Dodane przez mniszek_pospolity dnia 25-06-2014 14:39
#1
Wykształcona lekarka porzuca wygodne życie w Bostonie, by udać się na Dziki Zachód i tam rozpocząć praktykę w przygranicznym miasteczku Colorado Springs.
źródło : Filmweb
Niektórzy z nas na pewno kojarzą ten serial (można go oglądać codziennie na kanale
CBS Drama). Ciekawy jestem czy dużo pamiętacie z fabuły i przygód szlachetnej lekarki z Colorado Springs, a może dalej namiętnie spoglądacie na perypetie mieszkańców tego małego, ale jakże urokliwego miasteczka. Macie swoje ulubione odcinki, bohaterów, wątki ? Odpowiedzi uzasadniajcie.
Ten serial kojarzy mi się przede wszystkim z moim dzieciństwem...To był wielki hit jak byłem gdzieś w III-IV klasie podstawowej. Pamiętam, że zaraz po Teleexpressie zasiadało się przed telewizorem w oczekiwaniu na kolejny odcinek. Bardzo go polubiłem, zainteresował mnie od samego początku (szczególnie I seria przypadła mi do gustu). Lubiłem Horacego ;p i tego jego miny, właściciela baru Hanka - no po prostu idealny czarny charakter (oziębłość, mocne trunki, kobiety, sarkazm) i Indianina Tańczącą ? Chmurę ^^. No i te jego mądrości. Natomiast nie podobał mi się burmistrz Jake i właściciel sklepu Loren. Jakoś nie mogłem się do nich przekonać. No i adoptowany syn Matthew jako szeryf to kompletny niewypał. Zawsze mi się wydawało, że serialowa Dr Quinn potrafi wyleczyć ze wszystkiego, dosłownie. Jakieś było moje rozczarowanie kiedy nie udało się uratować jakiegoś żołnierza (nie wiem jaki to odcinek, rana postrzałowa w klatkę piersiową). No i ja go w ogóle nie traktowałem jako 'typowo medyczny', bo mam dość tych wszystkich "Lekarzy", "Chirurgów", itp. Tam te operacje, leczenie to raczej dodatek to cudnie zrealizowanej całości. Polecam serdecznie.
Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 25-06-2014 14:40
Dodane przez N dnia 25-06-2014 15:46
#2
O booooooże! Przecież to moje dzieciństwo!
Powiem tak, czar i urok! Wspomnienia wracają! Niezapomniana muzyka z openingu, która po prostu chwyta za serce i wzrusza mnie do cna. A jest niewiele takich rzeczy, naprawdę.
Serial umieszczony w epoce, która bardzo mi odpowiadała... tuż po wojnie secesyjnej, oczywiście. Miasteczko, owszem urokliwe, ale niektórzy ludzie to zwykłe szuje. Jake i właśnie właściciel sklepu! Też ich nie lubiłam, po prostu... agh! Pamiętam, że był odcinek o Ku Klux Klanie, który w sumie nie do końca wiem, jak się znalazł w tym miasteczku, ale Jake i Loren popierali całe przedsięwzięcie i napastowali biednego Roberta i Grace - czarnoskórych mieszkańców miasta. Pamiętam, że ta Grace była chyba kucharką, a jej mąż kowalem i w ogóle podpalili im chyba dom, Roberta chcieli powiesić, ale nie zrobili tego (pewnie dzielna lekarka im nie pozwoliła). Mimo wszystko te postaci nie do końca były złe, ale mimo wszystko - hejted! O, nie lubiłam jeszcze tego durnego pastora, który potem stracił wzrok. Się tak bezczelnie przystawiał do dr Quinn.
Oczywiście Sully był moją miłością, potem był Matt, ale się nie przyznawałam, bo mam by mnie wyśmiała. XD
Sama postać lekarki była bardzo ciekawa. Jaki zaskok w miasteczku, kiedy miał przyejchac lekarz Michael, a tutaj bach - Michaela. Oczywiście była postacią dobrą do szpiku kości, ale nie przeszkadzało mi to kompletnie. Heroiczna lekarka była moją idolką.
Co do samej fabuły, to ten serial zasługuje na stos nagród - według mnie. Czysto obyczajowy, a porusza wszystkie problemy społeczne od narkotyków (czy to przypadkiem Matt nie ćpał, albo Brian? O.o), po rasizm, a przede wszystkim równouprawnienie.
Nie pamiętam poszczególnych odcinków, nie pamiętam wszystkich postaci, ale wiem, że był to serial, który naprawdę miło wspominam. Zawsze oglądałam go z mamą i leciałam do domu po szkole, żeby go z nią obejrzeć. Szkoda, że te czasy już nie wrócą.
Ogólnie rzecz biorąc serial bardzo wartościowy, całkiem inny, mądry, lepszy niż te wszystkie gunwa, który pokazuje telewizja.