Dodane przez Doris dnia 03-09-2010 13:55
#8
Przecież Dudley to jest dobre serduszko mamusi! ;) Poza tym, że był rozkapryszonym dzieckiem, a później wyrósł na młodocianego osiedlowego bandytę, to nawet go polubiłam. Poczułam do niego sympatię dopiero w Insygniach, gdzie najpierw podziękował Harry'emu za uratowanie przed dementorami, potem powiedział, że on woli iść z tymi z Zakonu, a nie zostawać na pastwę śmierciożerców w domu... Oprócz tego Potter podejrzewał też, że to Dudley zostawił mu filiżankę z herbatą (dobrze mówię?) przed drzwiami do pokoju, więc... Coś musi w tym być :).