Czy Severus Snape byłby tym, kim jest, gdyby nie James i Syriusz?
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 08 August 2008 19:45
W zasadzie pytanie to powinno brzmieć nieco inaczej. Czy Snape byłby taki gdyby nie Huncwoci? Nie przeczę, James i Syriusz krzywdzili Snape’a, ale winę także ponosi Lupin i Peter. Przecież nic nie zrobili, aby powstrzymać swoich przyjaciół. Stali tylko pełni podziwu, (Peter) albo udawali, ze nic nie widzą (Lupin).
Czy Snape przyłączyłby się do Śmierciożerców, gdyby nie nienawidził Pottera?

Nie oszukujmy się, Snape nie jest bohaterem, którego każdy pokocha od pierwszych stron książki. Gdy po raz pierwszy czyta się o nim, to odnosi się wrażenie, że nie ma on w sobie żadnych uczyć, tylko nienawiść skierowaną do otaczającego go świata, a przede wszystkim do Harry'ego.

Myślę, że trudne dzieciństwo Snape'a akurat w tej sprawie mogło nie mieć tak wielkiego znaczenia, chociaż kto to wie?

Zastanówmy się, trudne dzieciństwo? Pewnie też... Ale będę się upierać, że w największej mierze to zależało od samego Snape'a. Zawsze są powody do radości i zadowolenia z życia, tylko niektórzy je ignorują, bo tak im łatwiej. Uważam, że każdy odpowiada za siebie i każdy ma swój rozum. Jeżeli Severus by chciał to pewnie i tak zostałby śmierciożercą. Bo to środowisko, w jakim się żyje, ludzie, z którymi się rozmawia, miejsca, w których się przebywa, to co się słyszy i to co się widzi kształtuje osobowość człowieka, jego psychikę. Severus, który miał trudne dzieciństwo, już od małego czuł się gorszy, niechciany, niekochany, niepotrzebny. Właśnie to ukształtowało go wrogo do świata, sprawiło, że stał się zamknięty w sobie. Przypuśćmy, że jednak to nie dzieciństwo było tu największym problemem, ale Huncwoci.

Myślę, że trudno jednoznacznie stwierdzić czy Syriusz i James są odpowiedzialni za drogę, jaką poszedł Severus. Podejrzewam, że Snape już w momencie przyjścia do Hogwartu miał problemy z psychika, np. zaniżoną samoocenę, poczucie, że jest gorszy (to jest typowe dla dzieci z rodzin patologicznych, a rodzina Snape'a niewątpliwie taką była). Gdy rozpoczął naukę w Hogwarcie, zmienił otoczenie. Miał, być może nadzieje, na lepszy okres w swoim życiu. Zaczął się poświęcać nauce zapewne z nadzieja udowodnienia sobie, a przede wszystkim innym, że jest coś wart. Mimo, że był zamkniętym w sobie odludkiem, nikomu nie szkodził,ktoś się do niego przyczepił - a mianowicie słynni Huncwoci. Fakt, że znalazł się na roku z takimi chłopakami, jak Potter i Black - przystojnymi, fajnymi i lubianymi przez wszystkich tylko to spotęgował jego poczucie beznadziejności. Snape, publicznie ośmieszany i poniżany Pottera, znienawidził Jamesa i jego kumpli. Moim zdaniem, to pchnęło go jeszcze bardziej w stronę zła.
Mając takie problemy Snape mógł szukać czegoś, w czym byłby dobry, w czym mógłby się wyróżnić i dowartościować po to, żeby nie czuć się aż tak bardzo "gorszym" od innych, a nawet poczuć się lepszym. I znalazł czarną magię, która wychodziła mu świetnie, był w niej naprawdę dobry. I tu wkroczyli Syriusz i James. To oni po części zrobili z niego takiego, a nie innego człowieka!

Ludzie, którzy się nad nami znęcają, nas dobijają i depczą całe nasze życie, tworzą potwory.

Wiecie, co może dziać się w głowie osoby przez całe swojej życie poniżanej? Może mieć w sobie tyle nienawiści, że szuka każdej możliwej drogi jej wyładowania. Wydaje mi się, że to właśnie stało się ze Snapem. Możemy spojrzeć na to z innej tez strony: Dlaczego oni mu dokuczali? Dla zabawy, dla rozrywki? James wyładowywał się na nim dla zabawy i żeby zaimponować Lily. Syriusz tez nie był dla niego łaskawy. Tak, to prawda, ale Severus od początku był dziwny.

Oczywiście, że James i Syriusz mogli trochę wpłynąć na niego, ale tylko trochę. Wydaje mi się, że tylko przez same złe zachowanie przeciwko niemu nie zmieniło go. Bez względu na to czy Potter i Black by mu dokuczali czy nie, on tę czarną magię dalej by zgłębiał i później przyłączyłby się do Voldemorta i do śmierciożerców. Gdyż tylko tam mógł poczuć wreszcie, co to jest akceptacja, docenienie jego i jego zdolności. Mógł też dać upust swojej złości, agresji i goryczy, która twiła w nim przez tyle lat.

Chociaż z drugiej strony patrząc, Snape mógł nie pozwolić zrobić z siebie kogoś takiego, mógł ich ignorować. Fakt, pogłębili jego nienawiść do świata. Byli kolejnymi osobami, które przekonały Severusa, że świat jest do niego odwrócony plecami. Natomiast dokuczanie Snape'owi przez Jamesa miało wpływ na jego stosunek do Harry'ego. Gdyby nie wybryki Jamesa i Syriusza to pewnie Snape inaczej by traktował młodego Pottera- może by nie pałał do niego ogromna sympatią, ale na pewno nie znęcałby się nad nim tak bardzo.

Być może Dumbledore czuł się też po części odpowiedzialny za stan Snape'a, gdyż za bardzo nie interweniował, gdy James i Syriusz znęcali się nad nim. Dlatego też przyjął Snape'a do siebie, dał mu posadę nauczyciela, ochronił przed Azkabanem. Oczywiście musiał być też przekonujący powód (jeszcze go nie znamy), dla którego tak zaufał Snape'owi. I tak właśnie prezentuje się historia Księcia Półkrwi.


Koniec!




Nadesłane przez: Tanit
Dodane: grudzień 05 2006 18:04:52