Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 256
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Komnata Złotego Pióra
»»» Za mało wódki w Hogwarcie, by utopić moje smutki... (Tom_Riddle vs Helltrix13) [zakończony]
Drukuj temat · Za mało wódki w Hogwarcie, by utopić moje smutki... (Tom_Riddle vs Helltrix13) [zakończony]
!Tom_Riddle F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2012 21:46
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Pojedynkują się: Tom_Riddle, Helltrix13
Forma: opowiadanie
Tytuł: Za mało wódki w Hogwarcie, by utopić moje smutki...
Temat: prawdziwe oblicze prof. McGonagall, czyli jej zmagania z nałogami
Długość: bez ograniczeń (ale z rozsądkiem)
Elementy obowiązkowe: Azkaban, dragi, młodzi przystojni chłopcy, Minerwa, która zagląda do kieliszka i rozpacza nad sensem życia; pocałunki, ostra impreza zakrapiana alkoholem, na którą wpada Dumbledore
Elementy zabronione: śmierć z przedawkowania, impreza nie może nie integrować Hogwarckich Domów, żadnych rudych Weasleyów!
Czas oceniania: 1 - 8 sierpnia 2012 roku, do godziny 22.00
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 09-08-2012 21:34
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2012 21:48
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Tekst 1


Za mało wódki w Hogwarcie, by utopić moje smutki...

Butelka była już w połowie pusta, czy też może w połowie pełna. Ta druga opcja bardziej przemawiała do Minerwy McGonagall, której właśnie kończyła się wódka. W środku nocy, nauczycielka korzystając z tego, że ma dzień wolny od zamkowych patroli i lekcji, postanowiła zajrzeć do kieliszka znacznie głębiej, niż robiła to zazwyczaj. Uczniowie wiedzieli o jej nałogu, nie dało się przecież ukryć porannych spóźnień, potarganych włosów, podkrążonych i przekrwionych oczu, no i tego najgorszego - alkoholowego wyziewu. Minerwa próbowała walczyć z tym problemem, jednak podejmowane przez nią starania nie przynosiły żadnych rezultatów. Wyznawała metodę "zmiany diety", to znaczy z jednego gatunku alkoholu przerzucała się na drugi. Zaczęło się od whisky, a od dłuższego czasu gustowała w wódce, najlepiej tej z Polski, która na specjalnie zamówienie była sprowadzana dla niej do "Trzech Mioteł". Jednak dawało to marny efekt.
Kiedy osuszyła już butelkę, wstała ze swojego fotela by rozpocząć poszukiwania jakichś awaryjnych zapasów. W swoim barku nie znalazła jednak niczego, podobnie jak i w sekretarzyku.
- Chyba od tego alkoholu zaczyna parować mi mózg - klepnęła się w czoło profesorka. - Accio wódka! - zawołała machając różdżką. Zaklęcie jednak nie podziałało. McGonagall zaczęła się zastanawiać skąd u licha weźmie coś na dolewkę i gdy zrezygnowana zamierzała uraczyć się winem z różdżki, wpadła na genialny pomysł.
- Uczniowie - mruknęła pod nosem. - Wczoraj Gryffoni świętowali zwycięstwo w meczu przeciwko Krukonom, na pewno znajdę coś jeszcze w Pokoju Wspólnym! - Z uśmiechem na twarzy, Minerwa powędrowała w kierunku drzwi i już zmierzała szybkim krokiem w kierunku Wieży. Jednak na trzecim piętrze czekała ją niemiła niespodzianka w postaci Irytka.
- Gdzie leziesz po nocy, stara pijaczko! - wrzasnął, kiedy tylko ją spostrzegł. - Pewnie wódka ci się skończyła! Hahaha! - zaśmiewał się poltergeist. - Zjeżdżaj Iryt, bo inaczej za chwilę posmakujesz trochę magii - powiedziała rozzłoszczona. Duch zaśmiał się tylko jeszcze głośniej, pokazał jej język i odleciał w przeciwnym kierunku. Po tym spotkaniu dalsza droga przebiegała już spokojnie, aż do samego portretu Grubej Damy.
- Nos parta! - powiedziała, stając przed przejściem. Gruba Dama była wyraźnie zaskoczona wizytą profesorki o tej porze, na szczęście jednak nie spała. - Czy coś się stało, pani profesor?! - zapytała Gruba Dama. - Nie, nic takiego, po prostu muszę sprawdzić coś w Pokoju Wspólnym. - na to wyznanie, strażniczka przejścia uniosła tylko w górę brwi ze zdziwienia, po czym odchyliła się w ramach by wpuścić nauczycielkę do Pokoju.
McGonagall rozejrzała się w poszukiwaniu za nieśpiącymi uczniami, a gdy upewniła się, że nikogo nie ma, szepnęła - Accio butelki! - W jej stronę poszybował pokaźny stos nieopróżnionych jeszcze trunków. Wybrała tylko wódkę, po czym odesłała resztę zaklęciem za jeden z foteli. Schowała alkohol pod szatę, po czym wyszła z Pokoju. Grubej Damy nie było już w ramach, widocznie udała się na nocną eskapadę do swojej przyjaciółki Violet.
Minerwa ruszyła w drogę powrotną do swojej sypialni, jednak postanowiła iść okrężną drogą, by uniknąć patroli i zbędnych rozmów. Kiedy zbliżała się do korytarza na piątym piętrze, usłyszała trzask zamykanych drzwi. Wychyliła się zza rogu, by zobaczyć, czy jest już pusto i tak właśnie też było. Postanowiła przemknąć szybko obok, by po raz kolejny nie nadkładać sobie drogi, gdy nagle jedne z drzwi stanęły otworem, a to co za nimi zobaczyła wprawiło ją w osłupienie. - Piąte piętro! Łazienka prefektów! - krzyczała do siebie w myślach. We wnętrzu pomieszczenia w najlepsze trwała impreza co najmniej kilkunastu osób! Przy jednym z basenów w całowali się Ross Gibberd z Kevinem Sterndale. Tuż obok Renshaw, Spiers i Goldstein upijali się w najlepsze. Kilka dziewcząt siedziało wokół parującego kociołka i zaśmiewało się w najlepsze, a Farley ze Slytherina wciągał kreskę białego proszku z jednego z rezerwuarów. Zszokowana Minerwa została wciągnięta do pomieszczenia, przez ucznia, który to otworzył drzwi - David Boorman z dziwnym uśmiechem na twarzy wpatrywał się w profesorkę. Reszta imprezowiczów była niewzruszona na nagłe pojawienie się profesorki, zdawali się jej nawet nie zauważać.
- Co tu się wyprawia?! - wyrzuciła z siebie McGonagall, kierując pytanie do Boormana. - Mała imprezka pani profesor, może zechce się pani przyłączyć? Widzę, że ma pani alkohol, ale my mamy coś lepszego - Minerwa nie mogła uwierzyć w to co się dzieje i już miała wybuchnąć, kiedy nagle do jej nozdrzy zaczął docierać zapach unoszący się z kociołka. Dopiero teraz zauważyła, że wypełnia on prawie całe pomieszczenie. - Eliksir wzbudzający euforię? - powiedziała, a na jej wargach zadrżał lekki uśmiech. - Zgadza się - odparł David z czarującym uśmiechem i pocałował profesorkę prosto w usta. Nie zaprotestowała, wręcz przeciwne, zaczęła odwzajemniać pocałunek i stali tak złączeni w uścisku. Kiedy się od siebie oderwali, wybuchnęła śmiechem. - Co będziemy tak stać jak kołki, dawaj te swoje "coś mocniejszego", a ja polewam! - krzyknęła, po czym huknęła z różdżki iskrami, które obsypały wysoki sufit. Zdołała przykuć tym uwagę całej zgrai uczniów, wśród których nie brakowało ani Gryfonów, ani Krukonów, Puchonów czy też Ślizgonów! - Pijemy, moi drodzy uczniowie! - zachęcała okrzykiem do zabawy. Usiadła na jednym z wyczarowanych foteli i czekała na Davida, który zjawił się po chwili niosąc jakiś biały proszek. - Co to jest? - zapytała. - To mugolski proszek, który nieźle daje po głowie, nazywają to koką - odpowiedział. - Koka? Śmieszna nazwa, ale pokaż mi jak to się bierze - dodała nauczycielka. Boorman już prezentował jej jak należy wciągnąć, a Minerwa okazała się zaskakująco dobrą uczennicą. Za chwilę śmiali się do rozpuku i co chwilę popijali kolejkę za kolejką. McGonagall przez cały czas obserwowała też młodych graczy Quidditcha, którzy weszli do wody i eksponowali swoje umięśnione torsy. Zrobiło się naprawdę gorąco! Dziewczyny, które dotychczas strzegły kociołka, w biegu zrzuciły szaty i dołączyły do chłopaków. Zaczęli się obściskiwać. Minerwa spojrzała na Davida, chciała znów wylądować w jego ramionach, jednak język zaczął już się jej plątać i wyraźnie zaczynała tracić kontakt.
Niespodziewany huk otrzeźwił ją w jednej chwili, a kiedy zobaczyła kto jest jego przyczyną cały alkohol z niej wyparował. Albus Dumbledore wpadł do środka i zaczął zmierzać w jej kierunku, a minę miał poważną. Spodziewała się wszystkiego, serce biło jej jak szalone, jednak gdy stanął tuż przed nią, a na ustach wykwitł mu szeroki uśmiech, po raz kolejny osłupiała.
- Droga Minerwo, nie sądziłem, że będę mógł tu cię spotkać - powiedział dyrektor. - Albusie, więc ty wiedziałeś o tym wszystkim? - zapytała. - Oczywiście, że nie, ale po co mamy się tym przejmować, kiedy jest tutaj tak... fajnie! - dodał z entuzjazmem młodzieniaszka. - To co, kolejeczka? - zapytał zacierając dłonie. McGonagall nie trzeba było długo namawiać, pili dalej w najlepsze. Po osuszeniu paru butelek, zawodników do picia i zabawy było coraz mniej. Uczniowie układali się na stołkach, wyczarowanych fotelach i zasypiali w najlepsze. Na placu boju pozostała w końcu tylko trójka. Moc eliksiru wzbudzającego euforię już osłabła, co w połączeniu z alkoholem i działaniem proszku, przyprawiło profesorkę o powrót doła. Dobry nastrój prysł jak balon, a razem z nim Minerwa, która zalewała się już łzami mówiąc do Albusa i Davida - Za mało w Hogwarcie... hyk... wódki by utopić... hyk... moje smutki... - I jeszcze ta czkawka - dodał z powagą Albus. Po czym podnosząc się ze stołka, sam runął na podłogę jak długi i zasnął. - Zostaliśmy sami - powiedział David, wpatrując się w profesorkę. Minerwa ledwo widząca na oczy, podniosła głowę, po czym tylko głośno beknęła i osunęła się na stół.
- Ciekawe czy za uwiedzenie nauczycielki i upicie dyrektora, grozi nam Azkaban? - pomyślał po raz ostatni tej nocy Boorman, po czym po chwili dołączył do reszty śpiącego towarzystwa.

***

Kac jaki spotkał imprezujących uczniów, nie miał jeszcze nigdy miejsca w Hogwarcie. Pani Pomfrey miała mnóstwo roboty. Cała ta sprawa jednak ucichła, bo z jakiegoś powodu nikt nie mógł powiedzieć o tym co wydarzyło się tej pamiętnej nocy. Od tamtej pory Minerwa McGonagall nie zagląda już do kieliszka...

Koniec.
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 01-08-2012 21:56
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2012 21:50
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Tekst 2


Za mało wódki w Hogwarcie, by utopić moje smutki...


- Kiedy wyczytam nazwisko i imię, osoba podchodzi do stołka i nakłada Tiarę.
Ceremonia Przydziału rozpoczęła się już na dobre. Tłum pierwszoroczniaków, zaprowadzony przed długi stół u szczytu Wielkiej Sali, ustawił się jak zwykle w szeregu przodem do reszty studentów Hogwartu. Na twarzach młodych czarodziejów i czarownic malował się niepokój, ale również ogromne zaciekawienie, które potęgował wspaniały widok pomieszczenia rozświetlonego tysiącami unoszących się w powietrzu świec. Nie widać było sklepienia zamku, ponieważ zakrywało je pogodne wrześniowe niebo, upstrzone drobnymi, migocącymi gwiazdami. Widok ów w tych okolicach i w dodatku jesienią był naprawdę niecodzienny, toteż wielu z obecnych na sali unosiło głowy i z zachwytem na twarzy obserwowało piękno swojego magicznego kawałka nieboskłonu.
Również surowo wyglądająca czarownica, która dosłownie przed chwilą przyniosła stołek i położyła na nim poszarpaną spiczastą tiarę, podniosła swoje oczy, lecz po chwili opuściła głowę i prawie niezauważalnie kącikiem swojej haftowanej chusteczki starła z powiek nadmiar spływających łez. Niewprawiony obserwator zapewne nie zauważyłby, że oczy profesor McGonagall były mętne i nieco przekrwione, co mogło być wynikiem szalonej imprezy, którą wydał dyrektor szkoły, Albus Dumbledore, z okazji zakończenia wakacji. Zabawa nieźle dała się we znaki pani profesor - ostatniego wieczoru nieźle popłynęła, a w przebłyskach wspomnień pojawiały się niewyraźne obrazy Sybilli Trelawney leżącej w barwnej kałuży pozostałości po ostatnim obiedzie.
Profesor McGonagall wyjęła pergaminowy rulon, rozwinęła go (nie bez problemów) i rozpoczęła odczytywanie nazwisk.
- Daniels, Jack! - Profesor McGonagall kilka razy sprawdziła, czy oczy jej nie mylą, ale po kilku chwilach zorientowała się, że wszystko jest w porządku. Toż to właśnie Jack Daniels jest dzisiaj winien jej okropnego bólu głowy! Że też rodzice nadali komuś nazwę najsłynniejszego whisky na świecie...
Jack Daniels trafił do Slytherinu, co wywołało burzę oklasków przy stole zajmowanym przez Ślizgonów.
- Hoddo... Hodgi... Hodgson, Andrew! - Litery układające się w logiczne ciągi imion i nazwisk jak na złość zaczęły tańczyć i uciekać we wszystkie strony. Ostatecznie jednak do stołka podszedł piegowaty chłopiec, który cudem dosłyszał swoje nazwisko.
- RAVENCLAW! - krzyknęła po chwili Tiara, a blady jak ściana Andrew zdjąwszy kapelusz pobiegł w kierunku stołu należącego do Krukonów.
***
- Sanchez, Marichuana! - wypełniło Wielką Salę, gdy ilość pierwszoroczniaków zmniejszyła się o trzy czwarte. Nastała niezręczna chwila ciszy, po której natychmiast wszyscy obecni na ceremonii, łącznie z ciałem pedagogicznym, ryknęli śmiechem.
Do stołka i spoczywającej nań tiary podbiegła w podskokach mała dziewczynka z kucykami, która po krótkiej rozmowie z profesor McGonagall stanęła u jej boku w oczekiwaniu na sprostowanie.
- Wybacz kochanie... - zwróciła się do dzieczynki, po czym krzyknęła na całe gardło:
- Sanchez, Mary Juana!
Nagle na pogodne dotąd i czyste sklepienie zamku wystąpiły ciężkie chmury. Widocznie i pogoda na zewnątrz się zmieniła. Wydarzyło się jednak coś dziwnego i do tej pory niespotykanego w Hogwarcie: z góry zaczęły spadać najprawdziwsze krople!
- Dyrektorze, co się dzieje? - zapytała zdezoriontowana McGonagall Dumbledore'a.
- To dla ciebie, Minerwo, dla ciebie...
McGonagall poczuła na policzkach chłód, a chwilę potem małe strumyki spłynęły ku kącikom jej ust. Instynktownie oblizała wargi, ale zamiast słodkiego smaku wody poczuła delikatną goryczkę szkockiej whisky. Po chwili obrazy i dźwięki zlały się w jedno, a McGonagall pozbywszy się wierzchniego odzienia oddała się nago dzikim pląsom na stole Puchonów.
BUM!!!
Niebo rozświetlił grom. McGonagall dalej wymachiwała rękami na prawo i lewo, w efekcie czego zaplątała się w swoją kołdrę i kompletnie rozbudziła. "A więc to wszystko było snem..." z ulgą stwierdziła nauczycielka. "Muszę skończyć z piciem i dragami, bo potem nawet w nocy śnią mi się kocopoły!"
***
- Pomono, czy masz coś na kaca? - McGonagall bez żadnego powitania wpadła do skrzydła szpitalnego i nie bacząc na chorych studentów soczyście przeklęła. Może i wczorajsze wydarzenia to tylko sen, ale ta "zero siódemka" na imprezie Dumbledore'a była jak najbardziej prawdziwa.
- Minerwo, ty zioniesz alkoholem! Filius wczoraj musiał odtransportować cię do pokoju, nawet ci się autopilot nie załączył... Kochana, co jak co, ale głowy do picia to ty nie masz. Chyba nawet dementor w Azkabanie nie chciałby cię teraz "pocałować". Normalnie z ust ci gorzelnią jedzie... Zaraz zaparzę ci jakieś ziółka na ból głowy...
- Dziękuję ci, Pomono, jesteś nieoceniona!
- Muszę postawić cię na nogi; dziś przecież rozpoczęcie roku szkolnego. Kto, jeśli nie ty, poprowadzi Ceremonię Przydziału?
- Racja, oby wszystko poszło dobrze...
Poszło. Na całe szczęście nie było żadnego Jacka Danielsa, ani tym bardziej Marichuany Sanchez - same "nieuzależniające" nazwiska. Ponadto w Hogwarcie pojawili się nowi uczniowie siódmego roku, którzy zapragnęli ostatni rok swojej edukacji spędzić właśnie w Szkole Magii i Czarodziejstwa; przeszli tutaj z Beauxbatons. Na sam ich widok tu i ówdzie robiło się gorąco: apetyczne ciacha, którymi nie powstydziłby się Calvin Blein, najsłynniejszy na świecie projektant seksownych strojów do quidditcha.
Po zakończeniu ceremonii, uczcie i przemówieniu dyrektora, wszyscy rozeszli sie do dormitoriów.
McGonagall również skierowała się ku swojemu lokum. Myślała o życiu i nawet nie zauważyła,kiedy znalazła się na krześle, przy dębowym stoliku, w towarzystwie flaszki rosyjskiego spirytusu, otrzymanego w darze od znajomych z Jakucka.
Pierwszy kieliszek.
"Może powinnam wziąć się w garść i skońćzyć z nałogami...?"
Drugi kieliszek.
"Dlaczego ta wódka jest taka gorzka?!"
Trzeci kieliszek.
...
Czwarty kieliszek.
"Żysie jes niesprafiedlife! Po so fogóle żyś?! Szyje sie tylko po to, szeby dostafaś od losu w to miejsse, chsie plesy trasom sfojom chfalepnom nasfeeee..."
Piąty kieliszek.
"Rosumiesz, ale powiec, szy mnie rosumiesz, Stiwens...! Ale odpowies mi, nie milcz, Stiwens, słyszysz?!"
Szósty kieliszek.
"Borze, chroń królofą... Ty ty ry ry rym - Cziwawa, ram pam tam tam - Cziwawa..."
Zawartość sódmego kieliszka wylądowała w Tiarze Przydziału, która natychmiast krzyknęła:
- SLYTHERIN!!!
***
McGonagall wstała z krzesła i chwiejnym krokiem dotarła do szafki, w której trzymała materiały na zajęcia z transmutacji, księgi i poradniki, niezbędne dla każdego nauczyciela. Wyjęła z niej jakieś kolorowe czasopismo i wróciwszy na miejsce, ponownie rozsiadła się wygodnie na krześle i otworzyła gazetę. Roczna prenumerata najnowszego czasopisma dla nowoczesnych czarownic uratowała życie erotyczne pani profesor. Znajdowały się tam bowiem obszerne artykuły z serii: "Czarna magia szczytem do rozkoszy?" albo "Mapa huncwotek męskiego ciała, czyli przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego". McGonagall lubiła też wypełniać psychotesty, np. "Poznaj samą siebie - kto pasowałby do ciebie najbardziej: Merlin czy Twardowski?", "Idealny sposób na rozpalenie twojego czarodzieja (bez użycia Incendio)", ale ponad wszystko lubiła wymyślne fotografie, publikowane na stronicach czasopisma. Raz natrafiła na tak szalone sypialniane eksperymenty, że zastanawiała się, gdzie noga, a gdzie ręka i była pełna zdumienia, że ludzkie ciało może wykonywać tak karkołomne akrobacje. Wtedy też zrozumiała, jak wiele nowych zastosowań może mieć różdżka...
Z zamyślenia panią profesor wtrwało dość głośne postukiwanie w szybkę okna jej gabinetu. Okazało się, że była to nieduża płomykówka ze zwitkiem pergaminu zawiązanym u jej prawej nogi. McGonagall chwyciła liścik i odczytała wiadomość naskrobaną niedbale krzywymi kulfonami:

Minerwo! Wbijaj na melanż! Są już prawie wszyscy, czekamy tylko na Dumba i ciebie. Świetna zabawa, serio, nawet Gryfoni i Ślizgoni wznoszą szklanki! Coś niespotykanego! Oczekuję ciebie za pięć minut w Wielkiej Sali; to takie małe after party po Ceremonii Przydziału ;]
T.


McGonagall od zawsze wiedziała, dlaczego nie darzyła zbytnią sympatią profesor Trelawney. Ilekroć ta zapraszała ją na jakąś imprezę, kończyło się zazwyczaj pod stołem; Ognista Whisky lała się hektolitrami, już o innych napojach wyskokowych nie wspominając. I tym razem nie mogła się oprzeć...
Po dokładnym wydepilowaniu łydek za pomocą plastrów woskowych i zredukowaniu długości ponętnego meszku na górnej wardze, pani profesor wyciągnęła z szafy swoją najlepszą szatę i nałożywszy ją udała się w kierunku Wielkiej Sali.
After party Ceremonii Przydziału było precedensem w historii Hogwartu, gdyż żaden poprzednik Dumbledore'a nie był tak blisko uczniów, jak obecny dyrektor. Żaden też nie był w choć najmniejszym stopniu tak liberalny, jak on.
Kiedy McGonagall wkroczyła do wnętrza Sali, gdzie parę godzin wcześniej nakładała nowym studentom Tiarę Przydziału, stanęła jak wryta: nikt nie powiedział jej, że impreza miała być tematyczna. Wszędzie bowiem biegali nauczyciele i uczniowie poprzebierani za jaskiniowców - paru nawet okładało się maczugami po pustych głowach.
- Minerwo! - wykrzyknęła kobieta wyglądająca na taką, co nie miała wszystkich w domu, ubrana w futrzaste bikini.
- Witaj, Sybillo!
- Wybacz kochana, na śmierć zapomniałam napisać ci, żebyś sobie zmajstrowała jakiś kostiumik... No nic, poszperam gdzieś, może coś znajdę dla ciebie - powiedziała i mrugnęła łobuzersko do skołowanej McGonagall, po czym odwróciła się na pięcie i zninęła.
Wielka Sala wyglądała teraz prawie jak paręnaście tysięcy lat wstecz, wszędzie walał się gruz i niezidentyfikowane narzędzia używane w pradawnych czasach. Cztery stoły suto zastawione rozmaitymi przysmakami kusiły oczy wyglądem a nos cudownym zapachem i dosłownie uginały się pod ich ciężarem - ciekawe tylko, kto to wszystko zje...
McGonagall chłonęła wzrokiem otaczające ją scenerie, a wszystko tak ją zajmowało, że nie zauważyła, kiedy do pomieszczenia wpadł Albus Dumbledore, z rozwianymi włosami przyozdobionymi gałązkami wierzby i ptasimi piórami. Dyrektor niewiele myśląc poprosił do tańca panią Hooch i powiódł ją na środek sali wśród owacji obecnych.
Jak można się było spodziewać, już po paru minutach imprezy profesor McGonagall wiodła prym wśród raczących się napojami procentowymi. Niestety, okazało się, że nie ma już dla niej jaskinowiego stroju, ale parę kieliszków później było jej już wszystko jedno. Ten przyjemny szum w głowie...
- Pani profesor - do McGonagall podeszli nowo upieczeni studenci siódmego roku z Francji - czy mogłaby pani wytłumaczyć nam pewną kwestię związaną z transmutacją kapci w wysokiej jakości kociołek?
Pani profesor spojrzała na nich nieobecnym wzrokiem. Od razu jednak oprzytomniała widząc ich obcisłe szaty i muskularne ramiona. Na twarzach, jak u cherubinków, pojawiły się zniewalające uśmiechy. "Takich to tylko całować", pomyślała McGonagall i wyobraziła sobie siebie w miłosnych uściskach obcałowywującą się z takimi francuskimi towarami.
- Ciasteczka - rozmarzyła się McGonagall.
- Proszę? - zapytał najprzystojniejszy z chłopców.
- Macie ochotę na ciastka?
- Chętnie!
- Zapraszam do mojego gabinetu.
I tak się stało. To, co potem miało miejsce w gabinecie McGonagall trudno określić spokojnymi korepetycjami. Określenie, że tarli się, jak tyłek po nieocheblowanej desce nie do końca oddaje to, co tamtego wieczoru działo się w gabinecie wyposzczonej pani profesor. Ja jednak nic więcej wam nie powiem; sam byłem wtedy w gabinecie, ukryty za szafką nocną, a po dziś dzień leczę głębokie rany w psychice, zadane tamtego pamiętnego wieczoru.

Koniec.
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 01-08-2012 21:56
Wyślij prywatną wiadomość
`Czarodziejka F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2012 22:50
Moderator (F)

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 11092
Ostrzeżeń: 0
Postów: 861
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal Medal Medal

Tekst 1

pomysł - 3
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 6


Tekst 2

pomysł - 6
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 6

Tekst 1: 21 punktów
Tekst 2: 24 punktów
__________________

CRAZY WITCH TRIO!
Czarodziejka dark shadow Sailor Mars
Wyślij prywatną wiadomość
~Ms_Kane F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 06-08-2012 10:39
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Mistrz Eliksirów
Punktów: 2978
Ostrzeżeń: 0
Postów: 1,256
Data rejestracji: 24.04.12
Medale:
Brak

Tekst I
pomysł -4
realizacja tematu -5
poprawność ortograficzna -3
styl -5
ogólne wrażenie -5
Razem:22

Tekst II
pomysł -5
realizacja tematu -4
poprawność ortograficzna -3
styl -4
ogólne wrażenie -7
Razem: 23


__________________

media.giphy.com/media/A4YfNX2iXFsGY/giphy.gif
37.media.tumblr.com/tumblr_m02xnz7lL01qju7t7o1_500.gif
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 09-08-2012 21:32
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Przyszła pora na podsumowanie zmagań.

Tekst 1 - 43 punkty (47,78%)
Tekst 2 - 47 punktów (52,22%)

Z tych skrupulatnych obliczeń wynika, że tym razem zwyciężył autor tekstu numer 2, czyli Tom_Riddle. Wielkie brawa należą się również twórcy pierwszego tekstu, który wykazał się talentem pisarskim i ogromną determinacją w czasie jego powstawania, Helltrixowi Trzynastemu vel Panu Piekielnemu. Walka była niezwykle wyrównana!

Pragnę podziękować Czarodziejce i Zabci99 za oceny - tylko Wy dwie podjęłyście się tego trudnego zadania. Macie moją wdzięczność i liczę na dalszą aktywność!
Wyślij prywatną wiadomość
~Helltrix13 F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 10-08-2012 00:41
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Lord
Punktów: 3021838
Ostrzeżeń: 2
Postów: 104
Data rejestracji: 20.03.11
Medale:
Brak

Szkoda, że tylko dwie osoby zdobył się na ocenę naszych zmagań. Aczkolwiek w pełni zgadzam się z ich werdyktem, bo praca Wrednego i Zboczonego Adminiska jest zwyczajnie lepsza! xD

Przy następnym pojedynku to ja stawiam warunki i dwa razy zastanowię się nad terminem, w którym rzucę wyzwanie (You-Know-Why) ;D
__________________

Edytowane przez Helltrix13 dnia 10-08-2012 00:42
Wyślij prywatną wiadomość
!Tom_Riddle F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 10-08-2012 10:54
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 17516
Ostrzeżeń: 0
Postów: 707
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal

Deal ;p
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT