Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 326
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Komnata Złotego Pióra
»»» To chyba najbardziej niemagiczne miejsce na świecie! (raven, Sharon665) [zakończony]
Drukuj temat · To chyba najbardziej niemagiczne miejsce na świecie! (raven, Sharon665) [zakończony]
!Fantazja F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 24-03-2014 17:38
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

No to wio!

Pojedynkują się: raven, Sharon665
Forma tekstu: miniaturka
Temat: Draco zagubiony w mugolskim świecie
Tytuł: To chyba najbardziej niemagiczne miejsce na świecie!
Długość: min. 2 strony
Obowiązkowy element: Luna, rozpędzone auto, piłka nożna
Zabroniony element: Wielka Trójca Hogwartu
Czas oceniania: 24 - 31 marca 2014r.
Edytowane przez Fantazja dnia 31-03-2014 19:22
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
!Fantazja F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 24-03-2014 17:39
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Tekst I

In the jungle, welcome to the jungle
Watch it bring you to your shananananana knees, knees
Ohh, I wanna watch you bleed!
*

Rzędy wysokich budynków przecinały szare wstęgi dróg. Na chodnikach tłoczyli się ludzie śpieszący się do biur z poranną kawą ze Starbucksa i pączkami dla współpracowników. Wielu z nich prowadziło nerwową rozmowę przez telefon, starając się załatwić ważne sprawy na ostatnią chwilę. Na jednej z ławek można było przyuważyć drobną blondynkę, przeklinającą właścicieli psów, którzy nie raczą sprzątać po swoich pupilach. Starała się zetrzeć niechcianą maź ze swoich nowych Louboutinów. Grupa młodzieży wspominała swoją ostatnią imprezę, śmiejąc się przy tym głośno. Żółte taksówki pędziły, jak na standardy tego miasta, starając się ominąć korki, co, zważywszy na porę dnia, było niemal niemożliwe. Zgiełk, zamieszanie i przenikliwe dźwięki klaksonów wywołujące ból głowy. Dla wielu to coś normalnego, zwykła codzienność, do której da się przyzwyczaić, a czasami nawet pokochać.

Jednak coś zakłócało ten idealny obrazek Nowego Jorku. W jednej ze ślepych uliczek, na posłaniu z kartonów, leżał Draco Malfoy, podróżujący po słodkiej krainie swoich niecnych snów. Całkowicie nieświadomy tego, co zobaczy po przebudzeniu.

- Och Pansy, daj mi spokój - dało się usłyszeć zachrypnięty głos platynowłosego, gdy poczuł na swojej twarzy wilgotny dotyk. Ze względu na brak reakcji podniósł rękę, by odgonić natarczywego potwora przeszkadzającego mu spać. Jakież było jego zdziwienie, gdy poczuł pod palcami ostre kły. Otworzył ociężałe powieki i pisnął na widok oślinionego psa, niczym mała dziewczynka na widok Czarnego Pana. Pomimo zgiełku na ulicy, pisk ten można było usłyszeć w odległości wielu metrów, jednak każdy był zbyt zajęty swoimi sprawami, by zajrzeć w wąską uliczkę, gdzie nawet szczury bały się przechadzać. Chłopak natychmiast, wciąż siedząc na betonie, zaczął wycofywać się w tył. Jednak ceglana ściana jednej z kamienic uniemożliwiła mu to. Zaczął macać po kieszeniach w poszukiwaniu swojego ratunku, różdżki. Znalazł ją w jednej z kieszeni kurtki, niestety złamaną na kilka małych kawałeczków nienadających się do użytku. W myślach tworzył taką wiązankę przekleństw na dzisiejszy dzień, że niejeden szewc by mu jej pozazdrościł. Pies natomiast jedyne co zrobił, to przekrzywił swoją głowę, wpatrywał się przez chwilę w miotającego się nastolatka, a następnie odbiegł od niego w poszukiwaniu kości na tyłach okolicznej restauracji.

Pozbywając się jednego kłopotu, Malfoy odetchnął z ulgą i rozejrzał się wokół starając się znaleźć jakieś znajome mu miejsce. Jednak uciążliwy ból głowy i suchość w ustach skutecznie przeszkodziły mu w tym, rozpraszając jego uwagę. Zamknął na chwilę oczy, a w głowie pojawił mu się kolaż wspomnień z wczorajszej nocy. Pansy ubrana w obcisłą sukienkę i czarne szpilki. Dudniąca muzyka, która powodowała u niego ból głowy. Kolorowe lasery, od których bolały go oczy. Zabini stawiający przed nim kolejne, coraz bardziej kolorowe drinki. Crabbe i Goyle wyrywający laski na swój "popisowy" taniec, który wywoływał salwę śmiechu wśród osób obecnych na sali. Ręce Pansy na jego ciele, walka ich języków. Więcej drinków, więcej śmiechu, więcej muzyki. Te krótkie, choć dużo mówiące wspomnienia szalały w jego głowie, a każdy kolejny obraz powodował jeszcze większy ból. I nagła ciemność i cisza. Jakby ktoś w pewnym momencie kliknął czerwony przycisk na pilocie do obsługi jego pamięci, zaśmiewając się przy tym z Dracona, który próbował wywnioskować jak w końcu wylądował w tej miejskiej dżungli.

Blondyn westchnął żałośnie nie mając lepszego pomysłu na skomentowanie wczorajszej zabawy i jej skutków. Wstał z zimnej, szaroburej powierzchni, starając się utrzymać na nogach, jednak szybko znalazłby się na niej ponownie, gdyby nie ściana, o którą się oparł. Wziął kilka głębszych oddechów i niepewnie zaczął iść przed siebie, niezgrabnie omijając puszki po alkoholu i kartony rozwiane przez wiatr. Nie mając innego wyjścia, zaczął się zbliżać do tłumu ludzi. Osób zwyczajnych dla ogółu, ale w jego mniemaniu innych. Mugoli. W normalnej sytuacji zacząłby nimi pomiatać i rzucać ukradkiem różne zaklęcia, starając się uprzykrzyć im życie, a po wszystkim przybiłby sobie piątkę z Zabinim. Jednak tym razem czuł się niczym mysz starająca się wtopić w otoczenie wygłodniałych kotów. Czuł się zagubiony i był tutaj sam. Bez przyjaciół. Bez rodziny. Bez skrzatów. Bez osób, którymi mógłby pomiatać. I, co najważniejsze, bez magii. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się być w takiej sytuacji.

Podszedł do jednej z ulicznych witryn i załamał się na widok swojego odbicia. Jego zwykle misternie ułożone włosy, były teraz w nieładzie, na twarzy miał bliżej niezidentyfikowaną plamę koloru brązowego, a jego ubranie było poszarpane i pobrudzone, niczym po emocjonującym meczu Quidditcha, zakończonym zaciętą walką ze wściekłym zawodnikiem drużyny przeciwnej. Gdyby ojciec mnie teraz zobaczył... - przemknęło przez myśl chłopakowi. Nie mogąc znieść swojego odbicia, odwrócił wzrok od szyby.

Zaczął iść przed siebie, w bliżej nieznanym mu kierunku. Byle jak najdalej od tego miejsca. Od tych ludzi. W stronę magii. Niestety, kompletnie nieprzystosowany do życia w takim miejscu nastolatek, przy pierwszym lepszym przejściu dla pieszych wszedł prosto pod koła rozpędzonego auta. Gdyby nie refleks kierowcy, który z piskiem opon zahamował przed zdumionym Draco, mogłoby to się źle skończyć dla platynowłosego. Uciekł szybko od trąbiących pojazdów, po raz kolejny wyklinając w duchu na dzisiejszy dzień.

W tej samej chwili jego brzuch wydał dziwny dźwięk świadczący o tym, jak dawno temu chłopak się posilał. Zrezygnowany powłóczył nogami do najbliższej ławki i usiadł na niej z głośnym westchnięciem. Z amoku wyrwał go dopiero dźwięk wrzucanych kilku monet do plastikowego kubka stojącego koło jego nogi. Miał się już zerwać i obrzucić osobę, która je wrzuciła stekiem wyzwisk, gdy jego brzuch znów o sobie przypomniał, zwracając tym samym na siebie uwagę kilku gapiów.

- Głodnego człowieka nigdy nie widzieliście? - warknął na nich z typową dla niego wyższością. Odeszli, a ten skulił się na ławce. Toczył w sobie wewnętrzną walkę. Z jednej strony chciał wziąć z kubka te parę monet, by zjeść coś i postarać się wrócić do domu, ale z drugiej strony... Jego duma nie pozwalała mu na to. Przecież on był Malfoyem, a nikt z rodu Malfoyów nie przyjmuje jałmużny, a tym bardziej nie żebrze.

"Walić to" - stwierdził i wyciągnął monety z kubka. Będzie miał mnóstwo innych okazji, przy których wykaże się swoją dumą i wyższością nad innymi. Zaczął się rozglądać po krzykliwych szyldach sklepów, przeglądając przy tym kolejny raz witryny sklepowe. Jego wzrok zatrzymał się przy jednej z nich. Kilka małych, płaskich pudełek pokazywało zieloną trawę, po której poruszały się małe ludziki, niczym mrówki w mrowisku. Z zainteresowaniem zaczął się im przyglądać. W lewym, górnym rogu zobaczył mały prostokącik z paroma literkami i cyferkami obok nich. Mimo małego rozmiaru tego okienka, informacje w nim zawarte wydawały mu się dużo trudniejsze do zrozumienia, niż cały pergamin notatek z numerologii. To, co się działo na boisku, wydawało mu się nudniejszą i o wiele mniej skomplikowaną wersją Quidditcha. Bez tłuczków, kafli, mioteł, magicznych transparentów i innych magicznych przedmiotów umilających rozgrywkę i kibicowanie. Na tyle łatwą, by małe móżdżki mugoli mogły to zrozumieć.

***

Uszczęśliwiony Draco siedział przy jednym ze stolików w małej kawiarni. To, co przypadkowy przechodzień wrzucił mu do kubka, wystarczyło mu na kawę i drożdżówkę. Gdy kofeina obudziła jego zaspane zmysły, a cukier dodał mu nowej dawki energii, zaczął się rozglądać wokół siebie starając się ocenić swoją sytuację. Znajdował się teraz w beżowo-brązowym pomieszczeniu, z paroma stolikami otoczonymi wysiedzianymi fotelami. Z głośników sączyła się cicha i spokojna muzyka, która powoli, acz skutecznie ukajała jego skołatane nerwy. Zgrabne kelnerki z ładnymi uśmiechami obsługiwały nielicznych klientów. Okna wyciszyły większość hałasów z ulicy. Gdy Draco patrzył za przeźroczystą taflę szkła, bez tego całego szumu i zgiełku, to obraz tego miasta wydawał mu się ciekawy, prawie ładny. Wręcz znajomy. Żółte pojazdy z napisem "Taxi" na dachu, które tłoczyły się na ulicy, przypomniały mu o opowieści Pansy. Wspominała mu kiedyś coś na temat jej wycieczki do mugolskiego świata na innym kontynencie. Niestety, nie pamiętał jaką nazwę wtedy dziewczyna wymieniła. Słuchał ją wtedy z grymasem na twarzy i dawał jej jasno do zrozumienia, że nie chce słuchać nic, co by się wiązało z niemagicznymi ludźmi. I bynajmniej nie było to oznaką tego, że to go nie ciekawiło. Po prostu, to musiał zrobić. Od małego mu wpajano, że jedynie czarodzieje mają pełne prawo do wszystkiego, a mugole to podkategoria, coś gorszego. Nie chcąc rozczarowywać ojca, mały Draco postępował według jego zasad. Jednak z każdym kolejnym rokiem chłopak coraz bardziej się zastanawiał nad sensem tego stwierdzenia, które dla rodziny Malfoyów było niczym motto. Był przy tym niczym lawa, twardy i niewzruszony na zewnątrz, lecz w środku pełny gorącej cieczy, która przypominała mu od czasu do czasu o jego człowieczeństwie i równości z innymi ludźmi. Czasami nawet dawał upust tym emocjom, gdy jego skorupa pękała. Jednak po tym zwykle czuł się zażenowany i budował wokół siebie jeszcze większy i bardziej nieprzenikniony mur.

Przeniósł na chwilę swój wzrok na zegarek, widząc, że za oknem robi się ciemno. Westchnął i wziął łyka kawy, która przez ten czas całkowicie wystygła. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że siedzi już tutaj tyle czasu. A może wcale nie upłynęło go dużo, a po prostu to on tak późno obudził się z letargu po wczorajszej imprezie? Chciał wstać i wyjść stąd, lecz nie wiedział dokąd powinien pójść. Kompletnie nie znał tego miasta, nie miał pieniędzy ani sprawnej różdżki. Zauważając wzrok młodej dziewczyny, która od dłuższego czasu wpatrywała się w niego, przyjął swoją maskę wyniosłości i obojętności. Wyglądało to dosyć komicznie w połączeniu z jego niechlujnym wyglądem. Gdy tylko ta znudziła się dalszym wpatrywaniem się w niego, wrócił do swoich rozmyślań nad beznadziejnością jego sytuacji, w której się znalazł, starając się maksymalnie przedłużyć czas spędzony w ciepłym pomieszczeniu, nim znów wróci do głośnej i nieprzyjemniej dla niego dżungli.

Oparł twarz na dłoniach, nie wiedząc co powinien zrobić. Łzy cisnęły mu się do oczu, a ten usilnie starał się je powstrzymać. Podziwiał swojego ojca za to, że tak łatwo przychodziło mu ukrywanie emocji. Niezależnie od sytuacji zawsze miał tę samą kamienną minę. Draco starał się go naśladować, lecz zwykle kończyło się to fiaskiem. Zbyt łatwo było go zranić czy zdenerwować. To właśnie odróżniało go od rodu Malfoyów.

Niemal podskoczył, gdy poczuł zimny dotyk na swoim karku. Zmierzył wzrokiem drobną blondynkę w widmokularach, mając jej za złe, że ośmieliła się go dotknąć.

- Co ty robisz, Loony**? Wariatkowo nie w tę stronę. - powiedział do niej oschle. Wiedział, że to żałosne, i że to właśnie ona mogłaby go uratować z tej niemagicznej krainy koszmarów, ale mimo wszystko nie chciał się spoufalać z pośmiewiskiem szkoły.

- Cześć Draco - opowiedziała mu swoim miłym, rozmarzonym głosem, pomimo jego ataku na nią. Przez ostatnich parę lat spędzonych w Hogwarcie zdążyła się już przyzwyczaić do nieustających drwin z niej. - Przechodziłam właśnie obok i zobaczyłam cię przez szybę. Wyglądasz, jakby stado Gnębiwtrysków*** wleciało ci przez ucho. - W jej szeroko otwartych oczach można było zobaczyć troskę.

- Ja... Nic mi nie jest. - Starał się brzmieć tak pewnie, jak tylko to jest możliwe, jednak małe drżenie w jego głosie świadczyło o tym, że nawet on w to nie wierzy, zwłaszcza w komplecie z jego miną.

- Nie musisz udawać. - Luna wyciągnęła z jego blond kosmyków mały kawałek patyczka, po czym zamachała mu nim przed oczami na znak, że jego wygląd mówi wszystko. Na jego bladych policzkach wykwitł teraz mały rumieniec. - Mogę ci pomóc, jeśli tylko chcesz - zaoferowała.

Po minucie ciszy uśmiechnął się do niej blado, porzucając swoją marną maskę obojętności, co było bardziej wymowne niż zdanie sklecone z nawet najbardziej wyszukanych słów.

***

Draco stał teraz pod bramą Malfoy Manor, wciąż będąc zażenowany dzisiejszą sytuacją. Miał nadzieję, że jego rodziców nie ma w domu i nie zauważyli jego zagadkowego zniknięcia na cały dzień. Dla bezpieczeństwa jeszcze raz przeczesał swoje włosy palcami, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że to nie załatwi sprawy. Westchnął i spojrzał na Lunę. Z iskierkami w oczach wpatrywała się ogromny ogród, na tle którego stał jego dom. Jej oczy w tym momencie wydawały się być jeszcze szerzej otwarte niż zwykle.

- Loon... - w ostatnim momencie ugryzł się w język. - Luna... Tak sobie myślałem... może wejdziesz na chwilę? Chciałbym ci podziękować za dzisiejszy ratunek. - Sam się zdziwił, że to powiedział. W końcu było to do niego niepodobne. Każdej innej osobie pewnie by w tym momencie zakazał wspominania o tym pod groźbą Avady. Jednak podczas ich krótkiej rozmowy w kawiarni, zaraz po tym, jak się zgodził, by ta go uratowała z mugolskiej dżungli betonowych budynków, zmienił zdanie na jej temat. Niemal żałował, że tyle razy brał udział w rozrzucaniu jej rzeczy po szkole. Przekonał się, że po mimo jej dziwnych przekonań i wyglądu godnego clowna cyrkowego, jest tak naprawdę osobą godną zainteresowania.

- Chętnie. Może mogłabym ci w tym czasie opowiedzieć o Narglach***, bo słyszę ich całkiem sporo w twoim ogrodzie. - Blondyn skwitował to idiotycznie stwierdzenie cichym śmiechem i zrobił gest zapraszający ją do wejścia w głąb nieznanego wielu terenu.

Jedna noc, jedna impreza, jedno miasto. Niby tak niewiele, ale czuł, że te parę zdarzeń zmieniło coś znaczącego w jego życiu i w sposobie postrzeganiu świata.

I to na lepsze.

___________
*Guns n' Roses - Welcome to the Jungle
**Polska Pomyluna moim zdaniem brzmi gorzej od angielskiej Loony, dlatego właśnie użyłam wersję oryginalną.
***Stworzenia, w których istnienie wierzyli jedynie (i to nie zawsze) redaktorzy i czytelnicy "Żonglera", w tym Luna.
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
!Fantazja F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 24-03-2014 17:40
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Tekst II

Draco leżał w swoim pokoju, obserwując złotego znicza, latającego po pomieszczeniu. Od czasu do czasu trafiał w przedmiot zaklęciem spowalniającym, sprawdzając swoją celność i refleks. Było leniwe letnie popołudnie, chociaż pogoda daleka była od tej, która typowa była dla wakacji. Nic nie zapowiadało, by coś dzisiaj miało się zmienić, Draco marnował kolejny dzień, leżąc i tracąc energię tylko na miotanie zaklęć w skrzydlatą kulkę.
- Draco! Chodź na dół! - w głosie Narcyzy dało się wyczuć zniecierpliwienie i niepokój, chociaż to nie wzbudziło podejrzeń jej syna. Nastolatek wstał powoli, poprawił marynarkę, przygładził włosy i niespiesznie ruszył do wyjścia z pokoju.
- Synku, pospiesz się!
- No przecież idę... - chłopak przyspieszył i po dłuższej chwili stał już w salonie u boku swojej matki. - O co chodzi?
- Musisz natychmiast opuścić Anglię. Nie ma czasu na żadne tłumaczenia. Nie mam pomysłu, gdzie mógłbyś uciec, dlatego wyślę cię w jedyne miejsce, jakie przychodzi mi do głowy. Mam koleżankę w Stanach Zjednoczonych. Zaraz wyślę jej list pocztą transatlantycką, już wezwałam burzyka popielatego z ministerstwa, ale zanim dotrze do Ameryki, minie trochę czasu. Dlatego będziesz musiał sam ją znaleźć. Kiedy chodziła do Hogwartu, nazywała się Madison Banks, ale mogła zmienić nazwisko. Znajdź ją, a ja
wszystko wyjaśnię jej w liście. Jak tylko będę mogła, przyjadę po ciebie - niemal nic z długiego monologu Narcyzy nie dotarło do Dracona. Blondyn stał, mając w głowie jeden wielki bałagan. Opuścić Anglię? Lecieć do Stanów?
- Ale mamo...
- Kochanie, naprawdę nie mamy czasu. Trzymaj różdżkę w pogotowiu i uważaj na siebie. Pamiętaj, Madison Banks, odnajdź ją. I pod żadnym pozorem nie wracaj do domu dopóki nie dam ci znać, że jest bezpiecznie. Tu masz trochę mugolskich pieniędzy - Narcyza wcisnęła synowi do ręki plik banknotów. Potem sięgnęła po leżącą na stole srebrną łyżeczkę, wycelowała w nią różdżkę i szepnęła "portus". Łyżeczka na chwilę rozjarzyła się niebieskim blaskiem. Kobieta podała ją Draconowi. - Trzymaj. Proszę cię,
bądź ostrożny.
Draco nie zdążył w żaden sposób zareagować, bo po sekundzie poczuł znajome szarpnięcie w okolicach pępka. Już po chwili leżał na rozgrzanym chodniku w jakiejś prowincjonalnej mieścinie. Stany Zjednoczone kojarzyły mu się z Nowym Jorkiem i z Florydą, którą kilka razy odwiedził z rodzicami w wakacje. Tymczasem przed nim rysował się krajobraz jak z koszmaru - popękany asfalt, spalona słońcem trawa po jednej stronie i rząd niskich zabudowań po drugiej. Wzdłuż ulicy stało kilka pojazdów
przypominających mugolskie samochody rodem z poprzedniej epoki. W tle nieco lepiej - krajobraz niewątpliwie robił wrażenie. Nad mieściną rozciągała się potężna góra, która na tle błękitnego nieba wyglądała wręcz niesamowicie. Ale Draco nie miał czasu ani ochoty na zachwycanie się tym widokiem. Pomyślał, że najlepiej będzie wstać, bo nastolatek leżący na chodniku z plikiem banknotów w jednej ręce i łyżeczką w drugiej, może wzbudzić niepotrzebną uwagę. Kiedy już schował pieniądze i otrzepał
spodnie, rozejrzał się, by oszacować jak beznadziejne jest jego położenie. Gorsze być nie mogło. Draco nie miał pojęcia, w którą stronę mógłby pójść i od czego zacząć próbę odnalezienia się w tym miejscu. Stwierdził, że wszystko będzie lepsze od bezczynnego stania w miejscu, więc ruszył przed siebie wzdłuż ulicy. Nie doszedł daleko, kiedy za zakrętem drogi zauważył grupę mniej więcej 10-letnich chłopców, kopiących na ulicy okrągły biało-czarny przedmiot. Kształtem i wielkością przypominał
kafel, więc Malfoyowi przyszło do głowy, że chłopcy zapewne grają w jakąś mugolską odmianę quidditcha. Brakowało co prawda tłuczków, znicza i obręczy, ale w końcu to tylko mugole, rozwojowo tysiąc lat za czarodziejami, to i quidditcha muszą mieć gorszego. Oni chyba nawet mają na to specjalną nazwę, którą słyszał na ulicy, podczas pobytu w Londynie - piłka nożna? Sport dla frajerów, prawdziwi mężczyźni grają tylko w quidditcha. Nie zdążył ponapawać się tą wyższością nad mugolami, bo w chwilę
później ten biało-czarny kafel wylądował na jego czole. Draco drugi raz tego dnia znalazł się na ziemi.
- Sorry! - dobiegł go nieco spanikowany głos niskiego blondyna w zielonej koszulce. - Nic ci nie jest?
- Nie - wycedził Malfoy przez zęby. Chłopiec podszedł bliżej, by zabrać piłkę, ale mina tego dziwnego faceta zniechęciła go do dalszych pytań. Wzruszył więc ramionami i wrócił do kolegów. Draco tymczasem wstał z ziemi i otrzepał garnitur. Było mu gorąco, do tego doszło zmęczenie całą tą dziwaczną sytuacją, w jakiej się znalazł. Postanowił, że najlepiej będzie użyć magii, ale nie mógł tego zrobić w obecności mugoli. Oddalił się więc, przeszedł za jeden z niskich sklepików i wyjął różdżkę.
- Accio miotła - wyszeptał. Nic się nie stało. To znaczy nie to, czego Draco się spodziewał. Różdżka nieco drgnęła w jego dłoni, jakby chciała wykrzesać z siebie magiczną moc, ale nie była w stanie tego zrobić. Machnął nią jeszcze raz, głośniej wymawiając zaklęcie. Bez skutku. Różdżka zadygotała i znieruchomiała. Potem wypowiadał kolejne zaklęcia, jakie przychodziły mu do głowy, ale to, co trzymał w dłoni, było teraz tylko bezużytecznym kawałkiem drewna. Przez chwilę miał ochotę wyrzucić go do
stojącego obok kontenera na śmieci, ale powstrzymał się i przeklinając, schował różdżkę do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyszedł zza sklepu z powrotem na chodnik. Bez różdżki, bez jakichkolwiek magicznych gadżetów, mogących mu pomóc, czuł się fatalnie. Wyjął z kieszeni łyżeczkę i pogładził rączkę, na której znajdowało się logo Slytherina - jedyna rzecz, jaka wydawała mu się realna w tej nowej rzeczywistości. Jedyny łącznik z magicznym światem. Podniósł głowę, licząc, że jednak dostrzeże coś,
co naprowadzi go na trop, którym powinien podążać. Przecież chyba matka nie wysłała go tu przez przypadek?
Nie od razu, ale dostrzegł swój ratunek. Ten widok był dla niego tak szokujący, że przetarł oczy i kilkakrotnie zamrugał, zastanawiając się, czy to nie fatamorgana. W oddali majaczyła znajoma postać. Z tej odległości i w tej temperaturze jakby falowała, ale był pewien, że zna dziewczynę, która zbliżała się w jego stronę. Blond włosy, pomarańczowa sukienka i ogromne wściekle różowe okulary - nie mógł jej z nikim pomylić. Był tak zszokowany absurdalnością tej sytuacji, że nawet nie wiedział jak
zareagować. Tym bardziej, że Luna, wpatrzona w niebo, zbliżała się coraz bardziej, w ogóle go nie dostrzegając. Przeszła obok Dracona, nie zwracając na niego uwagi. Ten w ostatniej chwili odzyskał władzę nad swoim ciałem.

- Pomyluna! - krzyknął z rozpaczą.
- O, cześć Draco - trudno było wyczuć, czy jest zaskoczona widokiem szkolnego kolegi i czy nie jest na niego zła za użycie obraźliwego przezwiska, bo jej twarz wyrażała jak zwykle uprzejme zainteresowanie. - Nie jest ci za gorąco w tym garniturze? Dzisiaj jest ze 30 stopni.
- Tak, trochę jest... Co ty tutaj robisz?!
- Idę popływać, gorąco dziś. Idziesz ze mną?
- Popływać? Nie, ja muszę... Nie... nie wiem co muszę. Nie wiem co mam robić.
- Może chociaż zdejmij marynarkę? Ugotujesz się w niej. Ale myślę, że pływanie by ci pomogło, woda w zatoce fajnie chłodzi.
- Nie chodzi o temperaturę! Możesz przestać?! Nie wiem gdzie jestem, nie wiem jak się stąd wydostać, nie wiem co mam robić, moja różdżka nie działa i nawet nie wiem, w którą stronę mam iść!
- Hm... Jakbyś chciał na plażę, to tam - odparła śpiewnym tonem, wskazując kierunek, w którym właśnie zmierzała. - I nie krzycz na mnie, to nie moja wina, że tak się ubrałeś i teraz temperatura uniemożliwia ci zastanowienie się nad drogą do domu.
- To nie temperatura, tylko to - powiedział z paniką w głosie, gestem wskazując na otaczającą ich ulicę i zabudowania. - To chyba najbardziej niemagiczne miejsce na świecie!
- Magia jest wszędzie, tylko trzeba wiedzieć, gdzie szukać - wyśpiewała Luna i w podskokach ruszyła przed siebie.
Draco już wcześniej wiedział, że Pomyluna Lovegood nie jest osobą, z którą powinien utrzymywać kontakt. Wiedział, że powinien jej unikać. Ale z drugiej strony - jest jedyną osobą, która może mu teraz pomóc. Co ona tu w ogóle robi?! Był tak zszokowany, że w milczeniu obserwował, jak dziewczyna się oddala. Wiedział, że powinien pójść za nią, poprosić o pomoc... Poprosić? To brzmiało tak absurdalnie, że jego ciało nie było w stanie zareagować na sugestię mózgu. Stał na środku ulicy, nie mogąc się
ruszyć, nie mogąc nawet stworzyć jednej logicznej myśli. W chwilę później zarejestrował pędzący w jego stronę samochód. A raczej to, co kiedyś mogło być samochodem. Teraz przypominało błękitną kupę złomu z ogromnymi rdzawymi odpryskami w najróżniejszych miejscach. Z odrętwienia wyrwał go dopiero przenikliwy dźwięk klaksonu, a w chwilę później rozległ się donośny głos kierowcy zdezelowanego pikapa.
- Złaź z ulicy, idioto!
- Luna, poczekaj na mnie! - wrzasnął Draco, wbiegł na chodnik i w panice ruszył do miejsca, w którym stracił koleżankę z oczu.

Kiedy ją dogonił, oglądała właśnie wystawę sklepu z częściami samochodowymi.
- Tutaj jest przejście do czegoś związanego z magią?
- Nie, to części do mugolskich samochodów. Fajne, nie? - uśmiechnęła się do niego. Po chwili Draco odwzajemnił uśmiech. Pomyślał, że cokolwiek sądzi o tej dziewczynie, może liczyć tylko na nią, więc powinien być miły.
- Tak, fajne. Możesz mi pomóc? Na początek na przykład powiedz mi, gdzie w ogóle jestem.
- Jak to, nie wiesz, gdzie jesteś? To co tu robisz? - pytanie Luny Draco skwitował tylko bezradnym uniesieniem dłoni. - W Stanach Zjednoczonych, na Alasce. Przyjechaliśmy tu z tatą, bo on dostał informację, że w pobliżu widziano gorsuna błękitnego, a tata od dawna chciał zbadać zwyczaje tych stworzeń - wyjaśniła dziewczyna. Draco chciał zapytać, czym jest gorsun błękitny, ale uznał, że nie ma co rozwijać tematów pobocznych, skoro nie to jest dla niego w tej chwili istotne. Wszedł więc Lunie w
słowo i wyjaśnił, jak się tu znalazł. Kiedy skończył, Luna wyglądała nieco poważniej niż zazwyczaj. Minę miała zatroskaną, jakby naprawdę martwiła się losem Malfoya.
- Myślę, że skoro mama wysłała cię właśnie tutaj, to powinieneś trzymać się tego miejsca i czekać. Nie ma tu za dużo rozrywek dla czarodziejów, Amerykanie nie uważają Alaski za bardzo atrakcyjne miejsce. A szkoda, bo tu jest super. Od ponad 100 lat nikt nie widział gorsunów, być może to jest jedyne miejsce, gdzie jeszcze można je spotkać. W górach zimą podobno widziano yeti, a jestem przekonana, że występują w nich też olbrzymy... - oczy Luny aż zaświeciły się z przejęcia i teraz wyglądała jak
fanatyczka. Kiedy jednak zobaczyła minę Dracona, przeszła do konkretów. - No cóż, wygląda na to, że tu utkwisz. Nie pozostaje ci nic innego, jak wtopić się w tutejszą społeczność. Jeśli chodzi o różdżkę, musisz się zgłosić do amerykańskiego odpowiednika naszego Ministerstwa Magii, oni mają takie specjalne zasady, że każda różdżka na terenie USA musi zostać zarejestrowana w urzędzie, inaczej nie będzie działać. Tutaj niedaleko mieszkają Maddie i John Styles, na pewno pozwolą ci skorzystać ze
swojego kominka i pomogą załatwić wszystkie formalne sprawy.
- Maddie? Czy to zdrobnienie od Madison?
- Nie wiem. Ale to bardzo sympatyczna kobieta, pochodzi zresztą z Wielkiej Brytanii. Na pewno ci pomoże - Luna wskazała Draconowi drogę prowadzącą do domu Stylesów. - Ja muszę lecieć, tata mówił, że dzisiaj ma przyjechać syn Newta Skamandera, bardzo chciałabym go poznać. Ale jak będziesz czegoś potrzebował, to daj znać, mieszkamy na łodzi przy Boat Launch Road. Poznasz na pewno, tylko jedna łódka tam ma trawę na dachu. Do zobaczenia - uśmiechnęła się promiennie, pomachała mu i pobiegła drogą
prowadzącą do zatoki. Draco stał jeszcze przez chwilę, obserwując, jak dziewczyna się oddala. Potem odwrócił się i ruszył we wskazanym przez Krukonkę kierunku, by sprawdzić, czy list od mamy dotarł już pod wskazany adres.
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
`Czarodziejka F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 24-03-2014 20:04
Moderator (F)

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 11092
Ostrzeżeń: 0
Postów: 861
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal Medal Medal

Na wstępie powiem, że oba teksty są bardzo podobne, jakby autorki siedziały przy sąsiednich stolikach i ściągały od siebie co lepsze pomysłyRozbawiony
Co wam strzeliło go głów, żeby walnąć akurat USA? Toż to zdrada Królestwa i Majestatu królowej!xD
Ale tak serio, to chociaż podobne, widać, że każdy tekst ma swój styl. Pora więc na oceny.

TEKST I

pomysł - 5
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 6
komentarz dla autora - początek mnie zszokował lekko. Przez chwilę byłam pewna, że Draco się stoczył i wylądował na ulicy. A to tylko impreza była... Zakończenie za to jakoś słabiej wypadło (jak dla mnie). Draco zaprasza Lunę? Aż dziwnie się czytało. No, ale to tylko moja opinia.

TEKST II

pomysł - 4
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 6
komentarz dla autora - początek jakoś mi nie spasował, ale za to końcówka była już lepsza, szczególnie, gdy pojawiła się Luna. No i ta łyżeczka... za łyżeczkę daję punkt od razu!

TEKST I - 24 punkty

TEKST II - 21 punktów
__________________

CRAZY WITCH TRIO!
Czarodziejka dark shadow Sailor Mars

Edytowane przez Czarodziejka dnia 24-03-2014 20:06
Wyślij prywatną wiadomość
~DyniowyKafel F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 25-03-2014 20:00
Użytkownik

Awatar

Dom: Hufflepuff
Ranga: Skrzat domowy
Punktów: 16
Ostrzeżeń: 0
Postów: 6
Data rejestracji: 22.03.14
Medale:
Brak

Zgadzam się z poprzedniczką, teksty idą łeb w łeb i naprawdę co lepsze pomysły za które chciałem nagrodzić I tekst pojawiły się również w II.

TEKST I

pomysł - 4
realizacja tematu- 5
poprawność ortograficzna- 3
styl-5
ogólne wrażenia- 6
komentarz: Lepszy warsztat niż w II tekście. Bardzo dobrze ukazane emocje i odczucia bohatera.

TEKST II

pomysł-5
realizacja-4
poprawność ort.-3
styl:4
ogólne wrażenia-6
kom: Podobała mi się nutka tajemnicy, związane z celem wysłania chłopaka tak daleko do domu, lecz żałuję że nie dowiedziałem się finalnie dlaczego. styl gorszy, pomysł może minimalnie ciekawszy od tekstu I, lecz niestety potencjał niewykorzystany Smutny

tekst I - 23p.
tekst II - 22p.
__________________
"A może w Hufflepuffie,
gdzie sami prawi mieszkają..."
Wyślij prywatną wiadomość
~bochenek89 F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 26-03-2014 21:19
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2125
Ostrzeżeń: 0
Postów: 506
Data rejestracji: 10.10.11
Medale:
Medal

TEKST I

pomysł - 4
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 5
komentarz dla autora - dziwne zakończenie, Draco zapraszający Lunę do domu. Nagła przemiana chłopaka w miłego i wdzięcznego jest dla mnie za osobliwa, zbyt nienaturalna.

TEKST II

pomysł - 5
realizacja tematu -5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 7
komentarz dla autora - duży minus za brak wyjaśnienia tajemniczego, przymusowego opuszczenia Wielkiej Brytanii. Do końca miałam nadzieję, że ta zagadka zostanie rozwiązana, niestety tak się nie stało.

TEKST I - 21 punktów
TEKST II - 24 punkty
__________________
67.media.tumblr.com/49bc610d5189f4e1c93116d8aa7b92d9/tumblr_ohbmm0gfJ71tjbzooo1_500.gif

Edytowane przez bochenek89 dnia 26-03-2014 21:20
Wyślij prywatną wiadomość
~Smierciojadek F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 28-03-2014 14:31
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Członek Wizengamotu
Punktów: 1424
Ostrzeżeń: 0
Postów: 10
Data rejestracji: 12.12.08
Medale:
Medal Medal Medal

Tekst I

Pomysł - 6
Realizacja tematu - 4 (piłka nożna nie ma żadnego związku z resztą opowiadania, to mi się rzuciło w oczy)
Poprawność ortograficzna - 3 (brakuje kilku przecinków)
Styl - 6
Ogólne wrażenie - 5

TEKST II

Pomysł - 3 (brak wyjaśnienia, dlaczego Draco koniecznie musi udać się do USA)
Realizacja tematu - 5 (piłka nożna wpleciona w sensowny sposóCool
Poprawność ortograficzna - 3 (również brakuje kilku przecinków, raz źle zbudowany dialog)
Styl - 3
Ogólne wrażenie - 7 (plus za kreację Luny)

Tekst I - 24
Tekst II - 21

W pierwszej pracy początek był świetny, końcówka jakby trochę wymuszona. W drugim tekście natomiast miała miejsce odwrotna sytuacja. W obu tekstach są pewne niedociągnięcia (interpunkcyjne, czasami pojawiają się dziwne zdania), ale generalnie są na wysokim poziomie. Gratulację. Oczko
Wyślij prywatną wiadomość
~hermiona_182312 F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 28-03-2014 20:56
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie
Punktów: 2519
Ostrzeżeń: 0
Postów: 690
Data rejestracji: 24.09.11
Medale:
Brak

Muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia i w każdym opowiadaniu coś mi się podobało i coś mi się straaaaasznie nie podobało, ale obie panie zasługują na brawa po walce Uśmiech
Tekst I
Pomysł - 5
Realizacja tematu - 4
Poprawność ortograficzna -3
Styl - 5
Ogólne wrażenie - 6
Komentarz do autora: No to musiała być ostra biba Rozbawiony Końcówka, owszem, nie odzwierciedlała Dracona, który wyrzuciłby Lunę za drzwi. Ale przecież w szóstej części serii okazywał słabości. Ale czy nie za mało się zszokował, gdy znalazł się na ulicy? Mimo to początek był niezły.
Tekst II
Pomysł - 4
Realizacja tematu - 5
Poprawność ortograficzna -3
Styl - 4
Ogólne wrażenie - 6
Komentarz do autora: Dlaczego on musiał wyjechać? Poza tym Cyzia bałaby się wypuścić syna w nieznane z kilkoma torbami, a co dopiero z łyżeczką. "Logo Slytherinu" - nie lepiej "godło"? Podobał mi się jego szok i bardzo fajnie oddałaś powód, dla którego spotkał tam Lunę. Początek był średni.

Tekst I 23 pkt.
Tekst II 22 pkt.
__________________
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,

Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli. <3

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.

i58.tinypic.com/263fp1x_th.gif

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 28-03-2014 20:57
Wyślij prywatną wiadomość
^N F
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 31-03-2014 13:56
Administrator

Awatar

Dom: Hufflepuff
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -16000
Ostrzeżeń: 1
Postów: 2,936
Data rejestracji: 31.12.09
Medale:
Medal Medal Medal Medal Medal

TEKST I

pomysł - 4
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 5
komentarz dla autora - Początek nudny. Proszę wybaczyć, ale tak mnie znudził, że ledwo przebrnęłam przez resztę. Końcówka ratuje.

TEKST II

pomysł - 5
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 7
komentarz dla autora - A to mi się podobało. Tajemnica, ale brak wyjaśnienia. Mimo wszystko lepsze.

Tekst I: 20
Tekst II: 25
Wyślij prywatną wiadomość
~LilyPotter F
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 31-03-2014 18:23
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Horkruks
Punktów: 7311
Ostrzeżeń: 0
Postów: 622
Data rejestracji: 21.05.10
Medale:
Medal Medal Medal Medal Medal Medal Medal Medal Medal

Tekst I
pomysł - 4
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 6
ogólne wrażenie - 8
Mniej za pomysł, bo ciekawszy był w dwójce. Szósteczka za styl - pisane naprawdę fajnie. Ósemeczka za ogólne wrażenie, gdyby nie końcówka, byłaby dycha. Totalnie nie podoba mi się zakończenie, Luna u Draco, nieee.

Tekst II
pomysł - 5
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 3
ogólne wrażenie - 4
Pomysł - genialny. Ale wykonanie, to już chyba trochę nie to. Poczatek bardzo mi się podobał, do końcówki się zmuszałam... I po co wyjechał, na co... Nie bardzo.

Tekst I - 26
Tekst II - 19

__________________
49.media.tumblr.com/d21688665e2fdd453d7ed9f23c58fc7c/tumblr_napa2wpA7m1t15wswo1_400.gif

Edytowane przez LilyPotter dnia 31-03-2014 18:34
Wyślij prywatną wiadomość
!Fantazja F
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 31-03-2014 19:21
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Gong! Pojedynek zakończony, punkty podliczone i, uwaga, uwaga... mamy wyniki!

Opowiadania otrzymały następującą liczbę punktów:
Tekst I: 161
Tekst II: 154


A to oznacza, że zwyciężczynią została...

Sharon665!

Serdecznie gratulujemy także przeciwniczce, pojedynek był bardzo wyrównany.
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT