Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Sylwester
Dodane przez Milka dnia 09-12-2012 16:25
#1
No nie mówcie mi, że takiego tematu dotąd nie było? Albo coś przeoczyłam, ale wzrok mam dobry (jak na byłego moda przystało)
Co robicie w Sylwestra, jak go lubicie spędzać? Jak wspominacie minione zabawy, może któryś Sylwester szczególnie utkwił Wam w pamięci?
Ja praktycznie do 15. roku życia nie miałam Sylwestra, po prostu siedziałam w domu i oglądałam TV, chyba raz albo dwa miałam jakąś imprezę gdzieś u kogoś, ale nie wbiły mi się szczególnie w pamięć. Sylwester 2007, 2008 i 2009 (bodajże te 3) spędziłam na czacie Hogsmeade, oj była beka z ludzi którzy pisali ślizgając się po klawiaturze (przed osiemnastką nie piłam alko, więc miałam ciekawy widok). Kolejny Sylwester pamiętam dość dobrze, bo spędziłam go w Krakowie u znajomej (zresztą znaną mi z Hogsmeade) i rano już po przetrawieniu alkoholu odkryłam, że w środku stopy tkwi mi drzazga -_- 2 dni zajęło mi zanim ją wyjęłam, bo mam bardzo, ale to bardzo wrażliwe stopy na jakikolwiek dotyk. Ostatni Sylwek też w Krakowie, u znajomej znajomej, w sumie ciekawie było.
Natomiast na tegorocznego Sylwestra kompletnie nie mam pomysłu, wiem tylko że jadę do Krakowa z chłopakiem, a co będziemy robić to już nie wiadomo. Ale jak będziemy siedzieć tylko we dwoje pijąc ruskie szampany to też będzie dobrze :)
Dodane przez dastanblack3000 dnia 10-02-2013 11:29
#2
:D W sumie to ja sylwestry miałem takie, że gdzieś ze znajomymi się kręciłem po okolicy. Do domu tylko na odliczanie przyszedłem. ALe ten sylwester 2012/2013 utkwił mi w pamięci. Najlepszy w moim życiu chyba.... :) Nie powiem co robiłem, bo jeszcze ktoś sobie coś złego o mnie pomyśli, ale powiem, że było dużo alkoholu....
Dodane przez dastanblack3000 dnia 10-02-2013 11:31
#3
:D:D Drzazgi to groza. Nienawidzę ich :) Ruski szampan rządzi
Dodane przez Milva dnia 06-03-2013 22:34
#4
Ja tam sobie zawsze siedzę w domku z rodziną. Kiedyś kuzynka przyjeżdżała, to było baaardzo ciekawie. Teraz zazwyczaj z rodzicami, babcią, kuzynem i jego dziewczyną, z kimś jeszcze jak się trafi. Taki stan rzeczy mi bardzo odpowiada i więcej na tę noc nie potrzebuję. Zawsze sobie przed dom wychodzimy na fajerwerki, mamy porządnego szampana, sztuczne ognie, muzykę.
Dodane przez mniszek_pospolity dnia 26-03-2013 15:52
#5
Najczęściej Nowy Rok witam w domu z przyjaciółmi. Tegorocznego Sylwestra spędziłem u kolegi i jego dziewczyny. Mówiąc najdelikatniej nie bawiliśmy się chyba najlepiej, bo około 1.00 zaczęło się robić drętwo i nudnawo. W dodatku cały alkohol zdążył już "wyparować"... ;). Postanowiliśmy, że grzecznie się pożegnamy i rozejdziemy do domów. W drodze powrotnej "zahaczyliśmy" jednak o czynny w tym dniu bar. A tam impreza przedłużyła się do 6.00 rano :)
Dodane przez raven dnia 26-03-2013 20:55
#6
Ekhm... tegoroczny Sylwester nie należał do udanych, albowiem sporo czasu przed "przyjęciem" (na które w końcu nie dotarłam) spędziłam nad muszlą klozetową wydalając (górą) posiłki z całego dnia. Ostatecznie przeszło mi chyba ok. 20, ale stwierdziłam, że nie ma sensu się nigdzie wybierać (tym bardziej, że odległość do pokonania była spora, a powrót wchodził w grę dopiero po wytrzeźwieniu), skoro sytuacja może się powtórzyć. Zamiast na domówkę do koleżanki, poszłam do kuzynki (uziemionej z racji posiadania nowego, całkiem jeszcze świeżego dziecka), wypiłam 2 drinki (nie spodziewałam się, ale whisky z colą pomogły mojemu żołądkowi być szczęśliwym), zjadłam 2 paluszki i przed pierwszą wróciłam do domu.
Dodane przez Perenelle Flamel dnia 26-03-2013 21:59
#7
Jeśli chodzi o Sylwester to zwykle spędzam go w domu i umiem się bawić bez alkoholu.
Dodane przez mniszek_pospolity dnia 26-03-2013 23:10
#8
Jasne, że można bawić się bez alkoholu...pytanie tylko po co ? ;). Zawsze tak z kolegą żartujemy podczas jakiegoś spotkania. Później cytujemy klasyka : "Bo życie na trzeźwo jest nie do przyjęcia..." :). Mówiąc już całkiem poważnie też spędziłem niejednego Sylwestra w całkowitej abstynencji i wcale nie odczuwałem, że tracę coś istotnego, bo zabrakło "tradycyjnych trunków".
Dodane przez bochenek89 dnia 27-03-2013 16:21
#9
Od kilku lat sylwka spędzam w domu bawiąc się bez alko lub przy niewielkiej jego ilości (jedno piwo bądź dwie lampki wina/szampana). Był też taki sylwester, którego spędziłam sama z bratem przy pizzy :) Ostatni był "bardziej szalony", bo spędziłam go u koleżanki w domu (na szczęście mieszkamy na tym samym osiedlu, więc nie maiłam do siebie daleko). Było nas 5 osób, wypiłam piwko, trochę potańczyłam, wróciłam do siebie o 1.00 :)
Te naprawdę szalone sylwki na których się dosyć dużo piło skończyły się wraz z końcem nauki w liceum.
Edytowane przez bochenek89 dnia 27-03-2013 16:23
Dodane przez mniszek_pospolity dnia 01-01-2014 19:19
#10
Ten mój wczorajszy Sylwester był "wyjątkowy". Przesiedziałem go samotnie w domu przed laptopem ( nawet TV nie włączałem, bo koncerty wszędzie ). Tzn. bywały już takie, ale ten mi się najlepiej spodobał, bo zrezygnowałem aż z 3 zaproszeń. Siostrze grzecznie odmówiłem, koledze jednemu i drugiemu również. Dlaczego ? Bo uważam, że to dzień taki sam jak wszystkie. Co tu właściwie świętować ? W Wigilię przynajmniej ktoś raz do roku pomięta o bezdomnych, chorych, ubogich, cierpiących. A tu ? Wielki niby szał...I te stereotypy - że dziś to każdy skacowany, że dopiero wstał itd. Bezsens jednym słowem. Ostatnio to piwo wypiłem gdzieś w październiku, i wcale nie myślę, że coś istotnego utraciłem. Wręcz przeciwnie. Popieram nawet inicjatywę Anty-Sylwestra ( w Lubiniu, Tyńcu, innych miejscowościach ). Może warto spróbować ?
Ten cały szum ( nie tylko medialny ), petardy, zimne ognie, fajerwerki, strzelające szampany, lejąca się strumieniami wódka, koncerty, śpiewy, zabawa...Po co to ? Ano po to, żeby ZAPOMNIEĆ na chwilkę o upływającym czasie. Ja posłuchałem kolęd xD - po cichu, i zasnąłem jak zaczęły pierwsze petardy buczeć za oknami. Zwyczajny dzień, czas biegnie - Memento mori !
Dodane przez raven dnia 01-01-2014 22:53
#11
Nooo, w porównaniu z moim Sylwestrem 2012/13 (wystarczy spojrzeć 5 postów wyżej), tym razem zabawa była wręcz szampańska ;) a tak serio, noc z 31 grudnia na 1 stycznia nie jest dla mnie jakimś magicznym, mistycznym, niezwykłym wydarzeniem. Nie mam parcia żeby koniecznie świetnie się bawić w doborowym towarzystwie, nawet miałam plan żeby zostać w domu i obejrzeć jakiś film przy lampce Martini. Pojawiła się propozycja wyjazdu do Wrocławia z opcją "pogramy w Kolejkę", a że ja na planszówki zawsze jestem otwarta, a dodatkowo miały się tam pojawić osoby, których dawno nie widziałam, to skorzystałam z zaproszenia. Było w sumie 21 osób, część znajomych, część obcych. Było ok, przed północą, kiedy większość składu poszła oglądać fajerwerki, znalazła się nawet chwila żeby poleżeć ;) generalnie oceniam na plus - i Sylwestra, i dzisiejsze after party, tylko bardzo denerwuje mnie ta ludzka potrzeba ściskania każdego, kto się napatoczy, ze słowami "szczęśliwego Nowego Roku". Strasznie to wszystko nienaturalnie wygląda. Dużo lepsze byłoby wzniesienie wspólnego toastu za pomyślność w nowym roku i ominięcie elementu indywidualnych życzeń.
Edytowane przez raven dnia 02-01-2014 14:05
Dodane przez Imbecile dnia 02-01-2014 10:03
#12
Z reguły mój Sylwester jest... 'smutny'. Spędzam go z ttv albo z laptopem. Jedynym odstępstwem od tej reguły jaki sobie przypominam były okolice 6 klasy kiedy to mojej siostrze nie chciało się mnie pilnować, a jej znajomi zwyczajnie mnie apili (!). W tym roku lekko zabalowałam, bo poszłam do przyjaciółki. Dom miała wolny, rodzice czy inne wujostwo w mieszkaniu obok, fakt faktem, że zawsze się ktoś kręcił, a to po sałatkę, a to po coś tam, ale generalnie luz był.
Z założenia miał być piccolo (wyobraźcie sobie nastolatkę, która to kupuje zdziwioną minę sprzedawcy...), na miejscu okazało się, że mamy na 4 osoby szampan, wódkę i pełny barek rodziców;).
Acz zamiast dzikiej zabawwy do białego rana graliśmy w eurobiznes!:D
Największy 'fan' z ciotki przemycającej na wódę (nasza skończyła się przed północą), kilka razy biegała z plastikowym kubeczkiem. W końcu się wkurzyła i przyszła z 0,7. No i jeszcze schody po których wchodziło się na czterech. Dosłownie! Były praktycznoe pionowe.
W dpomu byłam koło 2 i na szczęście moja główka nie żałowała alkoholu z ostatniej nocy. A i bez pijanych słit foci na fejsia się obyło;).
Dodane przez Lawrencee dnia 02-01-2014 13:58
#13
Ja sylwestra spędzałam w domu :P Oglądałam filmy, czytałam książki, grałam, rysowałam - wszystko, byleby uniknąć nauki lub bezsensownego zajmowania się moimi braćmi. Czasami pojawiałam się w salonie żeby zobaczyć co się dzieje i wracałam do siebie :P Czekam na jakąś imprezę ze znajomymi, bo jestem w przekonaniu, że jak już gdzieś wychodzić to gdzieś, gdzie warto się pojawić ;d