Dodane przez Megakoks dnia 23-08-2013 14:50
#1
Henryk Koks i klata z kamienia
Rozdział 1
Dieta Ferdka
Dom nr.4 na osiedlu Biceps Drive cechował się wieloma rzeczami, codziennie było słychać
zrzędliwe narzekania Freda Wała oraz jego żony Krystyny Wał.
Małżeństwo to miało syna z którego byli bardzo dumni gdyż osiągał on na siłowni
niesamowite efekty.
-No synu, pomka pomka i klata rośnie! - Wykrzyczał uśmiechnięty pan Wał który był
trenerem w pobliskiej sali gimnastycznej z wielkim wąsem oraz koszulką na ramiączka.
-Dzisiaj podniosłem całe 65 kilo tato! - Odpowiedział ucieszony Ferdek Wał, ich opasły syn
którego ilość podbrudków nie móżna zliczyć.
-Jestem z ciebie naprawdę dumna synu. - Rzekła pani Wał chuda żona pana Wała która
była bardzo chuda i miała rude włosy zawinięte w kok.
-Ugh...
Ten obraźliwy dźwięk był wydany przez Henryka Koksa, chudego dzieciaka z okularami
ogromną, czarną grzywką zakrywająca całe czoło i który nie był w stanie podnieść
nawet 30 kilo na klatę.
-Masz jakiś problem Henryk? - Krzyknęła pani Wał. - Chyba się zapominasz, miałeś
sporządzić listę z dietą dla Ferdka.
-Już się za to zabieram ciociu... - Warknął Koks.
-I żebym nie widziała cię bez gotowej listy! Dobrze wiesz że nasz Fredzio potrzebuje
zbalansowanej diety aby mógł rzeźbić swoje mięśnie.
Henryk który wspomniał kiedyś swojemu wujostwu iż dostał naprawdę świetnych rad
dotyczących diety że ci przydzielili mu zadanie sporządzania specjalnej diety dla
Fredka.
-Fredzio pedzio... - Powiedział po cichu Henryk.
Ale wujostwo już tego nie słyszało, wspiął się po drewnianych schodach do swojego
pokoju i już przygotowywał dietę dla Ferdka.
-Hmm co mu tu dzisiaj dać na ten tydzień... Może oh tak wiem!
I dopisał kilo grejfrutów oraz frytki z McDonalda do jego listy.
-Przydałoby się jeszcze coś żeby napchać tą grubą świnię.
Henryk już od dawna pisał mu taką dietę ale nie bez powodu.
Ferdek znęcał się nad nim w każdy możliwy sposób m.in. Zapasy w pokoju czy też
podnoszenie go i rzucanie o ścianę jak zabawką.
-Ha, to jest dobre. - I dopisał Kilo byczych jąder do jego listy.
Szybko zszedł po schodach i wręczył ją ciotuni.
-Jesteś pewny że mu to pomoże? Bycze jądra naprawdę?
-Oh tak jestem pewny, przeczytałem tony rzeczy o dietach w internecie, w szkole.
-Skoro tak to...
-Fred będziemy musili kupić bycze jądra, kilo grejfrutów oraz frytki z McDonalda.
-Co? Czy to naprawdę prawdziwa dieta? - Odpowiedział pan Wał - Chyba będziemy
musieli poradzić się specjalnego dietetyka. - I tym samym spojrzał prosto w stronę
Henryka.
-TY - Niby jakim cudem bycze jądra mają wchodzić w skład diety mojego syna?
Ferdek zarechotał uwielbiał jak wuj krzyczy na Henryka.
-Jeśli okaże się że ta dieta wcale nie działa na jego korzyść będziesz miał spore kłopoty.
To by oznaczało dla Henryka poważne tarapaty, już od dawna pisał mu podobne diety
jednak teraz gdy wuj może odkryć że to poprostu ściema Henryk bał się że dostanie
porządny szlaban.
-Ale jakoś mięśnie mu nadal rosną - Dodał Henryk stanowczym tonem.
-Może i tak ale to zasługa jego ciężkiej pracy na siłowni.
Ferdek wypiął dumnie pierś.
-Jeśli zaraz nie pojawi się tu prawdziwa dieta, będziesz mieć spore kłopoty.
-Ale kiedy ta jest... Prawdziwa.
-Bez dyskusji, marsz na górę i sporządź mu normalną dietę, ciotka będzie cię obserwować.
I tak faktycznie było, ciotka poszła za nim na górę aby przypatrzeć się jego próbom napisania
idealnej diety.
-No taak a więc dobrze by było na początek aby pokarm zawierał mnóstwo białka, tak myślę że
wpiszę ryż.
Ciotka pokiwała dumnie głową co oznaczało jej aprobatę.
-No i em... Pomidor, a najlepiej zupa pomidorowa! - Tak ciociu, doskonałym wyborem będzie
zupa pomidorowa, zawiera w sobie ryż który jest niezbędnym źródłem białka oraz jest bardzo
zdrowa i w dodatku... Poprawia wygląd tricepsa!
Henryk oczywiście zmyslił to ostatnie, jednak ciotka skinęła do niego głową i wyrwała mu notatkę
z ręki.
-Na jutro musisz wymyślić coś nowego, nie mogę go karmić zupą pomidorową przez cały tydzień.
Dla Henryka to już był koniec, nie wiedział nic o diecie, wiedział tylko że ryż to doskonałe źródło
białka, jednak po dłuższym przemyśleniu całeś sprawy pomyślał że będzie mu wpisywać
tylko zdrowe i soczyste warzywa i owoce.
Następny dzień był kolejnym dniem męki, sprzątanie w domu, znęcający się nad nim Ferdek,
oraz marna kromka chleba z kalafiorem podana na śniadanie, obiad i kolacje.
Henryk jednak się nie przeciwstawiał wujostwu, wiedział bowiem że jeśli palnie do nich coś
co ich obrazi pożegna się nawet i z tą kromeczką chleba.
-Aleś ty mizerny - Warknął pewnego razu pan Wał - Przypakowałbyś trochę popatrz na Ferdka!
-Powinieneś więcej sprzątać, to naprawdę wyrabia mięśnie. Chociaż pewnie to nie jego wina,
ma to po rodzicach... - Dodała pani Wał.
-Nie mam tego po rodzicach...
-Nawet nie wiesz co gadasz, oni byli ćpunami, zaćpali się na śmierć wstrzykując sobie
całą to marichuanę!
Henryka bardzo męczyły opowieści o jego rodzicach, według wujostwa przedawkowali
marichuanę wstrzykując ją sobie w pachę, jednak on wiedział że marichuany się nie
wstrzykuje i to w dodatku pod pachę...
Wakacje mijały mu bardzo szybko, ani się obejrzał a był to już ostatni tydzień,
wciąż nie wiedział czy będzie mógł iść do Gimnazjum w Wąchowie czy też wuj nie
wyśle go gdzieś indziej. Na całe szczęście wuj wybrał już szkołę dla Ferdka,
Gimnazjum im św.Suplementów w Kreatynowie.
-No synek to wspaniała szkoła sam do niej kiedyś chodziłem! - Powiedział pewnego dnia
pan Wał.
-Chciałbym być taki silny jak ty tato! - Wykrzyczał z wielką radością Ferdek.
-Możesz spróbować ale żeby osiągnąć takie mięśnie trzeba dużo pracować!
W tym momencie wuj Wał napiął swoje sflaczałe mięśnie a Ferdek i pani Wał aż zapiszczeli
z wrażenia.
-No, podobają się? - Henryk a ty co? Czemu to nie zachwycasz się moją wspaniałą rzeźbą.
-No tak jest wspaniała, wujku - Powiedział z odrazą Henryk.
-Wiesz co? Może to jednak dobrze że nie wysłałem cię do tej samej szkoły co Ferdek, nie
pasowałbys tam, nie wczuł byś się w klimaty.
-TATO TATO, A CZY JEST TAM SIŁOWNIA?
-Oczywiście synu, najlepsza w całym województwie, będziesz mógł tam wspaniale pakować.
-Już nie mogę się doczekać!
Resztę rozmowy Henryk przemilczał, toczyła się dosyć długo, wuj Wał nie mógł się zdecydować
która łydka jest bardziej wyrzeźbiona aż doszedł do wniosku że obie są wspaniałe.
-Oh jak świetnie kolacja? - Ciekawe co tam zalecił nasz dietetyk...
-Jak to wasz dietetyk? - Powiedział Henryk wyjmująć kromkę chleba z ust.
-Postanowiliśmy odwiedzić poważnego dietetyka w samym centrum miasta. - Powiedział że
będzie wysyłał nam listem dietę na śniadanie, obiad i kolację.
-To świetnie. - Henryk widząc uśmiech wuja był rad że ten zapomniał o jego pomysłach na
dietę dla Ferdka.
-No to co mamy na kolację?
-Parówki... - Odpowiedziała pani Wał.
-Jak to... zwykłe parówki? - Dodał zaniepokojony pan Wał.
-No tak, tak tu jest napisane.
-To chyba jakaś pomyłka, pokaż mi no te liste.
I wyrwał jej kartkę na której napisane było.
ŚNIADANIE
Po 3 jajka na twardo na osobę, po 2 kromki chleba i krem waniliowy.
-No tak to się zgadza. - Powiedział pan wał.
OBIAD
Krewetki w sosie tajskim, kapusta i sok z bakłażana.
-To też dzisiaj było, i całkiem pasowało.
KOLACJA
3 porcje parów od osoby.
-Parów? - Wygadał pan Wał
-Tak, sam zobacz. - Dopowiedziała pani Wał
-No, skoro to profesjonalny dietetyk to chyba musimy się zalecić do jego... rad. - Odrzekł
pan wał odkładając kartkę i wpatrując się smutno w swoje 3 parówki leżące na talerzu.
-Mamo ale ja chcę frytki z McDonalda, o wiele bardziej smakują mi niż te parówki! - Wykrzyczał
Ferdek.
-Nie masz na to wpływu, musisz być silny i już! A skoro nie chcesz ich jeść to czy mógłbyś
oddać mi te 2 które ci zostały? - Powiedział Fred Wał.
-A bierz je sobie idę na drążek się popodciągać.
-Tylko pamiętaj! conajmniej 10 podciągnięć na serie! - Rzekł pan Wał.
-Dobrze tato.
-A po podciąganiu idź spać, pamiętaj że mięśnie muszą odpocząć!
-Dobrze, dobranoc.
Henryk który już wychodził nagle został zaczepiony przez wójka.
-A ty co, idziesz się podciągać?
-Nie ja idę spać.
-Właśnie przez taką postawę jesteś taki suchy! Dlaczego nie poćwiczysz z kuzynem?
Henryk jak najszybciej powiedział dobranoc i poszedł spać. Dobrze wiedział czym kończy
się wspólny trening razem z Ferdkiem. Za każdym razem musiał robić tyle samo co on
a był o wiele słabszy i za każdym razem towarzyszyły mu odgłosy wuja, "Ferdek musisz
być królem pakerów tak jak lew jest królem dżungli!".
Rozdział 2
Czerwony dysk
Następnego dnia Henryk obudził się zmęczony i ospały, wziął z biurka które było obok
łóżka swoje okulary, ubrał się i ruszył na śniadanie.
W kuchni słychać już było ożywioną rozmowę prowadzoną między jego wujkiem i
kuzynem.
-No synek dzisiaj wybierzesz się zemną na siłownię, pokaże ci mnóstwo dobrych ćwiczeń.
Powiedział ożywczo pan Wał.
-Muszę popracować nad moim tricepsem! - Dodał Ferdek po czym napiął swoją sflaczałą
rękę.
Do kuchni wszedł już Henryk, nikt nie zauważył tego że się pojawił, usiadł przy stole i
wsłuchwiał się w rozmowę.
-Zobaczysz ile to mam świetnych rozwiązań na takie rzeczy! - Opowiadał pan Wał
który zajadał się już klopsikami zrobionymi przez panią Wał zgodnie z listą ich dietetyka.
Jak zwykle Henryk dostał tylko kanapkę z kalafiorem którą nie mógł się najeść, na szczęście
kiedy wszyscy już spali on czasami zakradał się do kuchni i podjadał.
Ciotka Krystyna szorowała w kącie kuchni jakąś czarną szmatę, gdy skończyła rzuciła ją
Henrykowi na stół.
-Masz oto twój mundurek do szkoły. - Warknęła Pani Wał.
-Co to jest?
-Twój mundurek - Odpowiedziała stanowczym tonem. - Będziesz w nim chodził do szkoły,
nawet nie wiesz jak się napracowałam.
-Ale to wygląda jak zwykła czarna szmata z 4 dziurami.
-Nie narzekaj już i tak dużo dla ciebie zrobiliśmy!
Henryk niechętnie przymierzył swój mundurek po czym usłyszał stłamszony śmiech Ferdka.
-Świetnie w tym wyglądasz, o co ci chodzi? - Powiedział Ferdek
Do pokoju wleciał czerwony dysk który leciał z wielką prędkością, wybił szybę i trafił Ferdka w głowę,
do dysku była przyczepiona karteczka.
Wuj Wał szybko wstał i spojrzał przez wybitą szybę i zobaczył uciekającego murzyna
wzdłuż drogi do miasta.
-Nowa szyba! - Krzyknął wściekle. - Kto to jest, i czego od nas chce!
Wuj wał wziął w swoje ręce czerwony dysk i odczepił przylepioną do niego karteczkę.
Po czym zaczął czytać na głos.
DO HENRYKA KOKSA - Krzyknął po czym spojrzał na Henryka pogardliwym wzrokiem
i czytał dalej.
Szanowny Henryku Koksie, informujemy pana że został pan przyjęty do szkoły kulturystycznej
Koksward, imienia Mariusza Budziana, nasza szkoła charakteryzuje się
wszechstronnym autorytetem wśród zawodowych kulturystów i zwalczaniu dresów.
Nasi uczniowie uczą się przez cały rok, i wracają tylko na święta i na wakacje.
Oczekujemy pana przy najbliższym przystanku autobusowym w pańskim mieście wraz z
z wszystkimi książkami i ekwipunkiem ząłączonym w liście na drugiej stronie dysku.
Wuj Wał odwrócił dysk i również przeczytał.
Materiały potrzebne do uczęszczania w naszej szkole:
-2 hantle 5-kilowe,
-2 hantle 10-kilowe
-Rozkładana mata do robienia pąpek, brzuszków i spięć.
-Podręcznik do lekcji kulturystyki Andrzeja Trica pt.Jak wyrzeźbić swoje ciało.
-Podręcznik do lekcji dietetyki Genowefy Pośladek pt.Idealna dieta.
-Podręcznik do obrony przed dresami Ryszarda Kloszarda pt.Dresy i jak się przed nimi bronić.
-Do lekcji pakowania potrzebny jest Rashguard(Specjalna koszulka pochłaniająca pot i uwydatniająca mięśnie)
Oraz czarna, jedwabna szata z plastikowymi guzikami.
-CO TO MA ZNACZYĆ? - Wykrzyczał wuj Wał patrząc się na Henryka.
-Nie mam pojęcia, nie składałem nigdzie podań.
-A dlaczego wybrali ciebie zamiast Ferdka? Przecież taki chuderlak jak ty długo tam nie wytrzyma.
-Naprawdę nie wiem - Henryk czuł się jak na przesłuchaniu.
-I kto zapłaci za te hantle i podręczniki, oraz za stłuczoną szybę?
-To nie moja wina, ja naprawdę nic nie zrobiłem.
Henryk już od dawna chciał zająć się ćwiczeniami, aby móc nakopać Ferdkowi, jednak nie wysyłał
nigdy żadnego podania do szkoły kulturystycznej.
-Tak czy siak to dla ciebie wspaniała szansa do wyrzeźbienia swojego ciała. - Dodał wuj Wał.
-Że co?
-Właśnie to.
-To znaczy że mogę tam pojechać?
-Ależ oczywiście, pod warunkiem że wyjaśnisz mi kto zapłaci za stłuczoną szybę.
-Ale ja naprawdę nie mam z tym nic wspólnego!
-Na dzisiaj dosyć tego, zajmiemy się tym kiedy indziej.
-To znaczy że kupisz mi te wszystkie podręczniki i hantle?
-Ależ naturalnie, pod warunkiem że po przyjściu na letnie wakacje zmierzysz się z Ferdkiem.
Henryk zaniemówił, nawet po takiej szkole nie wiedział czy da radę Ferdowki w następne wakacje.
-Zgniote cię już w pierwszy dzień wakacji! - Krzyknął Ferdek.
-No dosyć już tego, śniadanie zjedzone? - Ciotka Wał spojrzała na pusty stół. - No to zmykać,
mam jeszcze dużo spraw do załatwienia.
Henryk wyszedł na podwórko i z ucieszoną miną wpatrywał się w niebo, czy to wszystko prawda?
Czy taki chuderlak jak on mógł dostać się do szkoły kulturystycznej? Co to wszystko znaczy i
kim był ten murzyn rzucający dyskiem?
Jakoś nie chciał w to uwierzyć, a jednak... Widząc starania wujka Wała próbującego oczyścić okno
z ostatnich kawałków szkła był pewny że to zdarzyło się naprawdę.
Przez resztę dnia Henryk był zmuszony do sprzątania całego domu i wysłuchiwania rozmów
wujka Wała z jego kuzynem.
-Nie mart się ferdek, szkoła Henryka napewno nie dorównuje twojej, twoja ma świetną siłownia
a ta jego to pewnie jakiś stary budynek z 1 drążkiem i lichymi nauczycielami.
Ale Henryk ich nie słuchał, zbliżał się ostatni dzień wakacji, z wytęsknieniem czekał na rok szkolny.
Następny dzień minął mu bardzo szybko jednak już pod wieczór Henryk spytał wuja o jego rzeczy do
szkoły.
-Wujku, czy kupiłeś mi te wszystkie Hantle i podręczniki?
-Wszystko załatwiłem, jedz swoją kanapkę. - Henryk wziął mały gryz po czym dopowiedział.
-Ale to znaczy że już wszystko jest tak?
-Skoro tak pytasz to sam zobacz. - I wyjął z pod stołu jakieś stare hantle i lekko podniszczone
podręczniki.
-Ja mam tym... Ćwiczyć? - Powiedział oburzony Henryk.
-Nie wybrzydzaj! - Dodała ciotka Wał - Ciesz się z tego co masz.
-A co z matą?
-Oh, o to też zadbaliśmy - Wyjął z pod stołu starą niebieską składaną matę do ćwiczeń. - Trzeba
ją tylko trochę wyczyścic i będzie gotowa.
Henryk nie był za bardzo zadowolony tym sprzętem, zjadł, wstał od stołu i pożegnał się z wujostwem
idąc wprost do swojej sypialni aby zasnąć.
Mapa Kokswardu
https://dl.dropboxusercontent.com/u/90771134/kwar.GIF
Edytowane przez Megakoks dnia 23-08-2013 15:06