Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 261 Ostrzeżeń: 0 Postów: 79 Data rejestracji: 08.02.09 Medale: Brak
W tym roku Dzień Wagarowicza przypada pechowo na sobotę. A wy chodzicie na wagary? Jak tak to czy są to wypady w pojedynkę czy całą paczką? Czy zdarzyły się wam jakieś wagary, o których długo nie zapomnicie? Co myślicie o osobach, które wagarują? Piszcie.
__________________
drogi Gościu pamiętaj o mnie i zaproś do znajomych !!!!
Dom:Slytherin Ranga: Zastępca Ministra Punktów: 1745 Ostrzeżeń: 1 Postów: 588 Data rejestracji: 26.08.08 Medale:
Och, jak wagarować to tylko całą klasą! Zdarzyło mi się to może ze dwa razy i za każdym razem usprawiedliwiła nas wychowawczyni
Czasem trzeba sobie tak nadprogramowo odpocząc
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1282 Ostrzeżeń: 0 Postów: 188 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ja nie wagarowałam nigdy. Jako że jestem córką nauczycielki, moja matka dowiedziałaby się o wagarach natychmiast, bo... uczy w szkole obok ;/ Wolę więc nie ryzykować i chodzić...
Poza tym według mnie one w ogóle nie mają sensu. ;d
Edytowane przez Martyna dnia 18-03-2009 20:58
Dom:Slytherin Ranga: Opiekun Slytherinu Punktów: 3615 Ostrzeżeń: 0 Postów: 630 Data rejestracji: 27.08.08 Medale: Brak
W mojej ostatniej szkole jakoś nie chodziłam na wagary, ludzie kablowali i nikt nie wybierał się z tobą a teraz w nowej szkole to już nie raz byłam na wagarach, najczęściej to z jedną kumpelką albo z kilkoma, na raz. Czasem uda się całą klasą ale to bardzo rzadko. Najczęściej to jednak z chemii i z fizyki się zrywam... A co do dania wagarowicza to nigdy nie idę do szkoły.
__________________
"Never put off until tomorrow what you can do the day after tomorrow."
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 328 Ostrzeżeń: 0 Postów: 123 Data rejestracji: 26.12.08 Medale: Brak
Ja muszę się przyznać na prawdziwych wagarach byłam tylko raz, w gimnazjum. Zwialiśmy z biologii, a za tydzień i tak wszyscy dostali pały
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1492 Ostrzeżeń: 0 Postów: 216 Data rejestracji: 27.08.08 Medale: Brak
Wagary? ;D Hm. Jak zwykle, pewnie wyjdę na najgorszą, ale trudno.
Tak, chodziłam na wagary. Dlaczego? Bo jak już mam wszystkiego i wszystkich w szkole dość, to muszę zrobić sobie małą przerwę. Już nawet nie chodzi o to, że jak mam jakiś sprawdzian, to uciekam. Bardzo rzadko coś takiego się zdarza, bo zawsze coś dam radę napisać. Ale czasami jest tak, że po prostu nie chce mi się siedzieć w szkole. Wtedy namawiam (lub co jest o wiele częstsze - jestem namawiania) koleżanki i idziemy gdzieś na miasto - na pizze, na sklepy, lub chociażby do parku. W tym roku jestem już w trzeciej klasie liceum, matura tuż tuż, a i oceny na świadectwie trzeba mieć jako - takie, więc już staram się tak nie robić i w gruncie rzeczy mi się udaje - w tym roku może byłam ze 2 razy. Jeżeli już naprawdę mam dość szkoły, to zostaję jeden dzień w domu i regeneruję siły. ;P
Ale drugie półrocze pierwszej klasy i cała druga, to był jeden wielki przekręt z wagarami. ;D Wtedy były sielankowe czasy, więc można było sobie pozwolić - nie to co teraz.
Było parę takich sytuacji o których na pewno nie zapomnę.
Na przykład, pewnego pięknego zimowego dnia wybrałam się zamiast do szkoły, z kolegą na lodowisko. Niestety, przez moją sklerozę, zapomniałam, że czasem na lekcjach w-fu niektóre klasy z mojej szkoły też tam idą. Gdy weszłam do przebieralni, dosłownie wpadłam na moją babkę z w-fu (była godzina 8.30...). Odwróciłam się na pięcie i ulotniłam. Parę dni później musiałam się tłumaczyć przed wychowawcą. Na szczęście nie było poważniejszych konsekwencji. ;p
Co myślę o takich osobach?
Cóż mogę myśleć, jak jestem jedną z nich... Jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Nie przeginam z nieobecnościami, bo wiem jak to się może skończyć (mam parę takich przypadków w klasie). Wkurza mnie natomiast, gdy ktoś perfidnie opuszcza dni w których są sprawdziany, a przychodzi, kiedy nie mamy nic zadanego - tak robi 2 moich kolegów. Zawsze wszystko uchodzi im na sucho - i tak już trzeci rok. ;f
Najgorsi są jednak nie-wagarowicze, którzy chociażby się paliło i nie wiem co jeszcze - zawsze się wyłamią. I właśnie dlatego nie istnieje coś takiego jak "klasowe wagary" a przynajmniej na pewno nie w mojej klasie.
Znam ten ból. W mojej klasie jest tak samo - na początku pada hasło "idziemy na wagary, uciekamy!", po czym jedna osoba mówi "ja zostaję" i mamy powagarowane...^^. Jedyny raz kiedy nam się udało iść 'całą klasą', to 2 tyg. temu na religii - ale trzeba uwzględnić to, że było nas 9, a tych co zawsze zostają nie było.
Edytowane przez Elsanka dnia 20-03-2009 17:00
Dom:Gryffindor Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 656 Ostrzeżeń: 1 Postów: 166 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ja na wagarach nie byłem chyba jeszcze. W sumie to mi to niepotrzebne, bo mam krótkie lekcje w tym roku i nie chcę sobie na koniec 3 klasy popsuć zachowania bo u mnie od_razu minus 10 punktów do zachowania za takie coś a to jest dużo.
Edytowane przez Ariana dnia 19-03-2009 20:44
Dom:Ravenclaw Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1289 Ostrzeżeń: 2 Postów: 182 Data rejestracji: 25.08.08 Medale:
No pewnie, ze chodzilam, chodze i chodzic na bank bede.
Hm, roznie ten czas wykorzystuje. Sa takie dni, kiedy wagaruje zeby... sie uczyc. Chodze wtedy do mojego ulubionego baru nad morzem, siadam przy stoliku na zewnatrz i ryje nosem po ksiazkach albo po prostu zamykam sie w miejskiej bibliotece, gdzie efektywnie jest wiecej spokoju.
Sa jednak takie dni, kiedy po prostu nie mam sily, weny ani determinacji zeby zamknac sie na 6 godzin w czterech scianach i udawac, ze jestem uwazna na lekcjach. Wtedy albo chodze na plaze, rysuje, jezdze ze znajomymi do sasiednich miasteczek albo siadam w uprzednio zacytowanym barze i grzeje krzeslo przy filizance mocnej kawy lub wielkiej szklance soku.
Niezapomniane wagary? Hm, jesli chodzi o ostatnie miesiace to na bank wagary w Pizie xD. Pojechalam do kumpla i przez niego o malo nie padlam na zawal ze smiechu... to byl stanowczy atak na moje zycie!
Dom:Gryffindor Ranga: Skrzat domowy Punktów: 18 Ostrzeżeń: 0 Postów: 20 Data rejestracji: 07.03.09 Medale: Brak
Ja byłam tylko raz, ale myślę, że jeszcze kiedyś pójdę. Byłam z moją najlepszą przyjaciółką, czyli z jedną osobą. Było głupio i w ogóle deszcz padał.
__________________
drogi Gościu weź mnie zaproś do przyjaciół! W Gryffindorze kwitnie męstwa cnota, króluje odwaga i do wyczynów ochota.
uau!!!
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1105 Ostrzeżeń: 1 Postów: 207 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ja na wagarach nigdy nie byłam bo i gdzie miała bym pójść? Siedzieć cały dzień nad Wisłą? Poza tym ja do szkoły mam 250 metrów i jak mi się nie chce w niej siedzieć to po prostu się zwalniam i idę do domu całkowicie legalnie.
__________________
Twórczość bywa rekompensatą, choć czasem bardzo utajoną, z bardzo skrywanych braków i utrat płynącą jak z podziemnego źródła.
Oczywiście, że wagarowałam... nie raz i nie dwa. ;P
Moje wagary zazwyczaj polegają na: 'mam dzisiaj na później do szkoły' - wyśpię się na pierwszej lekcji i idę na drugą, bądź 'boli mnie głowa, źle się czuję' - całodniowe wagary, oraz zwolnienia z ostatnich lekcji - 'słabo się czuję, mogę iść do domu?'.
Dziwi mnie to, że wszystkie moje ucieczki, wychowawcy usprawiedliwiają mi - nawet te ewidentne, niczym niewytłumaczone wyjścia z 2 ostatnich lekcji. Cóż... nie narzekam... najwidoczniej nie wyglądam na osobę, która mogłaby bezczelnie zwiać.
Dodam, że wagarowanie jest bardzo fajne, o ile wieje cała klasa, bądź wieje 1-2 osoby. Gdy ucieka pół klasy, a drugie pół zostaje, zazwyczaj jest bardzo niefajnie, ponieważ nauczyciele się mszczą. Gdy ucieka pół klasy i chce się iść z nimi, warto poczuć się słabo jeszcze godzinę przed planowanym wyjściem.
Dom:Gryffindor Ranga: Gajowy Hogwartu Punktów: 985 Ostrzeżeń: 1 Postów: 103 Data rejestracji: 08.03.09 Medale: Brak
Achh, cóż za historie.
Co do mnie, od czasu do czasu zdarza mi się wagarnąć z lekcji w-fu, gdyż mamy ją w drugiej szkole, a mi zwyczajnie nie chce się przebierać, biec, i znowu się przebierać... x)
Razu pewnego poszłam z koleżankami i kolegą na konkurs pod opieką nauczyciela, który nas nie uczył. Wracamy do szkoły, akurat nasza klasa miała matematykę. Nauczyciel nas spokojnie zostawił w szatni i sobie poszedł, a my całe 45 minut przesiedzieliśmy w szatni... I mieliśmy usprawiedliwione, bo byliśmy na konkursie, ha!
Cóż, w każdym razie, całej szkolnej braci z okazji Dnia Wagarowicza wszem i wobec życzę najwagarniejszego! x)
Dom:Gryffindor Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 597 Ostrzeżeń: 1 Postów: 133 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Idę jak muszę . Często mi się nie zdarza no ale cóż... są takie pechowe dni w których wolę dać długą niż narazić się na szkolne zło
Niestety zauważyłem, że wchodzi to w krew - jak raz się pójdzie to i pójdzie się drugi raz... więc jak ktoś nie umie się pohamować to może mieć pewien problem.
__________________
Master jest tylko jeden
Nie SPAMUJ głupcze
***Prawdziwi żołnierze nie umierają - schodzą do piekła aby się przegrupować.***
***Sługami Boże jesteśmy Twymi w grobach, bo praw za życia równych nie ma.***
Dom:Hufflepuff Ranga: Książe Półkrwi Punktów: 2208 Ostrzeżeń: 2 Postów: 999 Data rejestracji: 13.09.08 Medale: Brak
Nigdy mi się wagarowanie nie zdarzyło. Może to dlatego, że jestem jeszcze młoda i nie mam jakiegoś wielkiego bagażu doświadczeń. Za mną cała podstawówka, a raczej te trzy lata od klasy IV do VI i pół roku w gimnazjum. Gdy pierwszy mam w-f najchętniej zostałabym w domu. Moja nauczycielka a zarazem wychowawczyni jest osobą bardzo, ale to bardzo roztrzepaną. Przy niej łatwo byłoby urwać się z lekcji. Nawet by nie zauważyła. Ból głowy u mnie w domu by nie przeszedł. Mama nauczycielka, zna się na tych wymówkach. Rzadko kiedy bez kwitka od lekarza pozwala zostać mi w domu. Zawsze najpierw doktor, potwierdzenie, że na pewno nie wymyślam sobie choroby a dopiero potem pozostanie w domu na cały cudowny tydzień.
Kiedyś, pod koniec szóstej klasy miałam okazję iść na wagary. Koniec semestru, żaden nauczyciel nie sprawdzał już listy obecności. Pamiętam, że właśnie wtedy mieliśmy wyjątkowo całą klasą francuski [normalnie byliśmy podzieleni na grupy zaawansowane i niezaawansowane]. Pech chciał, że mieliśmy mieć zajęcia z nauczycielem mojej grupy. Jeden chłopak rzucił hasło 'wagary'. Druga dziewczyna je pochwyciła i tak wyszło na to, że prawie cała klasa VI c zerwała się z francuskiego. Co najśmieszniejsze cała klasa dyskutowała bardzo 'zażarcie' w przedsionku a szatniarki wszystko słyszały, a i tak ich wypuściły. Cała grupa dziewczyn namawiała mnie i moją przyjaciółkę na zerwanie się. My, jako bardzo 'mądre' zostałyśmy, a raczej ja zostałam, a Patrycja nie poszła ze względu na mnie. Chyba nie muszę dodawać, że na przystanku pech chciał, że nasza pani dyrektor zauważyła pokaźną grupkę na przystanku i zgarnęła do szkoły, na dywanik? Nasza wychowawczyni niezłe nerwy miała... W gimnazjum nie wyobrażam sobie, abym mogła tak swobodnie wyjść ze szkoły.
Co myślę o takich osobach?
Cóż mogę myśleć, jak jestem jedną z nich... Jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem
Dokładnie. Wszystko dla ludzi. Może mnie też coś takiego się przydarzy? Czas pokaże.
Edytowane przez mistake dnia 19-03-2009 22:45
Dom:Gryffindor Ranga: Przeciętny Uczeń Punktów: 183 Ostrzeżeń: 0 Postów: 42 Data rejestracji: 23.02.09 Medale: Brak
A owszem, zdarza się, zdarza. Ale jak już wagary to z całą klasą. Taka nasza klasowa integracja. Zazwyczaj są to ostatnie lekcje i zazwyczaj zwiewamy bez powodu - albo jak ktoś woli 'bo już nie wytrzymujemy'.
Zdarzyło się też, że nieco mniejszą grupką przesiedzieliśmy dwie lekcje w pobliskim parku. Po czym wróciliśmy sobie do szkoły na W-F. ;-D
A już mówiąc o wagarach to...ja - podobnie jak cała moja klasa - przeniosłam Dzień Wagarowicza na dzień dzisiejszy. No bo niby jaki miałby być z niego pożytek, hę :-P?
Co myślę o wagarowiczach?
Jeżeli wagarują bez przesadyzmu, to cóż ja mam myśleć? Wagary są nieodłączną częścią ucznia... Trzeba tylko mieć umiar. ;))
__________________
Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.
Dom:Slytherin Ranga: Zastępca Dyrektora Punktów: 3769 Ostrzeżeń: 0 Postów: 229 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Chodziłam, chodzę i na pewno będę chodziła dalej. W gim. jakoś mniej, rzadko mi się zdarzało w sumie, ale jak wylądowałam w LO to nie wyobrażam sobie szkolnego życia bez waksów.
Jak na razie ani rodzice, ani nauczyciele się nie czepiali - i oby tak dalej. Chociaż myślę, że moi rodziciele świetnie zdają sobie sprawę co się dzieje. W końcu widzą na kartkach po zebraniu nieusprawiedliwione godziny. ;]
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Niewymowny Punktów: 1667 Ostrzeżeń: 1 Postów: 371 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Czasem.
Dzisiaj, przykładowo, nie poszłam na pierwszą plastykę, bo mi się nie chciało. Pospałam godzinkę dłużej, a nauczycielce powiedziałam, że za zaspałam. Standard.
Wagarowanie jest oczywistością w ostatnie dni szkoły. Dzienniki oddane, już po radzie pedagogicznej, ocenki wystawione, nikogo nie obchodzi, czy siedzisz i grasz w państwa-miasta, jak reszta, czy siedzisz na boisku szkolnym i perfidnie uśmiechasz się do osób siedzących przy oknie, bądź do nauczycielek wychodzących ze szkoły.
Wtedy cała grupa (pojedyncze osobniki grają w państwa-miasta i szubienicę.) siada na boisku, wyrusza na miasto, a potem elegancko wchodzi pod koniec lekcji do klasy, siada w ławkach, szczerząc się, jak głupi do sera. A nauczyciele odwzajemniają uśmiechy, po czym wracają do przerwanej książki.
Klasyka czerwca.
__________________
Wilson: On każdego roku leczy tysiące ludzi, a ty ilu? Trzydziestu? House: McDonald robi lepsze hamburgery, niż twoja matka, bo robi ich więcej?
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1654 Ostrzeżeń: 0 Postów: 401 Data rejestracji: 08.02.09 Medale: Brak
Ja właściwie na wagarach byłam dwa razy w życiu. Raz zwiałam z fizyki w czerwcu, bo totalnie nic nie umiałam i nie chciało mi się już w szkole siedzieć, kiedy tak ładnie na dworze...
Drugi raz miały być prezentacje maturalne na niemieckim. Poszłam do taty i powiedziałam: "Nic nie umiem na jutro na niemiecki, dostanę jedynkę. Nie wyrabiam się z lekturą na wtorek. Napiszesz mi zwolnienie na jutro?"
Napisał. Czy to były wagary? Nie jestem do końca przekonana, ale uznam, ze były.
__________________
I heard your voice through a photograph
I thought it up and brought up the past
Once you know you can never go back
I've got to take it on the otherside
Dom:Ravenclaw Ranga: Wybraniec Punktów: 9487 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,562 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Kto nie wagarował albo nigdy nie dostał jedynki jest jak żołnierz bez karabinu!
Za czasów podstawówki i gimnazjum nie mogłam uciekać, bo:
Ja nie wagarowałam nigdy. Jako że jestem córką nauczycielki, moja matka dowiedziałaby się o wagarach natychmiast, bo... uczy w szkole obok ;/ Wolę więc nie ryzykować i chodzić...
Oj, znam ten ból. Ja miałam trochę gorzej - mama uczyła w mojej szkole ;f.
W liceum uciekałam już kilka razy. Chociażby dzisiaj - całą klasą postanowiliśmy uczcić jutrzejszy dzień i zwialiśmy z niemieckiego .
Kiedyś pamiętam, jak chcieliśmy uniknąć klasówki z geografii. Poszliśmy pod szatnię, stoimy, czekamy... Ostatecznie po dzwonku poszliśmy pod salę i klasówkę napisaliśmy .
Chyba tylko 2 razy zdarzyło mi się wyjść ze szkoły na gadkę 'boli mnie głowa i nie mogę wytrzymać na lekcjach', zwolnić się u wychowawczyni i pojechać do domu.
Mam w klasię koleżankę, która w poprzednim semestrze omijała jak się dało wszystkie poważniejsze sprawdziany, a o niemieckim i fizyce już nie wspominając (mamy takie udogodnienie, że fizykę mamy na pierwszej lekcji we wtorek i środę ;d). Było fajnie - do stycznia, kiedy trzeba było jednak wszystko pozaliczać.
Co myślę o wagarowiczach?
Ludzie, jak uciekać to tylko całą klasą i nigdy w dniu rady pedagogicznej! (pod koniec poprzedniego roku szkolnego moja klasa zrobiła taki wybryk, czego skutkiem było 0 ocen wzorowych z zachowania )
__________________
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak nieomylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
Dom:Ravenclaw Ranga: Mistrz Zaklęć Punktów: 2809 Ostrzeżeń: 0 Postów: 520 Data rejestracji: 09.08.08 Medale: Brak
Każdy prędzej czy później zaliczy wagary. No dobra - prawie każdy. Wagarować to za często nie wagaruję, bo dla mnie to trochę bez sensu. Jeżeli wiem, że i tak nie zamierzam dotrzeć do szkoły to zostaję w domu, proste (a to przecież nie są wagary).
Wagary, których nie zapomnę... chyba te w drugiej klasie liceum, kiedyś na samym końcu września. Przyszłam do szkoły i usłyszałam tekst "klasowe wagary" a że mieliśmy mieć jakiś sprawdzian z niemieckiego to oczywiście nie trzeba mi było powtarzać dwa razy. Jednak że wiadomo jak zwykle kończą się "klasowe" wagary to poszły trzy dziewczyny i siedmiu chłopaków, czyli nawet nie jedna trzecia klasy. I chociaż przesiedzieliśmy pięć godzin na wałach nad jeziorem to ani przez moment się nie nudziliśmy. Ale robiliśmy tak głupie rzeczy, że lepiej o tym nie mówić [miejsce na pozdrowienia dla miłego pana i przekupionego rybaka]. ;D
Pamiętam też jak w gimnazjum, w trzeciej klasie mieliśmy iść na klasowe wagary i wyskakiwaliśmy z okna toalety na parterze, bo przez drzwi nie było szans wyjść (ze względu na kamery w prawie każdym kącie szkoły) i jak nas wszystkich złapała sprzątaczka, która stała na zewnątrz i to wszytko widziała. Nigdy nie zapomnę jakiego dostałam ataku śmiechu, gdy ją zobaczyłam i w jakim stanie wróciłam do szkoły. Ech... było się kiedyś głupim.
Jeżeli chodzi o opuszczanie pojedynczych lekcji to nawet nie liczę, bo dla mnie to nie są wagary. Oo A takich godzin mam mnóstwo.
Hm, roznie ten czas wykorzystuje. Sa takie dni, kiedy wagaruje zeby... sie uczyc.
Ja też tak często robię. Tzn. trudno nazwać to wagarami, bo raz w tygodniu mamy tak bezsensowne lekcje, że zawsze zostaję w domu, ale nie ma mowy bym poświęciła go na nic-nie-robienie. ;ff Wszystko to sobie odbiję w wakacje... o ile w ogóle dotrwam.
Co myślę o ludziach, którzy chodzą na wagary... Jeżeli są to wagary w granicach zdrowego rozsądku to ok. Najgorsi są jednak nie-wagarowicze, którzy chociażby się paliło i nie wiem co jeszcze - zawsze się wyłamią. I właśnie dlatego nie istnieje coś takiego jak "klasowe wagary" a przynajmniej na pewno nie w mojej klasie.
Edytowane przez Ariana dnia 20-03-2009 16:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĚźytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sĂ pliki cookies. Ich celem jest ÄšÂwiadczenie usÄšÂug na najwyĚźszym poziomie, w tym rÄĹwnieĚź dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies oznacza, Ěźe bĂÂdĂ one umieszczane w Twoim urzĂ dzeniu. W kaĚźdej chwili moĚźesz dokonaĂ zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies - wiĂÂcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoÄšÂci.