Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Gwara regionalna

Dodane przez Fiore dnia 21-11-2008 15:58
#1

Wiecie co to jest migawka*? A może spotkaliście się ze słowami takimi jak krańcówka**, angielka*** czy kanar****? Kojarzycie zwrot "stać za mięsem, bułkami" (czyli stać w kolejce w sklepie po coś)? To określenia (podobno) typowe dla łodzian.
Chciałabym zapytać was, czy w miejscu waszego zamieszkania również używa się słownictwa niespotykanego w innych częściach Polski? Może są takie, które uważacie za obciachowe lub zabawne? Spotkaliście poza swoim regionem ze słowami dla was niezrozumiałymi lub dziwnymi?
Ja w rejonie kujawsko-pomorskim, gdzie mam rodzinę, często słyszałam "jo" (co znaczy "tak" ) lub zamiast "wujo", "wuj", "wujek" spotkałam się z kompletnie nieużywanym w u mnie "wuja" (w każdym chyba przypadku deklinacji).
Kilkakrotnie zauważyłam tutaj, na Hogs, sformułowań typu "wyjść na pole", co u mnie znaczy tyle, co "wyjść na dwór" (ewentualnie podwórko).
A jak jest u was?
______
* bilet okresowy MPK, np. na miesiąc
** pętla tramwajowa czy autobusowa
***bułka paryska
****kontroler biletów w MPK

Edytowane przez Fiore dnia 21-11-2008 16:20

Dodane przez zakochana04 dnia 21-11-2008 16:03
#2

Ja pochodzę i mieszkam w łodzi i takie słowa to dla mnie chleb powszedni, ale na wakacje jeżdżę w góry i tam dzięki mojej rodzinie poznaje ich sposób mówienia. Jak już powiedziałaś "na pole" zamiast "na dwór", albo np. słowo "dojęty"...znając życie większość z Was takiego słowa znać nie będzie...

Dodane przez mistake dnia 21-11-2008 16:16
#3

oOOO! Zakochana, mieszkasz w Łodzi? Ja też :tooth: Takie słowa słyszę na co dzień... a nawiasem mówiąc to mnie kanar ostatnio złapał....Ale wracajac do tematu...gdy ostatnio pojechałam do kolonie drugą grupą były dzieci z Krakowa . Gdy usłyszałam pewną dziewczynkę ( miała ok. 10 lat ) krzyczącą " Kobitki, chodźcie na pole " to do końca wakacji nie mogłam się opanować i cały czas ryczałam ze śmiechu gdy ją widziałam. Kiedyś, dawno temu spotkała mnie także dość dziwna sytuacja na Kaszubach. Kaszubi zamiast " tak " mówią " jo ". Gdy mijałam ludzi na ulicy, którzy cały czas powtarzali " jo " to śmiać mi się chciało.

A jak jest u was?

* bilet okresowy MPK, np. na miesiąc
** pętla tramwajowa czy autobusowa
***bułka paryska
****kontroler biletów w MPK


* migawka ( nawet mam )
** krańcówka
*** angielka
**** kanar

Dodane przez Taka jedna dnia 21-11-2008 16:18
#4

Oj, są takie które strasznie mnie denerwują, np. "na skuśkę" - na skos, "spaźniać" - spóźniać, " ja wam nie kazuję" - ja wam nie karzę. strasznie drażni mnie coś takiego u młodych ludzi, bo u starszych już się przyzwyczaiłam. Kiedy rozmawiam z kolegą a ten powie "ino" to mnie coś trafia. Poprostu nie lubię.

Dodane przez Yennefer dnia 21-11-2008 16:29
#5

Ja mieszkam w okolicach Krakowa i nie słyszałam tych zwrotów. Jedynie "wyjść na pole" słyszę bardzo często i sama tego używam. Teraz jakoś nie mogę sobie przypomnieć innych sformułowań, ale jak sobie przypomnę to napiszę :)

Dodane przez Cameron dnia 21-11-2008 16:45
#6

Najlepsze jest jak dla mnie to, że koledzy z klasy non stop mówią "Co ja żem..." albo "Co jo żech...". No i jeszcze koleżanka często tam gdzie ma być literka 'e' na końcu wyrazu mówi literkę 'a'. Na przykład "trocha". Mówienie często słów "no weeeejś" też jest popularne. Tyle że ja nie mówię wejś tylko weź. I nie wiem czy u was się mówi zamiast kapeć "lać". Bo kiedyś tak powiedziałam przy jednej osobie i nie wiedziała o co chodzi, to chyba C.L. była. I jeszcze w takiej jednej wsi gdzie mieszka moja ciocia zamiast skarpetka lub kapeć mówią "charpetka". Pierwszy raz tak ciocia do mnie powiedziała nie wiedziałam co do mnie mówi. Zresztą tam mają wiele dziwnych wyrażeń.

Dodane przez Milka dnia 21-11-2008 17:08
#7

Hihihi, gwary są śmieszne. ^.^
Sama mieszkam w obszarze gwary białostockiej, której charakterystyczne cechy to:
*tzw. 'śledzikowanie' czy 'śpiewność'. W sumie nie jestem pewna na czym to polega, ale podobno po tym można nas rozpoznać w kraju xD
*nadużywanie słówka 'weź' [np. weź przynieś mi zeszyt, weź to zostaw]
*zanik celownika i powstanie formy dla + biernik [np. dam Karolinie -> dam dla Karoliny]
*u starszych ludzi - zmieszanie języka polskiego i rosyjskiego [moi dziadkowie gdy rozmawiają takim dialektem, rozumiem mniej wiecej 3/4 ich gadania :tooth:], przez co wiele słów z rosyjskiego funkcjonują u nas jako zwykle codzienne słowa, np. sobaka - pies
*takie słowa i zwroty niezasłyszane nigdzie indziej, np.
~gumno - podwórko,
~jucha - krew [jednak to odnosi się bardziej do krwi zwierzęcej, a nie ludzkiej],
~odziewać się - ubierać się,
~gnić - śmiać się,
~jełop - głupek,
~fluk - inaczej smark xD
~kartofle - ziemniaki \m/

Wiecie co to jest migawka? A może spotkaliście się ze słowami takimi jak (...) kanar?

Te pogrubione znam od mojego nauczyciela geografii, który studiował w Łodzi, a kanara to chyba każdy kojarzy ;D

Edytowane przez Milka dnia 21-11-2008 21:18

Dodane przez Fantazja dnia 21-11-2008 19:30
#8

Mwah, gwarę to ja mam na co dzień. Tak w zasadzie, to językiem polskim posługuję się tylko na lekcjach, a gdziekolwiek indziej - tylko góralski. Szczerze powiedziawszy, po polsku mówić nienawidzę. Polski mówiony to w moim wypadku horror i komedia w jednym. Zacinam się, myli mi się wszystko... A idź tam z takim mówieniem. Jak raz byłam na obozie językowym, to już po paru dniach stwierdziłam, że to sensu większego nie ma - gadałam po swojemu. Co prawda, nie wszyscy wszystko rozumieli, ale co tam. Grunt, że wszyscy mnie kojarzyli. :tooth:

Co jest fajnego w mojej gwarze... Hmm, wszystko. Po prostu lubię swój język. Zawsze czułam się w pierwszej kolejności Góralką, a dopiero później Polką. Tak jakoś. Często, nawet pisząc, mimowolnie zaciągam po góralsku. To znaczy, pisząc z Polakiem, bo ze swoimi już się tam nie przejmuję i piszę po swojemu.

Najciekawiej, to zawsze jest ze słówkiem 'hej', które w gwarze góralskiej oznacza nie mniej, nie więcej, tylko 'tak'. Była już raz taka dość śmieszna sytuacja z nową nauczycielką. Biedna, przez dwa tygodnie nie mogła zrozumieć, o co nam chodzi z tym 'witaniem się', aż w końcu ktoś łaskawie ją uświadomił. ;P

A, i żeby nie było, z góralskim nie jest tak, jak myśli większość panów* - że 'posepleniem, posepleniem i bede góral, hej!'. Notabene, zawsze mnie to bawi, jak ceper** wytrwale próbuje godać. ^^

Co poniektóre słówka:
chałpa - dom
grula - ziemniak
sakramencko - niezwykle, niesamowicie
dziywka - dziewczyna (jak najbardziej porządna! ;d)
hereśt - areszt, więzienie
syćka - wszyscy
duje - wieje (w sensie, że wiatr)
śwarno - ładna
bośkać - całować
A więcej mi się wymieniać nie chce. ;P

Poza tym wszystkim uwielbiam wręcz muzykę góralską. A śmiejcie się! Kocham 'Baciarów', kocham 'Gronicki', kocham 'Kapelę Górole' i kocham 'Bajerantów'. I nic na to nie poradzę. A ludzie, to mi mówią, że mam świra. Pff, to, że leci to u mnie praktycznie non stop, nie znaczy jeszcze, że mam świra. Chyba... :<
_______

*pany - nie-górale, forma bardzo uprzejma
**cepry - nie-górale, w zależności od kontekstu - forma potoczna lub pogardliwa ;P
_______

Taka jedna napisał/a:
strasznie drażni mnie coś takiego u młodych ludzi, bo u starszych już się przyzwyczaiłam. Kiedy rozmawiam z kolegą a ten powie "ino" to mnie coś trafia. Poprostu nie lubię.

A to by Cie przy mnie chyba nojjaśniyjsy ślag szczelył. :tooth:

Edytowane przez Fantazja dnia 21-11-2008 19:43

Dodane przez Upiorzyca dnia 21-11-2008 19:42
#9

Ja mieszkam na Mazowszu i to do tego niedaleko Warszawy, ale gdzie jak gdzie ale w Warszawie to się żadnej gwary raczej nie używa, przynajmniej ja o takiej nie wiem.

Dodane przez Dominika dnia 21-11-2008 19:51
#10

Szczerze to ja nie mam zielonego pojęcia czy jakieś słowa, których używam należą do gwary, czy też nie. Czasami 'zaciągam' po wiejsku, np. zamiast 'ja' mówię 'jo', ale bywa to rzadkością i tylko i wyłącznie w domu tak mówię, przy mojej babci, która notorycznie mówi 'po wiejsku'.
Natomiast to, czego używam specjalnie to zamiana polskich liter 'ą, ę, ż' na 'on, en, sz'. Czyli zamiast 'książka' mówię 'ksionszka', zamiast 'mąka' to 'monka'. Strasznie fajnie to brzmi i zawsze się wszyscy z tego śmieją xD

Dodane przez Ariana dnia 21-11-2008 20:35
#11

Dziwi was iść na pole? To normalny zwrot na południu Polski (nasza polonistka mówiła nam kiedyś, że ludzie mieszkający na południe od Krakowa mówią pole a na północ dwór), chociaż brzydko brzmi (żeby było jasne - nie używamy na polskim formy iść na pole).
U nas takich słów jest bardzo dużo, ale ja ich nie przytoczę, bo dla mnie są one tak normalne, że nawet nie zwracam na nie uwagi. Pamiętam tylko, że jedna moja koleżanka nie rozumiała słów cudzić (ciągnąć np. za włosy) albo targać (np. potargać spodnie, czyli zrobić sobie w nich dziurę). Generalnie staram się tego nie używać, bo sami widzicie, jak to brzmi, poza tym i tak nikt nie skuma o czym mówię. Tu gdzie ja mieszkam jeszcze nie jest tak źle, ale tak 20 km dalej na południe to jest ciekawie. Zrozumieć prawdziwego górala to jest dopiero coś. A jeszcze większy matriks to jest na Śląsku. Pamiętam, jak słuchałam kiedyś rozmowy dwóch Ślązaków. Pamiętam też, że poza słowem tanksztela (zapis fonetyczny, nie wiem jak się to pisze) czyli stacja benzynowa nie zrozumiałam prawie nic (tanksztele to skojarzyłam z niemieckiego). A połączenie gwary góralskiej ze śląskimi akcentami to już w ogóle... Poza tym u nas raczej nikomu nie chce się wymawiać liter ogonkami (byndziemy, sie),"ó" i "a"często są zamieniane w "o" (np. gorol zamiast góral), wymienia się ch na k (np. kciałem zamiast chciałem). I podobno u nas się bardzo szybko mówi (tak przynajmniej mówią osoby spoza tych obszarów). I coś tam na pewno jeszcze, ale nie pamiętam co. Ale generalnie to tylko starsi ludzie tak mówią, pozostałych można bez trudu zrozumieć, bo to wszystko już raczej zanika (ja raczej się pilnuję by tak nie mówić).

A kanara to akurat znam. Odziewać się też, bo używają to ludzie starsi, ale sobaka i lać mnie rozwaliły.

~~

No, a co do "targać" - u nas potargać to nie spodnie, ale włosy można - rozczochrać ;d


A to to też jest, ale w takim prostym, banalnym, nieformalnym języku niektórzy używają u nas tego zamiast "rozerwać". ;p

Edytowane przez Ariana dnia 08-06-2009 10:34

Dodane przez Malaga dnia 21-11-2008 20:54
#12

Mnie strasznie denerwuje, jak Warszawiacy mówią np. "bendom". Teoretycznie jest to poprawne, ale w moim regionie (lubelskiem) jest to uznawane za... wiejskie. Jak powiesz "som" to cię wyśmieją ;d

mnie jeszcze zdziwiło, że np. Wrocławianie nie znają słowa miednica w sensie - "miska na wodę". Jak powiedziałam "to ja naleję wody w miednicę" zaczęli się ze mnie śmiać, bo nie wiedzieli, że "miednica" to nie tylko część ciała ;d

No, a co do "targać" - u nas potargać to nie spodnie, ale włosy można - rozczochrać ;d

Dodane przez Cherry dnia 21-11-2008 20:55
#13

Ja mieszkam na pomorzu, więc teoretycznie jestem Kaszubką. x D
Czasem zamiast ,,tak'' powiem ,,jo'', ale chyba nic więcej. Moja babcia za to używa wielu słów typowych dla tego regionu, a ja zawsze się z tego śmieję. ^^ Kilka przykładów:

szada- rozczochrana
białka- kobieta
cikutka-czkawka
mycka-czapka
rumzak-plecak

więcej nie pamiętam, może potem coś dopiszę. ; d

Dodane przez mistake dnia 21-11-2008 21:01
#14

cikutka-czkawka


Cherry, tym mnie rozwaliłaś :D:tooth::rotfl:

Dodane przez Delirantka dnia 21-11-2008 21:11
#15

Niestety, muszę przyznać, że mimo, iż staram się mówić czystą polszczyzną, czasem jakieś se wskoczy mi w słówka. Ale to jest u nas powszechne (południowy wschód Polski) - nawet miastowi tak mówią, przynajmniej u mnie. Moja babcia i dziadek rozmawiali gwarą od zawsze. Dlatego takie słówka, jak gnać, hen, sumętasz, hareśt, dziwocha, inkszy, godać, jo są mi dobrze znane, acz staram się ich nie używać. Oraz inne zwiejszczenia poszczególnych wyrazów - poszli -> pośly, byli -> byly itd. Oraz oczywiście, wspomniane już wcześniej w paru postach, pójście na pole.
Jako, że pół rodziny posiadam na Śląsku, trochę liznęłam też gwary śląskiej. Galołty, kabza, kaj, tera, zołwisny, fest, brejle, gołdać. Mały szok przeżyłam dobrych kilka lat temu (na wakacjach na Śląsku), kiedy ciotka kazała mi ubrać zoki na szwaje. Kuzyni pośmiali się dobre dziesięć minut z mojej miny, zanim wyjaśnili mi znaczenie tych słów.
Trochę rodziny posiadam też na Wielkopolsce. Jedyne, co zauważyłam w ich mowie, to dziwne akcentowanie czasowników. Np. słowo poszliśmy - ja akcentuję ostatnią sylabę, a wujek środkową. Wychodzi coś w stylu poSZLIŚmy. Zwłaszcza to wyraźne SZ mi wpada w ucho. Plus pyry, zamiast ziemniaków i jakieś inne drobne zmiany.
Cóż, co region, to obyczaj. Moim zdaniem, szkoda byłoby jednak, gdyby gwary kiedyś zanikły, pomimo, że czasami Polakowi z Polakiem porozumieć się jest ciężej.

Dodane przez Aranoisiv dnia 21-11-2008 21:43
#16

Ja wcale nie śmieję się, gdy ktoś mówi gwarą. Szanuję to, ba, nawet cenię. Kultywowanie tradycji, zachowanie choć odrobiny zwyczajów w pędzącym świecie jest cool xD.
Mój tato pochodzi ze Śląska, więc trochę znam słówek. Pamiętałam nawet dowcip w gwarze.
Delirantka: Dzięki, ale i tak sobie nie mogę przypomnieć :) Muszę zapytać taty.

Edytowane przez Aranoisiv dnia 21-11-2008 22:45

Dodane przez Delirantka dnia 21-11-2008 22:07
#17

Czy ktoś wie, jak jest ręka, twarz (głowa) i poręcz (od schodów)?

Eee, twarz to chyba coś na sz... sznupak? Sznupok? Ja przynajmniej coś takiego pamiętam. Ręka, to nie mam zielonego pojęcia. Ale poręcz to bodajże gelynder - nie wiem, czy dobrze zapisałam. Bo pamiętam coś takiego, a czy o to Ci chodzi (i czy mnie nie zawodzi pamięć), to już nie wiem. ;>

Edytowane przez Delirantka dnia 21-11-2008 22:08

Dodane przez Cee dnia 22-11-2008 11:27
#18

U mnie nikt nie mówi gwarą mazurską (mieszkam na Mazurach), bo nikt z osób starszych stąd nie pochodzi. Babcia i dziadek od strony taty wiecznie mówili po ukraińsku, drugi dziadek pochodził z kresów, a jedna babcia z Płocka, więc nie mam takiej styczności z gwarą.
Chodziłam jednak na zajęcia ze śpiewu ludowego. Śpiewaliśmy tam piosenki w języku typowym dla gwary mazurskiej. I było to normalne, że używaliśmy takich słów, jak: berklejdy-muzykanci, pępek-ostatnia garść zboża rosnąca na polu, robactwo-ptactwo domowe, skorzęki-buty, szistko-wszystko, lo-tylko, nenso-mięso. Momentami niektóre zwroty mnie śmieszyły, bo znaczyły zupełnie coś innego w języku narodowym, a zupełnie coś innego w gwarze mazurskiej. ;D

Dodane przez Vampirzyca dnia 22-11-2008 13:45
#19

Hmm... Ja mieszkam w Legnicy, ale ślązackiej gwary nie dane mi było słyszeć.

Moja babcia pochodzi z okolic Lwowa i często słyszę od niej jakieś stare, archaiczne wręcz, zwroty. Np. wten czas ( w tym czasie, obecnie). Lekko mnie to irytuje, ale cóż...

U mnie w szkole czasem mówią: jakem fajny i przystojny, żem tam stał i żem widział, itd. Tak dla wygłupów, a czasami brzmi to naprawdę zabawnie, zależnie od sytuacji.

Dodane przez Aquofila dnia 28-11-2008 21:13
#20

Mnie denerwuje strasznie okropnie i niemiłosiernie kiedy ktoś mówi "jo" zamiast "tak" mieszkam w kuj-pom. Gwara uczniowska zmienia się z dnia na dzień więc o niej nie mówię, ale to jo podobnie powstało od niemieckiego słowa tak - nie zagłębiam się dalej bo do psychiatryka mnie wyślecie. Sama od czasu do czasu użyje takowego zwrotu, ale to tylko jeżeli jestem sfrustrowana, zdenerwowana bądź podekscytowana. "Koleżanki" denerwują się kiedy je poprawiam. I dobrze - trzeba się uczyć polskiego.

Dodane przez Lady Shadow dnia 28-11-2008 21:46
#21

O.o szczerze mówiąc to ja nie mam pojęcia czy ja mówię jakoś kolwiek gwarą... nie nie wydaje mi się... O.o a może jednak. Ja jestem ze wschodu (woj. Lubelskie) i kiedyś będąc z kumpelami we Wrocławiu i Katowicach to się ze mnie śmiali, że śmiesznie zaciągam ja wyrazy...
Cała moja rodzina jest ze wschodu więc rozmawiając z nimi to nie czuję się jako takiej gwary ale co śmiesznego to jest jak mówią, moi pradziadkowie, babcia to ze Lwowa to mają gwarę tą starą O.o
gnać,hen, sumętasz, hareśt, dziwocha, inkszy, godać, jo
używają podobnych zwrotów jak to wymieniła Delirantka wcześniej.
O.o i tez czasem lubię się pośmiać z mojej kumpelki co fajnie wymawia odmiany czasowników: mówi czasem: Choć pójdziem, choć napiszem, obejrzym i tak dalej ^^

Dodane przez Chryzanteny-Zlociste dnia 28-11-2008 22:12
#22

my w wolińcu mamy różne teksty, idziemy na miacho (miasto) no to cisniemy( idziemy) itd.

Dodane przez Dark Natya dnia 04-12-2008 15:14
#23

Mieszkam w Poznaniu, czyli gwara wielkopolska. Raczej nie używam jej często. Jedyne co, to kiedy coś mówię, na końcu zdania dodaję "nie?", np. "Fajna ta bluzka, nie?". Dam wam parę przykładów:
antrejka - przedpokój
szneka z glancem - drożdżówka z kruszonką
ryczka - stołek
gideja albo gidea - smukła, wysoka dziewczyna.
Pamiętam, jak musiałam się tego uczyć na historię..

Dodane przez Claire Lethal dnia 17-12-2008 17:51
#24

Mieszkam na Mazowszu, gdzie gwary regionalnej jako takiej nie ma.

Kanar to jest chyba powszechny u wszystkich.
Zwrot 'odziewać się' jest u mnie na porządku dziennym, przynajmniej w domu.
Spotkałam się również ze sformułowaniem "nadziergać" czyli "napisać".

Znam zwroty typu "iść na pole" (dwór) czy też "pantofle" zamiast kapci, ponieważ mam rodzinę w Krakowie. ;P

Dodane przez Courag dnia 25-06-2009 18:32
#25

Ja mieszkam na Dolnym śląsku przy granicy z Czechami i w moim regionie raczej nie mówi się gwarą. Rodzinna miejscowość mojej mamy znajduje się po Rawiczem w Wielkopolsce i jak tam jeżdżę (a to zdarza mi się naprawdę rzadko) to zawsze wychodzę na kretynkę. Kiedyś byłam u cioci i nie było wolnych krzeseł to stałam pod ścianą, a ciocia kazała mi "siadnąć sobie na ryczku". Ja uśmiechnęłam się i stałam dalej, bo nie wiedziełam o co chodzi. Dopiero potem spytałam się mamy o co chodziło. Okazało się, że "ryczek" to "taboret" albo "stołek". Teraz już wiem o co chodzi kiedy moja mama pyta Co się tak na mnie patrzysz jakbym ci babcię ryczkiem zabiła. Mnie ciągle polonistka upomina za używanie formy "jedenaście" a ja się tak przyzwyczaiłam, bo moja mama tak mówi. Albo czasami zamiast "czemu" używam "co". Na szczęście nigdy tak nie powiedziałam tak przy nauczycielu. Nie wiem czy te dwa przykłady to wielkopolska gwara czy moja mama tak po prostu mówi.


Ale mnie ta "dziywka" Fantazji rozwaliła:tooth:

Edytowane przez Courag dnia 25-06-2009 18:39

Dodane przez kochanka_dracona dnia 25-06-2009 18:40
#26

Ja mieszkam w Częstochowie, gdzie slangu nie ma jako takiego ale są żałosne Częstochowie rymy. xD
Chociaż u nas mówi się 'zrywka', co oznacza reklamówkę, tylko taką mniejszą. <: Jak poprosiłam o zrywkę nad morzem, to powiedzieli, że nie wiedza ocb, albo mówili, że nie mają. ^^

Dodane przez Niewidka dnia 25-06-2009 20:53
#27

lewis napisał/a:
- jo - znaczy tak, zamiast niemieckiego "ja"
- durszlak- sito xD
- sznytka- kromka chleba, bo kromka mówi się tylko na "dupkę" :D (od chleba xP)
- pachta- kradzież
- futrować- karmić ( również od niemieckiego czasownika)
- hahać (spać- o dzieciach- np. Marysia idź że wreszcie hahać xD)
- chruściki - faworki
- chodaki - drewniane buty
- szałerek - schowek, komórka
-szlafmyca- czapka którą kiedyś zakładało się na noc, od niemieckiego czasownika schlafen-spać
- haka - motyka

Jestem z pomorza a tu panuje gwara kaszubska. U mnie w domu to zazwyczaj używa się tylko słów; jo, futrować, szawerek i inne wymienione przez Lewisa.
Mój tata zaś gdy jest w towarzystwie osoby która mówi po kaszubsku, potrafi rozmawiać w ten sposób iż ja zrozumiem, ale powtórzyć bym nie potrafiła.

Edytowane przez Niewidka dnia 15-08-2009 18:46

Dodane przez Waitin 4 arockalypse dnia 25-06-2009 22:21
#28

A ja zmrożę wam krew w żyłach.
Tak wyraża się ludność wiejska:
Kąsaj miączkę - jedz chleb!
Tam, het het za lasem stoi chata kogośtam (het!)
Nijakich syrów ni ma! - nie mamy sera
Ja tam nic nie wim, dajta mnie spokój!- domyślicie się ;P
Już, zareńko <sporeńko> lecę- O uważaj, bo przyjdę, pomogę ci
To llo ciebie- zamist dla "llo" przez dwa el
Nie krzycz nie jesteś w leśśie. (długie mocne eś)


to jest gwara Biłgorajska
(ściana wschodnia, lubelskie)

Jak mi się coś przypomnie to dopiszę.

Edytowane przez Waitin 4 arockalypse dnia 25-06-2009 22:31

Dodane przez ain_eingarp dnia 25-06-2009 22:35
#29

Mieszkam na Mazurach, ale rodzinę mam "rozsypaną" po całym kraju, więc słyszałam już dużo. U mnie w domu raczej gwarą się nie mówi, ale niektóre wyrazy (tj. durszlak, futrować) weszły już do "obiegu" i używa się ich codziennie. Mój tata czasami miesza gwarę z Mazowsza (skąd pochodzi babcia) z gwarą z Kurpi (skąd pochodzi dziadek), ale to wtedy gdy rozmawia z kimś z rodziny. Mam także rodzinę w Łodzi i kiedy do nich przyjeżdżam, po paru dniach zaczynam mówić gwarą Łódzką, ale szybko się oduczam.
Ludzie rozmawiający gwarą wprawiają mnie czasem w podziw, że się dobrze rozumieją. To mnie nie denerwuje, a nawet interesuje.

Dodane przez nocna_mara dnia 18-01-2010 16:40
#30

Ja mieszkam na południu Polski i jeszcze nigdy nie spotkałam się z gwarą używaną przez Starachowiczan. Wszyscy mówią ' normalnie '. Mówiąc szczerze nie lubię jak ktoś rozmawia ze mną ' swoją ' gwarą, a to zdarza się za każdym razem, gdy przyjeżdżam do swojej rodziny na wsi. Niekiedy te zwroty są śmieszne, ale ja wolę pozostać przy normie.

Dodane przez Malkontentka dnia 20-06-2010 21:08
#31

Urodziłam się nie w Polsce, ale interesują mnie gwary.

Ja wychodzę na polę. Na żaden dwór, na żadne powietrze.
W autobusie łapie mnie kanar.
Jemy borówki- nie jagody czy też brusznice
Gdy pada mamy cholewiaki żadne gumiaki!
Dziecko w buzi ma cumelka- broń Boże smoczka!
Dziewczyny to dziopy
. Na kaucje są flaszki- nie butelki!
Jemy sławne krakowskie precle- nie obwarzanki.
U nas jest rodzynek, a nie rodzynka.
Sznycle, nie kotlety mielone!
Idziemy na nogach, nie pieszo!
Chowamy się za winklem, a nie za rogiem!
Pleciuga to bajok
Kitramy się zamiast chować.
Sznurówka zamiast sznurowadła.
I wiele, wiele innych:D
Przyznam, że te gwary tylko utrudniają nauczenie się języka!

Edytowane przez Ariana dnia 07-08-2010 10:46

Dodane przez mcfly4ever dnia 06-08-2010 09:30
#32

Ja mieszkam pod Poznaniem i czasami używam gwary poznańskiej. Na ziemniaki mówię pyry, a reklamówka to dla mnie po prostu siatka. Bardzo często też mówi się u mnie 'wuja' zamiast 'wujek' czy coś w tym stylu.

Dodane przez Asik dnia 23-11-2011 13:44
#33

Ja mieszkam pod Krakowem więc dotyczy mnie gwara krakowska. Poza wszechobecnym "wyjściem na pole", charakterystyczne jest zdrabninie końcówek: Iść do kościółka, założyć buciki, ugotować zupkę. Naprawdę irytujące więc sama tego nie używam. Gwarę góralską pokrótce rozumiem (pozdrowienia Fantazja), bo mieszkałam wśród górali przez parę lat. Co nieco z waszego słownika przyswoiłam ale z szacunku dla górali nie kaleczę ich gwary. Strasznie spodobały mi się określenia pogody:
- ćmaga - mgła
- cwangla - gwałtowna burza

Dodane przez aneczka00402 dnia 23-11-2011 14:07
#34

Ja pochodzę ze śląska. większość dnia spędzam z mamą, a ona pochodzi z pod Krakowa, dlatego mówi po polsku. Ale kiedy poszłam do podstawówki zaczęłam mówić gwarą, i od tej pory mówię gwarą, ale tylko w towarzystwie kolegów i koleżanek. Nie potrafię mówić tak przy nauczycielach czy starszych osobach, tak jak moi rówieśnicy...

Dodane przez Magiczna24 dnia 11-12-2011 13:44
#35

Ja miszkam na Śląsku, a gwarą mojego regionu znam z trzy słowa i to z lekcji polskiego. Ale nie śmieję się jak ktoś tak mówi.

Dodane przez Czarodziejka dnia 11-12-2011 15:19
#36

Wspaniały temat. Coś w sam raz dla mnie:)
Ja mieszkam na południu Polski, w Pieninach. Mówię gwarą, ale nie wszędzie, bo niektórzy krzywo na to patrzą, szczególnie w szkole, urzędach.
Kiedyś w pracy, w Krakowie poznałam dziewczynę z Gdańska. Fajnie było pogadać i "powymieniać się" doświadczeniami w języku. Ona ciągle powtarzała, żeidzie na dwór, ja - na pole, albo na ostatni, odkrojony kawałek chleba mówi kromka, a ja nazywam to piętką.
Inne przykłady:
gumioki - kalosze
borówki - jagody
iść na pole - na zewnątrz
siedzieć - mieszkać
drapa - stromy stok

Studiuję na Podhalu, gdzie godonie po gólolsku jest powszechne i jakoś nikt się tego nie wstydzi. Mało tego. Wykładowcy ciągle uczulają nas na to, abyśmy mówili gwarą jak najwięcej, bo to powoli zanika wśród młodego pokolenia. Na każdym roku jest przedmiot związany z kulturą Podtatrza lub coś w ten deseń. Okazuje się, że niby wszyscy mówią gwarą, ale każda miejscowość ma swoje, odrębne słowa lub zwroty. Tak samo jest ze strojem.

Śmieszy mnie to, jak turyści próbują naśladować górali, bo to czasem nieźle wychodzi, ale strasznie mnie denerwuje, kiedy gwarę próbują przełożyć "na polski", np. taki "oszczypek", który wymawia się jako oscypek.
Marzurzenie to typowy element południowej Polski i nic tego nie zmieni.


Kiedyś było to powszechne, ale teraz wszystko się zmienia. Moja nauczycielka od geografii mówiła, że kiedyś uczyła dzieci mówić poprawna polszczyzną, a teraz dzieci uczy się gwary.

Edytowane przez Czarodziejka dnia 12-12-2011 16:28

Dodane przez Anar0207 dnia 30-01-2012 10:49
#37

wiem co to kanar angielka i migawka, ale jestem ślązakiem i nic poza tym.

Dodane przez Evans558 dnia 31-01-2012 06:58
#38

Mieszkam w Lubawie, a tu gwara jest bardzo często używana. Nie sposób wypisać wszystkich słówek, to niemożliwe. Ludzie, nawet ci młodzi kożystają z gwary. Ja też. Moje ulubione to: jo (tak), chryja (awantura) i faryna (cukier :P).
Tego jest mnóstwo. Robiłam na historię mini słowniczek, więc wypiszę co tam jest (ostrzegam - tego jest dużo!) :
absztyfikant - kawaler
aceni - waćpani
alasz - denaturat
ancug - ubranie
antaba - klamka
antlager - pomocnik
apem - otwarte
aprychtówka - wyrówniarka
arbajt - praca
arendarz - dzierżawca
auf - na lewo
baczyć - pilnować
badejki - kąpielówki
badować - kompać się
badownia - kąpielisko
badówki - kąpielówki
badziewie - patałajstwo
bajtle - dzieci
balia - wanna
bałda - fałda
bałek - belka, drążek
bana - dworzec kolejowy
banoza - stacja kolejowa
bantżaga - piła taśmowa
baraka - remiza strażacka
barchan - flanela
bazwierz - fryzjer
benderka - snopowiązałka
bigiel - wieszak
biksa - puszka
biljet - bilet kolejowy
bindfode - sznurek (dratwa)
biszung - stromy nasyp przy torach kolejowych
blat - płyta wierzchnia stołu
blutka - salceson
bogać tam - zwątpienie
bolec - śruba
bombony - cukierki
brantmur - fundament
brechsztanga - tom
brejtka - prymitywna młocarnia
brółttasza - chlebak
bryftryger - listonosz
bryle - okulary
brymza - hamulec
bubu - zimno
bugaj - placek ziemniaczany
burka - kurtka
bylem - byliśmy
cacka - sitko do mleka
cejtung - gazeta
chałat - długi płaszcz noszony przez żydów
chały - ciuchy
chechłać - prać
chiba niesposób - niemożliwe
chochla - nalewka
choćta - chodźcie
chować - hodować
chrępel - kręgosłup
chryja - awantura (często używam :P )
cięgiem - ciągle (bez przerwy)
cug - pociąg
cyferblat - tarcza zegara
cypek - dziobek od czajnika
daufmaszyna - maszyna parowa do prac polowych np.do młócenia
deka - koc
dekel - przykrywka
dinks - pokrętło
do dom - do domu
donder - osoba wiecznie niezadowolona
durch - stale
drabka - drabina
drapaka - miotła do zmiatania
draszować - jeść
drejować - toczyć
dreszmaszyna - maszyna do młucenia zboża(młockarnia)
drewutnia - pomieszczenie do drzewa
drwionki - drzwi
drybus - drewniany pojemnik na wodę
dubelt - podwójny
durch - wciąż
durszlak - sito (cedzak)
dycht - do końca
dychtownie - szykownie, elegancko
dzie - gdzie
dziewki - dziewczyny
eno - tylko
fach - zawód
fajerki - kręgi od pieca
fajftabak - tabaka do fajki
falatry - placki smażone na piecu
fanga - cios
faryna - cukier
fatko - szybko
fejn - ładnie
feksować - cwaniakować wymądrzac się
ferkarta - bilet kolejowy
fertig - gotowe (wym. fertyk)
fierana - firana
flaszka - butelka
fliza - płyta chodnikowa
folgować - zwalniać opóźniać
frisztyk - śniadanie
fucht - dojście powietrza (przewiew)
fuciekbłąd
funt - 0,5 kg
funtsztyk - odważnik
furmanka - powóz konny
furziść - z drogi (zrobić przejście)
fusbank - niski stołeczek (krzesło)
futer - jedzenie (pasza)
futrować - karmić, żywić (zwierzęta)
fyjderkasta - piórnik
fyrtel - wyznaczony (ograniczony) rejon
gacie - kalesony
galant - duży
galańcie - dużo
gałgan - rozrabiaka, urwis
ganek - weranda
gazlampa - lampa gazowa
gazmaska - maska gazowa
gipsdeka - sufit
gira - noga
giskan -konewka
glanc - połysk
glanc - polewa, lukier np.na pączku
glaska - szklanka (filiżanka)
glaspapier - papier ścierny
glonek - kromka chleba
graca - motyka
graczka - haczka
grapa - duży garnek
grapka - mały garnek
gryf - uchwyt
gryfel - rysik służył do pisania na tabliczkach
haśtyś - gwałtownie
hyklowanie - szydełkowanie
ino - tylko
iść na szaber - iść coś ukraść
izba - pokój
je - jest
jenaczy - inaczej
jermark - jarmark
jo - tak (moje ulubione :D często używam)
kabel - przewód elektryczny
kacenjamer - kocia muzyka
kachle - elementy pieca kaflowego (kafle)
kajet - zeszyt
kamasze - buty
kanka (kana) - pojemnik (bańka) na mleko
kant - krawędż
kapkę - odrobinę (troszeczkę)
kapkie - trochę
kartke - kartkę
kartong - karton
kastka - skrzynka
kereja - sutanna, długa suknia
kesel - kocioł
keta - łańcuch
ketenszpaner - naciąg łańcucha przy rowerze
kiecka - suknia
kiele - obok, przy
kierówka - halka
ketować (ryglować) - zamykać drzwi na klucz
klumpy - buty z drewnianymi spodami
knybel - kij
koder - ścierka
koderbal - potańcówka (bal)
koło - rower
komora - spiżarnia
korzystom - korzystam
kosior - przyrząd do mieszania węgla w piecu
kosztur - hak do mieszania w palenisku
kranckoło zębate
krapa - motyka
krejeżaga - piła tarczowa
kropaki - buty z cholewami
kropaki - długie buty
kryzowaty - człowiek z kręconymi włosami
kse - na prawo
ksiunc - ksiądz
kubaba - ziele angielskie
kubeł - wiadro
kuch - ciasto drożdżowe
kucher - kucharka
kuchnia - piec do gotowania
kuczer - woźnica
kugle - bombki na choinkę
kulaska - laska
kupidło - pieniądze
kupiliśta - kupiliście
kupujewa - kupujemy
kupywać - kupować
kwarta - litrowy garnek
laćki (laczki) - kapcie
ladung - bicie (lanie)
latosz - latem, tego roku
lejba - luźny płaszcz
lelija - lilia
leszka - grządka
leżanka - tapczan
leźć - iść
liść bobkowy - liść laurowy
lotny - być w czymś biegłym
łońskiego roku - zeszłego roku
łysknąć - spojżeć
machórka - tabaka
majstersztyk - coś wykonane idealnie
maltich - obiad
mantel - płaszcz
mata - macie
mawa - mamy
mieć dryg - mieć do czegoś predyspozycje, uzdolnienie
mniech - worek
momka - mąka
motocykel - motocykl
motur - silnik spalinowy lub elektryczny
móm - mam
musztryk - musztarda
muzykanci - orkiestra
mycka - czapka
myter - metr
na zad - do tyłu
namknąć się - przesunąć się
naroł - nasuń się
narychtować zegarek - nakręcić zegarek
naszykować - przygotować
nejmaszyna - maszyna do szycia
nie giltanie można
nie lontanie można
nima - nie ma
obuć - ubrać
oburdać się - ciepło się ubrać
odkietować - otworzyć
odszancować - odgarnąć np.śnieg
ojropa - Europa (z tego nie mogę do teraz :D:D )
okrasa - słonina
olopa - duża wielka baba
padół - dół (dziura)
pajda - kanapka (złożona kromka chleba)
cygarety - papierosy
patefon - adapter, gramofon
pląsy - tańce
po wiela - po ile
po wiela stoji - ile kosztuje
poczkaj - poczekaj (czasami jest zaczkaj, ale to to samo)
policyja - policja
polterabend - tłuczenie szkła przed domem weselnym (w przeddzień ślubu)
portki - spodnie
prasa - żelasko
prowozek - sznurek
przetrejbować - zmielić, przemielić
przycheftować - przymocować lekko przybić
rachować - liczyć
rajber - rozrabiaka
raptus - porywczy
reizen fiber - zdenerwowanie przed podróżą
reizen tasza - torba podrózna
rejba - tarka do prania
remiza - sala taneczna
rychtować - zrobić
rychtyk - zrobione
sagan - garnek
sień - korytarz
som - sam
sprzedajewa - sprzedajemy
sprzedajta - sprzedajcie
stołek - krzesło
stuf - garnuszek z jednym uchem (ulubieniec mojej polonistki :D )
szalki - odważniki
szałerek - budynek gospodarczy do przechowywania drewna
szciukuta - czkawka (właściwie wymawia się ścikuta)
szczyl - brzdąc
szfejsaparat - spawarka
szfejsować - spawać
szkołowany - zagubiony ( nie ogarnia )
szlafmyca - czapka do spania
szlofy - sanie
szlauch - wąż ogrodniczy
szmelc - złom
szneka - słodka bułka
sznytka - kromka chleba
szpek - słonina
szpetny - brzydki
sztyfle - buty oficerskie
szyber - urządzenie do zamykania przewodu między piecem, a kominem
szynk - gospoda
szypa - łopata
szyszchel - sierść
targać - nosić, podnosić
taska - filiżanka
tasza - teczka
taszenlampa - latarka
taszlampa - lampa kieszonkowa (latarka)
topek - nocnik
trepki - sandały
trepy - schody
tretować - deptać
tretuar - chodnik
tumlować się - bić się
tutka - papierowa torebka
tygiel - garnek
urychtować - uporządkować
ustęp - ubikacja
warować - pilnować
warstat - ława stolarska
waserwaga - poziomica
wądół - jar
weno - zobacz
weno go - patrzcie go
weno wejta - coś podobnego do "ach, popatrz"
wiater - wiatr
wichajster - bliżej nieokreślona specjalna dobra rzecz
wiela - dużo
winkiel (za winklem) - za rogiem
wom - wam
worszta - kiełbasa
wychodek - ubikacja
wyleść - wyjść
wyro - łóżko
wyrychtować - wyszykować
yno - tylko (czyt. ino)
za pazuchą - pod ubraniem
za wczorem - przed wczoraj
zaczkaj - zaczekaj
zakietować - zamknąć
zawdy - zawsze
zbierata - zbieracie
zebuć - rozebrać, zdjąć (ubranie)
zylc - galareta
żaga - piła ręczna
żaki - studenci
żandarm - policjant
żiwo - szybko

Dodane przez marihermiona dnia 31-08-2012 08:26
#39

No ja mieszkam w wielkopolskim no my też używamy gwary ale nie ma moim zdaniem nic śmiesznego. No kiedyś gdy byliśmy nad morzem to mój tata poszedł do sklepu i zapytał się o kawiorek sprzedawczyni nie wiedziała o co chodzi no to tata powiedział no taką długą bułkę no i dopiero się ska pła i powiedziała że u nich nazywa się to baton czy jakoś tak. I zawsze zanim zajedziemy do domku nad morzem to wchodzimy do biedronki, żeby coś kupić. No i ja co roku robię wiś bo zawsze mówię a pyry kupiliście?

Dodane przez BlackSpirit dnia 11-10-2013 20:01
#40

Dla łodzian typowe są też "schódki", "złapę", "kłamę"... Spotkałam się z wieloma śmiesznymi zastąpieniami wyrazów w Łodzi, ale te mnie dobijają najbardziej :). W innych miastach zresztą podobnie, ale w mojej rodzinnej Łodzi te błędy są chyba najbardziej rażące...

Dodane przez raven dnia 11-10-2013 20:32
#41

Hm... mieszkam na Dolnym Śląsku, więc "ziemiach odzyskanych" po II wojnie światowej. Pogoniono stąd wtedy Niemców (chociaż trochę ich zostało), a w to miejsce przesiedlono mieszkańców Kresów, pozjeżdżali się tu ludzie z praktycznie całego obszaru Polski i zza wschodniej granicy. Nie mamy więc jakiejś bogatej historii językowej - każdy przywoził swoje przyzwyczajenia, swoją gwarę i teraz ciężko powiedzieć, by było w tym miejscu coś typowo dolnośląskiego. Na zajęciach radiowych na studiach redaktor o zapomnianym już nazwisku nie miał najmniejszych problemów z ustaleniem (po usłyszeniu wypowiedzi w studiu radiowym) kto skąd jest. Również Dolnoślązaków wskazywał bezbłędnie, po tym jak "nijaki" jest ich język ;)
Większość rodziny mam w Wielkopolsce (zresztą Wielkopolska zaczyna się 2 km od mojego domu), więc jestem obyta z gwarą wielkopolską. Kiedyś wydawała mi się śmieszna, teraz nawet ją lubię. Zawsze mnie rozwala, jak moja mama, już w samochodzie, przy przekraczaniu tablicy z nazwą jej rodzinnej wsi, zaczyna "zaciągać" gwarą. Czasem też (po 26 latach znajomości) walnie jakieś słowo, którego nie rozumiem i nigdy u niej nie słyszałam.
Najbardziej podoba mi się jednak sposób mówienia Górali i Ślązaków. W tamtym roku miałam okazję bliżej poznać mieszaną grupę góralsko-ślązacką (panowie budowali drogę S8 przebiegającą przez moje miasto), uwielbiałam ich słuchać. Dla mnie to było przeurocze, chociaż wywoływało salwy śmiechu (ale serdecznego, absolutnie to nie były kpiny) u ludzi z pogranicza Dolnego Śląska i Wielkopolski. Nawet przejęłyśmy z koleżanką kilka zwrotów, już nie mówimy "jadę", tylko "jada", nie "do otaczarni", tylko "na otaczarnia" i nie "zegarek", tylko "cyferblat".

No i ja co roku robię wieś bo zawsze mówię a pyry kupiliście?

A pyry to zdradziły moją mamę. Jakiś gość kiedyś uznał, że moja mama nie jest stąd bo nie mówi po tutejszemu. I nie mógł rozkminić, próbował przez dłuższy czas. No i w końcu powiedziała coś o pyrach, wtedy się zorientował :)

Edytowane przez raven dnia 11-10-2013 20:36

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 13-10-2013 16:11
#42

Na Lubelszczyźnie jest podobno najczystsza polszczyzna, dlatego chyba żadnej gwary nie ma. Ja na pewno nie znam. Ktoś kiedyś mi wspomniał, że jest, ale jak zapytałem o przykłady, to zamilkł...Mieszkając w Warszawie jedna na 100 osób stwierdziła, że wschodni akcent wyczuwa. Ale do Ukraińców, z którymi również mieszkałem, to baaaaardzo daleko było.

W Jarosławcu nad Bałtykiem graliśmy turniej z drużyną z Chorzowa.( wygrana 7:6, na marginesie : strzeliłem zwycięską bramkę ;) Ni w ząb ich zrozumieć. "Podaj bale" - czyli piłkę. Potem sie dowiedziałem, że hasiok to kosz na śmieci, cygarety ? - papierosy - czy idę zakurzyć ( zapalić ).

W Zakopanem zaś dwóch chłopaczków sobie rozmawiało. I takie coś ( tak jak się to słyszało ) : Ile mos dejskietek to se zagrumy - Ile masz dyskietek ( na pegasusa słynnego ), to sobie zagramy :)