Szufladkowanie
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 08 August 2008 21:50
Do napisania tego artykułu w pewnym sensie namówiły mnie komentarze i sam artykuł dotyczący występu Daniela Radcliffa w sztuce "Equus". Wokół tej sztuki urosło wiele kontrowersji, podano nawet w artykule, że jakiś rodzic uważał Dana za autorytet, ale po tych zdjęciach, czy ogólnie po usłyszeniu o treści sztuki stracił do niego szacunek i zmienił o nim zdanie, oczywiście na gorsze. Hmmm... a może to nie Daniel był autorytetem, tylko Harry? I tu się właśnie rodzi problem! Czy nie znamy wielu aktorów, którzy po zagraniu charakterystycznej, słynnej lub ważnej postaci nie zostali nimi na zawsze? Nie trzeba szukać daleko, choćby polscy bohaterowie tasiemców nie mają własnych imion tylko „no wiesz, ten co gra xxr1”. A czy tak naprawdę nie jest to chore? Oni są tylko aktorami, którzy GRAJĄ?, nie SĄ? postaciami z filmu. Przyporządkowanie Daniela roli Harry’ego zniszczyłoby go, bo na zawsze zostałby małym chłopczykiem, który walczy ze złym Voldemortem. Dojrzewanie bohatera książkowego skończyłoby się, jak sama aktorka mówi, na 7-mej części, czyli możliwe, że na wieku 18 lat (o ile dobrze kojarzę). Ale przecież aktorzy grający główne role i tak dorosną! Czy 40-letniego Daniela nadal będziemy uważać za młodego Pottera z 7-mego filmu? Czy dopiero wtedy bez oburzonych głosów pozwolimy mu zagrać w innym filmie? Zresztą to szufladkowanie tyczy się także i dwójki innych aktorów, Emmy i Ruperta. To głupie i dziecinne, choć nie tyczy się tylko dzieci... Zresztą sam Daniel w wywiadzie umieszczonym na tej stronie powiedział, że chce czegoś więcej niż Harryr’ego Pottera.
Oburzone głosy towarzyszyły także scenom rozbieranym ze sztuki. Ale słuchajcie, jeśli jego rodzicom to nie przeszkadza, a jego nie gryzie sumienie, choć nie wiem czemu by miało, to my możemy tylko wyrażać własne potępienie. Zresztą wg mnie tą rolą Daniel chce naprawdę wyraźnie odciąć się od roli Pottera. Nie można osądzać, czy jest za młody na granie w tej sztuce, bo raczej nikt z nas jej nie widział. Jeśli pójdą głosy, że nie podołał temu zadaniu, a ja powiedziałabym, że tej poprzeczce, którą sobie ustawił, wtedy będzie go można nazwać aktorem jednej roli i zostanie na zawsze kojarzony z Harrym, choć nawet charakterystycznym postaciom trzeba dopasować imię prawdziwe nie filmowe. Jeśli mi spodoba się gra jakiegoś aktora, to szukam czegoś o nim w Internecie. Być może w innym filmie zagrał inaczej i kojarzenie z jedną rolą jest krzywdzące. Jeśli zobaczymy aktora w dwóch rożnych kreacjach to gwarantuję, że to nie filmowe, ale prawdziwe imię zapamiętamy. Więc może zamiast zostawiać na zawsze Emmę, Ruperta i Daniela bohaterami HP poczekajmy na ich inne filmy i wtedy nie tylko osądźmy ich talent, ale także czy to Hermiona, Harry i Ron... jeśli wiecie o co mi chodzi. A tak w ogóle, to nie jestem żadną wielką fanką żadnego z tych aktorów, ale nieziemsko wkurza mnie szufladkowanie...
Pozdro dla tych, którzy sądzą podobnie.




Nadesłane przez: anka
Dodane: luty 03 2007 08:02:13