Dodane przez ulka_black_potter dnia 12-12-2017 17:56
#1
Cześć, zauwazyłam kiedyyyś taki temat na pewnym forum literackim i chciałabym się nim z Wami podzielić.
Każda dziewczyna (szczerze w to wierzę!), która czyta książki chyba choć raz musiała się zakochać w jakiejś postaci wykreowanej przez autora. Nie wiem jak to jest z chłopakami, ale może oni też się zako****ą w bohaterach książek. No nic, chciałabym Was zapytać czy przechodziliście przez takie ksiązkowe miłości? Pewnie zastanawiacie się dlaczego ten temat tak się nazywa, co? No bo każda osoba czytająca Anię z Zielonego Wzgórza, musiała zakochać się w Gilbercie, nie widzę innej opcji. Co o tym myślicie, czy to normalne? :D Zapraszam do dyskusji!
Dodane przez Ginny Evans dnia 13-12-2017 22:21
#2
Jedyną postacią, która przychodzi mi na myśl to Liam z serii "Mroczne umysły". Jeżeli miałabym opisywać swój "ideał" to to zdecydowanie on jest mu najbliższy. Ogólnie mam słabość do miłych postaci, a częściej w książkach jakoś trafiałam na chamów i prostaków. Inna sprawa, że jak czytam książki, czy też oglądam seriale to traktuję postacie, które lubię bardziej jako swoje "dzieci", żle to brzmi, ale bliżej tutaj do rodzicielskiej miłości niż do romantycznej :D
Dodane przez raven dnia 14-12-2017 18:36
#3
Jestem zdruzgotana, bo nie mogę sobie przypomnieć takiej sytuacji. Zakochiwałam się w muzykach, w aktorach, sportowcach, ale żeby w postaciach z książek? Chyba nie.
Od dziecka kochałam wszelkiej maści zwierzątka, więc bardziej niż ludzkie postaci, jarali mnie czworonożni bohaterowie - Lampo, postać tragiczna jak żadna inna, Pongo ze "101 dalmatyńczyków", marzyłam o psie, który byłby jak Szarik. Jeśli chodzi o ludzi, to owszem, kibicowałam związkom, które się kroiły w czytanych przeze mnie powieściach, ale nie było uczucia stricte skierowanego z mojej strony do bohatera. Raczej coś na zasadzie "niech oni w końcu będą razem" niż "omg, brałabym". Brałabym Deppa, Angelo Kelly 22 lata temu, Martina Schmitta. A Gilberta zostawiłabym dla Ani, tej z Zielonego Wzgórza.