Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Ściąganie
Dodane przez niewesolypagorek dnia 10-02-2009 19:52
#1
Ściągasz na sprawdzianach? Pochwal się swoimi metodami i poleć innym swój sprawdzony sposób! Co myślisz o ściąganiu? Warto, czy nie warto? Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
***
Szczerze mówiąc nie lubię ściągać, więc robię to tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Mogłabym być uczciwa i ponosić konsekwencje swojego nieuctwa, jednak pod warunkiem, że inni postępowaliby tak samo. Szczerze mówiąc szlag mnie trafia, gdy 'pouczę się' i dostanę 2, a reszta klasy spisze skądś i dostają 5... uff... nienawidzę tego. Poza tym uczę się dla siebie, jednak oceny zdobywam dla rodziców. Oni wolą 5 zdobytą za nic, niż 3 zdobytą dzięki mej
wiedzy.
Najlepsze metody? hm... karteczka poskładana w harmonijkę w piórniku [gdy przechodzi nauczyciel zamykam piórnik] i mała karteczka wydrukowana przez kogoś, skserowana w szkolnym ksero, odpowiednio wycięta, którą zasłania się ręką. Na fizykę i matematykę nadają się małe karteczki przyczepione do potrzebnych na tych lekcjach przedmiotów [kalkulator, linijka, ekierka etc. ^.^]
Tyle ode mnie... Jak wygląda to u Was? ;>
EDIT!
hah! przypomniały mi się metody ściągania używane w mojej klasie - postanowiłam dopisać, ponieważ nikt [chyba] tej metody nie opisał. Sposób nazywa się "Czy mogę używać kalkulatora w komórce?" - bardzo przydatny na chemii, fizyce i matematyce. Komórką robimy zdjęcia poszczególnych stron podręcznika, zeszytu, ściąg i wszystkiego co jest nam potrzebne - na luzie można wszystko spisać bez żadnych komplikacji. Dodatkowo można przesłać komuś mmmsem zdjęcie swojego sprawdzianu, otrzymać takie zdjęcie, odpowiedzi przesyłać smsem... mnóstwo możliwości! :smilewinkgrin: + Jeśli ktoś ma dodatkowo internet w komórce może go sprytnie wykorzystać.
I przypomniała mi się jedna wpadka dotycząca spisywania od kolegi na sprawdzianie z chemii. Zazwyczaj dostawał z tego przedmiotu same piątki i przepisywanie od niego było bardzo rozsądne. Ofc niczego się nie uczyłam, bo przecież siedzę z nim w ławce... hm... tym razem się nie nauczył i dostałam pałę. :
D Czy warto spisywać od kogoś? Oczywiście, że tak, jeśli masz pewność, że osoba od której spisujesz potrafi. Na poprawę tego sprawdzianu również się nie nauczyłam. Ba! Nawet nie zaglądałam do zeszytu od 2 tygodni. Co zrobiła mądra wióra? Spisała wszystko od kolegów, którzy pisali wraz z nią, z podręcznika, z zeszytu, konsultowała się z innymi. Hah! dostałam 5 i miałam maksymalną ilość punktów!
Dodam jeszcze, że okropnie mnie dziwią wpadki ze ściąganiem typu 'kolega mnie sprzedał'. Dziwne... u mnie nawet w podstawówce wiedziało się, że nie wolno kapować. :lol:
I na koniec błysnę złotą sekwencją, którą zaszczycił moją klasę wychowawca, podczas sprawdzianu z biologii, gdy przyłapał mojego kolegę:
"Lepiej być złapanym na ściąganiu w liceum, niż na studiach. Nie martwcie się, jeszcze się nauczycie tak ściągać, że nawet ja was nie złapię." :tooth:
Edytowane przez niewesolypagorek dnia 24-11-2009 09:22
Dodane przez Damakeri dnia 10-02-2009 19:57
#2
Ja nie robię ściąg tylko umawiam się z koleżanką i po prostu w trakcie sprawdzianów rozmawiamy sobie, pomagamy itp.
W podstawówce ściągałam tylko na historii bo testy były trudne.
Teraz, szczerze mówiąc, trochę za bardzo się do tego przyzwyczaiłam. Mimo że jestem bystra i jakoś tak większość rzeczy sama wchodzi mi do głowy to nie mogę się oprzeć żeby nie spytać przyjaciółki czy na pewno dobrze zrobiłam. xD
Dodane przez Madlenne dnia 10-02-2009 20:01
#3
Powiem szczerze, że ściągam bardzo rzadko. A jak już, to mam taki fajny futerał na okulary.... ;D Żaden nauczyciel się nie spodziewa, że można całkowicie bezczelnie ściągać, siedząc na pierwszej ławce... :lol:
Dodane przez Severus Tobiasz Snape dnia 10-02-2009 20:17
#4
Rzadko zdarza mi się ściągać, bo przeważnie materiał z całego działu znam na piątkę (gdy się choć trochę pouczę). Ale, np.: z przyrody chcę dostać szóstkę, a mam jakieś głupie zadanie. Szkoda, że siedzę obok klasowego... (nie)inteligenta.
Albo jak chcę trzymać fason. Z historii od czwartej klasy mam szóstki. A tu nagle niezapowiedziana kartka, a ja nic nie pamiętam z poprzedniej lekcji. Na historii siedzę jednak obok kogoś mądrzejszego.
Ogólnie starczy mi to, co wynoszę z lekcji. Uczę się tylko na prace klasowe, a kartki czy zwykłe sprawdziany bez problemu piszę na piątki. Przypomina mi się sytuacja z czwartej klasy. Miałem w piórniku taką linijkę z Nestle, na której była tabliczka mnożenie xD. Mamy jakiś sprawdzian (właśnie z mnożenia), matematyk chodzi po klasie, zatrzymuje się i mówi: "O, Piotrek. Ściąga?". Już miałem w gatkach, ale patrzę - ten odchodzi! Nic sobie z tego nie zrobił. Stwierdził fakt, że mam ściągę i sobie poszedł dalej. Dostałem piątkę i na rok też miałem piątkę. Koleś niezły xD
Nie przygotowuję sobie ściąg, a nawet jeśli to na wielkiej kartce (chyba podświadomie nie chcę ściągać, a wielką kartkę trudno ukryć :D). Mam ją pod piórnikiem, lekko wysuniętą na tym, czego NIE PAMIĘTAM, tak, aby nie było podejrzane. Albo na kartce z notesu włożone za owijkę piórnika.
W jakiś wtorek miałem na pierwszej lekcji anglika. Siedzę, a tu kolega powtarza coś z rosyjskiego. "O co chodzi?" - pytam go, a on odpowiada, że mamy sprawdzian. Posypały się myślowe przekleństwa - "trza trzymać fason!". "Rusek łatwy, same szóstki mam!". To piszę alfabet. "Uch, pamiętam!" ALE MIESIĄCE?! Na przerwie na głównym korytarzu biorę kolegę, siadam z nim i on mi pisze miesiące i alfabet. Biorę, siadam na krześle. Karteczka na krzesło i jedziemy :). Ale na szczęście jestem wzrokowcem, więc tylko przy dwóch miesiącach sobie pomogłem. To hańbiące, ale trzeba. Od tamtego czasu jestem chory, więc nie znam swojej oceny :P. Ehhhh... wzorowe zachowanie, a czasem taki zły chłopiec ze mnie.
Nie ściągam. Nie przygotowuję ściąg - na żywca biorę. Jedynie w nagłych przypadkach wyżej wymienionych. I brzydzę się tym. Wiem, że i bez ściąg miałbym dobre oceny, ale to szósta klasa i z ucznia szóstkowego miałbym spaść na piątki? To za mało dla mnie. Ehhhhh..
Edytowane przez Severus Tobiasz Snape dnia 10-02-2009 20:20
Dodane przez mistake dnia 10-02-2009 20:23
#5
Będąc jeszcze w podstawówce nie zdarzało mi się...No może na przyrodzie z koleżanką sobie pomagałyśmy, na historii zajrzało się w zeszyt gdy nauczycielka wyszła, jednak nie licząc tych kilku razy jestem czyściutka jak łza. Teraz, w gimnazjum trochę się zmieniło. Fizyka...tutaj mam ściągę zawsze...Chyba tylko na dwóch kartkówce jednej nie miałam. Na sprawdzianie miałam, nie przyuważyła mnie, na następnej kartkówce też miałam i też mi się upiekło. Dopiero na ostatniej kartkówce trzymając ściągę koleżanki pani mnie złapała. Kartkówka i ściąga na biurko i jedynka! Na szczęście ubłagałam jakoś po lekcji i zaliczyłam, a jedynki nie było :happy:. Na innych przedmiotach wolę nie ściągać, bo nauczyciele bardziej bystrzy są, i mogą złapać.
Moje sposoby? Czasami standardowo w piórniku karteczka, czasami na nim jakiś ważny wzór. Kiedyś zdarzyło mi się włożyć ściągę do opakowania chusteczek higienicznych. Akurat pani nie lubi, gdy ktoś w trakcie sprawdzianu ''smarcza się'', więc wyprosiła mnie za drzwi. Nawet nie musiałam się specjalnie gimnastykować, oO. Pamiętam, jak to w piątej klasie Podstawówki, nie zaznaczyło się jednego w zamkniętych, a po sprawdzianie się zaznaczało i jeden punkt plus...
Dodane przez Cee dnia 10-02-2009 20:27
#6
Ściągasz na sprawdzianach?
Kiedyś o ściąganiu nawet bym nie pomyślała. Jako mała dziewczynka zawsze potrafiłam się solidnie przygotować, mama mnie odpytywała i sama bez niczyjej (kolegów czy też ściąg) pomocy dostawałam piątki lub szóstki. Ale to, czego się wtedy uczyłam, to była sielanka. Teraz III gimnazjum to zupełnie inna bajka (choć przeraża mnie myśl o nauce w liceum), jednak po prostu bez ściąg się nie obejdę. Nie należę jednak do osób, które korzystają z pomocy na sprawdzianach notorycznie, jednak od czasu do czasu, gdy czuję pewien niedosyt, że mogłam nauczyć się lepiej i albo jestem już zmęczona, aby cokolwiek próbować zapamiętywać albo... mi się już nie chce, napiszę ściągawkę. ;P
Pochwal się swoimi metodami i poleć innym swój sprawdzony sposób!
Moje metody nie są jakoś szczególnie... oryginalnie. Najczęściej albo wkładam kartkę pod nogi nad krzesło, a gdy chcę coś zobaczyć, po prostu rozchylam lekko nogi i czytam. Inny sposób to wkładanie kartki za rękaw lub napisanie sobie czegoś na ręku w okolicy nadgarstka (choć zazwyczaj robię to pierwsze, bo jakoś zawsze jest mi ciężko pisać długopisem po skórze).
Co myślisz o ściąganiu?
W zasadzie nie robi to na mnie żadnej różnicy, bo i ja ściągam. Choć też i mnie denerwuje, gdy ktoś nieuczciwością zarobi taką samą lub lepszą ocenę od tego, kto nie ściągał w ogóle.
Warto, czy nie warto?
I tak, i nie. :] Warto, ponieważ to z pewnością ułatwia napisanie sprawdzaniu po części i nawet pisząc ściągi, coś się tam zapamiętuje. A nie, ponieważ zdolności i wiedza i tak wyjdą przy pisaniu ważniejszego egzaminu, więc jak ktoś całe życie jedzie na ściągach, to z pewnością wyjdzie mu to kiedyś bokiem.
Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
Szczerze? Niespecjalnie, ponieważ nie robię tego za każdym razem.
Jeżeli chodzi o "konsultacje", to zazwyczaj ludzie pytają mnie, co jak i gdzie. Rzadko to ja proszę kogoś o pomoc, bo zazwyczaj ta osoba nie wie tego. ;p
Edytowane przez Cee dnia 10-02-2009 20:33
Dodane przez Aranoisiv dnia 10-02-2009 20:30
#7
Nie, nie jestem przyzwyczajona do ściągania. W każdym razie nie na każdym sprawdzianie, po prostu wolę się nauczyć. Ale, ale. Są oczywiście wyjątkowe przypadki, jednak ściągi mam bardzo dyskretne i... zaszyfrowane? Notuję na łapce ;P Moje koleżanki potrafią na religię (bo najłatwiej ściągać) wypisywać pełnymi zdaniami, nawet na dwie linijki literka, wszystkie pytania i odpowiedzi jakie pani dyktowała na powtórzeniu, na kartce A5. Chore.
Co do "konsultacji"... Zdarza się. Nawet często xD
A raz, na teście na kartę rowerową, siedziałam w pierwszej ławce, tuż przy biurku, i omawiałam zadania z koleżanką. A poza tym nauczyciel położył na biurku sprawdzone testy xD I pomagał nam nawet!
Edytowane przez Aranoisiv dnia 10-02-2009 20:35
Dodane przez Lady Gaga dnia 10-02-2009 21:04
#8
Tak, oczywiście, sciągam przy każdej nadarzającej się okazji. Bo wiem, że stres u mnie może zrobic wiele [mimo że się w ogóle nie stresuję przed sprawdzianami, kartkówkami] to na samej kartkówce etc. wszystko ze mnie wyparuje i czuje się jak warzywko. Młode warzywko, które NICZEGO nie umie. Dlatego też robię ściągi, bo wiele mi dają. :bigrazz:
Pochwal się swoimi metodami i poleć innym swój sprawdzony sposób!
Siedzę z przodu klasy i nie widzę problemu w ściąganiu. Jeszcze nigdy nie byłam przyłapana na ściąganiu i jestem z siebie dumna, naprawdę. :P
Najpierw są ściągi w piórniku, żebym ich nie zgubiła, a podczas sprawdzianu szybko przekładam je do kieszeni od mundurka. Po czym ściągi leżą sobie swobodnie na ławce i spisuję. A jeśli już można korzystać z innych przedmiotów na kartkówkach etc., to koło nich są. Ostatnio w Piśmie Świętym schowałam, lol.
Warto, czy nie warto?
Jeśli bez ściągi mam dostać 1, a ze ściągą co najmniej 4, to różnica jest, prawda? Nie to, że się nie uczę. Uczę się do sprawdzianów, ale skoro to mi wylatuje podczas jego pisania, to nie widzę innego rozwiązania.
Skrupułów już nie mam. Już, bo kiedyś były.. Wobec klasy też nie jestem zobowiązana, bo wszyscy ściągają. To tyle ode mnie :P.
Edytowane przez Lady Gaga dnia 14-10-2009 22:27
Dodane przez Rybka_109a dnia 10-02-2009 21:14
#9
Ja ściągam czasami jak już naprawdę nie nauczę się dobrze.:) Piszę na ręce i zakrywam bluzką albo karteczki. :) Ostatnio na technice włożyłam karteczke do plecaka albo też otwieram książkę w plecaku.;) Jednak trzeba uważać jak się ma nauczycieli co nie spuszczają oka z klasy. ;)
Dodane przez Hermione dnia 10-02-2009 21:17
#10
Nie przepadam za ściąganiem, bo czuję się wtedy nie w
_porządku. ściągam tylko na trudnych przedmiotach, których zazwyczaj uczą kiepscy nauczyciele:)(np. na historii). Zazwyczaj chowam skrawek papieru do piórnika. Czasem też kładę sobie podręcznik na kolanach (na szczęście siedzę w ostatniej ławce ;)). Zdarza się, że aby przeczytać ściągę wychodzę "do toalety". ale to tylko przy wyjątkowo głupich (sorry za wyrażenie) nauczycielach:p
Moje metody ściągania nie są może zbyt oryginalne i wymyślne, ale w razie potrzeby nie zawodzą :tooth:
mam jednak znajomych, ktorzy w tej kwestii sa BARDZO kreatywni, chociaż nie zawsze uchodzi im to na sucho ;)
Edytowane przez Ariana dnia 10-02-2009 22:03
Dodane przez Dominika dnia 10-02-2009 21:18
#11
Hmm, a czy istnieje ktoś, kto uważa ściąganie za coś złego i nigdy, ale to nigdy nie ściągał? Pokażcie mi kogoś takiego, to i tak Wam nie uwierzę. ^^
Ja bez ściągania nie przetrwałabym gimnazjum, o liceum już nie mówiąc.
Jak ściągam?
W gimnazjum pisałam co się dało ołówkiem na ławce, ewentualnie trzymałam jakieś ściągi w piórniku. Zdawało to egzamin i jeszcze nigdy mnie nie zawiodło.
Odkąd poszłam do liceum i leń we mnie wstąpił niesamowity przeważnie ściąg nie piszę, bo mi się nie chce. Za to bardzo skutecznie ściągam z książek. Jako że siedzę w ostatniej ławce to nie mam żadnych problemów w otwarciem książki tudzież zeszytu.
Najlepszy sposób?
Oczywiście znam taki. ;D
Należy napisać ściągę na kompie, wydrukować, po czym na świeży tusz szybciutko nakleić taśmę klejącą. Potem przez jakąś szmatkę prasować tą kartkę ze ściągą i taśmą żelazkiem przez chwilę. Następnie należy odkleić taśmę, a nadrukowane ściągi powinny na niej zostać [o ile wszystko szło zgodnie z moimi instrukcjami]. Takie ściągi można nakleić wszędzie, aczkolwiek ja radzę na długopis, bo tam nigdy nie sprawdzają. ;D
Życzę miłego ściągania. ;D
Dodane przez Milka dnia 10-02-2009 21:18
#12
A ja wręcz przeciwnie niż Cee. Kiedyś było do pomyślenia - lekka ściąga, a co to, nie można? Jednak nie ściągałam za wiele/za często.
W liceum moi koledzy i koleżanki preferują ściąganie, ja nie. Dlaczego?
Milla jest po prostu cykorem. Boi się, że nauczyciel spoczął na niej swój wzrok i cały czas patrzy. Poza tym, nie potrafi pisać mikroliterek, bo zamiast liter widzi rozmazane plamki czarnego żelu.
To na temat ściągania dla własnej korzyści. Jeśli chodzi o pomoc w ściąganiu innym, też nie preferuję. Potem mam świadomość: źle podpowiedziałaś, podałaś złą formułę, itp. Nie, nie, nie.
Co jak co, ale wolę uczciwość i przyznanie się przed sobą: Nie nauczyłam się, należy mi się taka ocena, na jaką zasługuję.
Jeśli chodzi o odwrotność poprzedniego akapitu - nie, nie korzystam z pomocy koleżanek/kolegów. Chyba, że sami palną dość głośno, że i ja dosłyszę odpowiedź. Jednak i to staram się przemyśleć logicznie, czy taka odpowiedź rzeczywiście tu pasuje [bo co mi z tego, że ktoś powie: a w 7. będzie odpowiedź C, skoro na pierwszy rzut mego oka widać, że C kompletnie nie pasuje?].
Ściągom mówie stanowcze NIE. :P
Dodane przez addicted_to_HP dnia 10-02-2009 21:23
#13
Szczerze mówiąc, to ja praktycznie w ogóle nie ściągam. Raczej daję ściągać. Nigdy nie zrobiłam sobie ściągi, zerknąć też nie mam na kogo, bo koleżanka z ławki uczy się o wiele gorzej ode mnie. Kilka razy zdarzyło mi się zajrzeć do zeszytu czy podręcznika, ale tylko żeby "złapać temat", przypomnieć sobie o co tam chodziło.
Co sądzę o ściąganiu?
Cóż, przydatna rzecz, aczkolwiek i tak kiedyś wyjdzie. Mi wiedza w głowie pozostanie, a inni, co ściągali, to wszystko pozapominają i nie poradzą sobie sami np. w liceum. Tak to w końcu będzie i wszyscy powinni mieć tego świadomość.
Dodane przez addicted_to_HP dnia 10-02-2009 21:23
#14
Szczerze mówiąc, to ja praktycznie w ogóle nie ściągam. Raczej daję ściągać. Nigdy nie zrobiłam sobie ściągi, zerknąć też nie mam na kogo, bo koleżanka z ławki uczy się o wiele gorzej ode mnie. Kilka razy zdarzyło mi się zajrzeć do zeszytu czy podręcznika, ale tylko żeby "złapać temat", przypomnieć sobie o co tam chodziło.
Co sądzę o ściąganiu?
Cóż, przydatna rzecz, aczkolwiek i tak kiedyś wyjdzie. Mi wiedza w głowie pozostanie, a inni, co ściągali, to wszystko pozapominają i nie poradzą sobie sami np. w liceum. Tak to w końcu będzie i wszyscy powinni mieć tego świadomość.
Dodane przez addicted_to_HP dnia 10-02-2009 21:24
#15
Szczerze mówiąc, to ja praktycznie w ogóle nie ściągam. Raczej daję ściągać. Nigdy nie zrobiłam sobie ściągi, zerknąć też nie mam na kogo, bo koleżanka z ławki uczy się o wiele gorzej ode mnie. Kilka razy zdarzyło mi się zajrzeć do zeszytu czy podręcznika, ale tylko żeby "złapać temat", przypomnieć sobie o co tam chodziło.
Co sądzę o ściąganiu?
Cóż, przydatna rzecz, aczkolwiek i tak kiedyś wyjdzie. Mi wiedza w głowie pozostanie, a inni, co ściągali, to wszystko pozapominają i nie poradzą sobie sami np. w liceum. Tak to w końcu będzie i wszyscy powinni mieć tego świadomość.
Dodane przez Delirantka dnia 10-02-2009 22:18
#16
Pierwszy raz ściągałam w czwartej klasie podstawówki - musieliśmy się nauczyć królów Polski z jakiegoś tam okresu i jakieś daty do tego, a jako że ja od zawsze miałam beznadziejnie krótką pamięć, to napisałam wszystko na karteczce i gładko poszło. Ale pamiętam, że miałam strasznego stracha - wiadome, wtedy to jeszcze taka świętoszka byłam, z deka przestraszona, bo czwarta klasa to nowi nauczyciele i te de. Od tego czasu ściągałam rzadko, aczkolwiek dosyć regularnie.
Jeśli chodzi o gimnazjum - ściągi leciały regularnie na biologii, wosie, geografii - czyli cała pamięciówka. Matematyka, fizyka, chemia i polski - tutaj nigdy.
A liceum jak liceum - może zabrzmi to trochę infantylnie, ale poświęcanie całego popołudnia na kucie na sprawdzian z historii nie ma dla mnie sensu, kiedy mam zadane dwadzieścia zadań z matmy. Historię olewam, biorę się za zadania, bo to dla mnie ważniejsze. A na historii lecę na ściągach. Na historii, biologii, wosie, chemii, fizyce - czyli generalnie trochę poszerzony repertuar gimnazjalny - pamięciówka, której wiecznie nie mogę wkuć (i to nie jest tak, że nie próbuję - na niemal każdy sprawdzian coś tam próbuję się nauczyć - różnią się tylko rozmiary tego "coś tam"). W zasadzie, to to czy mam ściągi nie zależy od tego, ile umiem - ja mam ściągi prawie zawsze. Choćby dla poczucia bezpieczeństwa, że jak coś mi wyleci z pamięci - jakaś definicja, formułka, wzór - wystarczy zerknąć do piórnika. Nie zależy to też od przedmiotu - i na matmę czasem trzeba ściągi druknąć, bo wzory za nic nie chcą mi wejść do głowy.
Jednakże, jeśli chodzi o ściąganie od kogoś - tu mówię NIE. Nienawidzę po prostu ściągać od kogoś i równocześnie nienawidzę, gdy ktoś ściąga ode mnie. Uważam, że sprawdzian to osobista praca każdego - naucz się, albo zrób ściągi, tylko radź sobie sam. Zwłaszcza, że większość osób, których o coś pytasz, mówi: "nie mam tego", "nie wiem" etc., a przynajmniej osoby, obok których siedzę zwykle na sprawdzianach tak mówią, więc postanowiłam, że przez moje poświęcone na naukę popołudnie, ktoś, kto poszedł sobie wtedy na imprezę, nie dostanie 5. Nie ma nic za darmo.
Edytowane przez Delirantka dnia 10-02-2009 22:18
Dodane przez Ariana dnia 10-02-2009 22:29
#17
Ściągać zaczęłam właściwie w LO. W gimnazjum też się zdarzało, ale sporadycznie. A w liceum... jeżeli chcesz utrzymać ze wszystkiego się na w miarę porządnym poziomie to albo musisz być super geniuszem albo musisz zakuwać, albo kombinować. Nie ściągam z każdego przedmiotu i na każdej klasówce, ale czasami się zdarza. Najgorszym dla mnie przedmiotem była... przedsiębiorczość. Ktoś może powiedzieć, że przedsiębiorczość można łatwo zaliczyć... nie z moją nauczycielką. Na żaden sprawdzian nie poszłam bez ściągi - efekt jest taki, że na koniec drugiej klasy miałam oczywiście piękną piątkę (teraz już na szczęście przedsiębiorczości nie mam), chociaż nigdy, ale to nigdy się z tego przedmiotu nie uczyłam. Nigdy nie "pomagałam" sobie na biologii, bo materiał i tak bym prędzej czy później opanować musiała (matura), z chemii raczej też nie (również matura) chociaż zdarzało mi się wypisać na kalkulatorze wzory dla "zabezpieczenia". Swoje tablice matematyczne i fizyczne ściągnięte ze strony CKE tak zmodyfikowałam, że zawierają wiele innych wzorów, które teoretycznie powinnam umieć. Ale właściwie bardzo, bardzo rzadko z tych tablic korzystam.
Dwie największe głupoty jakie popełniłam i nigdy ich nie zapomnę...
Pierwsza - sprawdzian z przedsiębiorczości. Ściągi napisało chyba z 20 osób i wszyscy się nimi powymienialiśmy (a co, pomocni jesteśmy), skserowaliśmy je w punkcie ksero obok szkoły, wypchaliśmy sobie kieszenie i poszliśmy na sprawdzian. Miałam wtedy 14 ściąg w kieszeniach a przeczytałam może dwie. Na sprawdzianie zamiast przepisywać to musiałam je czytać, szukać tego, co potrzebuję i przede wszystkim się w tym nie pogubić i nie wpaść. W życiu nie byłam tak na siebie zła.
Druga - to był szczy debilizmu, lenistwa i głupoty. W drugiej klasie LO mieliśmy pisać wypracowanie maturalne na polskim. Ktoś jakimś cudem zdobył (chyba od poprzedniego rocznika) temat tego wypracowania. Ten ktoś załatwił też klucz odpowiedzi. Dzień wcześniej zapomniałam go sobie skserować w domu na pomniejszeniu. Stwierdziłam więc rano w drodze do szkoły, że pójdę do naszego ukochanego punktu ksero i zrobię na pomniejszeniu. Oczywiście później wypadło mi to z głowy i nie poszłam. Polski mieliśmy jako pierwszy, więc nie miałam już czasu wrócić do ksero. Poszłam na lekcje wyposażona w "ściągę" w postaci dwóch kartek A4. Na początku miałam obiekcje, ale w końcu wyjęłam te kartki, rozłożyłam na stole pod kartkami z tekstem i brudnopisem i zaczęłam udawać, że opracowuje. Z tej lekcji pamiętam też minę chłopaka, który siedział w rzędzie obok i najwyraźniej śmieszyły go rozmiary moich "pomocy", bo miał tam niezły ubaw. Miałam ochotę go zabić w momencie, gdy pomachał mi swoją pomniejszoną wersją i parskał raz po raz śmiechem.
Najczęstsze metody u mnie to wzory na kalkulatorze i kartki w kieszeniach. Najgłupsze co wymyśliłam to raz wypisałam coś nad kolanem (miałam wtedy spodnie za kolano). Nie polecam, bo ściąga się kiepsko.
Edytowane przez Ariana dnia 13-04-2010 23:57
Dodane przez Rojeek dnia 11-02-2009 00:16
#18
Cóż... ściagam już wtedy kiedy albo się czegoś nie nauczę lub jak na prawdę czegoś zapomnę to nie chce dostać tej pięknej chorągiewki "1" .
Jeszcze zależy na czym mam ściągać, bo jeśli chodzi o takie przedmioty jak:
-FIZYKA
-HISTORIA
to ciężko ściągnąć, bo nauczycielki mają oczy jak Moody ^^ tylko że 2 , Moody miał 1 hehe :P
Ale i tak jakoś ściągnie się z tych przedmiotów ale strasznie ciężko. :)
A jeśli chodzi o tą reszte, np. biologia, chemia,matematyka, polski itd.
to jest łatwo, a na geografii i biologii to już w ogoóle banał ^^ ' :P .
Sposoby mojego sciągania:
Zwykla karteczka która leży pod piórnikiem, lub schowana gdzieś w ręce, reakwie lub w piórniku.
Przyklejona kartka do linijki, trzymam ją sobie w ręce i że niby się bawie, bardzo łatwo ściągnąć eheh aż się zdziwiłem:D
Popisanie piórnika(ja mam czarny) więc ladnie się odbija i wszystko widze, a jak podchodzi nauczyciel to niczego nie widzi^^ bo niby pobezgrane a to ładna ściąga, potem sobie ścieram i mogę robić kolejną :P .
Tak ogólnie, to najlepiej dla mnie się ściąga z linijki, ale to i tak nie za często używam :) Trzeba się uczyć, bo inaczej bedziemy głupi, hahahaha :D Nie no ... :P
Edytowane przez Rojeek dnia 11-02-2009 00:17
Dodane przez Ephileps dnia 11-02-2009 00:21
#19
Ściągam namiętnie na fizyce. Nie cierpię tego przedmiotu - więc nie mam wyrzutów (nie potrzebny mi on). Sposobów nie mam. Po prostu wyjmuje kartkę i piszę. Akurat nauczyciel podziela chyba moje zdanie, że nie potrzeba nam fizyki, dlatego jakoś nie przykłada wielkiej wagi do tego zjawiska B)
Dodane przez Ariana Malfoy dnia 11-02-2009 16:15
#20
Ściąganie....... Zawsze popierałam pomoce naukowe. W końcu sami nauczyciele i wykładowcy mówią że pisząc mikroskopijne pomoce naukowe człowiek powtarza sobie wiedzę..... Więc to robię :D zawsze piszę ręcznie bo szybciej. Korzystam prawie zawsze przy egzaminach. Ostatnio na statystyce :D no cóż, każdemu czasem potrzebna pomoc a nie zawsze jest czas kuć na pamięć poza tym kuć na głupa ?? Nie.......... :P
Dodane przez Fiore dnia 11-02-2009 16:59
#21
Jeśli chodzi o ściąganie, to najbardziej się rozkręciłam w gimnazjum. Nie było takiego sprawdzianu z historii czy religii, na który bym nie przyszła wyposażona w pokaźną ilość ściąg. Podobnie było z geografią, wosem, fizyką, niemieckim i innymi przedmiotami. Ściągi robiłam albo sama na małych karteczkach albo przed lekcją szliśmy grupowo do
ksero przed szkołą i kserowaliśmy notatki z zeszytu w pomniejszeniu.
Teraz, w liceum, ściągam dużo rzadziej. Tylko na religii, niemieckim czy przedsiębiorczości. Na fizyce czy chemii
udoskonalałam sobie karty wzorów, a na historii, wosie czy geografii, po prostu się nie da ściągać. Czasem otworzę sobie zeszyt czy książkę w czasie sprawdzianów. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz robiłam taką prawdziwą ściągę.
Zwykle ściągi miałam na kolanach, pod nogami, przykryte ręką na ławce, pod kartką, czasem też powypisywane na rękach. Pamiętam, że kiedyś miałam taką bluzkę z bardzo szerokimi rękawami, które idealnie nadawały się do trzymania w nich ściąg. Wystarczyło podeprzeć głowę na ręce i spisywać. Bardzo lubiłam tę bluzkę. ;D Sposobów na ściąganie jest wiele. Jedna koleżanka chowała ściągi na kolanach, tyle że pod rajstopami (miała spódniczkę); koledzy w nogawkach spodni.
W pamięci mi utkwiła jedna sytuacja, gdy nauczycielka od historii w gimnazjum przyłapała moja koleżankę. Miała ściągi pomiędzy kartkami, na których pisała. Historyczka podeszła do niej, wzięła te kartki i zaczęła nimi potrząsać. Oglądanie wysypującego się pliku ściąg + mina koleżanki i nauczycielki = bezcenny. ;P Gdy wszystkie karteczki wyleciały, historyczka pozbierała je, wyrzuciła do kosza, a Paulina dalej pisała sprawdzian, tyle że bez ściąg. ^^
Pamiętam też, że jedna dziewczyna z klasy, też z gimnazjum, namiętnie robiła ściągi na każdy przedmiot. Na geografię np. robiła mapki w trzech różnych wersjach i raz uratowała mnie dzięki temu przed otrzymaniem 2 z kartkówki.
Jeśli chodzi o ściąganie od innych, to mam zupełnie inne zdanie niż Delirantka. Od 4 czy 5 klasy podstawówki nie było takiego sprawdzianu, na którym bym się nie konsultowała z osobą z ławki. Sama czasem proszę o pomoc i pomagam innym, w miarę możliwości. Wyjątkiem są osoby, o których wiem, że nic się nie nauczyły, nie chciało im się zrobić nawet ściągi, a bezczelnie i natrętnie kopią mnie w krzesło, chcąc, żeby im podyktować najlepiej wszystkie odpowiedzi (ale takie akcje były tylko w gimnazjum). Czasem konsultujemy się też pisemnie przy pomocy chusteczek higienicznych lub zwyczajnie na kartkach.
Pamiętam jedną sytuację z gimnazjum. Pisaliśmy klasówkę z matmy. Pomagałam mojej przyjaciółce rozwiązać zadanie. Nauczycielka dojrzała, że nie patrzę w swoją kartkę i kazała mi napisać na niej: JESTEM NIEUCZCIWA. Było mi trochę głupio, ale napisałam to. Obecnie zdarzają się tylko komentarze nauczycieli typu: "patrzymy swoje kartki" (głównie do ogółu klasy) albo pytania: "czy wy piszecie to wypracowanie razem, dziewczyny?". ;d
Oczywiście nie mam żadnych wyrzutów sumienia w związku ze ściąganiem. Potrafię się bez tego obejść.
Edytowane przez Fiore dnia 11-02-2009 17:01
Dodane przez Mandarynka dnia 11-02-2009 17:08
#22
Hmmm. Czasem zdarzy mi się ściągnąć pracę domową, ale to naprawdę baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo rzadko.
Na sprawdzianach i kartkówkach w życiu nie ściągnęłąm. Raz miałam przygotowaną ściągę w piórniku, ale okazało się, że nie była potrzebna. ;)
No... Raz na przyrodzie w szóstej klasie siedziałam z koleżanką w drugiej ławce i pisałyśmy sobie odpowiedzi na chusteczce higienicznej.
A!!! MAM!
Raz, a nawet dwa! razy zdarzyło mi się ściągnąć. Ale to tylko przez przypadek ze sprawdzianu przyjaciółki. Ale nie z odpowiedzi, tylko z polecenia. Pamiętam to!
Z przyrody jakąś miejscowość (jakaś głupia była).
Z biologii wodniczę pokarmową u pantofelka.
A co ja sądzę na temat ściągania? Jak ktoś chce się nauczyć, to się nauczy, ale jak komuś zależy tylko na stopniach, to napisze ściągę i będzie ściągał.
A ściąganie pracy domowej? Daję. A owszem. Ale co z tego, jeśli nawet z matematyki, fizyki czy chemii ściągnie, a nie będzie umiał się wytłumaczyć i powiedzieć co i jak?
A właściwie... Zdaję mi się, że nadużywam spójnika "a".
Zresztą. Nieważne.
Edytowane przez Mandarynka dnia 11-06-2009 13:07
Dodane przez Ami dnia 11-02-2009 17:20
#23
No cóż zdarza się w szczególności na historii :P Trochę nie kumam przedmiotu xD Po prostu zamieniam się kartką z koleżanką z ławki. Ona na moim sprawdzianie pisze to co wie a ja na jej :P Nauczycielka się nie orentuje bo szybkie jesteśmy :P Ostatnio kupiłam sobie długopis ze ściagą. A w piórniku mam tabliczkę mnożenia xD
Dodane przez Courag dnia 11-02-2009 17:34
#24
Nigdy tak naprawde nie ściągałam. Kiedyś miałam przygotowaną ściągę ale z niej korzystałam. To było tak. mieliśmy sprawdzian z niemca z piekielnie trudnego materiału który za Chiny nie mógł mi wejść do głowy. Więc wieczorem,dzień przed sprawdzianem, spisałam wszystko na kartce. Przepisując nauczyłam się wszystkiego ale nie byłam tego świadoma więc mimo to miałam ściągę. Pani to zauważyła i obniżyła mi ocenę o jeden stopień i w efekcie dostałam 3- ze ściagą a mogłam dostać 4- bez ściągixD
Dodane przez Lilyanne dnia 11-02-2009 17:39
#25
Och... zdarza się i to ostatnio coraz częściej ;D Oczywiście są przedmioty na których nie da się nawet głowy odwrócić, bo już masz kartkę zabieraną, ale na tych luźniejszych zawsze ;D np. Biologia, Chemia i Fizyka ;D
Edytowane przez Lilyanne dnia 11-02-2009 17:39
Dodane przez Kinga dnia 12-02-2009 17:25
#26
Hmm, a czy istnieje ktoś, kto uważa ściąganie za coś złego i nigdy, ale to nigdy nie ściągał.
Tak, ja. Z ręką na sercu, w życiu nie miałam żadnej ściągi, ani, tym bardziej, nie zapuszczałam żurawia na cudzą pracę. Nie rozumiem, co to za satysfakcja dostać piątkę, na którą się nie zasługuje? Miałabym pewnie wyrzuty sumienia i kaca moralnego. Poza tym, nie potrafię kłamać i nawet najmniej bystry nauczyciel zauważyłby, jak ściągam.
Oczywiście zdarzają się konsultacje, ale praktycznie zawsze to ja występuję w roli "konsultantki". Czasem pozwalam zerknąć komuś na swoją kartkę, ale gdy chodzi o jakieś proste rzeczy. Przecież nie dam komuś spisać zadania, nad którym sama głowiłam się przez pół lekcji.
Nie pochwalam tego, że inni ściągają, ale przecież nie będę ich z tego powodu potępiać. Czasami jest mi tylko zwyczajnie przykro, gdy ktoś dzięki ściągom dostał wyższą ocenę niż ja dzięki uczciwej pracy. Szybko jednak przypominam sobie, że uczę się dla wiedzy, a nie dla stopni.
Jest jeszcze kwestia egzaminów. W gimnazjum nie ściągałam wiedząc, że i tak będę się tego musiała nauczyć przy okazji egzaminów gimnazjalnych. Dobrze na tym wyszłam - 89 punktów to raczej przyzwoity wynik. Teraz myślę o maturze. Nadal nie jestem pewna, na jaki kierunek studiów, na jaką uczelnię chcę pójść i co będę zdawać na maturze. Wolę uczyć się wszystkiego, dzięki temu zostawiam sobie furtkę i czuję się choć trochę spokojniejsza.
Dodane przez Ginny Evans dnia 12-02-2009 18:06
#27
Ściąganie...pierwsze skojarzenie to oczywiście historia. Gdy pani robi nam sprawdzian z historii zazwyczaj pozwala korzystać nam z zeszytów i książek, a dlaczego bo tam nic nie ma. W czasie tego nieszczęsnego sprawdzianu cała klasa chodzi po sali, podchodzi do co mądrzejszych osób, a co pani na to?- siedzi i się gapi. Historia to chyba jedyny przedmiot na którym ściągam, no chyba żeby wliczyć w to jeszcze polski, gdy nie wiem lub nie jestem pewna odpowiedzi patrzę do koleżanki z ławki, co ona tam napisała/zaznaczyła. Rozważam tą odpowiedź i albo ją zaznaczam, albo nie. Pamiętam taka sytuację: była kartkówka z religii, ksiądz dokładnie nam powiedział z czego będzie. Nie było to nic trudnego, wystarczyło sobie przypomnieć z poprzednich lat. Ja się bez problemu nauczyłam. Strasznie mnie wtedy wkurzyła koleżanka, która położyła sobie książeczkę w plecaku i stamtąd przepisywała. Co jak co, no ale pare linijek można się było nauczyć. Było to dla mnie nie fair, bo inni jakoś się nauczyli, nie była ona jedyna, ale większy szacunek miałam dla tych którzy się pytali innych osób niż przepisywali. No, a na religii jak dla mnie to nie wypada ściągać, no ale cóż. Dostałam 5 z czystym sumieniem przynajmniej:). Trudno mi powiedzieć czy uważam ściąganie za dobre czy złe, bo jak np. w/w pani od historii robi nam sprawdziany z rzeczy o których w ogóle nie mówiła, no to chyba nie jest to aż tak złe. A jakiegoś konkretnego sposobu na ściąganie nie mam.
Edytowane przez Ginny Evans dnia 12-02-2009 18:11
Dodane przez BitterSweet dnia 12-02-2009 19:27
#28
Ściąganie to codzienność w każdej szkole. Mi oczywiście też zdarzy się ściągać. Częściej raczej staram się stawiać na swoją wiedzę niż na ściągi. Ściągam w momentach gdy jestem nieprzygotowana lub czegoś tam akurat nie wiem lub nie pamiętam. Pamiętam w szkole podstawowej miałyśmy z koleżanką taki sposób, że się kartkami zamieniałyśmy i żeby nikt nie zauważył to i długopisami. Ułatwieniem było to, że mamy prawie identyczne pismo. Ostatnio zdarzyło mi się nawet na próbnym teście gimnazjalnym z koleżanką konsultować swoje odpowiedzi.
O, jeszcze mamy taki sposób w klasie, że np na geografii piszesz sobie elegancko ściąge ołówkiem na stoliku, ale w języku rosyjskim ;p Nauczycielka ściągę obczaja i idzie dalej a ty sobie legalnie przepisujesz :D
Edytowane przez BitterSweet dnia 24-04-2009 20:04
Dodane przez Yennefer dnia 13-02-2009 21:37
#29
Nie cierpię ściągać, ani dawać komuś innemu do ściągania. Po prostu nie potrafię tego zrobić. Kiedy czegoś nie wiem, to tego nie piszę. Naprawdę wolę dostać jedynkę, niż zerżnąć od kogoś odpowiedzi.
Sądzę, że ściąganie absolutnie nie jest w porządku, aczkolwiek opowieści o przeróżnych metodach takiego działania, bywa zabawne. Kiedyś nawet, widziałam, jak koledzy z ławki przede mną wymienili się sprawdzianami, poprawili sobie błędy, po czym z powrotem je oddali i zanieśli do nauczycielki. Długo się z tego śmiałam, ale wiem, że sama nie byłabym do tego zdolna. Cóż za przekleństwo!
Dodane przez Destiny dnia 21-02-2009 14:18
#30
Ściągasz na sprawdzianach?
Bardzo rzadko. Ale jeśli już to robię, to nie przygotowuję żadnych ściąg itp, tylko po prostu na sprawdzianie otwieram książkę, czy zeszyt i spisuje.
Co myślisz o ściąganiu? Warto, czy nie warto?
Wolę mieć coś w głowie, niż dostać dobrą ocenę za nic, dlatego zazwyczaj uczę się na sprawdziany, ale w skrajnych przypadkach (czyli na biologii) bez ściągania się nie obędzie.
Dodane przez Madeleine Lestrange dnia 21-02-2009 14:58
#31
Ta, ściąganie... Czasem zdarzy mnie się, że nauczę się na sprawdzian przy robieniu ściągi a potem jej po prostu nie muszę zabierać. ;) Ale np. kiedyś nic nie umiałam na biologię, to zrobiłam ściągę i dostałam 5+. Co mnie uratowało, bo dostałabym zapewne dwóję na koniec.
Ściągałam na technice, ale facet mnie przyłapał, a miałam już prawie wszystko napisane ;/. Ale pozwolił mi dokończyć, i nie miałam jedynki, tylko dwójkę.
Na angielskim pisanie sprawdzianu to koszmar. Krzyczą, rozmawiają, przeklinają, skupić się nie można. No, i ciągle ktoś mnie prosi o rozwiązanie jakiegoś zadania. Brr...
Do ściągania się przyzwyczaiłam - gdy ktoś ma ściąganą piątkę a ktoś inny wyuczoną tróję to jego wybór - też mógł sciągnąć.
Dodane przez 93asia93 dnia 21-02-2009 15:23
#32
Zawsze i wszędzie mówię, że ściąganie nie ma sensu. Jeśli napiszę na tą tróję, ale napiszę SAMA - wiedzy nikt mi nie odbierze. Ściągając zyskuję tylko ocenę. W mojej głowie nie ma żadnych wiadomości, oprócz tego, jak wykiwać nauczyciela.
Może ze trzy razy w całym życiu ściągnęłam na kartkówce. Na pewno w 4klasie na historii, na biologii w 1gimnazjum i na matematyce w 2gimnazjum. Poza tym nie przypominam sobie żadnego ściąganie. Ale również tutaj nie było to moją winą - przyszłam do szkoły po tygodniowej nieobecności i nie wiedziałam o kartkówkach, a nauczyciele okazali się tak wyrozumiali <ironia>, że mnie nie zwolnili. A że chorowałam wtedy na nerwicę (zresztą teraz też czasem mam napady nerwicowe), miałam strasznego fioła na punkcie ocen i musiałam coś zrobić, żeby jedynki nie zszargały mi opinii u nauczycieli i średniej z tych przedmiotów.
Dodane przez Blair dnia 22-02-2009 19:36
#33
Kiedyś ściągałam notorycznie. Na żaden sprawdzian czy kartkówkę nie mogłam przyjść bez ściągi. Powód był prosty - wolałam wychodzić ze znajomymi niż przysiąść nad książkami i się nauczyć. Jechałam praktycznie tylko na samych ściągach, czasami cośtam zapamiętałam z lekcji i mogłam to napisać. Ale gdy zaczął się ten rok szkolny, to jednak dotarło do mnie, że przecież zbliża się egzamin gimnazjalny i tam nie będzie ściąg. Teraz wychodzę z założenia, że liczy się to co mam w głowie, a nie ma kawałku papieru, który i tak wyrzucę. Chociaż nie powiem, i teraz czasami robię ściągi. Głównie na historię, gdzie trzeba zapamiętać multum dat i dziesiątki bitew, co dla mnie jest wręcz niemożliwe. ;d Jakie preferuję metody? Głównie kartka papieru, dosyć duża, kilkakrotnie składana. Siedzę praktycznie zawsze na ostatniej ławce, więc trzymam ją na kolanach, a gdy idzie nauczyciel to zasłaniam bluzką lub chowam do kieszeni. Wiem już także, który nauczyciel podczas sprawdzianów chodzi po sali i zagląda pod ławki, a który siedzi przy biurku i w międzyczasie sprawdza np. inne kartkówki, więc wtedy kładę ściągę pod pracę lub nawet i na ławkę, i wygodnie spisuję. ;d Obecnie poluję na taki długopis, z którego wyciąga się karteczkę i można spisywać.
Dodane przez atrammarta dnia 23-02-2009 02:19
#34
Nie, z reguły nie ściągam.
Ściągałam bodajże dwa razy? Tak, chyba tak.
To było w czawrtej klasie, coś na przyrodzie. Za Chiny Ludowe nie mogłam tego zapamiętać.
Aczkolwiek muszę się przyznać, że sama dawałam ściągnąć.
Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
Tak, no cóż zrobić- tak mnie wychowali... ;)
Warto, czy nie warto?
Jasne, że warto! xD
Ale kto potrafi, ten potrafi! xD
Sprawdzony sposób?
Może mojej przyjaciółki.
Jak wiesz, że za chwilę wejdzie nauczyciel i jesteś pewny/a, że zrobi kartkówkę, na dodatek sam musisz mieć kartkę najlepiej zaraz ją przyhituj! ;p
Potem napisz ściągę jakimś małym pismem, z tyłu. Potem kiedy już przyjdzie powoli koniec zacznij gryzdać po ściądze, rysować kwiatki, rysuneczki wszystko, byle to zakryć!
Ryzykowne, fakt ;P
Inna:
Ściąga miedzy palcami ^ ^
Dodane przez Martyna dnia 23-02-2009 08:36
#35
Ściągasz na sprawdzianach?
To rzecz jasna :D I tak zazwyczaj zapominam o klasówkach więc i tak mimo wszystko muszę xF
Co myślisz o ściąganiu?
Konieczne. Może nieuczciwe (zależy dla kogo) ale konieczne.
Warto, czy nie warto?
Nie wiem. Z jednej strony człowiek nie zadaje sobie nawet trudu by się czegoś nauczyć, z drugiej - jeśli rzeczywiście zapomniał... Poza tym niewielu udaje się przeciągać samym ściąganiem do końca szkoły. Coś tam musi umieć. Ja nie zadawałam sobie takiego trudu i ściągałam notorycznie... Według mnie nie warto, bo później jest problem, ale to potrzebne. Niestety. Nie da się ogarnąć całego materiału naraz, więc trzeba przyswoić sobie tyle, ile się da, a w reszcie przypadków - zdać się na innych. x.x
Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
Nie mam. Już nie.
Dodane przez Vampire dnia 23-02-2009 09:57
#36
Hmmmm...ściąganie...
To jedna z rzczy, których nie lubię...
Wkurza mnie to, jak ktoś odemnie ściąga... To mnie irytuje...
Kiedyś w podstawówce siedziałam z kolegą, który non stop odemnie ściągał i miałam chęć mu przywalić...;/
Teraz jestem w gimnazjum i moja koleżnaka, z którą siedzę na większości lekcji, robi sobie ściągi na wszystkie sprawdziany... Nie wiem jak to jest, ale ona się nawet nie boi, że nauczycielka lub nauczyciel ją złapie... Ja nie posówam się do takich czynów... Jak się nie nauczyłam czegoś na dany temat to trudno moja wina, ale do ściągania nie jestm chętna...
Sama nie ściągam i nie lubię jak ktoś ściąga...;/
Dodane przez Taka jedna dnia 23-02-2009 10:05
#37
Oczywiście, że ściągam. Żeby przetrwać :P
Sama piszę sobie ściągi co daje jakąkolwiek nadzieję, ze coś zapamiętam.
Chociaż szczerze mówiąc ściągi robię wtedy kiedy umiem, ale bojęsię, że cos mogę zapomnieć. Jesli bardzo zależy mi na przedmiocie (historia, biologia) to poprostu siadam i się uczę.
Dodane przez Kabaczek dnia 23-02-2009 11:21
#38
Wiadomo że ściągam. :P
U nas na sprawdzianach ( szczególnie z fizyki ) jest tkz/ "praca grupowa" :D. Wszyscy sobie pomagają i jest bajera. Ale i tak mam 3 ;/
Dodane przez Paula13 dnia 23-02-2009 11:38
#39
No tak, oczywiście. Nie za często, ale tak. Ogólnie to sobie dość dobrze radzę, ale mała pomoc naukowa się każdemu przyda xD
Najczęściej wzory i daty, bo do tego nie mam pamięci, I czasami słówka na angielski czy niemiecki. Jakiegoś specjalnego sposobu nie mam, to zależy od miejsca i nauczyciela ;] Niektórzy nie pilnują prawie wcale więc można nawet powymieniać się kartami. Z niektórymi jest gorzej, ale ja na szczęście siedzę w ostatniej ławce... Najczęściej są to małe karteczki poupychane wszędzie gdzie się da xD W piórniku, w chusteczkach, w zakrętce od długopisu, w kieszenie, w gumce do mazania (taak...) itd.
Nie wiem czy warto, czy nie warto. Jak pomoże się tylko "odrobinkę" bo ktoś na prawdę tego nie umie to chyba warto. Ale tak ciągle, nic innego tylko ściągi to nie.
Wyrzutów sumienia nie mam (jak nigdy zresztą) i jakoś z tym żyję ;)
Hmm, a czy istnieje ktoś, kto uważa ściąganie za coś złego i nigdy, ale to nigdy nie ściągał? Pokażcie mi kogoś takiego, to i tak Wam nie uwierzę. ^^
A ja znam kogoś takiego. W mojej klasie jest chłopak, który chce być... księdzem. On chyba nawet nie wie co to jest ściąga, ale tak go wychowali... Uczciwy, aż za bardzo...
Dodane przez mcfly4ever dnia 23-02-2009 18:34
#40
Ja głownie tylko prace domowe ściągam, a raz na sprawdzianie napisałam sobie takim długopisem co trzeba takie światełko żeby odczytać co tam pisze podpowiedzi na karteczce xD
Dodane przez Rewolucja dnia 01-03-2009 18:28
#41
Ściągam. Ale tylko z fizyki. Być może to przez naszą beznadziejną nauczycielkę, ale ten przedmiot to dla mnie biała magia. ^^
Metody ściągania są różne. Osobiście upodobałam sobie dwie, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Prawie zawsze mam przy sobie linijkę. Więc mając kaprys, pomalowałam całą korektorem. I tam, na tej pomalowanej części pisałam wiersze, a także zadbałam o to, by cudowna pani profesor to zauważyła. A później przyklejałam kartkę ze ściągą. Drugą metodą jest znikopis z magazynu
KimKolwiek, osobiście ukradziony Danonowi, i drugą metodą [ha!] jest długopis, który ma
w sobie rolkę papieru, na którym się pisze ściągę, a później ten rulonik się zwija i nic nie widać.
Ot, takie o.
Dodane przez krystian9715 dnia 01-03-2009 18:32
#42
Czasami ściągam czasami nie zależy od humoru
Dodane przez Robyn dnia 01-03-2009 18:58
#43
Czasami, gdy nie mam siły się uczyć to owszem, ściągam :P Ale to zaczęło się dopiero w 6 klasie, na historii x) Zauważcie, ze nawet jeżeli się nauczę, to reszta klasy i tak zrobi sobie ściągi. Ja dostane powiedzmy 4, oni nawet 6 i co rodzice powiedzą? "Nawet on dostał 6, a Ty do 5 nie dociągnęłaś?!", i szlaban. Niesprawiedliwe ;|
Jednak mogę szczerze powiedzieć, iż ściągam w konieczności i staram się uczyć w każdych przeznaczonych na naukę chwilach. ;)
Dodane przez ain_eingarp dnia 01-03-2009 19:03
#44
Ja mam szczęście mieć bardzo dobrą pamięć i zapamiętywać z lekcji, ale ściągnąć się zdarzy.
Ściąganie u mnie w szkole to łatwizna. Ściągam tylko wtedy kiedy to jest konieczne, albo kiedy nauczyciele postępują nie fair robiąc nam niezapowiedziane sprawdziany i kartkówki mimo tego, że my jesteśmy dla nich mili. Wyznaję zasadę: Ktoś coś robi choć nie powinien ? Odpłać się tym samym. Dla mnie najłatwiej jest ściągać na historii i chemii, a najprostszy sposób to identyfikatory. Nosimy takie cuda z kartką z imieniem, nazwiskiem i klasą wystarczy włożyć ściągę za tą kartkę i nic nie widać, ale to bardzo stary sposób. Moja koleżanka ściągę pisze na dłoni i nic nie widać, ale ja tam wolę sposób z linijką. Wystarczy mieć linijkę z obrazkiem i ściągę przykleić z tyłu, a jeżeli nie możecie mieć piórników na ławce to dobre są przezroczyste długopisy najlepiej dwa takie same - jeden ze ściągą, drugi bez. Ten bez wkładacie do kieszeni i kiedy zbliża się nauczyciel robicie podmiankę. W tym sposobie trzeba być zręcznym.
Ściąga się najlepiej kiedy nauczyciel wie, że jesteś dobrym uczniem i kiedy ma do Ciebie zaufanie, bo wtedy patrzy na kogoś innego.
Edytowane przez ain_eingarp dnia 01-03-2009 19:23
Dodane przez Maladie dnia 01-03-2009 19:19
#45
Szczerze mówiąc, ściągam tylko na kartkówkach ze słówek z niemieckiego. Czasem robię też ściągi na sprawdziany z fizyki i chemii, ale tylko sporadycznie, kiedy np. przez tydzień nie było mnie w szkole i nie opanowałam materiału.
Dodane przez Lilly Luna Potter dnia 01-03-2009 19:32
#46
ja stosunkowo
rzadko ściągam...najczęściej na kartkówkach ze słówek z angola..od czasu kiedy nie mogłam znaleźć ściągi pisze w "zadaniach" na komórce i daję na tapetę odpowiedzi...
Edytowane przez Ariana dnia 02-03-2009 21:35
Dodane przez Dark Natya dnia 02-03-2009 17:48
#47
Wszystkie brudy w tym temacie wychodzą. :D Ale co mi tam, też się pochwalę, o.
Czasami ściągam. Sporadycznie. Ale tylko kiedy naprawdę nic mi już do głowy nie wchodzi, mimo że wbijam na siłę. Albo jak mi mówią po mojej nieobecności w szkole, że dziś kartkówka i jeszcze się dziwią, że mi nikt nie powiedział. -.-
Moje metody nie są naprawdę wyszukane. Teraz zazwyczaj piszę sobie po wewnętrznej stronie dłoni. Mogę zapisać nawet całą, a jak nauczycielka patrzy, to odwracam. Raz zrobiłam sobie na małej karteczce i przykleiłam do linijki, trzeba tylko uważać, żeby nie próbować tego na przezroczystej linijce, bo wtedy masz jak w banku, że Cię przyłapią. Mam nawet taki długopis, co wysuwa się z niego karteczka i można pisać. Ale nigdy go jakoś nie użyłam.
Co myślę o ściąganiu? Czy ja wiem... Czasami warto. Raz miałam taką sytuację, że zapomniałam o kartkówce z angielskiego z czasowników nieregularnych [nie wszystkich, oczywiście, były tam tylko niektóre]. Kompletnie nic nie umiałam. Więc stwierdziłam, że zaryzykuję i spisałam sobie prawie wszystko, co powinniśmy umieć na dłoni. Jakbym nie umiała to dostałabym jedynkę, a jak by mnie przyłapała, to też 1, więc pomyślałam, że co mi tam. I nawet niezłą ocenę dostałam...
Nie oszukujmy się, każdy kiedyś ściągał, przynajmniej raz. Czasem nawet samo poczucie, że ma się w piórniku ściągę, wystarcza, raz tak miałam, nawet jej nie użyłam, po zapamiętałam przy jej spisywaniu... Nawet największemu geniuszowi powinie się kiedyś noga, więc jest alternatywa. Wyrzutów sumienia nie mam. Staram się ściągać mało, wolę się nauczyć, wtedy czuje się pewniej. A tak to zżera mnie stres, że prawie nic nie umiem.
"Lepiej być złapanym na ściąganiu w liceum, niż na studiach. Nie martwcie się, jeszcze się nauczycie tak ściągać, że nawet ja was nie złapię." :tooth:
:rotfl:!
Edytowane przez Dark Natya dnia 22-04-2009 21:40
Dodane przez Tonks2812 dnia 02-03-2009 18:35
#48
Ja w życiu nie zrobiłam sobie ściągi ;] Naprawdę! Po prostu nie przeżyłabym xd Mam wrodzoną uczciwość, jeżeli zdecydowałabym się specjalnie coś przygotować i użyłabym tego, to pewnie (znając siebie ;p), to po napisaniu zgłosiłabym o tym nauczycielowi... Jedynym wypadkiem, w którym czasem 'oszukuję', to zdarza mi się zapytać koleżankę z ławki, bo akurat coś zapomnę ;]
Co sądzę o ściąganiu innych?
Zależy. Tak, pod warunkiem, że jest to sporadyczna sprawa. Każdemu się może zdarzyć. Czasem człowiek źle się czuję, albo akurat jest temat, którego w ogóle nie rozumie, no, to dobra. Jednak nienawidzę, gdy ktoś w klasie ściąga zawsze i na każdym przedmiocie ;/ Myślałam, że w liceum już tego nie będzie, myliłam się.
Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-03-2009 18:36
Dodane przez Guardian dnia 02-03-2009 19:27
#49
Hm, po dłuższym zastanowieniu muszę stwierdzić, że tych przedmiotów, na których ściągam, jest sporo. Muszę przyznać, że jest to dobre rozwiązanie np. z historii, która mi nie jest do szczęścia potrzebna i nauka na sprawdzian z tego przedmiotu zwykle koliduje z jakimś ciekawszymi zajęciami. Generalnie to teraz w LO staram się nie ściągać tylko z tych przedmiotów, które będę zdawał na maturze. Wszystkie inne - trafiają do jednego worka i jeśli mam czas to się na nie uczę, jeśli nie - ściągam. W sumie, to w tym worku znajdowały się we wcześniejszych latach także te przedmioty, z których nauczyciele niezbyt wymagali - tzn. dawali ściągać na sprawdzianach.
Co do technik, sposobów itp. to w moim przypadku dominuje głównie jeden - zeszyt/książka. Zwykle jestem zbyt leniwy, żeby napisać sobie własną ściągę lub odbić ją sobie w punkcie ksero, więc zazwyczaj otwieram po prostu zeszyt i przepisuję. Dobre w tym sposobie jest to, że jeśli nauczyciel złapie mnie na ściąganiu, to mi przeważnie nic nie zrobi. Co do innych sposobów, to ołówek na ławce, karteczki, długopis i ręka, taśma klejąca, cyrkiel i długopis... Dobrym sposobem jest odbijanie ściągi na folii. Dużo tego jest, ale i tak liczy się spokój i opanowanie. Bez tego trudno jest ściągać i na własnym przypadku przekonałem się, że gdy nauczyciel idzie szybkim krokiem w moją stronę to nie wolno wykonywać nagłych ruchów, bo to może budzić podejrzenia lub doprowadzić do przyłapania lub do tego, że ściąga wypadnie. U mnie z tym nastawieniem bywa różnie, bo zależy to od przedmiotu i nauczyciela. Również liczy się to, jak ważny jest sprawdzian. Gdy jest np. kluczowy przy wystawianiu oceny to wolę nie ściągać, bo zbyt się denerwuję tym, że mnie ktoś złapie. Ale ogólnie jestem opanowany i baaardzo rzadko zostaję przyłapany.
Jeśli chodzi o ściąganie od innych - to tak, nieraz konsultuję sprawy. Ale to też zależy od tego, ile osoba obok mnie umie. Ale w LO nie mam z tym problemu. Sam (jak coś umiem) pomagam także innym na sprawdzianach.
Jak już tak dzielimy się super historiami, to ja może opowiem też te, które pamiętam.
Raz, na historii. Miałem cały materiał spisany na ławce. Robiłem to chyba przez 4 lekcje. Wreszcie nadszedł sprawdzian, ściągę wykorzystałem, przerwa, nauczyciel zbiera kartki. Gdy oddawałem kartkę, to z nieznanego powodu nie puściłem jej od razu, co spowodowało to, że nauczyciel obrócił się w moją stronę. Wszystko wyszło na jaw i jedynka w dzienniku wylądowała.
Sprawdzian z religii w gimnazjum. Dostaliśmy od klasy A pytania, więc ja zgrabnie odpowiedzi napisałem na komputerze, wydrukowałem kilka kopii, podzieliłem się. Sprawdzian, ksiądz sprawdza wszystkich jak nie wiem. Znalazł 2 moje ściągi, ale nie u mnie. Kolesie spanikowali, wydali mnie. Mimo zwiększonych przeszukiwań, nic u mnie nie znaleziono. Sprawa potem trafiła do dyrektora, był telefon do domu a ja miałem niezły ubaw. Śmiesznie było...
___
Drugi przypadek Ariany - ja też bym Ci tak machał ściągą. Fajnie musiało być ;d
W jakiś wtorek miałem na pierwszej lekcji anglika. Siedzę, a tu kolega powtarza coś z rosyjskiego.
To w końcu rosyjski czy angielski? oO
Dodane przez EdzioTheFish dnia 02-03-2009 20:22
#50
U nas w gimnazjum fajnie idzie ściągać, bo siedzimy w podwójnych ławkach, a tych ostatnich i przedostatnich w ogóle nie widać. Ja ściągam na fizyce i niemieckim. Fizyki za bardzo nie umiem, bo w ogóle mi się jej uczyć nie chce, bo ani mnie to nie interesuje, ani się w przyszłości nie przyda, a na dodatek mamy raczej nieprzyjemną nauczycielkę. Niemiecki też mam gdzieś. Ostatnio na sprawdzianie moja koleżanka z ławki zamieniła się z inną grupą tak, żebyśmy miały takie same pytania. O wspólnych siłach napisałyśmy całkiem nieźle ten sprawdzian. Potem przy oddawaniu prac, ja zagadałam nauczyciela, a koleżanka przemieszała kartki tak, żeby nasze prace nie następowały zaraz po sobie, bo by się mógł kapnąć. Zazwyczaj mam jeszcze ściągi na ręce albo na stoliku. Kiedyś zupełnie nic nie umiałam na sprawdzian i akurat miałam sukienkę. Wzięłam i przykleiłam sobie na kolano ściągę właściwie z wszystkiego, potem zakryłam to sukienką. Jak coś sprawdzałam to podwijałam materiał i po prostu przepisywałam. Nawet jeśli nauczyciel by coś zauważył(co było raczej mało prawdopodobne, siedziałam w ostatniej ławce) to co mi powie, pokaż, co tam masz pod spódnicą? xD
Wiem, że ściąganie to oszustwo, ale mimo wszystko to robię. Wkurza mnie tylko, jak ktoś to robi permanentnie i dostaje za to same piątki, a kompletnie nic nie wie. Może i z tej fizy i niemca trochę ściągam, ale z innych przedmiotów mam uczciwie zarobione oceny.
Dodane przez Elsanka dnia 02-03-2009 22:21
#51
No dobra, przyznam się, że ściągam i to dość często. Leń ze mnie jest okropny i żeby się uczyć dłużej niż 15-20 min. , to muszę mieć naprawdę dobry dzień, lub musi być sprawdzian lub kartkówka z angielskiego i biologii. Z tych dwóch przedmiotów boję się ściągać, bo wiem, że jeśli mnie przyłapią, to zawalę sobie oceny i będę miała ciężko do końca liceum. Z fizyki, to właściwie nie jest ściąganie, bo przecież jak się ma otwarty przez cały sprawdzian zeszyt, to nazywa się przepisywaniem z zeszytu na sprawdzian. Na niemieckim, to zazwyczaj wszystko umiem (w końcu już 9 rok się go uczę), więc ściągi nie są mi potrzebne. Na łacinie zawsze ściągam, jak zresztą całą moja klasa. Na polskim jak czegoś nie umiem, to czasem kogoś zapytam, ale z reguły rzadko ściągam. Na matematyce tylko gdy jest niezapowiedziana kartkówka. Podstaw przedsiębiorczości nienawidzę, więc też ściągam. ;D Na historii ściągam na wszystkich sprawdzianach (jak cała moja klasa). I w końcu na WOS-ie - też ściągam, ale tylko na kartkówkach niezapowiedzianych, na sprawdziany zawsze się uczę.
Hm, właściwie wyszło, że ściągam baaardzo często, ale czasem gdy mojej koleżanki z ławki nie ma, to trochę się boje i nie ściągam wtedy. Ona zazwyczaj otwiera wszystkie zeszyty i książki, a później razem spisujemy. ;D To jest jedna z metod. Drugą jest ściąga(-i) (ale taka pisana ręcznie, żebym wiedziała co, gdzie i jak), którą chowam do piórnika, lub do kieszeni w spodniach, później wkładam pod kartkę, lub do rękawa. Moi chłopcy z klasy przyklejają ściągi wydrukowane z komputera do długopisu - też dobra metoda.
Mnie właściwe na ściąganiu złapano raz - w gimnazjum na niemieckim, kiedy jedna dziewczyna wydała cała klasę. Było parę sytuacji w których prawie mnie przyłapano, ale zawsze jakoś się wykręciłam.
To tyle.
Dodane przez BellatrixLestrange dnia 03-03-2009 14:25
#52
Na każdy sprawdzian i kartkówkę mam ściągę. ;d A najlepsze sposoby? Heh, mamy mundurki z kieszonka, która tak fajnie się odchyla xD (jedyny plus czegoś tak niemodnego jak mundurek) I zazwyczaj tam chowam ściągi. Czasem pod sprawdzian (polski) do piórnika (fizyka), do plecaka (historia). Na niektórych przedmiotach, wiadomo, nie da się ściagac. A ta rozmowa z sąsiadem nigdy sie u mnie nie sprawdza xd.
Dodane przez Kasztan dnia 13-03-2009 11:19
#53
Na czym ściągam? Geografia, chemia i historia.
Moja metoda jest dość prymitywna, ale zazwyczaj działa.
Po prostu upraszczam cały materiał tak, że tylko ja wiem o co chodzi (np. mojej mapy Australii nikt nie mógł zrozumieć;d). Ściąga na całe test zajmuje mi kwadracik tak 5x5, który to przyklejam taśmą klejącą pod nadgarstkiem. Inny sposób to napisać ściągi na chusteczkach higienicznych. Siedzę na końcu klasy, więc spokojnie mogę wyciągnąć chusteczkę i bezczelnie zgapiać;)
Dodane przez Tromedlov dnia 13-03-2009 14:12
#54
Ściągam. W podstawówce - nigdy, nawet nie mogłam sobie wyobrazić jakbym mogła zrobić
coś takiego! Uważałam to niemal za przestępstwo. Ale poszło się dalej i się człowiek nauczył. Bardzo często nie korzystam z przygotowanych ściąg, ale mam je tak na wszelki wypadek.
Z historii zazwyczaj spisuje drobnym maczkiem wszystkie daty z danego działu. Zawsze mam z tym problem. Na chemii, matematyce, fizyce - wzory. Na reszcie przedmiotów robię ściągi z tego, czego naprawdę nie mogę zapamiętać.
Mój sposób? Zazwyczaj wkładam luźno do piórnika. Potem udaję, że grzebie, niby coś wyciagam i sobię podglądnę co nieco. Na matmie często przyklejam ściągę do linijki. Mam taką zieloną, nieprzeźroczystą, więc nic nie widać. Trzeba tylko zawsze dobrze odłożyć ową ściągę. ; - )
Dodane przez Raven_Whiters dnia 13-03-2009 15:53
#55
Ja w zasadzie nie ściągam, przeważnie to ode mnie ściągają :) Mamy z koleżanką taki system, że ja siadam za nią na testach z chemii i fizyki, ona mnie kopie w nogę, które zadanie, a ja tą samą drogą podaję rozwiązanie :) I nauczyciele się dziwią, że mamy cały czas prawie identyczne oceny...
Dodane przez Shemya dnia 13-03-2009 16:25
#56
Nie będę ukrywać, że czasem ściągam. Co prawda rzadko, bo rzadko odczuwam taką potrzebę. W końcu to podstawówka... ;d Moje sposoby na ściągi nie są jakieś wyszukane. Po prostu - mała karteczka, małe literki, piórnik i już. ;D Na klasówce przesiadam się na koniec klasy więc nie ma problemu, że mnie 'nakryją'. ;}
Dodam jeszcze, że moja mama stwierdziła, że jest ze mnie dumna z tego powodu, że ściągam. :rotfl:
Dodane przez Wolfy dnia 21-03-2009 14:16
#57
Hm, a ŚCIĄGAM! : D
Albo raczej pomagamy sobie nawzajem z koleżanką/kolegą z ławki. Tzn. raczej staram się nauczyć przed sprawdzianem, ale czasem czegoś zapomnę. Mój sposób jest taki zwykły. Nauczyciel nie patrzy, pytam się o odpowiedź. Albo zasłaniam sobie ręką oczy, by nauczyciel nie widział, jak spoglądam do cudzej pracy. : D
Dodane przez vivien dnia 24-03-2009 17:19
#58
Oczywiście, że warto ściągać! Ściąga nie raz uratowała mnie przed najgorszym. Ściągam w tradycyjny sposób, dzięki malutkim kartkom, lub piszę sobie to co najtrudniejsze np. wyrazy, daty, osoby, pojęcia na ręce. Słyszałam też, że można ściągać wkładając do chusteczki higienicznej ściągi i udawać, że dmucha się nos. Nie sprawdzałam więc nie wiem, czy to dobry sposób.
Dodane przez Fanka Syriusza Blacka dnia 24-03-2009 17:28
#59
No pewnie, że ściągam :D
Przeważnie pisze coś na karteczkach, zdarza się też, że mam ściągi na rękach, ale ostatnio nauczyciel przyłapał koleżankę i teraz sprawdza ręce... Często tez "konsultujemy" się z koleżanką :D
Dodane przez Fernando dnia 07-04-2009 15:33
#60
Nie mam dużych problemów z nauką, więc nigdy nie odczułem potrzeby, żeby od kogoś ściągnąć. A nawet jeśli, to nie potrafiłbym - byłoby to sprzeczne z moimi zasadami i miałbym ogromne wyrzuty sumienia. Raz czy dwa tylko ściągnąłem zadanie z techniki, ale nie miałem wyjścia - nasz nauczyciel niczego nas nie nauczył, a ja nie znam się, w przeciwieństwie do moich znajomych, na tym przedmiocie.
Dodane przez Niewidka dnia 12-04-2009 13:22
#61
Ściągam jedynie 'gdy jestem zdesperowana', czyli jak kompetnie nic nie umiem i wiem o tym. Najczęściej po prostu piszę coś na moim bardzo ale to bardzo popisanym piórniku, gdzie nauczyciel nawet jakby spojrzał nie wiedziałby o co chodzi (gdyż ja piszę skrótami lub tylko dla mnie zrozumianymi słowami i wszystkie ściągi mieszają się z podpisami koleżanek i kolegów z klasy :P ). Czy jestem dumna jak zgapiam ? Nie, oczywiście że nie ! Pamiętam jak była kartkówka z matematyki, umiałam materiały bardzo dobrze. Lecz wzory czasem mi się myliły, więc na naszych kartkach gdzie mieliśmy pisać zadania, napisałam przed kartkówką wszystkie wzory. I gdy pani sprawdzała kartkówki, uznała moje wrory za pomocnicze.
I dostałam z kartkówki celujący. A reszta klasy... szkoda 'gadać'.
Pani cały czas mnie chwaliła, że jako jedyna napisałam bezbłędnie, czysto i zrozumiale. Czułam się okropnie, gdyż wiedziałam że oszukiwałam i byłam nieuczciwa. (wbrew wszystkiemu matematykę uwielbiam :happy: ) !
Dodane przez Niewidka dnia 12-04-2009 13:33
#62
Ściągam jedynie gdy nic nie umiem i wiem o tym. Najczęściej po prostu piszę coś na moim bardzo, ale to bardzo popisanym piórniku. Gdzie nauczyciel nawet jakby spojrzał nie wiedziałby o co chodzi. Gdyż piszę skrótami, lub tylko dla mnie zrozumianymi słowami. Czy jestem dumna z tego? Nie. Pamiętam jak była kartkówka z matematyki, umiałam materiały bardzo dobrze. Lecz wzory czasem mi się myliły, więc na naszych kartkach gdzie mieliśmy pisać zadania, przed kartkówką na niej je umieściłam. I gdy pani sprawdzała kartkówki, uznała moje wrory za pomocnicze.
I dostałam z kartkówki celujący. A reszta klasy kartkówkę napisała bardzo źle. Pani mnie chwaliła, że jako jedyna napisałam bezbłędnie, czysto i zrozumiale. Czułam się trochę niezręcznie. Przeważnie zapamiętuje wszystko z lekcji. Dlatego też zdarza mi się to rzadko. Choć na kartkówkach z przedmiotów takich jak - fizyka, chemia. Zdarza mi się to często, bo robi to cała klasa. Pani udaje że tego nie widzi, a ja nie mam zamiaru się w domu uczyć podczas gdy reszta klasy idzie na skróty.
Edytowane przez Niewidka dnia 11-04-2010 18:02
Dodane przez Upiorzyca dnia 24-04-2009 19:39
#63
Najlepiej było ściągać na fizyce, siedziałam tyłem do nauczyciela i miałam podręcznik otwarty na ławce a on i tak nic nie widział. Na matematyce ściągam od koleżanek, które siedzą ławkę dalej.
Na innych przedmiotach nie ściągam, nawet jak się nie uczyłam to wiele pamiętam z lekcji.
Dodane przez Patryk realowiec dnia 24-04-2009 19:54
#64
Ja ściągam na prawie każdym teście bo po prostu tego wszystkiego ( czytaj FIZYKA , HISTORIA ) nie ogarnę . A poza tym to jest szkoda czasu :). Ściągam od początku gimnazjum i jeszcze mnie nie przyłapali nauczyciele . Robię małe karteczki i wkładam do kieszeni bluzy ( nawiasem mówiąc to mam bluzę na każdym teście nawet gdy na dworze jest + 30 stopni0 ) , do spodni nie wsadzam bo widać kiedy się ruszasz żeby ją wyjąć .
Dodane przez Lady Shadow dnia 08-06-2009 19:22
#65
Muszę się przyznać, że rzadko ściągam od kogoś ale jak mi się zdarzy to przeważnie na sprawdzianach czy ważniejszych testach. Rzadko ściągam od kogoś ale za to bardzo często ścigam z czegoś, czyli wyspecjalizowałam się w pisaniu malutkich ściąg na kartce, najczęściej pisanych tym najmniejszym druczkiem na wordzie i chowanym wszędzie gdzie się tylko da, bardzo prawdopodobne, że kopi takiej ściągi zrobię kilka a to, żeby pochować je w różne miejsca, a to jak by się zostało złapanym i by taka pomoc naukowa została skonfiskowana, a to aby podzielić się z koleżankami i kolegami tymi pomocami naukowymi, bo wiedzą trzeba się przecież dzielić z innymi. ^^
Mogę się przyzna, że moje ściąganie zawsze kończyło się sukcesem, jakoś nigdy nie zostałam przyłapana na ściąganiu, a tka pomoc naukowa sprawiała, że prawi zawsze dostawałam jakąś dobrą ocenę. Moje ściąganie zaczęło się dopiero w gimnazjum i się chyba ni skończy, często i gęsto tylko dzięki ściądze udaje mi się zaliczyć test. Ludzie przeważnie ode mnie nie starają się spisywać, bo jak to uznał mój kolega, że nad tym kto próbuje ściągać ode mnie to jak ściągać na siebie przekleństwo, chyba dlatego że każdy kto próbował spisać moją pracę zawsze miał pecha i został dyskwalifikowany ze sprawdzianu. Więc każdy wie, że gdy dochodzi do jakiegoś testu, ostatnia ławka jest przez mnie zajmowana.
Czy ściąganie jest konieczne?
W moim przypadku, tak!
Dodane przez darksev dnia 13-06-2009 11:52
#66
Ściągam, od początków gimnazjum. Jakoś nie wyobrażałem sobie ściągać w podstawówce. A teraz, to inni nauczyciele, nie widzą uczniowskich sposobów na ściąganie, więc każdy szanujący się uczeń może to sprytnie wykorzystać. Ściągam na polskim, siedząc w trzeciej ławce, wszystko jest możliwe, nauczycielka nie patrzy. Tak samo Historia, śmiało można szeptać, podpowiadać, wyjmować ściągi. Podobnie geografia czy biologia. Najlepiej gdy nauczyciel siedzi tylko przy biurku i nie chodzi po klasie.:P Na chemii nie da się ściągać. Facetka zawsze zauważy, szczęście że tylko mamy ją 2x w tyg. Matma...luzikiem... Mieliśmy kartkówkę, każdy chodził po klasie, głośno mówił, więc nie ma problemu xD Moje sposoby? Karteczka w piórniku, pod rękaw, czasami książka pod nogami (biologia).
Dodane przez Diamond dnia 10-08-2009 13:13
#67
heheh wiem, żę to oszustwo, ale ściągam i to bardzo często :D Najbardziej to sie rozkręciłam w gimnazjum <haha> nie było sprawdzianu czy kartkówki zebym nie miała jakiejś sciagi. :D Raz mnie tylko przyłapano na na j. polskim w 1 gim., ale zianie mam teraz z tego xDD
Dodane przez malfoj_sam_segz dnia 10-08-2009 13:36
#68
oszustwo, ale jak większość ściągam. nie będę pisac na których przedmiotach, bo po bo to komu, ale najczęstsze metody to pisanie ołówkiem na kartce jakiś drobnych pomocy < jeśli mamy wlasne kartki > jakieś słówka, nazwy na ławce, ściąga pod sprawdzianem, ściąga na siedzeniu i czasem udaje się ściągać z podrecznika.
Dodane przez Bella1918 dnia 10-08-2009 14:07
#69
Jeśli chodzi o ściąganie na sprawdzianach, to ściągam bardzo rzadko, nie przepadam za tym. Zazwyczaj wolę się trochę pouczyć.
Natomiast jeśli chodzi o ściąganie pracy domowej, to zdarza się to dość często. Najczęściej na polskim, albo kiedy po prostu zapomnę czegoś zrobić. To zdarza się często, bo zazwyczaj jestem taka roztrzepana, że nie pamiętam połowy rzeczy, które mam zrobić.
Dodane przez PaniWeasley dnia 10-08-2009 14:53
#70
A ja ściągam i zdaję sobie z tego sprawę, że to jest oszustwo.
Nie radzę sobie z nawałem obowiązków i nie zostaje nic innego.;) Zresztą nauczyciele czasem przesadzają, bo bywa, iż jednego dnia trzeba napisać ze 2 kartkówki, sprawdzian i nauczyć się też do odpowiedzi. Sorki ale ja mam jeszcze zajęcia dodatkowe :o
Najlepiej ściagać z piórnikiem, nistey często nie jest to możliwe ;(
A potem karteczka za bluzkę, albo do gaci (nie do kieszeni!) i gitara :D
Dodane przez Crima dnia 10-08-2009 15:07
#71
Na każdy sprawdzian mam przygotowaną odpowiednią ilość śćiąg (z całego materiału...) zaczęłam tak oszukiwać, kiedy poszłam go Gimnazjum. ;D
Kiedyś bezmyślnie napisałam sobie ściągę na ręce, a potem zaczęłam ją zmywać na oczach nauczycielki.. to było głupie. Oczywiście wszystko się wydało, i dostałam 1.. Zazwyczaj wkładam karteczkę ze ściągą pod sprawdzian, a kiedy czegoś potrzebuję czytam ja za piórnikiem. Ale pomysł z telefonem na 100 % kiedyś wykorzystam. xD
Dodane przez PunkRock_Princess dnia 10-08-2009 18:52
#72
Ściąganie? Rzadko mi się zdarza. Jak wszyscy wiecie, w czwartej klasie, którą skończyłam rzeczy są łatwe do zapamiętania, a ja uczyłam się w miarę dobrze, nie musiałam często ściągać.
Dodane przez BellaTrixi dnia 10-08-2009 19:38
#73
Ja ściągam zawsze, nawet gdy się naucze (co zdarza się rzadko) mam przy sobie ściąge xd
w gimnazju był tylko jeden przedmiot na którym nie umiałam ściągać - fizyka. Ale teraz w liceum to trzeba opanować ściąganie na mature :D:D
Ja drukuje ściągi, numer czciąki 5, więc wszytsko jest malutkie. Ściągi kłade normalnie na kartce w taki sposób aby prawa ręka przykrywała ją na tyle żeby nikt poza mną bądź koleżanką obok nie widział. Jak nauczyciel koło mnie przechodzi to wsuwam ją całkowicie pod ręke :D:D
Na fizyce tylko ściągam inaczej, wolno nam używać kalkulatorów na komórce, więc spokojnie moge mieć telefon na ławce :D
Nigdy nie miałam wyrzutów sumienia, ani nigdy nie zostałam złapana ;)
Dodane przez Eileen_Prince dnia 10-08-2009 20:11
#74
Ściągam bardzo rzadko. Jedyny przedmiot na którym ściągałam to religia i fizyka. Nie lubię ściągać, czuję się wtedy dziwnie (inna jest sprawa jak nie lubię nauczyciela :D). Jako jedna z lepszych uczennic wolę nie psuć sobie reputacji u nauczycieli, bo jak raz podpadniesz to koniec -.- Wkurzają mnie ludzie, którzy nachalnie proszą cię o ściąganie, bo się nie nauczyli. Rozumiem, raz. Ale co dwa dni? No way.
Co do odpisywania zadań domowych- zdarza mi się o wiele częściej. Ponieważ o kartkówkach, sprawdzianach i odpowiedziach pamiętam, a o zadaniach domowych zdarza mi się zapomnieć.
Edytowane przez Eileen_Prince dnia 10-08-2009 20:13
Dodane przez al_kaida dnia 10-08-2009 20:30
#75
Ja raczej nie ściągam, wolę się już nauczyć jak grzeczna uczennica. RACZEJ. Na historii ściągam jak mało kto, ale mogę być spokojna, bo nauczycielka mnie uwielbia :D Podobnie ściągam na woku, pp, po i takich innych durnowatych przedmiotach. Na te poważniejsze zawsze się uczę, a np nie wyobrażam sobie ściągać z biologii. W zamian za to często dzielę się moją wiedzą z kumpelkami :D
Dodane przez Courag dnia 10-08-2009 20:41
#76
O! Ja znam świetny sposób ściągania. Kiedyś był sprawdzian z niemieckiego i kolega, który zawsze ma same trójki dostał 5. Po sprawdzianie pani wyszła do toalety i mój kolega wrzasnął, że Krzysiek (ten co dostał 5) miał ściągę, ja w to nie wierzyłam, bo przecież jak to? Przecież on siedział przede mną i bym widziała. Chwilę później rzucił do mnie długopis. Zwykły jednorazowy, przezroczysty długopis. Przyjrzałam się mu i zauważyłam, że to co wzięłam za kod kreskowy było ściągą. Już wyjaśniam jak to się robi: kupujesz w sklepie jednorazowy długopis, piszesz czarnym długopisem na bardzo małej karteczce bardzo małymi literkami to czego nie umiesz po czym wyciągasz z długopisu (przezroczystego) wkład, owijasz go karteczką (zapisaną stroną na zewnątrz) i wkładasz z powrotem do długopisu i masz "kod kreskowy". Aha! musisz w trakcie sprawdzianu starać się zasłaniać ściągę. Osobiście jeszcze tego nie próbowałam, bo nie miałam okazji ani potrzeby, ale to najpopularniejszy sposób ściągania w mojej klasie.
Dodane przez Waitin 4 arockalypse dnia 10-10-2009 10:48
#77
No pewnie. Jestem tak ustawiona w szkole, by dostawać same dobre oceny. Nie jest to do końca dobre, ale na większości lekcji siedzę z pewną kujonką, udaję jej przyjaciółkę, i za jeden uśmiech mogę nanieść jej odpowiedzi na moją pracę klasową ;> Nie robię tego na ślepo, i sprawdzam czy nie ma tam jakiś herezji, ale żeby tak się uczyć na 5 ze wszystkiego to mi się nei chce. Wyjątkiem są testy z historii sztuki i WOSu . Bo to mnie kręci, w przeciwieństwie do np. gegry, polskiego czy biologii. No i git ;>
Czasem napiszę coś na ławce, sobie tylko znanym szyfrem, czasem w piórniku, ale też szyfrem. Najczęściej opiera się on na skojażeniach, czy skrótach myślowych.
Dodane przez Marcela dnia 10-10-2009 23:15
#78
Hmmm. Ściągam. Of course. Nie ze wszystkich przedmiotów, ale np: z historii, polskiego, biologii, angielskiego. Z tego, z czego nie chce mi się uczyć, a nie muszę brać tego na logikę. Bo po co mam pisać ściągi na matmę, fizykę czy chemię, kiedy ja wyssałam to z mlekiem matki? No właśnie.
Piszę ściągi na butach, na chusteczkach, karteczkach (z historii mamy ułatwione zadanie, bo mamy zeszyty; wystarczy wepchnąć ściągę między kartki), rękach, chowam pod zegarkiem. Wymyśla się różne sztuczki. Raz mnie nauczyciel załapał, uśmiechnął się tylko i kiwnął głową. Myślałam, że wybuchnę na miejscu ze śmiechu. Żyję! xD
Czy czuję wyrzuty sumienia? Jak mówi mój katecheta na religii - ja już sumienia nie mam, więc dla mnie to żadna różnica.
Wiem, że to nieuczciwe, ale jednak ściągam. Za pierwszym razem się bałam, ale potem jakoś nie robiło to na mnie wrażenia.
Jeśli ktoś umie ściągać... Zresztą. Nawet jeśli nie umie ściągać, to i tak nie warto. I tak lepiej umieć to, co ma się na ściądze.
Takie jest moje zdanie.
Ot i kropa!
Dodane przez Kamate dnia 11-10-2009 10:01
#79
Ja ściągałam w gimnazjum. Przez 3 lata tej nudy nikt mnie nie złapał ^^. Jakoś zawsze sobie radziłam, ale te sposoby moje nie były jakoś rewelacyjnie odkrywcze. Nauczyciele uważali, że taka dobra uczenniaca jak ja nie mogła pohańbić się ściąganiem... Ta, jasne... xD
No ale teraz siedzę w LO i nie zamierzam ściągać, bo 1 bez możliwości poprawy i zszargana reputacja mnie nie satysfakcjonuje. Postanawiam się pilnie uczyć ;)
Co do wyrzutów sumienia to nie miałam żadnych. Może najgorzej było na hisorii, kiedy to raz pozwoliłam sobie na ściąganie z tego najlepszego w świecie przedmiotu, ale teraz nie muszę patrzeć w oczy pani od historii.
Dodane przez Ginewra Potter__Weasley dnia 11-10-2009 10:28
#80
My mieliśmy ułatwione ściąganie na chemii, bo gdy coś obliczmy, to można mieć komórki na stoliku. Można ściągać na historii i na wosie. Na hiście facetka stała obok mojej koleżanki, która jawnie sciagała i .. nic.
Dodane przez Ginewra Potter__Weasley dnia 11-10-2009 10:31
#81
Od przebiegłości Ślizgonów
Kretynizmu Puchonów
i od Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów
CHROŃ NAS GRYFFINDORZE!
Dodane przez about dnia 14-10-2009 21:49
#82
Ściąganie. Temat rzeka. W podstawówce się nie zdarzało. Wtedy about była bardzo grzeczną dziewczynką i niczym mały kujon sumiennie przygotowywała się do sprawdzianów/kartkówek/odpowiedzi. Zawsze chodziła do mamy , aby ją przepytała i cieszyła się jak głupia , że nie popełniła żadnego błędu. Jednak czasy ( i ludzie ) się zmieniają. Po wejściu w wielki , gimnazjalny świat zmieniłam się nie do poznania. W pierwszej klasie za specjalnie się nie uczyłam. Wolałam koleżanki , internet , nie naukę. Na sprawdziany się zbytnio nie uczyłam - przekartkowałam zeszyt/książkę i tyle. Jedynie do historii się naprawdę uczyłam , jednak moja nabyta wiedza podczas sprawdzianu dziwnie się ulatniała. Od tego czasu nauczyłam się pewnych sztuczek ( raczej pospolitych. Wymieniane były już ). Do roboty wzięłam się w drugiej klasie ( efekty było widać od razu ). Ściągi poszły w kąt , zastąpiła je nauka. Solidna nauka. Teraz , w liceum zbyt dużo prac nie miałam , więc okazji na ściąganie nie było , jednak chyba i tak bym z tej metody pomocy nie skorzystała.
Co do dawanie komuś ściągnąć. Kategorycznie mówię: nie. Nienawidzę chwil , kiedy koleżanka/kolega dostaje piątkę lub czwórkę ponieważ cały sprawdzian napisałam mu ja. Są momenty , że chcę powiedzieć nauczycielowi , że to mnie ocena się należy , ale oczywiście tego nie robię ( jestem w takich sprawach ''w porządku'' ).
Podczas mojej kariery szkolnej miałam kilka ''wpadek'' , niekoniecznie moich. Do dziś pamiętam , jak moja przyjaciółka zrzynała z innej koleżanki matematykę. Mieliśmy wtedy potęgi , a ona nie rozumiała ni w ząb. Ja miałam problem z jednym zadaniem , ona z całą pracą. najnormalniej w świecie wymieniła się kartkami z naszą klasową sławą w dziedzinie przedmiotów ścisłych i ściągnęła na swoją kartkę. Tak się zdenerwowałam , że postanowiłam zrobić to jedno przeklęte zadanie - i zrobiłam. I wicie co? Pewnie tak. Otóż moja przyjaciółka dostała jedynkę wraz z tamtą koleżanką od której ściągała. A ja co? Czwóreczka do dziennika.
Dodane przez Bonnie313 dnia 15-10-2009 16:04
#83
Czy ściągam? Rzadko, bo to głównie ode mnie wszyscy ściągają. To ja jestem kujonem w mojej klasie, to ja jestem [muszę być xd] zawsze przygotowana, to ode mnie każdy spisuję prace domową. W sumie mi to nie przeszkadza. Nawet wręcz przeciwnie, trochę imponuje mi to, że najmądrzejsza w klasie jestem ja. xd
A co do ściągania. Na takie większe sprawdziany pouczę się trochę w domu i przed daną lekcją na korytarzu. Pamiętam też wiadomości z zajęć, więc nie mam potrzeby ściągać. Chyba, że na nielubianych przeze mnie przedmiotach ścisłych. Ale na tychże lekcjach siedzę w ławce z osobami, które wiedzą, że nie muszą się uczyć, bo ściągną ode mnie. Czyli krótko mówiąc, z nieukami. Na chemii - pani usadziła mnie z Erykiem, który zdał ledwo w pierwszej klasie. Od niego nie mam nawet co ściągać, bo i tak zawsze mamy różne grupy, a i on się nie uczy. Podpowiadam mu na każdej kartkówce. Na innych przedmiotach konsultuję się z dziewczynami, piszemy sobie ściągi na małych karteczkach [które chowamy do piórnika, kieszeni, lub pod kartkę], wyjmuję zeszyt lub książkę z plecaka i czytam potrzebne mi wiadomości. Jakiś specjalnych metod ściągania nie mam. Szybko się uczę i w sumie takie metody zdobywania dobrych ocen nie są mi potrzebne.
Dodane przez DeadHelena dnia 15-10-2009 16:06
#84
Napisałam ściągę tylko raz i o raz za dużo.W podstawówce był sprawdzian z przyrody,a ja nie wiedziałam czegoś co ponoć miało być na sprawdzianie.
Gdy babka nie widziała próbowałam zetrzeć ją z ręki bo nie była mi potrzebna ,a sprawdzała ręce.Chciałam już oddać kartkę ,i sprawdzałam czy ściąga się starła ,gdy podciągałam rękaw zauważyła , zabrała mi kartkę i postawiła banie.
Dodane przez moly14 dnia 15-10-2009 17:13
#85
ja ściągam tylko jak jestem nie przygotowana i jak nic nie umiem z testu,sprawdzianu lub kartkówki
Dodane przez Dogma dnia 17-11-2009 17:13
#86
Cóż. Ściągam na ogół z pamięciówki. Nie czuję potrzeby znajomości wszelakich definicji z WOS-u, życiorysów "słynnych" postaci, definicji z biologii. Nie potrafię zapamiętać geografii, ostatnio bodajże materiału o parkach narodowych.
Jak ściągam? Mam długie, gęste włosy, więc w domu nagrywam się na mp3/telefon, podłączam słuchawki, które chowam pod bluzą, arafatką i włosami i piszę sprawdzian. Polecam ;] Jak ktoś jest "ogarnięty", to będzie potrafił ściągać nawet podczas odpowiedzi.
Dodane przez Doru Arabea dnia 17-11-2009 18:17
#87
Hmm, u nie w szkole ściąganie nie przechodzi ;( A szkoda. Na sprawdzianach wszyscy nauczyciele jakich znam nadzorują nas w każdym calu. Kiedyś mój znajomy zrobił sobie ściągę. Mierzyła ponad 1.40m. Uuu, na szczęcie nie był już w podstawówce ;) A tak odpowiadając na pierwsze pytanie, to nie - nie ściągam. To oszustwo, ale jakie dopracowane i pomocne! ;)
Dodane przez Peepsyble dnia 17-11-2009 20:35
#88
Och, normalka.
Nie uważam tego za jakieś karygodne oszustwo, każdy kiedyś ściągał, u mnie w klasie dzieje się to notorycznie. Sposobów jest wiele, zależy też od przedmiotu.
Zwykle my dziewczyny, jak już musimy zrobić ściągę, to robimy mini, mini karteczki z mini, mini pismem. Wkładamy je najczęściej do piórników, naklejamy na linijki. A jeśli jest akcja "zdejmujemy piórniki z ławek..." to szybko wyglądamy do rękawów.
Nigdy nie próbowałam, ale z tego co wiem to jedna moja znajoma napisała sobie na bucie i tak usiadła, z noga założona o nogę, że było widać. Kolejna rzecz: mundurki. Można zawinąć sobie i przykleić taśma klejącą. Ewentualnie, jak musimy zrobić ściągi "na szybko", to piszemy na dłoniach, ale to zdarza się bardzo rzadko.
Chłopacy mają inne sposoby, moim zdaniem nieco gorsze, mniej sprawdzone, zbyt banalne, duże prawdopodobieństwo złapania - choć jeszcze się tak nie zdarzyło. Szczególnie na historii wysyłają sobie sms'y. Jest u mnie w klasie taki chłopak to historię lubi, umie i wie o niej wszystko. Na sprawdzianach idzie jemu tak sobie, ale ogółem jest bardzo dobry. Wysyła smsa do kolegi, który podaje dalej. Zwykle każdy coś pomyli i w efekcie każdy ma inne odpowiedzi i wszyscy dostają dwóje, ale kto by się tam przejmował.
To co mnie najbardziej przeraża, to to co robią na fizyce. W sali mamy potrójne ławki, siedzimy dosyć gęsto. Są dwa rzędy ławek. No i wyobraźcie sobie, że w rzędzie przed biurkiem nauczycielki, w ok. 3 czy 4 ławce siedzi sobie chłopak z zeszytem w ręce. (Pani pyta co tydzień, z ostatniej lekcji z zeszytu. Jej ulubiony tekst to "Dzieci, chowamy zeszyciki!") No i ten chłopak proszę bardzo, zsuwa się na krześle, że ledwo widać czubek głowy, i trzeba przed sobą otwarty zeszyt. Nie muszę chyba mówić, że reszta siedząca za nim wszystko widzi i odpowiada, czytając z zeszytu? Chyba nie. w każdym razie nauczycielka albo jest mało spostrzegawcza, ale jakaś inteligentna inaczej - nigdy ich nie złapała.
Czasami z koleżankami na sprawdzianach, kiedy nauczycielka nie patrzy wymieniamy się sprawdzianami. Wypełniamy ołówkiem, a potem z powrotem i poprawiamy swoim pismem.
Ogółem nie lubię ściągać, robię to tylko wtedy kiedy to konieczne. Ale zdarza mi się, zdarza.
Edytowane przez Peepsyble dnia 17-11-2009 20:35
Dodane przez Cranberry dnia 21-11-2009 20:40
#89
W podstawówce Cranberry była grzeczna i wiedziała, że ściągać jej nie wolno, bo to brzydko. Aż tu przyszło gimnazjum i BUM! Okazało się, że nie tylko umiem ściągać, ale też że jestem w tym dobra.
Ściągam zazwyczaj tylko w skrajnych przypadkach, najczęściej na historii, polskim i geografii. Jak? Sposobów jest wiele. We wtorki przed lekcjami robi się te takie tycie karteczki. Malusim pismem, zapisane od brzegu do brzegu, złożone w harmonijkę leżą sobie grzecznie i czekają w piórniku. Czasem da się włożyć je do przezroczystego długopisu, choć to niebezpieczna metoda. Hitem było, kiedy na sprawdzian z historii przyszłam w spódnicy. Od spodu miałam poprzyczepiane karteczki z informacjami. Siedziałam grzecznie i od czasu do czasu podwijałam brzeg spódniczki i wszystko spisywałam z karteczek.
Inną metodą jest umówienie się z koleżanką z ławki. Piszemy sobie ołówkiem na brzegach kartek i wszystko potem wycieramy. Albo jeszcze czasem wymieniamy się sprawdzianami. Każdy orze jak może.
Nie uważam ściągania za jakieś wielkie oszustwo. Czy jest na świecie ktokolwiek, kto zupełnie nigdy nie ściągał?
Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 23-11-2009 19:29
#90
Ściąganie to rzecz odwieczna, na każdym etapie nauki, czy to gimnazjum czy studia. Tez się przyznam, że czasem się puści żurawia tam gdzie nie trzeba, a patenty na to cwaniactwo mam już przez lata praktyki opanowane (patent na paznokciach jak do tej pory okazał się niezawodny).
Ściągi są dobre do pokaźnych wzorów matematycznych czy fizycznych, trudnych słówek bądź parametrów których zawsze jest mi ciężko się uczyć. Zazwyczaj moje "pomoce" służą do spisania haseł. Nigdy nie robiłam ściąg zwijanych w metrowe ruloniki. Ogólnie rzadko robię takie rzeczy, gdyż więcej czasu się straci na skupianiu się by ciebie nie przyłapali niż na tym co ma się napisać na egzaminie. Oszustwo? Oczywiście, ale to między innymi pokrewna sprytu. Nie wierzę, by znalazła się osoba która nigdy nie ściągała.
Dodane przez Integra dnia 23-11-2009 20:03
#91
Ściąganie to rzecz powszechna i najnormalniejsza na świecie. Ściągam na prawie każdym sprawdzianie z przedmiotów takich jak fizyka, geografia, historia, biologia i chemia. Zazwyczaj ściągam prosto z zeszytu ale czasem się zdarzy, że kseruję notatki pomniejszone o 50% (wychodzą wtedy wspaniałe małe karteczki ze wszystkimi notatkami). Na fizyce i chemii kartkówki czy sprawdziany to są głównie zadania które przerabialiśmy na lekcji, tylko ze zmienionymi wartościami. Wystarczy nauczyć się na pamięć czy gdzieś napisać 4 czy 5 zadań i dostanie się czwóreczkę ^^, Kiedyś, kiedy jeszcze byłam w gimnazjum to wymyśliłam sobie własny alfabet i pisałam nim wszystkie ściągi. Nauczyciele kiedy mnie złapali na ściąganiu nic nie mogli mi udowodnić ; D
Dodane przez mooll dnia 23-11-2009 21:14
#92
No... ściąganie, to jednak z bardziej popularnych dyscyplin sportowych ;p.
Czasem nie rozumiem, że ludzie ściągają na potęgę z każdego przedmiotu. A potem się unarzekamy na edukację, jak nas to nie umieli nauczyć. Fatalni nauczyciele i fatalna szkoła. Najprościej, jak się ma na kogo "zwalić". Ale ściąganie zrobiło się tak powszechne, że już nikt się nie zastanawia nad tym, jaki ma to wpływ na naszą edukację i inne rzeczy.
Moje zdanie w tej sprawie jest takie, że jeśli wiążę z danym przedmiotem przyszłość, to nie ściągami i kropka. W moim wypadku: przedmioty na maturę. Prawda jest taka, że i tak się tego będę musiała nauczyć. Nie ominie mnie to. No, tylko ja zakładam, że na maturze nie będę ściągać. Mnie stresuje bardziej posiadanie ściąg. A już korzystanie z nich, to masakra.
Coraz więcej osób nie wyobraża sobie matury opartej li i jedynie na wiedzy własnej... a to już jest bardzo przykre.
Co, jeśli dany przedmiot jest szczegółowo wymagany, a nie wiążemy z nich jako takiej przyszłości? No cóż... Kiedy ja tylko historia i generalnie humanistyczne zainteresowania... z takie fizyki czasem ściągnę. Zwłaszcza, że ja tych durnych definicji ni w ząb nie potrafię pojąć ;p.
Ale to tylko w takich przedmiotach. Co, jest chyba zrozumiałe...?
Dodane przez Peli dnia 02-12-2009 18:13
#93
Jak nauczyciel bezprzypałowy to często ściągam, ale są tacy, że wolę nie ryzykować.
sposób: ściaga pospolita lub od kogoś;x
Edytowane przez Peli dnia 02-12-2009 18:17
Dodane przez emma9522 dnia 02-12-2009 18:37
#94
Otóż ściąganie to normalka,każdy ściąga. Jednak nie wszyscy mają szanse ściągnięcia,ponieważ nauczyciele są zbyt natrętni i stoją obok.
Jednak gdy nauczyciel jest zbyt zajęty swoimi sprawami mozna ściągać do woli.:hjehje:
Czasem się ściagnie,a czasem nie.
Są różne sposoby sciagania
Oto przykłady :
1.Napisanie nie których rzeczy na ręcy.
2.Ściąga pospolita.
3.Ściaganie od kolegi.
:happy:
Dodane przez Hermi1108 dnia 02-12-2009 18:58
#95
Ja ściągam tylko na przyrodzie gdyż uważam, że ta wiedza, którą nabywamy na przyrodzie jest nie potrzebna. No i jak już ściągam, to preferuje metodę ja tobie, a ty mnie tylko w moim wykonaniu to : ty mnie, a ty mnie ; p. No bo siedzę z kujonkiem więc z chęcią dzieli się ze mną wiedzą. Siedząc w ostatniej ławce nie sądzę, by pani zauważyła drobne oszustewko ; p. To na sprawdzianach, ale z pracami domowymi to jest zupełnie co innego. No bo albo około godziny 5 rano jak mi się przypomni że mam nie odrobioną pracę domową to udzielają mi moi koledzy potrzebnej wiedzy czyli piszą mi jak napisać w którym zadaniu. Ale jak zaśpię i nie zdążę włączyć komputera, to przed lekcją rozpalam ołówek i w nie całe pół minuty mam zrobione. No i ... Czasami zdarza mi się robić na lekcji np. przed nauczycielem jakimś cudem zdążę napisać bo zawsze chodzi po rzędach ławek i stawia te głupie ptaszki. No a jak mi się zapomniało odrobić wypracowania, to mówię, że mój brat je podarł lub mi je pies zjadł. Zawsze się nauczyciele nabierają. ; )
Dodane przez Trucce dnia 03-12-2009 09:39
#96
Ściąganie osobiście uważam za coś normalnego. Ja ściągam, gdy tylko jest taka potrzeba, gorzej jest, jak są testy '' A '' i '' B '' , więc trudniej. Najczęściej jest jednak tak , że po prostu odchylam się lekko w bok i lookam. Sprawdza się, bo ja często odgarniam włosy ; ) .
Pochwal się swoimi metodami i poleć innym swój sprawdzony sposób!
Takiego sprawdzonego pomysłu nie mam, z całą klasą mamy swój niezawodny sposób. Oczywiście, może go wypróbować tylko jedna, dwie osoby, więc nie jest łatwo. Piszemy na kartce pytanie, potem idziemy do kogoś i prosimy o korektor, zostawiając mu karteczkę na ławce, a potem oddając korektor zabieramy karteczkę już z odpowiedzią z powrotem! Więc tak już jakoś mamy, że co matematykę nosimy tabliczkę mnożenia i przy działaniu lub na odwrotnej stronie piszemy zadanie, którego nie umiemy rozwiązać.
Co myślisz o ściąganiu?
Nic w tym złego, sama z niego korzystam! Chyba każdy uczeń kiedyś ściągał , nawet głupie 2+2 ! ; dd
Warto, czy nie warto?
No to chyba zależy, czy masz pewność, że ściąga jest napisana dobrze lub że kolega napisze bezbłędnie ; p
Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
Chyba tylko jak dostanę szóstkę, bo uważam, że na to się nie zasługuje po ściąganiu. A czwóra, piątka, co tam. Nie mam wyrzutów sumienia : d
Dodane przez hagrid123 dnia 03-12-2009 18:28
#97
Co myślisz o ściąganiu?
Moze wyjde na głupka ale nigdy nie ściągałem. Poprostu wolałem dostać jedynkę niż się zhańbić łatwizną. Widziałem jak koledzy ściągali i naprawdę źle się czułem gdy zbierali lepsze oceny ale wszystkie MOJE przykazania doprowadziły mnie do b. dobrego wyniku w nauce. MIałem z egzaminu gimnazjalnego 38 -polak, 44-matma i 40 angielski. Jestem przeciwko ściąganiu ponieważ uważam to za nie honorowe zagranie, coś jak kradzież nawet. Przecież to nie my piszemy tylko ktoś nam tej wiedzy pożycza albo korzystamy ze ściągi-to to samo.
Warto, czy nie warto?
Naprawdę NIE WARTO!!!
Czy ściągając masz wyrzuty sumienia?
------------
Dodane przez Cathy dnia 13-02-2010 11:20
#98
Zdarza mi się, jak chyba każdemu.
W sumie, ściągi robię rzadko. Nie, żebym miała jakieś opory, po prostu zwykle nie są potrzebne. Jeśli już, to z przedmiotów do których mam bardzo olewatorski stosunek.
Cała moja nauka rosyjskiego opiera się na ściągach, przykre bo naprawdę chciałam liznąć trochę tego języka, ale jakoś nie poszło. Nauczycielka beznadziejna, jedna godzina w tygodniu i umiem powiedzieć tylko
dzień dobry.
Z geografii też bywa, że opieram się na ściągach. Pamiętam, że na ostatni sprawdzian zrobiłam sobie ściągi z całego działu, po czym okazało się, że mi się materiał pomylił. Na szczęście sprawdzian był banalny.
Plastyka, czy raczej historia sztuki też mało mnie obchodzi, więc też się nie ograniczam. W sumie na plastyce zawsze daje się odczuć co to znaczy praca klasowa ^^ Nawet nauczycielka jest już tak zrezygnowana, że podaje odpowiedzi.
Fizyka i chemia okazyjnie, bo zwykle ściągi niewiele dają. Nauczycielka uwielbia nam dawać zadania tekstowe, a na to karteczki z definicjami nie bardzo pomogą.
Jeśli chodzi o sposób, to zwykle małe karteczki, drobno zapisane w piórniku, albo w kieszeniach. To nic trudnego, trzeba tylko wybrać właściwy moment i tyle.
Dodane przez Czarna Wolga dnia 13-02-2010 11:55
#99
Ściąganie w moim środowisku, to już wyższy level ;p
-małe klasy
-uczniów ok. 15 w każdej klasie
-wyspecjalizowana kadra nauczycielska
No cóż, po prostu "dobre gimnazjum" ;p
Ściągałam ile mogłam, np, poprzez napisanie sobie małym drukiem na ławce jakiegoś zagadnienia, definicji ;p
Niewiele tego, ale to właśnie przez ściągi mam 5 z chemii ;P
Dodane przez leea dnia 13-02-2010 12:36
#100
Zawsze mam w pogotowiu parę ściąg- niestety, trudno w jest z nich korzystać na lekcjach, bo na ogół siedzę w pierwszej ławce. Jednak kiedy jestem trochę dalej od nauczyciela ( albo jest zastępstwo ), otwieram piórnik przepisuję jak z podręcznika- najlepiej jest na konsultacjach ;p nigdy mnie nie przyłapano, i mam nadzieję ,że tak pozostanie... czasami piszę na karteczkach, własną czcionką 8, albo na piórniku ( który w obecnej chwili zawiera chyba całą wartościowość pierwiastków, wzory na matmę, daty z historii, przyczyny wybuchu wojny secesyjnej i definicję dysocjacji). Prawie nigdy nie ściągam od osoby obok, kiedy praca jest pisemna, natomiast kiedy jest testowa, trzeba się starać dobrze usiąść i wychwytywać podpowiedzi typu 21- C! Istne poruszenie dzieje się gdy wyjdzie nauczyciel: można w 5 min zrobić test na 4.
Co do podpowiadania drugiej osobie, jestem otwarta na taką wzajemną "pomoc", jednak kiedy ktoś notorycznie pyta
ty,jak jest marchewka po angielsku? ( nie należy się dziwić, to moja klasa ), a ty musisz powoli przeliterowywać- można się wtedy zdenerwować.
Co do samych metod ściągania na sprawdzianach:
#1. Bierze się kartkę ( normalną, A5-żadne wycinanki ), a w środku, ołówkiem pisze się maczkiem wszelkie możliwe zagadnienia- powszechnie nazywa się to brudnopisem- ponieważ, jaki nauczyciel to czyta? Można też, się nawet podpisać ( tylko pamiętać o wygumkowaniu) i wtedy leży sobie spokojnie na ławeczce, a ty sobie przepisujesz. Jeżeli ma się pracę pisemną na polski z podanym tematem, może tam być napisana już praca w domu, pozbawiona błędów.
2. Rzecz jasna karteczki, położone ( jeśli jesteś dziewczyną ) na spódnicy. Najlepiej z falbankami. :P
3. Podklejanie taśmą klejącą do piórnika- szybciej się znajduje albo zwyczajne pisanie po nim.
4. Może nie jest to dosłownie ściąganie- bardziej rada; jeżeli siedzisz sam w ławce, możesz sobie wybrać grupę, która wydaje ci się łatwiejsza- co najwyżej powiesz ,że ci się pomyliło.
Edytowane przez leea dnia 13-02-2010 13:04
Dodane przez Selena_Weasley_ dnia 13-02-2010 16:56
#101
U nas na lekcjach jest ściąganie na maxa!Lecz nauczyciele nam ufają (nie wiem dlaczego).Kiedyś pani nawet wyszła z klasy podczas sprawdzianu....I tak nikt nic nie umiał i na nic nam się to nie przydało...Wszyscy przyszli bez książek i nic to była klapa:(:(:(:(:(
Dodane przez mcfly4ever dnia 28-03-2010 09:06
#102
Ściągam, ale bardzo rzadko. Jeśli zależy mi na dobrej ocenie, a nic nie wiem to zwykle przepisuję od kolegi. Najlepszego w klasie! xd Najczęściej ściągam na historii. Nauczycielem tego przedmiotu jest dyrektor szkoły i często wzywają go gdy piszemy sprawdzian. Wtedy, gdy nauczyciela nie ma w klasie, wszyscy wyjmują książki i konsultują ze sobą odpowiedzi na pytania. Najczęściej to ja dyktuję je tym, którym nie chce się sięgnąć po podręcznik. ;D
Dodane przez Arya dnia 11-04-2010 17:38
#103
Staram się nie ściągać, a tak na prawdę rzadko mam taką okazję. Bo się uczę, rzecz jasna ;p Zresztą - nauczyciele patrzą. No chyba, że na angielskim - tam na klasówkę to pół klasy ściągi robi, a do tej pory nikt nikogo nie przyłapał.
Ja sama się wolę nauczyć, a nie potem uciekać się do aktów czystej desperacji. To nie w moim stylu. Ale jeśli zapomnę o klasówce, to wtedy też staram się nie ściągać, ale czasem mi się zdarza, że jednak. Ale niedużo... Żartuję ;d
Jeśli nawet to trudno się mówi ;p
Dodane przez czaszka16 dnia 11-04-2010 18:41
#104
ja żdko ściągam ale czsami się zdarzy ;D zawsze mam gdzieś ukrytą ściąge na wszelki wypadek ale żdko z nich korzystam. a w sumie to normalne że ktoś ściąga choć to oszustwo.
Dodane przez N dnia 13-04-2010 21:43
#105
A ja ściągam baaaaaaaaaaardzo często ^^
Wiem, że to nie jest powód do chwalenia się, ale gdy mam jakiś sprawdzian, bądź kartkówkę, to prawie zawsze robię ściągi.
Najczęściej jest to jakaś mała ściąga, która jest schowana w piórniku, pod kartką, na kolanach albo po prostu w ręce.
Czasami piszę ściągi ołówkiem na ławce.
Ale od czasu zakupienia sobie nowego telefonu z bardzo dużym wyświetlaczem, to najczęściej robię zdjęcia z zeszytów, podręczników i wtedy ściągam.
W pewnym stopniu popieram ściąganie. Wiem, że jest to nieuczciwe i w ogóle, ale jeśli ktoś pół dnia kuł wzory z fizyki, czy daty z historii i za chiny nie mógł się ich nauczyć, to czemu nie miałby sobie pomóc w postaci ściągi? Przecież ma się świadomość, że czegoś się nie umie i nie rozumie. Chyba lepiej ściągnąć i mieć lepszą ocenę niż dostawać za każdym razem jedynki, bo nie rozumie się fizyki, czy jakiegoś innego przedmiotu.
Dodane przez Stasiu dnia 14-04-2010 10:14
#106
Ja czasami ściągam, ale nie zawsze. Na historii zawsze jest tak, że pan musi gdzieś wyjść . I w tym czasie wszyscy otwierają podręczniki. :D No i przepisują. Na matmie: Pani zawsze karze wyjąć kartkę i coś napisać co ona gada. Ja pisze czasami takim długopisem co nie widać. a pod piórnikiem mam tą lampkę i wyjmuję, przypinam do długopisu (niby breloczek). Podświetlam i mam odpowiedzi. I na Kartce 5+ i nazwisko matematyczki. Ale rzadko ściągam. Wole uczciwie napisać test/kartkówkę.
Dodane przez Iraya dnia 18-05-2010 13:54
#107
Nie ściągam prawie wcale (tylko czasem ;D)
Moją metodą chyba jeszcze tu nie opisaną (jak się nie mylę bo nie czytałam wszystkiego) to jest zrobienie mini zeszyciku (wymaga pracy, ale warto) skleja się karteczki takie dość małe, żeby na luzie się zmieściły w dłoni i nie wystawały i tam się pisze ściągi czy coś, chodzi o to, że niby sobie zasłaniasz sprawdzian a naprawdę widzisz ściągę ;D
Zawsze mi to wychodzi ;D
EDIT:
Sorki pomyliło mi się raz zostałam przyłapana na ściąganiu z tej właśnie karteczki..
Piszę sobie sprawdzian, aż tu nagle patrzę, że nauczyciel za mną stoi i się gapi (nie wiem jakim cudem nie zauważyłam jak szedł xD)
I kazał mi to oddać, ale na szczęście powiedział, żebym następnym razem się nauczyła i oddał mi ściągę ;D
Edytowane przez Iraya dnia 18-05-2010 13:57
Dodane przez Laufey dnia 18-05-2010 14:59
#108
Nie powiem ze nie ściągam , bo to nieprawda . Ostatnio włożyłam ściągę do piórnika i udawałam , że czegoś szukam , nauczycielka zapytała dlaczego tak hałasuję , odpowiedziałam że szukam długopisu a tak naprawdę patrzyłam na ściąge :-* . Moje koleżanki mają lepsze sposoby . Wkładają sobie ściągę w arafatkę zawiązaną na szyi i ciągle patrzą na karteczkę ;) . Albo dają na krzesło i udawają że myślą i pochylają głowę . Dziś mieliśmy spr z religii , miałam ściągę , ale cóż religia to religia - chciałam być uczciwa wobec pani i jej nie używałam ;(
Dodane przez DawidRiddle dnia 18-05-2010 15:29
#109
Ja za to sciagam ile sie da i jak sie da, oczywiscie nie ze sciag bo niechce mi sie ich robic tylko z ksiazki.Niejest to latwe ale zazwyczaj sie udaje:)
Dodane przez Gibi dnia 18-05-2010 15:52
#110
JA ściagam tyko czsami.;) Na histori i na przyrodzie. No i na niemcu :) Panie sa ślepe ( bez 1 ) i niczego nie widza xD ZA to na hiście jest zastrzyk adrenalinyb bo pani jest strzaszna i okropna i może sie wydrzierac przez bite 15 minut!!! Znam z autopsji :shy: A za ściągio stawia od raazu 3 pały! No ale jak tu nie ściagac jak ona wymysla cos atkiego jak DATOWNIKI- dla osób niewiedzących wytłumacze że chodzi o krótke kartkówy co tydzeń z dat. np podaje nam wydarzenia z lekcji i podaje dzień miech rok, wykuc to trzba na blache a potem spisywac na papier, a w drugim pół roczu sa godziny i minuty!!!!! Masacra, przyznam sie ze dostawałam zawsze 2 w najlepszym razie 3 :(
No a pani od niemca: zupełnie niedorzeczna, a wię cjak u sie pytać i uczyć??!!
Edytowane przez Alae dnia 18-05-2010 16:38
Dodane przez czarodziejski_groszek dnia 18-05-2010 17:09
#111
ymm. ja praktycznie cały czas ściągam.. i.. no... wiem że to nie uczciwe.. Ale tak to już wychodzi.. Nie chcę mi się uczyć.. xd
Dodane przez Malkontentka dnia 27-06-2010 15:07
#112
Ściąganie jest jak nał
óg:D.
Przyznam, że bardzo często ściągam lub daje ściągać. Akurat moja koleżanka i ja uzupełniamy się:D
Nawet jak znam odpowiedzi na pytania sprawdzianowe to sprawdzam odpowiedzi u koleżanki z ławki lub kolegi z przodu:lol:
U nas jest dużo sposobów ściągania, oczywiście karteczka w rękawie(metoda chyba wszystkim znana).
Na historię odpowiedzi między palcami(oczywiście ściąga nie jest pojemna, ale może pomóc)
U nas w klasie na chemii jest popularne zamienianie się sprawdzianami ktoś pisze co wie, a ktoś inny mu dopisuje lub poprawia(nauczycielka jest trochę ślepawa).
Ściąga w chusteczkach do nosa(bardzo pojemne i trudne do wykrycia)
Na kolanie pod spódnica-ale tylko przy Panach, bo oni nie odważą się tam zajrzeć:D To samo ma się z dekoltem.
Ja najczęściej mam w arafatce, sprawdza się bez zarzutu.
Uważam, że ściąganie jest dobrą metodą, ale lepiej się nauczyć, bo się można przejechać... przytocze przypadek mojego genialnego kolegi oraz mnie i koleżanki:
Sprawdzian kompetencji z geografi, skończył pierwszy idzie oddać kartkę. Nauczyciel sprawdza czy podpisane... a tu wylatuje ściąga. Zapomniał wyjąć... biedak:D
Innym razem sprawdzian z historii mam z koleżanką dwie ściągi, którymi się wymieniamy, nagle nauczycielka zaóważyła moją koleżanke, a on rzuca ściagą do mnie. Nauczycielka się nie zorientowała, ale ciśnienie podskoczyło!
sorrka się rozpisałam:blah:
Edytowane przez Alae dnia 27-06-2010 15:37
Dodane przez Tom_Riddle dnia 30-06-2010 10:48
#113
Nie lubię ściągać ii staram się tego nie robić aczkolwiek czasami tak się nie da (na przykład jak trzeba się nauczyć na sprawdziany z 5 przedmiotów!). Poza tym nie za bardzo umiem ściągać, ponieważ nauczyciele widzą moje zdenerwowanie i są podejrzliwi... Opatentowałem jednak niezawodny sposób: a mianowicie, kiedy bardzo nudziło mi się pewnego weekendu, postanowiłem stworzyć mój własny alfabet... Każdej literze przyporządkowałem jakiś wymyślony znak i nauczyłem się tego na pamięć. Na początku nie chciałem wykorzystywać tego do tak niecnych planów jak ściąganie, jednak pójście do liceum całkowicie zweryfikowało moje poglądy:) Teraz nauczyciele nawet jak się czegoś domyślają i tak nie mogą mi udowodnić, że posiadałem jakieś nieoczekiwane pomoce naukowe...:P
Dodane przez amaaya dnia 15-07-2010 20:16
#114
Ściągam tylko wtedy, kiedy wiem, że nie dam rady z materiałem. Albo na przedmioty, których nie lubię. Nie potrzebuję ściągawek na polski czy fizykę, bo to mi w miarę podchodzi i jakoś łapię. Nieco gorzej jest z historią, na sprawdzian mamy zadane potwornie dużo informacji, wszystkie daty się mieszają, istna tragedia. I wtedy taka malutka-malutka pomocnicza karteczka wsunięta w rękaw się przydaje. Albo dwie.
Dodane przez mayii dnia 03-02-2011 20:28
#115
No...W podstawówce, tylko raz :D Nauczycielka wyszła, no to wszyscy otwierają zeszyt. W gimnazjum już niestety częściej. Zwłaszcza jeśli mowa o fizyce, geografi. Ściągać nie lubię no, ale mus to mus. Wiadomo, lepiej się nauczyć, ale czasmi po prostu się nie da. Ekhm. Ściągaćjest łatwiej z fizyki, siedzę w sotatniej ławce. Na ręce coś mam, w piórniku czy wkłądama do długopisu. Z geo jest gorzej - pierwsza ławka. Pomagają koledzy :D A, jeszcze niemiecki. Paniczęsto daje się podpuścić, łatwo możemy zajrzeć do książki, czy też można napisać na łwce coś ołówkiem. ; ) Jednak zawsze po takim ściąganiu męcze ten temat i staram się zrozumieć, nauczyć się.
Dodane przez RedQueen dnia 25-02-2011 14:18
#116
Czasem ściągam, ale tylko jeśli nie jestem w stanie się nauczyć materiału np. dat z historii. Albo jak zapomnę o sprawdzianie ;) Czasami mi pomoże koleżanka z ławki.
Dodane przez Lawrencee dnia 25-02-2011 16:36
#117
Ściągani, to jeden ze sposobów przeżycia ucznia xD
Oczywiście nie robie tego tak często, bo nie mam aż tak pojemnej ręki (XD) ale ogólnie, zdarza mi się coś nabazgrolić na wewnętrznej stronie ręki... Z regóły na historii, lub polaku... ale tak po za tym... to chyba nie ściągam ;d
Wole się nauczyć... ale nie zawsze da się wkuć caaały materiał ;p
Dodane przez daria2j dnia 19-08-2011 13:56
#118
Ja nic nie wiem to ściągam .
Dodane przez Asik dnia 19-08-2011 14:04
#119
Ze ściąganiem zawsze miałam problem. Robiłam ściągi, a potem z nich nie korzystałam. Czemu? Bardzo dobrze zapamiętuje dane poprzez ich przepisywanie więc po zrobieniu ściągi była ona bezużyteczna;] Zazwyczaj nie korzystałam.
Dodane przez Loa_riddle dnia 23-10-2011 16:02
#120
Ściągałam kilka razy, ale tylko wtedy, gdy znalazłam się w beznadziejnej sytuacji. Pierwszy raz na angielskim. Nie pamiętam już, czego mieliśmy się nauczyć, ale było to dla mnie strasznie trudne. Napisałam sobie to na małej karteczce i schowałam pod ławkę. W pracowni od angielskiego w ławkach mieliśmy wgłębienia, przez które przechodziły kable od słuchawek, więc nie było to nic trudnego. Drugie ściąganie, które zapadło mi w pamięć, to na lekcji historii. Z tego przedmiotu jestem dosyć dobra, ale tedy mieliśmy nauczyć się kilku dat. Zapewne nauczyłabym się ich, ale zapomniałam na śmierć. Zwyczajnie zgapiłam od koleżanki- i to jeszcze w pierwszej ławce. No i to chyba tyle... zazwyczaj daje ściągać, bo z nauką radzę sobie dość dobrze. Jedyną lekcją na której nie ściągałam i nie zamierzam jest geografia. Mamy bardzo... ostrą nauczycielkę, wiekową, bo uczyła pół mojej rodziny.
Dodane przez SevLily36 dnia 23-10-2011 16:07
#121
Ściągam tylko wtedy, gdy jestem baaardzo zdesperowana. Dobra rada: nigdy nie chowaj ściągi do plecaka, piórnik lepszy ;-) Sama zawsze tam wkładam, ale czasami mam wrażenie, że oczy pani z fizyki mają coś z Szalonookiego Moody'ego...
Dodane przez DziedzicSlytherina dnia 23-10-2011 17:16
#122
Z reguły nie ściągam. Nie potrzebuję tego... : D Wg mnie moja pamięć zalicza się do tych "lepszej marki" :smilewinkgrin: Ale wiadomo, że większość uczniów woli uciekać się do takich metod : ) Jednak na niektórych lekcjach.. Strzeżcie się ci, którzy mają zamiar to zrobić... o.O Uczniowie mają już tyle wprawy w ściąganiu, że ja niektóre osoby naprawdę bardzo podziwiam za to, że nikt ich jeszcze na tym nie złapał oraz czasami za ich pomysłowość. Szkoda tylko, że do takich celów.. : > Lepiej nauczyć się raz i dobrze, bo kto wie... Może kiedyś akurat na to natrafisz .. : > Nie można być niczego pewnym : D
Dodane przez Godryk_Gryfindor dnia 23-10-2011 17:30
#123
nie zdradzam moich tajemnic
Dodane przez lilyy dnia 23-10-2011 18:24
#124
Zależy . Ściągałam w tym roku tylko na religii ( razem z koleżankami szeptałyśmy do siebie ,ale pani to wisi :D:D ) bo , my na każdej lekcji musimy pisać 1,5 strony notatki i wyobraź sobie ,że po jakiś 15 lekcjach pani robi sprawdzian ... I do tego taki szczegółowy strasznie ! Weź to wszystko zapamiętaj . Religia jest dla mnie takim luźnym przedmiotem , dlatego tak z luzem do tego podchodzę i nie uczę się zbytnio .
Na innych przedmiotach raczej nie ściągam ;d
Dodane przez Kinga121 dnia 23-10-2011 18:33
#125
Czasami ściągam... sposób ? Pytam się koleżanki. Nie mam wyrzutów sumienia.
Dodane przez dewhoo dnia 23-10-2011 20:56
#126
Oj, ściągam, a jakże. Ale muszę przyznać, że zawsze mam okropnego cykora, mimo, że jeszcze nikt mnie nie nakrył. Jest to bez wątpienia stresujący sposób, ale skuteczny. :D
Dodane przez Evans558 dnia 31-01-2012 04:08
#127
Ściąganie nie sprawia mi problemu. Przez czas "konsultacji z pomocą naukową/kumplem/kumpelą" zachowuję idealnego Poker Face'a, gorzej, jak się belfer pokapuje... nie dość że draka, to jeszcze albo wstawia pałę albo odejmuje 10 punktów. Najtrudniej jest ściągać na fizyce, bo kobieta ma coś z Szalonookiego :D . Próbowałam 2 razy w pierwszej klasie i nie wyszło, teraz stosuję zasadę 3 Zet*. Na chemii sprawa miała się ostatnio następująco:
[J]a
[K]umpela
J: Ej! Jak zrobić...
pokazuje długopisem
K:
bierze ołówek i rozwiązuje mi zadanie
J: Dzięki!
Z chemii jestem dobra, tylko nie lubię tego działu o wodzie, to był horror. No ale teraz przerabiamy kwasy więc jest już spoko :) .
Najlepsza była rela w zeszłym roku. Ksiądz Ż. który za żadne skarby nie potrafił ogarnąć mojej klasy, zarządził sprawdzian. Nadszedł owy sądny dzień. Nikt nic nie wie, czeski film. Ale któraś z dziewczyn powiedziała, że ona już nam pomoże i wyciągnęła teczkę pełną mini ściąg domowej roboty, i rozdała je całej klasie. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy myk! do klasy, ściągawki w piórniku. Ksiądz Ż. dyktuje pytania. Wszystko mieliśmy na ściągach. Nawet najgorsi mieli max punktów! Biedny ksiądz, nie pokapował się że wszyscy zrzynali :tooth: . Teraz jest proboszczem w jakiejś parafii i wszyscy w klasie się zastanawiają, czy go nie odwiedzić. A opiekunem miałby być ksiądz, który uczy nas aktualnie :rotfl: .
Co do metod - karteczka w piórniku, sprawdzian leżący obok (tylko wtedy, gdy masz pewność!), pomoc w plecaku. Lepszych nie znam, choć wypróbuję kilka z wypisanych wcześniej metod na poprawce z niemieckiego w przyszły czwartek...
*zasada trzech Zet - zakuć, zdać, zapomnieć.
Dodane przez Nelishia dnia 03-03-2012 00:13
#128
Nie ściągam - nie potrzebuję, nie chcę, nie mam najmniejszego zamiaru. To oszustwo, paskudne oszustwo, jakby nie patrzeć, okłamujemy i siebie, i nauczyciela. Wolę szczerze zaliczyć coś na ndst, niż do listy grzechów dopisać coś jeszcze. Ci, którzy ściągają od innych to
praktycznie same nieuki, którym tematu nie chce się nauczyć. Jeżeli człowiek naprawdę CHCE to nawet z ośmiu przedmiotów się przygotuje, może nieperfekcyjnie, na piątkę czy czwórkę, ale zawsze. Nie warto oszukiwać, zwłaszcza, że przy "wpadce" tracimy zupełnie zaufanie nauczyciela. Irytują mnie ludzie, którzy kartkówkę z matematyki traktują jedną karteczką w głębi piórnika - nic nie potrafią i niczego się nie nauczyli; zdecydowanie wolę zaliczyć na jedynkę ze świadomością, iż "szczerze nam nie wyszło", choć niestety, niewiele osób tak mówi.
Dodane przez Luna Morgane dnia 03-03-2012 10:06
#129
Ściągałam na przyrodzie, dlatego że mało wiedziałam i razem z koleżanką miałyśmy w piórnikach, aż ona jak ode mnie ściągała to pani ją przesadziła ;D, ale ogólnie to tylko wtedy i na polskim. xD
Dodane przez Milka dnia 06-03-2012 17:20
#130
He, jak to życie zmusza nas do zmiany swoich dotychczasowych przyzwyczajeń. W liceum zdarzyło mi się tylko raz porządnie ściągać (ściąga schowana w rozbudowanym kalkulatorze na fizyce), poza tym nie preferowałam wszelkich pomocy na testach. Przyszedł czas studiów, przyszła i cięższa sesja. Na terminie poprawkowym z fizyki nie ma przebacz, trzeba łapać się każdej brzytwy, więc było i ściąganie (tym bardziej, że pytania trafiły się koszmarne). Siadłam w ostatnim rzędzie, gdy profesor nie widział, to spódnica latała w górę i dół, kiedy to wyjmowałam/chowałam kolejne paski z odpowiedziami :P Z kolei na regionach, jak to nazywamy pieszczotliwie, nie było sensu uczyć się struktur całej Polski, bo musiałabym zacząć to robić 3 miesiące temu, a komu się chce, poza tym ten przedmiot jest mi tyle potrzebny co metody szczotkowania psów, więc i tutaj były ściągi. Przynajmniej profesor i jego pomocnica byli świadomi że mamy poukrywane milion pasków w różnych częściach garderoby, więc bez skrępowania je nam zabierali gdy tylko u kogoś przyuważyli (na I terminie może z 5 osób na 60 nie zostało złapanych xD). Generalnie dało się spisać odpowiedzi, a nawet jak zabrano ściągę to można było wyciągnąć kolejną i ewentualnie bać się że i ta pójdzie do całkiem sporego stosu na katedrze :lol:. Gdyby tak wyglądało każde zaliczenie...:happy:
Dodane przez Witch66 dnia 06-03-2012 18:08
#131
nie ściągam jakoś nigdy nie było mi to potrzebne aczkolwiek czasem się to przydaję nie powiem że nie jakieś korzyści z tego zawsze są póki Cię ktoś nie złapie ;p
Dodane przez Imbecile dnia 06-03-2012 18:25
#132
ściągam tylko na chemii lub na niemieckim, ew. napiszę sobie gdzieś jakiś wzór na fizykę. Więcej nie ściągam bo po co? Nie tak trudno jest nauczyć się paru rzeczy z bio, geo czy anglika.
Ściąga? W piórniku. Obowiązkowo pomięta i z jakimiś kolorowymi bazgrołami. Na taką, zwykle nie zwraca się uwagi. Mam taki wąski piórnik z dwiema 'komorami', który ma zamek z przodu, więc jak podeprę 'klapę' jakimś zakreślaczem czy czymś, to ściągę mam przed sobą ^^
Dodane przez paulinkablu dnia 07-03-2012 07:54
#133
ja czasem ściągam ale rzadko:shy:
Dodane przez Severus Tobias Snape dnia 25-03-2012 19:25
#134
sciaganie jest zabronione i zle, ale mysle, ze wielu osobom sie zdarza.nawet gdy cos wiem to warto sprawdzic co ma ktos inny. ja tam mam niezawodny sposób.nie kapuje algebry,ale siedze z moim kolega,który jest najlepszy w klasie z matmy, a wiec w razie czego poprostu kłade sie na sprawdzianie,ze niby sie zalamałem i nie wiem co napisac i po cichu pytam sie kolegi.najlepiej pisać ostatnie zadanie jak juz zadzwonil dzwonek. jest wtedy hałas i nauczyciel zajety jest zbieraniem swoich rzeczy z biurka, a wtedy mozesz spokojnie spisywac majac pewnosc,ze cie nie zauwazy. sposoby sprawdzone i dzialajace,czego potwierdzeniem jest moje 6 z matematyki. :]
Dodane przez Martita dnia 06-07-2012 10:18
#135
Ja ściągam przy każdej nadarzającej się okazji. Najczęściej od sąsiada / sąsiadki z ławki (pomagamy sobie) lub kogoś kto siedzi za mną lub przede mną.Czasem też robię ściągi lub piszę je na rękach ;)
Dodane przez Soren dnia 06-07-2012 11:21
#136
ściagam gdy to konieczne.
na ogół to staram sie unikać.
Dodane przez Annee dnia 15-08-2012 22:29
#137
Ja jedyny raz kiedy próbowałam ściągać to na przyrodzie, ale po prostu bałam się spojrzeć na tą sciąge, takiego cykora miałam, ale i tak dobrze napisałam :D
Dodane przez Charlie dnia 15-08-2012 22:41
#138
Ja nie mam ale przydało by się jakieś zaklęcie na sprzątanie pokoju , czy robienie kanapek:D
Dodane przez Natalia Tena dnia 22-08-2012 14:06
#139
czasami mi się zdarza, ale jeśli juz to tylko na chemii i biologii. nie cierpię tych przedmiotów -,-
a mój sposób? wydrukowana ściąga przyklejona do korektora xD wygląda jak kod kreskowy, skład etc. xD
a co do ściągania pracy domowej, to nie lubię tego bardzo. staram sie zawsze odrobić, ale odpisywać tylko nielicznym daję.
Dodane przez marihermiona dnia 29-08-2012 08:39
#140
Ja powiem szczerze, że ja nie umiem ściągać. Po mnie byłoby to widać. No wiecie pewnie bym się spociła, stała czerwona jak burak, więc ja nie ściągam ale oczywiście nie jestem osobą typu kabel i nie kabluje przyjaciół, że ściągają, bo to ich wybór.
Dodane przez Nerko dnia 24-09-2014 15:13
#141
Zdarza mi się jakieś pojedyncze karteczki przy sobie mieć, ale raczej to jest w zasadzie "mieć, a nie korzystać". Po prostu na sprawdzianie wszystko jakoś mi się rozjaśnia i nie potrzebuję patrzeć na ściągę, ale reszta, która nie była zapisana, nagle z głowy ulatuje. No i nic wtedy się na to nie poradzi :C. Co do pracy domowej to codziennie, nie jestem zwolennikiem robienia w ćwiczeniach czy czegoś w tym stylu.
Dodane przez LilyPotter dnia 24-09-2014 17:00
#142
W gimnazjum jeszcze tak, czasami, w liceum przez trzy lata zrobiłam sobie aż jedną ściągę typowo pod sprawdziany, chemia, podpowłoki, ten taki kwadracik sprytny, ale że się tego nauczyłam na pamięć po paru tygodniach korzystania...
Nawet jeśli umiałabym ściągać (a nie umiem), to byłoby mi dość ciężko, bo pierwsza ławka, malutkie klasy, czujne oko nauczyciela dosłownie obmacujące nasze kartki... Są desperaci. Generalnie jak ma się wtyki co do sprawdzianów, to nawet wtedy wolę to wkuć, niż brać ściągi, bo nie idzie, no nie idzie. W gimnazjum o to mieliśmy przekichane na sprawdzianach z historii, bo jedna z nauczycielek wyczaiła chłopaka na takich ściągach C': *w liceum na historii wszyscy bali się głosniej odetchnąć albo uderzyć długopisem mocniej, telefony po torbach, muchy było słychać i każde skrzypnięcie parkietu na przestrzeni kilkunastu innych sal*.
Dodane przez mniszek_pospolity dnia 24-09-2014 19:26
#143
Zdarzało się, ale bardzo rzadko. W gimnazjum chyba z raz na chemii. W LO, to nie kojarzę. Może coś z francuskiego na mega dużym sprawdzianie ? W każdym bądź razie jakoś zawsze sobie potrafiłem wytłumaczyć : Najwyżej dostanę pałę, i co z tego. Tak, ambicja była moją mocną stroną ^^ Na studiach, to z antropologii filozoficznej raz tylko również. Ale ogólnie unikałem ściągania. Nie, żebym jakimś aniołem był, ale jak nie umiem, to nie fair, że miałbym dostać taką samą ocenę jak osoba, która się naumiała ;p A mi się nie chciało. Trudno, najwyżej. Poza tym dużo też szczęścia miałem ^^
Dodane przez Sharon665 dnia 24-09-2014 22:29
#144
Ano zdarza się ściągać. Czasami z własnych ściąg lub notatek w zeszycie, a czasami z kartek innych osób, a czasami ściągi służą mi jedynie do upewnienia się czy niczego nie pomyliłam przy odpowiadaniu. Staram się unikać ściągania a zamiast tego bazować na własnej wiedzy na przedmiotach, które będę zdawała na maturze rozszerzonej, bo to się mija z celem. Tak więc głównie ściągi tworzyłam w pierwszej LO czy sporadycznie w gimnazjum, kiedy wciąż miałam chemię czy WOS, a teraz ograniczam się do ściągania na Historii i Społeczeństwie, gdyż historyk ze mnie marny, a przyszłości z naukami humanistycznymi zdecydowanie nie wiążę.
Przyłapano mnie tylko raz, w sumie z mojej głupoty, bo zamiast siedzieć spokojnie to dałam po sobie poznać, że gdzieś chowam ściągę, gdy nauczyciel podszedł do mnie podczas sprawdzianu. :P A tak to miałam jedynie parę upomnień, mniej lub bardziej słusznych.
Dodane przez Lady Morgana dnia 25-09-2014 19:04
#145
Nigdy nie przygotowuję sobie ściąg na osobnych karteczkach na sprawdzian, bo jaki to ma sens? Lepiej się pouczyć, zresztą w moim przypadku szybciej się nauczę, niż przygotuję sobie specjalne karteczki (pomoce naukowe =D). Jak ściągać to od koleżanki z ławki, albo zrobić wcześniej zdjęcia z podręcznika/zeszytu albo w ostateczności, jak nauczyciel nie patrzy zaglądam do podręcznika/zeszytu, ale zdarza mi się to bardzo rzadko. Nie lubię ściągać, zawsze istnieje ryzyko, że nauczyciel zauważy. Najbardziej mnie zadowala, jak podczas sprawdzianu czerpię wiedzę z głowy, tak jak na ostatnim sprawdzianie z historii. W ogóle chyba nigdy nie ściągałam na historii i zazwyczaj posiadam jakąś wiedzę (głównie daty), no, może raz mi się zdarzyło. Głównie ściągam na biologii, chemii i (kiedyś) na angielskim. Ha, teraz przypomniało mi się, jak w pierwszej gimnazjum znalazłam na internecie książkę ze sprawdzianami z angielskiego, potem ja i moje koleżanki, którym ją wysłałam dostałyśmy 6. W podstawówce przygotowywałam karteczki obklejone taśmą (bardzo rzadko, może 3 razy mi się zdarzyło). Sposób sprawdzony, polecam.
Edytowane przez Lady Morgana dnia 25-09-2014 19:05
Dodane przez BlackSpirit dnia 05-12-2014 22:06
#146
Nigdy nie próbowałam ściągać, bo nie umiem. Czasem robię "pomoce naukowe", ale z nich nie korzystam. Boję się. Z moim szczęściem nawet najbardziej ślepy nauczyciel by mnie przyłapał i stracił do mnie zaufanie, a tego bym nie chciała. Z drugiej strony, umiejętność ściągania jest czasem przydatna i żałuję, że jej nie opanowałam. Te wszystkie daty na historię... brr
Dodane przez raven dnia 05-12-2014 22:27
#147
Ło matko, jaki temat :D
Pierwszy raz zdarzyło mi się ściągać na sprawdzianie z geografii w podstawówce. Nie byłam w stanie odpowiedzieć na jakieś pytanie, więc wyjęłam książkę i sprawdziłam w niej. Nauczycielka nawet się nie zorientowała - była zajęta sprawdzaniem klasówek jakiejś innej klasy, a ja siedziałam w dogodnym do ściągania miejscu. Cykałam się strasznie, ale o wyrzutach sumienia nie mogło być mowy. Nie byłam recydywistką, zazwyczaj ściąganie ograniczało się do zerkania na odpowiedzi sąsiadów i to raczej ja dawałam ściągać innym niż korzystałam z czyjejś wiedzy.
W gimnazjum najczęściej robiłam ściągi chyba na niemiecki, chociaż raczej z nich nie korzystałam - wystarczyło przepisanie ich, by zostały w mojej głowie. Pod koniec trzeciej klasy matematyczka (robiąca sobie na naszej lekcji ściągę na egzamin na studiach) podrzuciła mi fajny sposób ściągania - skrobała ściągi igłą na takim zwykłym długopisie z przezroczystego plastiku. Niewidoczne dla nauczyciela, a daje naprawdę wielkie możliwości. To najpewniejszy sposób, jaki do tej pory widziałam. Dzięki takim długopisom zaliczyłam fizykę w LO. Początkowo skrobałam też daty historyczne, ale moja historyczka była na tyle naiwna, że wystarczyło przepisywać notatki z historii na kartki (normalnego formatu) i wsuwać w zeszyt z jakiegoś innego przedmiotu - kiedy zauważyła coś, co ją niepokoiło, wystarczyło pokazać, że pod kartką ze sprawdzianem leży zeszyt np od chemii (bo przecież wygodniej się pisze, kiedy pod kartką coś jest) - można było spisywać nadal. Cudowne lata ;) Chociaż wcześniej, kiedy jeszcze korzystałam z małych karteczek poupychanych w kieszeniach, zorientowała się, że ściągam i byłam pod specjalnym nadzorem, chociaż nie udało jej się udowodnić mi oszustwa.
Dodane przez SimonNordon dnia 06-12-2014 14:18
#148
oj żeby tylko raz...
Dodane przez Agnes00 dnia 13-12-2014 15:03
#149
Ja ściągam bardzo rzadko zawsze najpierw staram się nauczyć. Czasem zdarza mi się gdy nie jestem czegoś pewna, albo gdy materiał jest naprawdę trudny.
Dodane przez Densho dnia 13-12-2014 15:11
#150
Na ogół staram się nie ściągać, ale czasem nauki jest tyle, że albo nie zdążę czego zrobić, albo nie mam już sił. Na szczęście umiem ściągać, bo znam ludzi którzy się boją ^^
Pierwszy raz dopuściłam się tego "przestępstwa" w gimnazjum <własnie zdałam sobie sprawę, że wszystko zaczyna się w gimnazjum>, jednak tam to ściągałam raczej z lenistwa. Teraz na studiach zdaję sobie sprawę, że lepiej się pouczyć.
Na dodatek, zauważyłam że jest jedna nauczycielka przy której nie ściągnę. Wolę dostać dwóję <na studiach nie ma 1.>. Wolę nie zaliczyć niż ją okłamać.
Dodane przez RazorBMW dnia 13-12-2014 15:12
#151
0 ściągania przez wszystkie etapy edukacji. Aka więcej szczęścia niż rozumu, bez ściąg.
Inna sprawa, że jak zobaczyłem ściągi brata ze studiów to "rykłem" śmiechem próbując przeczytać te miniliterki.
Dodane przez Agnes00 dnia 13-12-2014 18:16
#152
Nie za często, ale się zdarzało.
Dodane przez Agnes00 dnia 13-12-2014 18:18
#153
Rzadko, ale się zdarza. :)
Dodane przez Agnes00 dnia 13-12-2014 18:42
#154
Na sprawdzianach rzadziej, raczej zdarza mi się na kartkówkach. Ja osobiście zawsze wkładam karteczkę ze ściągą pod okładkę książki/zeszytu i przykrywam małym notatnikiem, jak mi potrzebne zsuwam notes i patrzę. Jak na razie ten sposób nigdy jeszcze nie zawiódł. Jeśli chodzi oto czy warto to według mnie jeżeli nie jesteś pewna czy sobie poradzisz to tak, ale uważam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć.. Ja akurat nigdy nie miałam wyrzutów po ściąganiu - to nauczyciel mógł zrobić prostszy test/kartkówkę, za to bardzo denerwuje mnie kiedy ktoś próbuje coś zobaczyć czy też przepisać.:bye:
Dodane przez Avaney dnia 14-12-2014 19:48
#155
Ściągi robię rzadko, wolę się nauczyć, bo wiadomo - naukę przyswaja się stopniowo. Jak się nie zrozumie na początku, to później pojawiają się poważne problemy. Ja wolę sobie nie utrudniać życia, ale czasami jest zbyt mało czasu a zbyt dużo materiału, lub zwyczajnie nie chce się usiąść do nauki - wtedy do akcji wkraczają ściągi. U mnie problem jest taki, że na sprawdzianach często przenosimy się do sali egzaminacyjnej, gdzie siedzi się osobno w dużych odstępach - także ściąganie od kogoś jest niemożliwe. Ściągi ukryte w piórnikach, zeszytach? "Na ławkach ma zostać tylko coś do pisania". Do tego mamy mundurki, w których ciężko jest zakamuflować jakiś mały papierek. Czy cuś.
Ściągi wtedy zapisuję w jakimś obcym języku/szyfrze lub sprytnie ukrywam serduszkami lub zwykłymi notatkami na małych karteczkach, które wsuwam za pasek spodni lub po wejściu do sali kładę gdzieś pod ławką, tak, by nauczyciel nie zauważył, i po prostu w pewnym momencie udaję, że długopis mi spadł i szybko zaglądam. Sposób bardzo bezpieczny, zawsze można powiedzieć, że ta kartka już tam leżała (mało jest "śmieciarzy" w szkołach?) - tylko trzeba wcześniej wydrukować lub pisać odmiennym stylem pisma, by nauczyciel się nie zorientował kto jest jej twórcą. ;) Minusem jest to, że można skorzystać z niego tylko raz, no czasami dwa, inaczej wszystko się wyda.
Jest jeszcze sposób, który moja znajoma szczególnie sobie upodobała - pisanie ściąg na ciemnych spodniach. ;P Ona mówi, że to się zmywa, ale jak dla mnie szkoda spodni.
Na kartkówkach mam taką niepisaną zasadę z "sąsiadami" z ławki, że wzajemnie sobie pomagamy, a prawie na wszystkich lekcjach siedzę na końcu, więc nikt nie zauważa.
Kiedy jednak nasz towarzysz wie tyle co my, albo i mniej, istnieje sposób który działa na angielskim/niemieckim/jakimś innym obcym języku, jeśli kartkówka jest ze słówek - nauczyciel mówi jakże znana i znienawidzone zdanie "Wyciągamy karteczki". Uczniowie marudzą, przeciągają, podają sobie kartki (wiadomo - zawsze znajdzie się taki ktoś, kto nie może wyrwać z zeszytu :)). I tę chwilę my wykorzystujemy - wystarczy wyrwać "podwójną kartkę" (ze środka zeszytu) i na tej tylnej wpisać słówka których się spodziewamy (bo były na ostatnich lekcjach). Później można udać, że to nieudana wersja kartkówki - zamazujemy wściekłym ruchem, by pokazać jak nam się nie udała praca (tylko wcześniej przepisujemy odpowiedzi ;P), odrywamy ją i wyrzucamy.
Sposób niezawodny, jeśli nauczyciel nie chodzi i nie patrzy się w kartki.
Pozdrawiam i życzę miłego ściągania.
Magda Gessler
Edytowane przez Avaney dnia 14-12-2014 19:51
Dodane przez CynaMona dnia 15-02-2015 00:04
#156
Zazwyczaj nie ściągam, ale kilka razy mi się zdarzyło. No cóż, nie zawsze zdążę się wszystkiego nauczyć...
Jednak jestem stanowczo przeciwko ściąganiu. Jest to przecież pewnego rodzaju oszustwo. Najbardziej irytują mnie osoby, które spisują prace domowe, a potem zgłaszają się do odpowiadania z niej. Szczyt chamstwa!
Dodane przez Faria7 dnia 15-02-2015 11:03
#157
Ja nigdy nie robię sobie ściąg na sprawdzian, bo za bardzo się boję, że mnie nauczyciel przyłapie ;P ale ze ściąganiem od innych uczniów - to inna sprawa. Zdarza mi się, co prawda nieczęsto, ale jednak. Na niektórych sprawdzian z koleżankami konsultujemy się nawzajem i sprawdzamy, czy wyszły nam te same odpowiedzi - niestety to nie działa, gdy są dwie grupy :( uważam, że ściąganie to rodzaj oszustwa i ściągać powinno się tylko wtedy, gdy jest się naprawdę zdesperowanym. Zawsze staram się jak najlepiej przygotować przed sprawdzianem, ale wiadomo, że nie zawsze jest to możliwe. Nie umiałabym się jednak ze spokojem położyć spać, nie umiejąc na jutrzejszy sprawdzian kompletnie nic i zakładając, że zrobię sobie ściągę.
Dodane przez LimonQa dnia 15-02-2015 13:51
#158
tak jak większość :D
Dodane przez Skaia dnia 16-02-2015 20:57
#159
Zazwyczaj to nie ja, ale moje koleżanki i koledzy używają ściąg. Najśmieszniej jest na plastyce, której większość klasy nie lubi... Ostatnio było tak:
razem z takim jednym moim kolegą siedzimy w drugiej ławce. Ponieważ wszyscy gadali pani stwierdziła, że za karę zrobi kartkówkę. Prawie wszyscy niczego nie umieli, mój kolega też. No więc piszemy tą kartkówkę, a ja nagle słyszę "ej, Gośka, jakie cechy miała rzeźba w romantyźmie?" Spytał się mnie na głos, a ja też na głos odpowiedziałam, a pani niczego nie usłyszała! Podobnie było na angielskim. Koleżanka się do mnie drze przez całą klasę "ej, Gośka jak jest "szyja"?". I pani też nie zwróciła na to uwagi, kiedy odkrzyknęłam jej odpowiedź (jej tzn. koleżance :) )
***
A propo sposobów ściągania to ja osobiście nie mam oryginalnych pomysłów, natomiast moje koleżanki znają chyba 1000 sposobów. Np. piszą sobie odpowiedzi na kostkach (u nóg!) albo nadgarstkach. Spotkałam się też ze ściągami na butach i ławkach(mamy białe blaty zamiast tradycyjnych drewnianych. Jedna moja znajoma po prostu położyła sobie kartkę z odpowiedziami na podłodze i na nią patrzyła...
***
Co do tego, czy popieram ściąganie...czasami jeśli jest naprawdę duuużo materiałów, albo nie było mnie na danej lekcji.Choć coś czuję,że jutro złamię swoje zasady,bo będzie kartkówka z plastyki ;) ...
No,ale wracając do tematu, sprawdziany są po to aby sprawdzić naszą rzeczywistą wiedzę, prawda?
Edytowane przez Skaia dnia 16-02-2015 20:58
Dodane przez Kathleen_Black99 dnia 17-02-2015 19:15
#160
Nie ściągam, dla mnie to bez sensu - i tak nic nie ma się w głowie. Albo się nauczę, albo nie i się poprawi, ale nigdy nie ściągałam :)
Dodane przez dark shadow dnia 17-02-2015 21:32
#161
Ja mam świadomość tego które informacje mi się przydadzą, a które nie. Dlatego ściągam z materiału, który tylko będzie zaśmiecał mi głowę. W całej mojej szkolnej 'karierze' zostałam złapana tylko raz. Zazwyczaj używam tradycyjnie karteczki, albo zdjęć na telefonie z przedmiotów na których łatwiej ściągać.
Dodane przez Nikaa dnia 18-02-2015 14:15
#162
Ja nie ściągam. No dobra... czasami piszę na brzegu sprawdzianu /kartkówki pytanie do koleżanki z ławki. ;) Jednak bardzo rzadko. Częściej ktoś mnie pyta o odpowiedź do jakiegoś zadania.
***
Pewnego dnia w podstawówce pani od historii zauważyła na sprawdzianie, że ktoś ściąga. Podeszła i wyjęła karteczkę z piórnika mojej koleżanki. Sprawdziła czy jest poprawnie napisane i oddała jej. Chyba nikt z mojej klasy nie ściągał już na lekcjach z tą nauczycielką.
Dodane przez imperio47 dnia 18-02-2015 18:27
#163
Ściągam tylko w ważnych sytuacjach. :bigrazz:
Dodane przez kocz dnia 19-02-2015 20:48
#164
Jeszcze jak w Polsce chodziłem do szkoły (szalone lata 90') to sporadycznie ściągałem, raczej nie robiłem tego z prostej przyczyny: wolałem mieć gorszą ocenę ale wiedziałem że jest 100% z mojej głowy. Wolałbym aby moje dziecko miało gorsze stopnie niż pustka w głowie a na papierze 4, 5... Ale tak to jest już w naszym systemie; Wykuj, Zdaj, Zapomnij.