Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1016 Ostrzeżeń: 0 Postów: 451 Data rejestracji: 03.07.11 Medale: Brak
Już nie mogę się doczekac, kiedy Snape dowie się, ze Hayley jest jego chrześnicą i żeby zobaczyc kto weźmie udział w Turnieju. Mam nadzieję, że na następny rozdział będziemy czekali krócej
__________________
Hear The Sound
The Angel Come Screaming.
__
Pozdro Dla Ziomali Killjoys! MAKE SOME NOISE
Dom:Slytherin Ranga: Sklepikarz na Nokturnie Punktów: 835 Ostrzeżeń: 2 Postów: 421 Data rejestracji: 03.10.11 Medale: Brak
Jedyny błąd, jaki zauważyłam, to ten:
- ... WREDNY! - krzykną- tym razem o wiele ciszej- Ron.
Zjadłaś literkę "ł" w słowie krzyknął.
Kolejny interesujący rozdział, mogłabyś dodawać trochę dłuższe notki? <prosi> To FF jest naprawdę ciekawe, a takie fragmenty mnie nie zadowalają Pisz dalej, weny życzę!
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Rozdział czwarty.
"Czara wybrała".
Dziewczyny spotkała na błoniach przed szkołą. Wszystkie śmiały się i rozmawiały, a Hayley nie chciała psuć im humoru. Postanowiła, że nie okaże im swojego zawodu.
- HAYLEY! - krzyknęła Sam. - O czym rozmawiałaś z Harrym? Kate zrobiła się trochę zazdrosna...
- O Snape'ie... - odpowiedziała jej Hayley, siadając obok Victorii.
- I dowiedziałaś się czegoś? - spytała kate.
- Niczego - skłamała.
- Nie martw się... Prędzej czy później z nim porozmawiasz.
- Już rozmawiałam... - odpowiedziała Hayley. Opowiedziała im o rozmowie ze Snape'em.
Do końca lekcji przesiedziały na błoniach, rozmawiając o ojcu chrzestnym Hayley. O tym, że nie powinna dać mu odejść. O tym, że powinna dalej poprowadzić rozmowę... Że pewnie jej nie pamięta.
Gdy zabrzmiał dzwonek, oznaczający obiad, cała czwórka wstała i ruszyła do Wielkiej Sali. Na stołach znów porozstawiane były półmiski z jedzeniem. Hayley, Kate, Victoria i Sam ruszyły w stronę stołu Gryfonów, gdy nagle zauważyły Hermionę, która kłóciła się z wysokim blondynem. Obok chłopaka stało dwóch osiłków. Hayley zauważyła, że nie wyglądają na zbyt mądrych. Gdy doszły do stołu, usłyszały tylko głos Hermiony:
- Nie nazywaj mnie tak! - gdy to powiedziała, blondyn zaśmiał się i odszedł. Za nim poszli jego koledzy.
- Coś się stało? - spytała Kate, gdy ujrzała złość na twarzy Hermiony.
- Nie, nic takiego - odpowiedziała jej dziewczyna.
- Na pewno? - spytała Sam. - Bo ja chętnie mu dokopię... - spojrzała na chłopaka, który wcześniej kłócił się z Hermioną. Siedział przy stole Slytherinu, a z jego twarzy nie spełzł jeszcze drwiący uśmiech.
- Chciałbym to zobaczyć... - powiedział Ron rozmarzonym głosem. - Malfoy pobity przez dziewczynę... BEZCENNE! - dokończył, popijając sok dyniowy.
*
Minął tydzień od rozmowy Hayley i Snape'a. Dziewczyna jak tylko mogła, unikała swojego ojca chrzestnego. Po prostu nie chciała znów doświadczyć zawodu. Uznała, że tak będzie lepiej. Z tego wszystkiego, Hayley zapomniała, że wielkimi krokami zbliża się Noc Duchów, a co za tym idzie, Czara Ognia ma wybrać trzech reprezentantów. Hayley wraz z przyjaciółkami wrzuciła do Czary swoje nazwisko, zaraz po tym, gdy Dumbledore wygłosił swoje przemówienie. Jej wątpliwości coraz bardziej się nasilały... Co zrobi, gdy Czara wyrzuci właśnie jej nazwisko?
W dzień, kiedy wszyscy mieli dowiedzieć się, kto będzie reprezentantami, strach i nerwy jak na złość się nasiliły. Jedynie Sam nie opuszczał dobry humor. Gdy podczas przerwy szły na błonia, znów ujrzały Malfoya, tym razem kłócił się z Harrym.
- I co, Potter? Może mi powiesz, jak to jest nie mieć rodziców? - śmiał mu sie prosto w twarz.
- Jaki bezczelny! - zdenerwowała się Kate, ale nawet nie zdążyła wypowiedzieć kolejnego zdania, bo Sam już stała za Malfoyem.
- Ekheem... - chrząknęła głośno. Ten odwrócił sie gwałtownie i spojrzał na nią z wyższością.
- Czego chcesz? - spytał.
- Dowiedzieć się, dlaczego odzywasz się w ten sposób do Harry'ego.
- Nie twój interes! - warknął. Sam tylko na to czekała.
- A może tak grzeczniej? - powiedziała, powoli podchodząc do chłopaka.
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - zapytał.
Hayley zauważyła, że był lekko zbity z tropu.
- Nieważne, ale proszę cię... - Sam zaczęła bawić się włosami. - Odzywaj się grzeczniej do tej trójki, a nic ci się nie stanie... - uśmiechnęła się.
- A co? Może mi coś zrobisz? - zaśmiał się, a dwójka goryli poszła w jego ślady.
- A powiedziałam coś takiego? - spytała. Jej twarz lekko nabrała powagi. - Takie cwaniaczki jak ty, szybko kończą... Uwierz mi - Sam spojrzała na chłopaków za Malfoyem. - A oni ci nie pomogą.
Chłopak spojrzał z pogardą na Sam.
- Idziemy! - warknął do goryli. Chłopaki posłuchali go i poszli za blondynem.
- Sam! - krzyknął Ron z wyraźnym zawodem. - Myślałem, że mu przywalisz...
Sam tylko się uśmiechnęła.
*
- Jesteście gotowe? - krzyknęła Hayley. Stała w drzwiach i czekała na swoje przyjaciółki, które przygotowywały się na Noc Duchów. - Spóźnimy się...
- Ja już jestem gotowa... - odpowiedziały jednocześnie Kate i Sam.
- A gdzie Victoria? - spytała Hayley.
- Pewnie się jeszcze maluje... - westchnęła Kate. - Znasz ją.
- JUŻ! - Victoria wyskoczyła z łazienki. Idziemy?
Poszły. Dziewczyny przez całą drogę do Wielkiej Sali kłóciły się o to, która z nich siedziała najdłużej w łazience. Oczywiście, Victoria wyparła się wszystkich zarzutów... Hayley nie miała humoru. Bała się. Obawiała się tylko jednego.
Droga, która prowadziła do Wielkiej Sali dłużyła się okropnie, a Hayley miała wrażenie, że idą już z godzinę. Gdy wreszcie dotarły do Sali, Hayley ogarnęło przerażenie, a jednocześnie była lekko szczęśliwa. Usiadły obok Harry'ego, Hermiony i Rona, a po pięciu minutach doszli do nich Joe, Rich, Dan i Jonathan.
- Jesteście zestresowane? - szepnął Joe.
- No chyba... - Hayley uśmiechnęła się do niego.
- Mnie trzęsą się ręce... - zauważyła Sam, sięgając po ciastko.
Tę rozmowę przerwał profesor Dumbledore.
- Kochani! - zaczął miłym, znanym już Hayley, tonem. - Drodzy uczniowie, nauczyciele, panie Karkarow, pani Evans, drodzy uczniowie z Durmstrangu i Vancouver. Nadszedł czas, by poznać nazwiska trzech reprezentantów... Żeby nie przedłużać... - tu w żołądku Hayley coś się przewróciło - teraz podejdę do Czary Ognia, która wyrzuci trzy nazwiska...
Profesor Dumbledore podszedł do wielkiej szkatuły, która stała na środku Sali. Po kilku minutach Czara "wypluła" pierwsze nazwisko.
- Reprezentantem szkoły z Durmstrangu zostaje... WIKTOR KRUM! - od stołu Slytherinu wstał wielki, grubo ubrany chłopak. Podszedł do Dumbledore'a i podał mu rękę, potem poszedł do przyległej komnaty.
- Dobrze... - mruknął Dumbledore.
Po chwili Czara wyrzuciła kolejny, zwinięty kawałek pergaminu.
- Reprezentantem szkoły z Hogwartu zostaje... CEDRIK DOGGORY! - krzyknął. Od stołu obok wstał wysoki chłopak, o brązowych oczach i o takim samym kolorze włosach. Hayley poczuła coś dziwnego w brzuchu, ale szybko o tym zapomniała, bo Cedrik zniknął już w drzwiach komnaty. A to by oznaczało, że Dumbledore zaraz ogłosi nazwisko trzeciego reprezentanta. Teraz czuła tylko zdenerwowanie. Nagle Czara wyrzuciła ostatnie już nazwisko, a dyrektor sprawnie je chwycił. Rozwinął pergamin i powiedział :
- Reprezentantem szkoły z Vancouver zostaje... - tutaj zatrzymał i spojrzał w stronę stołu Gryfonów. Hayley oblał zimny pot -... HAYLEY HALE! - krzyknął.
A przy stole nauczycielskim ktoś upuścił widelec. Był to Severus Snape.
___
Dobrze, chcieliście szybko, więc chyba jest szybko... Myślę, że się podoba, bo rozdział jest długi (tak sądzę). Dobra, miłego czytania i do następnego
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Prefekt Gryffindoru Punktów: 459 Ostrzeżeń: 0 Postów: 107 Data rejestracji: 30.10.11 Medale: Brak
No no no, akcja się rozkręca.
Gdy czytałam pierwsze rozdziały wcale się tego nie spodziewałam.
Akcje się rozkręca, a ja coraz bardzie cieszę się z tego, że zostałam Twoją betą.
Dom:Gryffindor Ranga: Minister Magii Punktów: 2076 Ostrzeżeń: 0 Postów: 746 Data rejestracji: 29.12.11 Medale: Brak
To skoro bała się, że Czara wyrzuci jej imię i nazwisko, to po co się zgłaszała do konkursu? Wcześniej chyba nie pisałam, ale skoro dyrektorka szkoły się nazywała Evans to Harry jakoś nie zczaił, że to nazwisko mu się kojarzy z jego matką?
Ale ciekawi mnie, że Severus Snape upuścił widelec, być może kojarzył swoją córkę chrzestną. Czekam na więcej!
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
hedwigowo napisał/a:
Wcześniej chyba nie pisałam, ale skoro dyrektorka szkoły się nazywała Evans to Harry jakoś nie zczaił, że to nazwisko mu się kojarzy z jego matką?
Taaaaaak, wiem... "Niedopaczenie" ( jak to mówi Panna Redfoo )
W sumie, to skapnęłam się po tym, jak nazwałam tą dyrektorkę, że przecież to panieńskie nazwisko Lily. No i już tak zostało, nie chciało mi się zmieniać.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Uczestnik Klubu Ślimaka Punktów: 488 Ostrzeżeń: 1 Postów: 143 Data rejestracji: 20.08.11 Medale: Brak
Bardzo fajnie i ciekawie się zaczyna. Najpierw byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tego opowiadania, zobaczyłam, że to kolejne opowiadanie o Snape i pomyślalam sobie, że to może być jakiś niewypał. Jak bardzo się myliłam ! Opowiadanie jest świetne ! Musisz jeszcze dopracować swój styl pisania ( zauważyłam, że jest dużo dialogów - dodałabym więcej opisów itp.) ale i tak jestem bardzo zadowolona hah Pisz dalej, jestem ciekawa czy Snape wie o tym, że to właśnie Hayley jest jego chrześnicą, a jeśli wie czy to ujawni. Po tym "upadku widelca" wnioskuje, że wie Fajnie, że wybierasz takie momenty opowiadania, na koniec rozdziału, że czytelnik jest ciekawy co się dalej zdarzy i wręcz nie może się doczekać następnej części.
Mam jedno pytanie : Czy zadania konkursowe będą takie same jak w książce J.K Rowling ??
A tak poza tym : Jesteś fanką Władcy Pierścieni ? Widzę Legolasa ( Orlando Blooma ) i tak skojarzyłam .
__________________
"Moja mama uwielbiała sezon pożarów. Kazała mi decydować, co bym zabrała, uciekając. Mówiła, że ludzie dzielni nie zabraliby nic. "
Pozdrawiam Cię
[chętnie popiszę z jakimś Potteromaniakiem]
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
lilyy napisał/a:
Mam jedno pytanie : Czy zadania konkursowe będą takie same jak w książce J.K Rowling ??
Chyba raczej trochę pozmieniam... Na pewno pierwsze zadanie będzie takie samo, a reszta... Zobaczy się c:
lilyy napisał/a:
A tak poza tym : Jesteś fanką Władcy Pierścieni ? Widzę Legolasa ( Orlando Blooma ) i tak skojarzyłam .
Oooo, tak! Fanka... No, najbardziej Legolasa c: A ty też?
No... I chciałam bardzo wszystkim podziękować za mnóstwo pozytywnych opinii, jakie tutaj wyczytałam. Naprawdę byłam w wielkim szoku, czytając same pozytywy, bo uważam, że moje opowiadanie jednak nie jest aż tak dobre i powinnam je trochę ulepszyć. Ale z drugiej strony, bardzo wam dziękuję za ciepłe słowa. Następny rozdział już wkrótce c: Pozdrawiam
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Na wstępie: tekst nie był betowany, ponieważ nie mogłam złapać mojej bety, a zależało mi na tym, żeby rozdział pojawił się szybko. Niestety, chyba nie sprostałam zadaniu, bo rozdział okropnie krótki, i praktycznie nic się w nim nie dzieje. No, może oprócz tego, ze nasza głowna bohaterka spotyka wreszcie (a co ważniejsze, rozmawia z nim!) swojego wujka. Ale cóż... Obiecuję, że następny rozdział będzie nieco dłuższy, a akcja w nim was zaciekawi. slytherin97.
Rozdział piąty.
"Pierwsza rozmowa."
Podchodząc do Dumbledore'a, Hayley ujrzała Snape'a, podnoszącego widelec.
- Gratuluję. - szepnął dyrektor, wręczając jej kawałek pergaminu z jej nazwiskiem.
Hayley spojrzała na ojca chrzestnego. Jego wyraz twarzy był jednoznaczny... Poznał mnie - pomyślała. Wzięła od Dumbledor'a pergamin, i ruszyła ku przyległej komnacie.
W komnacie panował półmrok. Oświatlały ją jedynie kilka pochodni, które były umocowane na ścianie. Na jednym z foteli, które tam się znajdowały, siedział Krum, a przy kominku stał Cedrik. Jego twarz oświatlało światło, pochodzące z płonącego kominka; Hayley zauważyła, że jest niezwykle przystojny. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że o czymś myślał.
- Hej. - rzuciła nieśmiało, a Cedrik przestał rozmyślać.
- Hej. - powiedział, uśmiechając się do niej. - Zostałaś reprezentantką Vancouver?
- Eeee... Tak. - odpowiedziała mu. Krum nadal siedział na fotelu. Teraz on rozmyślał.
Nagle drzwi do komnaty otworzyły się, a stanął w nich Harry. Minę miał nieciekawą; był zdenerwowany.
- Co tu robisz, Harry? - spytała Hayley.
Ale on nic nie odpowiedział. Powoli podszedł do drugiego fotela i usiadł na nim. Wzrok wbił w podłogę; ręce mu drżały, a na czole, Hayley spostrzegła krople potu.
Za nim do komnaty wszedł Dumbledore, oraz Karkarow, Evans, Snape oraz nauczycielka, której Hayley wcześniej nie widziała.
- Jak to możliwe?! - zapytał Karkarow. - Jak to możliwe, że Czara wyłoniła aż czterech reprezentantów?
- Nie wiem... - odpowiedział Dumbledore, z błogim spokojem.
- Co z tym zrobimy? - spytała profesor Evans.
- Chyba będziemy musieli to zaakceptować.
- Po moim trupie! - krzyknął Karkarow. - Dlaczego Hogwart ma mieć dwóch reprezentantów, a pozostałe szkoły po jednym?
- Po prostu musimy to zaakceptować. - powtórzył starzec.
- Ty nie rozumiesz... - powiedział ze złością Karkarow. - Na chwilę obecną, Hogwart jest silniejszy. Nie ma równych szans...
Dumbledore milczał.
- W takim razie... Ja i moi uczniowie jutro opuścimy Hogwart. - oświadczył stanowczo Bułgar.
- My... - odezwała sie Evans. - W tej sytuacji nie mamy innego wyboru... Hayley, możesz ogłosić reszcie uczniów, że jutro...
- Zaczekaj! - odezwał się Snape. - Jeśli Czara wyrzuciła cztery nazwiska, to tak musi być... Równie dobrze, drugie nazwisko mogło być jednego z twoich uczniów, bądź Karkarowa.
Zapadło milczenie. Słychać było tylko szelest dobiegający z kominka.
- Bardzo ciekawe. - szepnęła Hayley do Harry'ego, gdy wychodzili z komnaty.
- Racja... - powiedział Harry. Był chyba jeszcze oszołomiony całą sytuacją. - Ale jak to jest możliwe?
- Nie wiem... Ale to bardzo podejrzane.
*
Hayley jeszcze długo myślała nad sytuacją, która zdarzyła się podczas Nocy Duchów. Czego, jak czego, ale czwartego reprezentanta się nie spodziewała. Co musi teraz czuć Harry? I co to wszystko ma znaczyć? Owszem, bardzo ją to zdziwiło, ale szczerze mówiąc, nie chciała, by zamiast Hogwartu, był to Vancouver.
Weszła właśnie w korytaż, w którym było ciemno.
- Musi być już bardzo późno. - pomyślała. Zza pazuchy wyciągnęła różdżkę. - Lumos. - mruknęła, i z jej różdżki natychmiast błysnęło światło. Uszła parę kroków, gdy usłyszała, że ktoś otworzył drzwi do jednej z komnat. Na chwilę zamarła bez ruchu... Po chwili jednak, znów postawiła parę kroków. Niestety, znów usłyszała otwieranie drzwi. Teraz ten ktoś, zmierzał w jej kierunku... Był blisko. Hayley usłyszała jego kroki zza zakrętu, który był od niej oddalony niemal trzy metry. Chciała się wycofać, może jeszcze jej się uda... Odwróciła się gwałtownie i zaczęła isć...
- Hej! - krzyknął mężczyzna zza Hayley. Dziewczyna odwróciła się, i ujrzała Snape'a. W ręku trzymał różdżkę, z której także wychodziło jasne światło. - Co ty tu robisz? Jest już późno...
- Ja... Ja się chyba zgubiłam. - skłamała. Sam fakt, że stoi obok niej Snape, jej wujek, ojciec chrzestny, sprawił, że na chwile ją zamurowało.
- Jesteś Hayley... - tu przerwał. Hayley miała wrażenie, że jej nazwisko, które chciał wypowiedzieć, z trudem przechodziło mu przez gardło. -... Hale. - dokończył.
Hayley pokiwała głową.
- Wiesz... - zaczął, podchodząc do niej. - Znam twoich rodziców, i to bardzo dobrze...
- Wiem. - przerwała mu blondynka. - Wiem, że ich znasz, wiem, że jesteś moją rodziną... Wiem, że jesteś... - tu przerwała. Na twarzy Snape'a pojawiło się coś w rodzaju zmieszania. Był też uśmiech.
-... twoim ojcem chrzestnym? - dokończył za nią Snape.
- Tak.
- Chciałbym ci wszystko wytłumaczyć... Co powiesz na spotkanie? Jutro po lekcjach?
Hayley spojrzała na niego. To nie był ten sam Snape... Ten, którego znała z opowieści Rona. Ten, którego widziała ostatnim razem...
- Jasne. - wyksztusiła.
- To przyjdź do mojej komnaty. A teraz idź do waszego skrzydła... Chyba, że chcesz, żebym cię odprowadził...
- Nie, dziękuję. Trafię...
Po tych słowach, zniknął za zakrętem.
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1942 Ostrzeżeń: 0 Postów: 338 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Jej! Kolejny rozdział jest! Twoj FF należy do moich ulubionych. Niby zwykłe FF, ale jest w nim coś przyciągającego, coś co jest w nie wielu opowiadaniach. Ten rozdział był całkiem spoko i nie musiał być dłuższy, bo by się źle czytało. Rzeczywiście się nic nie dzieje, ale walić to! Najważniejsze, że się dostała do turnieju i, że Snape ją rozpoznał!
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Drugoroczniak Punktów: 92 Ostrzeżeń: 0 Postów: 23 Data rejestracji: 01.02.12 Medale: Brak
Uuuuu, bardzo mi się podoba, na prawdę. Kochanie, masz talent! Pisz szybko kolejne rozdziały, a z tego co wiem, zapowiada się na prawde ciekawe ^-^
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Na początku chciałam was tylko przeprosić, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział i podziękować Sampii.
Aha i przepraszam za "podkoloryzowanie" przeszłości Severusa. c:
Rozdział szósty.
"Draco Malfoy."
Rano obudziła się wcześnie. W nocy długo nie mogła zasnąć. Nie wie, dlaczego Snape i jej rodzice sie pokłócili... A dziś wujek opowie jej, jak to było... Z łóżka obok dochodziły dziwne odgłosy; to Sam. Hayley przytkała sobie poduszkę do głowy. Nagle z łazienki wyszła Victoria.
- Już nie śpisz? - Victoria zwróciła się do Hayley, która właśnie wystawiła głowę spod poduszki.
- Ano nie... - westchnęła dziewczyna.
- Wolałam wcześniej wstać, żebyście potem się nie czepiały... - oznajmiła Victoria, poczym Hayley się uśmiechnęła i położyła głowę na poduszce.
*
Godziny mijały bardzo wolno i Hayley miała wrażenie, że minęły już wieki. Pod koniec ostatniej lekcji poszła pod klasę, w której uczył Snape. Nagle z sali wyskoczyło mnóstwo dzieciaków.
- Pierwszoroczni... - pomyślała Hayley. Przypomniała sobie, gdy ona była w pierwszej klasie. Na początku zaprzyjaźniła się z Kate. Po roku zakumplowała się z Victorią, a potem z Sam. Hayley na początku bała się Sam, jak z resztą większość dzieci; gdy były młodsze, Sam zaczepiała wszystkich i ich straszyła. Niekiedy nawet im groziła... Wszystko zmieniło się w trzeciej klasie... Pewnego dnia odbywał się mecz quidditcha- najukochańszej przez Hayley gry. Na trybunach siedziała Sam. Mecz wygrała drużyna z domu Hayley. Po meczu Sam podeszła do Hayley, by jej pogratulować. Od tamtej pory, dziewczyny są najlepszymi przyjaciółkami.
Gdy tak myślała, zauważyła, że z klasy wszyscy uczniowie już wyszli; Snape już na nią czekał. Weszła do środka. W klasie było dość ponuro. Ściany pokrywały półki, na których stały różnorakie fiolki z eliksirami.
- Siadaj- polecił jej Snape, wskazując na krzesło, które było najbliżej jego biurka. Hayley szybko wykonała jego rozkaz. - Jak sie czujesz?
- Chyba dobrze... - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Chyba? - Snape przeszył ją wzrokiem. - Coś nie tak? - spytał.
- Nie, wszystko w porządku... - speszyła się Hayley. - Ale... możemy porozmawiać o tobie i o moich rodzicach?
Snape spojrzał na nią badawczo. Do tej pory cały czas stał, ale gdy padło to pytanie, natychmiast usiadł; dotychczasowy uśmiech, zniknął z jego twarzy.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - spojrzał na nią, a ta kiwnęła głową.
Snape milczał przez chwilę, a Hayley nie spodobało się to. Miała wrażenie, że coś przed nią ukrywa, ale co? Im cisza trwała dłużej, tym zniecierpliwienie i gniew w niej narastały.
- Opowiesz mi? - spytała wreszcie.
Snape kiwnął głową.
- To było dziewięć lat temu... - zaczął cicho. - Zmarła wtedy nasza matka. Ojciec zmarł rok wcześniej... Cały dom wtedy przepisał na nią. Zamieszkała w nim wtedy twoja babcia oraz ja, twoja matka, twój ojciec i ty... Wszystko było w porządku, do czasu. Twoja babcia zmarła, a ja i twoja matka się pokłóciliśmy.
- O dom? - przerwała mu Hayley.
- Właściwie o majątek... Twoja matka nie potrafiła zrozumieć, że nasi rodzice kochali bardziej mnie.
- Nie zapisali wam majątku po równo?
Snape zaśmiał się, a w jego śmiechu było mnóstwo satysfakcji.
- Oczywiście! - powiedział. - Ale twojej matce nie wystarczała jej połowa... Wolała wyrzucić mnie z domu i okraść mi cały przepisany majątek. Jest taka skąpa!
- Jak możesz? - odezwała się blondynka. - Przecież jesteście rodzeństwem!
- To ona chciała się mnie pozbyć! - krzyknął Snape, a w całej komnacie zabrzmiało echo jego głosu.
- Nie... Nie mogę dłużej tego słuchać! - krzyknęła Hayley, wstając. - Nie tak to sobie wyobrażałam... Mama zawsze mi o tobie opowiadała. Mówiła, że jesteś najlepszym czarodziejem na świecie! Ona nigdy nie powiedziała o tobie złego słowa... - mówiąc to, otarła łzę, która właśnie spłynęła po jej policzku.
Snape zaniemówił. Chyba się tego nie spodziewał. Hayley tylko spojrzała na niego i odeszła, trzaskając za sobą drzwiami.
*
Szła korytarzem, oczy i policzki miała mokre od łez. Racja - wszystko wyobrażała sobie inaczej... Nie mogła uwierzyć, jak Snape wyrażał się o jej mamie. Skąpa - mówił. Nigdy nie doznała skąpstwa ze strony swojej mamy, a wręcz przeciwnie! Potrafiła odmówić sobie największej przyjemności, by tylko spędzić z Hayley trochę czasu, by przy niej być...
Przeszła do skrzydła, w którym spała wraz z przyjaciółkami. Wszystkie, oprócz Hayley, już tam były.
- Hayley, gdzie ty by... TY PŁACZESZ?! - wybuchła Sam.
- Ja? Nie... - otarła policzki rękawem.
- Przecież widzę... - Kate podeszła do niej. - Co się stało?
Ale Hayley nie odpowiedziała. Podeszła do swojego kufra i wyciągnęła z niego miotłę oraz znicza, i skierowała się do drzwi.
- Dokąd idziesz? - spytała Victoria.
Niestety, Victoria nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ Hayley była już za drzwiami.
- ...musi gdzieś tu być... - myślała. - Powinni go mieć.
Wyszła ze szkoły na błonia. Zaczęła rozglądać się, a w dłoni trzymała swoją ukochaną Błyskawicę.
Nagle ujrzała... Wielki plac, a wokół niego trybuny. I wreszcie poczuła się jak u siebie w szkole. Po chwili poszła w stronę boiska do quidditcha. Gdy wreszcie do niego dotarła, dosiadła swojej miotły i uniosła się w powietrze. Rzeczą, którą kochała najbardziej był quidditch. Uwielbiała szybować w powietrzu, uwielbiała szukać tej małej piłeczki, znicza. Leciała, jak szybko mogła, uwielbiała szybkość. Boisko okrążyła już piąty raz, gdy nagle usłyszała czyjś głos...
- Co ty tu robisz? - krzyczał.
Hayley spojrzała na dół. Na ziemi, przy wejściu na boisko, stał jasnowłosy chłopak - Malfoy. Hayley szybko wylądowała na trawie.
- Latam- odrzekła.
- Poza treningami i meczami tu nie wolno przebywać- powiedział chłopak. Na twarzy miał, dobrze już Hayley znany, drwiący uśmiech. - Potem będziesz mieć kłopoty.
- Kłopoty mówisz? Ja TYLKO latam... - Hayley uśmiechnęła się do niego. - Nie wiesz, jak to jest być tam, wysoko.
- Wiem- odpowiedział Malfoy. - Jestem szukającym Slytherinu...
- Ah tak? To może chcesz się przekonać, kto jest lepszy? - Hayley spojrzała na niego. Zza pazuchy wyciągnęła małego znicza.
Malfoy najpierw się przeraził, potem zmieszał, a na końcu spojrzał na Hayley. W jej ręce miotała się mała, złota piłeczka.
- N-no... - wyjąkał. - Ale ja nie mam przy sobie miotły.
- Możesz po nią po prostu pójść... - zasugerowała mu Hayley.
Malfoy wywrócił oczyma i, zrezygnowany, poszedł w stronę zamku. Po dwóch minutach wrócił, a w ręce trzymał miotłę. Halyey siedziała na trawie i bawiła się zniczem.
- Jestem- odrzekł, oficjalnym tonem.
- Mówisz to tak, jakbyś szedł na ścięcie- mówiąc to, wstała. - Rozluźnij się.
Malfoy spojrzał na nią spode łba, ale nic nie odpowiedział.
- No to tak... - zaczęła. - Kto pierwszy złapie znicza, wygrywa.
- Co wygrywa? - spytał.
- Szczegół... - zaczęła Hayley. - Nie potrafisz grać dla przyjemności?
- Wyobraź sobie, że nie... A w ogóle, to po co ja z tobą rozmawiam?
- Nie wiem... Pucharu Quidditcha to ja ci nie dam- zaśmiała się. - To co? Startujemy?
- Okeej. - odpowiedział Malfoy. Minutę później, siedzieli już na miotłach. Hayley puściła znicza, a piłeczka zakręciła się i szybko poszybowała w górę. Po jakimś czasie, zniknęła im z oczu.
- Na trzy... - zwróciła się do chłopaka. - Raz... Dwa... TRZY!
Oboje na dźwięk tego słowa, oderwali się od trawnika i poszybowali w górę. Hayley zaczęła wypatrywać znicza, a Malfoy robił to samo. Po pewnym czasie, osiągnęła prędkość, którą kochała. Zatrzymała się na chwilę...
- Gdzie ona jest? - pomyślała, szukając piłki wzrokiem.
Znów zaczęła osiągać prędkość, gdy ujrzała małe, złote "coś" unoszące się nad jedną z trybun. Szybko spojrzała w stronę Malfoya; znów uśmiechał się drwiąco. Też zobaczył znicza. Oboje poderwali się i zmierzali w stronę piłki, ale ta szybko im uciekła. Teraz była na środku boiska. Oboje znów poderwali się i podlecieli w jej stronę. Już blisko... Hayley wyciągnęła rękę w stronę znicza, a Malfoy zrobił to samo. Milimetr i... Oboje mocno uderzyli o ziemię. Hayley leżała na trawniku, a obok niej była jej miotła. Kilka kroków dalej, leżał Malfoy; jego miotła była obok Hayley. Ten upadek należał do najboleśniejszych, jakie dotąd kanadyjka doświadczyła, ale... w ręce trzymała znicza!
Powoli podnosząc się z trawy, poczuła ból w klatce piersiowej, ale nie poddała się i wstała.
- Nic ci nie jest? - zwróciła się do Malfoya, który siedział na trawie i trzymał się za rękę.
- N-nie... - wyjąkał.
Hayley podeszła do niego i wystawiła ku niemu swoją dłoń, a ten ją chwycił i wstał.
- Wygrałam. - rzekła dziewczyna, pokazując mu znicza.
- Po prostu miałaś szczęście... - odrzekł. Po chwili oboje wybuchli śmiechem. - Jestem Draco Malfoy. - powiedział.
- A ja Hayley Hale.
- Wiem... - odrzekł. - Jesteś reprezentantką Vancouver...
- Racja... - rzekła Hayley. - Muszę już iść... - powiedziała po chwili.
- Tak, późno się robi. - Draco spojrzał w niebo. - Chodźmy.
Powiedziawszy to, oboje ruszyli w stronę zamku.
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1942 Ostrzeżeń: 0 Postów: 338 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Jej nareszcie! Jak się cieszę, że jest już następny rozdział! Hmmm... ciekawie obmyśliłaś tą przeszłość Severusa i to spotkanie z Malfoyem. Super, jestem zadowolona.
jak zwykle okazało się świetnie. Mam nadzieję, żę z Severusem się jeszcze dogadają! Czekam na więcej!
__________________
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĚźytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sĂ pliki cookies. Ich celem jest ÄšÂwiadczenie usÄšÂug na najwyĚźszym poziomie, w tym rÄĹwnieĚź dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies oznacza, Ěźe bĂÂdĂ one umieszczane w Twoim urzĂ dzeniu. W kaĚźdej chwili moĚźesz dokonaĂ zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies - wiĂÂcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoÄšÂci.