Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Mój pierwszy fick bez Mistrza Eliksirów publikowany na Hogs. Jakoś tam mnie z tym naszło ponad miesiąc temu, ale się zebrałam i przepisałam dopiero dziś. Oh yeah! Brawa dla mnie!
Dedykacje dla:
-Mojej weny, za to, że mnie gryzie po kostkach,
-Veronic Riddle, której ostatni komentarz sprawił, że zapragnęłam to dodać.
Autorka: ja, ja i tlyko ja
Długość: 570 słów jeśli dobrze policzyłam.
Rodzaj Ficka: Wieloodcinkowiec
Beta: Przepraszam wampirzyco, że nie dałam ci tego do zbetowania, ale dodaję w afekcie. Mam nadzieję, że w następnym odcinku zaszczycisz mnie pomocą...
***
Zima tego roku była wyjątkowo mroźna. Ulice Doliny Godryka pokrył biały, śnieżny puch. Śmiech dzieci niósł się daleko od malutkiej wioski.
- James! Albus! Lilly! Wracamy. - czarnowłosy mężczyzna w okularach wołał swoje pociechy. Było dopiero południe, ale nagle pociemniało i zrobiło się chłodniej niż zwykle. Przerażone matki krzyczały, chwytając swoje płaczące dzieci w objęcia. W sercu pottera pojawił się strach. To przecież niemożliwe, aby tyle lat po pokonaniu Voldemorta oni powrócili. Nie, to nie byli Śmierciożercy. Mieli szkarłatne, dopasowane szaty. Mimo, że na głowach nie mieli kapturów, nie było widać ich twarzy. Zapewne było to miejscowe zaklęcie zwodzące.
- Protego! - wykrzyknął drżącym głosem. Kilka osób poszło w jego ślady. Jako auror i członek Brygady Uderzeniowej często miał do czynienia z trudnymi sytuacjami. Teraz chroniąc swoje dzieci przed wrogiem działał w afekcie. Nie mógł skupić się na pojedynku, ponieważ co chwilę rozglądał się na boki, szukając wzrokiem pociech.
- Odwrót! - magicznie wzmocniony głos jednego z agresorów sprawił, że wiele osób zatkało sobie uszy. Harry Potter stał jak spraliżowany, z różdżką przy boku. Ten głos rozpoznałby wszędzie. Tyle razy go słyszał, że chyba nigdy w życiu go nie zapomni.
- Collin Crevey? - spytał cicho. Przez chwilę wydawało mu się, że postać odwraca się w jego stronę. Przez ułamek sekundyodniósł wrażenie, iż zobaczył twarz mężczyzny. Nie był pewny, czy to była prawda. Czuł palące, nienawistne spojrzenie na piersi, a potem... Wszystko ustało tak szybko, jak się zaczęło.
- Tato! Tato! - krzyk James'a przypominał mu śpiew trytonów. Ile sił w nogach ruszył w kierunku źródła głosy.
- Al, gdzie Lilly? - wydyszał zmęczony.
- O-On ją... Z-Z-Zabrał! - wyjąkało dziecko, wtulając się w ojca...
Nie płacz, Hermiono. - wysoki i barczysty Bułgar poklepał po plecach żonę. Kobieta zadrżała i potrząsnęła nerwowo głową.
- Nie rozumiesz! On odszedł. Był mi bliski i... TO bez sensu! Nawet nie wiem, co się z nim dzieje, co robi, czy... Czy żyje. - wyszeptała zdławionym głosem.
- On był dziwny, ten Ron. - podsumował Wiktor, obejmując ukochaną.
Czekał na wiadomość z misji. Sam nie wiedział, czemu zaufał tym ludziom. Zaskakujące, ilu osobom Harry Potter zniszczył życie. On sam stracił przez niego wszystko, na czym mu zależało. Od zawsze czuł, że matka kocha go mniej, niż resztę rodzeństwa. Pojawił się ten czarnowłosy okularnik i stracił resztki uwagi, którą poświęcała mu rodzina. Z początku pochlebia ł mu fakt, że jest bliskim przyjacielem Wybrańca, lecz szybko minęła mu duma. Stał w jego cieniu nie mogąc się wybić. Nie był sławny jak Harry, czy mądry jak Hermiona. On był tylko zwykłym Weasley'em, ,,rudzielcem od Pottera". Po śmierci Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać wszystko miało wrócić do normy. Miało, ale nie wróciło. Wybraniec przypisał sobie zasługi innych. Gdyby nie Snape, Riddle nadal by żył. Wtedy nie czuł żalu do kolegi. Był szczęśliwy z Hermioną. Chodzili ze sobą blisko trzy lata. Szalał za nią, była dla niego wszystkim. Potem... Spakowała walizki i tak po prostu odeszła. Zostawiła go tydzień przed ślubem. Spotkał ją z Krumem. To był dla niego cios. Przysiągł sobie, że zostanie kimś ważnym. Marzył, aby ludzie szanowali go i się z nim liczyli.Dążył do władzy. Nie chciał już być postacią drugoplanową. Został tym, czego najbardziej się bał. Zapomniał, jak to jest być szczęśliwym. Przestał czuś cokolwiek prócz nienawiści i poczucia pustki. Wojna zmienia ludzi, zmieniła i jego...
- Panie, mamy małą. - w pomieszczeniu zjawiło się kilkanaście postaci. Jedna z nich szarpała rudowłosą dziewczynkę.
- Witaj Lilly. - powiedział cicho.
- Wujek? Pomóż mi, proszę... - wyszeptało przerażone dziecko. Po chwili jednak zrozumiało, po której jest stronie i rozpłakało się.
***
Powiedzcie mi, jak się podobało i czy mam kontynuować, czy lepiej dać sobie spokój...
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5038 Ostrzeżeń: 0 Postów: 355 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
No a to ciekawe. Pierwszy raz czytam tego rodzaju ff. Pomysł naprawdę genialny. Świetnie napisane i nawet błędów takowych nie ma.
Ciekawi mnie co się stanie z małą Lilly i jak to wszystko się potoczy. Innymi słowy czekam na następną część.
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 402 Ostrzeżeń: 0 Postów: 264 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ehm... (sprawdzam, czy mikrofony są na swoim miejscu, rozglądam się, w poszukiwaniu tekstu[nie ma!!! Muszę improwizować])
FF baaardzo mi się podoba. Hermiona + Krum Jakaś nowość na +
Ron (tak wywnioskowałam) po ciemnej stronie mocy - WOW.
Porwanie córki Harry'ego - ciekawe rozpoczęcie.
Błędów nie zauważyłam, poza jednym - ZA KRÓTKO!!!
Więc reasumując - czekam na ciąg dalszy
(wyłączam mikrofon i schodzę ze sceny)
__________________
Od przebiegłości Ślizgonów Kretynizmu Puchonów i od Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów CHROŃ NAS GRYFFINDORZE
"Jesteśmy, kim jesteśmy. Sumą naszych niedostatków" ~ Alan Rickman
Dom:Slytherin Ranga: Animag Wąż Punktów: 562 Ostrzeżeń: 0 Postów: 103 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
a mi się podobał, o. lubię oryginalne ff, a Twoje niewątpliwie takie jest. Ron się mści na Harrym za to, że był tylko postacią drugoplanową;p naprawdę bardzo fajne. i błędów nie zauważyłam. chociaż gdyby wstęp był trochę dłuższy, łatwiej by było sobie wyobrazić...no, ale ja zawsze muszę się do czegoś przyczepić. i za krótko,o.
czekam na następny..
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Dziękuję za te pozytywne komentarze. Piszę kolejną część, ale nie wiem, kiedy dodam, bo muszę porozmawiać z moją betą i spytać, czy się podejmie... A krótkie jest, bo piszę w zeszycie, a później przepisuję. Ale teraz albo będę się starała bardziej rozpisywać, albo na komputerze naskrobię. I muszę uprzedzić, nie wiem, kiedy doam, bo nie chcę wam chłamu wciskać, tylko coś w miarę czytalnego...
__________________
Mnie najbardziej zaintrygował fragment z Colinem Creeveyem. On przecież... zginął...? (Czyżby nie? A może drogi Ronuś przerobił go na inferiusa?)
Czekam na ciąg dalszy. Początek był intrygujący.
__________________
Należy sobie powiedzieć uczciwie: Gdyby przestępstwo się nie opłacało, byłoby naprawdę niewielu przestępców.
Dom:Ravenclaw Ranga: Uczestnik TT Punktów: 230 Ostrzeżeń: 1 Postów: 35 Data rejestracji: 30.08.08 Medale: Brak
Red Crayon, ten fanfick to naprawdę dzieło i cudeńko! Wciągnęłaś mnie, zaczynam sobie głupio wyobrażać, co może dziać się dalej, a i tak się nie wydarzy! Intrygujące opowiadanie - to coś, co mi się podoba. Od jakiegoś czasu żaden fanfick na Hogsmeade mnie tak nie zaciekawił Pisz, pisz, czekam na następną część ;] szkoda, że na forum nie ma ocen, u mnie masz Wybitny
__________________
Życie stanie się piękne niczym diament tylko wtedy,
gdy ktoś bliski je oszlifuje... bez niego życie jest zamknięte...
- James! Albus! Lilly! Wracamy. - czarnowłosy mężczyzna w okularach wołał swoje pociechy.
Czarnowłosy od dużej.
W sercu pottera
Pottera od dużej.
Nie, to nie byli Śmierciożercy. Mieli szkarłatne, dopasowane szaty.
Przepraszam bardzo, ale tu parsknęłam śmiechem, bo wychodzi na to, że Śmierciożercy mieli niedopasowane. ^^
Collin
Znowu o jedno l za dużo.
sekundyodniósł
Spacji zapomniałaś.
Nie płacz, Hermiono. - wysoki i barczysty Bułgar poklepał po plecach żonę.
Przed nie powinien być myślnik, a wysoki powinno być od dużej.
Czy żyje. - wyszeptała zdławionym głosem.
- On był dziwny, ten Ron. - podsumował Wiktor, obejmując ukochaną.
- Witaj Lilly. - powiedział cicho.
Niepotrzebne kropki.
Było jeszcze parę literówek, ale nie chce mi się już ich wypisywać. Powinnaś jednak uprzednio skorzystać ze swojej bety. ;]
Jeśli chodzi o tekst, to muszę przyznać, że zaciekawił mnie. W końcu to coś innego, jakaś ciekawa fabuła. Ron po tej złej stronie, pragnący zostać drugim Voldemortem? Oryginalny pomysł. No ale zdziwiło mnie zachowanie Hermiony. Zostawiła Rona tak nagle, bez żadnego wyjaśnienia, spakowała walizki i odeszła, jak się później dowiedział, do Kruma. Trochę to do niej niepodobne... Ale ciekawe. FF zapowiada się bardzo fajnie i na pewno przeczytam kolejną część. ;]
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Dedykacja dla:
- Wampirzycy za betowanie i nie tylko
- Rock Idiot za "inteligentne" rozmowy na GG
- Tym wszystkim anonimowym sprawcom tego, że chcę pisać
- Zniknęła?! Co przez to rozumiesz? Wyszedłeś z dziećmi na sanki i porwali Lily! - histeryczny krzyk kobiety słyszała cała okolica.
- Ginny, uspokój się. To nic nie pomoże. Zastanówmy się co robić - uspokajał ją Harry. Kto jak kto, ale on wiedział, że pośpiech jest złym doradcą. Swego czasu stracił przez niego ojca chrzestnego.
- Uspokoić się?! Ktoś zabrał twoje dziecko, a ty masz to gdzieś! Mogą ją torturować! A co, jeśli nie żyje?! Nienawidzę cię! - Ginny zaczęła się szarpać, bijąc męża na oślep. Wpadła w szał. Złapała pierwszą lepszą figurkę i cisnęła nią w Harry'ego.
- Ginewro, proszę! Tu nie chodzi o nas, lecz o Lily! Ministerstwo już jej szuka, a ja czekam tylko na sowę od Kingsley'a i ruszam z resztą aurorów. - Harry starał się opanować sytuację. Jak dobrze, że był wpływową osobą w świecie magii i mógł liczyć na pomoc najwyższych władz. Reakcja rudowłosej nie zdziwiła go. Już nie raz spotkał się z napadami agresji w jej wykonaniu i wiedział, co robić. Jej słowa już nie bolały. Wiedział, że nie czuje do niego ani grama miłości. Kiedyś, na początku, szaleli za sobą, ale ta chemia szybko się wypaliła. Po prostu się sobą znudzili. Starali się odbudować tę więź, ale nie było to łatwe. Ona każdą wolną chwilę spędzała na treningach drużyny Quidditcha, a on w ministerstwie. I wtedy się stało. Ginny zaszła w ciążę. Postanowili, ze będą razem ze względu na dziecko. Byli zgodni w kwestii, że malec powinien mieć pełną rodzinę. Ich stosunki ociepliły się, choć nie były takie jak kiedyś. NIe minęło dużo czasu, a na świat przyszła trzecia pociecha. Kobieta miała za złe mężowi, że musi zaprzepaścić karierę. Wiele razy mówiła mu, że zmarnował jej życie. Niemal codziennie kłócili się o późne powroty do domu. Dobrze wiedział, że jego żona trzyma w szafce nocnej papiery rozwodowe. Wahała się, czy je wysłać, a on nie pomógł jej zapomnieć o tym pomyśle. Wracał jeszcze później, nie poświęcając Ginny czasu. A teraz jeszcze porwanie Lily. Drżał ze strachu o dziecko, a jednocześnie był już pewien, że niedługo zostanie rozwodnikiem. A wtedy będzie sam. Nie miał już przyjaciół. Stracił ich. Byli z nim na złe, ale na dobre nie potrafili. Od ślubu Hermiony nie rozmawiał ani z nią, ani z Ronem. Od ostatniej rozmowy z tym drugim minęło kilka lat. Słyszał różne dziwne pogłoski, ale w nie nie wierzył. Albo nie chciał tego zrobić. Tak samo jak w przypadku Colina, myślał, że to bzdura. Przecież byli po białej stronie...
- Jadę do matki - z zamyślenia wyrwał go stanowczy głos Ginny.
- Co? - spytał mało inteligentnie.
- Jadę. Do. Matki! - warknęła zirytowana kobieta. - Bracia obiecali mi pomóc szukać małej. Informuj mnie i... powinna do ciebie przyjść sowa z sądu. Zachowaj resztki honoru i odbierz ją. Nie utrudniaj tego. - dokończyła zdawkowo.
- Panie Potter! Proszę zaczekać... - za mężczyzną biegł urzędnik.
- O co chodzi? Mówiłem, że jestem tylko na moment. Dołączam do Brygady Uderzeniowej. Podobno mają trop - powiedział zdenerwowany Harry. Krzywo zapięta koszula, przekrzywiony krawat, kilkudniowy zarost. Tak się ostatnio prezentował. Nie trudno się dziwić, że nie budził zbytnio szacunku. Byle człowiek mógł mu wleźć na głowę.
- Chodzi o pańską córeczkę, sir. Zbadano ten ślad i wysłano grupę aurorów. Wrócił tylko jeden. Podesłać go do pana?
- Tak. Ale szybko. Oczekuję go w moim gabinecie za dwie minuty - syknął przez zęby. Będąc już w pomieszczeniu, odetchnął z ulgą. Coś wiadomo w tej sprawie. Lily wróci cała i zdrowa. A Ginny... Będą jeszcze szczęśliwym małżeństwem! Z uśmiechem spojrzał na zdjęcie leżące na biurku. Cztery osoby machały do niego. Sam robił tę fotografię. Sięgnął po kubek i nalał do niego mocnej czarnej kawy. Ostatnimi czasy nie pił nic innego. Po pierwszym łyku zakrztusił się. Była zimna.
- Cholera! - zaklął, wyciągając różdżkę. W tym samym momencie otworzyły się drzwi i do gabinetu wszedł mężczyzna. Był niezwykle poraniony; całą twarz pokrywały mu blizny i rozcięcia.
- Więc? -spytał szybko, odstawiając kubek z powrotem na szafkę.
- Zginęli wszyscy prócz mnie. Deportowałem się w ostatniej chwili. Oni są... - zaczął, ale mu przerwano:
- Pytam o Lily! Widziałeś moją córkę?! - Harry chwycił podwładnego za poły szaty. Szybko jednak się opanował i puścił go.
- Taką małą, rudowłosą dziewczynkę? Tak, spała. A zaraz obok siedział on. Wydawał się znudzony tą walką. Obserwował. Trzymał tylko rękę na głowie pana córki i mruczał coś pod nosem - odpowiedział prędko, jakby bojąc się, że za chwilę znów dojdzie do rękoczynów. W Potterze się zagotowało. Najgroźniejsze klątwy dotyczyły dotyku. A ona mogła nie spać, tylko być pod działaniem zaklęcia. Wyobraźnia podsuwała mu okropne wizje. Wzdrygnął się.
- Nie mogliście go czymś trafić?! On pewnie robił jej krzywdę! - krzyknął.
- Chroniła go jakaś tarcza. Nie można było się przez nią przebić. A mała wydawała się być zadowolona. Uśmiechała się.
- Złożyłeś raport z misji mojemu asystentowi? Musi przygotować oświadczenie prasowe i wysłać do Proroka listy gończe.
- Tak - padła krótka odpowiedź.
- Czy potrafiłbyś trafić na miejsce zbrodni? I czy widziano jak się deportujesz? - W jego głosie pojawił się ton służbowy. Wróciło racjonalne myślenie.
- Sądzę, że znajdę drogę. Nie widział mnie nikt. Miałem pelerynę-niewidkę, sir - mruknął auror.
- Ach, świetnie! - szczerze ucieszył się Harry - A czy rozpoznałeś wroga? Kim był ich przywódca?
- Pan nie uwierzy. To był... - zaczął mężczyzna lekko zdenerwowany - To był pana przyjaciel, Ron Weasley.
Pod Potterem ugięły się nogi. Upadł na zimną posadzkę. Nic więcej nie pamiętał...
Dom:Gryffindor Ranga: Członek GD Punktów: 521 Ostrzeżeń: 3 Postów: 331 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ja nie mogę... Zaczyna się rokręcać... Ale jedna rzecz mi tu śmierdzi... Chyba tylko Harry miał pelerynę niewidkę. Więc skąd miał ją ten drugi auror...
Bardzo się mnie podoba pomysł z rozwodem Harry'ego i Ginny! Wow! Nigdy bym na coś takiego nie wpadała! Weny życzę
Edytowane przez Tonks2812 dnia 24-01-2009 12:38
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Veronic, nie mówimy o PRAWDZIWEJ pelerynie-niewidce, a o tej, która z czasem traci właściwości. Dziękuję za dwa pozytywne komentarze. Bardzo się cieszę, że się spodobało.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Czwartoroczniak Punktów: 208 Ostrzeżeń: 0 Postów: 45 Data rejestracji: 27.08.08 Medale: Brak
Dość ciekawie piszesz, opowiadanie wciąga, jest w większości bez błędów i w ogóle... No ale nie podoba mi się fakt zdrady Rona, tego że Ginny nie kocha Harry'ego... krótko mówiąc, wolę zakończenie według Rowling. Jednak Twoje FF poczytam, jestem ciekawa, jak to wszystko rozkręcisz i zakończysz.
__________________
Od chytrości Ślizgonów,
Kujonstwa Krukonów,
Niechęci do walki Puchonów
Chroń nas Gryffindorze!
Pokaż na co cię stać,
Ale nie jeden raz.
Słuchaj słuchaj jaj jaj
Piękne słowa
Mówią wszystko
Lecz nie zmienią nic
Nie zmienią nic
Nie zmienią nic...
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Harry Potter 9, co kto woli. Mi się zakończenie według Rowling nie podoba, bo jest zbyt sielankowe. Chciałam pokazać, że życie płata figle i nie jest sprawiedliwe. Ron zdradza wiesz dlaczego? Bo był niedoceniany. Jeśli milczałby, uznałabym go za głupca. Nikt nie jest święty, a on cierpiał. Ginny? Nie wszystko idzie cudownie. A wiesz dlaczego? Bo to nie bajka. Chciałam pokazać, że nawet, jeśli wydaje się być świetnie to i tak z czasem się wszystko psuje. A Ginny nigdy nie była spokojna i cicha, z pewnością nie chciałaby dać się usidlić. Jak widać różni się nasze postrzebanie świata. Każdy ma inne odczucia. Dziękuję za twój komentarz.
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Pierwszoroczniak Punktów: 46 Ostrzeżeń: 0 Postów: 13 Data rejestracji: 14.09.08 Medale: Brak
Bardzo mi się podoba! Hermiona i Krum? Ciekawe co z tego wyjdzie...dlaczego Granger zostawiła Ron kilka dni przed ślubem? No i porwanie Lily...Czekam na następny rozdział...
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Cieszę się Charlotte, że ci się podoba! Co do Hermiony i Kruma - ja zawsze wierzyłam, że tyko oni mogą ze sobą być. Dlaczego Granger zostawiła Rona? Wyjaśni się to niedługo. Ale nie powiem nic, żeby niespodzianki nie psuć...
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Trzecioroczniak Punktów: 157 Ostrzeżeń: 2 Postów: 163 Data rejestracji: 29.08.08 Medale: Brak
Nie. Ron Weasley i władza? To totalnie kanonu się nie trzyma. Weasley nie jest do tego zdolny, jest na to za głupi.
Po scence z Krumem, można się domyślić o kogo chodzi.
Nie cierpię pary Ginny/Harry dlatego cieszy mnie że nie są ze sobą szczęśliwi.
Sorry, że tak krótko, ale po prosu mi się nie podoba i nie wiem co pisać xD
Pozdrawiam
Edytowane przez Dziewczynka dnia 21-09-2008 14:24
Dom:Ravenclaw Ranga: Członek Brygady Inkwizycyjnej Punktów: 519 Ostrzeżeń: 0 Postów: 135 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
To chyba pierwsze ff na nowych Hogsmeade, które mnie tak wciągnęło;)
Najbardziej zdziwiło mnie, że Colin jest po złej stronie, przecież zawsze wręcz ubóstwiał Harry`ego. Podoba mi się, że Hermiona jest z Krumem, według mnie kompletnie nie pasuje do Rona. Fajnie, że nie słodzisz tak jak Rowling i Harry`emu i Ginny nie układa się tak idealnie, jak w książce.
A co do Rona... świetny pomysł. Rona chcącego się zemścić i porywającego Lily polubiłam jeszcze bardziej niż książkowego.
Nie mogę się doczekać następnej części;) Pozdrawiam:*
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 349 Ostrzeżeń: 1 Postów: 191 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Dedykacja dla Martyny, że podjęła się bety tego odcinka. Miała naprawdę masę pracy. Dziękuję!
***
Wieczór w Norze jeszcze nigdy nie był tak smutny. Cała rodzina Weasleyów siedziała przy potężnym dębowym stole, na którym pełno było pysznego jedzenia, ale nikt nawet na nie nie spojrzał. Molly miała pochyloną głowę, jej siwe loki opadały na pomarszczone, stare dłonie. Wielkie łzy spływały jej po policzkach i kapały na podłogę, mieszając się z piaskiem, który na niej zalegał.
- Mamo, nie płacz. Znajdziemy ją - powiedział drżącym głosem George. Jednak i on nie do końca wierzył w swoje słowa. Na jego twarzy od paru dni nie zagościł nawet cień uśmiechu. On również bał się o siostrzenicę. Nie chciał siedzieć i czekać. Wolał działać. Czas sprzyjał przemyśleniom, a on bał się swoich myśli. Nie potrafił zaakceptować wspomnień o swoim bracie bliżniaku. O jedynym człowieku, który go rozumiał. Razem z nim umarła część jego duszy. Zniknęła beztroska. Ostatni raz śmiał się w dniu Bitwy*, właśnie wtedy, gdy stracił niemal wszystko. Chciał zamknąć oczy i zapomnieć o całym świecie. Gdy jednak wziął się w garść, wokół życie toczyło się dalej. Wydawało się, że wszyscy zapomnieli o tragicznych wydarzeniach, on jednak nie potrafił tak się zachowywać. Nigdy nie zaczął normalnie funkcjonować. Miał ochotę to rzucić, uciec gdzieś daleko, gdzie czas płynąłby szybciej. Mógłby wtedy pracować kilka razy więcej i po prostu przestać myśleć. Nie miał jednak serca do sklepu. Bez Freda nic nie szło dobrze. Brak pomysłów zaowocował niemal bankructwem. I właśnie wtedy pojawiła się ona. Pomogła mu, uratowała go przed nim samym. Była kimś więcej niż przyjaciółką, ale nie wiedzieć czemu, nigdy nie spojrzał na nią jak na kobietę. Był jej wdzięczny, że go wspiera, doceniał to, że nie chciała zmian. Chociaż wszyscy mówili, że byłaby z nich świetna para, oni nawet o tym nie pomyśleli. Nie chcieli stracić tej przyjaźni. Nie potrzebowali bliskości fizycznej. ta psychiczna była dla nich cenniejsza...
- Sowa! - Ginny zerwała się z krzesła i wskazała ciemny punkt, widniejący na niebie. W małej kuchni Weasleyów zrobiło się nagle straszne zamieszanie. Wszyscy wstali od stołu, odwracając głowy w stroną okna. Każdy miał nadzieję, ze to wiadomość od Harry'ego.
- To od niego! - krzyknęła rudowłosa, rozwijając pergamin i czytając list.
- Co pisze? - zainteresował się Charlie.
- Zaraz tu będzie. Chce nam sam wyjaśnić, co się stało. Boże! Jeśli coś stało się Lily?! - Łzy pojawiły się na jej policzkach. Podeszła do matki i położyła głowę na jej ramieniu. W tym samym momencie do ich uszu dobiegł donośny trzask towarzyszący aportacji. Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł czarnowłosy mężczyzna w okularach.
- I co? - spytała szybko pani Potter. Zrobiła kilka kroków w stronę męża, ale nagle się zatrzymała. Przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał jakby dopiero co stoczył śmiertelną walkę. Na twarzy miał świeże rany. Okulary na jego nosie były potłuczone, zaś szata brudna, poszarpana.
- Byłem tam - powiedział cicho, wpatrując się we własne buty.
- To gdzie jest Lily? Czemu jej tu nie zabrałeś? - spytał George. Irytowało go to, że Harry nie powiedział od razu o co chodzi. Z całego serca współczuł siostrze i domyślał się, co czuje.
- Nie było jej tam. Dostaliśmy za to wiadomość - mamy oddać mu jako okup ministerstwo magii. Drań wie, że nie możemy tego zrobić, a Lily... Nie będziemy mogli jej szukać z aurorami. Cała ta sprawa zostanie odstawiona na półkę. Ale ja tego nie odpuszczę. Będę szukał jej nawet sam. Chcę z nim porozmawiać. Nie wierzę, że mógł to zrobić. - spojrzał po wszystkich obecnych w pomieszczeniu, z oczu bił mu smutek - jego cierpienie było niemal namacalne.
- Kto? - spytało kilka osób naraz, nie mogąc się opanować.
- R-Ron... - wyszeptał. W tym momencie z ust Molly wydarł się przeraźliwy pisk. Wszyscy wpatrywali się w Pottera z otwartymi ustami. Jednak nikt nie potrafił wyobrazić sobie, co w tym momencie czuje matka, kobieta, której syn porwał dziecko, swoją siostrzenicę w dodatku. Serce skowyczało jej z bólu. Pogodziła się z tym, że Bill został zmasakrowany przez wilkołaka. Zniosła nawet śmierć Freda. Gdy Ron odszedł w świat, pomyślała, ,,tak musi byćr1;, ale nawet przez moment do głowy nie przyszło jej, że mógłby zrobić coś takiego. Była przerażona. Dlaczego los karał tylko jej rodzinę?!
- P - połozę się. - powiedziała cicho. Wstała od stołu i szybkim krokiem wyszła z kuchni.
- Pójdę za nią - mruknął Artur, zrywając się z miejsca.
- Tato... - szepnął Harry. Mimo rozwodu jego stosunek do Weasley'ów nie zmienił się.
- Rozumiem. - pan Weasley poklepał go po plecach i odszedł, dziwnie blady i zamyślony.
- Kiedy ruszamy? - rzeczowy głos Charliego sprawił, że George i Percy chwycili za różdżki.
- Już - rzucił czarnowłosy mężczyzna i wszyscy wyszli na podwórze Nory, by się deportować do ministerstwa i uzgodnić, co dalej robić.
W Bułgarii bardzo trudno było dostać Proroka Codziennego. Ba, to rzecz niemal niemożliwa, ponieważ rzadko która sowa przeleciałaby taki szmat drogi bez odpoczynku. Ale od czego ma się znajomości? Właśnie dzięki nim w malutkim gebinecie Hermiony Krum leżał pokażny stos tych magazynów. ,, Nagłówek na pierwszej stronie najnowszej gazety głosił "porwanie Lily Potter, str. 15". Kobieta przerzuciła szybko kartki i zaczęła czytać:
,,Przedwczoraj około godziny dziesiatej rano w Dolinie Godryka porwano córkę szefa aurorów Harry'ego Pottera, Lily. Dogłębne śledztwo wykazało, że sprawcą jest wuj dziewczynki, Ronald Weasley. Dziś rano pojawił się list gońćzy za tym mężczyzną. Jeśli ktoś wie cokolwiek o poszukiwanym, proszony jest o niezwłoczne poinformowanie o tym Ministerstwa Magii."
Hermiona nie wierząc własnym oczom, przeczytała tekst jeszcze raz. ,,Chciałam wiedzieć czegoś o nim, to mam." pomyślała z goryczą. Ron nigdy nie byłby zdolny do czegoś takiego. Traktował Harry'ego jak brata. Nie wiedziała, czemu do tego doszło. Czyżby chciał coś udowodnić? Co wspólnego miała z tym Lily? To wszystko nie mieściło się jej w głowie. Spojrzała na zdjęcie pod notką prasową. Twarz Weasley'a wycięta była z fotografii, na której byli kiedyś w trójkę: on, ona i Harry... Jak miło byłoby cofnąć czas, spotkać się razem. Tęskniła do dawnych lat... Mimo trudności było tak dobrze... Ale od czasu rozstania z Ronem nie odezwała się do żadnego ze starych przyjaciół. Wiedziała, że żywią do niej urazę. Wszyscy byli po stronie Rona. Jednak nie mogła postąpić inaczej. "Na początku wydawało się Hermionie, że kocha tego mężczyznę. Był jej bliski. Szczególnie wtedy, gdy skończyła się wojna i trzeba było żyć normalnie. Nie mogła mu zarzucić, że o nią nie dba, bo nie odstępował dziewczyny na krok." Ale irytowało ją to, że nie mogła wyjść na zajęcia do szkoły, by nie obyło się bez sceny zazdrości. Na ślub zgodziła się, bo myślała, ze będzie lepiej. Wierzyła, że to coś zmieni. Parę tygodni przed uroczystością zaczęła mieć wątpliwośći. Nie przespała wtedy kilku nocy, zastanawiając się nad swoim życiem. W końcu zrozumiała, że nie kocha Rona tak, jak kocha się mężczyznę. Był dla niej bratem, najlepszym przyjacielem, ale nie wyobrażała go sobie w roli męża. Rozmawiała z nim, nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Płakał, błagał. "Wiedziała, że nie pozwoli jej odejść. Sądziła, że kiedy opuści go z dnia na dzień, Ron początkowo odczuje stratę, ale w końcu zrozumie." Uciekła, po prostu zniknęła. Pod osłoną nocy biegła ulicami Londynu bez celu. Nie miała dokąd pójść. Nie chciała pytań. Pragnęła zapomnieć choć na chwilę o dotychczasowym życiu. Wówczas przyszła jej do głowy jedyna osoba, która mogła pomóc. Pojechała do Wiktora. Zaopiekował się nią, nie pytając o nic. Wiedziała, że to jest to. Niedługo potem wzięli ślub. Tym razem nie miała wątpliwości. Minęło kilka lat i świat, o którym próbowała zapomnieć, upomniał się o nią. Przyszedł anonimowy list, w którym pisało, że to ona ponosi odpowiedzialność za to, co się dzieje. Tłumaczyła sobie wtedy, że to był jej wybór i miała prawo zrezygnować z drogi, jaką wyznaczył im Ron. Miała jednak wyrzuty sumienia.
- Kochanie, co czytasz? - w drzwiach stanął Wiktor. Przyglądał jej się uważnie i niemal od razu dostrzegł łzy na jej policzkach.
- Ja... Jedźmy do Anglii. To ważne. Proszę. - szpenęła.
- Nie mogę. Mam dużo pracy, wiesz o tym. Co się stało?
- Porwali córkę Harry'ego. Muszę tam być...
- Ach... oczywiście. Dam radę się urwać dopiero za trzy dni. Przykro mi, Hermiono. - powiedział z żalem.
- Nie ma sprawy. Dołączysz do mnie. Wynajmę pokój w Dziurawym Kotle. Dobrze?
- Oczywiście. I proszę, nie zamartwiaj się niepotrzebnie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Najbardziej na świecie. - szepnął, całując ją w czoło.
* Bitwa jest napisana z wielkiej litery, ponieważ chciałam pokazać szacunek, jakim darzą to wydarzenie czarodzieje...
***
Przepraszam, że daję ten odcinek dopiero teraz, ale:
- mam masę nauki,
- wampirzyca nie miała czasu albo chęci do tego tekstu,
- musiałam znaleźć betę do jednego odcinka.
Ach, muszę wreszcie złapać wampirzycę, żeby z nią porozmawiać o tym, czy chce jeszcze betować, ew. zawiesić betę na jakiś czas...
Pozdrawiam! Kolejny odcinek nie wiem kiedy wyjdzie. Na pewno będzie to trwało krócej!
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1801 Ostrzeżeń: 3 Postów: 503 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Bardzo interesujące. Jak czytałam powyższy rozdzialik aż mi łezka się w oczku zakręciła, serio. Wzruszające, podoba mi się, a ten fragment, w którym George myśli o Fredzie... Kiedy czytałam siódmą część Harry'ego Pottera nie odczułam szczególnej straty po śmierci Freda, a teraz kiedy o tym pomyślę, ryczę jak bóbr Do Ginny natomiast czuję odrazę, do Rona - szacuneczek , a Hermiona... nigdy nie pasowała mi możliwość, że Hermionka może być z Krumem nie lubię go. Bardzo ładnie napisane, pisz dalej, nie zauważyłam żadnych błędów, dam oczywiście Wybitny, pozdrawiam
__________________
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.