zawsze dąży do wyznaczonego sobie celu;
- napisanie siedmiu tomów o Harrym Potterze dało jej sławę i pieniądze, ale nie jest taka, jak większość gwiazdek - nie obraża innych, nie wywyższa się;
- Jo stała się wzorem dla niektórych kobiet, które chcą w życiu coś osiągnąć.

kala97:

Oczywiście byłaby to Emma Watson. Głównie dlatego, że jest moją ulubioną aktorką. Jest mądra i rozsądna: pracuje na planie HP, a mimo to, studiuje i do tego projektuje ubrania. Pracuje także jako modelka w kolekcji Burberry. Ma czas na wszystko. Są to cechy godne podziwu i naśladowania. Oprócz tego, Emma jest utalentowana i nic dziwnego: przecież dostała rolę Hermiony. Z pewnością wszyscy ją lubią i podziwiają (tak jak ja), bo do tego może się poszczycić swoją wspaniałą urodą.

mooll:

Na decyzję w kwestii osoby, którą mogłabym naśladować rzutowało moje podejście do możliwości poznania bohaterki czy też aktorki i postanowiłam wybrać postać, którą mogę poznać praktycznie w pełni. Aktorki, czy inne osoby związane ze światem Harry'ego Pottera, odsłaniają tylko częściowo siebie. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować ich życia poza kamerami, czy błyskiem fleszów. A co się z tym wiąże, niekoniecznie dobra reklama i wizerunek idzie w parze z dobrym sercem. Bywa, że za tym wszystkim kryje się mroczna, pyszna osobowość. Nie zakładając jednak żadnego z tych scenariuszy, bez większego namysłu sięgnęłam po postać Molly Weasley.
Dlaczego nie wahałam się? Molly jest kobietą doświadczoną przez życie, prowadzi rodzinę, która już na pierwszy rzut oka wydaje się ostoją dla każdego z jej członków, źródłem miłości. Jest dojrzała, nie jest to nastolatka, która tak na dobrą sprawę jeszcze nie wie, czego w życiu chce. Taka młoda panna nie do końca jest też dojrzała, wciąż potrzebuje opieki takiej czy innej. Jeszcze nie dostatecznie wiele w życiu przeszła, by móc sobie radzić z jego przeciwnościami. Człowiek dorosły (a przy tym dojrzały, co trzeba podkreślić, gdyż nie zawsze oba określenia idą w parze) potrafi sie do wielu rzeczy zdystansować. Los nie zawsze sprzyja, ale w miarę upływu czasu człowiek potrafi zrozumieć, iż pewnych rzeczy nie da się pogodzić i nie można mieć wszystkiego. Natomiast kiedy przychodzą problemy, dojrzały człowiek wie, że tylko chłodne spojrzenie na daną sprawę uratuje go od paniki i umożliwi jakieś rozwiązanie. Molly ma jeszcze dodatkowo pewną cechę, której brak nawet u tych siwiejących starców: jest pogodzona z życiem. Wie, że musi czerpać najwięcej dobra z tego, co ma, a nie zastanawiać się, dlaczego nie może mieć go więcej. Zatem - mój wybór był natychmiastowy.
Dla przypomnienia, Molly była matką Rona, przyjaciela Harry'ego, ale i Percy'ego, Freda, George'a, Billa, Charliego i najmłodszej z nich Ginny, oraz żoną Artura Weasley'a. Stanowili pogodną, szczęśliwą rodzinę i mieszkali w Norze, która była ich domem. Kiedy Ron zaprzyjaźnił się z Harrym, Chłopiec, Który Przeżył zawsze był tam mile widziany, traktowany przez wszystkich nadzwyczaj życzliwie, a pani Weasley traktowała go nawet jak syna.
Kiedy już wybrałam postać Molly, pojawiło się we mnie pytanie: A co z cechami charakteru? Muszę przyznać, że bardziej polegam na swoich emocjach, intuicji, czy konkretnych faktach. Ważniejsze było dla mnie, jakie wywołuje we mnie emocje, dopiero potem zastanawiałam się, co je wywołało? Cóż więc stanowiło trzon? Chyba ciepło, jakie wprowadzała postać Molly do Nory i w każde miejsce, w którym się aktualnie znajdowała. Wokół niej była niewątpliwie jakaś przyjazna aura. Sposób, w jaki zwracała się do innych zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy. A swoim zachowaniem przypominała moją mamę, która w identyczny sposób przyjmuje gości, martwi się o nich, jak o najbliższych, zawsze stara się wszystkim okazywać wiele miłości.
Kiedy czytałam książki, widziałam też jej stosunek do Harry'ego, czym zaskarbiła sobie moją do niej sympatię. Była dla niego życzliwa, mimo iż początkowo nie miała pojęcia z kim ma do czynienia. Jej całkowita bezinteresowność bardzo mnie rozczuliła.
Może była trochę taką kurą domową, która wypełnia sobą całe pomieszczenie i jest jej pełno. Każdemu potrzebującemu udzieli pomocy w miarę swoich możliwości, czego przykładem jest Tonks, która przychodziła do niej na wieczorne pogawędki. Mimo, iż początkowo większość uważała, że pani Weasley chciała z niej zrobić synową, to wkrótce prawda wyszła na jaw, ukazując zakochaną Nimfadorę. Tyle, że jej wybrańcem nie był żaden z synów Molly, ale Remus Lupin.
Jedynym momentem, kiedy Molly okazała się nie być taką idealną matką, na jaką się zapowiadała był okres narzeczeństwa Billa i Fleur. Antypatia, jaką darzyła przyszłą synową była wprost zaskakująca. Jednak starałam się ją zrozumieć, dostrzec, co powoduje taką niechęć do dziewczyny. A im bardziej próbowałam, tym szybciej odczuwałam irytację przy każdej wypowiedzi Fleur. Zaczynała mi działać na nerwy, przez co łatwiej dotarłam do przyczyny tej niechęci. Zrozumiałam, iż Molly jest po prostu emocjonalna i bardzo ludzka, przez co naturalniejsza. A przecież ma tyle zalet, które są o stokroć ważniejsze od tego incydentu. Okazało się również, iż matka chciała po prostu dla syna jak najlepiej. Dopiero, kiedy został poraniony, ze zniekształconą twarzą, pani Wealey zrozumiała, że Fleur nadal go kocha. A może nawet bardziej. I wraz z Billym będą bardzo szczęśliwi.
Wydaje mi się, że Molly Weasley jest osobą zarówno zwykłą (przykładną żoną, matką i gospodynią), jak i niezwykłą, gdyż posiada wszystkie cechy, które sprawiają, że ludzie do niej lgną i w jej obecności czują się bezpiecznie. To właśnie dlatego, że jej zwyczajność pozwoliła ujawnić często niepopularne cechy sprawiła, że bardzo ja polubiłam. Nie zmieniła świata i nie odkryła Ameryki, potrafiła jednak wycisnąć z życia wszystko, co się da. I za to ją cenię.

Ginny0004:

Wzorem do naśladowania mogłaby być dla mnie Ginny Weasley. Ma ona bardzo dużą moc magiczną, ale jest przy tym bardzo skromna. Gdybym mieszkała w magicznej szkole na pewno byłaby moją idolką. Ma ona bardzo interesujący typ urody, z tego co opisuje J.K. Rowling, mi osobiście podobają się jej rude włosy! Ale to nie jej wygląd najbardziej mi imponuje, choć zazdroszczę jej go. Jest bardzo mądra i wiele nauczyło ją życie. Za Harrym poszłaby nawet w ogień. Nie jest tak przesadnie spięta jak Hermiona, ale przestrzega większości reguł i nie sprzeciwia się rodzicom. Ma wspaniałą kochającą ją rodzinę, choć nie jest bogata to i tak cieszy się z życia. Jak nikt umie pomóc Harremu. Jedną cechę ma nawet podobną do mnie: kocha Harry'ego Pottera, chociaż jej miłość jest tak jakby realistyczna, a moja platoniczna, ponieważ ja nie znam go osobiście. Chociaż szaleje za nią wielu chłopców, ona nie chodzi z nimi wszystkimi na raz , ani nie "zmienia ich jak rękawiczek". Niełatwo ją zdenerwować i to właśnie takiej cechy mi brakuje. Nie ma problemów z nauką. Chociaż najbardziej cenię u niej sobie to, że jest czarodziejką - niezwykłą czarodziejką, a ja zawsze chciałam być kimś niezwykłym. Wyróżniać się wśród tłumu tak jak ona. Osiągnąć swój cel nie krzywdząc innych. Nie stwarzać sobie niepotrzebnych problemów i cieszyć się z tego co mam, codziennie dziękować, że żyję. Lecz zauważyłam też u niej cechę, która mi się nie podoba. Na początku serii Harry'ego Pottera nie potrafiła porozmawiać z osobą, którą kochała. Codziennie go widziała i traciła tak wielką szansę, aby poznać słynnego Harrego Pottera. Ale ta cecha nie zniechęciła mnie, aby opisać Ginny, ponieważ każdy młody człowiek ma wady. Zachwyca mnie jej stoicki spokój. Gdybym miała stać się czarownicą, chciałabym stać się właśnie taką jak Ginny Weasley!

malfoy_sam_segz:

Myślę, że bohaterką sagi HP, którą mogłabym naśladować, jest z pewnością Hermiona.
Była świetną uczennicą, na co wpływało wiele czynników: chęć (której nam tak często brak), samozaparcie (mając do wyboru lekcje lub komputer, ciągnie nas do komputera, zamiast do lekcji i oczywiście zajmujemy się najpierw komputerem, a potem lekcjami, zamiast na odwrót) i mnóstwo ambicji (no bo komu by się chciało chodzić na wszystkie możliwe dodatkowe/wyrównujące kółka?). Patrząc na nią, aż zazdrości się jej tych wszystkich cech, które pozwalały jej mieć, tak fantastyczne wyniki w nauce. I to już jeden powód, dla którego to właśnie z panny Granger powinnam i ty także powinieneś, brać przykład.
Była także wierną przyjaciółką, gotową oddać życie za przyjaciół (przykładem może być chociaż chęć i wypicie eliksirów, w drodze do Kamienia Filozoficznego). Ze względu na to, jak bardzo kochała Rona i Harry'ego jako przyjaciół, to pozwalała im przepisywać swoje prace domowe, bo wyżej wymienieni panowie, albo nie potrafili, albo im się nie chciało takowych robić. A czy my zawsze jesteśmy wiernymi przyjaciółmi ? Cz w każdej sytuacji bylibyśmy gotowi oddać za nich życie, bo tak bardzo chcemy, aby byli szczęśliwi ? Czy zawsze mamy ochotę dawać im przepisywać własne, z trudem odrabiane zadanie, któremu poświęcamy masę czasu, a ktoś taki spisuje je w 10 minut ? Nie wiem jak inni, ale na własnym, żywym przykładzie, mogę stwierdzić, że nie zawsze jestem tak wielkim altruistą w stosunku do własnych przyjaciół.
Hermionie możemy także przyznać to, że potrafiła zachować zimną krew i umiała unikać pokus. Przykład? Prawie za każdym razem, kiedy Draco Malfoy lub ktokolwiek inny nazywał ją szlamą, lub obrażał w taki lub inny sposób, Gryfonka nie rzucała się na niego, ani nie bluzgała przekleństwami w jego kierunku, tylko była jeszcze w stanie powstrzymać innych, a np. Rona, który zapewne zachowałby się inaczej niż ona. Pomińmy jeden raz, kiedy Hermiona uderzyła Dracona w twarz, bo przy tak wielu razach, kiedy była ona wystawiana na próbę, to jedno, zdrowe uderzenie nikomu nie zaszkodziło.
Specjalnie pomijam wady panny Granger, bo takowe też miała, ale pomyślmy logicznie: znamy jakieś ideały w naszym życiu ? Nie. Znamy jakieś ideały w książkach ? Nie. Pomijając oczywiście sagę Zmierzchu, gdzie wampiry są niczym posągi greckich bogów, a zachowują się jak potulne baranki. Warto wziąć przykład z Hermiony, bo z pewnością wyjdzie nam to na dobre.