Kogo nazwalibyśmy przyszywanym ojcem Harry'ego Pottera?
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 08 August 2008 20:45
Harry Potter - chłopiec, który przeżył. Niestety, nie przeżyli jego rodzice i został na świecie całkiem sam. Czy w jego życiu pojawił się ktoś, kto mógłby mu zastąpić rodzica? Ktoś, kto mógłby nosić miano przyszywanego ojca Harry'ego?

Chyba nie ma takiej osoby, która po przeczytaniu choćby jednej książki JK Rowling lub obejrzeniu filmów nazwałaby wuja Vernona ojcem Harry'ego. Mimo, iż w świetle prawa Harry był adoptowanym synem Dursley'a, z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie zasłużył na miano jego ojca. Czy ojciec mógłby skazywać dziecko na mieszkanie w komórce pod schodami pełnej pająków? Czy ojciec dwójki dzieci powinien faworyzować jedno z nich, a nienawidzić drugiego? Skoro Vernon przyjął Harry'ego pod swój dach, wziął na siebie obowiązek wychowania go, stworzenia osieroconemu chłopcu domu rodzinnego. Nie podołał temu zadaniu, nie sprawdził się jako przyszywany ojciec Harry'ego.

Na szczęście, w życiu młodego czarodzieja pojawili się ludzie dla których był czymś więcej niż tylko obowiązkiem. Mam na myśli, oczywiście, ojca chrzestnego Harry'ego, Syriusza Blacka; dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa Albusa Dumbledore'a; gajowego i Strażnika Kluczy Rubeusa Hagrida; rodziców Rona, czyli Molly i Artura Weasley'ów; byłego nauczyciela Obrony Przed Czarna Magia, Remusa Lupina. Dzięki nim Harry czuł, że nie jest sam w świecie magii, że są ludzie, którym zależy na nim, którzy otaczają go opieką i troską.

Rubeus Hagrid był dla Harry'ego więcej niż opiekunem. Był dla niego także przyjacielem. To właśnie on jako pierwszy uświadomił młodemu Potterowi, ze jest czarodziejem, on wprowadził młodego czarodzieja w świat magii. Hagrid gotów był wiele poświęcić dla Harry'ego, zawsze chciał jego dobra, liczył na niego i wiedział, ze Harry również może na nim polegać. To Hagrid powiedział Harry'emu, co go spotka w pierwszym zadaniu Turnieju Trójmagicznego. Gdyby tego nie zrobił, skutki z pewnością byłby nieciekawe. Harry wiedział, jak dobrego przyjaciela ma w Hagridzie, był wobec niego lojalny, czego przykładów można podać wiele, oczyszczenie go z oskarżeń o otwarcie komnaty tajemnic i śmierć Marty. Choć najlepszym będzie pewnie jego zachowanie po ukazaniu się artykułów Rity Skeeter na temat pochodzenia Hagrida. Gdy większość ludzi odwróciła się od Rubeusa, Harry, Ron i Hermiona pozostali przy nim, wspierając go.

Państwo Weasley'owie, jako rodzice siódemki dzieci, w tym najlepszego przyjaciela Harry'ego, Rona, mieli na uwadze dobre samopoczucie Harry'ego. To oni umożliwili mu wyjazd na Finał Mistrzostw Świata w Quidditchu, udzielali schronienia w dni wolne. Gdy był pod ich opieka, zajmowali się nim jak rodzonym synem. Dzięki pani Weasley poczuł trochę matczynej miłości, której w tak brutalny sposób został pozbawiony.

Remus Lupin był przyjacielem ojca Harry'ego, Jamesa Pottera. Gdy objął posadę nauczyciela Obrony Przed Czarna Magia, Harry uczył się w 3 klasie. Nowy nauczyciel od początku starał się zaprzyjaźnić z Harrym, polubili się i znaleźli wspólny język. Lupin martwił się o młodego Pottera, nie był mu obojętny los chłopaka. Dla Harry'ego obecność Lupina w Hogwarcie sprawiła, że był to jeden z najwspanialszych okresów w jego życiu. Lekcje Obrony Przed Czarna Magia były wtedy ulubionymi zajęciami Harry'ego, a Lupin stal się jego ulubionym nauczycielem.

Według wielu Potteromaniaków na miano zastępcy ojca Pottera zasługuje Syriusz Black. On również, jak Lupin, był przyjacielem Jamesa. W latach szkolnych byli wręcz nierozłączni. Również James i Lily chcieli, aby po ich śmierci synem zaopiekował się właśnie Syriusz, dlatego został ojcem chrzestnym Harry'ego. Niestety, niesprzyjające okoliczności sprawiły, iż nie mógł po ich śmierci spełnić się w tej roli i otoczyć małego Pottera opieką. Trafił do wiezienia, a Harry do Dursley'ów. W III tomie uciekł z Azkabanu i robił wszystko, by choć popatrzeć na chrześniaka. Gdy w końcu nawiązał z nim kontakt, umieli się wspaniale porozumieć. Harry odnalazł w Syriuszu ojca, Syriusz zmarłego przyjaciela. Będąc w Hogwarcie Harry wiedział, że poza murami zamku jest ktoś, kto się o niego troszczy. Z niecierpliwością czekał na listy od Syriusza (który aby być bliżej chrześniaka, potrafił nawet żywic się wyłącznie szczurami i żyć w strasznych warunkach). Niestety Syriusz zginął, wpadając za tajemnicza zasłonę podczas bitwy pomiędzy Śmierciożercami, a Zakonem Feniksa w Departamencie Tajemnic. Harry długo nie mógł pogodzić się z tą stratą. Młody Potter czuł się w pewnym sensie odpowiedzialny za śmierć przyjaciela. Tak wspaniale zapowiadająca się przyjaźń pomiędzy Harrym, a Syriuszem została zakończona, zanim na dobre mogła się zacząć. Harry stracił kolejna bliska mu osobę.

Albus Dumbledore był dla Harry'ego bardzo ważną postacią. Z jednej strony wielki autorytet, z drugiej osoba, do której mógł zwrócić się w razie jakiegokolwiek problemu. Z Harrym rozmawiał jak z dorosłym, tłumaczył mu cierpliwie zawiłości świata magii. Szczególny rodzaj więzi wytworzył się między nimi podczas dodatkowych lekcji na szóstym roku nauki Harry'ego w Hogwarcie. Te zajęcia bardzo ich do siebie zbliżyły, powiększyły również szacunek jaki Harry zawsze żywił do dyrektora.
Dzięki Dumbledore'owi młody czarodziej dowiedział się, dlaczego to właśnie on jest tym Wybrańcem. Ponownie obdarzył młodego Pottera zaufaniem, zabierając ze sobą na poszukiwania horkruksa. Na nieszczęście ta wyprawa była ich ostatnia wspólna przygoda. Albus Dumbledore zginął, zostawiając Harry'ego praktycznie sam na sam z perspektywa ostatecznej walki z Czarnym Panem.

Myślę, że to właśnie dlatego, iż tylu ludzi troszczyło się o Harry'ego, mógł on normalnie funkcjonować, mimo straty rodziców. Każda z tych osób była dla niego w pewnym sensie ojcem, opiekunem, przyjacielem. Na swoje szczęście, mimo osierocenia, nie był w świecie sam.




Nadesłane przez: Tanit
Dodane: lipiec 13 2006 21:12:24