Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 320
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Komnata Złotego Pióra
»»» Nic się tu nie zmieniło. Prawie nic... (raven vs MaFaRa10) [zakończony]
Drukuj temat · Nic się tu nie zmieniło. Prawie nic... (raven vs MaFaRa10) [zakończony]
!Tom_Riddle F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 21-10-2013 19:09
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Pojedynkują się: raven, MaFaRa10
Forma: opowiadanie
Tytuł: Nic się tu nie zmieniło. Prawie nic...
Temat: Hermiona wraca do Hogwartu w roli nauczycielki
Długość: 5-10 stron w Wordzie (Times New Roman, czcionka 12)
Elementy obowiązkowe: Severus Snape; dzieci Złotej Trójcy; Malfoyowie
Elementy zabronione: brak
Czas oceniania: 21 - 28 października 2013 roku, do godziny 19.30
Edytowane przez Fantazja dnia 27-03-2014 11:00
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 21-10-2013 19:10
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Tekst 1


Nic się tu nie zmieniło. Prawie nicr30;

Jakie to wspaniałe uczucie, znowu jestem w Hogwarcie! Pierwszego września moje rzeczy były już w szkole. Razem z Harrym i Ronem odstawiłam dzieci na peron, a sama skorzystałam z kominków dostępnych na King Cross.
Kiedy znalazłam się w szkole, było dopiero kilka minut po jedenastej. Poszłam do pokoju dyrektor McGonagall, tak jak wcześniej ustaliłyśmy. Powiedziałam hasło i weszłam do przestronnego, okrągłego gabinetu.
- Witaj Hermiono. r11; powiedziała z uśmiechem
- Dzień dobry pani profesor. r11; nieco niepewnie odpowiedziałam
- Twój gabinet jest w Wieży Północnej, pod salą do wróżbiarstwa. O 21 zejdź proszę na ucztę, przygotujemy wtedy Wielką Salę.
- Dobrze proszę pani. Czy mogę już iść?
- Oczywiście Hermiono.
Pożegnałam się z nią i udałam się do swego gabinetu. W Wieży poczułam mocny zapach starego sherry, który ulatywał z klapę w suficie.
- No tak, ta stara wariatka, Trelawney dalej tu uczy. r11; mruknęłam. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego, jak wyszłam z jej lekcji w trzeciej klasie.
Podeszłam do ładnych, ale nieco zakurzonych drzwi. No tak, ta klasa nie była używana od lat, ale poprosiłam akurat o nią. Miałam związane z nią dobre wspomnienia.
Otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się po jasnej, dużej sali. Była nieco zapuszczona. Za biurkiem, w rogu, były niskie, czarne drzwi. Ta był gabinet. Moje rzeczy już w nim stały. Weszłam do niego i od razu zaczęłam ogarniać. Szybko go odświeżyłam kilkoma zaklęciami domowymi, otworzyłam okno i zaczęłam wyjmować swoje rzeczy na półki. Kiedy się oporządziłam, wyszłam z mojego pokoju. Rozglądnęłam się po klasie i szybko w niej posprzątałam. Spojrzałam na zegarek r11; była dopiero godzina czternasta. Stwierdziłam, że przejdę się po szkole i przypomnę sobie stare kąty. Na początku przeszłam się po kilku korytarzach r11; między innymi po siódmym piętrze.
Chciałam wejść do Pokoju Życzeń. Przeszłam się trzy razy przy ścianie i zażyczyłam sobie, aby był taki sam jak ten, w którym mieliśmy spotkania GD. Weszłam do środka. Wszystkie wspomnienia z piątego roku we mnie odżyły. Pierwsze spotkanie w Gospodzie Pod Świnkim Łbemr30; Ćwiczenie zaklęćr30; To, jak Harry próbował gdzieś zaprosić Chor30; Ach, stare dobre czasy. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z korytarza. Szybko wyszłam. Na korytarzu zobaczyłam coś, co wprawiło mnie w osłupienie. Na korytarzu, odwrócony do mnie plecami, stał mój szkolny wróg numer jeden r11; Draco Malfoy. Klnął pod nosem i nieudolnie próbował skleić starą wazę zaklęciem.
- Malfoy, masz prawie czterdzieści lat i dalej nie umiesz takiego prostego zaklęcia jak Reparo? Żałosny jesteś. r11; zadrwiłam z niego.
Rozejrzał się nieprzytomnym zwrokiem, zobaczył mnie i odparował:
- Granger, ty przemądrzała szlamo, skąd ty się tu do cholery wzięłaś?!
- O to samo mogę się zapytać ciebie Malfoy. Ja tu uczę. r11; odpowiedziałam mu.
Na jego twarzy było widać szczere zdziwienie. Znów zaklnął, złożył do kupy wazę i napięcie się odwrócił. Odszedł bez słowa.
- Taki stary, a dalej zachowuje się jak dziecko. r11; pokręciłam głową.
Kiedy obeszłam już wszystkie korytarze w szkole, poszłam na błonia. Przespacerowałam się po skraju Zakazanego Lasu, przy Bijącej Wierzbie i poszłam do Hogsmeade. Zaszłam do Trzech Mioteł r11; uśmiechnięta, choć już trochę stara madame Rosmerta. To niesamowite, jaką pamięć ma ta kobieta! Po tylu latach dalej pamiętała, z kim tu przychodziłam, co robiłam, jak wyglądałam i oczywiście, co zazwyczaj zamawiałam. Przywitałam się z nią i poprosiłam o piwo kremowe z imbirem. Porozmawiałyśmy i nawet nie zauważyłam, że jest już osiemnasta. Kiedy wracałam do zamku, spotkałam Hagrida.
- O cholibka, Hermiono, co tu robisz?! Nie widziałem Cię od pół roku!
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Hagridzie, nie wiesz? Będę uczyć numerologii i starożytnych run.
- To świetnie! Wpadniesz do mnie na herbatkę?
- Niestety nie mogę, muszę się jeszcze oporządzić przed ucztą.
Pożegnałam się z nim i dotarłam do zamku. Wdrapałam się do swojego gabinetu, zabrałam dwa ręczniki, wielką koszulkę, dużą kosmetyczkę i dobrą książkę, wyszłam z gabinetu i Sali. Powiedziałam hasło (rHistoria Hogwartur1Oczko i weszłam do zamaskowanej łazienki na korytarzu. To pomieszczenie było bardzo podobne do toalety prefektów, z której korzystałam w czasie nauki w szkole. Były tu dwie duże umywalki, dwie wielkie wanny, dwie kabiny prysznicowe, dwa sedesyr30; Zaraz, dlaczego jest wszystkiego po dwa?!
- O nie! r11; mruknęłam. Świetnie! Dzielę łazienkę z tą jędzą Trelawney. Na szczęście była ona podzielona na dwie części i można było osłonić swoją.
Weszłam do wanny i wpuściłam do niej dużo wody oraz mój ulubiony, cytrynowy płyn. Przez godzinę spokojnie wygrzewałam się w wannie i czytałam opasły tom powieści obyczajowej (rWampir i czarownicar1Oczko. Później umyłam włosy, twarz i zęby. Ubrałam bardzo dużą jak na mnie niebieską koszulkę, zawinęłam włosy w ręcznik. Szybko przemknęłam do mojego gabinetu, w którym ubrałam się i umalowałam. Dziesięć minut przed dwudziestą pierwszą miałam na sobie czarne jeansy, białą koszulę, granatowe trampki za kostkę i czarną, obowiązkową dla nauczycieli szatę. Włosy związałam w luźny kok i wypuściłam z niego kilka kosmyków, by opadały na twarz. Włożyłam nową tiarę. Szybko zbiegłam po schodach i równo o umówionej godzinie byłam przy Wielkiej Sali. Profesor McGonagall ucieszyła się na mój widok.
- Heremiono, świetnie, że już jesteś. Pomóż proszę Filiusowi w przygotowaniu Sali.
- Dobrze. r11; odpowiedziałam z uśmiechem.
Weszłam do Wielkiej Sali i odszukałam wzrokiem małego, starszego czarodzieja. Profesor Filfick dalej był dość energiczny, chociaż zdecydowanie na takiego nie wyglądał.
- Miło Cię widzieć. Jak ty się zmieniłaś! r11; powiedział charakterystycznym dla siebie, lekko skrzeczącym głosem.
- Ja również się cieszę, że pana widzę. Co mam zrobić? r11; zapytałam.
- Przystrój stoły domów, proszę. Pamiętasz ze szkoły, jak zawsze wyglądały? A kiedy już to skończysz, wyczaruj godła domów na obrusach.
- Tak, tak. Już to robię. r11; odeszłam.
Kiedy już przystroiłam wszystkie cztery stoły, zaczęłam zastanawiać się nad godłami. W końcu zdecydowałam się wyczarować je proste, tradycyjne, acz kolorowe. Zadowolona przyglądałam się swoim dziełom.
- No, no, no, masz całkiem dobry gust Granger. r11; usłyszałam arogancki głos
- Po pierwsze: teraz jestem Weasley, nie Granger. Po drugie: nie masz nic do roboty Malfoy? r11; opowiedziałam nawet się nie obracając.
- Nie, nie mam. Jeśli chcesz wiedzieć, Filwick przysłał mnie, żebym ci powiedział, że dzieciaki przyjadą do szkoły za dwadzieścia minut i możemy usiąść do stołu r11; powiedział.
- Świetnie. r11; odparłam oschle i odeszłam w stronę stołu nauczycielskiego.
Kiedy usiadłam już na przydzielonym miejscu, spojrzałam na zaczarowane sklepienie. Z tego co widziałam, właśnie rozpoczęła się burza. Uśmiechnęłam się na myśl, że pierwszoroczniacy, w tym mój syn Hugo oraz córka Harryr17;ego Lily będą wraz z Hagridem przeprawiali się zaraz łódką przez jezioro.
Z zamyślenia wyrwali mnie wchodzący do Sali, przemoczeni uczniowie starszych klas. Jak widać burza na dworze rozpętała się na dobre. W tłumie wypatrzyłam moją córkę Rose, która jako jedyna z rodziny dostała się do Ravenclawu, a nie do Griffindoru. Uczniowie zaczeli siadać do stołu. Śmiali się i rozmawiali. Około piętnastu minut później do sali weszli zmarznięci pierwszoklasiści. Rozpoczęła się Ceremonia przydziału. Hugo i Lily zostali Gryfonami, a Lucy, młodsza córka brata Percyr17;ego r11; tak samo jak Rose, Krukonką.
Później zaczęła się uczta. Najadłam się do syta i byłam już nieco senna, gdy Profesor McGonagall wstała i wygłosiła krótką mowę rozpoczynającą nowy rok szkolny. Przedstawiła też mnie jako nową nauczycielkę numeroligi i starożytnych run oraz Draco Malfoya jako nowego nauczyciela eliksirów.
Po uczcie udałam się do swojego gabinetu, poszłam ogarnąć i przebrać się do łazienki. Potem wsunęłam się do łóżka w rogu gabinetu i szybko zasnęłam.
Następnego dnia wstałam o szóstej rano i (na szczęście) znów nie natknęłam się na Sybille w łazience. Zaczęłam się zastanawiać, czy ona w ogóle się myje? Włożyłam jeansy, trampki i różową koszulkę. Rozpuściłam burzę moich włosów i zeszłam na wczesne śniadanie. Jak na razie w Wielkiej Sali byli tylko pojedynczy uczniowie i kilkoro nauczycieli. Odebrałam swój plan zajęć od profesor McGonagall. Świetnie, dzisiaj, czyli drugiego września, była niedziela r11; miałam wolne. Zjadłam śniadanie i wróciłam do swojego gabinetu. Stwierdziłam, że przerobię go, żeby był nieco przytulniejszy. Za pomocą kilku ruchów różdżki przesunęłam biurko, stolik oraz trzy krzesła pod okno, a łóżko, szafę i mój kufer na drugą stronę pokoju, którą oddzieliłam szerokim regałem na książki. Stał on wcześniej w kącie pokoju. Ściany pomalowałam na brązowo, ułożyłam wszystkie książki, które zebrałam na regale. Rozpaliłam w kominku. Od razu zrobiło się przytulniej.
Spojrzałam na zegarek. Była siódma, więc za pomocą Sieci Fiuu mogłam przedostać się do domu. Zwykle kominki w Hogwarcie nie są podłączone do tej sieci, ale ja o to poprosiłam.
Wzięłam garść proszku, wsypałam go do kominka i weszłam w zielone płomienie. Powiedziałam wyraźnie rdo Nory!r1;. Ostatnio tam mieszkaliśmy, ale tylko na czas remontu naszego domu.
Kiedy znalazłam się w Norze, przywitałam się z panią Weasley, która była już na nogach. Chwilę porozmawiałyśmy, porozmawiałyśmy później weszłam po schodach do Rona. Jak zwykle rozwalił się podczas snu i ani myślał wstać. Musiałam potrząsnąć nim parę razy i dżgnąć go różdzką, żeby się ubudził.
- Cześć kochanie. Coo, tu robisz? r11; przeciągnął się mój mąż.
- Jest niedziela, przyszłam trochę tu posiedzieć. Umyj się, a ja pójdę zrobić śniadanie. r11; odpowiedziałam
- Powodzenia życzę. Mama nie da ci samej nic zrobić w kuchni, dobrze o tym wiesz. r11; oboje się roześmialiśmy.
Weszłam do kuchni.
- Pomóc ze śniadaniem? r11; spytałam mojej teściowej
- Tak kochanie, pokrój proszę warzywa i rozstaw talerze. r11; odpowiedziała.
Kiedy to robiłam, zapytała:
- Jak tam w szkole?
- Plan lekcji mam dobry, a z dzieciakami jeszcze nie rozmawiałam. Hugo i Lily dostali się do Griffindoru, a Lucy do Ravenclawu.
- To świetnie! A zmieniło się coś w kadrze nauczycielskiej? r11; spytała radośnie
- Niewiele. Tylko ja i Draco Malfoy.
- Cooooooo?! Draco Malfoy?! r11; do kuchni wszedł Ron. Dopiero teraz zobaczyłam po nim, że zapewne do północy razem z Harrym, Billem i Georgem balowali.
- Tak, Malfoy. Uczy eliksirów. r11; uśmiechnęłam się.
Zapadła chwilowa cisza.
- Ron z jakiej okazji była impreza, o której nie wiem? r11; spytałam.
- Jaka impreza? Nie było żadnej imprezy! r11; próbował się wykręcać.
- Tak, na pewno nie było. Masz kaca, a wczoraj wróciłeś do domu w środku nocy synu. r11; wtrąciła się Molly.
- No aler30; No dobrze, impreza była z okazji tego, że dzieciaki idą do szkoły, ok? r11; zdenerwował się.
- No już dobrze. Ja się chyba pożegnam, zobaczę co u dzieciaków. r11; uśmiechnęłam się i pocałowałam Rona.
- Do widzenia pani Weasley!
- Do widzenia Hermiono. r11; odpowiedziała.
Kiedy wylądowałam w swoim gabinecie, ktoś z zacięciem pukał w drzwi. Otrzepałam koszulkę z popiołu i otworzyłam.
- Cześć Hugo. Co tu robisz? r11; spytałam swojego piegowatego syna.
- Mamo, mamo, widziałaś wczoraj Ceremonie Przydziału? Widziałaś?
- Tak synku, widziałam. Świetnie, że dostałeś się do Griffindoru. Pogratuluj też tego Lily. r11; uśmiechnęłam się.
- A chcesz zobaczyć mój plan lekcji? r11; pytał podekscytowany
- Daj, to zobaczę. r11; odpowiedziałam. Podał mi czystą, ładną kartkę.
- No, masz dość dużo lekcji. A już wiesz, czy będziesz chodził na jakiejś kółka?
- Tak, będę chciał grać w quiditcha! Ale dopiero jak będę starszy, już wujek Harry i tata mi wytłumaczyli, że raczej nie przyjmują pierwszoroczniaków.
- Mieli rację Hugo. A znalazłeś już sobie jakiś kolegów?
- Tak, i za chwilę jestem z nimi umówiony. Pa mamo! r11; uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu.
Później długo czytałam książkę, zeszłam na obiad, a popołudnio znów poszłam do Hogsmehade. Poszłam do małej księgarni, ostatnio dobudowanej do Trzech Mioteł. Kupiłam kilka powieści oraz kilka książek do moich przedmiotów. O dwudziestej wróciłam do zamku na kolację, poszłam do łazienki i wcześnie zasnęłam.
Następnego dnia zaczynałam lekcje o siódmej, więc wstałam, ubrałam się i zjadłam śniadanie już przed szóstą. Za dziesięć siódma byłam już gotowa do lekcji. Do sali weszli siódmoklasiści. Na początku zrobiłam im test, który sprawdzał wiedzę z poprzednich lat. Potem zrobiłam im wstęp do nowego działu starożytnych run. Jako prace domową, kazałam im napisać krótką pracę na temat ostatniego działu, który przerabiali w zeszłym roku.
Później miałam jeszcze sześć lekcji. Sprawdziłam swój plan zajęć r11; na dziś miałamTeraz miałam wolne, więc poszłam do biblioteki, aby sprawdzić testy z kilku grup. Nie chciało mi się tego robić, więc przez chwilę poszukałam zaklęcia sprawdzającego w księgach, znalazłam, ustaliłam klucz odpowiedzi i machnęłam kilka razy różdzką. Zaczęłam czytać rHistorie Howartur1;.
Po godzinie od lektury oderwał mnie świst spadających książek. Podniosłam wzrok. Na podłodze klęczał Draco Malfoy i szybko zbierał książki na regał. Odłożyłam opasły tom książki, którą czytałam na bok i podeszłam do Malfoya.
- Wszedłeś do biblioteki i od razu wszystko ci leci? r11; pokręciłam głową.
- Czy ty musisz być wszędzie?! r11; prawie krzyknął
- Nie ma mnie wszędzie. To ty zawsze pojawiasz się tam, gdzie akurat jestem ja.
Sama nie pamiętam, jak to się dokładnie stało, ale pół godziny później siedzieliśmy razem w Trzech Miotłach i piliśmy Ognistą Whisky. Rozmawialiśmy i piliśmy. Okazało się, że mamy bardzo dużo wspólnego. Około dwudziestej wracaliśmy do zamku. Jednak nie poszliśmy na kolacje, a do lochów. Weszliśmy do sali do eliksirów, a później do korytarza z kilkoma gabinetami. Na ich drzwiach wisiały ładne tabliczki r11; na każdej było nazwisko. Horacy Slughorn, później Severus Snape, a na tych dzwiach, gdzie wchodziliśmy r11; Draco Malfoy.
Upiliśmy się miodem pitnym i Ognistą Whisky. Aż za bardzo. Zaczęliśmy rozmawiać o naszych związkach, o rodzinachr30; I jakoś wyszło na to, że oboje jesteśmy szczęśliwi, ale dość znudzeni ze swoimi partnerami. Pocałował mnie.
- Miałem na to ochotę praktycznie od trzeciej klasy. r11; wyznał cicho.
Całowaliśmy się, dalej piliśmy, rozmawialiśmy, piliśmyr30;
Rano obudziłam się z nim w łóżku. Spojrzałam na magiczny zegarek na swojej ręce r11; o nie, za dwadzieścia minut zaczynam lekcje! Cicho wymknęłam się z jego gabinetu. Czułam się okropnie, miałam strasznego kaca. Ile my do cholery wypiliśmy?!
Doszłam do swojego gabinetu, ubrałam się, umyłam i w miarę ogarnęłam. Później zaczęłam kolejny dzień w szkole, jak gdyby nigdy nicr30;
Ta noc napewno pozostanie naszą tajemnicą.
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 21-10-2013 19:14
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Tekst 2


Nic się tu nie zmieniło. Prawie nic...


Brązowowłosa dziewczyna siedziała na łóżku w niewielkim, schludnie urządzonym pokoju i, podpierając brodę o splecione dłonie, wpatrywała się w białą suknię, wiszącą na drzwiach szafy. W kalendarzu, wiszącym obok, na czerwono zakreślona była data r11; przedostatni dzień sierpnia. Dziewczyna westchnęła, wyszła z pokoju i zbiegła po schodach do salonu. W fotelu siedziała kobieta w średnim wieku. Podniosła wzrok znad gazety i z napięciem wpatrywała się w córkę.
r11; Hermiono, jesteś pewna, że tego chcesz? r11; zapytała z troską.
r11; Tak. Rozmawiałam z Ronem, wspólnie doszliśmy do wniosku, że to się nie może udać.
r11; Nie za szybko daliście sobie z tym spokój?
r11; Mamo, 8 lat byliśmy razem i mieliśmy sporo czasu by się poznać i stwierdzić, że wolimy żyć osobno. Za bardzo cenię tę przyjaźń, by z niej rezygnować.
r11; No dobrze, ze ślubem możecie się wstrzymać, od początku sądziłam, że jesteście zbyt młodzi, ale może to nie powód żeby całkiem rezygnować z Rona? I z tego wszystkiego r11; pracy, mieszkania tutaj z nami? Albo może mogłabyś coś wynająć w Londynie, mieszkałabyś blisko pracy i przyjaciółr30; r11; kobieta wstała i z troską położyła rękę na ramieniu córki.
r11; Praca w ministerstwie jest fajna, ale chcę od tego odpocząć. A Hogwartr30; Wiesz, jak bardzo chciałam tam wrócić. Jestem umówiona z profesor McGonagall o trzeciej. Mamo, to nie koniec świata. Wiem, że się martwisz, ale zupełnie niepotrzebnie. Będę was odwiedzać r11; Hermiona uśmiechnęła się pokrzepiająco. r11; I to częściej niż wtedy, kiedy się tam uczyłam. Wtedy wam nie przeszkadzało, że jestem tak daleko.
r11; Jesteś pewna, że dasz sobie radę? Tyle cię z Ronem łączyło, nie byłoby dobrze, gdybyś podjęła jakąś pochopną decyzjęr30;
r11; Nadal dużo mnie z nim łączy. Jest moim przyjacielem, jednym z najlepszych, to się nie zmieni. To, że się rozstaliśmy, nie oznacza, że nie będziemy się przyjaźnić. Naprawdę. Dam sobie z tym radę. To nasza wspólna decyzja, a powrót do szkoły jest teraz najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić. Ok, mamuś, lecę, nie wypada się spóźnić. Wpadnę jeszcze po drodze do Hagrida r11; Hermiona cmoknęła mamę w policzek i podeszła do kominka. Różdżką rozpaliła ogień, rzuciła do niego garść fioletowego proszku z pojemnika stojącego na gzymsie i wkroczyła w płomienie ze słowami rChata Hagrida na skraju Zakazanego Lasu, Hogwartr1; na ustach.
Po chwili stała już przed paleniskiem w chatce gajowego Hogwartu. Pierwszy na jej obecność zareagował Kieł, który skoczył na nią z radości i tradycyjnie obślinił jej ubranie. Dopiero po chwili do gospodarza, siedzącego przy stole, dotarło, co widzi.
r11; Hermiona?! To naprawdę ty?!
r11; Przepraszam, że tak bez zapowiedzir30; r11; dopiero teraz dziewczyna zdała sobie sprawę, jaki nietakt popełniła, wyskakując nagle z czyjegoś kominka.
r11; Ależ to wspaniała niespodzianka! r11; wykrzyknął olbrzym, ściskając dziewczynę tak, że poczuła jak jej kości niebezpiecznie skrzypią. r11; Siadaj, napijemy się herbatki, wszystko mi opowiesz. Był tu Harry z Ginny i małym Jamesem na początku wakacji, mówili o ślubie twoim i Rona, ale minął już miesiąc, pewnie masz nowe wieści. No siadaj, siadaj.
Hermiona zerknęła na zegarek. Miała jeszcze nieco ponad godzinę na wyjaśnienie, że żadnego ślubu nie będzie, więc usiadła, czując dziwną ulgę i radość z powrotu w to miejsce.

Przed trzecią Hagrid odprowadzał Hermionę przez błonia do zamku. Nie docierały do nich żadne dźwięki poza szumem drzew z Zakazanego Lasu. Hermiona pomyślała, że bardzo dziwna, wręcz złowieszcza jest ta cisza wokół nich. Ale od Bitwy o Hogwart i upadku Voldemorta minęło już ponad 7 lat, 6 r11; od kiedy była tu ostatni raz. Po wydarzeniach z tamtego czasu nie ma już śladu, zamek został odbudowany, wygląda dokładnie tak, jak wtedy, kiedy przybyła tu pierwszy raz. Nic się tu nie zmieniło. Prawie nicr30; Jedyną różnicę stanowił biały nagrobek, w którym odbijało się światło padające z sierpniowego słońca. Hermiona szybko odwróciła od niego głowę, nie chcąc rozklejać się na chwilę przed swoją rozmową kwalifikacyjną. Weszła po schodach i zatrzymała się w progu. Zaczerpnęła powietrza i rozejrzała się po Sali Wejściowej. Tu też wszystko wyglądało tak jak przed laty. Żadnych zmian. Jakby Bitwy nie było, jakby zamek nie był świadkiem i ofiarą wojny czarodziejów.
r11; Psor McGonagall jest w swoim gabinecie r11; z zamyślenia wyrwał ją głos Hagrida. r11; Poradzisz sobie?
r11; Tak, dziękuję r11; odparła Hermiona, ścierając łzę, która spływała jej po policzku. r11; Tak tur30; dziwnie.
r11; Ano r11; westchnął Hagrid. r11; Jak dzieciaki przyjadą, będzie normalnie. Co roku są takie same, nie pamięta tak o tym wszystkim, jak one przyjeżdżają. No wiadomo, że łza się w oku kręci, jak się myśli o Fredzie, tym małym Creeveyr17;u i tych wszystkichr30; ale jak dzieciaki przyjadą, będzie lepij, zobaczysz r11; gajowy uśmiechnął się pokrzepiająco, niezdarnie klepiąc Hermionę po ramieniu. Błysk w jego oczach zdradził jednak, że sam potrzebuje pocieszenia. Odwrócił się szybko i poszedł w stronę schodów, prowadzących do gabinetu woźnego, mrucząc coś o potrzebie zobaczenia się z Filchem. Hermiona po dłuższej chwili ruszyła w przed siebie, omijając wejście do Wielkiej Sali. Po jakimś czasie stanęła przed gargulcami strzegącymi wejścia do gabinetu dyrektora. Wtedy zdała sobie sprawę, że nie zna hasła. Zaczęła zastanawiać się, czy lepiej wrócić po Hagrida, czy poszukać Filcha, kiedy gargulce odsunęły się z łoskotem. Tuż za nimi Hermiona ujrzała twarz swojej dawnej profesorki transmutacji r11; trochę starszą i bardziej zmęczoną niż parę lat temu, ale pogodną.
r11; Granger, dobrze, że jesteś r11; powiedziała na powitanie i wskazała dziewczynie ręką, że ma wejść na górę, do gabinetu. Hermiona posłusznie weszła do okrągłego pomieszczenia i zajęła krzesło naprzeciwko biurka. Nie miała odwagi by rozejrzeć się po gabinecie, ale siedziała na wprost portretu Albusa Dumbledorer17;a, więc jej wzrok padł na obraz, którego jej zdaniem nie powinno tam być. Od kiedy poznała prawdę na temat jego śmierci, przestała o nią obwiniać Snaper17;a, ale nadal ciężko jej było pogodzić się z faktami. Wielki Dumbledore, który w mniemaniu uczniów był kimś wyjątkowym i nieśmiertelnym, odszedł i został po nim tylko biały nagrobek i ten obraz, w który teraz się wpatrywała. Twarz dyrektora na obrazie była pogodna, a w oku był ten sam figlarny błysk, który wielokrotnie widziała na żywo.
r11; Co się stało, że zmieniłaś zdanie? r11; zapytała sucho McGonagall, siadając po przeciwnej stronie biurka. Hermiona wzdrygnęła się na dźwięk głosu dyrektorki. Spodziewała się chyba nieco cieplejszego powitania. Z odpowiedzi na swój list wywnioskowała, że jest tu mile widziana i oczekiwana, tymczasem ton, jakim pani profesor właśnie się do niej zwróciła, sprawił, że poczuła się raczej jak intruz. Hermiona zaczerwieniła się i zająknęła, jakby coś przeskrobała i nie wiedziała, jak wyznać zawstydzającą prawdę.
r11; My-myślę, że tu czułabym się lepiej niż w Ministerstwie Magiir30; A pani profesor kiedyś mówiła, że chętnie widziałaby mnie w roli nauczycielki transmutacjir30; r11; zaczęła, pomijając temat swojego odwołanego ślubu i chęci oderwania się od obecnego życia.
r11; Tak, to prawda. Ale obawiam się, że moja oferta sprzed 5 lat jest nieaktualna. r11; Minerva spojrzała na Hermionę, na której twarzy malował się prawdziwy zawód. r11; Wtedy jeszcze prowadziłam zajęcia z transmutacji, ale 2 lata temu musiałam definitywnie zrezygnować z nauczania. Nie dawałam już rady łączyć obowiązków dyrektora z nauczycielskimi, a nie mogliśmy czekać, nie wiedząc, czy zdecydujesz się do nas dołączyć. Przyjęłam do pracy Cho Chang.
r11; Cho? r11; Hermiona była w szoku. Od bitwy nie widziała Cho, nie miała też od niej żadnych wieści. Słyszała kiedyś, że wyjechała z Wielkiej Brytanii, ale nie znała żadnych szczegółów.
r11; Tak, pamiętasz ją? Tuż po szkole wyjechała za granicę, ale wróciła do nas 2 lata temu. Rok temu wzięła ślub z mugolem, mieszkają w Liverpoolu.
r11; Tak, oczywiście, że pamiętam. Nie miałam pojęcia co u niej, cieszę się, że ułożyła sobie życie. No cóż, w takim razie dziękuję za czas, jaki mi pani poświęciła r11; powiedziała Hermiona, wstając. r11; Jednak zostaje mi Ministerstwo r11; dodała z uśmiechem, starając się ukryć rozczarowanie.
r11; Już wychodzisz? Nie przyszłaś tu czasem w sprawie pracy?
r11; Tak, ale sama pani powiedziała, że Chor30; Że nie ma dla mnie tutaj miejsca.
r11; Nie, nie, moja droga. Powiedziałam, że moja oferta sprzed 5 lat jest nieaktualna. Miejsca jest tu pod dostatkiem, przecież to taki wielki zamek r11; odparła dyrektorka z figlarnym uśmiechem. r11; Jeśli jesteś zainteresowana, to właśnie zwalnia się etat nauczyciela eliksirów. Nie udało mi się przekonać profesora Slughorna żeby został kolejny rok. Powiedział, że już nie ma nie tylko sił, ale i serca do edukacji, bo talenty takie jak Evans, Snape i Potter zdarzają się raz na 20 lat, a do kolejnego ucznia tego pokroju zwyczajnie nie dożyje.
Hermiona usiadła, zbita z tropu. Nauczyciel eliksirów? Nie o takiej przyszłości dla siebie myślała, ale czemu by nie spróbować?
r11; Dobra, biorę r11; odpowiedziała, czując jak napięcie z niej schodzi. Wraca do Hogwartu!
r11; Doskonale. Pan Longbottom będzie zapewne wniebowzięty, mając wśród współpracowników kolejną koleżankę ze szkoły. Do zobaczenia we wrześniu, panno Granger r11; Minerva McGonagall podała byłej uczennicy rękę na pożegnanie.

*****
W przedostatni dzień sierpnia, zamiast na swoim ślubie, Hermiona spotkała się z przyjaciółmi w Dziurawym Kotle. Harry i Ginny właśnie poinformowali ich, że się spodziewają się drugiego dziecka. Hermiona i Neville zawzięcie rozmawiali o pracy w Hogwarcie, Hanna co chwilę musiała wracać za bar, by obsługiwać klientów. Tylko Ron wydawał się zirytowany całą sytuacją. Hermiona zauważyła to jako pierwsza i poczuła się nieswojo na myśl, że to przez ich odwołany ślub. Nie chciała poruszać tego tematu przy reszcie przyjaciół, dlatego zaproponowała Ronowi, by poszedł z nią na ulicę Pokątną po nowe pióro. Chłopak zgodził się niechętnie. Wiedział czego Hermiona od niego chce, a nie miał ochoty tłumaczyć się ze swojego podłego nastroju. Dziewczyna nie dała jednak za wygraną. Na Pokątnej był względny spokój r11; 2 dni przed odjazdem do Hogwartu uczniowie z reguły mieli już skompletowane wyprawki, więc po okolicy kręciło się niewiele osób. Nieopodal księgarni uwagę Hermiony i Rona przyciągnęła znajoma para. Wysoki blondyn najwyraźniej poczuł na sobie czyjś wzrok, bo odwrócił się i spojrzał w ich kierunku. Draco szybko ukrył zaskoczenie, przyjmując swoją typową nieco wyniosłą minę i niemal niezauważalnie skinął głową. Towarzysząca mu dziewczyna była w ciąży.
r11; Zawsze myślałem, że zwiąże się z Parkinson r11; wyszeptał Ron, kiedy Malfoyowie zniknęli za zakrętem.
r11; No, też mnie zaskoczyła informacja w Proroku Codziennym o jego ślubie z Greengrass. Kojarzę ją ze szkoły, jej siostra była na naszym roku r11; powiedziała Hermiona, nadal wpatrując się w miejsce, w którym Draco i jego żona zniknęli im z oczu.
r11; Może ta jest normalniejsza niż Pansy i będzie miała na niego dobry wpływ r11; dodał Ron z nadzieją.
Hermiona zaciągnęła przyjaciela do stolika przed kawiarnią, zamówiła desery lodowe i postanowiła szybko wyjaśnić przyczyny złego nastroju Weasleyr17;a.
r11; Ron, o co chodzi? Jeśli o nasz odwołany ślubr30;
r11; Nie, nie chodzi o ślub r11; przerwał jej, nie chcąc by brnęła w niewłaściwą stronę.
r11; To o co? Siedzisz naburmuszony od godziny. Ginny i Harry tak się cieszą z drugiego dziecka, a ty masz minę, jakby ci ktoś wcisnął żabi skrzek do ust. Nie psuj im tego.
r11; No bo widzisz, wszystko się sypie r11; Ron nie chciał udawać przed jedyną osobą, co do której miał pewność, że go zrozumie. Harry nigdy nie umiał postawić się w jego sytuacji, zawsze był przekonany, że Ron wyolbrzymia. Hermiona miała w sobie natomiast ogromne pokłady empatii. Nawet jeśli nie rozumiała czyichś problemów, robiła wszystko by nie dać mu tego odczuć. Potrafiła doradzić i pocieszyć, jak nikt inny. Przed nią nigdy nie musiał udawać, wiedział, że zawsze potraktuje go poważnie. r11; Mieliśmy właśnie dzisiaj zaczynać nowe życie, nie wyszło. Ok, zdarza się, ale tak mnie to jakoś przygnębiło. Już ponad rok temu straciłem przyjaciela r11; od kiedy James przyszedł na świat, Harry nie ma na nic czasu, a co dopiero będzie jak drugie dziecko się urodzi? W ogóle, po co im tyle dzieci? Jedno nie wystarczy? Z Ginny się w ogóle normalnie pogadać nie da, wiecznie pieluszki, odżywki, kaszki. Jak grała w Harpiach, rzadko ją widywałem, ale wtedy przynajmniej zachowywała się normalnie. A potem oszalała na punkcie tego dziecka. Nie umiem się cieszyć z kolejnego, sorryr30; No, a teraz i ty znikasz r11; jedziesz do Hogwartu, więc też cię nie będzie. Nawet piwa z Neviller17;m nie będę mógł wypić, bo on też będzie w Hogwarcie! Do kitu takie nowe życie. Zostanę sam jak palec, ani się do kogoś odezwać, ani z kimś gdzieś wyjśćr30;
r11; Och, Ron! r11; jęknęła Hermiona, wychylając się, by przytulić przyjaciela. r11; Co ty w ogóle pleciesz? Jak to sam jak palec? Przecież tu, ledwie 200 metrów dalej jest George, z Harryr17;m codziennie widzisz się w pracyr30; A i Hogwart nie jest na końcu światar30; No dobra, może i jest, ale na brodę Merlina, jesteś czarodziejem! 3 minuty i możesz wyskoczyć z kominka w moim gabinecie z dwoma butelkami kremowego piwa!
r11; To nie to samo r11; Ron nadal był naburmuszony.
r11; Dokładnie to samo. Do Hogwartu droga zajmuje dokładnie tyle samo czasu co do domu moich rodziców. Zawsze też możesz wpaść do Hanny, do Dziurawego Kotła. Zresztą Neville też czasem tu wpada, nie?
r11; Doskonale wiesz, że teraz to wszystko się rozleci! Mówisz to wszystko żeby mnie pocieszyć, chociaż wcale w to nie wierzysz. Harry ma Ginny i syna, ty masz Hogwart, ja zostałem sam. Koniec przyjaźni. Już nic nie będzie takie samo.
r11; Oczywiście, że w to wierzę! Mam nadzieję, że naszą przyjaźń uda się zachować. Po to zresztą się rozstaliśmy r11; żeby ocalić przyjaźń. Ona jest dla mnie ważna, mam nadzieję, że pomożesz mi zadbać o to, żeby się nie skończyła. Nawet jeśli kiedyś zdarzy się tak, że w naszym życiu pojawi się ktoś inny. Obiecaj mi, że nie pozwolisz skończyć się temu co jest między mną, tobą i Harryr17;m. No i Ginny.
r11; Naprawdę? Jestem dla ciebie nadal trochę ważny? r11; Ron spojrzał nieśmiało w oczy Hermiony.
r11; Nie trochę. Bardzo. Za dużo nas łączy i za dużo razem przeszliśmy żeby teraz to zniszczyć. I pamiętaj, że zawsze możesz wpaść do Hogwartu, jakbyś nabrał ochoty na rozmowę albo piwo.
Ron uśmiechnął się w odpowiedzi. W milczeniu skończyli lody, po czym wrócili do Dziurawego Kotła. Ginny była zaaferowana rozmową z Hanną, a Neville obsługiwał klienta. Harry spojrzał na dwójkę przyjaciół, pytająco unosząc brwi. Ron odwrócił wzrok, a Hermiona delikatnie pokręciła głową, zniechęcając Harryr17;ego do pytań. Kiedy usiedli, nastrój Rona był już wyraźnie lepszy. Po godzinie nadszedł jednak czas pożegnania r11; Hermiona musiała spakować kufry, a Ginny, Harry i Ron mieli jeszcze odwiedzić państwa Weasleyr17;ów, gdzie Potterowie zostawili Jamesa na czas spotkania z Hermioną, Ronem i Longbottomami. Hermiona pożegnała przyjaciół r11; jej uścisk z Ronem był zdecydowanie dłuższy i serdeczniejszy niż z pozostałymi. Wiedziała, że jemu będzie teraz szczególnie trudno. Jej też poradzenie sobie z rozstaniem nie przyszło łatwo, ale Ron chyba miał rację. Ona zaczynała nowe życie w nowym miejscu, z nowymi ludźmi. A on został w starym otoczeniu, ze starymi znajomymi. Ale bez niej r11; do niedawna najważniejszej osoby w życiu. Zwłaszcza, że planowali, że na następne wakacje wyjadą gdzieś w trójkę r11; ze swoim dzieckiem. To, że Ron był taki zdenerwowany na wieść o ciąży Ginny mogło wynikać również z zazdrości r11; rodzina jego najlepszego przyjaciela i młodszej siostry wkrótce się powiększy, a jego marzenia o żonie i dzieciach właśnie się rozsypały jak domek z kart. Nie będzie sielanki r11; wielkiego Złotego Trio i ich dzieci r11; następnego pokolenia namiętnie łamiącego regulamin szkolny w Hogwarcie. Już miesiąc temu, kiedy Hermiona i Ron odwoływali swój ślub, wiedzieli, że będzie trudno. Żadne z nich nie wiedziało jednak, jak bardzo ich dotknie przekreślenie tych 8 wspólnych lat.

*****
Pierwszego września o świcie Hermiona zeszła do kuchni w domu rodziców. Ciężko jej było żegnać to miejsce kolejny raz. Czuła się, jakby cofnęła się w czasie o kilkanaście lat. Jak wtedy, kiedy pierwszy raz jechała w nieznane, do zamku, w którym mieli ją uczyć magii. Wiedziała, że teraz będzie inaczej, ale być może dlatego właśnie towarzyszył jej taki stres. Ugryzła zaledwie 2 kęsy przygotowanego przez mamę tosta. Pożegnała się z rodzicami, by po chwili deportować się i aportować przed bramą zamku, w którym już drugi raz miała rozpocząć nowe życie.
Uchyliła ciężkie wrota, chwyciła w dłonie dwa wielkie kufry i ruszyła w drogę ku zamkowi. Szła powoli, żałując, że nie ma przy niej kogoś, kto wyręczyłby ją w dźwiganiu bagaży. W sumie mogła spakować mniej podręczników, rodzice mogliby je podesłać przez kominek. Poza tym zawsze można było zamówić je z księgarni z dostawą do Hogwartu. Jaka szkoda, że nie pomyślała o tym wcześniej, teraz musi tachać ciężary, a do zamku jeszcze taki kawał drogir30;
r11; Zapomniałaś różdżki, Granger, czy bawienie się z mugolkę sprawia ci przyjemność? r11; z niemego biadolenia nad własną bezmyślnością wyrwał ją znajomy kpiący głos. Zza jej pleców wyłoniła się ubrana na czarno postać, lewitująca przed sobą 2 kufry.
r11; Dzień dobry, panie profesorze r11; powiedziała Hermiona, czując jak jej policzki czerwienią się ze wstydu. Odstawiła kufry na ziemię, by wyjąć różdżkę z kieszeni.
r11; Nie wysilaj się, Granger r11; odparł profesor Snape i machnął różdżką. Kufry Hermiony podskoczyły i dołączyły do dwóch pakunków, znajdujących się już w powietrzu. Gdy cztery bagaże w równym rzędzie szybowały przed Snaper17;em, Hermiona starała się zasłonić włosami wielkie rumieńce na policzkach, idąc pół kroku za swoim byłym nauczycielem. Że też nie pomyślała o użyciu różdżki! Przez 7 lat uczyła się magii tylko po to, by na terenie magicznego zamku zachowywać się jak największa mugolka na świecie! No i akurat Snape musiał się na to natknąćr30;
Szła za nim w milczeniu, podczas gdy przez głowę przebiegały jej tysiące myśli. Widziała Snaper17;a pierwszy raz od upadku Voldemorta. Ostatnio kiedy znajdował się tak blisko niej, Mistrz Eliksirów był na granicy życia i śmierci r11; gdyby nie błyskawiczna pomoc Hermiony, jej wiedza, umiejętności i odrobina Felix Felicisa, nie byłoby go tutaj. Przez prawie rok dochodził do siebie pod czujnym okiem uzdrowicieli ze Świętego Munga. Słyszała, że wrócił do szkoły po dwóch latach przerwy, na wyraźną prośbę McGonagall. Został oczyszczony ze wszystkich zarzutów, zrehabilitowany w oczach członków Zakonu Feniksa, ale tylko 4 osoby wiedziały, kim naprawdę był ten człowiek. 4 osoby widziały wspomnienia, które Snape przekazał Harryr17;emu, będąc przekonany, że to jego ostatnie chwile. Hermiona, Harry i Ron żałowali, że weszli do nich razem. Pewnie by tego nie zrobili, gdyby wiedzieli, że Severus przeżyje atak Nagini. Ale przecież uzdrowiciele tylko kręcili głowami, starając się przywrócić funkcje życiowe poranionemu ciału. Gdyby trójka przyjaciół domyśliła się, czego wspomnienia mogą dotyczyć, nie oglądaliby ich w razem, Harry zrobiłby to sam. Ale zobaczyli je, Hermiona wiedziała, co to oznacza dla nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Trójka dzieciaków poznała jego sekret, a on musi żyć ze świadomością, że teraz każdy może przez przypadek dowiedzieć się prawdy o jego przeszłości, o jego uczuciu. I że oni r11; Granger, Potter i Weasley już zawsze będą na niego patrzeć przez pryzmat tego, co zobaczyli w myślodsiewni. Nagle Hermiona poczuła wielki żal. Zrobiło jej się szkoda człowieka, który szedł przed nią. Przez chwilę zapragnęła go dotknąć, powiedzieć coś, co sprawi, że on nabierze pewności, że nikt więcej nie pozna jego sekretu. Wspólnie złożyli przecież Przysięgę Wieczystą, że to co widzieli, zostanie między nimi. Chciała mu to teraz powiedzieć, ale z jej ust nie był w stanie wydobyć się żaden dźwięk. Szła więc w ciszy, czując coraz większy ciężar z każdym krokiem, który zbliżał ją do zamku, który jeszcze kilka godzin wcześniej wydawał jej się wybawieniem. Zaczęła obserwować czubki swoich butów, by nie musieć patrzeć na Snaper17;a. Przypomniała sobie bezbronne, poranione, blade ciało profesora, leżące bez życia na podłodze Wrzeszczącej Chaty. Została z nim sama, Harry i Ron pobiegli do zamku. Snape wyglądał zupełnie inaczej niż sobie wyobrażała r11; był co prawda przeraźliwie blady, ale jego mięśnie, drgające pod wpływem jadu Nagini i zaklęć szeptanych przez Hermionę, w niczym nie przypominały tego, co sobie wyobrażała. Zawsze myślała, że pod szatami Snaper17;a kryje się wychudzone, wątłe ciało. Tymczasem Severus był dobrze zbudowanym mężczyzną, jego mięśnie z pewnością mogły budzić podziw uczennic Hogwartu, gdyby tylko potrafił i chciał podkreślić swoje atuty. No właśnie, chciałr30; Hermiona wiedziała, dlaczego Severus chował się przed światem za kurtyną czarnych włosów i szerokimi szatami, które sprawiały, że czasem tak komicznie przypominał olbrzymiego nietoperza. Wiedziała, dlaczego jest taki zgorzkniały i nieprzystępny. Wiedziała i było jej z tym zdecydowanie źle. Teraz szła za nim, rozmyślając i czując, że coś dziwnego dzieje się z jej żołądkiem. Nagle uderzyła w cośr30; w kogoś. Podniosła wzrok i zobaczyła postać Snaper17;a tuż przed swoim nosem. Dotarli już do zamku, a ona nie zauważyła, że profesor zatrzymał się przed wrotami i wpadła na niego. Spojrzała z przerażeniem w jego twarz, wyszeptała rprzepraszamr1;, zaklęciem niewerbalnym otworzyła drzwi wejściowe, chwyciła swoje kufry i mrucząc rdziękujęr1;, czym prędzej weszła do zamku. Pierwsze kroki skierowała do gabinetu McGonagall, by ta wskazała jej komnaty, które mogła zająć.
r11; Dobrze, że już jesteś. Tu masz plan swoich zajęć. Zajmiesz gabinet należący do tej pory do Horacego, na drugim piętrze. Nauczyciel eliksirów zazwyczaj zajmował pomieszczenia w lochach, obok sali eliksirów, ale Severus prosił, by mógł tam nadal mieszkać. Zresztą tobie też będzie lepiej na drugim piętrze. Tym bardziej, że w tym samym korytarzu jest gabinet Longbottoma. Uczta powitalna zacznie się tradycyjnie o piątej, oczekuję, że kwadrans wcześniej pojawisz się w Wielkiej Sali. Profesor Flitwick przyprowadzi pierwszorocznych, reszta nauczycieli będzie czekać przy stole. Możesz oczywiście zjeść wcześniej posiłki w Wielkiej Sali, skrzaty przygotowują je dla nauczycieli od rana. Gdybyś czegoś potrzebowała, zawsze możesz zwrócić się do nich albo do któregokolwiek z pracowników Hogwartu. Przyjmujemy zasadę, że zwracamy się do siebie po imieniu. Nie krępuj się więc zwracać się tak do swoich byłych nauczycieli. Oczywiście nic na siłę, ale to ułatwia pokonywanie barier i stwarza bardziej serdeczne, powiedziałabym r11; rodzinne, stosunki. Jakieś pytania?
r11; Nie, pani profesor.
r11; Minervo. Naprawdę wystarczy Minervo. Dobrze, możesz teraz pójść odpocząć i się rozpakować.
r11; Dziękuję r11; powiedziała Hermiona, ściskając w dłoni swój plan i odwracając się w stronę drzwi.
r11; Jeszcze jedno r11; powiedziała profesor McGonagall, kiedy Hermiona chwyciła za klamkę. Dziewczyna odwróciła się w stronę dyrektorki i pytająco uniosła brwi. r11; Naprawdę cieszę się, że do nas dołączyłaś.

*****
Pokój, który przyszło jej zająć, był bardzo przytulny. To były te same pomieszczenia, w których kiedyś mieszkali nauczyciele obrony przed czarną magią r11; Lupin, Crouch pod postacią Moodyr17;ego i Umbridge. Każdy z nich urządzał pokój we własnym stylu. Teraz były tu najpotrzebniejsze sprzęty r11; biurko, komoda, szafa, regał na książki, stolik i fotele. W kominku płonął ogień, który sprawił, że na napięte ciało dziewczyny spłynęło miłe ciepło. Usiadła w fotelu naprzeciw kominka i wpatrywała się w płonące drewno. To przez ten kominek Harry próbował skontaktować się z Syriuszem. To w tym gabinecie Umbridge próbowała zmusić ich do przyznania się do szpiegowania i ukrywania Syriusza. Hermiona wzdrygnęła się na samą myśl o tamtych wydarzeniach. Nie ma już ani Syriusza, ani Lupina, który zajmował ten gabinet na trzecim roku jej nauki, nie ma Moodyr17;ego, który był tu przetrzymywany przez cały kolejny rok. Czując, że przygnębienie bierze górę nad wszystkimi innymi uczuciami, Hermiona wstała w fotela i przeszła do sypialni. Jednym ruchem różdżki rozpakowała kufry r11; ubrania zawisły w szafie i ułożyły się schludnie w szufladach komody. Książki ustawiły się na półkach. Ramki ze zdjęciami, leżące na dnie kufra Hermiona wyjęła ręcznie. Na szafce przy łóżku ustawiła fotografię rodziców, zdjęcie z jednego ze spotkań Gwardii Dumbledorer17;a znalazło się na ścianie. Hermiona wzięła do ręki obrazek, na którym poruszały się trzy znajome twarze. Po lewej Harry drapał się po nosie, w środku Hermiona miała naburmuszoną minę. Ron uśmiechał się szeroko, pokazując wszystkie zęby.
r11; Masz rację, Ron. Już nic nie będzie takie samo r11; powiedziała na głos, po czym ustawiła zdjęcie na biurku. Wzięła do ręki podręczniki do eliksirów, po czym opuściła swoje nowe mieszkanie, starając się za wszelką cenę nie dopuszczać do siebie ponurych myśli.
Wyślij prywatną wiadomość
~monia3437 F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 21-10-2013 20:42
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 413
Ostrzeżeń: 2
Postów: 105
Data rejestracji: 29.12.09
Medale:
Brak

Tekst 1 :
pomysł - 3 pkt
realizacja tematu - 5 pkt
poprawność ortograficzna - 3 pkt
styl - 3 pkt
ogólne wrażenie - 4 pkt

Tekst 2 :
pomysł - 6 pkt
realizacja tematu - 4 pkt
poprawność ortograficzna - 3 pkt
styl - 6 pkt
ogólne wrażenie - 8 pkt

Tekst 1 : 18 pkt
Tekst 2 : 27 pkt
__________________
Pozdrawiam was wszystkich. ; *

33.media.tumblr.com/5d68b232356dcaa3191703435cc4e23f/tumblr_n3d5rwmE751t7i914o3_500.gif
Wyślij prywatną wiadomość
~hermiona_182312 F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 24-10-2013 14:45
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie
Punktów: 2519
Ostrzeżeń: 0
Postów: 690
Data rejestracji: 24.09.11
Medale:
Brak

Tekst 1:
pomysł: 4 p.
realizacja tematu: 6 p.
poprawność ortograficzna: 2 p.
styl: 3 p.
ogólne wrażenie: 4 p.

Tekst 2:
pomysł: 5 p.
realizacja tematu: 3 p.
poprawność ortograficzna: 4 p.
styl: 6 p.
ogólne wrażenie: 8 p.

Zastrzeżenia:
Tekst 1:
Żeby od razu do łóżka? Serio? Aż tak to sadzę, że by się Hermiona nie upiła, poza tym myślę, że celowo uniknęłaś wyjaśnienia, jak znaleźli się w knajpie.

Tekst 2:
Bardzo mi się podoba, że dobrze wyjaśniłaś, dlaczego Snape jednak się pojawił i wytłumaczyłaś, jak to się stało, że żyje.

Tekst 1 (punktów): 19 p.
Tekst 2 (punktów): 26 p.
__________________
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,

Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli. <3

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.

i58.tinypic.com/263fp1x_th.gif

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 24-10-2013 15:46
Wyślij prywatną wiadomość
!mniszek_pospolity F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 24-10-2013 15:44
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 256094
Ostrzeżeń: 2
Postów: 2,618
Data rejestracji: 15.12.12
Medale:
Brak

Tekst 1 :
pomysł - 3 pkt
realizacja tematu - 3 pkt
poprawność ortograficzna - 2 pkt
styl - 4 pkt
ogólne wrażenie - 4 pkt

Tekst 2 :
pomysł - 6 pkt
realizacja tematu - 6 pkt
poprawność ortograficzna - 4 pkt
styl - 5 pkt
ogólne wrażenie - 8 pkt

Tekst 1 - 16 punktów
Tekst 2 - 29 punktów
__________________
opilcenoznej.blox.pl/resource/1171158818.png

Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 24-10-2013 15:46
Wyślij prywatną wiadomość
`Czarodziejka F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 24-10-2013 21:39
Moderator (F)

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 11092
Ostrzeżeń: 0
Postów: 861
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal Medal Medal

TEKST I:
pomysł - 4
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 3
ogólne wrażenie - 5

TEKST II
pomysł - 5
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 6
ogólne wrażenie - 7

Tekst 1 - 19 punktów
Tekst 2 - 26 punktów
__________________

CRAZY WITCH TRIO!
Czarodziejka dark shadow Sailor Mars
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 29-10-2013 07:57
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Pora na podsumowanie i nagrodzenie zwycięzcy!

Tekst 1 - 72 punkty (40%)
Tekst 2 - 108 punktów (60%)

Zwyciężył zatem tekst numer 2, którego autorką jest raven. Gratulujemy zwycięstwa i życzymy dalszych sukcesów! Słowa uznania należą się również MaFaRa10, autorce pracy numer 2.
Dziękuję wszystkim za oddane głosy!
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT