Dodane przez CynaMona dnia 18-04-2017 15:52
#2
POST MOŻE ZAWIERAĆ SPOJLERY
Obejrzałam całość, nie żałuję w żadnym stopniu.
13 Reasons Whyzdecydowanie zasługuje na miano dobrego serialu, nawet bardzo dobrego. Podoba mi się zamysł z kasetami i poświęcenie każdej strony na jedną osobę.
Od samego początku polubiłam Hannah. Nie wiem w sumie dlaczego. Jej głos na nagraniach jest taki przyjemny, w scenach z przeszłości wydawała mi się taka prawdziwa. Jej uśmiech jest magiczny. Myślę, że była niezwykle silną dziewczyną, która po prostu nie miała się do kogo zwrócić. I to chyba tyle.
Sam pomysł na ten serial bardzo do mnie trafił. Często się słyszy o ludziach w moim wieku (czasem nawet młodszych), których przerastają problemy, często w relacjach z rówieśnikami, tak bardzo, że postanawiają zakończyć swoje życie. Może źle to zabrzmi, ale podobało mi się, że ostatnia kaseta należała do szkolnego psychologa - pana Portera. Mam mieszane uczucia co do tej postaci, Mam wrażenie, że jego obowiązkiem było coś zrobić, cokolwiek.
Powody Hannah... Wydaje mi się, że póki samemu na własnej skórze się tego wszystkiego nie doświadczy, to nie należy oceniać powodów. Każdy odbiera inaczej zakochania rówieśników, na każdego inaczej wpływają. Nie bronię tutaj, broń boże, żadnego z jej oprawców, bo faktycznie uprzykrzali jej bardzo życie. Dziwi mnie tylko, że nikt z dorosłych (nauczyciele, czy choćby rodzice) niczego nie zauważył. Szczególnie, że wydawał się, że Hannah ma dobre relacje z rodzicami, może z nimi pogadać.
Nie wiem, co jeszcze mogę dodać. Mam wrażenie, że wszystko, co napisałam powyżej jest bardzo zagmatwane i niezrozumiałe. W każdym razie ten serial zdecydowanie mi się podobał, mogliby go puszczać w szkole zamiast nudnych prezentacji o szkodliwości palenia.
W piątek pożyczę od koleżanki książkę (miała ja w szkole jako lekturę dodatkową, miło mnie tym zaskoczyła), mam nadzieję, że się na niej nie zawiodę.
Edytowane przez CynaMona dnia 18-04-2017 15:53
Dodane przez Ginny Evans dnia 23-04-2017 00:29
#3
SPOJLERY, SPOJLERY, WIELKIE SPOJLERY
*
*
*
*
*
Tak samo jak Mociakowi, mi również bardzo podobało się "13 reasons why". Myślę, że serial jest prawdziwy, jest ciężki psychicznie, ale jest prawdziwy. Normalna dziewczyna, której przydarza się wiele złych rzeczy. Wiele razy się podnosi, ale w końcu stwierdza, że to chyba w niej jest problem. Jedna z rzeczy, które najbardziej mnie uderzyły, było to, że kiedy widzimy Hannah w szkole, wśród ludzi to wcale nie zdajemy sobie sprawy, że coś nie tak, a już na pewno nie, że jest aż tak źle. Hannah jednak daje subtelne sygnały, ale jak widać nikt ich nie zauważa, albo nie chce zauważyć. Punktem kulminacyjnym jest rozmowa z panem Porterem, w której mówi mu wręcz prosto z mostu, że nie chce żyć i wyznaje się, że została zgwałcona. A o on na to? Pyta jej się, czy na pewno powiedziała r0;nier1; i czy przypadkiem dopiero po fakcie jej się nie odwidziało. Serio? SERIO? No, kurde. To już jest poziom komentarzy z serwisów typu onet, czy wp, a nie poziom szkolnego pedagoga.
Powody Hannah dla niektórych mogą wydawać się "niewystarczające" do popełnienia samobójstwa (przynajmniej na takie opinie się natknęłam). Jednak myślę, że nikt nie ma prawa oceniać, czy czyjś powód jest "wystarczająco dobry". Z prostej przyczyny, nie jesteśmy tą osobą. Nigdy nie wiemy co i w jakim stopniu może zranić drugą osobę. Dlatego też podobała mi się scena "Pardon me, but you really hurt my feelings". Powinniśmy rozmawiać o naszych uczuciach, szczególnie, gdy druga osoba nas rani. Inna sprawa, że gdy ktoś nam mówi, że coś go dotknęło, to nie mamy prawa powiedzieć "przesadzasz", czy coś w tym stylu. Bo to nie my decydujemy co zaboli drugą osobę.
Wszystkie osoby na taśmach miały jakiś wpływ na decyzję podjętą przez Hannah. Każda z tych osób zadawała kolejny cios Hannah, zamiast po prostu być jej przyjacielem. Nie będę wypowiadać się na temat każdego, bo zrobi się wielki bałagan, ale kilka highlightów:
Justin, Hannah mówi "that damn smile", (i tu trzeba przyznać jej rację, bo jak ten aktor się uśmiech to rodzi się tuzin tęczowych jednorożców). Na początku byli tacy uroczy (scena w autobusie), ale potem była tylko równia pochyła. Jego sytuacja w domu jest przejmująca i strasznie mu współczuję, bo to jak Justin patrzy na matkę po tym jak jej konkubent go dusił, łamie serce. Jednak to nie usprawiedliwia tego co zrobił, bądź nie zrobił. Justin mówi jak Bryce i jego rodzice się nim opiekowali przez co Bryce miał nad nim kontrolę. No ale kurde, wystarczyło, żeby zawołał kilka osób z dołu..., a nie siedział na kanapie, podczas gdy jego rzekomy przyjaciel gwałcił jego dziewczynę.
Jeśli chodzi o Bryce'a to jedna rzecz, którą serial dobrze zrobił to przedstawienie jego postaci. Bryce, gwałciciel, szkolna gwiazda sportu, cieszący się popularnością, pomaga ubogiemu koledze, wydaje się miły, Bryce gwałciciel. To pokazanie, że sprawcami przemocy seksualnej nie są tylko jakieś typy spod ciemnej gwiazdy, tylko to może być osoba, która wydaje się nawet sympatyczna, którą codziennie widzimy w szkole lub w pracy i w życiu byśmy jej nie podejrzewali o takie rzeczy. Najgorsze w jego postaci było to, że on nie widział nic złego w tym co zrobił. Nawet kiedy Justin powiedział Jessice prawdę (przy wszystkich) to Bryce nie był na niego zły, on do niego wydzwaniał, żeby się upewnić, czy wszystko między nimi w porządku. Ja się pytam J A K? Podczas obrad "okrągłego stołu" nie rozumiałam jak Courtney mogła go usprawiedliwiać (wtedy to już miałam jej ochotę coś zrobić) i jak postać Ryana była irytująca to podczas tej sceny była całym sercem z nim:
http://sseureki.t...h-courtney
Tony, nasz anioł śmierci, strażnik tajemnicy, z wielką odpowiedzialnością i ciężarem. Bardzo go polubiłam. To jak śledził Claya i sprawdzał, czy już doszedł do swojej kasety. Nie chciał, żeby Clay sam przez to przechodził, bo wiedział jak zareaguje. I ta scena <3
Muszę jeszcze wspomnieć o jednej postaci... Jeff Atkins. Mimo że nie był główną postacią to jego śmierć poruszyła mnie równie mocno co śmierć Hannah. On jest z grup tych postaci "cinnammon roll, too pure for this world". No kurczę, jedyny miły "jock" w tej szkole, dawał korepetycje Clay'owi w życiu miłosnym, czy tam ogólnym socjalizowaniu się. Ja też potrzebuję takiego Jeffa. Nie, nie, nie, jeszcze raz nie ;(
Nawet shippował Claya i Hannah:
Szanuję ten serial za pokazanie scen gwałtu, czy podcinania sobie żył w sposób realistyczny i niekomfortowy dla widza. Bo takie sceny powinny być niekomfortowe. I tu nie chodzi o to, że sceny były drastyczne fizycznie (chociaż takie były), ale przede wszystkim były drastyczne emocjonalnie. Samobójstwa są, być może nie aż tak bardzo jak parę lat temu, ale myślę, że wciąż są romantyzowane przez niektórych (szczególnie nastolatki), uznawane za piękne, kiedy tak naprawdę z pięknem nie mają nic wspólnego, więc mam nadzieję, że serial choć trochę to niektórym uświadomił.
Edytowane przez Ginny Evans dnia 23-04-2017 00:41