Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1012 Ostrzeżeń: 0 Postów: 212 Data rejestracji: 25.08.11 Medale: Brak
A po to, żeby na przyszłość ich nie robiła. A tobie dobrze się czyta z błędami? Mi nie, tak samo jak pewnie większości użytkownikom.
Ok, ok. Spoko. Rozumiem , mi chodzi tylko o to, że tak jej hmm... "dogadujesz", że robi błędy itp. Też nie lubię czytać z błędami, ale przecież każdemu się zdarza...
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1012 Ostrzeżeń: 0 Postów: 212 Data rejestracji: 25.08.11 Medale: Brak
Eh, nie o to mi chodziło...
no to skoro się zdarza, niech zatrudni betę, to nie takie trudne.
Ok. Ale zastanawia mnie, czy Tobie nie zdarzają się błędy. Z resztą, mam dość, takiej... "inteligentnej wymiany zdań". Ogranicz się i sprawdzaj swoje teksty .
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Ale zastanawia mnie, czy Tobie nie zdarzają się błędy.
Wyobraź sobie, że zdarzają, ale mam betę, która mi je poprawia.
No cóż, trochę prawdy na prawdę nie zaszkodzi. A uważasz, że jej, jak to nazwałaś, dogaduję, bo jesteś jej przyjaciółką.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1012 Ostrzeżeń: 0 Postów: 212 Data rejestracji: 25.08.11 Medale: Brak
A uważasz, że jej, jak to nazwałaś, dogaduję, bo jesteś jej przyjaciółką.
Zauważyłam, że jesteś specem od znaków interpunkcyjnych... Wiesz co to cudzysłów? Lubię ją, to jest prawda. Widzę, że jednak Ci przeszkadza, że stwierdziłam, że jej "dogadujesz"... Ciekawe czemu?
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Zauważyłam, że jesteś specem od znaków interpunkcyjnych...
Tak, jestem.
Wiesz co to cudzysłów?
Teraz nie rozumiem. Teraz ty mi będziesz wytykała błędy?
Widzę, że jednak Ci przeszkadza, że stwierdziłam, że jej "dogadujesz"... Ciekawe czemu?
Nie wkurzyło, a wręcz przeciwnie, rozśmieszyło. Każdy potrzebuje krytyki, ale niestety nie każdy umie sobie z nią poradzić.
I nie uważasz, że ta rozmowa nie pasuje do tego działu?
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1012 Ostrzeżeń: 0 Postów: 212 Data rejestracji: 25.08.11 Medale: Brak
Teraz nie rozumiem. Teraz ty mi będziesz wytykała błędy?
Nie, nie będę, ale chcę Ci uświadomić, że słowo "dogadywać" napisałam w cudzysłowie nie bez przyczyny .
Nie wkurzyło, a wręcz przeciwnie, rozśmieszyło. Każdy potrzebuje krytyki, ale niestety nie każdy umie sobie z nią poradzić.
Więc ciągle się zastanawiam, czemu tak się uwiesiłaś, tego, że napisałam, że jej "dogadujesz".
Z drugą częścią, niestety muszę się zgodzić. No może nie niestety .
I nie uważasz, że ta rozmowa nie pasuje do tego działu?
Tak, też właśnie zaczęłam się nad tym zastanawiać... Więc kończymy, czy przenosimy się gdzieś indziej?
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 310 Ostrzeżeń: 0 Postów: 187 Data rejestracji: 10.03.12 Medale: Brak
To jest SUPER, w przeciwieństwie do niektórych kocham FF Draco+Hermiona. Czekam na następną część. Daję W
__________________
OD CNOTY GRYFONÓW KRETYNIZMU PUCHONÓW I WIEDZY-O-WŁASNEJ -WSZECHWIEDZY KRUKONÓW STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!!!
Pozdrowienia dla drogi Gościu
Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana, narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Wow. Wymiana zdań slytherin97 i Alex Verie Trawała dość długo... ale dobrze,że się przeniosłyście na wp A oto następny rozdział
5. Quidditch i randka?
Tom obudził się i spojrzał na zegarek. ,,Za pół godziny śniadanie" - pomyślał i rozejrzał się po pokoju. Ron jeszcze spał. Harrego nie było w łóżku, więc chłopak pomyślał, że pewnie jest w łazience. Wstał z łóżka. Wtem z łazienki wyszedł Wybraniec.
- Hej! Dlaczego Hermiony nie było wczoraj na kolacji? - Spytał Harry.
- Dzień doobry... - przeciągnął się Ron, który się już obudził. - Właśnie, gdzie wczoraj zniknęła Hermiona?
- Eee... no... była w skrzydle szpitalnym...
- Co?! - krzyknęli obaj Gryfoni.
- No więc kiedy jakby... ,,pojedynkowałem się" z Malfoyem, Hermiona weszła w pole strzału i dostała moim zaklęciem... - dwaj Gryfoni jeszcze przez chwilę wpatrywali się w przyjaciela. - Ale już jest z nią wszystko w porządku - powiedział szybko Tom.
- To dobrze, ale... dlaczego pojedynkowałeś się z Malfoyem? - zapytał jeszcze zszokowany Harry.
- Powiedzmy, że powiedział coś czego nie chciałem usłyszeć... - powiedział Tom i zniknął za drzwiami łazienki. W tym czasie Draco z Herrmioną schodzili na śniadanie wesoło rozmawiając.
- Wiesz... Hermiono jeszcze nigdy z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało...
- Naprawdę?
- Naprawdę.
-Spotkamy się na transmutacji, a teraz na razie! - mrugnął do niej i odszedł do swojego stołu. Hermiona usiadła obok Ginny.
- Hej! Jak tam wakacje? - zapytała ruda.
- Całkiem nieźle...
- Zaprzyjaźniłaś się z Malfoy'em?
- Co? Ja? Nie!
- To dlaczego jak cię widzę to z nim? - Ginny nie dawała za wygraną.
- Wiesz... w tym roku wszystkie obowiązki prefektów naczelnych będziemy musieli wypełniać razem, więc postanowiliśmy naprawić nasze stosunki.
- Aha... - Ginny zabrała się do jedzenia, a Hermiona nalała sobie soku dyniowego. W tym czasie Draco musiał dokładnie to samo tłumaczyć Blaisowi.
- No nie stary... nie przekonałeś mnie.
- To już nie moja wina.
Po śniadaniu uczniowie z Gryffindoru i Slytherinu poszli do sali od transmutacji. Zanim usiedli profesor McGonagall powiedział :
- W tym roku postanowiliśmy naprawić nieco wasze stosunki, więc uczniowie ze Slytherinu losują Gryfonki, z którymi usiądą i na odwrót - wszyscy jęknęli. Ron wylosował jakąś blondynkę, Harry szatynkę, Tom Pansy, Blaise Lavender, Draco... Hermione! Gryfonka posłusznie usiadła obok Dracona, który złapał ją za kolano.
- Ej! Zabierz te łapy! - szepnęła Hermiona. Draco niechętnie wykonał jej polecenie.
- Będziecie tak siedzieli na wszystkich przedmiotach, ponieważ wszystkie macie ze sobą. - Po klasie przeszły szepty oburzenia.
- No to eksstra... - szepnęła pod nosem Hermiona.
- Nie będzie przecież tak źle... - Draco uśmiechnął się szyderczo.
- Cicho bądź!
- Jak sobie chcesz...
Lekcje przebiegły bardzo spokojnie. Hermiona zdobyła dwadzieścia punktów dla Gryffindoru. Draco ciągle ją rozśmieszał, więc odjęto im po pięć punktów.
- Mógłbyś przestać?! - powiedziała Gryfonka do Ślizgona po lekcji.
- Co przestać?
- Przez ciebie odjęto mi pięć punktów...
- Które odrobiłaś, a w konsekwencji zdobyłaś dwadzieścia!
- Mogło być dwadzieścia pięć!
- Oj daj spokój! Zaraz mamy eliksiry i nie chcę, abyś pomyliła składniki jakiegoś eliksiru.
- To się nie stanie. - zapewniła go dziewczyna i odeszła do swoich przyjaciół.
- To już jest szczyt! Ja mam siedzieć z tym mopsem! - krzyczał wściekły Tom.
- Transmutacja to pikuś. Zaraz mamy eliksiry, więc będziesz musiał uważać na to co wrzuca do kociołka. - Ron uśmiechnął się. - A tobie Hermiono jak się siedzi z Malfoyem?
- Eee... jest całkiem dobrze... - Tom nie krył oburzenia i tylko obrzucił Ślizgona, który rozmawiał z Zabinim, wściekłym spojrzeniem.
- Stary ta Brown jest jakaś nienormalna! - skarżył się Blaise - Ciągle gapi się na Weasleya, a kiedy na nią spojrzy to wzdycha! A tobie chyba podoba się towarzyszka, nie? - zapytał z chytrym uśmiechem.
- Co? Mi? Chyba żartujesz!
- Pansy możesz tak wkręcać, ale nie mnie!
- No dobra... jest całkiem nieźle...
- W końcu się przyznałeś. Lecisz na nią! - Krzyknął zadowolony Blaise. Draco nie odpowiedział.
- Wiedziałem! Ciekawe co na to Pansy. - powiedział z dumą. - A teraz choć. Slughorn otworzył salę.
- Blaise... Nie mów Pansy, proszę. - Szepnął Draco w wejściu.
- Co mi nie mów? - Stanęła przed nimi uśmiechnięta Ślizgonka.
- Eee... - Zaciął się blondyn.
- Draco ma dla ciebie niespodziankę... Miałem ci nie mówić. - Powiedział cicho Blaise jej do ucha.
- Co ty jej powiedziałeś?! - Krzyknął Draco, gdy Pansy już odeszła.
- Że masz dla niej niespodziankę. - Zaśmiał się chytrze Blaise.
- Super... Teraz muszę znaleźć jakiś prezent dla Pansy... - Draco spojrzał na śmiejącego się przyjaciela, morderczym spojrzeniem.
Lekcje przebiegły całkiem nieźle. Na obiedzie Draco nie spuszczał wzroku z roześmianej Gryfonki. ,,To ten Frange" - myślał ze złością - ,,Nie... on nie może jej zdobyć!"
- Draco! - Blaise już od minuty próbował nawiązać z nim kontakt.
- Ccooo?
- Przestań się na nią w końcu gapić!
- Przepraszam stary. Co mówiłeś?
- Że zarezerwowałem boisko na jutro, na wybór nowych zawodników. Dzisiaj Gryfoni mają rezerwację...
- Gryfoni?
- Tak, słyszałem, że Frange chce być w drużynie.
- Tak? Może pójdziemy mu pokibicować, co? - zapytał chytrze Draco.
- Spoko!
Przy stole Gryfonów także toczyła się rozmowa o Quidditchu.
- Dzisiaj o siedemnastej są wybory do drużyny - powiadomił Toma Ron.
- Dobrze jestem gotowy. Hermiono przyjdziesz? - Tu zwrócił się do dziewczyny.
- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem.
Po obiedzie Gryfoni poszli do salonu. Hermiona poszła do swojego dormitorium. Na drodze spotkała Dracona z Blaisem.
- Hermiono! To jest Blaise - blondyn przedstawił ich sobie.
- Tak, wiem. - Powiedziała zimnym głosem i zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów.
- Idziesz dzisiaj na wybory do drużyny Gryfonów? - zapytał blondyn.
- Tak... a co?
- Bo my też... wybierzesz się z nami?
- Ok.
- Super... Spotkajmy się przy wyjściu na błonia o 16.30.
- Dobrze... to do zobaczenia - powiedziała i weszła do pokoju.
- No to stary masz randkę! - pogratulował Draconowi brunet.
- Jakbyś nie zauważył to ty też tam będziesz, więc to nie będzie randka!
- No więc ona jest jeszcze wolna...
- Nie waż się jej tknąć! - syknął Draco.
- Spoko stary, ja żartowałem... a teraz choć, bo przecież musisz się przygotować. To, że ja tam będę to nie znaczy, że masz wyglądać jak Weasley - tu się uśmiechnął.
- No tak, masz rację - powiedział i razem z przyjacielem ruszyli do dormitorium blondyna.
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
No ok Akcja dopiero się rozwija;D A teraz zapraszam do czytania
6.,,Z rozkazu Voldemorta"
Draco z Blaisem, ruszyli w kierunku wyjścia na błonia. Obaj mieli włosy na żelu. Blondyn miał koszulę niezapiętą do końca, z krawatem Slytherinu. Blaise też założył koszulę, ale przyjaciel kazał mu ją zapiąć. Hermiona już na nich czekała. Miała włosy spięte w kok i spódniczkę w mundurek Gryffindoru.
- To idziemy? - spytała z uśmiechem
- Jasne - odpowiedzieli chórem i poszli za dziewczyną.
- Hermiono, kto właściwie startuje do waszej drużyny? - zapytał brunet
- Eee... wiem, że jeden trzecioroczniak, Ron i... Tom...
- Frange? Będziemy mu kibicować, nie stary? - powiedział z uśmiechem Draco. Blaise pokiwał głową.
- Ale bez żadnych zaklęć i sztuczek! - ostrzegła ich dziewczyna.
- Tak, oczywiście... - powiedział Zabini. Wreszcie doszli do boiska i usiedli na trybunach.
- O jest Bliznowaty! - zawołali Ślizgoni. Rzeczywiście Harry wyleciał razem z kilkoma innymi zawodnikami i zaczął mówić.
- W naszej drużynie jest sześć miejsc: trzech ścigających i dwóch pałkarz i obrońca, szukającym jestem ja. Ci co chcą być obrońcami, albo ścigającymi na ziemię, a ci pałkarze do mnie. Do drużyny dostaną się najlepsi.
- Frange chce być pałkarzem! - zagwizdał Draco. Tom dał błyskawiczną odpowiedź:
- Żeby móc cię walić tłuczkiem po głowie, Malfoy!
- Ty durniu! - zawołał Draco i już wyciągnął różdżkę, gdy Hermiona złapała go za rękę.
- Draco proszę...
- No dobrze... - Blaise patrzył na tę scenę z niemałym szokiem. ,,Jeszcze żadna dziewczyna tak na niego nie działała" - myślał.
Nagle, w głowie Dracona zaświtał (jak dla niego) świetny pomysł. Tom właśnie miał odbijać wszystkie tłuczki, aż Ślizgon zawołał:
- Ej Frange! - Tom odwrócił się. To co zobaczył, do reszty nim wstrząsnęło. A mianowicie Draco przyciągnął Hermione do siebie i delikatnie pocałował jej różane usta. Tom dostał kilkoma tłuczkami, ale nic sobie z tego nie robił. Błyskawicznie poleciał w kierunku całującej się pary. Nie tylko on był w szoku, wszyscy zgromadzeni patrzyli na to, co się działo z niedowierzaniem. Gryfon wyciągnął różdżkę. W porę podleciał do niego Harry i zabrał mu ją.
- Malfoy zostaw ją! - warknął Wybraniec. Hermiona oderwała się od Ślizgona. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Blaise także stał patrząc to na przyjaciela, to dziewczynę, to na Harrego.
- A kto mi zabroni ją całować?
- Ja! Jeszcze raz ją tkniesz to pożałujesz że się urodziłeś! - krzyknął Tom
- Tom spokojnie... - Hermiona próbowała złagodzić sytuację - Blaise zabierz stąd Dracona.
- Dobrze... Stary idziemy - Draco niechętnie powlókł się za przyjacielem. Kiedy wszyscy się uspokoili wybrano nowych zawodników. Tomowi udało się zostać pałkarzem, ale ciągle był niespokojny. Ron zaprowadził go do dormitorium, a Harry postanowił pogadać z Hermioną. Poszedł więc z nią do jej dormitorium.
- Hermiono! Co to miało być?!
- Eee...
- Ja cię zupełnie nie poznaję! Przecież to Malfoy! A ty w ogóle nie protestowałaś kiedy on...
- Harry spokojnie. Nie wiem dlaczego tak się stało. Teraz przepraszam cię, ale musisz już iść.
- Tak, ale proszę cię nie zadawaj się ze Ślizgonami... - powiedział i wyszedł. Hermiona nie wytrzymała. Usiadła na łóżku i kilka łez popłynęło na jej czerwonym policzku.
- Hermiono... - usłyszała znajomy głos - musimy pogadać... - w drzwiach stał Blaise. Dziewczyna otarła łzy.
- O czym?
- Hermiono daj mu szanse.
- Ja sama nie wiem...
- Ale ja wiem. Przyprowadzę go tu jutro wieczorem, żebyście mogli porozmawiać.
- Jeśli to konieczne...
- Naprawdę konieczne, a teraz dobranoc. - powiedział i wyszedł z pokoju.
Wieczorem nikt z szóstki uczniów nie mógł zasnąć. Wszyscy myśleli o dzisiejszym wydarzeniu. Trzy osoby ze złością, dwie z przyjemnością, a jedna z ciekawością...
Rano trzej Gryfoni poszli na śniadanie. Hermiona wychodziła właśnie z pokoju, gdy zobaczyła Malfoya idącego w jej stronę.
- Jak się spało? - zapytał z uśmiechem.
- Odwal się! - syknęła do niego dziewczyna.
- Ale Hermiono, przecież nie możesz zaprzeczyć, że ci się podobało... - gdy to mówił zza rogu wybiegła czerwona ze złości Pansy Parkinson.
- Zostaw go, ty szlamo! - zawołała biegnąc w ich kierunku.
- Nie mam zamiaru go dotykać, a co dopiero go tobie zabierać mopsie! - odpowiedziała dumnie Gryfonka.
- To dlaczego wczoraj całowałaś go na trybunach?! - wrzasnęła Ślizgonka.
- Po pierwsze to... on mnie pocałował, a po drugie skąd o tym wiesz?
- Cała szkoła już o tym gada i nie wierzę, że Draco mógłby cię pocałować, bo ty przecież jesteś szlamą! - tu się chytrze uśmiechnęła i odeszła.
- No to pięknie! Idę na śniadanie, a ty - tu zwróciła się do chłopaka - idź inną drogą! - to mówiąc poszła do wielkiej sali.
- Hej stary! - blondyn usłyszał za sobą głos Blaisa.
- Naprawdę cała szkoła już wie?
- No niestety tak - westchnął brunet. - Widziałem Frange'a! Wygląda jak Krwawy Baron po bankiecie. - zaśmiał się Ślizgon.
- Ona nie chce ze mną gadać...
- Będzie musiała. Dzisiaj po wyborze do drużyny masz z nią rozmowę. Osobiście dopilnuję, abyś dotarł do jej dormitorium.
- Co?! Ale...
- Nie ma żadnego ale, a teraz choć na śniadanie - powiedział i razem z Draco ruszyli do wielkiej sali. Hermiona siedziała już przy stole. Odzywała się tylko do Ginny, która chciała znać nawet najmniejszy szczegół całego zdarzenia.
- Och Ginny... - próbowała spławić rudą Hermiona.
- Hermiono, ale to jest świetna historia. Przez sześć lat wrogowie, a teraz...
- Co teraz?
- No... coś więcej niż przyjaciele...
- Ginny proszę cię, nie wymyślaj nowych plotek...
Tym czasem przy stole Ślizgonów.
- Stary to jest jakaś masakra.
- Trzeba było jej nie całować. Ciekawi mnie, co na to wszystko powie Czarny Pan...
- Właśnie! Dlaczego właśnie ja?!
- Sam się go o to zapytaj. Jutro mamy się u niego stawić. To chyba nie będzie miła wizyta.
- To się okaże. - mruknął blondyn i nałożył sobie jajecznicy.
Po śniadaniu wszyscy uczniowie ruszyli na zajęcia.
- Hermiono! Proszę, wysłuchaj mnie... - Tom próbował pogodzić się z dziewczyną.
- Tom jeżeli chcesz mnie oskarżać o przyjaźń ze Ślizgonami to przepraszam, ale nie mam czasu.
- Nie. nie o to chodzi. Hermiono... przepraszam cię - powiedział Tom. - Nie wiem co mi wtedy odbiło, ale wiem, że nie chcę stracić twojej przyjaźni.
- Ja też nie chciałabym stracić takiego przyjaciela - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Tom poczuł, że się czerwieni. Na jego szczęście Hermiona tego nie zauważyła. Lekcje przebiegły bardzo spokojnie. Hermiona zdobyła dwadzieścia punktów dla Gryffindoru, przez wszystkie zajęcia ignorowała głupie (jak dla niej) zaczepki Malfoya. Cały czas uśmiechała się do Toma. Draco nie był z tego faktu bardzo zadowolony. Zastanawiał się nad tym co powie Czarnemu Panu. Na obiedzie nie spuszczał wzroku ze stołu Gryfonów. Kiedy widział, jak Tom patrzy na Hermione i jak ona na niego, czuł ukłucie w sercu. Ale dlaczego? Był dla niej miły z rozkazu Voldemorta. Przecież nic do niej nie czuł. Ale czy na pewno?
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Cieszę się, że coraz bardziej was zaskakuję Niedługo wrzucę kolejny rozdział No i nie martwcie się, już bardziej zwracam uwagę na błędy ortograficzne i interpunkcyjne
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
Dom:Ravenclaw Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1120 Ostrzeżeń: 0 Postów: 183 Data rejestracji: 13.12.11 Medale: Brak
Ok, to następny rozdział
7. ,,Jak on mógł..."
- Frange! - Draco złapał go po obiedzie, gdy jego przyjaciele poszli do swoich dormitoriów.
- Czego chcesz, Malfoy?!
- Zostaw Hermionę w spokoju!
- To ty się od niej odwal! Ona cie nie chce. Zrozum to. Hermiona będzie moja!
- To nie ty masz ją tuż za łazienką i nie ty będziesz z nią chodził na wszystkie imprezy i nie ty masz z nią patrole, więc mam większe szanse, aby się do niej zbliżyć - zadrwił z niego blondyn.
Tom, całkowicie zbity z tropu tą wypowiedzią, nie wytrzymał.
- Ona mnie pocałowała! - krzyknął Tom, a Draco stanął jak wryty. - Co? Zamurowało, nie? Tak, pocałowała mnie, a teraz przepraszam, ale biegnę do przyjaciół - powiedział i odszedł.
***
- Co? Pocałowała Frange'a? - Blaise nie krył swojego oburzenia i zdziwienia.
- Tak mi powiedział - odparł zrezygnowany blondyn.
- Stary, musisz o nią zawalczyć. Dzisiaj jesteś z nią umówiony, więc nie zawal sprawy - Blaise wcisnął mu ręce jakieś ciuchy.
- Co to ma być?
- Rzeczy, w których poderwałeś wszystkie dziewczyny w Hogwarcie. Tu masz perfumy i żel do włosów. Pamiętaj, masz ją zwalić z nóg. Przyjdę po ciebie godzinę po kolacji - powiedział i wyszedł.
Zrezygnowany Draco usiadł na fotelu. Martwił się. Martwił się tym co powie Hermiona, ale też martwił się co powie Czarny Pan.
- Mam nadzieję, że te rzeczy zrobią na niej wrażenie - wymamrotał i zaczął się ubierać w swój strój do Quidditcha, bo przecież zaraz miał być na boisku.
***
- Hermiono... może dasz się dzisiaj zaprosić na babski wieczór, co?- Zapytała Ginny na kolacji. - Jeśli dasz się namówić, zaproszę też Parvati i Lavender, ale do ciebie, ok? - spytała z nadzieją w głosie.
- Przykro mi Ginny, ale jestem umówiona.
- Tak? A niby z kim?
- No...
- Z Malfoyem? - ruda zaczęła szeptać. - Nie żartuj. To on...
- To był pomysł Blaisa - powiedziała szybko Hermiona. - Chce żebym dała mu szansę...
- On ma całkowitą rację. Wiem, że Malfoy to podrywacz i skończony idiota, ale z tobą może być inaczej, bo przecież bez urazy, jeśli on uważa cię za szlame, nie podrywałby cię, a jeśli już to nie po to, żebyś była kolejną zabawką w jego dłoniach.
- Może masz rację...
- Nie może, tylko na pewno. To o której jesteś z nim umówiona?
- Godzinę po kolacji, ma go przyprowadzić Blaise.
- Więc od razu po kolacji idziemy do ciebie, bo przecież muszę cię wyszykować.
- Och, Ginny...
- Co Ginny?
- To chyba nie jest dobry pomysł...
- To świetny pomysł, a teraz jedz.
Hermiona westchnęła i nałożyła sobie trochę sałatki. Kiedy po kolacji dziewczyny zmierzały do dormitorium Hermiony, zagadnął je Zabini.
- Hermiono, pamiętaj, że za godzinę przyprowadzam Draco...
- Tak pamiętam.- Westchnęła i razem z przyjaciółką weszła do swojej sypialni.
- Ginny, od razu mówię, że ubiorę się sama, a właściwie nie będę się przebierać. Ty możesz mnie tylko umalować.
- No... Niech będzie... - mruknęła ruda i z radością zabrała się do pracy.
Po pół godzinie Gryfonka była prawie gotowa. Przyjaciółka zrobiła jej delikatny makijaż,świetnie podkreślający jej urodę. Pozostały jeszcze włosy.
- Jaką chcesz mieć fryzurę?
- Myślałam, że zepnę je w kitkę...
- Żadnej kitki! Gdzie masz szczotkę?
- Tam - Hermiona wskazała na szafkę stojącą przy łóżku.
- No to zaraz będziesz gotowa - powiedziała czesząc już jej włosy. - Będziesz je miała naturalnie rozpuszczone. To nada ci wdzięku. A teraz już idę, bo za dziesięć minut ma przyjść Zabini z twoim... Malfoyem - powiedziała przewracając oczami i wyszła przez drzwi prowadzące do dormitorium dziewczyn. Hermiona usiadła na łóżku.
W tym czasie w dormitorium Dracona...
- No. Chyba jesteś gotowy, nie?
- Chyba...
- Napewno! A teraz idziemy, bo się spóźnisz! - Blaise i Draco przeszli przez łazienkę i stanęli przed drzwiami sypialni Gryfonki.
- Gotowy? - Spytał Zabini.
- Na to wygląda - powiedział blondyn. W odpowiedzi Blaise zapukał do drzwi i ostrożnie zajrzał do środka.
- Wow, Hermiono ślicznie wyglądasz!
- Dzięki Blaise.
- Dobra, nie czas na pogaduszki. Zostawiam was samych - to mówiąc wpuścił przyjaciela do środka, a sam wyszedł.
- Eee... pięknie wyglądasz... - Draco nie wiedział jak zacząć.
- Dziękuję... ty też całkiem nieźle... - Hermiona wstała i podeszła do okna.
- Hermiono... przepraszam za ten pocałunek, ale...
- Nie musisz się tłumaczyć i tak zgodziłam się na to spotkanie wyłącznie dlatego, że Blaise nie dałby mi spokoju.
- Ale... ja chcę, żebyś mi dała jeszcze jedną szansę... - to mówiąc obrócił ją twarzą do siebie, spojrzał w jej kasztanowe oczy i delikatnie pocałował. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, ale po chwili się opamiętała.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Nie chcę być twoją kolejną zabawką!
- I nie będziesz... - jeszcze raz przyciągnął ją do siebie i pocałował, ale teraz trochę bardziej namiętnie. Dziewczyna poczuła motylki w brzuchu. Oddała mu się całkowicie. Całowali się tak nie zwracając uwagi na to, że pewna osoba znajduje się w pokoju i bacznie obserwuje, to co się dzieje. Hermiona oderwała się od Dracona i spojrzała na ową postać.
-Tom? - Hermiona z ciekawością podeszła do czerwonego ze złości przyjaciela. Draco przypatrywał się temu z niechęcią, ale to co zobaczył po chwili, spowodowało u niego bezgraniczną wściekłość.
- Tom... - dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania, bo Gryfon namiętnie ją pocałował. Dziewczyna ledwo wyrwała się z jego ramion. Draco wyciągnął różdżkę, chwycił Hermionę i postawił za sobą.
- Frange! Jak jeszcze raz ją tkniesz wbrew jej woli to przysięgam, że cię zabiję! - krzyknął i wymierzył w drzwi, za którymi zniknął Gryfon. Hermiona opadła na fotel i ukryła twarz w dłoniach. Po policzku popłynęło je kilka łez. ,,Dlaczego?" - myślała. - ,,Dlaczego on to zrobił?"
- Hermiono, nie przejmuj się nim - wściekły Ślizgon schował różdżkę i podszedł do rozpłakanej dziewczyny. - On cię już więcej nie dotknie. Ja i Blaise o to zadbamy - odgarnął jej włosy i spojrzał w jej zaszklone od łez oczy. Hermiona patrzyła w jego oczy może nie z miłością, ale z sympatią. Wstała.
- Ja... Już może...
- A tak... Już wychodzę. Naprawdę nie masz powodu do obaw - to mówiąc podszedł do niej i chwytając ją za podbródek powiedział - Naprawdę. - Spojrzał jej w oczy i wyszedł przez drzwi na korytarz. Draco był wściekły. Nogi same go poniosły w stronę, gdzie zawsze szli mieszkańcy Gryffindoru. Nie wiedział, jak znajdzie ich pokój wspólny i jak tam wejdzie nie znając hasła, ale liczył na to, że gdzieś niedaleko zastanie kogoś z trójki przyjaciół dziewczyny. Na jego szczęście, albo nieszczęście, Harry i Ron właśnie wracali z biblioteki.
- Potter! - krzyknął ze złością.
- Malfoy? - zdziwił się Wybraniec, bo nie często spotykało się Ślizgonów w tych częściach zamku.
- Tak, ja! powiedz Frange'owi, że jak jeszcze raz tknie Hermione wbrew jej woli to przysięgam, że na miejscu go zakatrupię!
- Zaraz... Jak to jeszcze raz? - zdziwił się Ron.
- A o to, zapytajcie już waszego przyjaciela - powiedział i odszedł. Dochodziła 22.00, więc jako prefekt miał jeszcze godzinę swobody. Postanowił, więc iść na błonia. Kiedy wyszedł z zamku, nawet nie zauważył, że pada deszcz. Poszedł nad jezioro i usiadł pod drzewem. Patrzył teraz na tafle wody, o którą beznamiętnie uderzały krople wody. Wszystkie takie same. Nagle na jezioro spadł mały, brązowy listek. Kiedy opadł na wodę, widok tego jeziora stał się całkowicie inny. Ten mały listek zmienił wszystko. Pomyślał teraz o dziewczynie, przez którą siedział cały mokry pod tym starym drzewem i rozmyślał o sobie i swoim życiu. Nie potrafił już patrzeć na nią z pogardą, ani się z niej naśmiewać. Stary Malfoy w ogóle nie przejąłby się tym, że jakiś tam Frange ją pocałował, ale teraz...
Obejrzał się. Kilka metrów od niego stała Pansy.
- Draco! O co chodzi między tobą, a tą szlamą?! - dopiero, gdy ją zauważył zdobyła się na to, aby coś powiedzieć.
- Co? Nie mam ochoty na twoje głupie fantazje.
- To nie są fantazje! Ty chcesz...
- Mam gdzieś co sobie myślisz! Nie rozumiesz, że mam swoje problemy?! - krzyknął i poszedł do swojego dormitorium zostawiając wściekła Ślizgonkę.
- Ale Draco...! - zawołała, ale jego już nie było.
Tym czasem w dormitorium Hermiony...
- Hermiono... - wszedł Harry i zastał (co prawda umytą i przebraną w piżamę) niepanującą nad swoimi emocjami, rozpłakaną dziewczynę siedzącą przy kominku.
- Jak on mógł... - dziewczyna domyśliła się, że Harry już wie o wszystkim. - Jak on mógł to zrobić...
Harry, dla którego Hermiona była jak młodsza siostra, nie wiedział jak ją pocieszyć.
- Ja... przepraszam, ale chcę być sama...
Harry bez słowa opuścił sypialnię. Dziewczyna ponownie zalała się łzami.
__________________
Od cnót Gryfonów,
Przebiegłości Ślizgonów,
i Kretynizmu Puchonów,
CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Pozdrawiam cię drogi Gościu i lady552 oraz Alex Verie
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.