Soundtrack "Harry Potter i Zakon Feniksa" - recenzja
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 13 August 2008 21:49
Wkładając do odtwarzacza płytę zawierającą ścieżkę dźwiękową do filmu "Harry Potter i Zakon Feniksa", w pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem krążki i zacząłem słuchać czegoś innego niż planowałem. Po chwili jednak stwierdziłem, że faktycznie musi to być płyta z muzyką autorstwa Nicholasa Hoopera, o pomyłce nie było mowy. Moje wahanie, trzeba stwierdzić, było jak najbardziej uzasadnione. Nowy kompozytor poszedł w zupełnie nowym kierunku niż Jego poprzednicy i zdecydowanie poszerzył horyzonty "potterowej muzyki". Bez specjalnie głębokiej kontemplacji Jego dzieła można stwierdzić, że za punkt honoru Hooper postawił sobie uwierzytelnienie za pomocą muzyki hasła promującego "Zakon Feniksa", czyli "The Rebeliion Begins".

"Hej, chłopcze
Czy czujesz, ze coć jest nie tak?
Ja za nic w świecie nie chciałbym znowu mieć 16 lat
I ciągle myśleć, co zrobić, by zachować twarz"


Takie słowa słyszeliśmy w piosence zespołu Cool Kids of Death "Hej Chłopcze" i można uznać, że mniej więcej takie sformułowanie trzymał w sercu Nicholas Hooper podczas pracy nad ścieżką dźwiękową do piątego "Pottera". Czuć, że swoją muzyką chciał zilustrować trudną i zawiłą psychikę nastolatków, ich ciągle niepokoje, a zarazem nieopanowane wybuchy szczęścia oraz wieczną huśtawkę nastrojów. Każde uczucie, które w swojej sferze duchowej ukrywa nastolatek, zostało wyrażone za pomocą dźwięków w rzeczonym soundtracku. Mamy tu wiec radość i miłość, irytację i znudzenie, a także strach, niepokój, smutek i nienawiść...

Na początku wspomniałem, ze słysząc pierwsze dźwięki z tej płyty wahałem się czy to jest aby na pewno muzyka z "Zakonu Feniksa". Dlaczego pojawiły sie takie wątpliwości? Już wyjaśniam, otóż pierwszy utwór na krążku nosi tytuł "Fireworks". Jest to żywiołowa, wręcz taneczna kompozycja, która zupełnie nie kojarzy się z dotychczasowymi motywami zasłyszanymi w "Harrym Potterze". W pewnym melodia zmienia się w jakiś egzotyczny rytm pochodzący jakby z rdzennej Afryki, by następnie ustąpić miejsca gitarze elektrycznej, na której zostaje odegrana solówka o bardzo wysokich i rozedrganych dźwiękach. Później otrzymujemy kawałek "Professor Umbridge", który jest idealnym odzwierciedleniem postaci nowej nauczycielki Obrony Przed Czarna Magia. Irytująca, przywodząca na myśl nieporadne śledzenie kogoś lub obleśne kokietowanie melodia, wydaje sie jednym z najbardziej przemyślanych zagrań Hoopera. Pierwsze takty "Another Story" oznajmiają nam, że jesteśmy w domu. Jest to jeden z dwóch utworów, w których został wykorzystany słynny, kojarzy wyłącznie z "Harrym Potterem" motyw autorstwa Johna Williamsa "Hedwig's Theme". Nowy kompozytor idąc w ślady Patricka Doyle`a (kompozytor muzyki do "Czary Ognia") i Jego utworu "The Story Continues", nie wykorzystał w całości i w dziewiczej formie motywu Williamsa, ale wprowadził też smutne i łkające partie fortepianu. Następnie mamy "Dementors in the Underpass", które zaczyna sie niezwykle cicho, ale pozorna cisza zostaje brutalnie i nagle przerwana ostrym i wysokim dźwiękiem. Potem kompozytor serwuje nam prawdziwa muzyczna klaustrofobie: słuchacz czuje jak dźwięki paraliżują go i szybko otaczają, by po chwili... zupełnie spuścić z tonu. Pozornie ciche i melancholijne intro, w którym słyszymy flet jest tylko delikatna i zmysłowa zapowiedzią jednego z najweselszych i najprzyjemniejszych utworów napisanych przez Nicholasa Hoopera na potrzeby filmu, a chodzi o numer "Dumbledore's Army". Prosty i powtarzający się ciągle rytm, co jakiś czas urozmaicony solówkami poszczególnych instrumentów, ale wpada w ucho bardzo szybko. Cisza przedstawiona za pomocą muzyki - tak można opisać pierwsze takty "Hall of Prophecy". Kolejne ilustrują tajemnice i niepokój, by następnie dorzucić strach i stopniowo, ale niezwykle szybko podnosić napięcie. Ciary! W utworze "Possession" stworzony uprzednio klimat nie ucieka, a wręcz przeciwnie: zostaje brutalnie wykorzystany. Od samego początku panuje niepokojąca atmosfera, która zostaje jednak przytłoczona olbrzymia porcja smutku... Dźwięki co jakiś czas gwałtownie sie potęgują, by po chwili opaść i zniknąć w nicości... Na płycie pojawia się jeszcze jedna kompozycja, w której wykorzystano motyw "Hedwig's Theme", a jest to "The Room of Requirement". Zaczyna sie bezpłciowo, ale gdy odezwały się dzwonki to zaczynają one tworzyć powoli klimat przyjemnej i miłej tajemnicy, by ucichnąć i ustąpić miejsca tak dobrze nam znanej melodii Johna Williamsa. Efektem tego zabiegu są nasuwające się skojarzenia z pogonią za białym królikiem... "The Kiss" - w porównaniu do słyszanego w "Czarze Ognia" numeru "Harry in Winter", ten wydaje sie nudny jak flaki z olejem (jeśli do obu przyłożyć miarę "romantyczności"), ale trzeba przyznać, ze po głębszej kontemplacji utwór ten okazuje sie niezwykle wyciszony i maksymalnie zmysłowy. Utwór numer 10 na płycie, zatytułowany "A Journey to Hogwarts" rozpoczyna sie umiarkowanie dynamicznie, następnie jest zupełnie cicho, słyszymy urywającą się melancholijna i podniosła melodie, który w momencie kulminacji przechodzi w stosunkowo skoczny rytm, ale do wesołości wciąż jej sporo brakuje. Sporo w tym kawałku słyszymy fletu na pierwszym planie, który doskonale współgra z kotłami. Teraz słuchacz otrzymuje dwie kompozycje, których tematyka jest bezpośrednio związana z postacią Syriusza. Najpierw "The Sirius Deception", monumentalna, wręcz epicka, ale niezwykle mroczna melodia w pierwszych taktach powoduje, że serce zaczyna bić coraz szybciej. Słuchacz nie wie czego może się spodziewać z każda następna nuta, ale ten zabieg okazał się bezużyteczny bowiem nikt nie mógłby przewidzieć tej bajkowej sielanki przywodzącej na myśl wolnego ptaka, którą słyszymy po miażdżącym początku. Miedzy finiszem "The Sirius Deception", a intrem "Death of Sirius" (tytuł jest bardzo wymowny) utworzyła sie olbrzymia czarna przepaść, kolosalny kontrast. Pierwsze dźwięki tego drugiego utworu są jak szok termiczny. Mamy tu wszystko: niepokój, zal, smutek, wściekłość, ból... Kotły i chór wprowadzają podniosłą, ale przytłaczającą atmosferę. Nawet nie znając tytułu wiemy co ilustruje ten fragment ścieżki dźwiękowej. Są tu momenty melancholijne, ale pojawia się też zimna furia. Wspomniane kotły idealnie komponują się ze wszelkimi instrumentami smyczkowymi. Hooper udowodnił ta kompozycja jak niezbadany jest Jego zmysł twórczy. Ale trzeba słuchać dalej. Ścieżka numer 13, chyba najbardziej nieudana ze wszystkich. "Umbridge Spoils a Beautiful Morning" przypomina sequel "Professor Umbridge" - widać, że kompozytor nie miał pomysłu na ten fragment. Następnie mamy "Darkness Takes Over" - spokojny, mało emocjonujący i jednolity utwór, którego siłę wyrazu co jakiś czas podnoszą kotły, które uciszane są przez delikatne dzwoneczki tak aż na "polu walki" pozostają prawie wyłacznie instrumenty dęte. Kiedy mijają 2/3 kompozycji zaczyna wiać grozą, dźwięki stają się gwałtowne i przywodzą na myśl maszerujące zło... I na tym koniec tego numeru, ale mamy za to początek kolejnego, a mianowicie "The Ministry of Magic". Kawałek tak trafiony jak "Professor Umbridge". Przywodzi na myśl sztywniaków w garniturach, którzy mowią przez nos, ale nie przez cały czas trwania kompozycji. W pewnym momencie słyszymy bajkowe i lekkie dźwięki, które zdecydowanie bardziej pasowałyby do Hogwartu niż do gmachu czarodziejskiego rządu. Na szczęście utwór nie traci swojej wymowy bowiem po chwili znów powraca swoisty "masz pingwinów". "The Sacking of Trelawney" to kompozycja monotonna i jakby żałobna, przywodząca na myśl stalowo szare niebo i padający z niego ciężki, nieprzyjemny deszcz. Raczej nie utrwala sie w pamięci nie mówiąc już o powaleniu na kolana. Mimo iż "Flight of the Order of the Phoenix" wydaje sie początkowo jednolity i nudny to po dotarciu do momentu kulminacyjnego, który zapewniły niezawodne kotły, zrobiło sie bardzo ciekawie i od razu przed naszymi oczami zaczeły sie pojawiać obrazy co po usłyszeniu wstępu nie było takie oczywiste. I nadszedł finał, ostatnia kompozycja pochodząca ze ścieżki dźwiękowej do "Harry`ego Pottera i Zakonu Feniksa", która jest "Loved Ones and Leaving". Skojarzenia z Patrickiem Doylem i Jego "Another Year Ends" oraz "Hogwarts' Hymn" są jak najbardziej na miejscu - w końcu wszystkie te kawałki zwieńczyły, któryś z filmów o Harrym Potterze. Nicholas Hooper zaproponował nam melancholijny, zmysłowy i romantyczny kawałek sprawiający, że łezka sie w oku może zakręcić. Dzwonki i dopełniający romantycznej atmosfery flet... i tak już do samiutkiego końca (no może sam koniec jest nieco bardziej podniosły).

Chyba zgodzicie sie, ze więcej o muzyce mówić nie trzeba - należy jej posłuchać samemu. Dodam tylko, ze Nicholas Hooper współpracował przy nagraniu tego soundtracka z London Chamber Orchestra, a sesja nagraniowa odbyła sie w londyńskim studiu Abbey Road Studios.




Nadesłane przez: Liondragon
Dodane: lipiec 11 2007 14:01:40