Destrukcyjne działanie fanficków
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 08 August 2008 19:28
Premiera Harry Potter and Deathly Hallows zbliża się nieuchronnie. Angielskiej wersji, bo polska już taka bliska i nieuchronna nie jest. Zapewne wielu z nas zamierza teraz poczekać na oficjalne tłumaczenie pana Polkowskiego, ale czy gdy wcześniej natrafimy w internecie na gotową, przetłumaczoną wersję, kto z nas się powstrzyma? Czy mając w perspektywie jeszcze kolejne kilka miesięcy czekania i kilkadziesiąt złotych do zapłacenia za książkę postanowimy czekać? Przeczytamy tzw. "pirackie" tłumaczenie, i ewentualnie po premierze kupimy książkę jako gadżet do porównywania tłumaczeń i jako kolejną dumną pozycję na nasz regał z książkami.

Jednak czas przejść do sedna: znaczenie fanficków w całej sprawie. Mało kto z nas nie przeczytał już chociaż kilku z nich. Od jakiegoś czasu najpopularniejszym tematem jest ostateczny pojedynek Harry'ego Pottera z Lordem Voldemortem. Było już wiele wariantów, ale zazwyczaj ginie Voldemort, czasami zabierając ze sobą do grobu Harry'ego, nierzadko ginie także jeden lub kilku członków Gwardii Dumbledore'a i paru Śmierciożerców.

I właśnie, przeczytaliśmy już kilka wariantów w fanfickach, i czy oryginał nie wyda nam się kolejnym z nich? Szczególnie oryginał czytany w internecie. Bo przecież ile może być możliwości zakończenia serii? Harry przetrwa albo zginie. Voldemort zwycięży lub upadnie. Dumbledore i Syriusz przepadli lub powrócą. Blizna jest horkruksem bądź też nie jest. Harry będzie z Ginny bądź się rozstaną. Zwycięży Dobro lub Zło.

Liczba możliwości jest ograniczona. Nie oczekujmy od J.Rowling cudu. Choć często powtarzamy, że ona lubi zaskakiwać, to czy czasem sami siebie nie oszukujemy? Czasem nie da zaskoczyć. W niektórych przypadkach pewnie wynajdzie jakąś pokrętną drogę pośrodku, ale nie może bez przerwy tak lawirować. Nie wynajdzie żadnej magicznej metody (to określenie chyba dobrze tu pasuje), żeby wszystkich zadziwić, zachwycić i zadowolić. My się spieramy czy Harry zginie czy nie, a on zginie albo nie. Być może epickie zakończenie epickiej serii zniknie w gąszczu przeczytanych wcześniej amatorskich fan ficków. I nie będzie się szczególnie spośród nich wyróżniać. Bo czym się może wyróżniać? Gdyby J.K. Rowling wysłała na Hogsmeade scenę starcia Harry'ego i Voldemorta, to co by tam było innego od wszystkich fanficków? Nikt nie zwróciłby na nią szczególnej uwagi, ot, kolejna fikcja, a i niejeden z nas skrytykowałby zaproponowane przez autorkę zakończenie.

Chciałbym jeszcze wrócić do kwestii przeczytania/nie przeczytania internetowego tłumaczenia. Po premierze angielskiej wersji czytacie sobie z pełną świadomością rzekome tłumaczenie, które okazuje się zamieszczonym przez kogoś w internecie długaśnym fanfickiem, podpisanym "Finalne tłumaczenie Deathly Hollows". Wyobrażacie sobie? Trzeba uważać co się czyta, i każdemu kto ma zamiar czytać internetowe tłumaczenie radzę się wcześniej dobrze upewnić.

Być może znajdziecie tu jakieś niedociągnięcia, ale pisałem ten artykuł w nagłym napadzie natchnienia, bo chciałem wam zwrócić uwagę na parę spraw.




Nadesłane przez: Corvus
Dodane: czerwiec 11 2007 09:56:24