Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Prolog.
Siedemnastoletnia dziewczyna, można powiedzieć, że już nawet osiemnastoletnia, siedziała na parapecie swojego pokoju i patrzyła na zachodzące promienie słońca, które delikatnie muskały jej twarz. Dziewczyna była pogrążona w myślach.
Nazywała się Hermiona Jean Granger i za tydzień miała rozpocząć siódmy, ostatni rok nauki w Hogwarcie. Jutro miała wybrać się na Pokątną i kupić potrzebne książki i inne przybory szkolne, potrzebne jej w ostatnim roku nauki. Po zakupach miała spędzić ostatni tydzień wakacji u swojego przyjaciela, Rona Weasleya, razem z nim, jego rodzeństwem oraz drugim, najlepszym przyjacielem, Harrym Potterem. Hermiona uśmiechnęła się na myśl o przyjaciołach, bo oprócz nich tak naprawdę nie miała z kim porozmawiać.
Hermiona nie miała nigdy chłopaka i na razie nie była zakochana (pomijając mały epizod z Wiktorem Krumem). Jednak miała ideał urody: Harry Potter. Uwielbiała patrzeć w głębie zieleni jego tęczówek. Włosy kruczoczarne i zawsze w nieładzie, tak odróżniały go od innych chłopców. Jego chuda budowa, według niej, idealnie pasowała do twarzy i niskiego wzrostu. Po prostu, szczerze mówiąc, podobał jej się, jak żaden chłopak wcześniej. Ron tez był fajny, ale jakoś bardziej lgnęła do Harry'ego. Czasem zastanawiała się, czy nie jest w nim zakochana. Ale nie była. To było po prostu zauroczenie urodą chłopaka. To z pewnością nie była miłość.
Tak myśląc, sięgnęła ręką po fasolki Bertiego Botta. Na oślep wzięła pierwszą z wierzchu i włożyła ją do ust, jednak od razu wypluła, gdyż wzięła smak pieprzowy. Pożałowała, że najpierw nie sprawdziła, co bierze do ust. Nie dość, że w głowie miała tyle myśli, że ją wręcz parzyły, to teraz miała to ohydne uczucie w ustach. Wściekła wyszła na korytarz. Słońce już zniknęło za horyzontem, więc było ciemno. Zeszła po schodach i skręciła w lewo, do kuchni. Wzięła czysta szklankę i napiła się wody. Od razu było jej lepiej. Była sama w domu. Rodzice poszli na jakiś romantyczny spacer. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić w końcu wzięła książkę, której nigdy wcześniej nie czytała. Po chwili wszystkie jej myśli były skupione na książce.
- Dziecko, czemu ty jeszcze nie śpisz? - Pani Granger stanęła w progu i obserwowała córkę.
- Czytam mamo.
- Dziecko, jest druga w nocy!
- I co z tego?
- Musisz się położyć, jutro wcześnie wstajesz. Hermiono natychmiast.
- Dobrze, ale dokończę rozdział.
Pani Granger wyszła wzdychając. Jak była w jej wieku też lubiła zatopić się w lekturze, w tej krainie marzeń, ale bez przesady. "To dziecko czyta aż z przesadą" - mruknęła do siebie. Hermiona dwie minuty później skończyła rozdział. Była bardzo ciekawe co będzie dalej? Czy Anne umrze? Zaczęła kolejny rozdział, a za nim drugi, trzeci... w końcu około piątej rano, nie wiadomo w której chwili, zasnęła z głową na książce.
- Wstawaj kochanie, musisz zjeść śniadanie! Za godzinę musimy być na Pokątnej!
- Co się dzieje? Pali się? - zapytała zupełnie nieprzytomna Hermiona.
- Trzeba było spać, a nie czytać. Teraz zejdź na śniadanie, bo owsianka Ci wystygnie. Przebierz się i spakuj pozostałe rzeczy - To mówiąc matka Hermiony wyszła z pokoju.
Panna Granger zeszła z łóżka i jakby nieobecna. Była tak rozkojarzona, że przez chwilę próbowała założyć spódniczkę na głowę. Gdy wreszcie ubrała się i doprowadziła włosy do ładu, zeszła do kuchni i usiadła przy stole. Tego dnia miała zieloną spódniczkę mini i bluzkę z krótkim rękawem w kolorze khaki. Owsianka już wystygła. Hermiona rzuciła sprytne zaklęcie i po chwili jej zupa była ciepła. Jako pełnoletnia czarownica, mogła już używać zaklęć poza szkołą. Szybko zjadła owsiankę i ruszyła na górę spakować resztę rzeczy.
- Pakuj! - rzekła, a ubrania naszykowane wcześniej i rzeczy, które naszykowała przed chwilą, same spakowały się do kufra.
- Gotowa? - zapytała Pani Granger.
- Tak.
- To bądź zdrowa moje dziecko. Idź z Bogiem - rzekła i przytuliła mocno córkę do siebie.
- Przyjedziesz do nas na Boże Narodzenie? - zapytał Pan Granger, który właśnie wszedł do kuchni.
- Nie wiem zobaczę. Trzymajcie się! - powiedziała. Pożegnała się z rodzicami, po czym wzięła w garść trochę proszku Fiuu, wrzuciła do kominka, włożyła tam kufer, wzięła Krzywołapa w ramiona i weszła w płomienie mówiąc: "Na Pokątną" i znikła wśród wirujących, zielonych płomieni.
Nadziei promyk na przeżycie...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
No, ciekawie się zaczyna ^^ Mnie osobiście się podoba, ale temat "Dramione" jest już tak oklepany, że aż nudny.
Ale czekam na kolejne rozdziały
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Drugoroczniak Punktów: 92 Ostrzeżeń: 0 Postów: 23 Data rejestracji: 01.02.12 Medale: Brak
Adelajda Dakota napisał/a:
Prolog.
Była sama w domu. Rodzice poszli na jakiś romantyczny spacer.
wydaje mi się, że nie pasuje tutaj ta kropka. Nie potrzebnie rozbiłaś to na dwa zdania. Mogłaś wstawić tam słowa "bo", "ponieważ" etc, etc. ^^
*
Ogólny pomysł na FF bardzo mi się spodobał i będę czekała na kolejne rozdziały c:
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 1.
Różne kominki: małe, duże, ludzi bogatych i biedniejszych migały jej przed oczami, a płomienie delikatnie ją muskały, choć ją nie parzyły. Wreszcie zobaczyła kominek w mieszkaniu nad sklepem Freda i George'a, gdzie umówiła się z przyjaciółmi. Szarpnęła rączkę kufra, przycisnęła mocno Krzywołapa i wyskoczyła z kominka, krztusząc się dymem.
Znajdowała się w jednym z prywatnych pokoi mieszkania Weasley'ów, którzy mieszkali nad sklepem. Ten pokój, w którym właśnie się znalazła był salonem.
Wszystko było tam kolorowe i żywe, nawet kominek, z którego przed chwilą wyskoczyła, był pokryty kolorowymi płytkami w ostrych kolorach. Hermiona wyjęła koszyk z kufra i włożyła do niego Krzywołapa, który mruczał leniwie. Pogłaskała go delikatnie za uszami, odstawiła kufer w kąt, zarzuciła torbę na ramię i wyszła z pokoju, zamykając drzwi. Zeszła po krętych schodkach na dół, które prowadziły na zaplecze sklepu. Przeszła przez kolejne drzwi, pomalowane na fiolet i znalazła się w sklepie. Od razu zobaczyła rude czupryny bliźniaków, odwróconych do niej plecami.
- Cześć! - powiedziała wesoło, gdy do nich podeszła.
- Witaj! - rzekli Weasley'owie.
- Harry'ego, Ginny i Rona jeszcze nie ma? - zapytała.
- Zaraz na pewno będą. Jak tam wakacje?
Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła im opowiadać, że były super, ale smutno jej było czytać te wszystkie smutne doniesienia o tym, co narobili śmierciożercy.
Gdy tak rozmawiali, podeszły do nich cztery osoby: Harry, Ron, Ginny i Pani Weasley z ponurą miną.
- Cześć Hermiono! - powiedzieli wszyscy razem, jakby się umówili.
- Witajcie - rzekła i przywitała się z wszystkimi. Serce drgnęło jej trochę mocniej gdy witała się z Harrym, ale wolała o tym nie myśleć. Harry trzymał się z Ginny za ręce.
- Może już teraz zrobimy zakupy? - zaproponował Ron.
- No nie wiem... a jak Wam się coś stanie? Przecież jest tak niebezpiecznie... - rzekła przestraszona matka Rona.
- Proszę sie nie martwić, niedługo wrócimy - powiedział Harry i w czwórkę ruszyli ku wyjściu.
Za bardzo nie zmieniło się tu od ich ostatniej wizyty rok temu, tylko kilka witryn więcej było zabitych deskami. Spojrzeli po sobie smutno i ruszyli.
Nie była to tłoczna ulica, jaką była kiedyś. Ludzie robili zakupy w pośpiechu, trzymając się razem, nie zatrzymując się, żeby porozmawiać.
- To gdzie idziemy najpierw? - zapytał Harry.
- Do Madame Maklin, muszę kupić sobie nowe szaty szkolne, a ponieważ tata nieźle ostatnio zarabia, nie muszę ich kupić w lumpeksie...
- Chyba najpierw pójdziemy do Gringotta, nie mam pieniędzy - rzekła Hermi.
- Właśnie Hermiono, mam coś dla Ciebie - rzekła Ginny, dając jej sakiewkę.
- Bill pobrał za Ciebie pieniądze, żeby oszczędzić nam pięciu godzin czekania... zresztą zrobił to za nas wszystkich - powiedziała Ginny, na pytające spojrzenie Hermiony.
- Będę musiała mu podziękować. Jak tam przygotowania do ślubu?
- W porządku. Pomagamy mamie jak możemy. Wesele odbędzie sie w naszym ogrodzie.
Minęli jeszcze kilka witryn, w większości zabitych deskami i ujrzeli szyld sklepu Madame Maklin.
Korzystając z okazji, Hermiona z Ginny, kupiły sobie po szacie wyjściowej. Hermiona wybrała zieleń, a Ginny bordo.
Opuścili sklep Madame Makline z lżejszymi sakiewkami, ale za to z torbami. Ruszyli w kierunku Magicznej Meranżeri, po jedzenie dla swoich zwierząt. Harry i Ron wzięli duże opakowania "Przysmaku Sów", a Hermiona wzięła jakąś karmę dla Krzywołapa. Ginny, która nie miała zwierząt, oglądała ciekawie zawartość klatek.
Gdy kupili już wszystko, co było im potrzebne, z wyjątkiem podręczników, skierowali się w kierunku Esów i Floresów.
Sklep wcale się nie zmienił. Od góry do dołu na regałach były książki. Po przestąpieniu progu sklepu, Hermiona nie mogła się oprzeć i weszła w regały, szukając lektury uzupełniającej. Gdy wybrała wreszcie pięć książek, ruszyła do kasy i poprosiła również o zwykłe podręczniki. Po godzinie spędzonej w samej księgarni, przyjaciele ruszyli z powrotem do sklepu Freda i George'a. Wiedzieli, ze Pani Weasley na pewno ma złe myśli, bo w końcu nie było ich z trzy a nawet cztery godziny. Gawędząc w najlepsze nagle zobaczyli po drugiej stronie najmniej lubianą i spodziewaną osobę: Draco Malfoya.
- Cześć szumowiny - rzucił w ich kierunku i zatrzymał się patrząc na nich z odrazą. Przyjaciele zauważyli, że bardzo się zmienił z wyglądu. Był bardzo blady, jeszcze bledszy niż w tamtym roku, o ile to możliwe. Jego skóra ciasno opinała się na kościach, szczególnie policzkowych. Wyraźnie schudł. Szczerze mówiąc bardziej przypominał trupa, niż żywego człowieka. Był sam, co było jeszcze dziwniejsze.
- Czego chcesz Malfoy? - zapytał Harry przez zęby.
- Nie potrzebujemy Cię oglądać - powiedział Ron, z nienawiścią w oczach. Wyraźnie miał ochotę się na niego rzucić, bo zacisnął pięści. Hermiona i Ginny instynktownie chwyciły go za ramiona. Na ulicy nikogo nie było, oprócz tej piątki.
- Malfoy idź, bo obrzydzasz nam wszystko dookoła - rzekła Hermiona z pogardą.
- Jak do mnie mówisz ty głupia szlamo? - zapytał, a w jego oczach pojawiły się groźne błyski - Jak śmiesz się do mnie odzywać?
Malfoy wyciągnął różdżkę. Coś fioletowego wystrzeliło w kierunku Hermiony. Zanim zdarzyła zrobić unik, przed nią znikąd pojawił sie Harry i odbił zaklęcie w stronę Dracona. Ślizgon również zrobił unik po czym zaśmiał się cicho.
- Bronisz tej głupiej i brzydkiej szlamy, której włosy wyglądają jak sianio? - zapytał z ironią. Jednak wcale nie sądził, że Granger jest głupia. Przeciwnie, wiele razy dowiodła mu swoją inteligencję. Jednak zawsze będzie ją uważał za "głupią szlamę". Nie można tracić arystokrackich cech. Malfoy prędzej by się zabił niż przyznał, że Granger może być najinteligentniejszą dziewczyną, jaką spotkał. To, że może być nawet mądrzejsza od niego nie chciało przejść myśl temu zadufanemu chłopakowi.
- Zejdź nam z oczu. PRECZ! - Ron chciał się chyba na niego rzucić, ale nie mógł, przytrzymywany przez dziewczyny. Malfoy znowu się zaśmiał.
- Idę, nie będę się zadawał z taką hołotą jak wy - i odszedł.
- Nareszcie sobie poszedł. Dlaczego mnie powstrzymywałyście? - zapytał oburzony Ron.
- Przecież on jest śmierciożercą! Mógł Cię zabić! - powiedziała Hermiona.
- Co on tu robił? Po tym co zrobił w czerwcu? Jak on może bezkarnie włóczyć się po Pokątnej?
- Nie wiem - rzekła Hermiona, kręcąc głową.
Oczywiście ledwie przestąpili próg sklepu z Magicznymi Dow****mi Weasley'ów, dostali kazanie, że włóczyli się aż tak długo (Przecież omal nie dostałam zawału!).
Pożegnali się z Fredem i Georgem, po czym znaleźli się w Norze, wskakując parami do kominka. Zjedli kolację i ruszyli do łóżek, gdyż jutro musieli wcześnie wstać, by pomóc Pani Weasley w przygotowaniach na ślub Fleur i Billa. Hermiona jakoś nie mogła usnąć. Wciąż myślała o Malfoyu, co robiła na Pokątnej, skoro ponoć szuka go całe ministerstwo, ale myślała też o Harrym, że rzucił się w jej obronie. Zaśmiała się cicho w poduszkę.
Co to jest miłość?
Czy to uśmiech z mojego lustra?
Co to jest miłość?
Czy to usta, czy dłonie twe?
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 2.
Chociaż słońce dopiero niedawno wstało, chociaż każdemu chciało się spać, to jednak w Norze wszyscy wstali, prócz Billa i Fleur, którzy mogli pospać trochę dłużej, żeby przypadkiem nie zemdleli przed ołtarzem. Hermiona szybko narzuciła na siebie jakiejś dżinsy i bluzkę, która była na wierzchu. To samo zrobiła zaspana Ginny.
Dziesięć minut później wszyscy już jedli śniadanie. Mało ze sobą rozmawiali, ponieważ byli za bardzo senni, żeby rozmawiać. Po śniadaniu wszyscy jakby się obudzili. Posprzątali po sobie i zaczęli wynosić stoły i inne rzeczy do ogrodu.
Pogoda była śliczna. Na dworze było bardzo gorąco. Niebo było bez chmurek. Po prostu idealnie.
- Chłopcy, ustawiajcie stoły i krzesła. Dziewczynki, wy zajmijcie się dekoracjami. Są w komórce. Ja idę do kuchni - powiedziała ciepło Pani Weasley.
Tak więc Ron i Harry z pomocą Pana Weasleya i bliźniaków, którzy opuścili swój sklep na Pokątnej, by pomóc, zajęli się ustawianiem stołów i krzeseł, a Hermiona z Ginny poszły po dekoracje.
- Jak Ci się spało? - zapytała Ginny Hermionę.
- Dobrze. Usnęłam prawie od razu, jeśli nie licząc tych chwili, w których intensywnie myślałam.
- A o czym?
- O wszystkim i o niczym - powiedziała Hermiona. Jedno wiedziała na pewno: nie powie Ginny, co najprawdopodobniej czuje do Harry'ego. W końcu jest jego dziewczyną. A ona sobie wyobraża, że Harry ją kocha? Przecież to Ginny jest jego dziewczyną, nie ona.
Zaniosły pudełka z dekoracjami do ogrodu. Gdzieś około drugiej wszystko było gotowe. trzeba przyznać, ze ogródek wyglądał jak raj. Biało-czerwone dekoracje wyglądały pięknie, jak i również pachniały, gdyż w większości były to kwiaty.
- No, super. Idźcie się szykować. Za góra półtorej godziny widzę Was w ogrodzie. - powiedziała Pani Weasley, podziwiając efekt ich pracy.
- Dobrze. - wszyscy zmordowani i wykończeni ruszyli w kierunku domu. Chłopcy poszli do Pokoju Rona, a Hermiona z Ginny do pokoju rudowłosej.
- Którą mam założyć suknię? Tą bordową, fioletową czy zieloną? - zapytała Ginny pokazując jej po kolei sukienki.
- Myślę, że Tobie będzie pasowała ta bordowa. A jak myślisz, którą ja mam włożyć? Niebieską, czarną czy tą zieloną?
- Myślę, że zieloną. Fajnie współgra z Twoimi oczyma. - powiedziała wesoło Ginny.
Tak więc wszyscy spędzili czas na szykowaniu się. Hermiona i Ginny wyglądały oszałamiająco.
Granger upięła swoje włosy w eleganckiego koka, puszczając jeden, niesforny loczek. Suknię miała za kolanko, zieloną w jej ulubionym odcieniu tego koloru. Sukienka miała spory dekolt i była na ramiączkach. Była w jaśniejsze mazaje. bardzo elegancka.
Weasley miała błyszczącą, bordową suknię i czerwone szpilki wraz z torebką. Włosy troszkę wycieniowała i zostawiła rozpuszczone.
- Wyglądacie cudownie - rzekł Harry na widok dziewczyn.
- Dzięki, ty też-powiedziała Hermiona, uśmiechając się lekko. Chłopcy mieli szaty wyjściowe, jednak również wyglądali super. Zeszli do ogrodu. Tam już czekali na nich Państwo Młodzi i Państwo Weasley. Fleur wyglądała jak bóstwo. Miała delikatny makijaż, długi welon i suknię, na której widok nie jedna dziewczyna zsiniałaby z zazdrości. Powoli przybywali goście. Wszyscy witali się ciepło i z uśmiechem. Nagle Ginny szturchnęła mocno Hermionę.
- Co?
- Zobacz kto przyszedł-powiedziała Ginny. Miała dziwną minę.
Hermiona spojrzała w kierunku bramy i szczęka jej opadła. Przyszedł on? Nie no, to chyba tylko przewidzenie? Przecież jakby to było możliwe?
Ale to była prawda. Po ścieżce w towarzystwie Lupina i Tonks szedł nie kto inny jak Draco Malfoy.
- Co on tu robi? - zapytał z niedowierzaniem Ron.
- Nie wiem-powiedział Harry, marszcząc czoło.
- Cześć szumowiny - powiedział Ślizgon.
- Co tu robisz? - zapytał ogłupiały Ron.
- Nie sprawia mi przyjemności przebywanie tutaj, ale musiałem. Myślisz, że z własnej woli wszedłbym na teren twojego splugawionego domu? Nie.
Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć, usłyszeli głos Profesor McGonagall za sobą.
- Potter, Granger i Weasleye chodźcie za mną.
Tak więc czwórka nadal przyglądając się Malfoyowi z nienawiścią ruszyła za nią.
- Pani Profesor, Co Malfoy tu robi z Tonks i Lupinem? - zapytała Hermiona.
- Właśnie to chcę Wam powiedzieć. Słuchajcie. Pamiętacie, że to Pan Malfoy miał zabić Profesora Dumbledore'a? - zapytała. Oni kiwnęli głowami.
- Ale zabił go Snape. Dlatego Pan Malfoy nie wykonał zadania. Sami-Wiecie-Kto zamordował mu rodzinę, gdyż nie wywiązał się z obowiązku. Jego jednak zostawił. Nie miał się kto nim zająć. Bellatriks Lestrange odpada. Niemniej jednak Draco jest siostrzeńcem matki Nimfadory, a tym samym jej kuzynem. Jednak matka Tonks nie żyje. Nie miał się kto zająć chłopcem, więc opiekuje się nim Nimfadora, która stała się Jego prawnym opiekunem. Przynajmniej do piątego czerwca, gdy Pan Malfoy osiągnie pełnoletność.
- Ale... - przerwała jej Hermiona. Miała tyle pytań.
- Hermiono, poczekaj aż skończę. Chcę abyście mi coś przysięgli. Pan Malfoy nie ma już żadnych przyjaciół. Chcę, żebyście dodatkowo nie zatruwali mu życia. Nie oczekuję o Was, że będziecie jego przyjaciółmi, ale proszę: nie gnębcie go. Dość już przeszedł.
- Ale jak mamy być mili dla kogoś takiego jak on? - zapytał Harry.
- Normalnie Potter. Po prostu nie zwracajcie na niego uwagi. Dobrze, a teraz przysięgnijcie mi, że nie będziecie go bardziej gnębić.
- Dobrze, przysięgamy, ale...-powiedziała Hermiona, ale McGonagall znów jej przerwała.
- Świetnie, ale teraz chodźmy, bo za moment zacznie się ceremonia.
- Co o tym myślicie? - zapytał Harry na weselu, gdy wszyscy tańczyli na parkiecie. Malfoy gdzieś zniknął.
- O tym, co nam powiedziała McGonagall? Nic. Po prostu nie zwracajmy na niego uwagi.
- Masz rację. Ale teraz bawmy się - powiedziała Ginny i wyciągnęła Harry'ego na parkiet.
- Zatańczymy? - zapytał po chwili Ron Hermionę.
- Pewnie.
Było już dobrze po czwartej, a oni wciąż tańczyli. Hermionę bolały nogi. Odtańczyła już sporo tańców. To z Harrym, to z Ronem, Fredem i innymi.
W końcu usiadła na jakieś ławce ze szklanką w ręku.
- Co powiesz głupia szlamo?
Znikąd pojawił się Draco Malfoy.
- Czego chcesz? Jeśli to nic ważnego, to proszę zostaw mnie samą. Psujesz mi humor.
- Jak śmiesz mówić do mnie w taki sposób Granger? Ty wiesz, co ja mogę Ci zrobić? Mam wielkie znajomości. Na jedno moje słowo mogą Cię zabić. JA mogę Cię zabić...Więc lepiej trzymaj język za zębami.
- Co ty pieprzysz Malfoy? Ty już nie masz znajomości. Sam nie potrafisz zabijać! Ty nie masz nic. Jesteś skończonym gnojkiem ty parszywy...
Nie zdążyła dokończyć. Nagle Malfoy złapał ją za nadgarstek, pociągnął tak mocno, ze spadła z ławki i przygwoździł do ziemi.
- Zamilcz wredna szlamo! Odwołaj to natychmiast!
- Puszczaj mnie! - powiedziała trochę przestraszona.
- Ani myślę! Nigdy więcej nie odzywaj się do mnie w ten sposób bo pożałujesz, że w ogóle się urodziłaś!
W jego oczach była jakaś dzikość, która mówiła, że gotowy jest na wszystko. Hermiona wyjęła różdżkę i wycelowała w Malfoya. Wyszeptała jakieś zaklęcie. Malfoy puścił ją, a całą rękę pokryły mu bąble. Wstała i podeszła do Ślizgona. Uderzyła go ręką w policzek, cała się trzęsła ze złości. Uderzenie było tak mocne, że Draco zachwiał się.
- Nigdy więcej nie zbliżaj się do mnie - powiedziała, po czym poszła w kierunku Nory.
- Zapłacisz mi jeszcze za to!-jeszcze krzyczał za nią Malfoy, ale ona go ignorowała.
Weszła do pokoju Ginny, gdzie przebrała się w piżamy. Nadal cała się trzęsła. Słońce już dawno wzeszło.
- Śpisz? - zapytała Ginny, wchodząc do pokoju. Nie usłyszała odpowiedzi, więc po cichu przebrała się w piżamy i runęła na łóżko. Hermiona otworzyła oczy. Nie miała ochoty teraz o niczym mówić Ginny. Przyjdzie na to pora później.
W końcu usnęła z wycieńczenia.
Co ma przeminąć, to przeminie,
A co ma zranić - do krwi zrani...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
No, zaczyna robić się ciekawie. Podoba mi się charakter Dracona, mmm *-*
Ale w tytule masz błąd, powinno być Granger.
A tak, to tyle. Czekam na więcej. ^^
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 3.
Hermiono, wstawaj wreszcie, jest już druga, a ty śpisz najdłużej z nas wszystkich - Hermiona usłyszała głos Ginny jakby z oddali. Usiadła na łóżku.
- Która godzina? - zapytała ziewając.
- Czternasta, mówiłam Ci już. Wszystko jest posprzątane, ale chodź na śniadanie.
- Ok, tylko się doprowadzę do porządku. Poczekaj na mnie. Przy okazji Ci coś powiem - rzekła Granger, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
- Wczoraj po tańcu z George'm poszłam usiąść na ławkę w waszym ogrodzie, wiesz której, tej schowanej pod brzózkami. -powiedziała Hermiona, szukając jakiś ubrań.
- I co dalej?
- Nagle pojawił się Malfoy. Powiedział co ty robisz szlamo, czy coś w tym stylu. Odpowiedziałam mu zgryźliwie. On mnie zaczął straszyć, że na jego słowo mnie zabiją, czy coś...-Hermiona opowiedziała Ginny resztę, ubierając się.
- I ty się tym przejmujesz? - zapytała Ginny.
- No, trochę. Wiesz, złamałam obietnicę daną McGonagall.
- Jak mogłaś się tak unieść? - zapytała Weasley. marszcząc brwi.
- Nie wiem... - powiedziała Hermiona.
Dziewczyny zeszły na dół.
- No nareszcie dziewczynki. Strogonow wam wystygnie. Harry kochaneczku, chcesz dokładkę? - zapytała troskliwie Pani Weasley.
- Tak, poproszę-powiedział Harry, uśmiechając się do dziewczyn.
Dziewczyny usiadły naprzeciw chłopców. Hermiona zerkała na Harry'ego znad swojej miski zbyt często. Chciała patrzeć na tego już dorosłego mężczyznę, który najwyraźniej ją pociągał. Uwielbiała widzieć głębie jego oczu i tę czerń jego włosów...
- Halo Hermiono, powróć na ziemię - powiedział Ron, patrząc na przyjaciółkę. Miała jakiś bardzo nieprzytomny wzrok.
- Co? Co mówiliście? - zapytała nieprzytomnie.-Przepraszam nie wyspałam się-powiedziała, udając, że ziewa. Wolałaby pocałować pająka, niż powiedzieć Ginny, o czym teraz myślała.
- Ginny opowiedziała nam o tym co wydarzyło się między Tobą, a Malfoyem. Nie powinnaś się tym wcale przejmować - powiedział beztrosko Potter, nalewając sobie kolejną miskę Strogonowa.
***
Przez resztę tygodnia nie dane było jej rozmyślać o Malfoyu. Billa i Fleur nie było-pojechali do Egiptu w podróż poślubną. Za to w Norze było pełno roboty. Co rano odgnamiali ogród, z pomocą Krzywołapa, który ganiał gnomy po całym ogrodzie prychając i sycząc. Popołudnie spędzali najczęściej grając w Quidittcha, pamiętając żeby nie latać za wysoko. Zmieniali się często składem, ponieważ Hermiona była fatalnym graczem, w przeciwieństwie do pozostałej trójki. Były to bardzo szczęśliwe wakacje, ale i smutne. Wciąż nowe wiadomości, a jedna bardziej złowieszcza od drugiej, o wyczynach Śmierciożerców przygnębiały wszystkich.
Ostatni dzień wakacji niczym się nie różnił od poprzednich. Rano odgnomili ogród, ale po południu zamiast grać, pakowali się. Byli zdziwieni, że tak długo szukali wszystkich swoich rzeczy. Pakowanie zajęło im większość popołudnia. Kolację zjedli w domu, gdyż na dworze padał deszcz. Pani Weasley włączyła radio, w którym szła jakaś monotonna, smutna muzyka, obrazując to, co działo się na zewnątrz.Po posiłku Hermiona przeczytała kilka rozdziałów książki, Ginny bawiła się z Krzywołapem, a Ron z Harrym grali w szachy. Hermiona zerkała co chwila na Pottera znad książki.
- Idźcie już spać, jutro wcześnie wstajemy kochaneczki - powiedziała Pani Weasley. Tak więc wzięli swoje rzeczy i położyli się spać.
***
Rano był zwykły rozgardiasz, jednak byli już gotowi o dziesiątej. Pani Weasley, tak jak kiedyś zamówiła mugolskie taxówki. Tym razem jednak Krzywołap był spokojny. Wysiedli z samochodów. Harry zapłacił dwóm wysokim i brodatym kierowcom (Pani Weasley nie znała się na mugolskich pieniądzach, więc dała pieniądze Potterowi). Wzięli swoje bagaże i ruszyli ku barierce przy peronie 9 i 3/4. Harry przeszedł z Ginny, Hermiona z Ronem, a Pani Weasley za nimi.
- Nie ma sensu bym czekała półgodziny na wasz odjazd. Zrobiłam Wam kanapki, Ron nie są z peklowaną wołowiną, trzymaj, te są dla ciebie Harry kochaneczku, dziewczynki trzymajcie - powiedziała Pani Weasley, wręczając im prowiant.
- To spisujcie się dobrze. Znajdźcie sobie przedział... No to idę - powiedziała, pocałowała każdego z osobna i teleportowała się do Nory.
- To znajdziemy sobie przedział? - zapytała Ginny.
- Tak, chodźmy.
Weszli do pociągu i ruszyli korytarzem. Chociaż było wcześnie, przedziały były już zajęte.
W końcu, gdzieś pod koniec pociągu znaleźli prawie pusty przedział. Siedzieli w nim Neville Longbottom i Luna Lovegood.
- Chodźmy do nich - powiedziała Ginny. Wszyscy mieli na to ochotę, więc weszli.
- Cześć - powiedzieli chórem.
- Cześć - powtórzyli Neville z Luną.
- Możemy tu usiąść? Wszędzie taki tłok...
- Jeszcze się pytacie? No już, zajmujcie miejsca.
Tak więc przyjaciele dali bagaże na górną półkę i usiedli na miejscach. Ron, Ginny i Hermiona tylko zostawili bagaże - musieli iść do wagonu dla prefektów choć na chwilę, a Granger w szczególności, ponieważ została prefektem naczelnym.
Około pierwszej nadjechał wózek z przekąskami.
- Coś podać kochaneczki? - zapytała.
Wszyscy od razu podeszli do wózka, kupując ulubione przysmaki. Dopiero po drugiej pojawili się Ron z Hermioną.
- Wózek już był? Konam z głodu - powiedział Ron, padając na najbliższe siedzenie.
- Tak, kupiłem Ci fasolki i czekoladową żabę-powiedział Harry do Rona.
Przez resztę podróży gadali już w pełnym składzie o wakacjach i planach na przyszłość. Dowiedzieli się też, że Neville i Luna są parą. Za oknem zrobiło się ciemno, więc przebrali się w szaty. Półgodziny później wysiedli na mokrą stację w Hogsmade. Nadal kropiło.
- Pirszoroczni, pirszoroczni do mnie! - usłyszeli znajomy głos.
- Cześć Hagrid!
- Cześć dzieciaki!- rzekł olbrzym z uśmiechem.
Chcieli się go jeszcze o coś spytać, ale całą piątkę porwał nurt uczniów, idących w przeciwną stronę.
Ludzie to Adam i Ewa.
Bracia to Kain i Abel.
Potop to z nieba ulewa.
Pycha to jest wieża Babel...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 4.
Lekko zmoczeni znaleźli się w Sali Wejściowej. Pomieszczenie było już pełne uczniów Hogwartu. Irytek, jak zwykle, siał pustoszenie. Tym razem rzucał we wszystkich kredą i gdy udało mu się trafić, ohydnie pokazywał język.
- Szybko wchodźcie do Wielkiej Sali, zaraz przybędą nowi uczniowie. Irytek, wynocha. Już!
Cała szóstka szybko weszła do środka i zajęła miejsca po środku stołu. Jedynie Luna, która była Krukonką, ruszyła ku stołowi Ravenclawu. Wygląd Wielkiej Sali zmienił się od ich ostatniej wizyty. Na ścianach wisiały czarne kiry. Nad stołem nauczycielskim wisiał wielki portret Albusa Dumbledore'a, który uśmiechał się do wszystkich. Tym razem w Sali było mniej tłoczno niż zwykle. Niektórych rodzice nie chcieli puścić do szkoły w tych czasach, a inni na pewno sami nie chcieli. Nie musieli długo czekać. Pięć minut później otworzyły się drzwi, przez które weszła Profesor McGonagall, a za nią rząd przestraszonych uczniów i uczennic. Hermiona, jak i pozostali, przez chwilę wrócili do wspomnień, gdy to oni szli, nie wiedząc co ich czeka i w jakim domu spędzą cały czas swojej nauki. Szczególną uwagę dziewczyna zwróciła na dziewczynkę w pierwszym rzędzie. Miała rude, wręcz ogniste, włosy, które sięgały jej do połowy pleców. Była bardzo niska, prawie wszyscy przewyższali ją o głowę. Profesor Flitwick położył na stołku starą, wyświechtaną Tiarę Przydziału. Rondo przy kapeluszu rozwarło się lekko i kapelusz zaczął śpiewać. Oprócz zwykłych cech domów, tiara, tak jak ostatnio, śpiewała, że wszyscy powinni się zjednoczyć, by zły odwrócić los. Po tej pieśni rozległy się oklaski. Hermionę dobiegło burczenie brzucha Rona. Skarciła go spojrzeniem, a on zrobił głupią minę. Niektórzy zaczęli się śmiać. Na podest weszła Profesor McGonagall z nieco krótszą niż zawsze listą.
- Gdy kogoś wyczytam, niech usiądzie na stołku i założy Tiarę Przydziału. Aleisy, Maggy! - owa dziewczynka, na którą uwagę zwróciła Hermiona, wyszła z szeregu uczniów i drżącymi rękoma włożyła kapelusz na głowę. Po chwili tiara krzyknęła:
- GRYFFINDOR! - dziewczynka oddała kapelusz i z ulgą usiadła przy ich stole, zachęcana oklaskami.
Kolejka uczniów zmniejszała się powoli. Hermionę często dobiegało burczenie brzucha Rona i jego uwagi w stylu "jestem głodny", "dajcie wreszcie to żarcie" i tym podobne. W końcu Granger powiedziała mu, że zachowuje się, jakby nie jadł nic przez cały rok, na co Weasley przestał marudzić i patrzył smętnie na puste talerze. Nareszcie został jeden uczeń, "Zaley, John" (Hufflepuff) i Profesor Flitwick wyniósł stołek i tiarę. Profesor McGonagall wstała.
- Witam Was wszystkich w nowym roku szkolnym! Cieszę się, aż tylu Was do nas dotarło! Proponuję, by wszyscy powstali. Uczcijmy minutą ciszy pamięć naszego byłego dyrektora.
Wszyscy posłuchali Profesor McGonagall, oprócz grupki Ślizgonów, ale to było normalne.
- Usiądźcie. Teraz coś zjecie, a potem wygłoszę mowę. Smacznego.
Złote i srebrne talerze napełniły się jedzeniem.
- NO NARESZCIE! - powiedział uradowany Ron i nałożył sobie dwa udka, jakąś sałatkę i pełno tłuczonych ziemniaków. Hermiona nałożyła sobie trochę frytek, surówkę i udko.
- Seamus, jednak matka pozwoliła Ci przyjechać? - zapytał Neville chłopca obok.
- Nie, nie pozwoliła mi, ale jestem już dorosły i nie potrzebuję jej zgody. A ja chciałem przyjechać tu - powiedział uśmiechając się do wszystkich.
- Mi też miło Cię widzieć-powiedziała Hermiona, odwzajemniając uśmiech. Przez resztę uczty siedzieli, gawędząc wesoło i śmiejąc się. W końcu talerze zalśniły czystością i McGonagall ponownie wstała.
- Skoro już wszyscy się najedli i napili, mam dla Was kilka informacji. Nowym uczniom mówię, że do lasu wstęp jest zabroniony, ale powinni o tym pamiętać także niektórzy starsi uczniowie-Harry, Ron i Hermiona spojrzeli po sobie, uśmiechając się lekko-Chciałabym przedstawić Wam także nowego nauczyciela Obrony przed czarną magią. Mam przyjemność ogłosić, że nowym nauczycielem Obrony przed czarną magią został Kingsley Shacklebolt!
Z cienia wyszedł prawie nikomu nieznany mężczyzna, w czarnej szacie wyjściowej. Uśmiechnął się do wszystkich. Rozległy się gromkie brawa. Najgłośniej klaskali Harry, Ron, Ginny i Hermiona.
- To na dziś tyle. Na pewno chcecie odpocząć po długiej podróży, by mieć siłę do nauki.
Wszyscy wstawali i ruszyli ku swoim dormitorium. Hermiona, jako prefekt naczelny, nie musiała zaprowadzić pierwszoroczniaków do Pokoju Wspólnego. Ruszyli w piątkę ku wieży Gryffindoru.
- Stokrotka - powiedziała Hermiona do Portretu, który natychmiast wpuścił ich do środka. Hermiona i Ginny ruszyli ku dormitorium po lewej stronie, chłopcy po prawej. Granger pożegnała Ginny i sama ruszyła schodami ku górze. Weszła do dormitorium, które dzieliła z Lawander Brown i Parvatti Patil. Dziewczyny gadały o chłopakach, zresztą jak zwykle. Trochę to drażniło Hermionę. Jak można gadać zawsze o tym samym? Ruszyła do kąta pomieszczenia, gdzie znajdowało się jej łóżko i runęła na nie...
Dziś nic szczególnego się nie wydarzyło, nad czym miałaby myśleć. Ale myślała. O Harrym. Jaki on jest cudowny i w ogóle. Kawałek dalej Lawander i Parvatti kłóciły się, który chłopak jest najprzystojniejszy. Teraz mówiły o Draco Malfoyu i innych. "A co one o tym wiedzą? Nie znają się. Malfoy przystojny? Chyba im się coś pomieszało... przystojny jest Harry.." uśmiechnęła się pod nosem, zanuciła po cichu swoją ulubioną piosenkę i zasnęła.
... Choć przyszłość świata znałeś, radować się kazałeś...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 5.
Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Po cichutku, by nie obudzić współlokatorek, weszła do łazienki, wiedząc, że gdy wstanie Parvatti i Lavander, raczej do niej nie wejdzie. "To po prostu niemożliwe, ile te dziewczyny poświęcają czasu na swój wygląd"-pomyślała z pogardą Hermi.
Dziewczyna spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Tak jak co rano każdy włos sterczał w inną stronę, a wszystko to wyglądało jak "szopa na głowie". "Gdyby teraz widział mnie jakiś chłopak, na pewno umarłby ze strachu"-znowu pomyślała Granger. Szybko wzięła szczotkę i zaczęła czesać burzę swoich niesfornych loków.. Chociaż i może jej włosy były bardzo napuszone, to Hermiona je lubiła. To one, chociażby, odróżniały ją od reszty dziewczyn, których włosy były-w większości-gładkie i lśniące. Pół godziny później usłyszała pukanie do drzwi.
- Długo będziesz w tej łazience? Chcemy wejść - usłyszała głos Lavander.
- Zaraz wychodzę - powiedziała Granger.
Umyła twarz, wytarła ją i założyła opaskę. No, teraz w porządku.
- Już wolne - powiedziała pięć minut później, wychodząc z łazienki. Na łóżku Parvatti siedziały dwie dziewczyny, mając naburmuszone miny. Gdy tylko zobaczyły, że Hermi wyszła z łazienki, od razu poleciały w kierunku tego pomieszczenia.
- No nareszcie, ile można czekać na tą łazienkę? - powiedziała z pogardą panna Brown. Hermiona posłała mordercze spojrzenie w stronę drzwi, zza których dobiegła do jej uszu ta złośliwa uwaga. "Jak one śmią tak mówić? Codziennie spędzają każdy ranek w tej łazience, w której potrafią siedzieć dwie godziny, tak, że ja mam tylko kwadrans, który muszę poświęcić na ułożenie włosów"-pomyślała. Spojrzała na zegarek-no tak, do śniadania jeszcze godzina. Granger, nie mogąc znieść chichotów zza drzwi łazienki i sprzeczek, który chłopak jest przystojniejszy, ubrała się pospiesznie i zeszła do Pokoju Wspólnego.
Jak zawsze rano panował tu niesamowity porządek, w porównaniu z tym, co było pod koniec dnia. Nie było porozwalanych papierków od słodyczy, zmiętolonych pergaminów, plam od atramentu i połamanych piór. Hermiona usiadła w swoim ulubionym fotelu. Złość na współlokatorki nadal tliła się w niej. "A może by tak poprosić McGonagall o przeniesienie? Nie, ona ma już dość swoich problemów. Poza tym to już ostatni rok. Wytrzymałam sześć lat, to wytrzymam i ten rok".
Z dormitoriów zaczęły dochodzić poranne odgłosy. Hermiona wstała i ruszyła ku tablicy ogłoszeń. Nie wiedząc, co robić, przeczytała je. Prośby o zwrot rzeczy zaginionych, informacje typu "sprzedam" i "kupię" były przeraźliwie nudne, tak więc gdy pierwsi uczniowie zaczęli iść na śniadanie, ruszyła wraz z nimi. Zajęła miejsce gdzieś po środku stołu.
Dziesięć minut później nadeszli Ron i Harry z Ginny, którą trzymał za rękę. Ginny usiadła naprzeciwko przyjaciółki, Harry obok niej, a Ron zajął wolne miejsce po lewej stronie Hermiony.
- Cześć, jak Wam się spało? - zagadnęła Hermiona, uśmiechając się lekko.
- Dobrze, a Tobie? - zapytał Ron.
- Mnie też, choć rano miałam małe spięcie z Lavander i Parvatti - powiedziała Hermiona, posyłając porozumiewawcze spojrzenie Ginny. Ona jedna wiedziała o co chodzi.
- Jakie? - zapytali natychmiast chłopcy.
- Nie wasza sprawa - rzekła Ginny.
- Ty wiesz? - zapytał ogłupiały Ron.
- Wiem a co? - Ginny posłała mu wyzywające spojrzenie, na co jej brat umilkł.
Hermiona spojrzała w górę. Nadeszła poranna poczta. Brązowa sowa skierowała swój lot w jej kierunku. Do prawej nóżki miała przywiązany świeży egzemplarz "Proroka Codziennego", a do lewej skórzany woreczek, do którego Hermiona wrzuciła sykla.
- Umarł ktoś kogo znamy? - zapytał leniwie Ron, smarując tosta dżemem.
- Nie, ale był kolejny atak śmierciożerców na jakąś mugolską wioskę. Oh, to odrażające... zabili wszystkie dzieci i kobiety, a mężczyzn torturowali, dopóki nie pojawili się ci z Ministerstwa Magii...
- A jest coś wesołego?-spytał Harry. Miał już dość samych złych informacji.
- Hmmm... - zamruczała Hermiona, przeglądając gazetę - Niestety nie.
Po chwili podszedł do nich Dean, rozdając plany lekcji.
- Dziś nie jest za ciekawie ale nie najgorzej - powiedział Ron - teraz dwie godziny eliksirów ze Slughornem, potem Obrona Przed Czarną Magią z Kingsley'em, zaklęcia z Flitwickiem, a na koniec zielarstwo ze Sprout. Tylko pięć lekcji - rzekł Ron, w tryumfalnym geście.
- Ja mam cztery - powiedziała ze satysfakcją Ginny.
- A ja siedem i podskoczycie? - zapytała Hermiona. Oprócz tych lekcji co mieli chłopcy, musiała iść na dwugodzinną lekcję Numerologi, lecz nie prawiło jej to przykrości. W końcu był to jej ulubiony przedmiot.
Zabrzmiał dzwonek. Ginny pożegnała się z przyjaciółmi i ruszyła na górę, a pozostała trójka zaczęła schodzić schodami w dół, ku zimnym lochom.
- Wchodźcie, wchodźcie i zajmujcie miejsca - powiedział dobrodusznym tonem Slughorn. Przez wakacje jeszcze bardziej, o ile to możliwe, przytył.
- Połóżcie na brzegu ławki wypracowanie, które Wam zadałem na wakacje. Teraz przejdę się po klasie i zbiorę.
- Proszę Pana, ja swoje zostawiłem w dormitorium - powiedział Neville, podnosząc rękę.
- Przyniesiesz mi je po lekcji chłopcze - powiedział pan profesor. Zebrał już połowę wypracowań. Nagle zatrzymał się przy ławce dwóch Ślizgonów. Byli to Zabini i Malfoy. Blaise położył swoje wypracowanie na brzegu ławki, lecz Draco tego nie zrobił.
- Gdzie twoje wypracowanie? - zapytał Slughorn, patrząc na Malfoya.
- Ja... nie napisałem - powiedział Malfoy, spuszczając głowę. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku.
- Tak...Profesor McGonagall mówiła mi o tobie. Tym razem nie ukarzę Cię, ale następnym razem zarobisz szlaban - powiedział Slughorn. Gdy zebrał już wszystkie wypracowania, zaczął odpytywać ich z poprzedniego roku. Najrzadziej podnosiła się ręka Malfoya. Znał odpowiedź tylko na dwa pytania.
W końcu przyszła kolej na Obronę przed Czarną Magią. Wszyscy usiedli zaciekawieni w swoich ławkach. Harry, Ron i Hermiona zajęli miejsca tuż przy biurku. Tuż po dzwonku nadszedł Kingsley. Był ubrany tak jak na uczcie. Stanął przy tablicy uśmiechnął się do wszystkich i powiedział:
- Dzień Dobry! Nazywam się Kingsley Shacklebout i jestem waszym nowym nauczycielem. Na tej lekcji sprawdzę, co nauczyliście się w poprzednim roku - wszystkim nowy nauczyciel przypadł do gustu. Po chwili profesor Shacklebout rozdał wszystkim arkusze z pytaniami. Wszyscy natychmiast pochylili się i zaczęli coś skrobać.
- To nie była zła lekcja, prawda? - zapytała Hermiona, gdy ruszyli do cieplarni.
Dla nikogo nie było zaskoczeniem, gdy profesor Sprout zaczęła lekcje od powtórki z poprzedniego roku.
Wieczorem, Hermiona kładąc się do łóżka myślała nad męczącym dniem. Ponieważ była bardzo zmęczona, już o dziewiątej położyła się do łóżka.
Była jedenasta, ale ona nie spała. Myślała o Harrym. Co do niego czuje? Jakie ma szanse? Szybko odrzuciła tę myśl. Potter był z Ginny, jej najlepszą przyjaciółką. Czy ma ryzykować przyjaźń dla chłopaka, który zresztą też jest jej przyjacielem? Jak zareaguje Ron?
Po północy z hukiem weszły jej współlokatorki. Ponieważ były zmęczone, był to jeden z niewielu "wieczorów", gdzie nie gadały o chłopakach. Lecz była odmiana. To Hermiona myślała o nich do późna. W końcu około drugiej usnęła...
Błagam o Wielki Dar,
Błagam o Wielki Dar,
Błagam o Wielki Dar, Wielkiej Wiary...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 590 Ostrzeżeń: 2 Postów: 287 Data rejestracji: 15.11.11 Medale: Brak
kocham to ! Jesteś wielka! Serio!Pisz dalej!
__________________
Oglądasz się za siebie...
Kolejny dzień za Tobą.
I wiesz, czas pędzi jak szaleniec,
Szybciej i szybciej, to nie nowość.
I znowu zliczasz życia łup,
Wszystkie porażki i podboje.
I nie raz los Cię gorzko zwiódł,
A czasem mogłeś wyjść na swoje.
Więc, każda z Twoich nowych dróg,
Niech będzie ta szczęśliwa...
Niech każda Twa decyzja,
Okaże się właściwa.
Z odwagą i uśmiechem,
Zaczynaj dzień co rano.
Kochaj i tak postępuj,
By Ciebie też kochano.
I zamiast lat przybywać,
Niech Ci ubywa... z wiekiem.
I zawsze dla człowieka,
Po prostu bądź człowiekiem.
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Rozdział 6.
Przez pierwszy tydzień nauka była bardzo nudna. Nauczyciele ciągle robili krótkie powtórki i przypominali o owutemach, które czekały ich na koniec roku.
Na drugi tydzień skończyła się sielanka. Wszyscy spędzali wolny czas (którego na tym roku mieli sporo) na odrabianiu non stop powiększającej się stercie prac domowych. Był to przykry szok dla wszystkich, którzy rozleniwili się przez te ciągłe powtórki i braki prac domowych, które teraz mieli bardzo długie, szczegółowe i po prostu męczące.
- Mam tego dość! - krzyknął zdenerwowany Ron w Pokoju Wspólnym.
Dochodziła północ, a on po raz dziewiąty zaczynał swoje wypracowanie na temat znaczenia pełni księżyca w sporządzaniu eliksirów.
- Trzeba było się za to zabrać od razu, a nie odkładać na ostatnią chwilę - powiedziała Hermiona z przekąsem - Mogłeś to zrobić wczoraj, a nie grać w Eksplodującego Durnia.
- A ja wiedziałem, że to będzie aż takie durne? - zapytał Ron z sarkazmem w głosie.
- Ej, cicho! Muszę się skupić! - powiedział Harry zbyt głośno. On z kolei utknął w połowie swojego wypracowania.
- Ty też mogłeś zrobić to wczoraj - rzekła Hermiona z wyrzutem - Dobra, pomogę wam, bo będziecie nad tym ślęczeć do świtu, a i tak daleko się nie posuniecie.
- Stokrotne dzięki za pocieszenie - powiedział smętnie Ron.
Hermiona usiadła naprzeciw chłopców i opowiadała im, dlaczego pełnie księżyca ma duże znaczenie. Około wpół do drugiej ich wypracowania lśniły świeżym atramentem i suszyły się przy dogasającym zupełnie kominku.
- Dziękuję Hermiono - powiedział Potter, po czym pocałował ją w policzek. Hermiona się zarumieniła, ale na szczęście nikt tego nie zauważył.
- Trzeba iść spać. Hermiono jesteś najmądrzejszą istotą jaką spotkałem. Zasługi twe wielkie, a serce czysty kryształ. Gdy kiedykolwiek powiem coś złego na ciebie....
- To uznam, że przestałeś być chory psychicznie - przerwała Ronowi Hermiona. Jej mózg wracał do normalności. Bardzo przejęła się tym nic nie znaczącym pocałunkiem, ale, dzięki Bogu, nikt tego nie zauważył. Hermi błogosławiła w duchu to, że zgasł kominek.
- Bardzo śmieszne - rzekł Ron, po czym niespodziewanie się roześmiał.
- Jesteś obłąkany - oznajmiła Hermiona.
- Tylko proszę, nie kłóćcie się o takie głupoty - powiedział znudzony Harry. Był zmęczony, a nie miał zamiaru wysłuchiwać i znosić kolejną kłótnię dwojga przyjaciół.
- Dobranoc - powiedziała Hermiona chłopcom i skręciła w prawo, do swojego dormitorium.
- ... Draco to przystojny facet - powiedziała rozmarzona Parvatti.
"No nie znowu to samo" - pomyślała Granger.
- No, Malfoy jest boski - dodała Lavander.
- Tak, bardzo. Szczególnie teraz, gdy wygląda jak szkielet - rzekła Hermiona na głos, choć nie miała zamiaru tego wypowiadać.
- A ty co się wtrącasz? - zapytała Patil.
- A co, odezwać się nie można? Zajmuję łazienkę - powiedziała zdenerwowana.
Gdy brała prysznic słyszała dużo obelg na swój temat.
- Odezwały się panny idealne - powiedziała Hermiona pod nosem, sięgając po ręcznik.
Następny dzień nie różnił się niczym od innych. Dużo nauki, prac domowych i załamania nerwowego.
- Szkoda, że nie zadają nam od razu dziesięć wypracowań - rzekł Ron. Właśnie wyszli z Obrony przed Czarną Magią. Kingsley zadał im trzy wypracowania, każde na inny temat.
- Ron to ostatni i najtrudniejszy rok nauki - powiedziała z wyrzutem Hermiona. Nie lubiła, gdy ktoś skarżył się na naukę. To było dla niej nienormalne. A od Ronalda słyszała to stanowczo zbyt często.
- Ale mogli by nam dać trochę luzu, co nie? W tym tygodniu jest wypad do Hogsmade, a jak mam się tam wybrać? Kiedy odrobię te przeklęte lekcje?
- Jakbyś się postarał, to zrobisz to nawet dzisiaj.
- Nie mogę. Muszę napisać jeszcze dwa wypracowania na eliksiry.
- Jeszcze ich nie zrobiłeś? - zapytała zdumiona.
- Przestańcie wreszcie! - powiedział Harry, gdy Ron chciał coś powiedzieć - Doprowadzacie mnie do szału!
- Och, bardzo przepraszam - rzekł Ron przymilnym głosem - Nie można urazić Wybrańca?
- Teraz wy zaczynacie - powiedziała Hermiona.
Przez całą drogę do lochów nie odzywali się do siebie. Zaczęli ze sobą rozmawiać dopiero wtedy, gdy Slughorn zadał im kolejne wypracowanie.
- Oni powariowali - powiedział Ron do przyjaciół.
- Nie martwcie się - rzekła Hermiona półgębkiem, bo nauczyciel właśnie na nich patrzył.
Hermiona siedziała samotnie przy kominku i pisała ostatnie z trzech wypracowań zadanych przez Kingsleya. Właśnie skończyła pisać, gdy Ron i Harry wpadli zdyszani do Pokoju Wspólnego.
- Jak trening? - zapytała.
- Hermiono, McGonagall wzywa Cię do swojego gabinetu - rzekł Harry na wydechu.
- Mnie a po co?
- Nie wiemy. Kazała tylko przekazać, że czeka na Ciebie.
- No to idę. Przeczytajcie moje wypracowania i na ich podstawie napiszcie własne - powiedziała, po czym zniknęła za dziurą pod portretem.
- Jak ona w dwie godziny mogła napisać tak skomplikowane i długie wypracowania? - zapytał zdumiony Ron.
Harry wzruszył ramionami.
Tym czasem Hermiona szła w kierunku gabinetu dyrektorki. Zastanawiała się o co mogło chodzić McGonagall, że wzywa ją teraz. Gdy stanęła przed kamienną chimerą, powiedziała hasło (jako prefekt naczelny znała hasło) i weszła na kamienne schodki. Zapukała trzy razy klamką.
- Proszę wejść - zza drzwi dobiegł ją głos McGonagall.
Hermiona otworzyła drzwi i przekroczyła próg. Gabinet wyglądał tak, jak za panowania Dumbledore'a, oprócz tego, że na żerdzi nie siedział Feniks, a obok drzemiących obrazów był nowy, przedstawiający poprzedniego dyrektora.
- Proszę usiąść, Panno Granger.
Hermiona usiadła na fotelu naprzeciw McGonagall.
- Na pewno zastanawiasz się, poco Cię wezwałam - Hermiona kiwnęła głową.
- Otóż chodzi o Pana Malfoya. Jak zapewne zauważyłaś ma on bardzo duże braki w nauce. Zupełnie sobie nie radzi. Chcę byś udzielała mu korepetycji.
- Ja? Jemu? Pani chyba żartuje... - powiedziała Hermiona. Korepetycje z Draco Malfoyem! Czym sobie na to zasłużyła?
- Nie żartuję Panno Granger. On ma braki ze wszystkich przedmiotów. Wielkie braki.
- A dlaczego akurat ja? - zapytała zrozpaczona.
- Ponieważ on ma braki ze wszystkich przedmiotów, a nie ma czasu, by każdy nauczyciel indywidualnie dawał mu korepetycje - rzekła nauczycielka, kładąc nacisk na słowo wszystkich.
- A dlaczego ja, a nie nikt inny?
- Ponieważ jesteś najmądrzejszą i najzdolniejszą uczennicą w tej szkole. Proszę zrób to dla mnie.
- Ale jak pani sobie to wyobraża? Przecież on mnie nienawidzi!
- Ale nie zaszkodzi spróbować. Jak będzie coś nie tak, albo będzie cię wyzywał, przerwiemy korepetycje. Proszę zgódź się.
- No dobrze, ale... - zaczęła Hermiona. Była zdumiona.
- Świetnie. Będą dwie lekcje tygodniowo. W piątek i niedzielę o osiemnastej po dwie, trzy godziny. Pierwsza lekcja jutro. Udostępnię wam klasę do transmutacji. Możesz odejść.
Hermiona wstała i ruszyła ku wieży Gryffindoru.
- Co chciała od ciebie McGonagall? - zapytał zaciekawiony Ron, widząc nieszczęśliwą minę Hermiony.
- Mam udzielać korepetycji Malfoyowi...
- Że co? - zapytał Harry zdumiony.
- Mam dawać korepetycje Malfoyowi. Dwa razy w tygodniu po dwie lub trzy godziny. W każdy piątek i każdą niedzielę o osiemnastej.
- Żartujesz prawda? - powiedział zdumiony Ron.
-Chciałabym żeby tak było... pierwsza lekcja jutro - rzekła, po czym usiadła zrezygnowana w fotelu.
Zapłaczę gorzko nad mym strachem,
Zapłaczę nad mym brakiem Wiary...
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Ciesze sie ze wam podoba się! Czekam na krytyke i kometarze!
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Gryffindor Ranga: Sklepikarz z Pokątnej Punktów: 826 Ostrzeżeń: 0 Postów: 213 Data rejestracji: 07.05.11 Medale: Brak
Wyśmienite !!! Ja k w oóle wpadłaś na pomysł że Malfoy bd pod opieka Tonks a Hermiona bd mu dawała korepetycje ??
A skoro czekasz an krytyke to mam tylko jedno "ale" powtórzenia których starasz się nie robić i zastępujesz wyrazy tylko czasami troche źle to dla mnie brzmi ( ale to tylko moje zdanie )
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.
Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.
Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Dziękuje wam bardzo za miłe słowa.
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Adelajda Dakota napisał/a:
Na drugi tydzień skończyła się sielanka. Wszyscy spędzali wolny czas (którego na tym roku mieli sporo) na odrabianiu, non stop powiększającej się, stercie prac domowych.
Adelajda Dakota napisał/a:
Był to przykry szok dla wszystkich, którzy rozleniwili się przez te ciągłe powtórki i braki prac domowych, które teraz mieli bardzo długie, szczegółowe, i po prostu męczące.
Adelajda Dakota napisał/a:
Około wpół do drugiej, ich wypracowania lśniły świeżym atramentem, i suszyły się przy dogasającym zupełnie kominku.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Ron to ostatni, i najtrudniejszy rok nauki
Adelajda Dakota napisał/a:
Przez całą drogę do lochów, nie odzywali się do siebie.
Adelajda Dakota napisał/a:
Hermiona siedziała samotnie przy kominku, i pisała ostatnie z trzech wypracowań, zadanych przez Kingsleya.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Mnie? a po co?
Adelajda Dakota napisał/a:
Zastanawiała się, o co mogło chodzić McGonagall, że wzywa ją teraz.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Na pewno zastanawiasz się, poco Cię wezwałam
po co.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Otóż chodzi o Pana Malfoya. Jak zapewne zauważyłaś, ma on bardzo duże braki w nauce.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Co chciała od ciebie MacGonagall?
Mam pytanie... Czy masz betę? Bo dużo błędów jest i radzę ją poszukać.
I jeszcze jedno.
Adelajda Dakota napisał/a:
- Tak, bardzo. Szczególnie teraz, gdy wygląda jak szkielet.
Malfoy jak szkielet? Masz u mnie minusa
Ale ogólnie podoba mi się <3 Akcja powoli się rozkręca, że powoli mam chęć przeczytania więcej. Pisz, czekam na następny rozdział.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 279 Ostrzeżeń: 1 Postów: 176 Data rejestracji: 08.10.11 Medale: Brak
Masz DUŻY talent. Pisz dalej.
__________________
Przebiegłości Ślizgonów dobroci Puchonów i wiedzy Krukonów NAUCZ NAS GRYFFINDORZE!!!
Jestem, jaka jestem. Mało ludzi wie na mój temat więcej, niż to, jak mam na imię, ile mam lat i jak wyglądam. Jestem dość tajemnicza. Ufam niewielu osobom. Może dla tego, prawie nikt mnie nie lubi. W przyjaźni stawiam na jakość, a nie ilość.
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.