Newswoman
Dom: Gryffindor
Ranga: Wybraniec
Punktów: 8057
Ostrzeżeń: 0
Postów: 309
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
|
Chyba jeden z tych bardziej znanych seriali młodzieżowych. Opis z wikipedii (który nie oddaje w pełni ducha serialu):
Scott McCall (Tyler Posey) wiódł spokojne życie, jednak gdy pewnego razu zostaje pogryziony przez wilkołaka, wszystko ulega zmianie. Od teraz lepiej słyszy, jest silniejszy i szybszy. Od tej pory musi nauczyć się także żyć jako wilkołak. W nowej sytuacji pomaga mu się odnaleźć najlepszy przyjaciel, Stiles (Dylan O'Brien). Nie mogą pozwolić aby sekret ujrzał światło dzienne.
Większe spojlery zamalowałam, ale ogólnie wypowiedź zahacza maksymalnie o 5x17.
Zaczęłam oglądać ten serial w wakacje 2012 roku oczywiście po zobaczeniu jakichś fajnych gifów na tumblrze (tak btw. chyba wszystkie moje posty w tematach serialowych zaczynają się tak samo, że zobaczyłam gify na tumblrze - co ja robię ze swoim życiem...). W każdym razie wciągnęło mnie i w sumie trzyma do dzisiaj. Teen Wolf to był taki serial, który z sezonu na sezon był coraz lepszy i to chyba pod każdym względem, scenariusz, aktorstwo, efekty specjalne, serial marzenie. Tylko niestety do czasu. Po sezonie 3B nastąpiło gwałtowne załamanie, sezon 4 to było jedno wielkie rozczarowanie. Co prawda sezony 5A i teraz 5B już są trochę lepsze, ale jednak to już nie jest to samo. Co było przyczyną załamania poziomu? Wiadomo, każdy ma swoje ulubione postacie, każdy lubi co innego. Ale dla mnie była to śmierć mojej ukochanej postaci - Allison (still not over this) oraz odejście Isaaca, którego też lubiłam, no i skupienie akcji na związkach, których nie shippowałam. Poza tym fabuła w czwartym sezonie była tak skomplikowana, że momentami nie wiedziałam o co chodzi. Tu jakiś sejf z pieniędzmi, Peter coś świruje, wraca Kate, Beserkerzy, zbyt skomplikowane Chyba właśnie jednym z minusów tw jest komplikowanie fabuły na siłę. Ja już parę razy się pogubiłam w tych skomplikowanych wydarzeniach.
Allison. Nawet nie wiem co napisać na jej temat, bo to była moja ulubiona postać w serialu i nadal mam złamane serce po jej śmierci. Po prostu nier30;Jej śmierć była na pewno jedną z tych serialowych śmierci, które najbardziej przeżyłam.
Razem z Crystal, Daniel Sharman też sobie odszedł. I to jeszcze do The Originals, żeby tam też umrzeć. Jaki to był sens? Potem Tyler Hoechlin. Obsada się posypała to i poziom serialu spadł.
Założyłam ten temat, żeby się wyżalić głownie odnośnie obecne sytuacji w serialu. No, cholibka kiedyś liczyłam tygodnie od jednego odcinka Teen Wolfa do drugiego, a teraz oglądam, bo oglądam, ale to już nie są te emocje, nie ma tego napięcia. Nie wiem jakim cudem, ale scenarzyści (I'm looking at you, Jeff!) dokonali dotychczas myślałam, że nieosiągalnej dla mnie rzeczy, mianowicie większość postaci stała się dla mnie obojętna. Niektóre mogłyby nagle umrzeć, a nawet bym się nie wzruszyła. Po pierwsze Kira, miało być fajnie, ale nie wyszło. Co ciekawe jest dla mnie to dziwne, bo jej postać pod niektórymi względami była podobna do mnie i powinnam ją niby lubić, ale no nie... jest taka nijaka, ten jej zły lis do mnie nie przemawia zupełnie. Lepiej już by było jakby została z tymi skinwalkersami, może by się jakiś ciekawy wątek rozwinął. Poza tym Scira, ship zrobiony na siłę, żeby tylko Scott miał jakąś dziewczynę. Nie widziałam rozwoju związku, ta wielka miłość jakoś mi umknęła. Chemia między aktorami jak dla mnie nie istnieje. Już większą chemię mieli Mason z Coreym po kilku wspólnych scenach niż Scira przez 3 sezony.
Po drugie, Malia. Tutaj ta sama historia, też miało być fajnie, ale nie wyszło. Poza tym do dzisiaj nie mogę dojść do siebie po tej scenie w piwnicy w psychiatryku. Nie, nie, nie, to się nie wydarzyło, to było zbyt nielogiczne i bez sensu, żeby było prawdziwe. No i Stalia, identycznie jak w przypadku Sciry, byle tylko Stiles miał dziewczynę. Zabrakło między nimi jakiegoś takiego rozwoju tej "miłości". Nawet jak zerwali to się nie cieszyłam, bo to wszystko było takie mdłe. Cały ten związek był bez sensu. Wolę Malię jak nie jest tylko dziewczyną Stilesa" tylko działa z własnej inicjatywy, wtedy ją nawet lubię.
Po trzecie, nowe pokolenie. Przyjaźń Masona i Liama na plus. Liam dał się polubić po słynnym "I fell in a hole". Ale teraz znów jest irytujący. I to całe Lyaden i znów kreowanie na wielką miłość do mnie nie przemawia (chyba wychodzi na to, że jestem bez uczuć, no ale trudno...). Poza tym aktorka grająca Hayden irytuje mnie niemiłosiernie, nie wiem czemu, ale jak ją widzę to mi się coś robi (). Taka mała dygresja. Do dziś nie doszłam do siebie po tym jak dowiedziałam się, że Dylan Sprayberry jest z rocznika '98. Moją reakcją było jedno, wielkie WTF?! Ja się pytam JAK?!
Także 3 główne shipy (teraz to w sumie już chyba 2) w serialu mnie irytują okrutnie, a jak dorzucić jeszcze do tego Marrish to sama się sobie dziwię, że to jeszcze oglądam.
Co ciekawe nową postacią, która mogła mieć potencjał była dla mnie Tracy, ale niestety scenarzyści nie byli tego samego zdania i ją zniszczyli, a szkoda...
No ale co dobrego zostało z dawnych czasów? Przyjaźń Scotta i Stilesa. Chociaż w kontekście ostatnich wydarzeń "some of us are human", może niekoniecznie, bo zamiast normalnie porozmawiać coś kombinowali. Chociaż w sumie ta ich kłótnia była lepsza od tego ich r0;pogodzenia sięr1;, przynajmniej były jakieś emocje. Ale mimo wszystko ich przyjaźń jest chyba jedną z najlepszych w serialach. "Scott, your17;'re my brother" <3, "I'll do something" <3
Poza tym zawsze podobały mi się relacje bohaterów z rodzicami, którzy nie są jakimiś dodatkami do fabuły tylko odgrywają dość ważne role. No i szansa na Stydię <3 Postać Lydii przeszła niesamowitą metamorfozę, teraz niby próbują dać jej osobny wątek, ale wychodzi z tego tyle, że ją odizolowali od reszty, ale przynajmniej Stiles ją uratował z tego psychiatryka, "Stiles saved me" <3 Poza tym nawet Scott shippuje Stydię, "He still likes her" <3, a skoro true alpha shippuje Stydię to przecież nie można się z nim sprzeczać Tutaj ewidentne jest, że postacie mają chemię i są bratnimi duszami. Chociaż chyba właśnie takie relacje najtrudniej przekształcić w związek, żeby tego nie popsuć i żeby nie wyszło sztucznie. Ale Stydia musi być endgame, nie ma innej opcji.
Tęsknię za Allison, tęsknię za Isaaciem, tęsknię za Derekiem, tęsknię za Scallison, tęsknię za Allisaac, tęsknię za Scisaac. Dziękuję, dobranoc.
PS. Ta nowa bestia jest śmieszna ^^
Oglądacie? Jakie wrażenia? Które postacie najbardziej lubicie? Które pary shippujecie? Jak myślicie kto jest bestią?
__________________
"The only consistency in the way humans think about animals is inconsistency."
Andrew Rowan, Center for Animals and Public Policy, Tufts University
|