Świat nie do końca magiczny
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 08 August 2008 22:02
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że to będzie raczej sceptyczny artykuł. Jestem fanem Harry’ego Pottera (no, może ograniczmy się do książek) tak jak Wy, jednak mam na myśli historie przedstawione w kolejnych książkach. Po przeczytaniu wszystkich mam wrażenie (a jestem pewny, że co niektórzy z Was również), że jednak świat, który stworzyła pani Rowling jest nieco niedopracowany. Postaram się pokazać pewne przykłady, z których wynika, że nad niektórymi sprawami autorka powinna nieco więcej pomyśleć.

Transmutacja. Otóż dzięki niej możemy przemienić daną rzecz, w co innego. Przykładem niech będzie nieszczęsny szczur, który w drugiej części miał zostać zamieniony w kielich. Niby nic niezwykłego, ale skoro rodzinka Rona jest taka hmm... uboga, to, dlaczego by nie zrobić sobie góry złota z koguta albo dziurawego garnka? Rozumiem, może jakaś magia ochronna na to działa, ale można by zmienić choćby starego Forda Anglie na jakiegoś Focusa. Tę kwestie oddaje do dyskusji.

Ok, teraz coś, czego wszyscy się boimy, ostatnia rzecz, jaką zabralibyśmy na bezludna wyspę. Lekcje! I tutaj mamy do czynienia z ewidentną fuszerką. Opieka nad magicznymi stworzeniami? Po co to? Rozumiem, trzeba było wymyślić coś nowego, ale to tak jakbyśmy mieli dodatkowe lekcje jak wychowywać dziecko, czy jak karmić rybki, żeby nie zzieleniały. Wróżbiarstwo? Komu to się przyda? Numerologia? Nie lepiej to razem? No cóż...

Dalej. Nie wiem jak wielki świat ma w głowie pani Rowling, ale żeby w Turnieju Trójmagicznym uczestniczyły tylko 3 szkoły?? Bez przesady. Sądzę, że chodziło o sama Anglie, może jeszcze Szkocje. Ale czy jest o czymś podobnym choćby najmniejsza wzmianka? Przecież w MŚ w Quidditchu uczestniczyły drużyny całego świata.
Świstokliki. Nie wiem jak bardzo potężny był Barty Crouch, ale skoro spokojnie zmienił nagrodę Turnieju Trójmagicznego właśnie w świstoklik, to tutaj mamy do czynienia z pewnym elementem dodanym na siłę. Nie można wykorzystać sieci Fiuu? Dodajemy jakiś przedmiot, który przenosi! Proste.

Wróćmy do auta-gruchota pana Weasleya. Jestem ciekaw, po co mu on? Przecież wystarczy niezawodna siec Fiuu, (jeśli tak, to odpowiednio zabezpieczona). Rozumiem, że można wyjątkowo czasem się 'przelecieć', ale w książce jest napisane, że ojciec Rona jeździ nim do pracy, więc wcale nierzadko.

Zmieniacz czasu. Niestety tu jest spore niedopatrzenie ze strony autorki. Jeśli Zmieniacz McGonagall, to myślę że mogliby mieć go również potężniejsi czarodzieje. Z Voldemortem włącznie. Wyobrażacie sobie, jak potężna byłaby to broń?

Może jeszcze dziabnę sprawę, która jest dla mnie niezrozumiała. Może to przez polskie wydawnictwo, może przez Rowling, nie wiem, nie czytałem oryginału.

W książce o magii, o dosyć oryginalnych jak na nasze realia sposobach na uśmiercanie, wymazywanie pamięci itd., postacie wypowiadają nieraz "O mój Boże!" i tym podobne. Dodaje realizmu? Możliwe, jednak to wybitnie mi nie pasowało.

I teraz mała drobnostka: naprawdę wierzycie, że nikt nie zauważyłby dziwolągów biegnących prosto na ścianę z torbami na peronie 9 i 3/4? Nie zdziwiłby Was widok kolegi na przerwie szkolnej pędzącego z plecakiem prosto w zamknięte drzwi?

Wiem ze pewnie opuściłem wiele rzeczy, przepraszam. Nie pisałem na przykład o wydumanych, już zbyt klasycznych sprawach (miłość pokona wszystko, ble, słyszałem to 32452 razy). Ale nie słuchajcie mnie. Ja już taki jestem, że się czepiam. Uwielbiam czytać książki o przygodach nastoletniego czarodzieja, ale jak już mówimy, jakie to jest cool, to może wreszcie czas powiedzieć co cool nie jest?




Nadesłane przez: Szlafrok
Dodane: kwiecień 06 2007 16:37:47