Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 255
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction
»»» [NZ][T] Remembering Me
Drukuj temat · [NZ][T] Remembering Me
~Tacita F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 17-06-2009 22:10
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Drugoroczniak
Punktów: 84
Ostrzeżeń: 0
Postów: 21
Data rejestracji: 17.06.09
Medale:
Brak

Stało się! Pierwszy rozdział już przetłumaczony! Jest to moje pierwsze tłumaczenie i muszę przyznać nie jest to łatwa robota, ale jakoś się udało. Przepraszam za wszelkie zgrzyty i rnienaturalizmyr1; w tekście, ale muszę się przyzwyczaić do tłumaczenia w taki sposób, aby niekoniecznie trzymać się sztywno oryginału. Myślę, że z czasem będzie coraz lepiej. Miłej lektury i pozdrawiam Rozbawiony

Tytuł: Remembering Me
Autor: truckles
Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/4615477/1/Remembering_Me
Tłumaczenie: Tacita
Zgoda autorki: JEST Rozbawiony
Streszczenie:
Podczas próby ocalenia kamienia filozoficznego i potyczki z Voldemortem, Harry traci przytomność. Po przebudzeniu nie pamięta kim jest, a także swoich zdolności magicznych. Snape niechętnie bierze na siebie brzemię przywrócenia jego pamięci i magii do porządku. W trakcie, dokonuje zaskakujących odkryć.


REMEMBRING ME

1. Przebudzenie

Harry poruszył nogami pod kołdrą, jego powieki zatrzepotały zanim wziął głęboki oddech i westchnął ciężko. Nieświadomie podniósł rękę do głowy, skąd promieniował tępy pulsujący ból, a wszystko wydawało się mgliste. Otworzył oczy i zamrugał w kontakcie z oślepiającym światłem, sączącym się z pobliskiego okna.

- Ach, jak dobrze, że się obudziłeś, chłopcze - głęboki głos poniósł się echem i Harry, starając się skoncentrować wzrok , odwrócił głowę w kierunku, z którego dochodził dźwięk.

Dumbledore uśmiechnął się ciepło i powoli skierował się w jego stronę. Ręce miał złożone przed sobą, palce splecione, zaś w oczach iskierki. Zza niego wyszła Pani Pomfrey i widząc, że Harry się obudził, zdecydowanie ruszyła w jego stronę. Zanim się zorientował, położyła rękę na jego czole, wbijając go głębiej w poduszkę.

- Panie Potter, nareszcie! - powiedziała rzeczowym tonem. - Jak się czujesz, młody człowieku?

Harry patrzył tępo na oboje, próbując wyprzeć niewyraźną mgłę, która spowijała każdą racjonalną myśl.

- Głowa mnie boli - odpowiedział automatycznie.
Pani Pomfrey pochyliła się niżej aby spojrzeć mu w oczy.
- Ile palców? - zapytała nagle, trzymając w górze dłoń. Harry skierował wzrok na palce, jego umysł nadal był wypełniony bezładnymi myślami.

- Trzy? - odpowiedział, brzmiąc bardzo niepewnie. Pani Pomfrey jednakże skinęła krótko głową i wyprostowała się.

- Za moment przyniosę ci coś na głowę.

Dumbledore uśmiechnął się i usiadł na brzegu łóżka, spoglądając na Harryr17;ego.

- Harry, jesteś naprawdę bardzo dzielny, chłopcze. Być może nieco pochopny, ale niemniej odważny - pochylił się bliżej i położył rękę na głowie Harryr17;ego. - Dobrze się spisałeś - powiedział niemal szeptem.

Harry spojrzał na niego oczyma, które wydawały się już mniej zamglone. Zaczynał odzyskiwać koncentrację i wszystko stawało się bardziej wyraziste.

- Co zrobiłem? - zapytał, zanim w ogóle zdążył o tym pomyśleć.

- Odzyskałeś kamień, Harry. Tak jak myślałem, lustro świetnie poradziło sobie z jego ochroną. Tylko ci, którzy nie pragnęli użyć kamienia, lecz chronić go, mogli je dostać. I, oczywiście, ty jesteś tą osobą - Dumbledore uśmiechnął się, mówiąc niskim, delikatnym tonem.

Harry spojrzał na Madam Pomfrey, potem znów na Dumbledorer17;a, jego twarz zmarszczona w taki sposób, jakby właśnie rozwiązywał jeden z najtrudniejszych problemów sztuki warzenia eliksirów.

- O czym pan mówi? Jaki kamień?

Jego serce zaczęło bić szybciej i nagle poczuł ściskające go w piersi uczucie paniki.

Gdzie był? Kim byli ci ludzie? Nie rozpoznawał żadnego z nich, żadne imiona nie przychodziły mu do głowy. Nie znał ich... prawda?

- Kim jesteście? - zapytał, nagle siadając wyżej i powodując, że zakręciło mu się w głowie. Okryte kocem nogi przyciągnął dla bezpieczeństwa do piersi.

Starszy mężczyzna z półksiężycowatymi okularami i noszący długą, srebrzystą brodę spojrzał na energicznie wyglądającą kobietę i następnie powrócił wzrokiem do Harryr17;ego. Pochylił się troszeczkę, aby ich oczy mogły się spotkać.

- Możesz mi powiedzieć jak się nazywasz, dziecko? - mężczyzna zapytał delikatnie.

To było dziwne pytanie. Oczywiście, że potrafił! Miał na imię...
Koncentracja Harryr17;ego zamieniła się w panikę w przeciągu kilku sekund. Starszy mężczyzna westchnął nieznacznie i opuścił wzrok.

- Wiem kim jestem! - powiedział desperacko Harry widząc zachowanie mężczyzny. - Jestem... dlaczego nie znam swojego imienia? - wykrzyknął. Będąc na granicy płaczu, przeczołgał się w kierunku zagłówka łóżka w przerażeniu.

Okna zaczęły nagle szczękać w swoich ramach a małe naczynie obok łóżka pękło powodując, że woda wysączyła się tworząc małą, ale powiększającą się kałużę.

- Dyrektorze - zwróciła uwagę kobieta ale mężczyzna wzniósł tylko rękę, wzroku nie spuszczając z Harryr17;ego.

- Ciiiii, musisz spróbować się uspokoić, dziecko r11; powiedział łagodnie - Spodziewaliśmy się tego - spojrzał krótko na kobietę przy jego boku.

- Dość paskudnie uderzyłeś się w głowę, Harry. Zrobiłeś coś naprawdę odważnego...

- Ale niemądrego - wtrąciła szybko kobieta.

- ... i straciłeś przytomność - kontynuował mężczyzna - Zastanawialiśmy się czy to przypadkiem nie spowoduje tymczasowej utraty pamięci i okazuje się, że mieliśmy rację. Przysuń się, dziecko, nikt cię nie skrzywdzi.

- Powie... powiedziałeś Harry? - Harry wyszeptał słabo po dłuższej chwili.

Starszy mężczyzna uśmiechnął się ciepło.

- Tak, nazywasz się Harry James Potter. Masz jedenaście lat i w tym momencie znajdujesz się w szpitalu w... szkole.

Harry spojrzał na jego szaty w purpurowe gwiazdy i przełknął.

- A ty kim jesteś? - zapytał miękko, patrząc na wzór.

- Albus Dumbledore, jestem tutaj dyrektorem, a to - powiedział, machając ręką w kierunku kobiety obok - jest Pani Pomfrey, siostra przełożona. Opiekowała się tobą przez cały ten czas.

Srebrzystobrody mężczyzna pochylił się troszeczkę i Harry powoli wycofał się ze swojej pozycji, przysuwając się ułamek bliżej do niego.

- Pamiętasz cokolwiek o nas, o szkole? - mężczyzna zapytał.

Harry zmrużył oczy i wstrzymał oddech, desperacko starając sobie poradzić z sytuacją, ale nic nie pasowało ani nawet nie wydawało się prawdziwe. Jego wargi mimowolnie zaczęły drżeć i mężczyzna położył ciepłą dłoń na jego nodze.

- Dlaczego nic nie pamiętam? - zapytał Harry cichym, drżącym głosem.

- Ponieważ dość paskudnie uderzyłeś się w głowę - powtórzył mężczyzna spokojnie - ale mogę ci przyrzec, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby cię wyleczyć i przywrócić do porządku - ścisnął nogę Harryr17;ego i przeniósł wzrok na matronę.

- Pani Pomfrey?

Spojrzała przenikliwie na Harryr17;ego i ten skurczył się pod jej bacznym spojrzeniem.

- Najlepszym rozwiązaniem będzie obecność znajomych rzeczy i ludzi. Miejmy nadzieję, że coś pobudzi jego pamięć i będziemy mogli nad tym pracować - odpowiedziała.

Harry jeszcze raz spojrzał na życzliwego starszego mężczyznę, jak on miał na imię... Dumbly?, i zobaczył jak potakuje.

- Teraz jednak, powinien odpoczywać. Żadnych odwiedzin, dyrektorze - powiedziała sugestywnym tonem.

- Zrozumiałem, Poppy, zrozumiałem - przytaknął Dumbly zanim delikatnie pchnął Harryr17;ego z powrotem na poduszki, podciągając pościel, aby go przykryć.

- Wrócę później, żeby sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku. Będzie dobrze, odpoczywaj. Obiecuję, że nikt cię tutaj nie skrzywdzi.

Harry skinął na to oświadczenie przyglądając się miłej, starszej twarzy przed sobą. Dumbly wstał, pozwalając, by Harry po raz pierwszy zobaczył całość jego stroju.

- Też noszę coś takiego? - zapytał Harry, wyciągając jedną rękę spod przykrycia i wskazując.

Dumbly zaśmiał się - Nie, Harry, zazwyczaj nie. A teraz, odpocznij i rób to, co każe ci Madam Pomfrey. Niedługo będę z powrotem.

Harry obserwował jak wychodzi, a następnie zapadł się głębiej w pościel. Jego oczy nadal skanowały pokój kiedy Dumbly i matrona skierowali się do pobliskiego pokoju i zamknęli za sobą delikatnie drzwi.

***
- Jak długo to zajmie, Poppy? - zapytał Dumbledore jak tylko znaleźli się sami w pokoju.

- Niestety, nie jestem w stanie odpowiedzieć. Musimy to rozegrać na ślepo i zobaczyć jak reaguje. Jutro zaczniemy przedstawiać mu coś znajomego... ale dyrektorze... co z jego wiedzą? Jego magią? Widziałeś co się stało, kiedy spanikował, okna i to naczynie. Jak tylko przyzwyczai się do nowej sytuacji, zacznie zadawać pytania. Co powinnam mu powiedzieć?

Usiadła za biurkiem, Dumbledore zajął miejsce naprzeciwko i pochylając się do przodu, oparł brodę na splecionych dłoniach.

- Myślę, że jeszcze za wcześnie na odpowiedzi... choć nie na długo - powiedział Dumbledore poważnym tonem - W tym momencie jednak, postaraj się nie dawać żadnych konkretów. Nie wspominaj magii i Hogwartu... albo jego rodziców - westchnął - Sam mu to wytłumaczę. Najpewniej jutro kiedy przyzwyczai się do sytuacji.

- Dyrektorze, chłopiec jest bardzo dociekliwy z natury, za dociekliwy dla swojego dobra - Pani Pomfrey powiedziała delikatnie - Nie jestem pewna jak długo wystarczą niejasne odpowiedzi.

- Rozumiem, po prostuj postaraj się, Poppy - uśmiechnął się Dumbledore - Wpadnę wieczorem i jutro zaczynamy.

- A jego magia? Bez świadomości i zrozumienia, nie będzie mógł nad nią panować. Będzie jak niemowlę, które przejawia nieoczekiwane użycie magii, bez żadnej kontroli nad nią.

Dumbledore wstał - Zdaję sobie sprawę, że sprawy mogą przybrać nieoczekiwany charakter, zwłaszcza jeżeli chłopiec stanie się bardziej przestraszony bądź wzburzony. Jeśli stanie się cokolwiek niepokojącego, zawiadom mnie bezzwłocznie. Być może będziemy musieli wtedy wszystko wyjaśnić. W tej chwili muszę jednak porozmawiać z Severusem.

Mężczyzna ruszył w kierunku drzwi.

- Jego szeroka wiedza w zakresie eliksirów może okazać się przydatna, a jak wiemy, dobrze jest być przygotowanym. Musimy również coś przedyskutować.

Pani Pomfrey uniosła brwi, ale nic nie powiedziała, kiedy Dumbledore życzył jej powodzenia i wyszedł.

***

- Nie, absolutnie nie! - zawołał Severus, wstając zza biurka i pochylając się na zaciśniętych dłoniach - Dyrektorze, mogę zająć się eliksirami, ale jak mogło ci w ogóle przyjść do głowy, że również wakacjami!

Dumbledore pozostał na swoim miejscu, spoglądając spokojnie.

- Severusie, chłopiec stracił całą pamięć, a mamy mniej niż tydzień do wakacji. Nie możemy odesłać go do ciotki i wuja, nie w takim stanie. Potrzebuje kogoś, kto byłby przy nim przez cały czas...

- Zgadzam się - wtrącił Snape - jednakże tą osobą nie jestem ja.

- Co w takim razie sugerujesz?

- Niczego nie sugeruję! Bez urazy dyrektorze, ale ta sytuacja nie ma ze mną nic wspólnego. Potter nie należy nawet do mojego domu!

- Proponujesz, żeby to Minerva się nim zajęła? - zapytał łagodnie Dumbledore.

Severus wziął głęboki oddech, starając się uspokoić.

- Nie byłby to bardziej sensowny wybór, dyrektorze? - rzekł w końcu. Okrążył biurko i ruszył w kierunku szafek znajdujących się po lewej stronie gabinetu.

- Severusie, on ma dopiero jedenaście lat. Jestem pewien, że Minerva zgodziłaby się ze mną, że masz o wiele więcej energii, a także szerszą wiedzę, by wspomóc jego powrót do zdrowia. Byłoby najrozsądniej, aby został z tobą.

- Nie potrzebowałby powracać do zdrowia, gdyby przestrzegał zasad i robił to, co mu się każe! - odezwał się ostro Snape.

- Już, już, Severusie. Gdyby nie on, kamień byłby teraz w nieciekawych rękach - kontynuował Dumbledore widząc zbuntowane spojrzenie Snaper17;a - Zgadzam się jednak, że chłopiec zachowuje się czasami zbyt pochopnie, nie zastanawia się nad własnym bezpieczeństwem, co zauważyłem, musi zostać z nim przedyskutowane.

- Ha - zadrwił Snape - w przeciągu tego roku było o wiele więcej wydarzeń, które chętnie przedyskutowałbym, gdyby miało to zależeć ode mnie - dodał twardo.

Dumbledore odchylił się na krześle i przyjrzał Snaper17;owi.

- Tak? Myślę, że właśnie dodałeś następną pozycję do zalet, jakie wynikałyby z zaopiekowania się Harrym w czasie wakacji, Severusie - powiedział miękko z oczywistą iskierką w oku.

- Dyrektorze, to nie jest... - parsknął Snape, ale przerwał mu głos dobiegający z kominka.

- Poppy, jakieś problemy? - zapytał Dumbledore, unosząc rękę w stronę Snaper17;a, który skrzyżował ręce jednocześnie zgarniając wokół siebie szaty.

- Dyrektorze, przepraszam, że przeszkadzam, ale Pan Potter staje się... trudny - odrzekła.

- Och, oczywiście, że jest - powiedział drwiąco Snape - Złoty Chłopiec robi dużo zamieszania nawet wtedy, gdy nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że jest Złotym Chłopcem. To wrodzone!

Dumbledore odwrócił się, by spojrzeć przez chwilę na Severusa, zanim odpowiedział.

- Poczekaj Poppy, ja i Severus będziemy tam niezwłocznie.

Snape w odpowiedzi uniósł brwi ale Dumbledore jedyne machnął w kierunku drzwi.

- Severusie, doceniłbym, gdybyś mi towarzyszył - powiedział nie odwracając się - Będziesz mógł asystować Poppy przy eliksirze bądź wspomóc ją przy uspokajaniu chłopca.

- Och, już ja mam coś na oku - powiedział Snape, bardziej do siebie niż do dyrektora i podążył śladem Dumbledorer17;a.
Edytowane przez Tacita dnia 20-06-2009 05:35
http://tacita.blog4u.pl/ Wyślij prywatną wiadomość
!Delirantka F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 19-06-2009 19:50
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Mistrz Eliksirów
Punktów: 2914
Ostrzeżeń: 0
Postów: 439
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

Że lektura miła to nie wątpię.
Ale byłaby milsza, gdybyś poprawiła te, wysoce irytujące mnie podczas lektury, dziwności z Worda - "r11;", "r17;" i inne jeśli są. A najlepiej to ustawić sobie, żeby Word nie zmieniał Ci tego podczas pisania; pomyśl tylko ile życia zaoszczędzisz, nie będąc zmuszoną do poprawiania tego za każdym razem przed dodaniem.
To tyle słowem wstępu, teraz przejdźmy do komcia właściwego. Doskonale wiem, że to Twoje pierwsze tłumaczenie, ale i tak muszę Ci trochę ponarzekać, bo to moje hobby jest, a Tobie czasem może się przydać. Delirantkowym narzekaniem przejmować się nie musisz, choć miło by było gdybyś to zrobiła, poczułabym się taaaka doceniona.
Zacznijmy od tego, że w ff mamy Pottera. Pottera nie lubię, uściślając: nie cierpię go. Nie ma to wpływu na mój komentarz do ficka, ale musiałam to napisać, od razu mi lżej na duchu. ;d Fick zapowiada się ciekawie, ale niestety, większość ficków na początku zapowiada się ciekawie, a jak będzie naprawdę okazuje się zwykle kilka odcinków później. Tak więc z oceną ff zaczekam jeszcze, teraz natomiast poczepiam się tłumaczenia.
Nie analizowałam całego, gdyż abyż ani nie mam na to czasu (fakt faktem, jestem straaaasznie zabiegana podczas moich cudownych czteromiesięcznych wakacji), ani nie mam na to siły - bo z natury jestem strasznym leniem. Tak więc jeśli dany tekst nie jest tłumaczeniem autorstwa Rock_Idiot, sama z siebie na pewno nie podejmę się analizowania go z oryginałem. ;d
Po prostu rzucę Ci kilka przykładów, do których ja mam zastrzeżenia tudzież zwykłe wątpliwości. Amen.

- Nie byłby to bardziej sensowny wybór, dyrektorze? r11; rzekł ewentualnie.

r16;Wouldnr17;t that be a more logical choice, Headmaster?r17; Snape eventually stated.

Oj, nie, nie, nie... Eventually w żadnym wypadku nie znaczy ewentualnie. Już nie wspomnę, że przecież widać, że zdanie jest bez sensu. Eventually jest jak actually - nie ewentualnie i nie aktualnie! Ja wiem, że są to wyrazy mylące, ale już z sens zdania (a raczej jego brak) wskazuje, że coś jest nie tak i należy sięgnąć do słownika. Eventually można bardziej przyrównać do finally, różni się tylko wydźwięk i kontekst, w jakim można je użyć. Eventually ma lekko pejoratywne znaczenie w przeciwieństwie do finally, którym można opisać np. ulgę.
He sat up a little, leaning back on his elbows and scanned his eyes across the room trying to get his brain into gear r11; nothing jumped out at him though. He turned his eyes back to Dumbledore.

Chyba zjadłaś ten fragment.
No i ta "matrona". Wyjątkowo mi zgrzyta. Żadna ze mnie specjalistka od języka polskiego, ale matron na matronę to bym nie przetłumaczyła. Ponadto polska matrona mi się wyjątkowo negatywnie kojarzy (ale to już może być jakieś moje osobiste skrzywienie umysłowe).

No i tak dalej.
Jeśli chodzi o styl - nie idzie Ci najgorzej, ale brakuje mi tu tej płynności, lekkości. Po prostu WIDAĆ, że jest to tłumaczenie, choćby po szyku niektórych zdań. Popracuj nad tym, albo znajdź sobie betę. Chociaż ja wierzę, że z rozdziału na rozdział będzie Ci szło lepiej, ale ja wierzę w różne dziwne rzeczy, więc tym się nie sugeruj. ;d

Powodzenia i czekam na kolejną część.
__________________
d'oh

Δ = b² - 4ac

Edytowane przez Delirantka dnia 19-06-2009 20:02
Wyślij prywatną wiadomość
~Tacita F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 19-06-2009 21:11
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Drugoroczniak
Punktów: 84
Ostrzeżeń: 0
Postów: 21
Data rejestracji: 17.06.09
Medale:
Brak

Dzięki za wytknięcie mi błędów, na to zresztą liczyłam. Uśmiech Jeden fragment chyba rzeczywiście zjadłam, masz rację. Eventually tak naprawdę nie sprawdziłam, i rzeczywiście aby zaoszczędzić sobie kłopotu, przetłumaczyłam na logikę, czyli jak mi brzmi tak idzie w tekst Oczko Postaram się nie popełnić więcej tego błędu.

Wiem, że tłumaczenie nie jest lekkie i płynne. Kurcze, jak to pięknie po angielsku brzmi, ale jeżeli chcesz to przetłumaczyć na polski, nagle zdania wydają się pokraczne i sztywne w pewien sposób.

Problem w tym, że za bardzo trzymam się oryginału, szyku zdań itp. Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział uda mi się uzyskać tę płynność o której wspomniałaś.

Dziękuję serdecznie, wiem że jeszcze daleko mi do ideału ale będę się starała.

A krytyka zawsze jest mile widziana Uśmiech


------------------------------------------

Uff... drugi rozdział skończony. Mam nadzieję, że wypadł lepiej niż poprzedni. Starałam się pozbyć sztywności, ale pewnie i tak gdzieś się przyczaiły. Potrzebuję bety, zdecydowanie. Jeżeli ktoś zna się na betowaniu i potrafi to dobrze robić, kładę nacisk na dobrze robić, to zapraszam serdecznie do współpracy. Uśmiech

Miłej lektury, niedługo rozdział trzeci - Pytania.

Jakoś idzie, obym tylko nie straciła zapału Uśmiech



REMEMBRING ME


02. To zamek!

Kiedy przybyli na miejsce, natychmiast pospieszyła do nich Pani Pomfrey. W dłoniach trzymała małą filiżankę i wyglądała na raczej zmęczoną.
- Albusie, zrobiłam jak kazałeś, ale nie mogę go uspokoić.
Odsunęła się na bok i jej spojrzenie zawędrowało do łóżka, które zajmował Harry. Klęczał, opierając się o tylną część łóżka. Z nosem przyklejonym do szyby i okularami lekko przekrzywionymi wyglądał przez okno.
Pani Pomfrey westchnęła i odwróciła się z powrotem ku dwóm przybyszom.
- Chce wiedzieć gdzie jest r11; powiedziała miękko - i... pytał o swoich rodziców. Próbowałam go uspokoić i przekonać, żeby się położył i wypoczął, ale...
- Nie może - dokończył przytakując Dumbledore, i jednocześnie obserwował klęczącego chłopca.
Położył rękę na jej ramieniu i skierował się w stronę Harryr17;ego.
- Harry? - zapytał łagodnie, zbliżając się ze złożonymi przed sobą dłońmi. Poppy była tuż za nim.
Harry obrócił się słysząc głos Dumbledorer17;a i śledził wzrokiem zbliżającego się mężczyznę. Usiadł na piętach zagryzając dolną wargę.
- Nie jesteś zmęczony? - zapytał Dumbledore, stając obok łóżka.
Chłopiec obserwował go przez chwilę, po czym wzniósł oczy ku jego twarzy.
- Gdzie jestem? - zapytał Harry po chwili krótkiej ciszy.
- Mówiłem ci, jesteś w szkole - odpowiedział spokojnie Dumbledore.
- Ale... gdzie? - zapytał jeszcze raz chłopiec.
- Co masz na myśli? - rzekł Dumbledore, pochylając się nieznacznie.
- To wygląda na zamek! - wydusił z siebie Harry, jeszcze raz obracając głowę w stronę okna.
- Tak, to bardzo stara szkoła, Harry - odpowiedział łagodnie dyrektor.
Harry odwrócił się od okna i zaczął pocierać dłońmi oczy.
- To musi być trudne i wydawać ci się skomplikowane - ciągnął dalej Dumbledore - Myślę, że jesteś zmęczony i potrzebujesz snu. Porozmawiamy jutro, dobrze? - odwrócił się do Pani Pomfrey, wziął z jej rąk małą filiżankę i podał Harryr17;emu.
- Wypij to, pomoże ci się zrelaksować i usnąć.
- Nie, nie chcę - powiedział zdecydowanie Harry przerywając ciszę - Nie chcę spać, chcę zobaczyć gdzie jestem! - nagle uniósł się na nogi i wyglądał jakby miał zaraz skoczyć z łóżka, ale Dumbledore stanął bezpośrednio przed nim.
- Harry, musisz teraz zostać tutaj - powiedział łagodnie, lecz tonem autorytetu. Wręczył naczynie Pani Pomfrey.
- Nie chcę. Nie wiem nawet kim jesteś i... i... chcę do mamy i taty. Muszą gdzieś tu być r11; głos Harryr17;ego podniósł się o kilka decybeli - Dlaczego ich tu nie ma, skoro jestem ranny?
Pani Pomfrey poruszyła się niespokojnie.
- Nie byłam pewna, Albusie - powiedziała mu miękko.
- W porządku, Poppy, dobrze postąpiłaś - odpowiedział spokojnie dyrektor nie zdejmując oczu z Harryr17;ego.
Harry usiadł spoglądając na nich obojga, jego zielone oczy zaczęły napełniać się łzami. Twarz zakrył dłońmi. Kim są ci ludzie? Dlaczego nic mu nie mówią? Rozmawiają tak, jakby jego tam nie było! Był zmęczony i zdezorientowany, w dodatku bolała go głowa.
- Chcę do mamy i taty - wybełkotał. Mimo, że ich nie pamiętał ani nawet nie wiedział jak wyglądają był pewien, że gdyby ich zobaczył, natychmiast wszystko by sobie przypomniał! Wszyscy mieli rodziców, prawda? I on chciał swoich.
Nad głową słyszał szepty, lecz kiedy nikt nie odpowiedział, wyskoczył nagle z łóżka i wyminął srebrzystobrodego mężczyznę, tak naprawdę nie wiedząc co robi, ale pragnąc uciec od nich jak najdalej.
- Znajdę ich! Chcę do mamy! - zawołał Harry, jego głos niósł się pośród płaczu. Skierował się w stronę drzwi, mimo że nie miał pojęcia dokąd idzie. Ręka złapała jego łokieć i przytrzymała go w miejscu.
- Nie, Harry. Musisz mi zaufać i zostać tutaj - powiedział Dumbledore, nadal używając niskiego i spokojnego tonu, jednak jego uchwyt był pewny.
Harry spojrzał na starszego mężczyznę; twarz miał przyjazną i troskliwą, a niebieskie oczy wydawały się do niego migotać. Ale nie mógł mu ufać, nie znał go!
- Nie, nie zostanę! Proszę, puść mnie! - zawołał głośniej, próbując wyszarpać rękę, podczas gdy łzy spływały otwarcie po jego policzkach.
- Harry, posłuchaj mnie - Dumbledore podniósł głos, aby zagłuszyć Harryr17;ego r11; Proszę, uspokój się. Pomożemy ci, obiecuję. Nic cię tutaj nie skrzywdzi.
- Nie! Nie znam cię - zawołał chłopiec, nadal szarpiąc z całej siły, choć w tym momencie nie miał jej za wiele - Chcę iść, prooooszę. Nie chcę tu zostać. Nie znam was... chcę do mamy i taty! - kontynuował prawie krzycząc i wprowadzając się w histerię. Nadal mocował się z ręką Dumbledorer17;a, próbując rozluźnić uścisk.
- Panie Potter, natychmiast się uspokój! - nowy głos zabrzmiał autorytatywnie, przebijając się przez ogłuszający hałas.
Jakby ktoś nagle wcisnął przełącznik; Harry mimowolnie wystraszył się niespodziewanego rozkazu, natychmiast uspokajając się, jedynie oddychając ciężko od szamotaniny. Wzrokiem wybadał pomieszczenie, podczas gdy Dumbledore nadal trzymał jego ramię. Wysoki, szczupły, czarnowłosy mężczyzna odziany od stóp po głowę w czarne niczym smoła szaty ruszył od progu, gdzie Harry wcześniej go nie spostrzegł. Na twarzy nosił charakterystyczny, zdeterminowany wyraz.
- Natychmiast się uspokoisz! - nakazał po raz drugi, zbliżając się i stając kilka stóp od Harryr17;ego - Odwróć się i posadź swoje siedzenie z powrotem na łóżku, i to już.
- Snape! - wypalił nagle Harry bezmyślnie. Słowo pojawiło się w jego głowie i jakoś pasowało.
Ciemnowłosy mężczyzna wydawał się przez chwilę zaskoczony, zaraz jednak zmarszczył czoło i powiedział:
- Pan albo Profesor dla ciebie, młody człowieku. Siadaj! - odpowiedział Snape, szybko odzyskując rezon i wskazując długim, smukłym palcem w stronę łóżka Harryr17;ego.
Harry stał przez kilka chwil bez ruchu, milcząc, po czym nie rozumiejąc tak naprawdę dlaczego, posłuchał; ocierając oczy i pociągając po drodze nosem. Nie wiedział dlaczego usłuchał z taką łatwością, ale było coś w tym wysokim, szczupłym mężczyźnie, coś znajomego w pewien sposób. Wycofał się, Dumbledore puścił jego ramię, i usiadł cicho na łóżku. Szeroko otwartymi, zaczerwienionymi oczyma wpatrywał się cały czas w Snaper17;a.
Snape skrzyżował ręce, wyglądając na usatysfakcjonowanego. Widząc, że Harry słucha, skierował wzrok na Dumbledorer17;a.
- Harry - zaczął powoli dyrektor - rozpoznajesz tego mężczyznę? Wiesz kim jest?
Snape zmarszczył czoło słysząc pytanie Dumbledorer17;a, a widok błysku w oczach dyrektora, gdy ten zadawał pytanie, zdenerwował go.
- Hmm, raczej nie - wymamrotał Harry, czując się teraz oszołomiony, że wypaplał to dość nieznajome, ale mimo wszystko w jakiś sposób jednak znajome, imię - Znaczy, nie wiem kim on jest ale... jakoś wiem.
- Co to ma niby znaczyć, Potter? - zapytał ostro Snape, bardziej rozsierdzony wyrazem twarzy Dumbledorer17;a niż przez Pottera.
- Tak jakby, o tutaj - spróbował jeszcze raz Harry, przykładając dłoń do piersi.
- Masz na myśli uczucie? - zaoferował Dumbledore, widząc jak chłopiec marszczy się w koncentracji.
- Chyba tak - przytaknął Harry.
- Jaki rodzaj uczucia? - naciskał dyrektor ku zmartwieniu Snaper17;a. Po chwili Harry wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Po prostu jest znajome.
- To bardzo interesujące - skwitował Dumbledore rozbawionym tonem.
- Dyrektorze - wtrącił zirytowany Snape - Może byłoby roztropniej...
- Abyś został przez chwilę i porozmawiał z Harrym?... Tak, myślę, że to świetny pomysł, Severusie! W końcu Poppy mówiła wcześniej, że Harry potrzebuje jeden mały bodziec, który pobudziłby jego pamięć - okazuje się, że to ty jesteś tym bodźcem! - stwierdził Dumbledore z wyraźną uciechą.
Ręce Mistrza Eliksirów natychmiast opadły a palce to zaciskały się, to rozluźniały na przemian.
- Zamierzałem powiedzieć, że być może byłoby roztropniej, gdyby Pan Potter zażył teraz środek uspokajający.
- Poppy? - Dumbledore uśmiechał się.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł. Już wystarczająco dużo wydarzyło się tego popołudnia i powinien przyzwoicie wypocząć - odpowiedziała zaraz, jednak zamiast wręczyć buteleczkę Harryr17;emu, podsunęła ją Snaper17;owi.
Ten spojrzał jedynie i wykrzywił usta.
- Dlaczego mi to dajesz? To chłopiec tego potrzebuje.
- Tak i pewnie mógłbyś się tym zająć, Severusie, w końcu masz nad nim większą kontrolę niż my - Pani Pomfrey wytłumaczyła sztywno, choć była także rozbawiona.
- Tylko dlatego, że nie jestem osobą, która toleruje nonsensy. Chłopak potrzebuje, żeby nim pokierować. Powinien wiedzieć czego się od niego oczekuje - oznajmił prędko Snape.
- Tak, zgadzam się całkowicie, Severusie - odpowiedziała podsuwając buteleczkę bliżej w kierunku jego rąk.
Snape westchnął przejmująco i pochwycił naczynie powodując, że jego zawartość zakołysała się gwałtownie.
- Panie Potter, ten lek pomoże panu zrelaksować się i lepiej spać.
- Nie chcę spać - powiedział szybko Harry, nagle przypominając sobie co zamierzał zaraz przed tym, jak pojawił się ten mężczyzna.
- Jesteś zmęczony i oszołomiony. Odpowiemy na twoje pytania jutro, nie wcześniej r11; rzekł z naciskiem Snape - A teraz kładź się do łóżka i wypij to - ciągnął tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Harry zawahał się na brzegu łóżka, obserwując twarz Snaper17;a w poszukiwaniu jakiegoś znaku, sam nie wiedział jakiego dokładnie, ale to co znalazł, to zdecydowanie i nieugiętość w jego rysach.
Powoli wsunął się z powrotem pod pościel, kompletnie nie wiedząc dlaczego czuł się zobowiązany słuchać tego mężczyzny, i przyłożył naczynie do ust.
- Ma dziwny zapach! - zauważył, marszcząc nos.
- Po prostu wypij, szybko - poinstruował ostro Mistrz Eliksirów.
Kiedy chłopiec już przełknął (i skończył krztusić się nieprzyjemnym smakiem) Snape zabrał pustą buteleczkę z jego rąk i odstąpił. Powieki Harryr17;ego zaczęły gwałtownie opadać.
- Severusie, moglibyśmy zamienić słówko, i ty Poppy? - zapytał cicho Dumbledore, kiedy chłopiec wtulił twarz w poduszkę i westchnął.
Dyrektor ruszył w kierunku gabinetu Pani Pomfrey zanim Snape mógł odpowiedzieć i Mistrz Eliksirów nie miał większego wyboru jak podążyć za nim.

***

- Powinien spać do rana - oznajmiła Pani Pomfrey, zamykając drzwi i odwracając się w kierunku Dumbledorer17;a i Snaper17;a. Oboje stali po jednej stronie biurka, nosząc na twarzach rózne emocje.
- Wtedy będziemy musieli zacząć mu wyjaśniać - odpowiedział dyrektor - Severusie, to ważne, abyś był przy mnie kiedy będę to robił.
- Dlaczego? - zapytał ostro Snape.
- Och, daj spokój Severusie, na pewno widzisz co się dzieje - Dumbledore westchnął - Jesteś osobą, z którą Harry czuje pewne powiązanie. I tutaj rozpoczyna się jego powrót do zdrowia.
- To niekoniecznie muszę być ja - powiedział prędko Mistrz Eliksirów - Nie widział nikogo innego... przyjaciół na przykład... oni również mogą wydać mu się znajomi.
- Być może, jednakże Harry nie będzie mógł zostać z nimi podczas wakacji, Severusie. Jestem teraz pewny bardziej niż przedtem, że jesteś właściwą osobą, która pomoże Harryr17;emu ozdrowieć i przywróci go do porządku. Będzie gotowy na rozpoczęcie nowego roku.
- Albus ma rację, Severusie - powiedziała pomocnie Pani Pomfrey - Fakt, że od razu znał twoje imię, kiedy cię zobaczył oznacza, że jest to ogromny start w jego rekonwalescencji.
Snape zaczął kręcić głową. Otworzył usta, by przemówić, ale Dumbledore go uprzedził.
- Severusie, chłopiec potrzebuje kogoś przy sobie, albo przynajmniej kogoś kto miałby go cały czas na oku w tym momencie. Kogoś, kto poradzi sobie z jego przypadkowym wyzwoleniem magii, które bez wątpienia kiedyś nastąpi. Naucz go jak panować nad magią i pomóż mu odzyskać pamięć. Z pomocą terapii i eliksirów - powiedział z naciskiem.
- Pani Pomfrey, jesteś utalentowanym lekarzem i równie dobrze warzysz eliksiry - zaczął Snape, zwracając się w jej kierunku.
- Nawet nie jestem blisko twoich standardów, Severusie, i będąc szczerą, nie jestem już taka młoda. Harry jest dzieckiem, nie jestem w stanie nadążać za jedenastolatkiem przez sześć tygodni!
Snape wziął głęboki oddech, niemal widział jak jego plany na tegoroczne wakacje legają w gruzach.
- Severusie, pamiętasz na co się zgodziłeś dziesięć lat temu? - wyszeptał Dumbledore. Poppy spojrzała po nich, marszcząc czoło.
- Oczywiście, że pamiętam! - splunął Snape. Poppy wystraszyła się tym wybuchem, ale dyrektor patrzył tylko spokojnie na Mistrza Eliksirów, który stał z zaciśniętymi ustami.
Dubledore czekał...
- Bardzo dobrze - wymamrotał w końcu Snape przez zaciśnięte zęby - Jeżeli nie ma innego wyjścia, to zrobię jak każesz, dyrektorze. Jednakże, musisz wytłumaczyć mu wszystko zanim opuści zamek; magię, Hogwart i rodziców. Wszystko.
- Oczywiście, Severusie - przytaknął z przekonaniem Dumbledore.
- I jeśli mam to zrobić, zrobię to na swój sposób - oznajmił Snape - Tak, pomogę mu odzyskać pamięć i kontrolę nad swoją magią, ale jeśli ma być pod moją opieką i dyrektywą przez następne sześć tygodni, chcę całkowitej kurateli. Potter nie znalazłby się w tej sytuacji gdyby nie jego lekkomyślność. Jego impulsywne zachowanie musi zostać skorygowane albo wydarzy się to jeszcze raz.
W oczach Dumbledore znów zagościły iskierki.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, Severusie, pragniesz wziąć Harryr17;ego... pod swoje skrzydła?
- Dyrektorze, sam powiedziałeś, że jego zachowanie nie było właściwe. Chłopak potrzebuje czegoś solidnego w życiu, dyscypliny.
- Tak, zgadzam się z tobą, Severusie - przytaknął Dumbledore - zwłaszcza teraz. Jak dokładnie zamierzasz to osiągnąć?
- Pan Potter potrzebuje, żeby go nauczyć życia według ustalonych reguł, nie zaś według widzimisię, robiąc to co mu się żywnie podoba i kiedy mu się podoba.
- Ach tak? - Dumbledore uniósł w rozbawieniu brwi.
- Myślę, że wiesz jaki mam do tego stosunek, dyrektorze?
- Tak, wiem.
- Więc jeśli nie zgadzasz się z moimi metodami dotyczącymi Pana Złotego Chłopca Pottera, to jest mi bardzo przykro, ale nie licz na moją pomoc - skończył gładko Snape.
- Wręcz przeciwnie, Severusie, uważam że jesteś idealną osobą dla Harryr17;ego. Już teraz jego życie otacza zbyt dużo niejasności. Potrzebuje konsekwencji i kogoś, kto by nim pokierował. Masz moje pozwolenie, aby działać tak, jak uznasz to za stosowne.
Snape skinął krótko - W takim razie zgoda.
- Cieszę się słysząc to, mój chłopcze. Myślę, że to będzie bardzo dobre doświadczenia dla was obojga - uśmiechnął się.
- Będę potrzebował kilku dni, aby zabezpieczyć dom przed Potterem - kontynuował Snape ignorując komentarz dyrektora.
- Oczywiście, nie musisz się spieszyć przed końcem roku. Ważne, abyś był gotowy zabrać Harryr17;ego w czwartek, po pożegnalnej uczcie.
- Jeśli to wszystko, dyrektorze, muszę zaplanować kilka rzeczy - oznajmił rzeczowo Snape i ruszył w kierunku drzwi.
- Ach, Severusie - zawołał za nim Dumbledore. Snape zatrzymał się i powoli odwrócił - Nadal pragnę, abyś był obecny przy jutrzejszej rozmowie z Harrym.
Snape potaknął krótko, a następnie wyszedł z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.


c.d.n
Edytowane przez Tacita dnia 20-06-2009 08:35
http://tacita.blog4u.pl/ Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny Wybitny 0% [Brak oceny]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 100% [2 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [Brak oceny]
Nędzny Nędzny 0% [Brak oceny]
Okropny Okropny 0% [Brak oceny]
RIGHT