Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1648 Ostrzeżeń: 2 Postów: 292 Data rejestracji: 05.01.11 Medale: Brak
Hej!
Bardzo mi się podoba, ale coś nie widzę kolejnej części... Czyżbyś zrezygnowała i porzuciła tego FF? Mam nadzieję, ze nie bo jest naprawdę świetny.
Pozdrawiam.
__________________
UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM, ŻE KNUJĘ COŚ NIEDOBREGO!
Wiedz, że coś się dzieje drogi Gościu.
HarryPotter3107 - ;D
Loa_Riddle - ;D
Ale że co? ;>
______________________________
"-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome,puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył."
"-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbeldore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze."
''Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwale, a nawet powstrzymać śmierć... Jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać."
"- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
- Tak.
- Tak, proszę pana.
- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze. "
Dom:Gryffindor Ranga: Przeciętny Uczeń Punktów: 171 Ostrzeżeń: 0 Postów: 15 Data rejestracji: 05.07.11 Medale: Brak
Aż mi się płakać chce ...
To takie smutne ..!
Kobieto ty masz po prosu TALENT ..!
Ale to twój wybór co z nim zrobisz ...
Proszę tylko: zrób coś dobrego dla świata i PISZ DALEJ !!!
Ale wracając do tekstu (chociaż to o nim ciągle pisze...) dostajesz po prostu WYBITNY !!!
Nie mam siły pisać o twoim geniuszu ..!
Czekam na kolejne części ..!
Znalazłam kilka błędów ale nie o nich chcę pisać ..!
Wiedziałam że można zmienić się dla miłości (moja przyjaciółka zmieniła się dla chłopaka którego teraz nie cierpi cała szkoła i ona sama, ja byłam świadkiem tej metamorfozy i to wcale nie jest przyjemne, ja prawie się zmieniłam ale doszłam do wniosku że nie warto: jeśli mnie pokocha to mnie a nie mimozę ..! ale że aż tak ..!
Pozdrowienia ..!
Agnieszka Black.
P.S.
http://www.hogsme...rowstart=0 JUŻ WKRÓTCE OSTATNI ODCINEK!
ZAPRASZAM CIĘ, AgnieszkaBlack! ^^
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Przepraszam, że olałam tą stronę. Wracam. Odcinków będzie więcej. Na dowód dodaję odcinek Ten fick dojrzewał we mnie, wiem, że powstanie więcej pomysłów.
Przepraszam za styl, pisane na szybko, a poza tym od ponad pół roku nie napisałam NIC, wrócenie do starej jakości zajmie mi trochę czasu. Bądźcie wyrozumiali.
Potrzebna beta, chętny ktoś?
Dedykowane czytelnikom.
***
Słońce powoli budziło się, pozwalając swoim pierwszym promykom leniwie prześlizgiwać się pomiędzy gałęziami drzew i wyschniętymi krzakami. W tej okolicy ziemia od dawna nie dawała żadnych owoców, w krajobrazie dominowała nagość i surowość szarości oraz brązów.
r0;Kiedyś było tu tak pięknier1; - pomyślał Colin siedząc na podłużnym głazie. Wspominał, jak przyjechał tu kiedyś z ojcem i bratem. Polowali, palili ogniska, kąpali się w strumyku i przede wszystkim walczyli z problemami. Zamknął oczy, wciągając powietrze do płuc, niemal poczuł tamten zapach - woń jagód mieszała się z żywicą i wilgotnym mchem. To był najpiękniejszy okres w jego życiu, mimo, że działo się to po odejściu matki. Gdy kobieta porzucała rodzinę, nie był jeszcze wiadomy im powód tej decyzji. Creeveyowie mimo to byli w ogromnym szoku, a zwłaszcza ojciec, człowiek o gołębim sercu, nie umiał pogodzić się z sytuacją. Z czasem nauczyli się funkcjonować z tą świadomością.
Teraz jednak ani śladu nie było po pięknie tego miejsca. W czasie ostatniego roku przed Bitwą, gdy lasy służyły za miejsca ukrycia, przyroda została zniszczona. Dla Collina, który kochał naturę, jako jedyną, która nigdy go nie skrzywdziła, była to męka. Widzieć cierpienia swojej kochanki, która choć zdradziecka, to jednak tak dobra, tego było ponad miarę. Collin nie opłakiwał aż tak ludzi, doświadczył z ich rąk zbyt wielu krzywd, by uwierzyć, że nie są winni swoich cierpień. To w czasie Bitwy ujrzał swą matkę, w której postawie było tak wiele nienawiści do całego świata. Walczyła ramię w ramię z barczystym śmierciożercą, o którym już wielokrotnie Prorok Codzienny pisał jako o najokrutniejszym wilkołaku. Z początku syn chciał ją bronić, jednak porzucił tą myśl i całą nadzieję, gdy kobieta pocałowała spontanicznie swego partnera. Byli cali umazani krwią jednego ze szkolnym kolegów Colina. Chłopak zawył rozpaczliwie, rozpoczynając pojedynek z własną matką. Jakże okrutna jest wojna, jakże bezlitosna i niemoralna, gdy matka i syn, krew z krwi, stają po przeciwnych stronach i walczą na śmierć i życie? W tym starciu nie mogło być wygranego. Każde z nich i tak straciło już wszystko. Miotane po omacku zaklęcia odbijały się od ścian, prawie żadne nie trafiało do celu. Stojący najbliżej zastygli w bezruchu, przypatrując się walce. Nie mogli wiedzieć prawdy o tej sytuacji, a jednak w powietrzu czuć było rozgrywającą się tragedię.
- Dlaczego? - spytał wtedy matkę.
- Tylko zło zwycięży! - zawyła, miotając kolejne śmiertelne zaklęcie. W tym szale rozpięła jej się szata. Oczom Colina ukazał się lekko wystający brzuch, który z pewnością mógł oznaczać tylko jedno. Stanął sparaliżowany, myśląc o tym dziecku - dziecku wojny i zła, a przecież niewinnym z natury. Łzy pojawiły się w jego oczach. Ten ułamek sekundy sprawił, że kobieta, którą kiedyś nazywał matką, posłałą klątwęm która uderzyła go w pierś. Z rozłożonymi szeroko rękoma uniósł się w powietrze i uderzył w ścianę. Upadł na ziemię, a kawałki cegieł spadły na niego, pokrywając go grubą warstwą gruzu. Nie umarł, przerażała go ta świadomość. Jego ciało pozostało poza jego władaniem, a umysł unosił się gdzieś daleko, nie mogąc porozumieć się z nikim.
Do życia wrócił, gdy już zupełnie stracił wszelką nadzieję, zupełnie, jakby zaklęcie matki przestało działać, gdy stanie się taki jak ona. Przez te długie lata znienawidził Harryr17;ego Pottera. To przez niego tamten śmierciożerca odebrał mu matkę, to przez niego świat cierpiał. Colin kochał teraz jedynie ojca i brata. Gdy ocknął się, w szpitalu św. Munga był sam. Po długim śledztwie odkrył, że brat i ojciec opuścili go. Stracili nadzieję na ratunek, po prostu odeszli, nie pozostał po nich żaden ślad. Chłopak wpadł w znieczulicę, całe dnie spędzał w Dziurawym Kotle pijąc Ognistą i śpiąc na zmianę. To tam spotkał zrozpaczonego Rona. Byli dla siebie nawzajem oparciem. Dwie ofiary Wojny - dla nich obu byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby umarli w walce, pochowani z honorami i wspominani z podziwem. A jednak nie, Wojna pozostawiła w ich duszach rysy, których nie dało się naprawić. To oni tak naprawdę cierpieli najbardziej... Znienawidzili zło i dobro, w tym konflikcie nie było przecież niewinnych. Wierzyli tylko we własne wartości.
Colin siedział na głazie, wpatrując się w dal. Łzy szkliły się w jego oczach. Nie chciał płakać, lecz co mu teraz pozostało? Śmierć byłaby najlepszą alternatywą, jednak co by wniosła? Usilnie próbował robić coś, by zaistnieć. Teraz muszą wykonać misję. Niech Wybraniec cierpi tak jak inni - niech zrozumie, że Wojna się nie skończyła, że ona trwa, choć przeciwnik się zmienił. Zmarli nie są wcale najgorszą stratą, to życie z okaleczoną duszą jest gorsze od śmierci. Czarny Pan oddał przysługę tym, którzy zginęli. Tak naprawdę tragedią przeszłości było co innego - pokolenia wychowane do walki, nie umiały sobie radzić w normalnym świecie. Colin zatrząsł się, myśląc o losie dziecka, które było w łonie jego matki. Wiedział, że nie spocznie, dopóki nie dowie się prawdy o nim.
Tuż za nim pękła gałązka. Nawet się nie odwrócił, poznałby ten charakterystyczny krok wszędzie. I ten zapach w powietrzu. Przymknął oczy, delektując się mieszanką wody kolońskiej i Ognistej Whisky. Choć pewnie kiedyś wydałoby mu się to idiotyczne, teraz ten zapach przypominał mi bezpieczeństwo.
- Myślisz, że dobrze robimy? - spytał cicho.
- Nie. Ale nie robimy też źle. - Ron mruknął nieco zdenerwowany.
- Coś się stało?
- Zwiała.
W tym momencie cały świat się zatrzymał.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Dziękuję za miłe komentarze Kolejny odcinek już powstaje, jednak myślę, że dodam go dopiero jutro lub w poniedziałek. Komentujcie Naprawdę, nie boję się krytyki.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Charłak Punktów: 5 Ostrzeżeń: 0 Postów: 2 Data rejestracji: 18.04.12 Medale: Brak
O jedno l za dużo w wyrazie: Dla Collina,i jeszcze raz za dużo: Collin nie opłakiwał,najokrutniejszym spacji zapomniałaś,szkolnym zamiast m powinnaś napisać h. Więcej nie widzę Ale masz talent kobieto !
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
No, no, to jest naprawdę Coś. Mhhroczny Ronald, zdesperowany Harry, chcąca rozwodu Ginwera... tak, to jest naprawdę wielkie Coś. Błędów nie znalazłam, pomijając te, które wytknęli poprzednicy. Mamy coś wspólnego, bo ja zamykam przeglądarkę jak widzę paring HG/RW . Czekam na więcej i daję Ci... zaraz... 33 Wybitny . Mam nadzieję, że zrobisz wielki Come Back, życzę weny i pozdrawiam .
pees: Jeśli nadal potrzebujesz bety, to ja bardzo chętnie posprawdzam Twoje FF ;>.
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Obiecanki-cacanki! A rozdziału jak nie było tak nie ma! Wracaj, Red Crayon, bo głodni czytelnicy czekają!
A tymczasem znalazłam tylko takie tam błędziki:
r0;Kiedyś było tu tak pięknier1; - pomyślał Colin, siedząc na podłużnym głazie.
Powinno być Collin. No i jeszcze dodatkowy przecinek się przyda
Gdy kobieta porzucała rodzinę, nie był jeszcze wiadomyim powód tej decyzji.
Chyba się trochę zagubiłaś w tym zdaniu. Ale zaraz nakieruję Cię na właściwą ścieżkę Brakuje "ś" przy słowie "świadomy". A w ogóle to zdanie chyba miało wyglądać tak:
Gdy kobieta porzucała rodzinę, nie był jeszcze świadomy powodu podjęcia przez nią tej decyzji.
I to tyle. Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz tu kiedyś-tam i dokończysz to opowiadanie, bo jest naprawdę ciekawe i intrygujące. Szkoda tylko, że piszesz takie krótkie rozdziały. Twoją mocną stroną jest to, że rozdział jest świetny nawet wtedy, gdy nie ma wiele dialogów. To świadczy o tym, że naprawdę dobrze radzisz sobie z pisaniem opisów miejsc/uczuć/bohaterów. Tylko tak dalej! Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że pojawi się wcześniej niż za pół roku
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 275 Ostrzeżeń: 2 Postów: 149 Data rejestracji: 06.07.12 Medale: Brak
jestem pod wrażeniem Twoich tekstów, bardzopodoba mi się to co piszesz i przyłączę się chętnie do innych
WRACAJ I PISZ DLA NAS BO JESTEŚMY ZAFASCYNOWANI
__________________
Pamiętasz ten moment, kiedy jako dziecko, w wieku koło siedmiu lat, malujesz obrazek i niebo to niebieski pasek u góry kartki? I wtedy przychodzi ten moment rozczarowania, kiedy nauczyciel mówi ci, że tak naprawdę niebo zajmuje cała wolną przestrzeń na rysunku. I to jest ta chwila, kiedy życie zaczyna być coraz bardziej skomplikowane i nieco nudniejsze, ponieważ zamalowywanie kartki na niebiesko jest raczej nużącym zajęciem. - Alan Rickman
Dom:Gryffindor Ranga: Drugoroczniak Punktów: 85 Ostrzeżeń: 0 Postów: 38 Data rejestracji: 04.04.12 Medale: Brak
AAAAAAAAAAa..... No weź, ja chcę dowiedzieć się co będzie dalej. No proszę cię nie rób mi tego.
To jest niesamowite, to jest wspaniałe, to jest ...
No proszę cię.
Edytowane przez Fantazja dnia 05-08-2012 23:14
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.