Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Kk, zabieram się do konstruktywnego komentarza. Jak wcześniej mówiłam, akcja po prostu galopuje. Ile rozdziałów przewidujesz? ^^
A teraz błędy wszelakiego rodzaju:
kamkaHermioneDraco napisał/a:
- Czego chcesz, Malfoy?!
Tam powinien się znaleźć przecinek.
- Zostaw Hermione w spokoju!
Hermionę.
- To ty się od niej odwal! Ona cie nie chce. Zrozum to. Ona będzie moja!
Cię. Czy jest jakiś problem z ''ą'', ''ę''?... I do tego powtórzenia ''ona'' które mi nie leżą. (...) Ona cię nie chce, zrozum to w końcu. Hermiona będzie moja! - proponuję.
- To nie ty masz ją tuż za łazienką i nie ty będziesz z nią chodził na wszystkie imprezy i nie ty masz z nią patrole, więc mam większe szanse, aby się do niej zbliżyć - zadrwił z niego blondyn.
Zdanie długie jak w ''Pustyni i w puszczy''... Proponuję powstawiać tu i ówdzie kropki, albo po prostu skrócić zdanie. ;]
Tom, całkowicie zbity z tropu tą wypowiedzią, nie wytrzymał.
I puścił?... Przecinek.
- Co? Pocałowała Frange'a? - Blaise nie krył swojego oburzenia i zdziwienia.
- Tak mi powiedział - odparł zrezygnowany blondyn.
Po wypowiedzi Malfoya dałabym wielokropek.
- Rzeczy, w których poderwałeś wszystkie dziewczyny w Hogwarcie. Tu masz perfumy i żel do włosów. Pamiętaj, masz ją zwalić z nóg. Przyjdę po ciebie godzinę po kolacji - powiedział i wyszedł.
- To był pomysł Blaisa - powiedziała szybko Hermiona. - Chce żebym dała mu szanse...
- On ma całkowitą rację. Wiem, że Malfoy to podrywacz i skończony idiota, ale z tobą może być inaczej, bo przecież bez urazy, jeśli on uważa cię za szlamę, nie podrywałby cię, a jeśli już to nie po to, żebyś była kolejną zabawką w jego dłoniach.
Znów problem z ''ę''...
- Och, Ginny...
Och, Hermiona. Przecinek.
- Tak pamiętam. - Westchnęła i razem z przyjaciółką weszła do swojej sypialni.
A myślnik to krowa zeżarła?
- Na_pewno! A teraz idziemy, bo się spóźnisz! - Blaise i Draco przeszli przez łazienkę i stanęli przed drzwiami sypialni Gryfonki.
Na pewno, na pewno...
- Na to wygląda - powiedział blondyn. W odpowiedzi Blaise zapukał do drzwi i ostrożnie zajrzał do środka.
To komu on odpowiadał? Drzwiom?
- Tom... - dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania, bo Gryfon namiętnie ją pocałował.
Hahah, niezłe powodzenia ma Wszystkowiedząca.
Dziewczyna ledwo wyrwała się z jego ramion. Draco wyciągnął różdżkę, chwycił Hermionei postawił za sobą.
Ale mocarz.
- Hermiono, nie przejmuj się nim. - wściekły Ślizgon schował różdżkę i podszedł do rozpłakanej dziewczyny.
Jeśli kropka, to duża litera.
Dochodziła 22.00, więc jako prefekt miał jeszcze godzinę swobody. postanowił, więc iść na błonia.
Powtórka z rozrywki, to samo, co wyżej.
Uf, to tyle. Bety brak, jak widzę. A szkoda, bo ja będę się czepiać, do póki owa się nie pojawi. Poza wyżej wymienionymi, rozdział całkiem, całkiem. Pozdrawiam i czekam na betę.
Edytowane przez Laufey dnia 01-05-2012 19:44
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Hmm, ograniczę mowę wstępną, bo szkoda mi klawiatury.
- Frange! - Draco złapał go po obiedzie, gdy jego przyjaciele poszli do swoich dormitoriów.
- Czego chcesz, Malfoy?!
- Zostaw Hermione w spokoju!
- To ty się od niej odwal! Ona cie nie chce. Zrozum to. Ona będzie moja!
- To nie ty masz ją tuż za łazienką i nie ty będziesz z nią chodził na wszystkie imprezy i nie ty masz z nią patrole, więc mam większe szanse, aby się do niej zbliżyć - zadrwił z niego blondyn.
Tom, całkowicie zbity z tropu tą wypowiedzią nie wytrzymał.
- Ona mnie pocałowała! - krzyknął Tom, a Draco stanął jak wryty. - Co? Zamurowało, nie? Tak, pocałowała mnie, a teraz przepraszam, ale biegnę do przyjaciół - powiedział i odszedł.
- Co? Pocałowała Frange'a? - Blaise nie krył swojego oburzenia i zdziwienia.
- Tak mi powiedział - odparł zrezygnowany blondyn.
- Stary, musisz o nią zawalczyć. Dzisiaj jesteś z nią umówiony, więc nie zawal sprawy - Blaise wcisnął mu ręce jakieś ciuchy.
- Co to ma być?
- Rzeczy, w których poderwałeś wszystkie dziewczyny w Hogwarcie. Tu masz perfumy i żel do włosów. Pamiętaj, masz ją zwalić z nóg. Przyjdę po ciebie godzinę po kolacji - powiedział i wyszedł.
Zrezygnowany Draco usiadł na fotelu.
A więc, drodzy państwo, wyglądało to tak: Draco złapał po obiedzie Frange'a (nie wiadomo za co, ale lepiej nie wnikać) i kazał zostawić Hermionę w spokoju. Widać Frange ją nachodził, skoro Malfoy tak dzielnie jej bronił. Tom wyznał swojemu wrogowi, że całował się z Granger i biegnie do dormitorium. Nagle z nicości wyłania się Blaise i nie krył swojego oburzenia i zdziwienia w jednym. Zrezygnowanemu blondynowi Zabini wcisnął w ręce ciuchy, perfumy i żel do włosów, które nagle pojawiły się w jego rękach, i kazał zwalić dziewczynę z nóg, po czym wychodzi a Draco siada zrezygnowany na fotelu, który nie wiadomo skąd pojawił się przed Wielką Salą. Fascynujące.
Błędy zostały już wytknięte wcześniej przez @Pannę Redfoo, więc nie będę się produkować, skoro i tak olewasz sprawę. Tak, olewasz, bo jeśli przy pierwszym rozdziale wytknięto Ci głędy, to ty ich nie poprawiłaś. Więc po co mam marnować mój czas? Nie opłaca mi się. Beta, beta, beta...
Ach, chciałabym jeszcze się do czegoś przyczepić, mianowicie:
kamkaHermioneDraco napisał/a
A jeśli chodzi o postacie drugoplanowe to to jest dopiero pierwszy rozdział!
Przecież, do diabła, napisałam już komentarz wyżej, że przeczytałam to już na blogu. Mam chyba prawo wysunąć już taką opinię.
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Więc, co do wypowiedzi Evans558:
Ja nie olewam sprawy! Staram się wszystkie błędy poprawiać, a jeśli czepiasz się za to, że na początku ich nie poprawiałam to sorry, ale to twój problem. A co do bety... Szukałam, szukałam... Miałam nawet już zatrudnioną, ale po prostu się nie sprawdziła... Więc znowu zaczynam poszukiwania
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Wiesz, może ja odezwę się, za Evans.
No właśnie nie JEJ problem, a twój. Bo nam, jako czytelnikom, chyba należy się odrobina uwagi i szacunku? No dobrze, ja już się nie czepiam. A co do bety, mogę nią zostać, o ile nie masz już kogoś wybranego. Pozdrawiam.
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Jasne, że czytelnikom należy się szacunek. Spoko, nie będę się już z wami kłócić Po prostu czytajcie i komentujcie
8. Źle odczytany testament
Następnego dnia, Draco postanowił opowiedzieć Blaisowi, o wczorajszych zdarzeniach.
- Ja tam na twoim miejscu bym od razu walił Avadę! - widać było, że opowieść przyjaciela, zniszczyła jego dotychczasowy dobry humor. - Jak on śmiał?! Już nie mówię o tobie, ale o niej. Przecież się przyjaźnią!
- Nie wiem czy dalej będą. Ale tak czy inaczej, obiecałem Hermionie, że razem zadbamy o to, żeby się do niej nie zbliżał.
- Jasne stary. Pomimo nieczystej krwi, Hermiona to świetna dziewczyna!
- Dzięki, stary.
- Ale nie odpuścisz mu tego tak łatwo, co? - Blaise to wiedział. Znał Draco od urodzenia i to pytanie, było jedynie po to, by podtrzymać rozmowę.
- No pewnie, że nie! - powiedział i wkroczył z brunetem do wielkiej sali, gdzie właśnie odbywało się śniadanie. Obaj, od razu popatrzyli na stół Gryfonów. Jak przypuszczali, Hermiona nie wyglądała dobrze. Dziewczyna całą noc płakała, więc nie mogła spać. Oczy miała podkrążone i czerwone od łez. Włosy niedbale związane w kok. Siedziała obok Ginny, która co chwila namawiała ją do jedzenia.
- Zjedz chociaż kanapkę - prosiła z troską.
- Nie jestem głodna... - odpowiadała i chowała twarz w dłoniach. Obie siedziały jak najdalej od Toma, który co chwila, czuł coraz większą niechęć do samego siebie. Harry i Ron, siedzieli naprzeciwko dziewczyn, ale nie odzywali się. Po śniadaniu nadszedł czas na lekcję eliksirów. Hermiona niechętnie usiadła obok Ślizgona.
- Hermiono co jest? Mówiłem, żebyś nie przejmowała się tym idiotą.
- Ale to mój przyjaciel...
- Co?! - wyrwał się oszołomiony blondyn.
- Slytherin traci 5 punktów, za nieodpowiednie zachowanie Pana Malfoya. A teraz słuchajcie... - Profesor Slughorn zaczął opowiadać, o znaczeniu składników omawianego eliksiru. Draco więcej się nie odzywał. ,,Jak ona może po tym wszystkim co jej zrobił uważać go za swojego przyjaciela?!" - Myślał ze złością przez wszystkie pozostałe lekcje. Po zajęciach złapał Harrego, gdy szedł na obiad do wielkiej sali.
- Potter! Hermiona nie pogodziła się jeszcze z Frangem? - zapytał podejrzliwie, gdy już go dogonił.
- Eee... nie wiem. A tak w ogóle co ci do tego?!
- Bo mi zależy na tym, żeby on przestał zatruwać jej życie - powiedział i odszedł do stołu Ślizgonów.
- Czego chciał od ciebie Malfoy? - spytał Tom, gdy usiedli przy swoim stole.
- A nic r30; Coś tam o Quidditchu gadał... - chcąc zapobiec kolejnej kłótni Toma z Malfoyem, wolał mu nie mówić o szczegółach tej rozmowy. - Myśli, że w tym roku będziemy gorsi od Hufflepuffu!
- Z tego co mi mówiłeś to Hufflepuff jest najgorszy, tak? - chłopak nie miał dużej pewności.
- Tak, właśnie!
- Ale idiota! Nie tylko będziemy lepsi od Hufflepufu, ale zdobędziemy puchar.
- I takiej myśli się trzymajmy, bo to fakt - Harry na dobre wciągnął się w rozmowę i nie zauważył Mcgonagall usiłującej coś ogłosić.
- Cisza! - zawołała. - Testament naszego poprzedniego dyrektora został źle odczytany, więc... dotychczasowy nauczyciel obrony przed czarną magią, profesor Snape, według testamentu został mianowany następcą... - jej dalsze słowa zagłuszyły głośne wiwaty Ślizgonów.
Tutaj głos zabrał nowy dyrektor. Radość jego podopiecznych skwitował chytrym uśmiechem i podniesieniem ręki.
- Cisza! Jako, że jestem dyrektorem, opiekunem Slytherinu powinien zostać ktoś inny - to wiwaty Ślizgonów ucichły. - Jednakże, ja jestem dyrektorem i ja mogę wybrać mojego następce - słowo "ja" wymawiał bardzo wyraźnie. Nawet za bardzo. - Wybieram więc mojego poprzednika. Profesor Slughorn zostaje nowym opiekunem domu. - Przez stół Slytherinu przebiegł cichy szmer. - Oczywiście, nadal jestem do usług Ślizgonów. Nadal też będę nauczał obrony przed czarną magią. - Wiwaty Ślizgonów powróciły. - A teraz niech wszyscy uczniowie udadzą się do dormitoriów.
- Jak Dumbledore mógł mianować go dyrektorem?! - żalił się Ron przyjaciołom wychodząc z Sali, wśród okrzyków radosnych Ślizgonów. Wiedzieli, że teraz będzie im sto razy łatwiej.
- No to już była jego decyzja... - powiedział Tom.
- Ale ty go nie znasz. Jesteś tu dopiero pierwszy rok, więc nie wiesz co mówisz - powiedział ostro Harry. Chciał jakoś mu powiedzieć, że Snape to nie jest tylko wredny nauczyciel, ale nie mógł mu powiedzieć, że ten nowy dyrektor jest zabójcą swojego poprzednika.
Hermiona nadal się nie odzywała. Szybkim krokiem poszła do swojej sypialni. Usiadła na fotelu i zaczęła pisać esej z eliksirów. Kiedy skończyła, zeszła z fotela i usiadła na parapecie okna. Patrzyła teraz na zatopione w słonecznym blasku, zielone błonia, na których beztrosko biegał Krzywołap. Zeszła z parapetu i postanowiła zrobić mały spacerek po obiedzie. Na dworze, usiadła pod drzewem i usiłowała uporządkować w swojej głowie ostatnie dziwne wydarzenia.
- Hermiono ja... chciałem cię przeprosić - nad sobą ujrzała zmieszanego przyjaciela.
- I co? Myślisz, że przeprosiny wszystko załatwią? - wstała i przyjrzała mu się uważnie.
- Naprawdę jest mi przykro, ale kiedy zobaczyłem ciebie z... nim, no to musiałem spróbować, no bo... ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem - odgarnął jej brązowe włosy, ale wtem jego rękę chwycił Blasie, który razem z Draco, pojawili się, jakby znikąd obok nich.
- Sorry Frange, ale ona jest już zajęta - wysyczał Draco, odciągając Gryfonkę na bok.
- Co?! Ja?! Przez kogo?! - Hermiona nie ukrywała swojego zdziwienia.
- No przeze mnie... - wyszeptał jej do ucha blondyn.
- Ale ty masz dziewczynę - szepnęła do niego oszołomiona.
- Chodzi ci o Pansy...? - nie zdążył dokończyć, bo tu brunet mu przerwał.
- Co z nim robimy?
- A, właśnie. Hermiono, idź już do zamku - zwrócił się do dziewczyny, a sam podszedł do wściekłego Toma.
- Nie dobieraj się, do cudzych dziewczyn! Tym razem nic ci nie zrobię, bo Hermiona by mi tego nie wybaczyła, ale następnym razem nie będziemy się powstrzymywać - skinął Blise'owi, że już starczy. Ślizgon puścił Frange'a i razem z Draconem i Hermioną ruszył do zamku.
- Co on od ciebie chciał? - spytał dziewczynę brunet.
- Eee... nic takiego... po prostu chciał... eee... wiedzieć czy ma... eee... u mnie szanse...
- Co?! - krzyknął Draco i ruszył w przeciwną stronę.
- Draco proszę, nie rób tego... - Hermiona złapała go za ramię.
- Mam patrzeć jak on... próbuje cię poderwać?!
- Przypominam ci po raz drugi, że masz dziewczynę.
- To nie zmienia faktu, że nie chcę, żeby on się do ciebie dobierał! - powiedział ze złością Ślizgon.
- Ty jej nie kochasz, prawda? - spytała cicho Gryfonka.
- Eee...
- To dlaczego z nią jesteś?! Ona jest dla ciebie obojętna?! Już wiem, że ze mną tak nigdy nie będzie! - wykrzyczała z żalem i pobiegła do zamku.
- Ogólnie to ona ma rację - mówił do przyjaciela Zabini. - Prawdę mówiąc, Pansy nie jest wybranką twojego serca i ty dobrze o tym wiesz.
Draco w milczeniu poszedł do środka, zostawiając przyjaciela na błoniach.
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Cieszę się, że doszłyśmy do porozumienia.
Następny rozdział wygląda trochę lepiej, mniej błędów. Dobrze się czyta, to na pewno plus.
...:
kamkaHermioneDraco napisał/a:
- Ja tam na twoim miejscu bym od razu walił Avadę! - widać było, że opowieść przyjaciela, zniszczyła jego dotychczasowy dobry humor. - Jak on śmiał?! Już nie mówię o tobie, ale o niej. Przecież się przyjaźnią!
Och, Blaise, nieźle jedziesz...
- Jasne stary. Pomimo nieczystej krwi, Hermiona to świetna dziewczyna!
o.o Nie sądzę, żeby Blaise kiedykolwiek tak przychylnie wyraził się o kimś, kto jest szlamą.
- Co?! - wyrwał się oszołomiony blondyn.
Skąd się wyrwał? Albo komu? Ktoś go trzymał?
,,Jak ona może po tym wszystkim co jej zrobił uważać go za swojego przyjaciela?!" - Myślał ze złością przez wszystkie pozostałe lekcje.
Używaj proszę tego cudzysłowu, który oferuje klawiatura, a nie przecinków.
- Bo mi zależy na tym, żeby on przestał zatruwać jej życie - powiedział i odszedł do stołu Ślizgonów.
- A nicr30; Coś tam o Quidditchu gadał...
Erek.
- Naprawdę jest mi przykro, ale kiedy zobaczyłem ciebie z... nim, no to musiałem spróbować, no bo... ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem - odgarnął jej brązowe włosy, ale wtem jego rękę chwycił Blasie, który razem z Draco, pojawili się, jakby znikąd obok nich.
O.o oni ją śledzą, czy co?
- Nie dobieraj się, do cudzych dziewczyn! Tym razem nic ci nie zrobię, bo Hermiona by mi tego nie wybaczyła, ale następnym razem nie będziemy się powstrzymywać - skinął Blasiowi, że już starczy. Ślizgon puścił Frange'a i razem z Draconem i Hermioną ruszył do zamku.
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Kurde ten erek...
Jakoś usunąć go nie mogę
No cóż, dzięki za opinię Ja także się cieszę, że doszliśmy do porozumienia i... zmieniłam tego Blasia
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
No, ten Blasiu był akurat słodki.
W każdym razie, czekam na następny rozdział, i mam nadzieję, że usuniesz te nieszczęsne erki, bo rozpraszają. Aha, no, interpunkcja trochę się poprawiła, jeden plus, przynajmniej. ;]
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Tak... Dyrektor Snape był konieczny No, ale dzięki za komentarze
9. Filch nigdy nie śpi
- Draco już czas. - Powiedział Zabini, wchodząc do dormitorium blondyna. jego przyjaciel westchnął i razem wyszli na korytarz. Było już po 22.00, więc musieli uważać na Filcha i jego kotkę, ale bezproblemowo znaleźli się na błoniach.
- Gdzie tym razem? - Spytał Draco.
- Zostawili nam świstoklik, ale nie wiem gdzie nas przeniesie. - Odpowiedział brunet, wchodząc już pomiędzy drzewa Zakazanego Lasu. - O to on! - Wskazał na starą księgę lezącą na mchu. Jednocześnie złapali okładki i znaleźli się na starym cmentarzu w Little Hangleton.
- No tak. - Westchnął Draco. - Posiadłość Riddle'ów. - Powiedział i razem z Blaisem poszli w kierunku starego, obrośniętego pnączem dworku, stojącego tuż przy cmentarzu. Otworzyli stare drzwi i weszli do środka. Skierowali się do dużego pomieszczenia, w którym na czarnym fotelu, siedział Czarny Pan, głaszcząc Nagini. Uczniowie oddali mu pokłon.
- Witajcie.
- Bądź pozdrowiony Panie. - Odpowiedzieli chórem.
- Bardzo dobrze radzicie sobie z zadaniem, ale jest jeden niepokojący szczegół. To jej przyjaciel. Niejaki Tom Frange.
- A, tak. Ale o niego Panie nie musisz się martwić. Ona się do niego prawie nie odzywa. - Powiedział brunet.
- Tak samo jak do Dracona. - Voldemort wyciągnął różdżkę. - Crucio. - Powiedział i blondyn upadł na podłogę i począł wić się z bólu. Po torturach ledwo stał na nogach. - Pamiętaj jakie masz zadanie.
- Tak Panie. - Wyszeptał.
- Możecie już iść. I oby tak dalej. - Ślizgoni wyszli, a Bellatriks zamknęła za nimi drzwi.
Podeszli do świstoklika i chwilę potem byli już w ponurym lesie.
- Jesteś cały? - Spytał brunet.
- Taaa... Zaraz przestanie boleć.
Weszli do zamku. Blaise poszedł do lochów. Draco skierował się do swojego dormitorium. Niestety Filch nigdy nie śpi.
- Malfoy! - Zawołał widocznie zadowolony. - Już dawno po 23.00. Ciesz się Frange! Nie będziesz sam na szlabanie. - Wtem zza jego pleców wyszedł Gryfon.
- Frange? - Draco nie krył swojego zdziwienia.
- Jutro po obiedzie, macie się u mnie stawić, a teraz do dormitoriów! - Obaj ruszyli w przeciwne strony.
,,Co on tutaj robił?" - Myślał Tom.
,,Czego on..." - Dracona nagle olśniło. - ,,Przecież Filch złapał do w korytarzu prowadzącym do dormitoriów prefektów!" - Nie szedł teraz do swojego pokoju. Skierował się do sypialni prefekta z Gryffindoru. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Dziewczyna siedziała przy kominku.
- Draco?
- Mam tylko jedno pytanie. Co tutaj robił Frange? - Ślizgon był wyraźnie wściekły.
- Skąd ty to...?
- Nie ważne! Odpowiedz na moje pytanie!
- Eee...
- Pokaż ręce.
- Co?
- Pokaż ręce!- Chłopak wiedział, że jeśli się całowali na jej dłoniach pozostało trochę jego żelu do włosów. Nie mylił się. Ręka dziewczyny była strasznie śliska. - Zabiję drania.
- Draco nie rób mu nic złego!
- Kto zaczął?
- No on ale...
- To mi wystarczy i nie mów, że mam dziewczynę, bo jutro będę już wolny! Zależy mi na tobie i nie pozwolę, żeby jakiś palant cię podrywał! - Wykrzyczał i wyszedł przez łazienkę. Jeszcze nigdy tak dziwnie się nie czuł. Pragnął przywalić Tomowi nawet w ten mugolski sposób. Wiedział, że jego maska zaczęła pękać. Jego serce stawało się coraz czulsze na uczucia. Czuł zmęczenie. Te tortury go wykończyły. I ze względu na to poszedł do swojej sypialni i nawet się nie przebierając, położył się do łóżka, po chwili zasypiając.
Hermiona także czuła się zmęczona. Nie miała siły płakać. Zasnęła w fotelu.
***
Harry leżał w łóżku. Zaczął się zastanawiać, jak Dumbledore mógł zrobić swojego mordercę dyrektorem. I jak mógł swojemu niedoszłemu mordercy, pozwolić jeszcze chodzić do szkoły! Pamiętał dokładnie wieżę astronomiczną i tą straszną scenę... Im dłużej o tym myślał tym bardziej nienawidził Dracona. I jeszcze do tego dołączała Hermiona, która nie stroniła od towarzystwa Malfoya i jego przyjaciela. No i Tom... Tak, przez tę jego ,,miłość" do Hermiony ona szukała wsparcia u Ślizgonów, a nie u niego, Ginny, czy Rona. Ta sytuacja go przerastała. Bo co by zrobił, jakby nagle Malfoy zaczął chodzić z Hermioną?! Nie wytrzymałby tego. Ich przyjaźń byłaby pod znakiem zapytania.
Zmęczony tymi myślami, rozejrzał się po pomieszczeniu. Neville głośno chrapał. Ron, przez ostatnie wydarzenia ledwo zasypiał, ale teraz spał jak niemowlę. Toma nie było w łóżku. Harry dostrzegł go siedzącego na parapecie okna. Podszedł do niego i poklepał go po ramieniu.
- Są inne dziewczyny. - Brunet próbował podnieść chłopaka na duchu.
- Ale ta jest wyjątkowa... Ja ją kocham, a ona... ona pewnie zejdzie się z tym Malfoy'em... - Mówił zrezygnowany Gryfon. Harry wyraźnie uznał to za żart.
- Nie wiesz co mówisz. Hermiona i Malfoy są największymi przeciwieństwami na świecie.
- Widocznie przeciwieństwa się przyciągają...
- Wiesz co? Nie myślałem, że tak łatwo się poddasz...
- A kto powiedział, że ja się poddałem? - Powiedział szybko blondyn. - Kocham Hermionę i jeśli będzie trzeba, będę o nią walczył!
- I to mi się podoba. - Powiedział z satysfakcją Wybraniec, bo właśnie o taki efekt mu chodziło. - Ale choć już spać, bo jest późno, a jutro nie jest sobota. - To mówiąc położył się do łóżka i tak samo jak Tom, zasnął zamykając oczy.
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Dobra, widzę ,że komentarzy brak, więc wrzucam kolejną notkę
10. Luna prawdę Ci powie
- Eee... Cześć Hermiono. - Przywitał dziewczynę Tom, kiedy przysiadł się do stołu na śniadaniu.
- Eee... tak... witaj. - Zakłopotana Gryfonka, nalała sobie trochę soku dyniowego. Oboje milczeli. Przecież to, co się wczoraj między nimi zdarzyło, nie było zwykłym spotkaniem...
- Cześć wam. - Powiedziała rozpromieniona Ginny, siadając obok Hermiony.
- Cześć... - Odpowiedzieli cicho.
- Co z wami? Coś się stało? Czy to przez...?
- Nie. Draco, nie miał z tym nic wspólnego. - Powiedziała szybko Gryfonka.
- Aha... Czy wy...? - Przyjaciele milczeli. - Hermiono... Malfoy wie? - Spytała szeptem ruda.
- No... wie.
- Nie jest zadowolony, co? - Ginny starała się mówić tak, żeby Tom nic nie usłyszał.
- No, a jak myślisz? - Zapytała ironicznie brunetka.
- No, nie zazdroszczę ci. Jesteś w potrzasku.
- Zauważyłam. - Odpowiedziała chłodno. - Najgorsze jest to, że mój nawet najmniejszy ruch, może spowodować ich bójkę. Nie wiem co dalej robić.
- No... niestety ci nie pomogę. - Powiedziała i ugryzła listek sałaty, który przed chwilą znajdował się na jej talerzu.
Tom, chociaż bardzo się starał, nie mógł usłyszeć ich rozmowy. Wychwytywał tylko pojedyncze słowa, z których nie można było wywnioskować, o czym rozmawiały przyjaciółki.
- Porozmawiamy po zajęciach. - Szepnęła Ginny, kiedy szły już do swoich sal.
Hermiona kiwnęła głową i poszła w kierunku sali, w której miała mieć zaklęcia. Na korytarzu spotkała Rona i Harrego, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. Zobaczyła też Ślizgonki pocieszające zapłakaną Pansy.
"On to naprawdę zrobił. Zerwał z nią dla... mnie?" - Myślała zszokowana Gryfonka. Podeszła do swoich przyjaciół.
- Hermiono, podobno Malfoy zerwał z Parkinson. Ciekawe dlaczego, nie? - Zapytal Ron.
- Ta... ciekawe. - Powiedziała zawstydzona dziewczyna. Harry spojrzał na nią podejrzliwie. Chciał coś powiedzieć, ale Profesor Flictwick otworzył salę i znacząco zaprosił ich do środka. Dziewczyna usiadła, jak zwykle obok Dracona, który uśmiechnął się do niej.
- Mogłeś chociaż nie łamać jej serca... r11; Szepnęła, spoglądając ze współczuciem na Pansy.
- I tak bym to kiedyś zrobił. Zrozum, ona dla mnie nic nie znaczy, więc nie mogłem dalej ciągnąć tego chorego związku. - Tłumaczył się Ślizgon.
- Jak jej to powiedziałeś? Mam nadzieję, że... no... jakoś ją przygotowałeś psychicznie...
Draco przypomniał sobie śniadanie...
- Pansy to koniec. - Pamiętał, że powiedział to tak normalnie, bez żadnych skrupułów.
- C-co? Ale... Draco... r11; Wtedy, Pansy zalała się łzami.
- Ja cię nie kocham, Pansy. Byłbym idiotą, gdybym ciągnął ten chory związek. - Pamiętał, że wtedy zabrał się za swoją owsiankę.
- Ale... Czemu?
- Pansy, lubię cię, zostańmy przyjaciółmi, ale ja nie potrafię dalej tak... - Przerwał. Dziewczyny już nie było.
- No...
- Cisza! - Profesor zwrócił się do uczniów i zaczął wyjaśniać jakieś nowe typy zaklęć. Hermiona, zaczęła nerwowo pisać notatki, a Draco zrezygnował z dalszej rozmowy z nią.
***
- Tom, poczekaj! - Dziewczyna dogoniła go, kiedy po wyczerpujących zajęciach, szedł do salonu Gryfonów.
- O! Hermiona! Nie zauważyłem cię. - Powiedział z uśmiechem. - Wiesz... może poszłabyś ze mną na błonia, kiedy już napiszemy esej z zielarstwa? - Zapytał niepewnie.
- No... dobrze. - Odpowiedziała trochę zażenowana. To prawda, że między nimi do czegoś doszło, ale... wolałaby, żeby byli tutaj Zabini i Malfoy. Miałaby wtedy pretekst, żeby się nie zgodzić. Czuła, że to uczucie między nią, a Tomem to jedna, wielka pomyłka, ale nadal urzekał ją swoim szarmanckim uśmiechem i tymi pięknymi, brązowymi oczami. Jego oczy były zupełnie inne, niż te należące do Dracona. Te były pełne ciepła, miłości, a oczy Ślizgona zimne, pozbawione jakichkolwiek uczuć, ale nadal czarujące i tajemnicze...
Nagle zobaczyła, jak jej przyjaciel pada na ścianę, uderzony pięścią przez tego czarującego Ślizgona.
- Już nigdy więcej nie odważysz się jej tknąć Frange. - Wysyczał Malfoy łapiąc Gryfonkę za rękę.
- Zwariowałeś?! Jakim prawem przychodzisz tutaj i bijesz mojego przyjaciela?! - Hermiona wyrwała rękę z uścisku Dracona i podbiegła ku Tomowi, któremu z nosa sączyła się krew.
- Nic ci nie jest? - Zapytała z troską wściekłego Gryfona.
- Ja jej do niczego nie zmuszałem. - Syknął Tom i jego pięści okładały teraz twarz oszołomionego blondyna, który nie pozostawał mu dłużny. Tę krótką bójkę zakończyli Harry i Blaise, którzy w porę zjawili się z Ginny na miejscu zdarzenia.
- Tom, stary, spokojnie. - Próbował uspokoić Gryfona Wybraniec.
- Jak mam być spokojny?!
- Nie wiem. To już twoja sprawa, ale masz się uspokoić.
Blaise, ledwo przytrzymywał Dracona. Na szczęście z pomocą nadbiegli Crabbe i Goyle, ale Draco wciąż się wyrywał.
Ginny, stała z boku pocieszając zapłakaną i załamaną Hermionę. Brązowowłosa spojrzała na obu szaleńców. Tom stał wściekły. Jednak Ślizgoni ledwo przytrzymywali wściekłego blondyna, gotowego w każdej chwili rzucić się na rywala. W jednej chwili powalił Crabbe'a i Zabini'ego i już wyrywał się Goyle'owi, gdy podbiegła do niego przestraszona Hermiona. Objęła dłońmi jego twarz. Chłopak patrzył teraz w kasztanowe oczy Gryfonki. Jej wzrok miał na niego, jakby kojący wpływ. Przestał się wyrywać Ślizgonowi, a gdy ten go puścił, mocna przytulił do siebie dziewczynę. Poczuł na ramieniu jej ciepłe łzy. Kiedy ją puścił, nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten korytarz nie był tak opustoszały jak myślał. Wśród sporego tłumu Gryfonów, rozpoznał Neville'a, Lune, Lavender, Seamus'a, Ginny, Rona i Cormaca wpatrujących się w nich jak w duchy ( w mugolskim tego słowa znaczeniu). Przed nimi stali wściekli Harry i Tom. Obok Gryfonów stała mała grupka Puchonek, które chichocząc wymieniały się komentarzami, dotyczącymi tego całego zajścia. Szybko chwycił Hermione za rękę i razem z innymi Ślizgonami ruszyli do dormitorium Dracona, przepychając się przez mały tłumek, złożony z mieszkańców Ravenclawu. Zbiegowisko powoli zaczęło się rozchodzić. W korytarzu została tylko Ginny, Luna, Harry, Ron i Tom.
- Co tu jest grane? - Powiedział zszokowany rudzielec.
- Oni się kochają. - Ochoczo stwierdziła Luna i poszła do swojej sypialni.
- Czasem wkurza mnie jej prawdomówność. - Wysyczał zły Frange.
- Tom, musisz się pogodzić, że ona go kocha i nic nie możesz na to poradzić. - Powiedział stanowczo Ginny i chwytając różdżkę, zaczęła usuwać jedna po drugiej, rany pobitego chłopaka.
- Cóż, Luna zawsze mówi prawdę. - Westchnął załamany Weasley.
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Gryffindor Ranga: Sklepikarz z Pokątnej Punktów: 826 Ostrzeżeń: 0 Postów: 213 Data rejestracji: 07.05.11 Medale: Brak
No dobra terza moja ocena...
1. Błędy rażą w oczy. Nie tylko erki ale też typu Hermione bez ogonka może to banał ale ja się czepiam, a resztę to ci już wyrzucili więc nie będę kolejna.
2. Czasami ( a nawetw większej części ) tekst był dla mnie przewidywalny. No wiesz jakieś kolejne czynności.
i to narazie tyle. Muszę jednak przyznać, że w pewnym momencie mnie wciągnęło więc czekam na dalszy ciąg. A narazie daję P ( tak surowo Cię oceniam, ale za to szczerze ).
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.
Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.
Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Cóż to się stało, że nie oceniłam poprzedniego rozdziału? Jakaś szatańska istota mnie przed tym powstrzymała. No dobrze, rozdział następny, mój koment się pojawia. A więc... Po pierwsze, ciekawy tytuł... Nawet bardzo. No dobrze, błędy wszelakiej maści:
,,On to naprawdę zrobił. Zerwał z nią dla... mnie?"
Prosiłam, abyś używała cudzysłowu, a nie przecinków.
- Hermiono, podobno Malfoy zerwał z Parkinson. Ciekawe dlaczego, nie? - Powiedział Ron.
Chyba zapytał. Cudowne erki:
- Mogłeś chociaż nie łamać jej serca... r11; Szepnęła, spoglądając ze współczuciem na Pansy.
- C-co? Ale... Draco... r11; Wtedy, Pansy zalała się łzami.
Niepotrzebny przecinek.
- Ja cię nie kocham, Pansy. Byłbym idiotą, gdybym ciągnął ten chory związek. - Pamiętał, że wtedy zabrał się za swoją owsiankę.
Loool.
- Cisza! - Profesor zwrócił się do uczniów i zaczął wyjaśniać, jakieś nowe typy zaklęć.
Niepotrzebny.
Hermiona, zaczęła nerwowo pisać notatki, a Draco, zrezygnował z dalszej rozmowy z nią.
Ten też.
Nagle zobaczyła, jak jej przyjaciel pada na ścianę, uderzony pięścią przez tego czarującego Ślizgona.
Huh, Draco jest wszędzie. ;>
- Już nigdy więcej, nie odważysz się jej tknąć, Frange. - Wysyczał Malfoy łapiąc Gryfonkę za rękę.
Jeden potrzebny, drugi całkiem odwrotnie.
- Ja jej do niczego nie zmuszałem. - Syknął Tom i jego pięści okładały teraz twarz oszołomionego blondyna, który nie pozostawał mu dłużny. Tę krótką bójkę zakończyli Harry i Blaise, którzy w porę zjawili się z Ginny na miejscu zdarzenia.
O matko, jakie MMA.
- Tom, stary, spokojnie. - Próbował uspokoić Gryfona, Wybraniec.
Ten również niepotrzebny. Znowu...
Brązowowłosa spojrzała na obu szaleńców.
Szaleńcy. Jeszcze chwila, a zaczęliby biegać po Hogwarcie z nożami i siekierą.
Tom stał wściekły, ale spokojny.
Jak można wściekle stać, a przy tym być spokojnym?... Błąd logiczny.
W jednej chwili powalił Crabbe'a i Zabini'ego i już wyrywał się Goyle'owi, gdy podbiegła do niego przestraszona Hermiona.
Draco powalił ich wszystkich?... On jest wampirem, że dysponuje taką siłą? Wątpię, żeby dał im radę.
Objęła dłońmi jego twarz i zmusiła, aby popatrzył jej w oczy. Chłopak patrzył teraz w kasztanowe oczy Gryfonki.
Masło maślane. Nie ma potrzeby, żeby pisać o czymś dwa razy.
Poczuł na ramieniu jej ciepłe łzy. Kiedy ją puścił, nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten korytarz nie był tak opustoszały, jak myślał.
Tutaj akurat jest potrzebny.
Ech, zaczyna się nieźle, kończy z masą błędów. A szkoda, bo myślałam, że tekst w końcu znalazł właściwe tory... Czekam na następny rozdział.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Dziedzic Gryffindora Punktów: 5622 Ostrzeżeń: 1 Postów: 633 Data rejestracji: 28.10.11 Medale: Brak
Yhym, przeczytałam to CAŁE i jestem pełna podziwu dla siebie, że zdołałam to zdzierżyć. Miałam ochotę napisać jakiś konstruktywny komentarz, a Twoje opowiadanie akuratnie dość szybko się czytało. Zaczęłam niecałą godzinę temu
Okej, czas na tą bardziej poprawną treść komentarza.
Nie miałam ochoty, by wypisywać Ci tu każdy Twój błąd, bo widzę, że inni zrobili to już za mnie. Ten iście głupiutki tytuł zachęcił mnie do zabawy w krytyka. Nie spodziewałam się super dzieła, ale też nie totalnej katastrofy. Myślałam, że trafię na coś... średniego.
Nie lubię Dramione, ale z tą opinią nie będzie to miało nic wspólnego. Przede wszystkim - robisz takie błędy stylistyczne, że... naprawdę zaczynam wierzyć w to, że żyrafy tańczą breakdance! To jest katastrofa! Czytasz to przed dodaniem? Rozumiem sens, jaki chcesz nam przekazać, ale w momencie kiedy walisz nam zdaniami, które nadają tekstowi zupełnie inny charakter... Merlinie, nie wspominam już o ortografii i interpunkcji, bo to się podobno nie liczy. Chociaż powiem szczerze, że to jedna z ważniejszych rzeczy, kiedy się coś pisze. Czytelnicy nienawidzą tekstów przepełnionych błędami. Dobra rada dla Ciebie - znajdź betę. Och, i swoją drogą... przestań używać przecinków jako cudzysłów bo to skrajnie irytujące.
Podobnie jak inni, pozwolę sobie wspomnieć o braku opisów. Fakt, faktem - to jest FF. Opierasz się na świecie opisanym w Harrym Potterze, ale to nie upoważnia Cię do tego, żebyś tych opisów nie zamieszczała. Nędzny opisik pokoju, gdzieniegdzie wstawione najmniejsze szczegóły to po prostu za mało. Wiesz po co są opisy? Żebyśmy my, czytelnicy, mogli zobaczyć to co Ty widzisz w swojej główce, kiedy piszesz. Tekst powinien być bardziej obrazowy.
Akcja... akcja galopuje i woła o pomstę do nieba. Ile właściwie minęło dni? Bo w jednym momencie było tak, że zaraz po obiedzie Draco zaczął pojedynkować się z niejakim Tomem, minęło kilka chwil i była kolacja. Dziwię się w takim razie, że nasi bohaterowie nie są grubymi pasztetami, skoro co chwile mają posiłki. Opowiadanie jest... prze banalne. Jakby na to nie spojrzeć - typowa komedia romantyczna, tylko że bez humoru. Co mam na myśli? Nienawidzi, lubi, kocha, nadal kocha, ale idzie, nadal kocha i wszystko jest spartaczone, nadal kocha i wraca, kocha i happyend. Nie twierdzę, że masz się z tego wyrwać, bo komedie wciąż są takie same. Takie same, tylko że inne. Och, właśnie - inne! W Twoim opowiadaniu nie ma za knuta tej inności.
Dracze zachowuje się nie jak Dracze. On i Blaise są Ślizgonami, więc automatycznie powinni zachowywać się jak Ślizgoni. Zakładając, że tego zakochanego można jakoś tam wytłumaczyć, poprzez miłość, to Zabini nie ma nic na swoją obronę. Cały kanon poszedł się utopić i, wbrew pozorom, nie mam tutaj na myśli wydarzeń, a charaktery naszych bohaterów.
Jeden, jedyny szczegół... dziesiąty rozdział zdecydowanie powala stylem ten pierwszy. Rozwijasz się, i choć nadal nie jest zbyt dobrze, jest lepiej. Ćwiczenia czynią mistrza. Pamiętam mój pierwszy fick O.o O mój Boże, aż sama nie mogę uwierzyć, że napisałam coś tak... durnego
Przede wszystkim - powinnaś zacząć stosować się do rad czytelników. My nie krytykujemy Cię po to, żebyś zdzikła i postrzelała na nas wszystkich fochy, a po to, żebyś miała szansę poprawy.
Ortografia, interpunkcja... to naprawdę nie jest tak trudne. Sama miałam dysleksje i w każdym słowie robiłam błędy. Pisanie mnie z tego wyciągnęło
Hermiona to takie ciepłe kluchy, Dracze (ja Ci wszystko wybaczę <3) jest rozhisteryzowanym nastolatkiem, Tom kompletnie nad sobą nie panuje (gorzej niż Ron), a Harry... Cóż, o Harrym nie wiemy prawie nic. Jakie z tego wnioski? Tobie pozostawiam ich wyciągnięcie.
I zatrudnij betę!
Niech Ci pióro lekkim będzie i takie tam. Nie walcz z krytyką, otwórz się na nią.
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.
to takie reumatyczne xxx
twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Hmm, dawno mnie tu nie było, ale i tak niewiele się zmieniło.
- Eee... Cześć Hermiono. - Przywitał dziewczynę Tom, kiedy przysiadł się do stołu na śniadaniu.
- Eee... tak... witaj. - Zakłopotana Gryfonka, nalała sobie trochę soku dyniowego.
Te kropki są potrzebne jak drzwi w lesie. Jeśli opisujesz to, co bohater robi i/lub dzieje się z nim podczas mówienia, to po zakończeniu jego wypowiedzi NIE DAJE SIĘ KROPKI. Przykład:
- Znalazłam ten list, który tak bardzo chciałaś przeczytać - powiedziałem, podając siostrze kopertę.
- Dziękuję. Ja... To dla mnie bardzo ważne - szepnęła.
Lecz!
- Znalazłem ten list, który tak bardzo chciałaś przeczytać. - Podchodząc do dziewczyny, mojej SIOSTRY, jak się okazało, czułem jedynie niepewność. Do czego potrzebny był jej ten stary, ponad trzydziestoletni list?
- Dziękuję. Ja... To dla mnie wiele znaczy. - W jej zielonych oczach pojawiła się iskierka nadziei, a w wyszeptanym podziękowaniu, po raz pierwszy od wielu miesięcy, usłyszałem cień radości.
Rozumiesz już o co mi chodzi? (Hmm, muszę to kiedyś zgrabnie obudować...) [ku pamięci =>] Podobna sprawa jest z wielokropkiem. Jeśli część zdania ZA wielokropkiem jest dokończeniem części PRZED tym znakiem interpunkcyjnym, jedziemy z małej. Jednak, gdy zaczynamy nową myśl, po znaku wielokropka strzelamy literkę dużą. Kolejny przykład:
Nie wiem, co mam z tym zrobić... to kompletna paranoja!
!
Nigdy nic do ciebie nie czułem... To była jedna wielka pomyłka.
Reszty tych "kropkowych pomyłek" wytykać nie będę, bo zwyczajnie... nie chce mi się .
- No... niestety ci nie pomogę. - Powiedziała i ugryzła listek sałaty, który przed chwilą znajdował się na jej talerzu.
... lecz nagle, nie wiadomo z jakiej przyczyny, wstał z niego, oświadczył że gryzienie go jest ponad wszelkie chamstwo i wyszedł z Wielkiej Sali, ku ogólnemu zdumieniu uczniów i nauczycieli.
Btw. to czy Ginny ma anoreksję? Listek sałaty na śniadanie...
Tom, chociaż bardzo się starał, nie mógł usłyszeć ich rozmowy.
Nieładnie, Tom, nieładnie!
- Ja cię nie kocham, Pansy. Byłbym idiotą, gdybym ciągnął ten chory związek. - Pamiętał, że wtedy zabrał się za swoją owsiankę.
Zrywa z dziewczyną z którą był tak długo i zapamiętuje takie rzeczy... No brawo po prostu.
- O! Hermiona! Nie zauważyłem cię.
Pożyczyć okulary?
Zakłopotana Gryfonka
Zapytała ironicznie brunetka.
Odpowiedziała chłodno.
zawstydzona dziewczyna.
spoglądając ze współczuciem
Hermiona, zaczęła nerwowo
Odpowiedziała trochę zażenowana.
(I tak dalej, i tak dalej...)
Ileż ta Hermiona ma w sobie emocji! Zupełnie jak ilość Rzeczy-Które-Nie-Są-Mięsem w nuggetsach z McDonald's.
Syknął Tom i jego pięści okładały teraz twarz oszołomionego blondyna, który nie pozostawał mu dłużny. Tę krótką bójkę zakończyli Harry i Blaise, którzy w porę zjawili się z Ginny na miejscu zdarzenia.
Jeszcze tylko brakuje Pudziana do kompletu.
Brązowowłosa spojrzała na obu szaleńców.
Dodaj jeszcze piłę mechaniczną i Teksas.
W jednej chwili powalił Crabbe'a i Zabini'ego i już wyrywał się Goyle'owi,
Ależ ten Draco ma moc! Jeszcze chwila, a myrnie jakiegoś księdza, połamie pudełko, wybije dno i wypisze flamastry! Chuck wymięka.
Przestał się wyrywać Ślizgonowi, a gdy ten go puścił, mocna przytulił do siebie dziewczynę. Poczuł na ramieniu jej ciepłe łzy.
Aż się wzruszyłam...
GDZIE ZGUBIŁAŚ KANON?!
Cóż, masz dwa wyjścia. Pierwsze (łatwiejsze) - zatrudnij porządną betę. Popytaj innych dłużej piszących FF na hogs o to, kogo polecają, bądź znajdź takową sama na tablicy ogłoszeń w dziale FF lub na forach pisarskich. Drugie (nieco trudniejsze) - pisz jak najwięcej. Bez różnicy, jaką to przyjmie formę, zawsze to jakieś ćwiczenie. Im więcej takich "worków treningowych" stworzysz, tym mniej popełnisz błędów przy pisaniu czegoś "na poważnie". Dobrze by było, gdyby ktoś zaznajomiony z językiem polskim przejrzał te "worki" i pokazał Ci, gdzie i jakie robisz błędy. To pomaga nie robić ich już nigdy więcej. Ja nigdy nie zapomnę osoby, która sprawdzała moje ćwiczenia. Podziwiam cierpliwość tego człowieka do dziś .
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
To prawda... Muszę się otworzyć na krytykę... To trudne, ale tak trzeba. I zgodnie z waszymi prośbami i moim sumieniem, które krzyczało, kiedy czytałam wasze komentarze, zatrudniłam betę
Następne rozdziały nie będą miały błędów, a jak już to z dwa na rozdział
Z opisami jest gorzej... Nie wiem dlaczego, ale jak piszę, to bardziej opieram się na akcji i dialogach, niż na opisach... Tak już mam, ale postaram się bardziej opisywać miejsca i sytuacje, które siedzą w mojej głowie.
Z góry dziękuję za komentarze i krytykę i tylko chciałam powiedzieć, że nie mam dysleksji Z polskiego mam 6, a na wypracowaniach błędów nie robię... Tylko pisząc w domu jej popełniam... Tak to już ze mną jest
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Ravenclaw Ranga: Lord Punktów: 15399 Ostrzeżeń: 2 Postów: 198 Data rejestracji: 06.07.12 Medale:
Ale choć już spać, bo jest późno
a teraz choć, bo przecież musisz się przygotować.
Te choć mnie razi w oczy podobnie jak erki. (które mogłabyś usunąć z początkowych rozdziałów, bo to była dla mnie katorga jak to czytałam, za dużo ich tam było) Nie zauważyłam, żeby ktoś ci na to zwrócił wcześniej uwagę, więc:
W powyższych cytatach z tego opowiadania(a było ich o wiele więcej, uwierz) powinnaś użyć chodź. Przecież nie ma takiego słowa jak chocić, czy chocimy. Jest chodzić, chodzimy.
Tak więc jest:
Chodź ze mną na błonia.
A co do "choć", to używamy go np. w zdaniu:
Choć raz mógłbyś być milszy.
Czy moglibyśmy, choć raz, spędzić miło dzień?
Mam nadzieję, że dosyć dobrze to wytłumaczyłam. :)
Trochę się przyczepie do wyglądu tekstu. Zamiast przecinków rób cudzysłów, tak wygląda lepiej. :) Mogłabyś robić odstępy "enterem" pomiędzy akapitami, tak jest raczej przejrzyściej, niż jeden, długi ciąg. Przynajmniej według mnie, ale mogę się mylić.
A co do treści... Wiem, że pisanie FF nie jest łatwe, sama już nie raz się do tego zabierałam, nawet postanowiłam coś tutaj umieścić, ale to pomińmy. Od razu mówię, że wiem, że mój styl też nie jest idealny, ani nic. Żeby nie było, że w cudzym wytykam, a swoich nie widzę. :)
Mam wrażenie, że za bardzo się śpieszysz z akcją. Czasami się gubiłam i zastanawiałam o co chodzi.
Hermiona jest trochę zbyt bardzo niezdecydowana. Co dwa zdania zmienia Toma na Dracona i na odwrót. Daj jej pobyć trochę dłużej z którymś z nich, opowiadanie nie powinno na tym ucierpieć, a czytelnicy przestaną się czuć jakby czytali scenariusz do "Mody na Sukces". Ślizgon z Gryfonem zdecydowanie za bardzo skaczą sobie do gardeł. Ledwo któryś zobaczy któregoś z ich ukochaną, nawet jeśli się z nią tylko mijają w korytarzu, a już się chcą bić. Są zdecydowanie zbyt porywczy. Wprowadź trochę spokoju w ich życie, bo biedna Gryfonka jeszcze na zawał zejdzie.
Dziwi mnie położenie pokoi prefektów. Każdy dom miał swoje dormitoria w zupełnie innej części zamku, a tutaj wszyscy mają pokoje połączone wspólną łazienką, a z każdego pokoju można przejść do dormitorium. No, chyba, że te pokoje mają kilka pięter i są na pół budynku, to wtedy zwracam honor. :)
W zasadzie najśmieszniejszą częścią tego opowiadania są niektóre komentarze, które wytykają bezsensowność niektórym zdań i sytuacji. Ale wiem i rozumiem, że nie każde opowiadanie musi być śmieszne.
Ach, jeszcze jedno. Dodawaj, usuwaj, zmieniaj czy co tam byś innego miała robić wszelkie przecinki i inne błędy, które ci ktoś wytknie. To sprawi, że kolejni czytelnicy będą to czytali z większą przyjemnością i nie będą już zwracali uwagi na przecinki.
Ogólnie pomysł dosyć ciekawy. Nie spotkałam się jeszcze z Dramioną, gdzie Voldi karze Draconowi zaprzyjaźnić się z Granger. Z tego pomysłu naprawdę można zrobić coś fajnego. Tylko (tak, wiem, powtarzam) za szybko idziesz z akcją. Pododawaj trochę więcej opisów miejsc i postaci. W zasadzie już chyba wole jak jest więcej opisów niż dialogów.
To na tyle na dzisiaj, dziękuję za uwagę i życzę weny oraz wielu ciekawych pomysłów. : 3
__________________
- Cóż, jeśli będę twoim przyjacielem, to czy powiesz mi jakie jest hasło do dormitoriów Gryffindoru, żebym mógł wślizgiwać się tam i podrzucać Weasleyowi do łóżka martwe zwierzęta?
- Nie!
- Ok, zdradzisz mi wszystkie brudne sekrety Weasleya i Granger, żebym mógł je odpowiednio ubarwić i rozprzestrzenić po szkole?
Harry nie mógł się zdecydować, czy jest przerażony, czy chce mu się śmiać.
- Nie!
- Czy mogę namówić cię, żebyś przeszedł na mroczną stronę?
- N... - zaczął Harry i spojrzał na niego z zakłopotaniem. To, pomimo wszystko, było bardzo poważne pytanie. - A chciałbyś?
Malfoy wydął wargi.
- Niekoniecznie. Chociaż to mogłoby być zabawne.
Harry potrząsnął głową z niedowierzaniem.
I tak, owszem, z pewną dozą rozbawienia. Nikt inny nie miał tak rażąco paskudnego charakteru jak Malfoy, a to, że obnosił się z nim tak bezwstydnie budziło niemal chęć wybaczeniu mu.
- Dobrze - powiedział w końcu Malfoy.
[...]
- Co zwykle robisz ze swoimi przyjaciółmi? - zapytał Harry niezręcznie.
- Mówię im co mają robić, a oni potem odchodzą i zostawiają mnie w spokoju.
- Och... - ten pomysł nie wydawał się Harry'emu zbyt zachęcający.
- Zrobisz to, co ci powiem? - zapytał Malfoy wprost.
- Nie!
- Ech - powiedział Malfoy ponuro.- Cóż... no więc, co ty zwykle robisz z przyjaciółmi?
- Eeee... dużo rozmawiamy, jaki jesteś wstrętny.
- Więc możesz to robić. Traktuję to jako komplement. 'Światło pod Wodą'
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi Użytkowniku, w ramach naszej strony stosowane są pliki cookies. Ich celem jest świadczenie usług na najwyższym poziomie, w tym również dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących cookies oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu. W każdej chwili możesz dokonać zmiany ustawień przeglądarki dotyczących cookies - więcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatności.